Skocz do zawartości
Forum

Zaręczyny a rozstanie


Gość Aneta777

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Mam wielkie zmartwienie, ktore nie daje mi spokojnie zyc. Nie mam nikogo, z kim moge na tem temat porozmawiac. Przebywam za granica i jedyna bratnia dusza, jaka tu mam jest moj narzeczony, ktory jest bezposrednio zwiazany z tym, co mnie dreczy.

Moj narzeczony oswiadczyl mi sie kilka miesiecy temu. Od samego poczatku mialam watpliwosci, codziennie bije sie z myslami.

Chcialabym podac wiecej szczegolow, bo jak sie ma ‘wiekszy obraz’ to jest wszystko jasniejsze.

Narzeczony jest wspanialym czlowiekiem, ideal w pracy, osiagnal w zyciu wielki sukces, duzo ludzi go podziwia, jest wzorcem, motywacja, po prostu niesamowity. W zyciu prywatnym bardzo czuly, opiekunczy, z reka na sercu moge powiedziec, ze urodzil sie, by uszesliwiac inne osoby, jest ogromnym altruista i bardzo wspanialomyslny. Szczescie innych daje mu ogromna satysfakcje i motywuje do dzialania. W pracy jest niesamowitym managerem, caly czas otrzymuje kartki od pracownikow, sa lzy, emocje, itp gdy pracownicy odchodza i sie z nim zegnaja.

W domu robi wszystko, kocha dla mnie gotowac, traktuje mnie jak ksiezniczke, czuje sie z nim bardzo bezpiecznie, wszyscy go kochaja.

Niestety cos jest nie tak. Od momentu gdy mi sie odwiadczyl cos sie zmienilo, zaczelam sie od niego odsuwac, caly czas zadreczaja mnie mysli, ze nie powinnam w to wchodzic, nie potrafie tak zyc. Nienawidze sie za to. Dlaczego jak w koncu spotkalam kogos tak wspanialego, czuje, ze wsyzstko sie wali. Dodam, ze jestesmy ze soba teraz 6ty rok, ja mam 29 lat a on 44.

Czuje, ze nie moge go zostawic. Byla zona zdradzila go z ich najlepszym przyjacielem, mama zmarla mu jak mial 14 lat, te obydwa wydarzenia odcisnely na nim ogromne pietno. I tak np.nie mozemy ogladac filmow gdzie sa sceny smierci na lozku, bo on zaczyna plakac. Tak poza tym mowi, ze w zyciu ludzie go zawsze opuszczaja. Wszyscy, ktorzy go znaja, czesto sie z nim kontaktuja jak maja problemy (jego rodzina tez), bo on zawsze potrafi wszystko rozwiazac , jest bardzo zaradny i ma do wszystkiego ‘zimne’, racjonalne podejscie.

Potrzebuje milosci i ciepla, bo w zyciu niestety duzo go nie zaznal (nigdy nie mial prawdziwego dziecinstwa, bo rodzice sie rozeszli jak mial 6 lat i tato zostawil mame dla innej kobiety), caly czas chce sie przytulac, caly czas chce spedzac ze mna. To mnie bardzo ‘dusi’.

Oprocz tego ma ogromne kompleksy, nie jest zbyt przystojny, w lazience spedza kilka godzin dziennie, mial operacje plastyczna, dalej nie lubi, jak wyglada.

Czuje sie winna, jakbym byla kryminalista. Tak bardzo chce zeby byl ze mna szczesliwy, tak bardzo chce zeby wszystko sie ulozylo. A jednak codziennie musze poplakac, aby wyeliminowac dreczace mysli, poczuc sie lepiej, wtedy dopiero zaczynam wierzyc w nasze malzenstwo.

Dopadaja mnie zoraz czesciej samobojcze mysli, po prostu sie nienawidze za to, ze mam codziennie takie dreczace mysli. Nienawize sie za to, ze nie chce nosic jego nazwiska, ze nie wyobrazam sobie nazywac go swoim mezem. Dlaczego, przeciez jest takim wspanialym czlowiekiem..

