Skocz do zawartości
Forum

Ortoreksja?


Rekomendowane odpowiedzi

Za są takie, że jest szansa zabić osobę, którą jestem przy przetrwaniu świadomości, a przeciw, że może się to nie udać i wtedy grozi nawet schizofrenia. Z drugiej strony nie mam nic do stracenia, więc muszę spróbować.

Poczytaj sobie co nauka ma do powiedzenia o moralności: http://etykapraktyczna.pl/wpis/2014/03/12/o-ewolucyjnym-zrodle-moralnych-zakazow-krytyka-deontologii

Dla mnie to intuicyjne, dawno temu odrzuciłem deontologię i korzystam z konsekwencjalizmu. Obawiam się, że zdecydowana większość puszystych kobiet nie zgadzałaby się z tym co piszę, a to byłby jasny dowód na to, że ich moralność nie pochodzi z myślenia wyższego charakterystycznego dla ludzi moralnych, tylko ze zwierzęcych emocji ze starej części mózgu. Większość ludzi ma taką "moralność" więc nic dziwnego, że radzili mi pogodzenie się ze złym gustem i nic dziwnego, że tym gardzę.

Datoja, nie obraź się, bo Cię lubię, ale część Twojego myślenia pochodzi z emocji, a część z logiki i mieszasz to tak, że ciężko cokolwiek napisać żebyś tego nie negowała.

O badaniu fal mózgowych podczas "śmierci klinicznej" już pisałam, więc nie ma 100% dowodu na to za co odpowiadamy za za co nie i nie jest to kwestia mojej ślepej wiary.

Ale przecież na to odpowiadałem. Próbujesz racjonalizować swoje wierzenie za pomocą niejasnego badania ze znadinterpretowanymi wnioskami. Doświadczenia z używkami pokazują, że tego typu przeżycia nie są niczym nadzwyczajnym, mózg może po czasie mieć wspomnienie przeżycia, które świadomie nie istniało "tu i teraz" kiedy pacjent był w stanie śmierci klinicznej, albo fale były w danym momencie za słabe do zarejestrowania, lub doszło do błędu (ważna jest metodologia badań).

4,49% ludzi zarabia najniższa- dane sprzed kilku lat, teraz jest ich dużo więcej, poza tym jest duży przedział zarabiających tylko nieco powyżej oraz pracujących na zlecenie lub o dzieło. Z tych powodów są to przekłamane dane.

Skąd masz te dane? Te są świeże, w dodatku wiele osób zarabia minimalną na papierze, a resztę dostają pod stołem, bo to się po prostu bardziej opłaca (większa pensja). Na zlecenie pewnie pracuje sporo osób za niskie kwoty, ale też zazwyczaj ich praca jest niewiele warta. Ty myślisz tak, że chcesz aby praca każdego była coś warta, żeby każdy miał jakiś talent i szansę na życie, żeby źli ludzie odpowiadali za zło, bo to by znaczyło, że bez tego świat byłby dobry - to jest myślenie życzeniowe, bardzo dziecięce. Ach, te kobiety :)

Jeśli nie stać mnie na godne płacenie pracownikom- nie zakładam firmy i idę na etat

Taa, ciekawe do kogo idziesz na ten etat ;)

albo protestuje przeciwko przepisom wspierającym molochy i udupiającym małą i średnią przedsiębiorczość.

Te przepisy to:
- pensja minimalna
- przymus ubezpieczenia
- podatek progresywny (najwięksi go nie płacą, płaci konsument)
- limity, koncesje, zezwolenia

Moloch ma też przewagę, ale są tego plusy dla konsumenta - i tak niższe ceny niż u konkurencji, bo masówka jest najtańsza. Tylko, że to najmniejsze i średnie firmy obniżają płacę rynkową, bo skoro płacą mniej, to czemu moloch ma płacić więcej za to samo?

Nie powinno się wymagać od pracownia wydajnej pracy przy płacy gwarantującej wegetację.

