Skocz do zawartości
Forum

Granice wolności w związku


ka-wa

Rekomendowane odpowiedzi

Wolność oznacza, że jestem z kimś dlatego, że chcę z nim być. Nie dlatego, że go potrzebuję, aby żyć - rozmowa z psychologiem, psychoterapeutą Andrzejem Wiśniewskim
Czy wolność w związku jest w ogóle możliwa?

Jest konieczna. Bez niej dojrzały związek nie jest możliwy. Ale to nie znaczy, że wszystko nam wolno.

Czego nie wolno?

Wolność w związku zakłada odpowiedzialność za partnera. Bez niej jest nihilizmem, egoizmem. Odpowiedzialność w języku par nazywa się lojalnością. Jeżeli wybieram tego oto człowieka, bo on jest dla mnie najpiękniejszy, najważniejszy, niepowtarzalny, to szanuję jego uczucia i potrzeby. Nie narażam go na stresy, dbam o niego, troszczę się.

To odpowiedzialność, a wolność?

Jestem z kimś dlatego, że tę osobę wybieram w wolny sposób, bez przymusu, bez nacisków. Nie dlatego, że jej potrzebuję do osiągnięcia jakichś celów. Mam wtedy szansę, że zostanę w podobny sposób wybrany przez mojego partnera.

Wielu ludzi nie wierzy, że mają wystarczająco atrakcyjne cechy, aby tak być wybranymi. Stąd w związkach tyle lęku i napięcia, które powodują, że ludzie usiłują przedstawić się jako inni niż są, próbują rozpaczliwie zaimponować otoczeniu. Stają się przez to sztuczni, pozbawieni indywidualności. Boją się zaistnieć w niepowtarzalny sposób.

W przekazie społecznym i kulturowym wolność często stawia się w opozycji do idei związku. Uważa się, że jest dla niego zagrożeniem. Mówi się, że podstawową sprawą, która ma łączyć ludzi, jest budowanie poczucia bezpieczeństwa, wzajemna opieka, zapewnianie nadszarpniętego w dzieciństwie poczucia wartości. Celem związku nie jest jednak zwiększanie naszego poczucia wartości. Jeśli nie mamy go w momencie zawierania umowy na bycie ze sobą, można je odbudowywać w trakcie psychoterapii. Poczucie wartości to stan, który powstaje bardzo wcześnie w relacjach z ważnymi ludźmi, najczęściej z rodzicami.

Natomiast partner nie może być naszym psychoterapeutą ani rodzicem. Może być nam miło i sympatycznie, możemy być dumni z tego, że ta właśnie osoba nas wybrała, ale jeżeli ludzie dobierają się dlatego, że spodziewają się, iż ta druga strona dostarczy im tych wszystkich uczuć i zaspokoi potrzeby, których nigdy nie dostali w życiu, to taki związek przeważnie kończy się klęską.

/jest to cytat ,wypowiedź psychologa,widzę ,że linki tu są kasowane dlatego wklejam część wypowiedzi/

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

W związku potrzebna jest wolność, chociażby na umożliwienie samorealizacji drugiej osobie. Myślę że tym podniesieniem samooceny w związku jest sam fakt, że człowiek czuje się kochany i w jakiejś tam części doceniany, również jeżeli pojawia się krytyka, czy to jednak nie świadczy o tym, że w jakimś stopniu ma się ukryte cele? Będąc facetem uważam, że najatrakcyjniejszą kobietą jest ta która w pełni ma rozwinięte ,,skrzydła". Dziwi mnie natomiast fakt, że coraz częściej się spotykam z określeniem ,,Lepiej trzymać rękę na pulsie niż potem znaleźć się z nią w nocniku". Jedni powiedzą że związek niema przyszłości inni, że się dociera i chęć pracy wniesie z sobą pozytywne w nim relacje na przyszłość. Co do kończenia się związku klęską w przypadku dostarczania uczuć i zaspakajania potrzeb, oczekując na nie. Czy rozpad nie następuje w przypadku nie dokarmienia i zaniedbywania? Jest to cel i oczekiwanie. Tak samo osoba w pełni zaspokojona, samowystarczalna również niema prawa bytu, gdyż niestety lecz uważam, że w związku trzeba być po części takim psychoterapeutą, to już kwestia gdzie się kończy pomoc a gdzie zaczyna manipulacja lub co jest robione w sposób umiejętny a co może przynieś szkody i myślę że o to się rozchodzi, może się mylę. W związku poza wsparciem fizycznym tym poczuciem bezpieczeństwa w bliskości, karmieniem potrzeb duchowych, należy wesprzeć psychicznie osobę, chociażby by miała lepszy widok na przyszłość, lecz to chyba ukryte cele i jakieś założenia? A może już manipulacja? Niekiedy tak patrząc na to co zostało przedstawione można byłoby równie dobrze trwać w związku zgodnie, jak i dojść do wniosku, że żaden związek niema prawa bytu. Tak myślę, że poza tymi wartościami dużym czynnikiem powodującym udanie związku jest podobnoś poglądów partnerów w tym umiejętność zmian, dostosowywania się do partnera w momentach tych w których życie poddając próbom, często zmienia, można również powiedzieć, że to uległość i patrzeć na to od strony zdrowego rozsądku . Można żyć z osobą 20 lat i nie uzupełniając się, stwierdzić że się żyje z obcą osobą pod jednym dachem. Ta atrakcyjność cech o których mowa, to ona przeważa o tym dawaniu jak również o uzupełnianiu się. Bez tego na pewno się daleko nie zajedzie w związku. Czasami myślę tam gdzie nie powinienem, sam powodując coś co zamiast pomóc ogranicza. Według tych granic wolności żyjąc sprawnie ja to rozumuje w ten sposób, dobrze ja mam swoje Ty masz swoje bądźmy obydwoje szczęśliwi, lecz tak się nie da tak samo jak wykluczyć oczekiwań wobec partnera/ki.