Dodam ze wczesniej bylam w toksycznym zwiazku I zawsze, jak wiazalam sie z kims z przyczyn fizycznych, namietnosci, itp, to nie wychodzilo, bylo zero szacunku do mnie, bicie, wyzywanie, itp.

Teraz, jak znalazlam idealnego partnera, ktory jest przeciwienstwem calego zla, ktore wczesniej byo w moim zyciu, jestem nieszczesliwa. Niestety w naszym zwiazku brakuje fizycznego pociagu (z mojej strony).

W zeszlym miesiacu wyczul, ze cos jest nie tak, zapytal mnie o co chodzi. Byl bardzo zestresowany, nie jadl przez kilka dni, lzy w oczach, przestal normalnie funcjonowac tak jakby caly swiat sie zawalil. A wiec najpierw powiedzialam, ze mialam problem w pracy, a potem powiedzialam, ze boje sie malzenstwa, mam watliwosci.

Nie moglam zniesc, jak cierpial, po prostu byl bardzo nieszczesliwy. Wszystko sie zatarlo, ja odkrecilam wszystko, nie moge go w takim stanie ogladac, wole umrzec.

Nie mam nikogo w Angli, tylko jego. Nie wiem jak sobie poradzic.
Na dodatek ostatnio zrobil mi niespodzianke I wykupil wakacje do Stanow. Nie wiem co robic, prosze pomozcie. Mysli mnie zadreczaja.

Przepraszam, jesli moj post jest chaotyczny. Jest mi bardzo trudno wyjasnic cala sytuacje, ale samo pisanie dalo mi pewna ulge.

Odnośnik do komentarza

O matko... Ale żeś się wkopała, dziewczyno... I przy okazji swojego narzeczonego... No nic, nie ma co płakac dłużej, tylko trzeba się wreszcie z tego wyplątać! Jak mogłaś się z nim związać z powodu jego dobroci?? To super, że jest dobrym człowiekiem, ale co z tego? Co z tego, skoro go nie kochasz? To jasne jak słońce, NIE KOCHASZ go! Nie ma miłości między mężczyzną a kobietą bez wzajemnego pociągu fizycznego. Musi to być, bo bez tego nie ma zakochania. Nie ma sensu wiązać się z kimś, w kim się nie jest zakochanym! Ani Ty nie będziesz z nim szczęśliwa(już teraz widać, że nie jesteś), ani on. Tak, wiem, że on będzie cierpiał, jak teraz odejdziesz. Ale jeśli będziesz w tym ciągle tkwiła, to wyczuje, w czym problem, i będzie cierpiał jeszcze bardziej! Zresztą sama napisałaś, że już coś wyczuł. A co dopiero będzie za parę miesięcy? Co za parę lat. Bez sensu, naprawdę bez sensu to wszystko...

W sumie nietrudno się domyślić, co wpłynęło na Ciebie w taki sposób, że doprowadziło do popełnienia takiego błędu. Twoje doświadczenia wyniesione z poprzednich związków, co nie? Częściowo rozumiem, że zraziłaś się do wiązania się z kimś, kto jest dla Ciebie atrakcyjny. Ale problem w tym, że wyciągnęłaś z tamtych doświadczeń kompletnie fałszywe wnioski! Najwyraźniej doszłaś do wniosku, że namiętność, wzajemny pociąg fizyczny, silne uczucia są złe, i należy tego unikać. Jakim cudem, pytam się? Co złego w tych wszystkich rzeczach? Nie tylko nie są złe, ale w budowaniu związku są wręcz niezbędne. Naprawdę myślisz, że to przez te rzeczy byłaś bita, czy wyzywana? Nie, nie przez to. Takie traktowanie spotkało Cię, bo niestety miałaś pecha,i trafiłaś na niedobrych, egoistycznych, nieodpowiedzialnych partnerów. Ale ich złe postępowanie nie ma nic wspólnego z tym, że w związkach było silne uczucie, itd! Gdyby byli normalnymi, porządnymi ludźmi, to takich rzeczy by nie robili po prostu, i juz.