Patrzysz od strony pracownika, ja roboczo przyjąłem wersję pracodawcy żeby pokazać słabe punkty Twojej. Tak naprawdę obie są słabe. Pracownik chce zarabiać więcej, ale gdyby każdy zarabiał więcej i nagle ludzi stać na więcej (bo jeśli zamiast 2 tys płaci się komuś 3, to ten kto miał 3 musi mieć 4) i bułka zamiast być warta 20 groszy staje się warta 30 groszy, bo cena odnosi się do wartości jaką ma towar dla ludzi, czyli podniesienie płac jest tylko sztucznym zmniejszeniem wartości pieniądza (inflacja). Gdyby każdy miał tyle samo pieniędzy, to nikt nie miałby nic. Cena polega na różnicy potencjałów, na porównaniu, a nie na wartościach absolutnych. Więc jeśli czyjaś praca jest nic nie warta na rynku, to jeśli damy mu więcej, lub damy mu kasę za darmo to jakby "rozpuszczamy" ten rynek. Ma to swoje uzasadnienie przy zbyt dużym rozwarstwieniu społecznym, bo z kolei kapitalizm prowadzi do zbyt dużej różnicy i likwiduje potrzebę pracy wielu ludzi, co musi się tak czy siak skończyć mniejszym lub większym socjalizmem.

Każdy system będzie zły. W teorii najlepszy jest idealnie wolny rynek przy założeniu, że każdy jest dobry i ci bogaci dzielą się z biedniejszymi poprzez tworzenie im miejsc pracy, zajęć, pomaganie im w ciężkich problemach, których nie są w stanie rozwiązać i to byłaby idealna sprawiedliwość społeczna. Socjalizm chce to narzucić przymusem, co jest tym samym jak rodzic każący dziecku dzielić się z innymi pod groźbą kary. Uważam, że to demoralizujące podobnie jak karanie za przedsiębiorczość i pracowitość (podatek progresywny) i narzucanie przymusów pracodawcom (pensja minimalna), oraz dawanie nierobom zasiłków (nie mówię o Polsce, ale np Anglii, Szwecji, Niemczech).

Największy rozwój gospodarczy zawdzięczamy kapitalizmowi i nie ma się co oszukiwać. Od socjalizmu ludzie tylko tyją i głupieją przed telewizorem, bo nie trzeba walczyć o chleb, brakuje wyzwań i społeczeństwo przestaje myśleć samodzielnie.

Polskie firmy to nie była kupa, to jest propaganda, m.in wspierające bankowość Plany Pana B. doprowadziły je do bankructwa, podobnie dziala jego uczeń Pan P.Tez o tym pisaliśmy.

Na to też odpowiadałem, polskie firmy w większości nie miały prawa się przebić, bo były przestarzałe, zniszczone zapyziałą komuną.

Czechy jak najbardziej można porównać do Polski.

W zasadzie można, ale to zdradza ignorancję tego kto porównuje ;) Naprawdę nie widzisz różnic między Polską, a Czechami w kontekście zniszczenia wojną i komuną? I zobacz, czeskie firmy działają (np skoda) bo są przejmowane przez duże koncerny i wychodzi im to na dobre. Bez VW Skoda by upadła naturalnie na rynku.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście z wieloma punktami się nie zgadzam, w wolnej chwili może coś naskrobie, - teraz biorę prace do domu i siedzę po nocach - ale masz racje- mieszam emocje z logiką:)
(co jednak nie znaczy z automatu ze to Twoje optyka jest prawdziwa, haha).

Jeżeli sam tak piszesz o swoich upodobaniach - tzn ze nie obraziłeś się za bardzo jak ja o nich napisałam żeby trafił je itd?

No i Metoda którą chcesz zastosować- nie ma bezpieczniejszego sposobu?

Odnośnik do komentarza

No bo teraz to jest najważniejsze- a nie czym się rożni sytuacja w PL od Czech:)
(chociaż pisze o tym z Toba bo mam takie wrażenie ze Twój problem nie jest oderwany od światopoglądu i postrzegania rzeczywistości,
ze to jedno z drugim się łączy).

Odnośnik do komentarza

Gdybym był zwykłym małpim "człowiekiem", to bym się obraził. Mnie nikt nie jest w stanie obrazić stwierdzając fakt, o którym sam mówię, za to obraża mnie negowanie moich logicznych wywodów jakimś jednym stwierdzeniem "nie masz racji" bez podania argumentów.

