Skocz do zawartości
Forum

Żona nie chce rozmawiać o problemach


Gość małymarianek

Rekomendowane odpowiedzi

Gość małymarianek

witam,

jestem meżem od 5 lat. W związku od 12 lat z tą samą kobietą. Mamy dwójkę dzieci (3 i 1,5 ). Wydawało mi się do tej pory, że jest całkiem dobrze. Jednak przy każdym problemie w małżeństwie żona zamyka się w sobie i nie chce rozmawiać, powiedzieć co ją boli, chce przemilczeć i tyle. Szanowałem te decyzje jednak teraz czuje że problemy zaczynają narastać, ja nie mam szansy poprawić cokolwiek bo nie wiem co... Postanowiłem zrobić mały test tego związku i przyjąłem jej zasady... zamilkłem.... trwa to ponad rok... z jakimiś próbami przełamania się z mojej strony, ale od 3 miesięcy nie rozmawiamy w ogóle (wyłącznie nie zbędne informacje na temat dzieci) ja robię swoje, ona robi swoje... Niestety nie wytrzymałem, brakowało mi bliskości kobiety, zabrałem ją na rozmowę i wydawało mi się że jest szansa na to by naprawić wszystko, zaproponowałem delikatnie nawet rozwód.. ale dla zony takie rozwiązanie nie wchodzi w grę dla "dobra dzieci" (ale jaki obraz rodziców dzieci dostają ?). Wyrzuciła mi to i owo, ja jej też powiedziałem, co mi leży na wątrobie, ale po przemyśleniu przeraziła mnie jedna rzecz. Przyjęła taki stan (całkowite milczenie w małżeństwie) jako coś co musi być, nawet gdyby miało tak być do końca. Jest młodą (29 lat) i atrakcyjną kobietą, pracującą, realizuje się zawodowo i wydaje mi się, że dla naszego dobra lepiej będzie jeżeli ułożymy sobie życie od nowa oboje damy rade to zrobić. Nie wyobrażam sobie życia w milczeniu bo ona uzna to za normę... a samemu walczyć o ten związek nie mam sił, nie chce mi się... Zawsze może liczyć na moje wsparcie i jak sama przyznała nigdy jej nie zostawiłem z problemem, czego nie mogę powiedzieć w drugą stronę, bo jak tylko pojawia się sprzeczka to zostawia mnie z problem który ona może rozwiązać bo zrobi to lepiej, ale dla zasady NIE i już. Nie wiem za bardzo co robić, boję się teraz trochę, że albo związek stanie się toksycznym, albo stracimy najwspanialsze lata swojego życia... dodam na koniec, że upór którym się kieruje jest po stronie żony rodzinnym problemem... Macie jakiś pomysł co zrobić dalej ?

Odnośnik do komentarza

Hej,
Ciężka sytuacja. Trudno cokolwiek zdziałać, jak żona milczy jak zaklęta. Na dłuższą metę tak się nie da.
Postaw sprawę na ostrzu noża. Bądź stanowczy i dobitny, albo coś zmieniacie, ratujecie małżeństwo (terapia?) albo się rozstajecie, bo nie czujesz się kochany, spełniony i szczęśliwy.
Dzieci oczywiście szkoda, ale już sama nie wiem, czy nie lepsza opcja, żeby widzieli szczęśliwych rodziców z innymi partnerami, niż mieli pełną rodzinę i skwaszonych rodziców, dyskutujących półsłówkami.
Teraz dzieci są malutkie, niewiele rozumieją. Póki co, robiłabym wszystko aby uratować to małżeństwo i uzmysłowić żonie, że takim zachowaniem krzywdzi rodzinę.

Tyle lat żyjecie ze sobą i wcześniej niczego nie zaobserwowałeś ? Skoro to rodzinna cecha charakteru...to chyba wiedziałeś z kimś się żenisz.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza
Gość małymarianek

Lena V.

Tyle lat żyjecie ze sobą i wcześniej niczego nie zaobserwowałeś ? Skoro to rodzinna cecha charakteru...to chyba wiedziałeś z kimś się żenisz.

