Skocz do zawartości
Forum

Jak przestać myśleć o ślubie?


Gość arnika32

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem z moim partnerem od 6 lat, byłam panna gdy się poznaliśmy, on był rozwodnikiem, ma dziecko kilkunastoletnie. Nasz związek jest udany, ale wciąż czuję, ze mi czegoś brakuje, mam jakieś dziwne uczucie, że on nie jest tak w pełni w nasz związek zaangażowany. Chodzi o to, że - może to głupio zabrzmi w dzisiejszych czasach, ale ja zawsze marzyłam, by założyć rodzinę, czyli by partner mi się oświadczył, byśmy mieli dziecko, własne mieszkanie itp. natomiast mój związek wygląda inaczej, choć początkowo partner właśnie mówił, ze też tego pragnie. Minęło już 6 lat, a ja cały czas czuję, ze stoimy w tym samym miejscu od lat. Czyli mieszkamy razem w mieszkaniu jego rodziców- oni są na stałe za granicą, ja mam odłożone pieniądze na wspólne mieszkanie, on także, ale póki co nie chce kupić nic wspólnego, a mnie denerwuje mieszkanie u jego rodziców, bo nawet nic po swojemu nie urządzimy. O ślubie już słyszeć nie chce, powiedział, ze ślub nic nie zmienia w życiu, bym zmieniła ja myslenie, bo ślub to tylko papierek i jest w obecnych czasach niepotrzebny. Z dzieckiem zwleka, bo ma problemy wychowawcze z własnym synem i chce mu poświęcić czas do 18 i nie stwarzac mu dodatkowych problemów, chłopiec ma obecnie 13 lat, jest w ośrodku wychowawczym. Moi rodzice mówią, że zwariowałam, bo czasy sie zmieniły i ślub faktycznie dziś to raczej kłopot niż zaleta, ze skoro mam partnera to powinnam odpuścić, bo wiele kobiet jest samotnych, a ja mimo, ze kogoś mam to narzekam. Sama już nie wiem, co robić, czy to faktycznie mnie odbiło? Dlaczego wciąż myslę, ze chciałabym wyjść za tego człowieka i nie wystarczy mi to, ze go bardzo kocham i z nim jestem? Na dziecko też mogę poczekać, bo nie powiedział mi, ze nie chce dziecka, a chce poczekać jeszcze te 5 lat, aż jego syn będzie pełnoletni. Staram sie iść na kompromis, ale jakoś coś mnie męczy.

Odnośnik do komentarza

Czyli wszystko tak jest, jak on chce.
Wg mnie on Cię zwodzi z dzieckiem, żaden argument, który podaje.
Ale jak na wszystko się zgadzasz, to on się trzyma swojego zdania.

Dlaczego jego syn jest w ośrodku wychowawczym? Jak nie potrafił dobrze wychować jednego dziecka, to pewnie uważa, że i drugiego nie da rady.
W takim zawieszeniu, będziesz z nim żyła jeszcze wiele lat, jak nie tupniesz nogą i nic nie zrobisz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jego syn jest w ośrodku, ponieważ wdał sie w złe towarzystwo- czyli w osiedlową grupę pseudokibiców i brał udział w pobiciu jakiegoś chłopaka z drużyny przeciwnej oraz ma na koncie wagarowanie, picie alkoholu oraz drobne kradzieże. Partner nie widuje sie z synem często, mieliśmy go zabrać do siebie, ponieważ on mieszka na drugim końcu Polski i partner nie jest w stanie na odległość sprawować władzy, a jego była żona jest bezsilna wobec chłopca, no ale nie zdązyliśmy go zabrać, ponieważ trafił do ośrodka. To trudny chłopiec, miałam z nim do czynienia rok temu, trudno się z nim porozumieć, nawet usłyszałam od niego spier..., gdy poprosiłam, by mi w czymś w domu pomógł, z partnera sobie też nic nie robi, on z nim rozmawiał, a Przemek i tak swoje. Mimo wszystko to jeszcze dziecko i bardzo byśmy chcieli, by wyrósł na porządnego człowieka, a nie ciągnął do takiego złego towarzystwa.

Odnośnik do komentarza

Czyli zawalił na całej linii, jako ojciec, najgorszym jest pozbawienie dziecka możliwości wychowania dziecka w pełnej rodzinie, tym bardziej chłopcu potrzebny jest ojciec.
Mógł wcześniej pomyśleć i zabrać go do siebie.