Chyba nie ma bezpieczniejszego sposobu, bo teoretycznie żaden nie jest znany. Chyba, że spróbuję najpierw LSD, które jednak jest bardziej przetestowaną substancją? Nie wiem, musiałbym też rozkminić, a ayahuaskę można kupić za granicą, normalnie zapisać się do szamana na ceremonię :D

Odnośnik do komentarza

Wydawało mi się ze jednak mogłoby być Ci tak po ludzku przykro- ale ja specjalnie tak napisałam, bo chciałam faktycznie żeby one zniknęły tak jak i Ty tego chcesz.
I w sumie dziwiłam się ze poczułeś się nieco urażony,
ale to może dlatego, ze jakby nie było, jesteśmy związani ze swoimi uczuciami, nawet tymi niechcianymi.

js_11
za to obraża mnie negowanie moich logicznych wywodów jakimś jednym stwierdzeniem "nie masz racji" bez podania argumentów.

Czyli w de facto w Twoim poczuciu chyba dość często czujesz się obrażony "dzięki" mnie :D

Co od najważniejszego - nie napisze co o tym myślę bo nie chce nic sugerować ani być może psuć.
Jednak kurde,trochę strach.
Czytałeś jakieś wiarygodne relacje białych którzy to przeszli?

Odnośnik do komentarza

Nie, Ciebie akurat jakoś toleruję i się nie obrażam :)

Przykro mi się robi kiedy ktoś mi pisze, że nie mogę wykluczyć miłości ze szczupłą dziewczyną, bo to tak jakby ktoś chciał mi coś na siłę wmawiać. Kiedy czuję się dobrze i wychodzę na ulicę, to dla mnie szczupłych dziewczyn tam nie ma. Umysł nie koncentruje się na tym czego nie potrzebuje widzieć i wycina dźwięki, których nie chcę słyszeć. To jest tak, że będąc w neutralnym i brzydkim świecie wyławiam to co ładne i tak skupiam na tym uwagę, że tylko to istnieje, a cała reszta dzieli się na kategorie "może być", "przeciętne" lub "dziadostwo". Najgorsze jest to, że postrzegam to odwrotnie niż powinienem, więc nie mam nic do stracenia. Niestety psychologia nie zna metody na prawdziwą zmianę, więc próbuje manipulować relatywizując moralność. I kiedy widzę, że ludzie wokół tak relatywizują moralność to zaczynam ich nienawidzić. Podejrzewam, że nie powinienem żyć i ta niby cywilizacja sztucznie utrzymuje jednostkę, która w normalnych warunkach by zginęła. Coraz częściej nie mam uczuć, może gdyby udało mi się je mieć, ale dobre, to mógłbym żyć. Napisz co myślisz, przecież nic złego mi się od tego nie stanie. Czytałem relacje i brzmi ciekawie, niektórzy dostają schizofrenii, a inni odmieniają swoje życie na lepsze, odstawiają używki, złe jedzenie itd.

Jak już się ma świadomość to jest ona największym przekleństwem, ale przedtem najgorszy był jej brak, więc nie wiem już co gorsze. Ten świat to kac kupa Boga.

Odnośnik do komentarza

Trudno powiedzieć. Nie wiem czy miałbym wtedy tyle refleksji, ale jeśli tak, to uważałbym to samo. Powiem więcej - zrezygnowałbym ze swojego szczęścia wiedząc, że przez to ktoś cierpi. Gdyby istniał guzik, którym można wyłączyć świat, to nawet mając wszystko i będąc idealnie spełnionym nacisnąłbym go żeby inni nie cierpieli. Nie potrafiłbym być szczęśliwy wiedząc, że inni tu cierpią, gdybym wierzył, że ten świat nie jest przypadkiem.

Odnośnik do komentarza

Drogi js:)
To szlachetne.
Ale i okrutne, nieuprawnione, bo myślę ze jednak lepiej walczyć z niesprawiedliwością niż likwidować świat.