Wiesz co, jak tak teraz wracam do przeszłości to faktycznie od zawsze tak było, ale wcześniej mi to mniej przeszkadzało, miałem siłę do bycia napędem tego związku... nie wiem...
Wiem tylko, że po tym jak mi wyrzuciła w końcu co mnie boli to ma racje, bo święty nie jestem, ale jak miałem cokolwiek zrobić jeżeli nie wiedziałem co ? Gdzieś pomiędzy wierszami przemknęła się terapia i to chyba bardziej z mojej strony jako słowo motywujące, ale obiło się echem... więc ja nie wracam do tematu bo mi się nie chce... już nie... chyba poczekam jakiś czas zobaczę jak się sytuacja rozwinie, a potem pokaże jej to forum i tyle...

Czy ma kogoś na boku.... hmmm dopiero wróciła do pracy, a przy dwójce dzieci w domu jest co robić także czasu jakby brak, poza tym dałem jej niepowtarzalną okazje do ugodowego zamknięcia rozdziału więc mogła skorzystać, a dowiedziałem się tylko że życia beze mnie sobie nie wyobraża... no fajnie tylko jak tu żyć jak nie chce rozmawiać o problemach....

A i jeszcze nie dopisałem wszystkiego... przez te 3 miesiące prowokowałem ją na każdym kroku... nie robiłem nic poza opieką na dziećmi... nie jeździliśmy razem już nigdzie, nawet do rodziców coraz rzadziej razem... zacząłem więcej zostawać w pracy... odnowiłem kontakty ze znajomymi... robiłem wszystko by uciec z domu... nawet bez informacji szczegółowych od tak rzuciłem niechcący... jadę do sklepu... idę na piwo.... i co ? i nic... Uznała, że tak musi być....

Za chwile pewnie będzie lepiej bo po takich rozmowach przeważnie nadchodzi chwila lepsza, ale ostatnio to raczej przerwa w milczeniu niż milczenie w przerwie....

Odnośnik do komentarza

A nie domyślasz się dlaczego ona tak się zamyka na rozmowy,od czego to się zaczęło,
ja bym nie wiązała tego z upartością,jeśli nie wiąże się z jakimś celem które chce osiągnąć,

do żadnego porozumienia na pewno nie dojdziecie bez rozmowy,

może sam wybierz się do psychologa ,pomoże Ci zrozumieć zachowanie żony,doradzi co z tym można zrobić.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Mam podobnie jak twoja żona,jakbym czytała o swoim małzeństwie.Jestem strasznie uparta osoba,szybko zamykam sie w sobie jeżeli,sa problemy nie chce o nich rozmawiać,ale gdy nikt nie widzi odreagowuje płaczem.Moj maz jest bardzo wyrozumiałą osoba,nie mam pojecia dlaczego jeszcze jestemy razem,ale jakos sie mu udaje przez 8 lat.Czasami człowiek woli sie zamknąć w sobie o tak poprostu.

Odnośnik do komentarza
Gość małymarianek

Czy się domyślam o co jej chodzi... Nie, czasami jak wiem co zrobiłem, ale po czasie się okazuje że upór uporem, ale zawsze jest jakiś cel z jej strony czasem całkiem błahy do omówienia, ale nie chce rozmawiać... Nie da się rozwiązać problemów, które dla niej są oczywiste a dla mnie nie i jakby nie dociera to do niej....

Zaczęło się od drobnych nieporozumień, wyborów które poczyniliśmy... nic wielkiego ale jak się okazało, że wybór był nie do końca trafny wina spadła na mnie i tak coraz częściej, częściej, aż zacząłem każde niezadowolenie odbierać jako moją winę, przez co stopniowo zostawiałem ją z decyzją samą, chociaż po podjęciu decyzji i tak ją wspierałem w dalszych działaniach to sama decyzja była jej. Doprowadziło do tego, że uznała, że nie doszliśmy do niczego razem bo wszystko co mamy to był jej wybór i jej decyzja.. Po części prawda

Kolejnym problemem, jest to że nasze życiowe cele, które były naszymi wspólnymi (przynajmniej tak nam się wydawało) rozeszły się i oboje nie jesteśmy w stanie ich realizować... Czyli pozostało tylko wspólne mieszkanie i dzieci...

