Skocz do zawartości
Forum

zawiłości psychologiczno medyczne


Rekomendowane odpowiedzi

Gość Dark_Rivers

Dla mnie w życiu przede wszystkim głównym priorytetem, który obieram za swój cel życiowy jest to co pozwala mi żyć na przyzwoitym poziomie. A jest tym moja kochana praca. Dzięki niej osiągnąłem w życiu już wiele pod względem finansowym i nie tylko. Moja praca mnie uszlachetnia i czuje się szczęśliwym człowiekiem, że mogę każdego rana o 5 rano, wstawać do niej.Uważam jedynie, że jeśli rzeczywiście tego czego tak bardzo pragniesz według Ciebie zawsze będzie mijało się z celem stwarzając Tobie straszny ból psychiczny, to nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Tobie lekkiej i bezbolesnej śmierci.

Odnośnik do komentarza

Propsy za to co napisałeś. Taka postawa powinna być naturalna i szkoda, że nie każdy rozumie. A może to oni mają rację, ale w takim razie chciałbym poznać chociażby jeden argument z ich strony. Wiem, że nie dostanę, ale czy w takim razie te osoby, które się wypowiadały nie powinny chociaż przyznać się do błędu przed sobą i pomyśleć? Bo z tego, że nie wiedzą tak ważnej rzeczy wynika to, że ich pozostałe teorie są kiepskie, bo nie odpowiadają na najważniejsze pytanie, na które powinna odpowiadać dobra teoria.

Odnośnik do komentarza

Robert Monroe, na którego się powołałam, jest sprawnym biznesmenem, wynalazcą, autorem wielu książek.
Stworzył instytut, który jest znany i uznawany na całym świecie.
Jest dla mnie autorytetem, w przeciwieństwie do Js.
Masz pełne prawo do własnych poglądów, do marnowania sobie życia, ale nie oznacza to, że masz rację.

Odnośnik do komentarza

https://pl.wikipedia.org/wiki/Argumentum_ad_verecundiam

Nadal nie podałaś argumentów, a tylko dostarczasz dowodów na to, że nie warto traktować Cię poważnie skoro stosujesz erystykę tak niskich lotów. Tylko po to żeby nie powiedzieć dlaczego coś uważasz, tylko manipulować. I potem jeszcze będziesz myśleć, że Cię obrażam bo wytykam manipulację.

To, że jakiś Monroe jest biznesmenem, któremu opłaca się pisać książki dla naiwnych to już nie mój interes, ale proszę Cię, nie kompromituj się więcej chociaż w moim wątku. Chętnie posłuchałbym od Ciebie argumentów, bo przecież nie powiem potem, że mój problem rozwiązał się poprzez to, że unna napisała na forum, że powinienem zignorować fakty i logikę i przyjąć sobie jakiegoś biznesmena za autorytet.

Odnośnik do komentarza
Gość Danuta718

js_11
Takie myślenie jest psychopatyczne i ma na celu zrzucenie winy i odpowiedzialności na cierpiącą osobę.

A Ty w takim razie zwalasz odpowiedzialność na inne osoby za swoje postępowanie. Sam niby nie umiesz rozwiązać swojego ,,problemu" więc zrzucasz odpowiedzialność na innych. Tylko nie wiem czego tak naprawdę oczekujesz od innych. Gdy innym odpisujesz też próbujesz przekonać do swojej racji. A jeśli w ten sposób ktoś zrobi coś głupiego? Weźmiesz na siebie za to odpowiedzialność? Bo większość z nas z pewnością nie... napiszę pewną sytuację, a czy ktoś to wykorzysta przeciw mnie czy nie to już mnie nie obchodzi.
Kiedyś siostra odgrażała się że zajdzie w ciążę i kiedyś przez chwilę nawet myślałam że naprawdę jest. Ale znów kłótnia, złość, nerwy znów poniosły... pobiłyśmy się, uderzyłam w brzuch... wczoraj ona poskarżyła się kierowcy że mnie nienawidzi i że nigdy mi nie wybaczy... czego? Nie wiem. Ale wiem jedno, że jeżeli wtedy w przypływie złości ona straciła jednak dziecko to nigdy sobie tego nie daruję... A czy Ty chcesz wziąć taką samą odpowiedzialność?
Więc powtórzę to co unna napisała- Twoje życie Twój wybór... i swoje słowa ,,To jak przeżyjesz swoje życie zależy tylko od Ciebie"...