Korwin ma racje w wielu sprawach jednak ogólnie to utopista i oszołom.
Charakterystyczne ze widownia jak i elektorat to prawie dzieci- uważam ze dlatego ze w tym wieku najłatwiej wyprać mózg.

Moze mnie "tolerujesz" bo nie atakuje Cie osobiście.
Ale skoro mowa o sprawianiu przykrości- to mnie akurat sprawia podejście do wiary jak do głupoty a do ludzi wierzących jak do debili.
Tu przy takim podejściu jednak emocje graja rolę.

Co do planów- to co bym mogla napisać - przewrotnie mogłoby Cie zniechęcić, a nie w tym rzecz i nie o to chodzi.

Odnośnik do komentarza

Walczyć z niesprawiedliwością? A jak? Nie da się, bo świat jest taki, że wymusza niesprawiedliwość. Sprawiedliwość jest tylko kategorią umysłu, która jest miarą dla naszej moralności, która z kolei nie jest idealna (u mnie jest, co potęguje problem, ale przecież nie zacznę walić głową o ścianę żeby uszkodzić mózg i tym samym stać się mniej moralnym).

Korwin jest utopistą, ale co do oszołomstwa sądzę, że jest najbardziej normalnym człowiekiem spośród popularnych polityków. Niektórzy to po prostu makiaweliści, którzy sprawiają wrażenie porządnych ludzi, a są szujami. Korwin wydaje się autentyczny i ma dużo racji w tym co mówi. Mózg najłatwiej pierze się osobom oglądającym TV i nie mającym czasu na swoje przemyślenia, czyli właśnie nie młodym. Młodzi jednak stają się potem pragmatyczni, odchodzą od idei i wybierają wygodę, a starzy z kolei często są komuchami głosującymi na lewicę, lub katolikami głosującymi na PiS. Na dobrą sprawę ciężko znaleźć świadomą grupę, więc wyborcy Korwina liczą się jako najmądrzejszy elektorat ;)

Podejście do wiary mam takie, że to nie głupota, ale nieracjonalne emocje i jest to szkodliwe. Sam czułbym się dużo lepiej gdyby nie to, że dopuszczam istnienie jakiegoś Boga. Niby nie wierzę, bo za tym stoją wszystkie argumenty, ale jednak boję się, że istnieje Bóg. Podobnie mam argumenty na to, że powinienem się pogodzić z samotnością, bo wszystko wskazuje na to, że po prostu nie mam szans na miłość, a nieracjonalnie mam nadal pragnienie miłości z puszystą kobietą (czyli sprzeczność wewnętrzna w tym pragnieniu). I wklejałaś tekst o tym, że niby nadwaga pomaga walczyć ze stresem, to poczytaj sobie o kortykoliberynie i zobacz na co oprócz apetytu jeszcze wpływa. Poza tym estrogeny także wpływają na niewierność w większym natężeniu... podobnie jak testosteron u mężczyzn. Do tego te zmiany w mózgu, co powoduje, że nie uwierzyłbym i tak w miłość takiej kobiety.

Uważam, że wiara jest głupia, ale wierzący może być mądry, tylko po prostu dotknięty taką przypadłością. Każdy ma wady ;P

Co do planów - napisz, ciekaw jestem Twojego zdania ;) a przecież i tak jestem zdecydowany, bo nie mam już chyba nic do stracenia.

Odnośnik do komentarza

Wałczyć... chociażby tak żeby nie przyjmować a priori ze człowiek jest taki jaki jest bo musi, bo jest zewnętrznie zdeterminowany i nie ma na nic wpływu,
np płaci komuś jak najmniej bez względu na to ze mógłby więcej, wykorzystując czyjeś położenie i słabość.

W wiadomym temacie nie będę jednak pisać, myślę ze lepiej jakbyś podszedl do tego z czysta kartą, jeśli w ogóle...
Tyle co mogę powiedzieć to ze mam tylko wrażenie ze oprócz samego działania substancji potrzebna by była jakaś przemiana mentalna- ale może to dzieje się samo.

Boje się tez pogorszenia, ale cokolwiek zdecydujesz - trzymam kciuki.