Tak więc na przyszłość wiąż się z kimś, z kim połączy Cię zarówno silne uczucie, jak i wzajemna troska. Obyś kiedyś kogoś takiego znalazła. Tego Ci życzę. :)
Tak

Odnośnik do komentarza

Napisałaś, że Twoje wątpliwości zaczęły się wtedy, kiedy się oświadczył. A jak było wcześniej? Co z brakiem pociągu fizycznego, to nie psuło waszych relacji, nie miałaś w związku z tym wątpliwości? Może po prostu nie jesteś jeszcze gotowa na małżeństwo, na wzięcie na siebie odpowiedzialności za zaopiekowanie się dobrym człowiekiem, którego łatwo zranić? Może wywiera to na Tobie za dużą presję, jak wyglądałyby teraz wasze relacje, gdyby on się nie oświadczył?
Kochasz go?
Są zachowania, które można przedyskutować i wyeliminować, tak aby Cię nie drażniły - może wystarczy spędzać razem trochę mniej czasu.

Odnośnik do komentarza

Daj spokój, Monika... Przecież widać, że ona go nie kocha, i to w tym jest problem...:/// W żadnym tam braku gotowości na związek. Jakoś wcześniej była gotowa na związek, zanim go poznała... Tyle, że najwyraźniej jej poprzedni partnerzy nie... I sama zwróciłaś uwagę na to, że od początku Aneta miała wątpliwości. Nie sądzisz, że to tym bardziej świadczy o tym, że ten związek od początku nie miał sensu? Im szybciej to zakończy, tym lepiej, nie róbmy dziewczynie niepotrzebnych złudzen... Przez to tylko nadal będzie mieszała zarówno w swoim, jak i tamtego człowieka życiu...:(((((

Odnośnik do komentarza

Na wstepie dziekuje wszystkim za posty. Borykam sie z tym juz od lutego, nie moge sie zwierzyc nawet mojej mamie, bardzo potrzebuje otwartej rozmowy, aczkolwiek jest mi okropnie ciezko sie z tym wszystkim zmierzac.
Franca, zgadzam sie ze do zwiazku potrzebna jest milosc i pociag fizyczny oraz namietnosc i absolutnie tego nie neguje. Z Mattem zwiazalam sie nie dlatego, ze tego nie bylo a byla tylko dobroc i szacunek. Po prostu los doprowadzil do naszego spotkania (on byl w Polsce wielkim przypadkiem, a ja wyladowala, przez przypadek w barze, do ktorego nigdy bym nie zawitala gdyby nie rekomendacja spotkanego pieszego) w momencie gdy oboje borykalismy sie z innymi kryzysami zyciowymi. Ja bylam z chlopakiem, ktory scigany byl przez policje i w koncu wyladowal w wiezieniu, nigdy nie moglam sie z tym pogodzic pomimo ze okropnie mnie traktowal. Matta'a zona zostawila go szesc miesiecy wczesniej i byl w depresji. I tak obydwoje sobie pomoglismy, pojawilo sie swiatelko w tunelu dla nas obydwu.
Na poczatku byla namietnosc i zauroczenie. Przez rok kontaktowalismy sie na skype, odwiedzalismy sie, bardzo szybko sie skumalismy. Od momentu kiedy go poznalam, czulam, jakbym znala go cale zycie. Polaczylo nas cos wyjatkowego, jak on cos myslal, ja to powiedzialam i na odwrot, do dzisiaj tak jest, ja szukam jego imienia w telefonie zeby do niego zadzwonic, a on w tym samym momenciedo mni dzwoni. Dzieje sie to codziennie.
Dalismy sobie ogromne wsparcie, bylismy dla siebie bardzo bratnimi duszami, tak jakby jedno bylo w glebi drugiego i jedno mowilo za drugiego.