Odnośnik do komentarza

To co przeczytalam w watku glownym, co kawa wstawila troche sie nie trzyma kupy, bo o ile ja pamietam wyklady z psychologii, o tyle bycie w zwiazku czy samo pragnienie dziecka juz przeczy wolnosci i przeczy temu, ze jestesmy z kims bez oczekiwania korzysci. Oczywiscie ze oczekujemy korzysci: oczekujemy korzysci emocjonalnych, fizycznych itd. Oczekujemy milosci, a wiec juz mamy wymagania wzgledem partnera. Pragnienie dziecka jest egoizmem, to my chcemy je miec (nie mozemy go zapytac co prawda o zdanie), ale przeciez robimy to z mysla o sobie i swoich potrzebach, popedzie macierzynskim nie dla samego dziecka,a partner jest posrednikiem w tym.

Jestem z kimś dlatego, że tę osobę wybieram w wolny sposób, bez przymusu, bez nacisków. Nie dlatego, że jej potrzebuję do osiągnięcia jakichś celów.

oczywiscie ze tak - wybierasz ja bo spelnia Twoje zalozenia co do partnera, bez przymusu i naciskow ale dlatego ze sluzy to jakiemus celowi - np. pozbyciu sie samotnosci, realizacji uczuc, to ani wolnosc ani brak celow

Wolność w związku zakłada odpowiedzialność za partnera. Bez niej jest nihilizmem, egoizmem. Odpowiedzialność w języku par nazywa się lojalnością

bzdura! skoro mam byc wolna to odpowiedzialnosc za kogos przeczy mojej wolnosci. czlowiek zyjacy w spoleczenstwie prawnym nigdy nie jest wolny. jest nihilistyczny i egoistyczny jesli nie ma w nim minimum nihilizmu i hedonizmu pojawiaja sie stany depresyjne a odpowiedzialnosc to odpowiedzialnosc, lojalnoscia moze byc wiernosc

Wolność oznacza, że jestem z kimś dlatego, że chcę z nim być. Nie dlatego, że go potrzebuję, aby żyć

naprawde? a co z samobojcami, ktorzy zabijaja sie po stracie ukochanej osoby, a co z wyborem partnera bo spelnia nasze oczekiwania, np zakochujemy sie bo ma takie czy takie cechy - jestesmy z nim dlatego ze go potrzebuje, zeby spelnial nasze potrzeby mniej lub bardziej swiadome. nie wybieramy przeciez pierwszego lepszego suzkamy kogos, kto spelnia jakeis nasze oczekiwania - wiec mamy juz zalozone potrzeby, wymogi mniej lub bardziej swiadome. Przeciez nie wybieramy kogos pierwszy lepszy, tylko na podstawie cech, czy spelnia jakies nasze oczekiwania wzgledem niego. bo kazdy je ma.

te odpowiedzi to moim zdaniem stek bzdur, to tak w skrocie

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Nie che mi zedytowac to dopisuje koncowke:

nie wybieramy przeciez pierwszego lepszego suzkamy kogos, kto spelnia jakeis nasze oczekiwania - wiec mamy juz zalozone potrzeby, wymogi mniej lub bardziej swiadome. Przeciez nie wybieramy kogos pierwszy lepszy, tylko na podstawie cech, czy spelnia jakies nasze oczekiwania wzgledem niego. bo kazdy je ma.

nie ma czegos takiego jak milosc bezwarunkowa, nie ma czegos takiego jak bezprzedmiotowosc, juz sam seks jest uprzedmiotowaniem drugiej osoby, bo wykorzystujemy ją do dawania nam przyjemnosci. Bierzemy i dajemy tak samo my wykorzystujemy tak samo my jestesmy wykorzystywani.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

ka-wa
Ty piszesz jak jest, a psycholog mówi jak powinno być,ot taka różnica...