Odnośnik do komentarza

No, ale tak właśnie jest, że człowiek ma wpływ na różne rzeczy, ale jeśli robi wbrew sobie, to jest nieszczęśliwy. To lepiej nie żyć, proste.

Płacenie komuś jak najmniej jest normalką, bo z kolei pracownik chce jak najwięcej, liczy się wygenerowany zysk i punkt wspólny dla pracowników i pracodawców. Zauważ, że pensja minimalna i związki zawodowe tylko pogarszają sprawę, zamiast pomóc. Nie ma złotego środka, dopóki jest pieniądz, a kiedy go nie będzie, to będą jeszcze gorsze problemy.

No tak, zmiana mentalna - właśnie po to się to pije. Skoro nie da się normalnie, to trzeba spróbować tak. Nie mam nic do stracenia, więc nie powinienem bać się pogorszenia. Najwyżej będzie gorzej, to wtedy się mogę zabić.

Odnośnik do komentarza

Wiesz js nie wiem jakie są Twoje doświadczenia co do prowadzenia firmy, podejścia szefów oraz oczekiwań pracowników, ale znam sprawę z dwóch stron- tzn mieliśmy firmę, obecnie zmam rożnych pracodawców prywatnie i uwierz mi, ze poziom wyzysku i pogardy dla pracownika jest często porównywalny z poziomem płaczu, jacy to ci pracodawcy są biedni u uciśnieni.
Oczywiście nie generalizuje- bo faktycznie przepisy niszczą drobnych pracodawców, ale nie bez powodu pisałam o pójściu na etat - niektórzy po prostu tak robią nie mogąc płacić godnie swoim pracownikom, nie stają do zaniżonych przetargów.
I to wcale nieprawda ze pracownik zawsze chce jak najwięcej- często chce po prostu płacy, nie jałmużny.

Odnośnik do komentarza

Jeżeli mówimy o istnieniu Boga- lub nie - to myślę ze akurat Ty nie masz podstaw do jakiegokolwiek strachu, gdyby istniał..
Pomimo ze moim zdaniem Twój światopogląd jest nieco surrealistyczny, to w dobrej wierze, z czystym sercem.

No i poza tym co od upodobań- czemu miałbyś odpowiadać za cos co od Ciebie kompletnie nie zależy?

Odnośnik do komentarza

Od nikogo nie zależy to, że jest zły.

Gdyby Bóg istniał to najgorszym strachem byłby dalszy przymus życia w tym świecie, którego nienawidzę. Nie wierzę, że Bóg mógłby maczać w tym palce.

Jeśli chodzi o firmy, to standardem jest, że kiedy rozmawiam z prezesem to narzeka na pracowników, a jak rozmawiam z pracownikiem to narzeka na szefostwo.

Poza tym kiedy faktycznie pracodawcy są uciśnieni, to na kim to sobie odbijają? Na pracowniku i tu jest szach mat dla myśli lewicowej, która w żaden sposób nie omija dysproporcji, wyzysku itd.

Jakoś za wartościowe prace ludzie otrzymują dobre wynagrodzenie.

Odnośnik do komentarza

Sens i konieczność pracy dla innych i u innych oraz zatrudniania innych polega miedzy innymi na tym ze nie jesteśmy samowystarczalni.
I jeśli chodzi o relacje pracownik pracodawca, działa to w obie strony. I często jet nawet tak ze to pracownik sam by sobie poradził, a pracodawca bez pracownika już nie.

Nie dziele podejścia na prawicowe, lewicowe, to dla mnie etykietki i to często zafałszowane - tylko na w porządku i nie.

Pracodawcy zamiast sobie odbijać powinni się zrzeszać, i nie przeciwko pracownikom, ale dla dobra wspólnego.
Kazdy powinien sobie odpowiedzieć pytanie- czy on sam byłby w stanie pracować i żyć za pieniądze które oferuje innym.

"Jakoś za wartościowe prace ludzie otrzymują dobre wynagrodzenie."
Które prace to te wartościowe. Raczej powydziwiałabym ze często jest odwrotnie.