Czar prysl jak ja przyjechalam do Angli. Pzez rok prosil mnie, zebym przyjechala z nim zamieszkac. Odmawialam, odmaialam, a w koncu sie zgodzilam. Przyjechalam tu w tygodniu kiedy w USA oglosili kryzys gospodarczy. Bylo okropnie, nie moglam znalezc pracy, bardzo mi pomogl.

Dwa lata temu zakochalam sie, spotykalam sie z facetem przez rok, byly tylko pocalunki, ale i tez ogromny pociag. Zakonczylam to na dobre, Matt sie dowiedzial, bardzo cierpial. Postanowilam zmiane, chcialam za wszelka cene odbudowac nasz zwiazek.

Zaprojektowalam nasz ogrod, zaczelam byc prawdziwa pania domu, zmienilam sie o 360 stopni, aby naprawic to co zrobilam.

Bylo w porzadku az do lutego.

Jak ja mam w ogole sie zabrac za rozstanie? Nie potrafie wyobrazic sobie naszej rozmowy, nie potrafie bez lez, jak beda mje lzy, to jego to bedzie jeszcze bardziej bolec, bo mnie bardzo kocha. Jednoczesnie, bedzie sam cierpial, poniewaz bedzie chcial pomoc, ale jak moze, skoro jego uczucia do mnie sa takie glebokie.

Niestety mamy tylko siebie. Jest to bardzo smutne, ze bylismy tak blisko, wspieramy sie w roznych sprawach, a w tej jednej ktora jest tak wazna, niestety nie mozemy.

Ja rowniez obawiam sie, ze nigdy nie spotkam kogos tak wyjatkowego i pewnego dnia moge zalowac, slyszac rozne przypadki z kazdych stron gdzie milosc jest, a nie ma tego co mamy my. Mattowi ufam jak nikomu, jest b.odpowiedzialny, wiem ze bylby kochanym mezem i wzorowym ojcem.

Najgorsza jest wyprowadzka, Matt mi caly czas powtarza, ze zmienilam caly dom, wprowadzilam do niego cieplo i dalam mu dusze.

Wpadlam w rozpacz, nie jem, co zjem, wymiotuje, nie potrafie sobie poradzic. Jest to sytuacja okropnie skomplikowana, a jeszcze do tego jestem sama za granica, w pracy mam problemy i Matt mi tez w tym bardzo pomaga.

Odnośnik do komentarza

Witam Pani Katarzyno

Przed oswiadczynami bylo niby w porzadku, bylo nam ze soba dobrze. Ale jednak dwa lata temu, jak mi ktos zadal pytanie czy chce wyjsc za Matta, to niestety czulam ze nie. Nie rozumiem dlaczego, Matt jest dosonalym kandydatem na meza, a jednak cos jest nie tak.

Nie rozumiem, dlaczego w zyciu sie tak zdarza, ze to co idealne, musi byc zepsute i zycie tak na przekor nam chce zmienic caly scenariusz...

Czy to czy za kogos chce sie wyjsc, wie sie od razu? Bo wiem, ze wiele osob tak ma.

Odnośnik do komentarza

~Aneta777

Franca, zgadzam sie ze do zwiazku potrzebna jest milosc i pociag fizyczny oraz namietnosc i absolutnie tego nie neguje. Z Mattem zwiazalam sie nie dlatego, ze tego nie bylo a byla tylko dobroc i szacunek.

Zaraz... To w końcu było to wszystko w Waszym związku, czy nie? Prawdę mówiąc, nie bardzo wyobrażam sobie, żeby było, skoro w poprzednim poście pisałaś, że on Cię nie pociąga.

~Aneta777
Dalismy sobie ogromne wsparcie, bylismy dla siebie bardzo bratnimi duszami, tak jakby jedno bylo w glebi drugiego i jedno mowilo za drugiego.

Może i byliście dla siebie bratnimi duszami, ale to wcale jeszcze nie oznacza miłości.