Coś w tym jest, ale na pewno nie zawsze musi tak być, jak Taria pisze. :) Szczerze, to mi się to bardziej skojarzyło z niektórymi forumowymi historiami niż z tym, co zaobserwowałam w swoim najbliższym otoczeniu.

Tarja
bo o ile ja pamietam wyklady z psychologii, o tyle bycie w zwiazku czy samo pragnienie dziecka juz przeczy wolnosci

w jaki sposób?

Tarja
Pragnienie dziecka jest egoizmem, to my chcemy je miec (nie mozemy go zapytac co prawda o zdanie), ale przeciez robimy to z mysla o sobie i swoich potrzebach, popedzie macierzynskim nie dla samego dziecka,a partner jest posrednikiem w tym.

Oj, tak to na pewno nie musi być. Przecież nie jesteśmy zwierzętami, aby podążać tylko i wyłącznie za tym popędem. Możemy i powinniśmy kierować się także innymi rzeczami, podejmując decyzję o dziecku. Warunkami, jakie mu możemy zapewnić, np gotowością obu stron związku na nie, chęcią przelania miłości między partnerami także na nowego człowieka.:) Rzecz jest jak najbardziej do zrobienia, nie musi to być na zasadzie "Chce mi się, to zapłodnij mnie już zaraz".

Tarja
Jestem z kimś dlatego, że tę osobę wybieram w wolny sposób, bez przymusu, bez nacisków. Nie dlatego, że jej potrzebuję do osiągnięcia jakichś celów.

oczywiscie ze tak - wybierasz ja bo spelnia Twoje zalozenia co do partnera, bez przymusu i naciskow ale dlatego ze sluzy to jakiemus celowi - np. pozbyciu sie samotnosci, realizacji uczuc, to ani wolnosc ani brak celow

Słucham? Wybierasz kogoś po to, aby pozbyć się samotności? Co by to było, gdyby rzeczywiście zawsze tak to wyglądało... Niezbyt wesoło. Nie, wybierasz kogoś dlatego, i tylko dlatego, że go kochasz.
Weźmy przypadek, gdy nie czujesz się samotna. Zakochujesz się i co? Nie wiążesz się z tym człowiekiem, bo go nie potrzebujesz do osiągnięcia żadnego celu? Oczywiście, że nie.
Weźmy sytuację odwrotną. Czujesz się bardzo samotna. To co, zwiążesz się z kimś, kogo nie kochasz, żeby tylko zagłuszyć swoją samotność? Na pewno nie. Tak, czasem zdarzy się niestety, że ktoś tak postąpi, ale popełnia wtedy ogromny błąd, i czasem na forum też to widać.
Także oba te przypadki pokazują, że jedynym czynnikiem, który ma tak naprawdę znaczenie, jest miłość, a nie samotność czy inne niezaspokojone wcześniej potrzeby.

Tarja


Wolność w związku zakłada odpowiedzialność za partnera. Bez niej jest nihilizmem, egoizmem. Odpowiedzialność w języku par nazywa się lojalnością

bzdura! skoro mam byc wolna to odpowiedzialnosc za kogos przeczy mojej wolnosci. czlowiek zyjacy w spoleczenstwie prawnym nigdy nie jest wolny. jest nihilistyczny i egoistyczny jesli nie ma w nim minimum nihilizmu i hedonizmu pojawiaja sie stany depresyjne a odpowiedzialnosc to odpowiedzialnosc, lojalnoscia moze byc wiernosc

Jak wolność może PRZECZYĆ odpowiedzialności? Wręcz przeciwnie, z wolności wynika odpowiedzialność! Odpowiadasz właśnie za coś, co zrobiłaś z własnej woli. Jeśli ktoś Cię do czegoś przymusił, to tak naprawdę on za to odpowiada, nie Ty.
Normalna sytuacja jest taka, gdy człowiek dokonuje wyboru w wolny, w pełni świadomy sposób, i zarazem bierze pełną odpowiedzialność za jego konsekwencje.