Naprawdę mnie się wydaje ze dużo zależy od ludzi, a też wcale nie jest powiedziane ze dalsze życie musi być złe:)

Odnośnik do komentarza

Twoje poglądy są strasznie utopijne, oderwane od rzeczywistości. Wiem, że chcesz dobrze, ale nie da się wszystkich zadowolić. Zawsze coś będzie nie pasowało, pisałem już o tym dlaczego istnienie pieniądza to wymusza.

Po co ktoś ma się zrzeszać? Żeby zmierzać do komuny? Jak ktoś jest dobrym informatykiem, to 10 tys pensji to dla niego mało. Ten kto narzeka mógł się wcześniej uczyć, trzeba było planować. Im więcej państwo lub inni robią za ludzi, tym mniej ludzie potrafią i są tym mniej wartościowi. Najwięcej takich bezwartościowych ludzi tworzy dzisiejszy system edukacji, ale też cała konstrukcja dzisiejszego świata.

Piszesz, że dużo zależy od ludzi, ale pomijasz już od czego zależą ludzie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli patrzysz na świat w perspektywie rozwoju opartego na ewolucji, no to właśnie Ty najlepiej powinieneś rozumieć które prace są naprawdę wartościowe.
Czy Po jakimś kataklizmie potrzebny byłby Tobie bardziej informatyk czy np człowiek który upiecze chleb, wyhoduje warzywa i zboże, albo zapoluje, posprząta.
Zresztą i teraz tak jest -bez tej "prawdziwej'"pracy nic nie działa.

Nie pisze tego z perspektywy kury patrzącej w gwiazdy, bo akurat sama jestem dość dobrze wykształcona a dzieci jeszcze lepiej.
Nie mam nic przeciwko zarobkom przykładowego informatyka i nie jestem zazdrosna- ale podział dóbr jest po prostu niesprawiedliwy.
A zrzeszanie się ludzi w proteście przeciwko złemu prawu nie jest komuną.

Oczywiście najprościej i najłatwiej przerzucać koszty na pracownika, ale czy to moralne?
Nie każdy może być wykształcony - a nawet gdyby potencjalnie wszyscy byli po studiach- to one po prostu by się zdewaluowały- co zresztą sie dzieje.

Ludzie wiadomo-zależą o warunków, ale maja tez mózg i rozum i dokładnie wiedzą jak sami chcieliby być traktowani. Wystarczy ze przełożą to na innych.

Możemy się tak przerzucać, kto myśli bardziej utopijnie- ale nie w tym rzecz.
Wiem, a raczej domyślam się ze poczułeś się przeze mnie trochę w jakiś sposób urażony, no ale trudno.
Jak sam piszesz- nie można wszystkich zadowolić:)

Najważniejsze żeby Ci się udało z życiem.
A pisze o tych sprawach innych dlatego, bo mam poczucie ze to ma wszystko ze sobą jakiś zwiazek, to jakby kawałki tej samej układanki u Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Z perspektywy ewolucji najbardziej potrzebni są dla mnie lekarze i naukowcy, osoby ze zdolnościami technicznymi wytwarzający np komputery, telefony, samochody. Sam sobie mogę posprzątać, ugotować, upiec chlebek i ogarnąć podstawowe sprawy. Gdyby nie cywilizacja liczyłaby się umiejętność polowania i cierpliwość rolnika. Nie są potrzebni np urzędnicy, sprzątaczką może być każdy, cieciem może być każdy, smarować bułkę sosem może każdy idiota, każdy może być szoferem, każdy może być dozorcą, każdy może zostać kelnerem lub barmanem. Nic dziwnego, że tego typu prace są mało płatne, bo jak jeden odejdzie, to przyjdzie 10 na jego miejsce z pocałowaniem ręki. Każdy może sprzedawać w sklepie, każdy może rozmawiać z klientem. Większość ludzi to bydło, bo takie jest zapotrzebowanie rynku. Nie ma opcji żebym wykonywał którąś z takich prac nawet gdyby płacili mi za to więcej niż za coś ciekawego co mógłbym robić. Motłoch zazwyczaj nie ma nic do powiedzenia, wierzy w stereotypy, broni swojego ego, choć nie mogą się realnie dowartościować, bo wiedzą, że nic nie znaczą. Osoba, która coś znaczy i czerpie z tego satysfakcję jest egocentrykiem, nawet jeśli działa charytatywnie - robi to po to żeby się lepiej poczuć, realizuje genetyczny lub społeczny przymus, który odczuwa. Nikt nie znajdzie żadnego sensu, bo wszystko jest bezsensem. Każda próba zatrzymania się w jakimś punkcie i stwierdzenia "jest tak", to uproszczenie i oszustwo. Zawsze można coś dodać, coś innego zanegować. Ludzie szukają stałych wartości, ale nie mogą ich odnaleźć, więc kiedy bronią swojego poglądu znajduje się ktoś kto to obali.