~Aneta777
Czar prysl jak ja przyjechalam do Angli. Pzez rok prosil mnie, zebym przyjechala z nim zamieszkac.

No bo dopiero jak zamieszkaliście razem, mieliście okazję naprawdę wyraźnie odczuć, co tak naprawdę Was łączy.

~Aneta777
Dwa lata temu zakochalam sie, spotykalam sie z facetem przez rok, byly tylko pocalunki, ale i tez ogromny pociag. Zakonczylam to na dobre, Matt sie dowiedzial, bardzo cierpial. Postanowilam zmiane, chcialam za wszelka cene odbudowac nasz zwiazek.

No fajnie... To już nawet takie rzeczy sie u Was działy? To co dopiero potem będzie? Zresztą, sama widzisz, że gdy tylko spotkałaś kogos, w kim naprawdę się zakochałas, to poszłaś za tym uczuciem, nie zważając na swój związek z Mattem. Dlaczego? Bo właśnie tego Ci brakowało. Prawdziwego uczucia. I wcale nie jestem pewna, czy dobrze się stało, że urwałas kontakt z tamtym mężczyzną. Po co zrezygnowałaś z kogoś, z kim Cię takie uczucie połączyło? Zrezygnowałaś z szansy na szczęście, żeby na siłę ciągnąć ten związek. Bez sensu, skoro sama widzisz, że nie jesteś w nim szczęśliwa. Po co dłużej tak ma być? Po co sie macie dłużej ze sobą męczyć? Żebyś w końcu znowu zdradziła Matta, albo żebyś popełniła samobójstwo? Przecież Ty już teraz masz samobójcze myśli! Nie możesz normalnie funkcjonować!

~Aneta777
Jak ja mam w ogole sie zabrac za rozstanie? Nie potrafie wyobrazic sobie naszej rozmowy, nie potrafie bez lez, jak beda mje lzy, to jego to bedzie jeszcze bardziej bolec, bo mnie bardzo kocha.

Jasne, to będzie bardzo trudne i bolesne, ale lepiej to e koncu zrobić, niż dłużej życ tak, jak Ty teraz żyjesz. Powiedz mu, co czujesz, że sama sie w tych uczuciach pogubiłaś. Postaraj sie wyjaśnić, że to częściowo przez Twoje wcześniejsze złe doświadczenia ze związkami, w których byłaś bita, wyzywana, czy poniżana. Zapewnij go, że nie chodzi o żadnego innego faceta. To wszystko powinno troche uspokoic atmosferę, tak, żeby on był w stanie na spokojnie to przemyśleć, i w koncu zrozumieć. Z czasem Wasze rany po tym powinny sie zagoić.

~Aneta777
Ja rowniez obawiam sie, ze nigdy nie spotkam kogos tak wyjatkowego i pewnego dnia moge zalowac, slyszac rozne przypadki z kazdych stron gdzie milosc jest, a nie ma tego co mamy my.

Hmmm... Nie wiem, co masz na mysli z tymi przypadkami, ale podejrzewam, że mają się nijak do Twojego życia. Lepiej skup sie na swoim życiu, zamiast oglądac się na innych. I nigdy nie trwaj z kims w związku ze strachu, że nigdy nie trafisz na kogoś innego, kto Cie pokocha. To już zakrawa na desperację, a tej nigdy nie warto się poddawać.

~Aneta777
Wpadlam w rozpacz, nie jem, co zjem, wymiotuje, nie potrafie sobie poradzic.

Ech... A ten fragment mówi juz sam za siebie...:(

PS. Nie wiem, w jakim właściwie celu miałabys pójść na terapię... No, może po to, żeby łatwiej znieśc rozstanie z Mattem. Ale myslę, że terapii ukierunkowanej na to będzie przede wszystkm potrzebował on, a nie Ty. Natomiast żadna terapia nie sprawi, że sie w nim zakochasz, i ciągnięcie Waszego związku nagle nabierze sensu.