Wolność oznacza, że jestem z kimś dlatego, że chcę z nim być. Nie dlatego, że go potrzebuję, aby żyć

naprawde? a co z samobojcami, ktorzy zabijaja sie po stracie ukochanej osoby[/quote]

Ale to jest reakcja na stratę ukochanej osoby, a ja mam wrażenie, że ten psycholog mówił o tym, czym się kierujemy w momencie, gdy go wybieramy. I zgodzę się z nim w tym momencie, że powinniśmy się kierować tylko tym, czy go kochamy, czy nie, a nie tym, czy spełni jakieś tam nasze konkretne, niezaspokojone wcześniej potrzeby.

Tarja
a co z wyborem partnera bo spelnia nasze oczekiwania, np zakochujemy sie bo ma takie czy takie cechy - jestesmy z nim dlatego ze go potrzebuje, zeby spelnial nasze potrzeby mniej lub bardziej swiadome. nie wybieramy przeciez pierwszego lepszego suzkamy kogos, kto spelnia jakeis nasze oczekiwania - wiec mamy juz zalozone potrzeby, wymogi mniej lub bardziej swiadome. Przeciez nie wybieramy kogos pierwszy lepszy, tylko na podstawie cech, czy spelnia jakies nasze oczekiwania wzgledem niego. bo kazdy je ma.

Oczywiście, że nie szukamy pierwszego lepszego. Ale nie jest też tak, że mamy ułożoną jakąś swoją listę potrzeb(wszystko jedno czy w głowie, czy na piśmie, mniej czy bardziej świadomie:)), rozglądamy się po spotykanych osobnikach płci przeciwnej skrupulatnie przykładając ich cechy do tych potrzeb, i gdy wreszcie znajdziemy najbardziej pasujący model stwierdzamy: O, jestem zakochany/a! Nie, prawdziwego zakochania nie da się w żaden sposób zracjonalizować, przeanalizować, czy to pod względem jakiś potrzeb, czy czegoś innego. Ta osoba jest dla człowieka jedyna, wyjątkowa, i nie da się nigdy do końca wytłumaczyć, dlaczego. Miłość jest zupełnie nieprzewidywalna, i dobrze. :)

Z tym seksem, to też się absolutnie nie zgadzam. Ludzie w związku uprzedmiotowiają się w tej sferze? A skąd! Gdy dwoje ludzi się kocha, to każdy z nich myśli nie tylko o swoich potrzebach, ale też o potrzebach partnera. A skoro ktoś myśli o potrzebach partnera, to siłą rzeczy nie może go traktować jak przedmiot.

Z jednym się zgodzę. Gdy wybieramy partnera, to rzeczywiście nie tylko go kochamy, ale też oczekujemy, że on nas będzie kochał. Jednak nadal nie widzę, w jaki sposób mogłoby to przeczyć wolności. Przecież to, że partner oczekuje ode mnie miłości, nie narusza mojej wolności, skoro tak, czy siak go kocham. Ta obustronna miłość i tak już jest, bo tak jak wspomniałam już wcześniej, przy wyborze partnera powinniśmy się kierować właśnie jej istnieniem.

Odnośnik do komentarza
Co do bycia psychoterapeutą dla swojego partnera... Dobrze, gdy to się dzieje tak jakby przy okazji. To znaczy najpierw partnerzy dobierają się, kierując się tylko i wyłącznie miłością. Potem okazuje się, że jeden z nich ma jakieś problemy psychiczne, urazy z przeszłości, itp. I wtedy partner go wspiera, pociesza, rozmawia z nim. Kocha go, więc normalne, że to robi. Ale po pierwsze, czasem to nie wystarcza, i tak potrzebna jest psychoterapia. A po drugie chodzi o to, żeby taka pomoc była następstwem miłości. A nie żeby było w ten sposób, że mam jakiś problem, i pod kątem rozwiązania tego problemu dobieram sobie partnera. Nie wybieram sobie na partnera kogoś, kto ma cechy, które mi coś zrekompensują, tylko kogoś, kogo kocham, i kto kocha mnie.
Odnośnik do komentarza

franca
ka-wa
Ty piszesz jak jest, a psycholog mówi jak powinno być,ot taka różnica...

Coś w tym jest, ale na pewno nie zawsze musi tak być, jak Taria pisze. :) Szczerze, to mi się to bardziej skojarzyło z niektórymi forumowymi historiami niż z tym, co zaobserwowałam w swoim najbliższym otoczeniu.