Odnośnik do komentarza

Jeśli kogoś czyny mogą krzywdzić innych, /pedofil, sadysta../, to szanuję jego wybór, by pozostać samotnym.
Reszta zachowań jest naszym wyborem i konsekwencje ponosimy my sami.
Mogłeś wybrać szczęście, wybrałeś samotność, twój wybór, więc nie narzekaj. Akceptuj swoje wybory tym bardziej, że robisz to dobrowolnie i w pełni świadomie.

R . Monroe był bogatym człowiekiem . Instytut założył z własnych pieniędzy, bo poszukiwał odpowiedzi na podstawowe pytanie o sensie życia , kim jesteśmy i o tym, co dalej.
Szanuję ludzi, którzy do czegoś dążą, coś chcą osiągnąć.
Trudno szanować człowieka, który nie jest w stanie poradzić sobie z własnym życiem.

Odnośnik do komentarza

Teraz naprawdę mnie zszokowałaś unna...

Jeśli kogoś czyny mogą krzywdzić innych, /pedofil, sadysta../, to szanuję jego wybór, by pozostać samotnym.
Reszta zachowań jest naszym wyborem i konsekwencje ponosimy my sami.

Powyższy cytat to usprawiedliwienie zła poprzez porównanie do skrajności. W ten sposób drobny złodziejaszek usprawiedliwia się tym, że inni złodzieje kradną samochody, a złodziej samochodów usprawiedliwia się, że politycy kradną miliony. Zazwyczaj psychopaci używają takich stwierdzeń żeby się usprawiedliwić, lub kiedy nie rozumieją moralności i próbują podejść do tego na logikę, ale bez uwzględnienia realnych konsekwencji czynów i oceny, a poprzez porównanie do czegoś innego.

Mogłeś wybrać szczęście, wybrałeś samotność, twój wybór, więc nie narzekaj. Akceptuj swoje wybory tym bardziej, że robisz to dobrowolnie i w pełni świadomie.

Co? W jaki sposób mogłem niby wybrać to szczęście? Mój wybór jest zablokowany. Chciałem zmienić upodobania lub pogodzić z samotnością, a nie ma na to metody. Jaki mam wybór skoro jestem skazany na to co jest i nie mogę tego zmienić chociaż bardzo chcę? Kolejne psychopatyczne stwierdzenie.

R . Monroe był bogatym człowiekiem . Instytut założył z własnych pieniędzy, bo poszukiwał odpowiedzi na podstawowe pytanie o sensie życia , kim jesteśmy i o tym, co dalej.

Skąd wiesz jakie były jego prawdziwe motywy? Mało znasz przykładów bogatych oszustów? Bogaci, którzy spełnili swoje potrzeby zaczynają szukać czegoś więcej i albo idą w samorealizację, albo mają pragnienie władzy lub bycia uznanym za kogoś wyjątkowego. Często też ludzie wierzą w głupoty i za pomocą pieniędzy je forsują, więc to nie jest żaden argument, a nawet uznałbym to za kontrargument, który działa na niekorzyść Monroe. Poza tym te jego twierdzenia są nielogiczne i demoniczne i w żaden sposób nie rozwiązuje to mojego problemu nawet jakbym był lemingiem i chciał w to uwierzyć.