Co to jest sprawiedliwość? Puste hasło, które nie ma odzwierciedlenia w niczym realnym. Niesprawiedliwość jest wpisana w ten świat, a gdyby było "sprawiedliwie", to byłaby właśnie komuna, każdy miałby źle. Dla mnie koszmarem jest "równość", bo to odbiera sens każdemu działaniu, każdej relacji. Z drugiej strony bez tego zawsze będzie "niesprawiedliwie".

A zrzeszanie się ludzi w proteście przeciwko złemu prawu nie jest komuną.

Myślałem, że chodzi Ci o zrzeszenia typu związków zawodowych, związek pracodawców itp. Przeciwko złemu prawu robi się rewolucję ;) Nikt tego dziś nie zrobi, np ludziom nie przeszkadza firma Monsanto i trucie ich, nie przeszkadza syf rozpylany z samolotów, nie przeszkadza progresja podatkowa i j... ludzi na każdym kroku, ale gdyby tak tylko spróbować ocenzurować internet to nagle ludzie wychodzą na ulice.

Jest coraz więcej problemów psychicznych, coraz więcej alkoholizmu, narkomanii i otyłości (to jest jeden wózek przecież). Jakby wyglądał świat gdyby był prawidłowy? Nie ma takiej opcji żeby taki był, bo wtedy jest ta "równość", "jedyna słuszna wersja" i brak różnorodności, brak wyborów, brak możliwości bycia w czymś lepszym. Cokolwiek się nie zrobi, to będzie źle.

Ja ten świat postrzegam jako miejsce gdzie stan 0 jest brakiem wartości, brakiem sensu, pustką - można sobie siedzieć pod drzewem i medytować, nie czerpać żadnej realnej przyjemności z niczego. Jeśli ktoś chce mieć lepiej, to podnosi się słupek zadowolenia do góry, a to powoduje potem opadnięcie go poniżej stanu zero. Im więcej przyjemności i dobra, tym więcej zła i cierpienia. Nie można uciec, bo pozostaje ten nic nie warty punkt 0, w którym świadomość jest uwięziona. Świat przyczyn i skutków jest naszym zniewoleniem, moralność i brak moralności jest zniewoleniem, przyjemność i brak przyjemności jest zniewoleniem, świat postrzegany przez nas jest fatamorganą, interpretacją naszych mózgów, na którą jesteśmy skazani. To jest złe, ale gdybyśmy próbowali przejąć odpowiedzialność, to jest jeszcze gorzej, można niby wszytko, ale nie ma po co, prowadzą do tego wyrzeczenia, które odbierają wartość celu.

Nieświadomi ludzie starają się uciekać od tej prawdy, starają się jak najmniej myśleć i wypełniają swoje życie czymkolwiek żeby uciec od pustki. Jedni nałogowo pracują, inni ćwiczą i stosują diety, inni nie jedzą mięsa, inni starają się mieć ciekawe przemyślenia, inni czerpią przyjemność z jedzenia, narkotyków, picia. Uciekają od niewygodnych przemyśleń, starają się naginać świat pod swoje wyobrażenia. Niby tym gardzę, a sam w jakiś sposób rozumiem te ucieczki, bo sam wolałbym nie mieć świadomości, którą dziś mam. Świadomość i inteligencja w tym świecie są tylko obciążeniami - ciężarem, który uniemożliwia cieszenie się życiem niezależnie od tego co się wydarzy - bo nic dobrego się nie może stać, a to co się stanie będzie mieć skutki uboczne. Ostatecznie można się pozbyć własnej woli żeby nie cierpieć przez jej niespełnienie, ale wtedy jest się uwięzionym w tej pustce - stanie 0. To tak jakby człowieka pochłonęła czarna dziura, czas się zatrzymał i nie można przez wieczność stąd uciec, tak jak z wiecznego piekła, które wymyślił jakiś psychopata i wmówił ludziom strach.