Po rozmowie widzę, że jakby próbuje się przełamywać, ale strach który mnie otoczył ze wszystkich stron sprawił, że jakoś nie chce, boje się, nie mogę się zaangażować, to wszystko trwało zbyt długo, zbyt wiele przemyśleń... I powstał dylemat między tym co wiem, że powinien zrobić, a tym co chciałbym zrobić... Podświadomie chyba podjąłem już decyzję tylko z jakiś powodu nie chce ich na siłę wprowadzić w życie, bo mogę skrzywdzić dzieci i kobietę z którą trochę przeżyłem... " ale to już było i nie wróci więcej.." a życie toczy się dalej, a ja zaczynam się zastanawiać czy moja druga połówka nie jest gdzieś indziej

Odnośnik do komentarza

Czasami trzeba się poświęcić,przełamać dla dobra rodziny ,nie każdy chce ,nie każdy potrafi...,
dlatego to musi być osobista decyzja,czy chcesz walczyć o rodzinę czy odpuścisz,
jednym słowem nie dobraliście się,choć jakby tak popatrzeć ,to chyba większość małżeństw nie jest dobranych,

dlatego jak już stworzyło się rodzinę,powinno się robić wszystko ,żeby dobrze się w niej czuć,żeby dobrze czuły się dzieci ,bo dzieci są najważniejsze,

spróbujcie odciąć grubą kreską to co było i zacznijcie wszystko od nowa,

ludzie po zdradach ,po większych konfliktach, potrafią ze sobą normalnie żyć,

zaproś żonę na kolację do restauracji,może na neutralnym gruncie uda się szczerze porozmawiać,

zniszczyć to się wszystko szybko udaje ,gorzej odbudować.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość aniaanulka

ka-wa
Szczęście też trzeba budować...,
nie mamy też gwarancji,że po odejściu będziemy szczęśliwi,
w każdym razie tak trzeba robić,żeby się dobrze czuć samemu...., ze sobą.

z tym się zgodzę " w każdym razie tak trzeba robić,żeby się dobrze czuć samemu...., ze sobą"

Odnośnik do komentarza

Macie racje, że każda próba jest warta tego, aby ją podjąć, ale tak mi się już to wszystko pomieszało, że zaczynam patrzeć na to trochę z innej strony. Jesteśmy jeszcze młodzi i wg, mnie to jest ostatni "dobry" moment na to by spojrzeć na problem na "zimno" i zastanowić się co dalej ? co zrobimy jeżeli sytuacja pojawi się za 5, 10 lat w dużo gorszej formie ? Nie przetrwamy tego, a dzieci będą rozumne, zaczną się obwiniać, albo jeszcze coś gorszego... nie mam za bardzo sił, aby podjąć ten temat na nowo, a co gorsza zastanawiam się czy nie zacząć układać sobie życia na boku... wiem, że powrót na wtórny rynek nie będzie łatwy i przyjemny, ale może właśnie tak są poukładane moje ścieżki...

Chciałbym, abyśmy oboje byli szczęśliwi i nic na siłę...

Odnośnik do komentarza

Widać, że jesteś już zrezygnowany. Nie masz ani siły, ani chęci na walkę. Lada chwila i znajdziesz kobietę na boku. Tak oto rodzą się zdrady...brak komunikacji, brak zrozumienia, wypalenie. Kogo potem winić, do kogo mieć pretensje? Przykra sprawa.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Porozmawiaj z nia jeszcze jeden raz, usiadz koło niej i zapytaj co ja tak naprawdę boli, tak długo draż temat oczywiście na spokojnie dopóki ci nie powie,w moim przypadku to działa.Byl czas ze bardzo oddaliłam sie od męża,juz nie mi nie zależało na niczym,zamknęłam sie w sobie,on nie dawał za wygrana ,tyle razy próbował zemna rozmawiać,az pękłam i wszystko sobie wyjaśniliśmy.W życiu rożnie bywa,właśnie w takich ciężkich chwilach,człowiek uświadamia sobie jak czasami ciężkie jest zycie w małzeństwie,ma wszystkiego dosyć ,ale jak to mówią po burzy zawsze wychodzi słońce.Macie dzieci,dla nich warto by miały normalna rodzine,sprzedaj komuś dzieci zrób dobra kolacje,wino,kwiaty usiądzie i porozmawiajcie na spokojnie.

Odnośnik do komentarza

Jak naprawdę ja kochasz to dasz rade,weź stare wasze zdiecia powspominaj jak kiedys byliście szczęśliwi i zapytaj ja,czy chce to wszystko zaprzepaścić!!!!! Wejdź jej trochę na psychikę,na pewno pomoze.Życze wam aby sie ułożyło,miałam podobna sytuacje,dzieki Bogu mam takiego wspaniałego męża ktory to wytrzymywał,i nie zdradził ani nie zostawił mnie.Bede mu wdzięczna do końca życia,za to ze potrafi wytrzymać z taka osoba jak ja.

