Skocz do zawartości
Forum

małymarianek

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez małymarianek

  1. mgr Kamila Krocz Witam serdecznie! Przeczytałam cały wątek i trzymam kciuki za wizytę u psychologa. Najlepiej jednak byłoby, gdybyście oboje skorzystali z pomocy specjalisty i zapisali się na terapię małżeńską, o ile oczywiście chcecie jeszcze walczyć o Waszą relację. Bo na razie dostrzegam bierną kobietę, która nie chce rozmawiać z mężem i zrezygnowanego męża, który powoli wycofuje się z relacji, bo czuje się odtrącony... To niezbyt dobrze wróży na przyszłość. Zapytałabym jeszcze, jak wygląda Wasze życie seksualne, choć wiem, że to intymne pytanie i jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać. Zależność jest jednak taka, że jeżeli jest jeszcze seks, dochodzi do zbliżeń, to jest szansa na ratowanie związku. Jeśli pożycie seksualne umarło, zazwyczaj trudno wskrzesić i uczucia między partnerami. Mimo wszystko trzymam za Was kciuki i życzę powodzenia! Pani Kamilo, Nasze życie intymne też nie wygląda dobrze, zaczęło się od drobnych odtrąceń, gdy próbowałem tak podejść pocałować tu i ówdzie, może i faktycznie w sytuacjach napięcia czasowego, no cóż... ale wielokrotnie słyszałem 'odejść' 'zostaw', nawet na jakieś drobne komplementy słyszałem,żebym tak nie mówił, ona widzi że to nie prawda i takie tam... Wielokrotnie obiecywałem sobie, że przestane, jej też mówiłem, że kiedyś mi się to uda i przestane się zbliżać, na nieszczęście udało mi się, a efekt jest teraz taki, że oddaliliśmy się od siebie mocno, a ja mam wrażenie, że łatwiej będzie mi nawiązać kontakt z kimś innym niż wrócić do bliskości która nas łączyła, dziwne uczucie, ale chyba tak czuje. Wiem, że ostatecznie to ja ponoszę odpowiedzialność za to, że tak się stało, bo trochę celowo sprowokowałem taką sytuacje, ale jeżeli ktoś mi się spyta czy drugi raz zrobiłbym tak samo to dzisiaj odpowiem: TAK. Pomimo wszystko jest czas aby to przemyśleć i albo coś naprawić ale rozpocząć nowe życie...
  2. ~Lasut ... Brakuje tutaj oceny ze strony zony, jak ona widzi to wszystko.co mozna jeszcze poprawic zmienic... Trafiłaś w sedno, ano brakuje, ale trudno to wydobyć o ile w ogóle... Kaka.... możesz mieć racje nie mówie nie, ale uczestniczyłem w pracach domowych w bardzo dużym stopniu, nie było rzeczy nie możliwych, ostatnio wymyśliła 3 dniowy wyjazd, takie tam SPA... pomyślałem, a czemu nie może faktycznie odpocznie nabierze sił, motywacji... i niby tak, ale nic się nie zmienia, efekt tego wszystkiego jest taki, że prawie wcale ze sobą już nie rozmawiamy, nie robimy nic razem, drogi, cele zaczynamy mieć swoje... Ja czuje, że z wielu rzeczy muszę rezygnować, tylko dlatego, że albo będzie po jej myśli albo będzie FOCH... a jak się dzieje coś nie tak to się odwraca plecami... może przesadzam teraz, ale w tej chwili tak to już odbieram... Nie ma co marudzić, bo problem się sam nie rozwiąże, przez te parę dni które piszemy trochę się poprawiło, ale trochę to chyba nawet zbyt poważne słowo... Podczas ostatniej rozmowy mieliśmy kilka punktów, które zostały nadmienione i do których należałoby wrócić, żeby nie zostawiać takich spraw niedokończonych, ja czekam, aż się przełamie, ale mam wrażenie, że mogę sobie czekać... No nic... na razie przestaje sobie z tym wszystkim radzić, więc muszę się wyciszyć i poczekać do wizyty. Może coś jeszcze wyjdzie podczas rozmowy z profesjonalistą...
  3. julia27 Wybacz,ale jak dla mnie to ty jej juz nie kochasz.....jezeli byś kochał z całych sił,walczył byś o wasza dalsza przyszłość. I to by było dobre pytanie gdyby było pytanie a nie stwierdzeniem, bo jeżeli bym jej nie kochał, próbowałbym zrobić cokolwiek, zastanawiał się, wahał, szukał pomocy u psychologa... Może problem nie jest w niej a we mnie nie wiem... Wiem, że pomysł z listem też mi przyszedł do głowy a ta podpowiedź popchnie mnie to tego, ale póki co mam wizyty umówioną u psychologa, więc zaczekam... a że wizyta za parę dni więc sytuacja w domu też się popraw na tyle aby móc trochę ochłonąć.. Jeżeli kogoś to interesuje to o dalszych losach będę starał się informować, może komuś jeszcze to pomoże... dziękuje wszystkim za podpowiedź, ocenę sytuacji, mnie za każdy post, samemu czasem ciężko spojrzeć na sprawę z dystansu...