Pomijając ten fakt, nie liczy się z Twoimi potrzebami, można powiedzieć, że wprowadził Cię w błąd, mówiać, że ma takie same priorytety jak Ty.
Dalej to robi, mówiąc o dziecku za 5 lat, on w ogóle nie chce mieć więcej dzieci, tylko Cię zwodzi.
Ty idziesz na kompromis, a na jaki on, wobec Ciebie?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Rozumiem co czujesz. Mieszkaliśmy z jeszcze wtedy nie-mężem 2 lata, w sumie byliśmy razem 6 lat. Miał wymówkę taką samą, ze mu papierek do niczego nie jest potrzebny, że na dziecko tez ma czas. Wiedział, że mi zależy, ze nie oczekuje hucznego wesela, ale nic go nie ruszało. Któregoś dnia powiedziałam mu, tak bez emocji, bez nerwów, płaczu...spokojnie z opanowaniem, że nie wiem jak długo, ile jeszcze lat wytrzymam w takim zawieszeniu, ze kocham go i chce z nim spędzić resztę życia, ale pragnę poczuć się poczuć jak rodzina. Nie było w tym pretensji, raczej troska.
Ja naprawdę tak czułam i byłam gotowa któregoś dnia spakować się i odjeść.
Moze tez powinnaś się postawić w jakiś sposób.
Nie jestem tez pewna czy to dobry pomysł, abyście jego syna brali do siebie. Juz jest za późno na wychowywanie. Podobno dzieci wychowujemy do 13 roku życia, a potem zbieramy owoce swojego wychowania. Będziecie mieli tylko problem, a on się potem nie będzie chciał wyprowadzić i będzie Wam robił kłopoty. Wtedy szanowny partner powie, ze nie ma warunków na nowe dziecko, ze nie ma głowy do ślubu. Zawsze będzie wymówka.

Tak więc jeśli chcecie być rodziną to, po pierwsze niech się nie bierze za wychowanie bo już jest za późno. Teraz powinien założyć nową rodzinę i jej się oddać. Po drugie niech się zdecyduje na ślub. Ustalcie date ślubu choćby za 2-3 lata.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

On zupełnie nie rozumie, po co mi slub, juz z nim kilka razy rozmawiałam, twierdzi, ze to tylko papier, że nie ma nic wspólnego ze stabilizacją ani przyszłością związku, ze on już ślub miał i patrzy na to inaczej, bo ten ślub nic mu nie dał, a ni nie uchronił przed rozwodem. On jest pewny, ze syna musi do nas zabrać, ponieważ matka sobie z nim nie radzi, jest w stosunku do niej agresywny, gdy mu coś zabroni, ona się go boi. Tylko pseudokibice i jacyś gangsterzy mu imponuja, bardzo ciągnie go w kryminogenne środowisko. Partner powiedział, ze może my sobie z nim poradzimy, skoro matka nie potrafi. To wysoki chłopak jak na swój wiek i dobrze zbudowany- 165 cm, a jego matka ma 158, więc sie go boi, bo ręke na nią nie raz podniósł. Ja nie mam nic przeciwko temu, by pomóc w wychowaniu tego chłopca, żal mi go, bo jest zagubiony, rozpadła mu się rodzina, gdy był jeszcze malutki, może u nas zazna stabilizacji i co najwazniejsze- odetnie sie od tamtego osiedlowego środowiska. Oczywiście boję się, ze partner będzie zwlekał przez to ze staraniami o dziecko za te kilka lat, no ale za kilka lat chłopiec będzie dorosły, wiec może będzie inaczej, lepiej. Idę na kompromisy, ponieważ ja jestem osobą w innej sytuacji, poznał mnie jako kobietę wolną, bez przeszłości w postaci rozwodu i dziecka, on ma bagaż cały czas, więc staram się inaczej na to spojrzeć. Życie z rozwodnikiem jest ciężkie, ale kawalera w tym wieku bez dzieci trudno poznać, a starych kawalerów to się boję, bo ponoć z nimi jest zawsze coś nie tak i nie nadają sie na mężów i ojców.

Odnośnik do komentarza

Jak najbardziej ojciec ma obowiązek zająć się synem, ale to nie przeszkadza, żebyście mieli wspólne dziecko.
18 lat syna nic nie zmieni, bo dalej będzie z wami mieszkał.
Jak jeszcze ślub możesz odpuścić, to dziecka bym nie odpuściła.
Ale zanosi się na to, że nie doczekasz się ani ślubu, ani dziecka, bo nie masz nic do powiedzenia w tym związku.
Twój wybór.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Obawiam się, ze rękę podniesie nawet na ojca i co on zrobi(?) odda mu? Przemocą zwalczy przemoc? Ma chociaż jakiś plan jak go wychować? Rozmawialiście z psychologiem na ten temat? Poza tym, nawet na Ciebie może rękę podnieść, o wyzwiskach nie wspomnę. Raz już Ci powiedział co myśli. Powinno to wystarczyć, aby się go bać. W tej sytuacji może faktycznie lepiej się nie chajtać. W razie gdyby zrobiło się niebezpiecznie to tylko pakujesz manatki i wyprowadzasz się. Nie odważyłabym się tez na dziecko w takiej atmosferze.
Ja to widzę tak: jeśli więc zgadzasz się na sprowadzenie chłopca i chcesz mu pomóc to potraktuj go jak swoje dziecko i okaż mu tyle miłości ile byś dała swojemu. Za kilka lat, gdy będziesz pewna, ze wyrósł na porządnego człowieka, to możesz pomyśleć o własnym dziecku.
A ślub... hmmm chyba musisz o nim zapomnieć.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Za kilka lat to Twój organizm juz moze nie byc chetny urodzic zdrowe dziecko-jesli pragniesz dziecka to sie na nie decyduj teraz. Tyle, ze znając wszelkie realia Waszego życia może sie okazac, ze sama sie wymiksujesz z tego związku i będziesz chowala swoje dziecko samotnie.