Szanuję ludzi, którzy do czegoś dążą, coś chcą osiągnąć

Ale wiesz, że psychopaci właśnie tak mają? Psychopaci i ich ofiary, które zostały przez nich zmanipulowane. Ja szanuję ludzi, którzy potrafią się czegoś wyrzec kiedy mają wybór między złym pragnieniem, a dobrem, które powoduje dla takiej osoby cierpienie i wyrzeczenie. Szanuję osoby, które myślą moralnie i ważne jest dla nich czynienie dobra. Ci, którzy idą do celu po trupach to dla mnie najgorsze dno. Szanuję też pasjonatów, którzy osiągają coś nie dzięki determinacji, tylko dzięki temu, że z przyjemnością zdobywają szczyty.

Trudno szanować człowieka, który nie jest w stanie poradzić sobie z własnym życiem.

Tak myślą psychopaci, ich ofiary i po prostu osoby słabe, które same nic nie osiągnęły i się za to nie szanują. To taki kult siły i pogarda słabszym, który zasługuje na pomoc i współczucie. Radzenie sobie z życiem lub nie to nie kwestia szacunku dla normalnego człowieka.

Danuta -

A Ty w takim razie zwalasz odpowiedzialność na inne osoby za swoje postępowanie. Sam niby nie umiesz rozwiązać swojego ,,problemu" więc zrzucasz odpowiedzialność na innych

Jaką niby odpowiedzialność zwalam i w jaki sposób? Pytałem o radę, nikt nie ma obowiązku odpowiadać, można też odpowiedzieć jak Dark Rivers. Odpowiedzialność nakłada na siebie osoba, która coś stwierdza, bo wtedy obciąża się odpowiedzialnością za to żeby jak najlepiej uzasadnić swoje stanowisko. Niestety takie osoby potem uciekają od tej odpowiedzialności, bo wolą rzucić hasło i napisać komuś, że jest głupi, bo jak komuś pocisną to sami czują się lepiej. Ja sobie nie daję, to jeszcze mają do mnie pretensje. Zabawne lub przerażające, już sam nie wiem,bo mam mieszane uczucia na ten temat.

Tylko nie wiem czego tak naprawdę oczekujesz od innych. Gdy innym odpisujesz też próbujesz przekonać do swojej racji

Niczego nie oczekuję. Wątek mógł równie dobrze zostać bez odpowiedzi i nie miałbym do nikogo pretensji, że nie potrafił pomóc, bo ja przecież też nie potrafię. Ale jeśli ktoś mi mówi, że mam być szczęśliwy, że mam niby jakiś wybór itd to chciałbym usłyszeć argumenty tych ludzi. Oczekuję tylko uzasadnienia stanowiska, bądź wycofania się ze słów, których nie jest się w stanie uzasadnić.

A jeśli w ten sposób ktoś zrobi coś głupiego? Weźmiesz na siebie za to odpowiedzialność?

Tzn co głupiego i za co mam brać odpowiedzialność? Myślisz, że jak ktoś jest nieszczęśliwy to pomoże mu bardziej napisanie, że ma na siłę żyć i jest głupi, czy bardziej pomoże mu zrozumienie?

Kiedyś siostra odgrażała się że zajdzie w ciążę i kiedyś przez chwilę nawet myślałam że naprawdę jest. Ale znów kłótnia, złość, nerwy znów poniosły... pobiłyśmy się, uderzyłam w brzuch

Chwalisz się czy żalisz? To co teraz napisałaś to kolejny szok i nie mieści się w głowie jak można zrobić coś takiego :(

A czy Ty chcesz wziąć taką samą odpowiedzialność?

Ja nie robię nic złego.

Więc powtórzę to co unna napisała- Twoje życie Twój wybór... i swoje słowa ,,To jak przeżyjesz swoje życie zależy tylko od Ciebie"...

Bzdura i opis mojej sytuacji powinien Ci to uświadomić.