Tarja
bo o ile ja pamietam wyklady z psychologii, o tyle bycie w zwiazku czy samo pragnienie dziecka juz przeczy wolnosci

w jaki sposób?

Tarja
Pragnienie dziecka jest egoizmem, to my chcemy je miec (nie mozemy go zapytac co prawda o zdanie), ale przeciez robimy to z mysla o sobie i swoich potrzebach, popedzie macierzynskim nie dla samego dziecka,a partner jest posrednikiem w tym.

Oj, tak to na pewno nie musi być. Przecież nie jesteśmy zwierzętami, aby podążać tylko i wyłącznie za tym popędem. Możemy i powinniśmy kierować się także innymi rzeczami, podejmując decyzję o dziecku. Warunkami, jakie mu możemy zapewnić, np gotowością obu stron związku na nie, chęcią przelania miłości między partnerami także na nowego człowieka.:) Rzecz jest jak najbardziej do zrobienia, nie musi to być na zasadzie "Chce mi się, to zapłodnij mnie już zaraz".

Tarja
Jestem z kimś dlatego, że tę osobę wybieram w wolny sposób, bez przymusu, bez nacisków. Nie dlatego, że jej potrzebuję do osiągnięcia jakichś celów.

oczywiscie ze tak - wybierasz ja bo spelnia Twoje zalozenia co do partnera, bez przymusu i naciskow ale dlatego ze sluzy to jakiemus celowi - np. pozbyciu sie samotnosci, realizacji uczuc, to ani wolnosc ani brak celow

Słucham? Wybierasz kogoś po to, aby pozbyć się samotności? Co by to było, gdyby rzeczywiście zawsze tak to wyglądało... Niezbyt wesoło. Nie, wybierasz kogoś dlatego, i tylko dlatego, że go kochasz.
Weźmy przypadek, gdy nie czujesz się samotna. Zakochujesz się i co? Nie wiążesz się z tym człowiekiem, bo go nie potrzebujesz do osiągnięcia żadnego celu? Oczywiście, że nie.
Weźmy sytuację odwrotną. Czujesz się bardzo samotna. To co, zwiążesz się z kimś, kogo nie kochasz, żeby tylko zagłuszyć swoją samotność? Na pewno nie. Tak, czasem zdarzy się niestety, że ktoś tak postąpi, ale popełnia wtedy ogromny błąd, i czasem na forum też to widać.
Także oba te przypadki pokazują, że jedynym czynnikiem, który ma tak naprawdę znaczenie, jest miłość, a nie samotność czy inne niezaspokojone wcześniej potrzeby.

Tarja


Wolność w związku zakłada odpowiedzialność za partnera. Bez niej jest nihilizmem, egoizmem. Odpowiedzialność w języku par nazywa się lojalnością

bzdura! skoro mam byc wolna to odpowiedzialnosc za kogos przeczy mojej wolnosci. czlowiek zyjacy w spoleczenstwie prawnym nigdy nie jest wolny. jest nihilistyczny i egoistyczny jesli nie ma w nim minimum nihilizmu i hedonizmu pojawiaja sie stany depresyjne a odpowiedzialnosc to odpowiedzialnosc, lojalnoscia moze byc wiernosc

Jak wolność może PRZECZYĆ odpowiedzialności? Wręcz przeciwnie, z wolności wynika odpowiedzialność! Odpowiadasz właśnie za coś, co zrobiłaś z własnej woli. Jeśli ktoś Cię do czegoś przymusił, to tak naprawdę on za to odpowiada, nie Ty.
Normalna sytuacja jest taka, gdy człowiek dokonuje wyboru w wolny, w pełni świadomy sposób, i zarazem bierze pełną odpowiedzialność za jego konsekwencje.


Wolność oznacza, że jestem z kimś dlatego, że chcę z nim być. Nie dlatego, że go potrzebuję, aby żyć

naprawde? a co z samobojcami, ktorzy zabijaja sie po stracie ukochanej osoby

Ale to jest reakcja na stratę ukochanej osoby, a ja mam wrażenie, że ten psycholog mówił o tym, czym się kierujemy w momencie, gdy go wybieramy. I zgodzę się z nim w tym momencie, że powinniśmy się kierować tylko tym, czy go kochamy, czy nie, a nie tym, czy spełni jakieś tam nasze konkretne, niezaspokojone wcześniej potrzeby.