Ojciec powinien zając sie swoim istniejącym synem, tyle, ze efekty tego działania będa bliżej nieznane. Nawet dla młodego,który będzie z Wami mieszkał, mniejsze dziecko w domu, moze go trochę jakos złagodzić.

Jak będziesz rodzicielstwo odkładała w nieskończonosc, to z tym rodzicielstwem będzie jak z malżeństwem. Facetowi juz to niepotrzebne, bo on juz tych atrakcji slubnych zaznal. A pochylic sie nad potrzebą partnerki, ktora jeszcze nigdy na slubnym kobiercu nie byla ,to za trudno.
I niby jak po latach namówisz faceta na jeszcze jedno dziecko? Skoro to istniejące dziecko w wersjii light to dla niego obciązenie finansowe a w wersji hard to dopiero sie okaze jakie to będa atrakcje ,przez najbliższe 10 lat pomieszkiwania syna Twojego partnera u Was.

Czyli jak chcesz dziecko, to teraz. W najgorszej sytuacji , gdy albo facet zaprotestuje, albo Ty nie wytrzymasz kociokwiku z duza rodzinką i z synkiem partnera z problemami w tle - zdecydujesz sie na samotne macierzyństwo. A Partnera o to nie pytaj, bo on juz jest jak wyleniały miś- slub nie, dziecko nie...

Odnośnik do komentarza

kikunia55

Nawet dla młodego,który będzie z Wami mieszkał, mniejsze dziecko w domu, moze go trochę jakos złagodzić.

Możliwe, ale efekt może być wręcz odwrotny. Moze czuć zazdrość, bo niby go wzięliście, niby miał być najważniejszy, a teraz maleństwo, które ponownie mu zabierze uwagę rodzica.

kikunia55

Tyle, ze znając wszelkie realia Waszego życia może sie okazac, ze sama sie wymiksujesz z tego związku i będziesz chowala swoje dziecko samotnie.

Wg mnie to jest najbardziej prawdo podobna wersja.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Tak to jest, ze ludzie musza chciec tego samego w tym samym czasie by byc ze soba szczesliwymi.

Czytalam kiedys o pewnej dziewczynie, ktora tez miala dosc czekania na oswiadczyny swojego faceta. Mieszkali razem, bez dzieci, oboje pracowali i tez jej czegos brakowalo...
Pewnego dnia postanowila: zamieszkuja osobno. Nie zrywa z nim tylko zamieszkuja osobno i dalej spo - tykaja sie jako para. Efekt tego byl taki, ze po miesiacu takiego mieszkania facet jej sue oswiadczyl.
Tez bym chciala jakiegos logicznego pojscia naprzod. Te teksty faceta o niepotrzebnym papierku tylko by mnie utwierdzily w przekonaniu, ze to nie ten wlasciwy facet. Ty tez masz prawo oczekiwac zycia od zycia.

Odnośnik do komentarza

Jeśli facet mówi że ślub to niepotrzebny papierek to znaczy że nie zamierza się zenić. Koniec kropka i nie ma co się łudzić bo takiemu jest dobrze jak jest. Jeśli dziewczyna chce mieć męża kiedyś A nie tylko partnera na życie to musi znaleźć takiego którego ślub nie przeraża.
Odpuść faceta bo nie dość że starszy to z dzieckiem a w dodatku nie chce się żenić. Nie zmienisz starego chłopa. Nie próbuj bo to bez sensu.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

~Lilka888

Czytalam kiedys o pewnej dziewczynie, ktora tez miala dosc czekania na oswiadczyny swojego faceta. Mieszkali razem, bez dzieci, oboje pracowali i tez jej czegos brakowalo...
Pewnego dnia postanowila: zamieszkuja osobno. Nie zrywa z nim tylko zamieszkuja osobno i dalej spo - tykaja sie jako para. Efekt tego byl taki, ze po miesiacu takiego mieszkania facet jej sue oswiadczyl.

To kolejny dowód (wliczając mój "szantaż" ), ze czasem dopiero postawienie sprawy na ostrzu noża daje efekty. Problem w tym, że czasem kobieta boi się ryzykować, boi się, ze on jednak nie zbierze się na oświadczyny i się rozejdą. Woli więc czuć się źle, ale z nim być na jego zasadach. Ja byłam już zdesperowana i ryzyko się opłaciło.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...