  4. ~kaka76 przeczytałam całość i myślę, że Ty już podjąłeś decyzję, chcesz to zakończyć tylko czekasz na rozgrzeszenie i poklepanie po plecach. Mamy powiedzieć, że dosyć już wycierpiałeś z tą niedobrą kobietą i możesz poszukać szczęścia gdzie indziej, ale przysięgałeś w doli i niedoli :) a nawet nie postarałeś się na tyle żeby się dowiedzieć dlaczego jej zachowanie jest takie, a nie inne.. Witam, Nie wiem czemu, ale chyba masz racje... próbuje tylko znaleźć poparcie, aby ruszyć do przodu, a że ruch nie jest łatwy to tak zwlekam. Co do starania to nie masz racji niestety, zrobiłem naprawdę wiele, aby to zmienić, poprawić komunikacje, próbowałem nawet sam troche wbrew sobie zmienić swoje postępowanie na takie, które spowoduje mniej sytuacji konfliktowych i znalazłem... im mniej robiłem, im mniej wymagałem od siebie od innych tych mniej było takich sytuacji a jak były to tylko te jednoznaczne czyli wiedziałem, co jest nie tak, ale nie tędy droga... Chciałbym uczestniczyć w życiu rodzinnym, a sprowadzenie siebie do roli ojca i żywiciela mogę zapewnić będąc jednocześnie szczęśliwym z kimś innym... Ostatecznie chyba dam nam szanse krótką chwile i sprowokuje sytuacje... Przed ten rok zrobiłem sobie też dużo złego, zaległości i itd. Tak się nie da na dłuższą metę.
  5. Nie mam sil na rozmowe. Chyba w pierwszej kolejnosci skorzzystam sam z analizy psychologa, bo jestem bardzo blisko do podjecia ostatecznej decyzji, jak opanuje swoje emocje to zobacze w jakim punkcie jestesmy... Moim zdaniem nie ma co mieszac w to milosc bo wtej chwili niestety ale zimny rozsadek musi podjac dzialania... Z milosci przez tyle lat walczylem i mam dola. Jestem osoba ktora idzie do celu,moze nie po trupach ale przeszkody eliminuje lub usuwam. W moim zyciu nie ma porazek sa tylko doswiadczenia z ktorych staram sie wyciagnac nauke a teraz nasuwa mi sie mysl ze skoro milosc nie potrafi to rozum... Do dziela....
  6. czytając Twoje posty nasuwa mi się tylko jedna myśl: "Związek jednostronny" czyli Tobie zależy a jemu wygodnie, póki co jest z Tobą bo ciężko po latach żyć samemu, ale ciągnie go do byłej... dlaczego ? może dlatego, że cały czas mu na niej zależy, a to że on wniósł o rozwód ... może chciał tylko postawić sprawę na ostrzu noża i tak się jakoś to wszystko potoczyło do przodu, a teraz trudno mu się z tym pogodzić... A dlaczego Ty z nim jesteś, jeżeli bardzie troszczy się o uczucia byłej...? Pomyśl sobie, że jakimś cudem zgodzi się na związek będziecie mieli dziecko, a on będzie coraz częściej pocieszał byłą ? W domu pojawią się nowe obowiązki a Ty zamiast czuć w nim oparcie i pomoc dostaniesz w pakiecie jego żonę... Fajnie sobie to układa, ale z jego punktu widzenia... Pogódź się z tym, że on nie jest dla ciebie, daj mu miesiąc na wycofanie się z układu z byłą żoną albo odejdziesz... zobaczysz na kim mu zależy...
  7. Macie racje, że każda próba jest warta tego, aby ją podjąć, ale tak mi się już to wszystko pomieszało, że zaczynam patrzeć na to trochę z innej strony. Jesteśmy jeszcze młodzi i wg, mnie to jest ostatni "dobry" moment na to by spojrzeć na problem na "zimno" i zastanowić się co dalej ? co zrobimy jeżeli sytuacja pojawi się za 5, 10 lat w dużo gorszej formie ? Nie przetrwamy tego, a dzieci będą rozumne, zaczną się obwiniać, albo jeszcze coś gorszego... nie mam za bardzo sił, aby podjąć ten temat na nowo, a co gorsza zastanawiam się czy nie zacząć układać sobie życia na boku... wiem, że powrót na wtórny rynek nie będzie łatwy i przyjemny, ale może właśnie tak są poukładane moje ścieżki... Chciałbym, abyśmy oboje byli szczęśliwi i nic na siłę...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...