Tarja
a co z wyborem partnera bo spelnia nasze oczekiwania, np zakochujemy sie bo ma takie czy takie cechy - jestesmy z nim dlatego ze go potrzebuje, zeby spelnial nasze potrzeby mniej lub bardziej swiadome. nie wybieramy przeciez pierwszego lepszego suzkamy kogos, kto spelnia jakeis nasze oczekiwania - wiec mamy juz zalozone potrzeby, wymogi mniej lub bardziej swiadome. Przeciez nie wybieramy kogos pierwszy lepszy, tylko na podstawie cech, czy spelnia jakies nasze oczekiwania wzgledem niego. bo kazdy je ma.

Oczywiście, że nie szukamy pierwszego lepszego. Ale nie jest też tak, że mamy ułożoną jakąś swoją listę potrzeb(wszystko jedno czy w głowie, czy na piśmie, mniej czy bardziej świadomie:)), rozglądamy się po spotykanych osobnikach płci przeciwnej skrupulatnie przykładając ich cechy do tych potrzeb, i gdy wreszcie znajdziemy najbardziej pasujący model stwierdzamy: O, jestem zakochany/a! Nie, prawdziwego zakochania nie da się w żaden sposób zracjonalizować, przeanalizować, czy to pod względem jakiś potrzeb, czy czegoś innego. Ta osoba jest dla człowieka jedyna, wyjątkowa, i nie da się nigdy do końca wytłumaczyć, dlaczego. Miłość jest zupełnie nieprzewidywalna, i dobrze. :)

Z tym seksem, to też się absolutnie nie zgadzam. Ludzie w związku uprzedmiotowiają się w tej sferze? A skąd! Gdy dwoje ludzi się kocha, to każdy z nich myśli nie tylko o swoich potrzebach, ale też o potrzebach partnera. A skoro ktoś myśli o potrzebach partnera, to siłą rzeczy nie może go traktować jak przedmiot.

Z jednym się zgodzę. Gdy wybieramy partnera, to rzeczywiście nie tylko go kochamy, ale też oczekujemy, że on nas będzie kochał. Jednak nadal nie widzę, w jaki sposób mogłoby to przeczyć wolności. Przecież to, że partner oczekuje ode mnie miłości, nie narusza mojej wolności, skoro tak, czy siak go kocham. Ta obustronna miłość i tak już jest, bo tak jak wspomniałam już wcześniej, przy wyborze partnera powinniśmy się kierować właśnie jej istnieniem.[/quote]

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny ,faktycznie nie cytujcie i piszcie krótkie teksty bo nikt tego nie będzie czytał,
ja w każdym razie zgadam się z tym psychologiem a,że w życiu jest inaczej, to już inna sprawa sami je kreujemy...

Dobrze,że piszecie,więcej osób przeczyta ten artykuł i może zastanowi się taki mąż jak mówi do żony ,/rzadko odwrotnie/
"nie pozwalam Ci...",
znam takiego co nawet na ulicę nie pozwalał żonie wyjść bez stanika,
i takiego co po ślubie kazał wydłużyć spódniczki!?
Nie mówiąc już o poważniejszych sprawach.
/ to tylko jeden z wątków tego artykułu/

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

"Wolność oznacza, że jestem z kimś dlatego, że chcę z nim być. Nie dlatego, że go potrzebuję, aby żyć"

Wg mnie najważniejsze jest to pierwsze zdanie,żeby w związku nie żyć tylko życiem partnera, a mieć też swoje życie,a unikniemy takich tragedii jak załamanie psychiczne po odejściu czy śmierci partnera, co często się zdarza.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość beznadziejność

Artukuł przeczytałam dwa razy bardzo mi się spodobał warto mieć wiedzę od psychologa, można przynajmniej nieraz odpuścić zacząć postępować inaczej czyli lepiej dla siebie a w konsekwencji i dla męża.A życie to nie jest bajka nigdy nie będzie idealne bo człowiek jest tak skonstruowany że jak będzie za ''dobry ''to go drugi wykorzysta,ale chyba najważniejsze to jest to aby szczególnie kobiety były niezależne od mężów miały pasje i swoje zarobione pieniądze i nie tylko dom i dzieci a wtedy mąż będzie szanował żonę a nie traktował ją jak służącą temat rzeka ale od tego trzeba zacząć a dalej może być już tylko lepiej.Szkoda ze psychoterapia jest droga a na NFZ nie ma szans się dostać pewnie wiele kobiet by skorzystało.Dobre jest to że w dzisiejszym świecie jest internet, takie fora jak to i tylko chęci i można wiele się jeszcze nauczyć niezależnie od wieku.