Odnośnik do komentarza
Gość Zastanawiamsiemocnoo

Niby się zdaje, iż problem ten sam, tylko, że coś mi nie gra u Ciebie. Pisałeś o iluzjach, w których taplają się ludzie, a okazuje się, że sam się w nich taplasz. Miłość, ascetyzm, moralność. To też się do tego zalicza. Mimo pragnienia w znalezieniu odpowiedzi i otwartości, na to jak działa świat nadal możemy się zakopać w naszych utartych poglądach, które wytworzyły się na przestrzeni lat, doświadczeń itd. Mózg non stop tworzy nam pułapki. Sama nie raz się przekonałam. I myślę, że Twoją pułapką jest ta cała moralność, ascetym, bycie dobrym, a pragnienia, które wg Ciebie, a może bardziej wg Twojego pragnienia dobra, są uważane za jedyne dobre. Nawet dobro może być złe, jakby już poszperać głębiej. Chęć pomocy nie raz może wynikać z egoistycznego poczucia spełnienia i poczucia bycia potrzebnym. i tak dalej.... + czym mniej czegos doswiadczyliamy tym bardziej o tym fantazjujemy. Przestałam pragnąć miłości i ideału, który miałam w głowie dopiero doświadczając relacji w rzeczywistości. W głowie zawsze wszystko wygląda inaczej. A czym dłużej tam żyjesz tym mniej odpowiada Ci rzeczywistość.

Odnośnik do komentarza
Gość Zastanawiamsiemocnoo

+ kolejne spostrzeżenie: za bardzo skupiasz się na opiniach, których to tak szczerze nie cierpisz, a to też urtudnia szukanie odpowiedzi. Tak bardzo utrudnia, że w końcu całą swoją energie, gniew itd przeznaczasz na dyskusje z ludźmi, którzy nie chcą wychodzić ze swojej ułudy. Ale też się nie dziw. Sam nie znasz odpowiedzi. Gdybyś znał, wykłucanie się miałoby większy sens, bo mógłbyś im pokazać nową drogę. A teraz jest tylko nieszczęcie i cierpienie. Jak chcesz szukać odpowiedzi, to na tym się skup.

Odnośnik do komentarza

Ja tylko szukam odpowiedzi bo biore tez pod uwage mysl ze moge byc psychiczny ale wtedy powinny byc na to argumenty. I nie ma wiec to ja mam racje i mimo to rozmowcy nie przyznaja sie do bledu. Same autorytety na tym swiecie...a nikt nawet nie uzasadni tezy.

Dobro nie jest nigdy zle tylko to sposob miary, czesciowo iluzja, czesciowo nie, tak jak moralnosc. Nie moge tego odrzucic choc i tak naginam to po swojemu. Tylko ze wtedy nie udaje ze robie dobrze i nie jest tego tak duzo.

A Twoj problem konkretnie przeciez nie moze byc taki sam :p

Odnośnik do komentarza
Gość Dark_Rivers

I stało się:) Zawiłości psychologiczno- medyczne powoli staczają się na samo dno najciemniejszych otchłani heroinowego piekła ^_^

Czy jednak zapali się iskierka nadziei i ktoś jeszcze mu pomoże?

Czy znajdzie się osoba, która potrafi udzielić odpowiedzi na to co da mu w końcu upragnione ukojenie?

Czy jednak rzeczywiście ludzie są tak nieczuli na ludzką krzywdę i mają go po prostu w d...?