Odnośnik do komentarza

Nie mam sil na rozmowe. Chyba w pierwszej kolejnosci skorzzystam sam z analizy psychologa, bo jestem bardzo blisko do podjecia ostatecznej decyzji, jak opanuje swoje emocje to zobacze w jakim punkcie jestesmy... Moim zdaniem nie ma co mieszac w to milosc bo wtej chwili niestety ale zimny rozsadek musi podjac dzialania... Z milosci przez tyle lat walczylem i mam dola. Jestem osoba ktora idzie do celu,moze nie po trupach ale przeszkody eliminuje lub usuwam. W moim zyciu nie ma porazek sa tylko doswiadczenia z ktorych staram sie wyciagnac nauke a teraz nasuwa mi sie mysl ze skoro milosc nie potrafi to rozum... Do dziela....

Odnośnik do komentarza

przeczytałam całość i myślę, że Ty już podjąłeś decyzję, chcesz to zakończyć tylko czekasz na rozgrzeszenie i poklepanie po plecach. Mamy powiedzieć, że dosyć już wycierpiałeś z tą niedobrą kobietą i możesz poszukać szczęścia gdzie indziej, ale przysięgałeś w doli i niedoli :) a nawet nie postarałeś się na tyle żeby się dowiedzieć dlaczego jej zachowanie jest takie, a nie inne..

Odnośnik do komentarza

~kaka76
przeczytałam całość i myślę, że Ty już podjąłeś decyzję, chcesz to zakończyć tylko czekasz na rozgrzeszenie i poklepanie po plecach. Mamy powiedzieć, że dosyć już wycierpiałeś z tą niedobrą kobietą i możesz poszukać szczęścia gdzie indziej, ale przysięgałeś w doli i niedoli :) a nawet nie postarałeś się na tyle żeby się dowiedzieć dlaczego jej zachowanie jest takie, a nie inne..

Witam,

Nie wiem czemu, ale chyba masz racje... próbuje tylko znaleźć poparcie, aby ruszyć do przodu, a że ruch nie jest łatwy to tak zwlekam. Co do starania to nie masz racji niestety, zrobiłem naprawdę wiele, aby to zmienić, poprawić komunikacje, próbowałem nawet sam troche wbrew sobie zmienić swoje postępowanie na takie, które spowoduje mniej sytuacji konfliktowych i znalazłem... im mniej robiłem, im mniej wymagałem od siebie od innych tych mniej było takich sytuacji a jak były to tylko te jednoznaczne czyli wiedziałem, co jest nie tak, ale nie tędy droga... Chciałbym uczestniczyć w życiu rodzinnym, a sprowadzenie siebie do roli ojca i żywiciela mogę zapewnić będąc jednocześnie szczęśliwym z kimś innym... Ostatecznie chyba dam nam szanse krótką chwile i sprowokuje sytuacje... Przed ten rok zrobiłem sobie też dużo złego, zaległości i itd. Tak się nie da na dłuższą metę.

Odnośnik do komentarza

Niektórzy ludzie posiadają głęboko zakotwiczony opór przed mówieniem o osobie i bez wyraźnego wstrząsu czy też umiejętnej z psychologicznego poziomu zachęty - w życiu nie wydukają z siebie o co im na prawdę chodzi.
Napisz do niej list Marianek i opisz w nim własne rozterki dotyczące Waszej przyszłości. Na końcu daj do zrozumienia, że z radością poczekasz (np. 1 czy 3 dni) na list od niej.
Zostaw jej do przeczytania i idź na przysłowiowe piwo, aby miała czas na swobodne zapoznanie się z treścią. Istnieje szansa, że usiądzie nad kartką i wydusi wreszcie na papier słowa o sobie, o Was, jakich przez gardło nie może przepchnąć..

Odnośnik do komentarza
Gość aniaanulka

Masz racje zrób tak aby być szczęśliwym. Trzeba też troszkę powalczyć o swoje szczęście a nie tylko na innych którzy tego nie widza, nie doceniają, nie dostrzegają.... Widzę że na prawdę jesteś zrezygnowany, pamiętaj dobrym ojcem możesz być zawsze !!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...