Odnośnik do komentarza

Franca, dzieki za wypowiedz. Zdaje sobie sprawe, ze im szybciej sie za to zabiore tym lepiej, ale ja na prawde nie wiem jak, zwlaszcza z uwagi na wydarzenia z ostatnich tygodni i dni.
Matt mi niedawno dal kartke (w Angli panuje zwyczaj dawanie kartek rowniez bez okazji, aby po prostu wyrazic uczucia) na ktorej napisal, ze jest ze mna bardzo szczesliwy i ze zmienilam cale jego zycie i ze z niecierpliwieniem oczekuje spedzenia ze mna calej reszty swojego zycia.
Dzisiaj po kosciele powiedzial mi, ze jest bardzo zadowolony z zycia bo pomimo roznych trudnosci (np praca – jest na bardzo odpowiedzialnym stanowisku i praca go wykancza) ma mnie i jestem najwazniejsza w jego zyciu.
Jak dostalam kartke, to mnie w brzuchu scisnelo i doslownie zebralo mi sie na wymioty.
A oprocz tego zrobil mi niespodzianke i uczy sie sam jezyka polskiego i caly czas zaskakuje mnie nowymi frazami.
Jest naprawde bardzo ciezko to rozwiazac. Co innego mowic, co innego dzialac.
W zeszlym miesiacu mialam okropnego dola i zapytal sie mnie, czy chodzi o nas. A wiec powiedzialam, ze mam duze watpliwosci co do naszego malzenstwa.
Po tej rozmowie nie mogl jesc, byl okropnie zestresowany, zrozpaczony – ja tego widoku po prostu nie moglam zniesc. Zwlaszcza, ze ja bylam tego wszystkiego powodem.
Nie wiem w ogole, jak poradzic sobie z jego cierpieniem.
Rozsadek podwpowiada mi, ze powinnam z Mattem zostac, Matt ma wszystkie cechy, ktore sa dla mnie bardzo wazne i dalabym wiele, zeby wszystko bylo w porzadku i zebym nie miala watpliwosci i zeby wewnetrzny glos tak mnie nie meczyl i nie psul tego, co z Mattem zbudowalismy.
Najgorsze jest to, ze za dwa tygodnie wylatujemy na wakacje. Nie wiem naprawde co robic. Czy powiedziec Mattowi, co czuje przed naszymi wakacjami? Czy wakacje powinnimsy potraktowac jako probe naprawienia naszego zwiazku. Czy powiedziec mu po?

Odnośnik do komentarza

Wiem, że co innego mówić, a co innego robić. Ale ani ja, ani Ty nic nie poradzimy na to, że tak jest. Jednak to chyba nie znaczy, że jeśli cos jest trudniejsze, to nie warto tego robić, prawda? Mówisz, że nie wiesz, jak to powiedziec. W moim poprzednim poście podałam Ci propozyję:

franca

Jasne, to będzie bardzo trudne i bolesne, ale lepiej to e koncu zrobić, niż dłużej życ tak, jak Ty teraz żyjesz. Powiedz mu, co czujesz, że sama sie w tych uczuciach pogubiłaś. Postaraj sie wyjaśnić, że to częściowo przez Twoje wcześniejsze złe doświadczenia ze związkami, w których byłaś bita, wyzywana, czy poniżana. Zapewnij go, że nie chodzi o żadnego innego faceta. To wszystko powinno troche uspokoic atmosferę, tak, żeby on był w stanie na spokojnie to przemyśleć, i w koncu zrozumieć.

Nadal wydaje mi się ona całkiem rozsądna. Powinno to ułatwić Mattowi pogodzenie się z tym wszystkim, mimo, że i tak to będzie trudne.
Wcześniej wyjaśniałam też, dlaczego według mnie nie ma sensu dłużej tego ciągnąć. Skoro więc związek nie ma sensu, to jak wakacyjny wyjazd może go naprawić? Raczej nie może, tak jak cokolwiek innego. W takim razie zamiast liczyć na to, że sprawią one jakiś cud, radziłabym powiedzieć Mattowi o Twoich uczuciach najszybciej, jak tylko możesz. I oczywiście przed tym wyjazdem.