Odnośnik do komentarza
Gość Danuta718

Podejrzewam, że żeby Ci pomóc choćby w minimalnym stopniu trzeba by było przeczytać wszystkie Twoje posty. Tylko że na to chyba będzie mało całego okresu do Sylwestra albo i przyszłej niedzieli, są tak długie :D. Przeczytałam kilka Twoich początkowych postów (tych sprzed ponad roku), jednak dość ogólnikowo ale mimo wszystko się do tego odniosę. Napisałeś że wierzysz w karmę, a przynajmniej tak to zrozumiałam. Może faktycznie to jest jakaś kara za to jak postępujemy... ja coraz bardziej zaczynam w to wierzyć. Dużo osób twierdzi, gdy dzieje się coś nie tak jak powinno, że ,,tak miało być", ,,to było nam pisane" itp. pierdoły. Też w chwili niepowodzenia zwalałam na to winę. Dziś uważam że tak mówią osoby, dość ogólnikowo się wyrażę, osoby słabe, które po prostu nie chcą się za bardzo wysilać. Bo po co się wysilać skoro można powiedzieć ,,co ma być to będzie", jak dla mnie zwykłe lenistwo i tyle.
Wracając do karmy. Uważam że ona w dużej mierze i mnie dotknęła. Być może właśnie dlatego nie potrafię stworzyć związku. Bo to kara za to jak traktowałam swoich bliskich. Być może wyprowadzka siostry, z którą całe życie byłam, mówiąc oględnie najbliżej związana, to taki impuls do zmiany nastawienia i zachowania. Kto wie czy i w Twoim przypadku tak nie jest.
Pisząc wówczas o siostrze ani chwaliłam się ani żaliłam. I wiem że to jest nie do pojęcia, mało, to jest tragiczne... To był impuls, przykład na uświadomienie Ci że obrałeś złą drogę, albo po prostu myślisz złymi kategoriami no ale to już chyba moja natura że robię na odwrót niż myślę :P.

Odnośnik do komentarza
Gość Zastanawiamsiemocnoo

Właściwie to chodziło mi o ogół problemu nakierowany na brak znajomości prawdziwego sensu ludzkiego niż fakt, że nasz problem jest identyczny. Bo nawet najbardziej podobne historie się od siebie różnią, choćby małymi szczegółami. No ale... czym więcej Twoich odpowiedzi czytam, tym bardziej dostrzegam bezsens pisania do Ciebie. Wybacz, ale po dłuższym zastanowieniu można wywnioskować, że nie odstajesz swoją wiarą w różne pierdy od innych, których tak krytykujesz. Właściwie jak odpisywałam Ci rok temu to Twoje wypowiedzi się zbytnio nie różniły od siebie, co dziwne, bo z tego co widzę dużo różnych ludzi Ci odpisywało, więc powinieneś wpaść choć na jakiś pomysł, który by pozwolił Ci pójść o krok do przodu. A tu nic. Wątpie, że jakikolwiek argument internetowy mógłby Cie przekonać. Nieważne nawet jakiby był dobry.
+ odpowiadając na wcześniejsze pytanie o miłości: dla mnie to, jak i zakładanie rodziny nie nadaje sensu w życiu.

Odnośnik do komentarza

Danuta, a po co czytać wszystkie posty? Nie ma sensu, bo te sprzed roku są nieaktualne. W międzyczasie podważyłem wiarę w karmę i zarazem Boga. Po prostu przegrałem dyskusję z kimś i to mnie "oświeciło" w tej kwestii, bo właśnie przekonujących argumentów szukam i tylko one (niezależnie w którą stronę) mogłyby mi pomóc. Karma właśnie nakładała presję, że nie ma chwili wytchnienia, bo to co teraz robię wywoła jakieś skutki w przyszłości, więc jak się wierzy w karmę to trzeba być ascetą i wtedy wierzy się, że będzie się żyło przez nieskończoność wcieleń jak w wiecznym piekle, w które wierzą katolicy. Poza tym jestem pewien, że nie mogłem zrobić nic złego na tyle żeby być ukaranym aż tak, bo ciężko wyobrazić sobie gorsze więzienie niż to zbudowane z własnych marzeń i preferencji. Poza tymi marzeniami jest pustka, a one są niszczące same w sobie i nie ma przez to wyboru. Nie mogę wybrać dobrze, niewiele zależy ode mnie, bo to co mogę zmienić dotyczy tej pustki, która i tak jest dla mnie nieistotną pustką, więc nie mogę tam angażować działania i myśli.