Odnośnik do komentarza
Gość beznadziejność

Artykuł bardzo ciekawy temat również, ale uważam że żyjąc w związku zawsze jesteśmy w jakiś sposób ograniczani i sami również ograniczamy tego się nie uniknie ale w tym rzecz żeby dążyć do ideału tak jak pokazują nam psycholodzy ile nam sie uda tyle szczęśliwsze będzie nasze życie.Kobieta nie może być służącą w domu i dźwigać wszystkiego na swoich barkach,powinna pracować, mieć pasje ale nie pasją mają być dzieci i mąż oni i tak tego nie docenią trzeba żyć jeszcze czymś innym niż dom.

Odnośnik do komentarza

ka-wa

ja w każdym razie zgadam się z tym psychologiem a,że w życiu jest inaczej, to już inna sprawa sami je kreujemy...

Dokładnie. To że czasem ludzie robią tak i tak nie znaczy, że musi tak być. Sami sobie stwarzamy pewne sytuacje na własne życzenie. To, że nie mogło się inaczej, jest moim zdaniem wygodnym usprawiedliwieniem.

ka-wa
Dobrze,że piszecie,więcej osób przeczyta ten artykuł i może zastanowi się taki mąż jak mówi do żony ,/rzadko odwrotnie/
"nie pozwalam Ci...",
znam takiego co nawet na ulicę nie pozwalał żonie wyjść bez stanika,
i takiego co po ślubie kazał wydłużyć spódniczki!?
Nie mówiąc już o poważniejszych sprawach.
/ to tylko jeden z wątków tego artykułu/

:(((

Odnośnik do komentarza

~beznadziejność
można przynajmniej nieraz odpuścić zacząć postępować inaczej czyli lepiej dla siebie a w konsekwencji i dla męża.

No właśnie. A mam wrażenie, że panuje dość powszechne przekonanie, że dobro jednej strony jest sprzeczne z dobrem drugiej. I dlatego ludzie w związku muszą się jakoś szarpać ze sobą, aby każdy chociaż kawałek tego dobra dla siebie uzyskał.
Bardzo dziwne.

Odnośnik do komentarza

Czyli dalej się rozchodzi do samorealizacji się partnera. Do tej w pełni otworzonej furki, tak to rozumiem. Zainteresowały mnie przykłady dotyczące tego wyglądu, mini lub powiedzmy większy dekolt. Jednak czy to się nie odnosi do ograniczeń u faceta i w jakimś stopniu jego niskiej samo oceny wynikającej z jego niższego poczucia atrakcyjności o czym była mowa? Doszły obowiązki, te domowe w których często kobieta czuje się wykorzystywana, to rzeczywiście aż nadzwyczajna odpowiedzialność, podciągnie się to przez równy podział, i powstanie oczekiwanie. Jeżeli są podawane przykłady podam swój osobisty, według którego odczuwam że ograniczam wolność. Chodzi mianowicie o formę spotkań pomiędzy znajomymi, gdy w danym momencie osoby, nie tyle co koleżanki a męska część całowała kobietę w usta na przywitanie zmieniło się to gdyż po prostu sobie tego nie życzyłem. Przyjmując wypowiedzi psychologa...jego święty i nienaruszony punkt widzenia czuje, że mam wyrzuty. Jednak bardziej dochodzę do wniosku, że związek idealny to byłby taki pozbawiony uczuć, bez tych napięć emocjonalnych.

Odnośnik do komentarza

Idealnych związków to pewnie nie ma...,jeśli coś się nie podoba to trzeba przekonać partnera argumentami,a nie bo ja tak chce/uda się albo się nie uda/,

mieć wolność w związku nie znaczy ,że wszystko wolno,

ale...dzisiaj była zajawka programu rozmów w toku,gdzie jeden facet mówi "do pracy nie pójdziesz,masz gotować sprzątać,itp."
,drugi "do szkoły nie pójdziesz ,bo po co Ci szkoła,

ręce opadają...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Krzysztof.W
Zainteresowały mnie przykłady dotyczące tego wyglądu, mini lub powiedzmy większy dekolt. Jednak czy to się nie odnosi do ograniczeń u faceta i w jakimś stopniu jego niskiej samo oceny wynikającej z jego niższego poczucia atrakcyjności o czym była mowa?

Ale w takim razie powinien popracować nad samooceną(nawet, gdyby nie był w związku), a nie narzucać partnerce, co ma nosić.

Krzysztof.W
Doszły obowiązki, te domowe w których często kobieta czuje się wykorzystywana, to rzeczywiście aż nadzwyczajna odpowiedzialność, podciągnie się to przez równy podział, i powstanie oczekiwanie.

Tak, ale nie widzę w tym zamachu na wolność.