Odnośnik do komentarza

Zanim zrobie jakikolwiek krok, chcialabym go rozsadnie przemyslec i miec pewnosc, ze postepuje wlasciwie.
W gre wchodza bardzo wazne uczucia, ktorych nie mozna od razu poszarpac i zniszczyc, ale trzeba do tego podejsc bardzo delikatnie.
Nadal duza czesc mnie pragnie kontynuowac ten zwiazek, szarpie sie z myslami, nie moge spac, jest mi bardzo ciezko. Rozsadek chce jednego, a moj wewnetrzny glos chce czegos innego.
Planuje zobaczyc psychologa w tym tygodniu, chcialabym jak najszybciej, wariuje.
Mialam sesje z psychologiem dwa lata temu, ale niewiele pomogly (w sumie to chodzilismy na nie razem z Mattem).

Odnośnik do komentarza

Aneto napisałaś:Ja byłam z chłopakiem ,ktory ścigany był przez policję,w końcu wylądował w więzieniu ,nigdy nie mogłam się z tym pogodzić,pomimo ze okropnie mnie traktował
Czy Ty mimo że żyjesz w tym związku 6 lat ,rozstałaś sie mentalnie z tamtym facetem?Czy to nie On jest tym, który wciąż "przeszkadza" Ci w ułozeniu sobie życia z Mattem?

Odnośnik do komentarza

Male sprostowanie odnosnie bylego partnera, bo moja wypowiedz zostala zle zrozumiana. Nasz zwiazek przeciagal sie bardzo dlugo, gdy byly partner byl scigany przez policje. Jak w koncu zostal zlapany, nie moglam sie z tym pogodzic przez wiele miesiecy. A wiec 'nigdy' odnosi sie do czasu przeszlego.
Od momentu gdy zaangazowalam sie z Mattem, kompletnie odizolowalam sie od tego co bylo, szybko zapomnialam i skupilam sie tylko na nas. Zreszta Matt doskonale mi w tym pomogl. A wiec to juz jest rozdzial zamkniety.

Odnośnik do komentarza

Tak ,teraz wszystko jasne;) Zgadzam się z Tobą że zanim podejmiesz jakąś ostateczną ,nieodwołalną decyzję to musisz sobie w głowie wszystko poukładać.Jest to jakby nie było dycyzja ktora może zawazyć na życiu Was obojga.Toteż warto wykorzystać wszelkie możliwosci zeby" zrozumieć" ten wewnetrzny głos który mąci Ci spokój ducha.
Psycholog to dobra opcja.To tez czas w którym odpowiesz sobie na pytania ktore nie pozwalaja Ci cieszyc sie zyciem.
Myslę ze wlasnie wakacje ,spokoj ,relaks moga przyczynic się do pomyslenia nad tym co Was dzieli ....może zblizycie się do siebie ,wyjasnicie wszystkie watpliwosci....kto wie co sie moze zdarzyć. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

ktoś dla kogoś
Aneta777 moim zdaniem - masz 2wie drogi. Rozsadek by zostac lub uczucia by odejsc. Moim zdaniem te uczucia powinny isc w parze - jesli chcesz z kims byc to musi byc umotywowane rozsadkiem i uczuciem.

Racja. Jak chcesz z kimś być, to musi być to zgodne z Twoimi uczuciami. A wszystko wskazuje na to, że u Ciebie tak nie jest. Napisałaś też:

~Aneta777
Male sprostowanie odnosnie bylego partnera, bo moja wypowiedz zostala zle zrozumiana. Nasz zwiazek przeciagal sie bardzo dlugo, gdy byly partner byl scigany przez policje. Jak w koncu zostal zlapany, nie moglam sie z tym pogodzic przez wiele miesiecy. A wiec 'nigdy' odnosi sie do czasu przeszlego.
Od momentu gdy zaangazowalam sie z Mattem, kompletnie odizolowalam sie od tego co bylo, szybko zapomnialam i skupilam sie tylko na nas.