Właśnie wyjście z pułapki wiary w Boga i karmy mi pomogło i może analogicznie do tego istnieje rozwiązanie mojego problemu. Może da się zmienić złe upodobania lub pozbyć się tego pragnienia, mimo tego co mówią psycholodzy i seksuolodzy. A może faktycznie nie mam racji i moje upodobania są dobre, ale wątpię w to, bo nigdy nikt nie przedstawił żadnego argumentu na taką wersję.

To był impuls, przykład na uświadomienie Ci że obrałeś złą drogę, albo po prostu myślisz złymi kategoriami no ale to już chyba moja natura że robię na odwrót niż myślę :P

A na czym polega analogia tych przykładów? Ja robię zawsze to co myślę, czyli rzadko to co czuję. Czasem czuję to co myślę, to wtedy mogę podjąć spójną decyzję, ale zazwyczaj myśli ostrzegają mnie przed własnymi pragnieniami i emocjami. Ty się nie kontrolujesz, a ja się kontroluję na każdym kroku.

~Zastanawiamsiemocnoo, to jednak nasze problemy sporo się różnią, bo u mnie brak sensu wynika z braku możliwości realizacji swoich pragnień i potrzeb.

Bo dla mnie sensu życia po prostu nie ma jako takiego, ale człowiek odczuwa, że żyje z sensem kiedy realizuje swoje potrzeby. I najważniejsze jest dopasowanie swoich potrzeb do ogólnego dobra, żeby np nie być psychopatą gromadzącym pieniądze kosztem wyzysku, sadystą, fanatykiem.

Wybacz, ale po dłuższym zastanowieniu można wywnioskować, że nie odstajesz swoją wiarą w różne pierdy od innych, których tak krytykujesz

Dziwny zarzut, biorąc pod uwagę w to, że w nic nie wierzę.

Twoje wypowiedzi się zbytnio nie różniły od siebie, co dziwne, bo z tego co widzę dużo różnych ludzi Ci odpisywało, więc powinieneś wpaść choć na jakiś pomysł, który by pozwolił Ci pójść o krok do przodu. A tu nic.

Bo ludzie pisali mi agresywnie, że się ze mną nie zgadzają, że jestem głupi i nie wiadomo jaki jeszcze, a przez ten czas nie padł ANI JEDEN argument i dlatego jestem zirytowany taką sytuacją. Nie tym, że mi nikt nie pomógł, bo być może problem jest za trudny żeby się tak dało, ale właśnie tym, że ludzie piszą, a nikt nie przedstawia argumentów i to samo było na terapii - powiedziałem terapeutce, że jest oszustką i chce tylko wyciągnąć pieniądze, bo w rozmowie z nią nie padały żadne konkrety poza tym co już sam wiedziałem dużo wcześniej.

Wątpie, że jakikolwiek argument internetowy mógłby Cie przekonać. Nieważne nawet jakiby był dobry.

Ciekawe, że wierzysz w takie coś, choć nie wiesz jakby było gdyby ktoś przedstawił argument. Za swoją największą zaletę i źródło przewagi nad innymi uważam właśnie to, że nie upieram się przy swoim zdaniu kiedy ktoś przedstawia kontrargumenty. Ludzie zazwyczaj utożsamiają się z poglądami, a ja nie i dlatego można mnie przekonać, ale tylko pod warunkiem użycia argumentu, a nie ataku i uznania siebie za autorytet.

+ odpowiadając na wcześniejsze pytanie o miłości: dla mnie to, jak i zakładanie rodziny nie nadaje sensu w życiu.

A masz w ogóle taką potrzebę? Bo dla mnie sens to spełnianie potrzeb, a ta jest jedną z najgłębszych i pięknych. Może rodzina nawet niekoniecznie, ale miłość...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...