Krzysztof.W
Jeżeli są podawane przykłady podam swój osobisty, według którego odczuwam że ograniczam wolność. Chodzi mianowicie o formę spotkań pomiędzy znajomymi, gdy w danym momencie osoby, nie tyle co koleżanki a męska część całowała kobietę w usta na przywitanie zmieniło się to gdyż po prostu sobie tego nie życzyłem. Przyjmując wypowiedzi psychologa...jego święty i nienaruszony punkt widzenia czuje, że mam wyrzuty.

No nie... Całowanie kobiety w usta przez innych facetów? Przecież nikt nie musi się na coś takiego godzić, bez przesady... Chyba człowiek nie powinien się czuć zniewolony przez rezygnację z tego. A ten psycholog nie mówił o tym, żeby na wszystko pozwalać, zostawiac nieograniczoną furtkę, tylko o tym, że w związku każdy powinien czuć się wolny.

Odnośnik do komentarza

Ka-wa rzeczywiście, co do niektórych osób w tym programie, zawsze powtarzam sobie skąd biorą się takie rodzynki? niestety mi ręce nie opadają, jest zwyczajny banan na ustach :)
Franca co do tej samooceny jest duże grono męskie , które przedstawi całkiem odmienną argumentacje. Niewynikającą z niskiego poczucia własnej wartości. Najgorszym w tym według mnie to opinia osób które stoją na straży prawa i coś powinny sobą przedstawiać, jednak gdy słychać gdyby pani niebyła ubrana wyzywająco, to do gwałtu by nie doszło. W takich sytuacjach ręce opadają, zresztą nie tylko one.
Sądzę że do tej wolności człowiek dojrzewa i ciągle się jej uczy. A brak doświadczenia w pewnym sensie zamyka furtkę lub jest ona niepewnie otwierana. Jednak i z tym doświadczeniem jest tak, że jeśli zdobyło się je po wielu dotkliwych przejściach, to i tak różnie z tym może być.
Lecz tak ta samorealizacja chociażby w edukacji, dalszej jej kontynuacji w związku to rzeczywisty problem, może nie w stylu po co ci szkoła, wiadomo rynek pracy się zmienia pewne rzeczy są nieuniknione i można jakoś wspólnie do nich podejść. Czego tu się dziwić skoro duże grono męskie dalej uważa, że zarabianie pieniędzy i rzucenie ich na ławę jest takim dużym wysiłkiem i poświeceniem z jego strony, że reszta się nie liczy.

Odnośnik do komentarza

Krzysztof.W
Ka-wa rzeczywiście, co do niektórych osób w tym programie, zawsze powtarzam sobie skąd biorą się takie rodzynki? niestety mi ręce nie opadają, jest zwyczajny banan na ustach :)

Heh, u mnie jednak raczej te ręce opadaja...

Krzysztof.W
Najgorszym w tym według mnie to opinia osób które stoją na straży prawa i coś powinny sobą przedstawiać, jednak gdy słychać gdyby pani niebyła ubrana wyzywająco, to do gwałtu by nie doszło. W takich sytuacjach ręce opadają, zresztą nie tylko one.

O matko... Masz rację, to jest chyba rzeczywiście NAJGORSZA z możliwych opini na temat ubierania się, :(((

Krzysztof.W
Sądzę że do tej wolności człowiek dojrzewa i ciągle się jej uczy. A brak doświadczenia w pewnym sensie zamyka furtkę lub jest ona niepewnie otwierana. Jednak i z tym doświadczeniem jest tak, że jeśli zdobyło się je po wielu dotkliwych przejściach, to i tak różnie z tym może być.

Zgadzam się, jeśli chodzi o to dojrzewanie. Jeśli ktoś nie dojrzał do odpowiedzialności za związek, to potem rzeczywiście dbanie o niego wydaje mu się zamachem na jego wolność(patrz np wątek: "Zdenerwowanie się na żonę"). Ale to nie znaczy, że tak naprawdę jest. Tak jak mówisz, trzeba się uczyć tego dojrzałego podejścia do wolności.

Krzysztof.W
Lecz tak ta samorealizacja chociażby w edukacji, dalszej jej kontynuacji w związku to rzeczywisty problem, może nie w stylu po co ci szkoła, wiadomo rynek pracy się zmienia pewne rzeczy są nieuniknione i można jakoś wspólnie do nich podejść. Czego tu się dziwić skoro duże grono męskie dalej uważa, że zarabianie pieniędzy i rzucenie ich na ławę jest takim dużym wysiłkiem i poświeceniem z jego strony, że reszta się nie liczy.

Są ludzie i ludziska, jak widać...:(

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...