No i faktycznie wszystko jasne. Twoje "nigdy" odnosi się do przeszłości, a nie czasu teraźniejszego. Odkąd jesteś z Mattem, od tamtych rzeczy się odcięłaś. Nie mają więc one wpływu na to, co się dzieje z Waszym związkiem. Wynika więc z tego, że Twój były w niczym Wam nie przeszkadza, a problem lezy gdzie indziej. A gdzie? Moim zdaniem w Waszej relacji, tak, jak wcześniej pisałam. W tym, że nie czujesz do niego tego, co on do Ciebie.

Z jednym się jeszcze zgodzę: Rzeczywiście wizyta u psychologa może Ci dobrze zrobić. Pewnie pomoże Ci trochę się uspokoić, poukładac sobie to wszystko, i nabrać sił do stawienia czoła problemom.

Odnośnik do komentarza

Aha, umknęła mi tu wcześniej jedna rzecz. W sumie niezbyt fajnie, że teraz dopiero sobie przypomniałam o tym. :///. Chodzi o to, że doradzaliśmy Ci tu psychologa, a Ty napisałaś, że gdy wcześniej u niego byłaś, to Ci nie pomógł:

~Aneta777

Planuje zobaczyc psychologa w tym tygodniu, chcialabym jak najszybciej, wariuje.
Mialam sesje z psychologiem dwa lata temu, ale niewiele pomogly (w sumie to chodzilismy na nie razem z Mattem).

Ale właśnie... Wtedy chodziłaś do niego z Mattem. Może więc dlatego Ci to nie pomogło? Nie sądzę, żeby w takiej sytuacji, w jakiej od dłuższego czasu jesteś, obecność Matta na takich wizytach pomagała Ci we wsłuchaniu się w ten wewnętrzny głos, o którym tu mówiłaś. Nie wiem, czy to jeszcze czytasz, ale jeśli wybrałaś się już do tego psychologa, to mam nadzieję, że poszłaś do niego sama. I że Ci pomógł.

Odnośnik do komentarza
Gość Aneta 777

Dzieki za rade Franca. Do psychologa zaczelam chodzic i mialam trzy spotkania, sama bez Matta.

Psycholog mnie naprowadza celem zidentifykowania, co w tym zwiazku jest nie tak. Jak tam jestem, to naprawde w nas wierze, a na co dzien dalej czuje ze jest nie tak.

Wiem, ze psycholog mi nie powie, co mam robic i decyzje musze podjac sama. Jest mi bardzo ciezko, nie potrafie sie rozstac.

Odnośnik do komentarza

Ja myślę, że ten fragment mówi sam za siebie:

~Aneta 777
Jak tam jestem, to naprawde w nas wierze, a na co dzien dalej czuje ze jest nie tak.

Tak, cały czas czujesz, że coś jest nie tak, bo go nie kochasz. Nie wiem, czemu pani psycholog od razu założyła, że to jest jakiś kłopot w związku, który trzeba naprawić, i potem będzie dobrze. Jak widzisz, to nie daje efektów. Wychodzisz od niej, i dalej nie jest dobrze. Bo choćbyście obydwoje z Mattem stawali na głowie, nie wiem jak wspaniale siebie nawzajem traktowali, to na nic to wszystko, jeśli Ty nie kochasz jego. Prawda jest taka, że gdyby to człowiek, w którym jesteś zakochana traktował Cie jak księżniczkę, to chodziłabyś cała w skowronkach. A skoro tak nie jest, to sama możesz wyciagnąć wnioski co do Twoich uczuć. Nie potrafisz się rozstać? A być z kimś nieszczęśliwa do końca zycia potrafisz? I na dłuższą metę, będąc z Mattem na siłę, nie wyświadczasz mu przysługi, a wręcz przeciwnie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...