Oczywiście najprościej i najłatwiej przerzucać koszty na pracownika, ale czy to moralne?

Nie, ale zupełnie inaczej patrzę na kogoś kto sam jest oszukiwany. To jest tak, że kiedy zasłużyłem na powiedzmy 10 tys, a odbierają mi 5 tys, to będę chciał to jakoś odrobić i skoro mnie oszukano w niemoralny sposób, to przyjmuję reguły gry żeby nie odpaść. Podobnie robią pracownicy, np kucharz biorący sobie żarcie do domu. Znam kilku kucharzy, czy osoby pracujące w kuchni i każda z tych osób pobiera sobie jedzenie. Jakoś tak się składa, że mechanik ma w swoim garażu formowe narzędzia, a księgowy, który nie może nic zabrać może czuć się taki uczciwy, taki lepszy od reszty :D Wszędzie jest kombinowanie i nikomu nie można ufać. Zresztą kobiecie, przyjacielowi czy rodzinie też nie można zaufać, zawsze trzeba być czujnym. W każdym momencie można zachorować, bo działa na nas dużo czynników ryzyka. Oczywiście można pojechać też na wieś żeby nie było spalin, jeść tylko swoje wyhodowane w oddzielonej szklarni zdrowe warzywa i swoje mięso, zero używek, w moim przypadku zero kobiet. Ale po co tak żyć? Jeszcze modlić się do Boga, bo uwięził mnie w takim świecie, w takim umyśle i w takim ciele? Jak niewolnik, który prosi swojego pana?

Nie każdy może być wykształcony - a nawet gdyby potencjalnie wszyscy byli po studiach- to one po prostu by się zdewaluowały- co zresztą sie dzieje.

Zgadza się, to jest właśnie to o czym pisałem. Zawsze będzie źle, poprawa czegoś daje skutki uboczne.

Ludzie wiadomo-zależą o warunków, ale maja tez mózg i rozum i dokładnie wiedzą jak sami chcieliby być traktowani. Wystarczy ze przełożą to na innych.

Aby tak było ich mózgi muszą działać w taki sposób, który na wyjściu daje przełożenie tego na innych. Musi więc istnieć taki czynnik i nie mogą istnieć czynniki przeszkadzające. Poza chęciami muszą jeszcze być do tego warunki. Kiedy rząd tworzy rzeczywistość wyścigu szczurów, a każdy zdaje sobie sprawę, że życie to walka i każdy potencjalnie może być wrogiem, to perspektywa się zmienia. Nie można więc obwiniać ludzi za to, że mają takie mózgi i taką rzeczywistość. Nie można obwiniać rządu, bo to nie wina rządzących, że są psychopatami lub są nieudolni. Próbujesz błędnie przypisać decyzję osobie, a tak naprawdę osoba jest ofiarą decyzji własnego umysłu.

Najważniejsze żeby Ci się udało z życiem.

To jest nieważne. Jestem jednym z tryliardów istot żyjących na tym świecie. Pewnie w dłuższym przedziale czasowym takich istot przewija się jeszcze więcej i każdy z nas jest jak mrówka, a za 100 lat nikt nie będzie o nas pamiętał jeśli nie zrobimy czegoś spektakularnego (zresztą gdyby pamiętal to i tak marna z tego pociecha po śmierci kiedy się o tym nie wie). Nie każdy ma szansę na szczęście - ludzie są konfiguracjami cech i zachowań, które walczą o to czy pasują do otoczenia. Jeśli nie, to nie powinno się ich zmuszać do cierpienia. Mi teraz pozostaje już tylko walka o to żeby zwalczyć "siebie", bo bycie sobą przynosi mi najwięcej cierpienia. To już nie jest walka o żadne pozytywy, tylko o odcięcie cierpienia, każdym kosztem.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...