Skocz do zawartości
Forum

Brak perspektyw i trudności z określeniem tego co robić w życiu


Rekomendowane odpowiedzi

Hej
Przeglądając internet natknąłem się na tę stronę. Piszecie, że jeśli coś nie daje spać to żeby podzielić się z tym na forum. Zatem tak też czynię, może to mi pomoże w jakimś stopniu.

Zacznę może trochę egoistycznie - od siebie. Mam 24 lata i wciąż nie znalazłem odpowiedzi na moje pytanie kim chcę zostać gdy dorosnę. Jak każdy normalny i średnio zdolny młody człowiek w poszedłem po zdaniu matury na studia dzienne. Wybrałem sobie kierunek bardzo dochodowy - poszedłem za pieniędzmi. Po paru miesiącach, niestety, ale stwierdziłem, że nie chcę studiować kierunku, który sobie wybrałem. Okazał się nie być taki jak sobie wyobrażałem oraz poziom jaki był wymagany by uzyskiwać zadawalające wyniki był dla mnie nieosiągalny pomimo szczerych chęci. Czułem, że zawiodłem rodziców.

Ale nie rzuciłem rękawicy i rozpocząłem studia zaoczne zgodne z moją edukacją w liceum (ale nie od października tylko wcześniej) by nie tracić czasu.
Ogólnie pomysł był taki, że znajduję jakąś pracę i sobie opłacam te studia. Niestety pracy nie udało mi się znaleźć do października pomimo wysyłania dziesiątek CV. Tata zaproponował żebym poszedł na studia dzienne, byłby to już mój drugi kierunek. Zrezygnowany z prób poszukiwania pracy rozpocząłem studiować drugi kierunek, który wybrałem dość na szybko i bez wcześniejszego przygotowania się czego na tym kierunku można się spodziewać. Jak na złość kierunek totalnie mnie nie interesował i po paru miesiącach zostałem skreślony z uczelni, gdyż po prostu nie uczyłem się na nim wcale, a studia zaoczne też mnie absorbowały i wmawiałem sobie, że nie dam rady. Początkowo trochę nawet okłamywałem ojca, że jakoś sobie poradzę, ale ostatecznie pomysł nie wypalił.
Wróciłem do poszukiwania pracy.

Zmniejszyłem nawet wymagania, które stawiałem do swojej pierwszej pracy. Chciałem dostać jakąkolwiek. I w sumie się udało. Dostałem staż, za 700zł miesięcznie. Mama zabierała mi te pieniądze by opłacać moje studia zaoczne toteż nie miałem jej tego za złe. Tak przepracowałem pół roku, staż się skończył i znowu musiałem szukać sobie zajęcia. Zdawałem sobie sprawę, że ojciec opłaca mi te studia, ale jednocześnie czułem, że go zawodzę.

Im dłużej studiowałem zaocznie, tym większy dług miałem u ojca, ale też studia zdawały się robić coraz trudniejsze. Pracy nie znalazłem, więc starałem się bardziej skupić na rezultatach na uczelni.

Udało mi się zdać wszystkie przedmioty, do napisania została mi jedynie praca licencjacka.

Rodzice już naciskają mnie, bym wybierał sobie kierunek i uczelnię studiów magisterskich. A ja tak sobie siedzę i nie mogę napisać mojej pracy licencjackiej.

Zdałem sobie sprawę, że to co studiuję to w ogóle mnie nie interesuje. Nie wyobrażam sobie siebie wykonującego dany zawód - co więcej mam dość edukowania się. Chciałbym się w końcu uniezależnić od rodziców, którzy jasno dają mi do zrozumienia, że mają mnie serdecznie dość. Co dzień słyszę o ich wymaganiach wobec mnie. Co będziesz dalej studiować? Wybrałeś już uczelnię? Masz czas do października, napisałeś już pracę? I tak cały dzień. Mama w ogóle się do mnie od jakiegoś roku nie odzywa, mówię np. dzień dobry i jest głucha cisza z jej strony, a gdy raz zapomnę od razu skarży się ojcu, że nawet dzień dobry jej nie powiedziałem :/ Czasem jak przyłapie mnie na nie pisaniu pracy, a np przeglądaniu internetu to krzyczy na mnie przez 10-15 minut, a potem o wszystkim mówi ojcu, który przychodzi zmęczony z pracy (która ostatnimi czasy jest dla niego dość stresująca z tego co zauważyłem) i tak sobie krzyczą parę minut to na mnie, to na siebie.

I chyba ich wpędziłem w jakiś mały alkoholizm. Chociaż jak sięgam pamięcią, to zawsze popijali sobie 2-3 piwka dziennie dla rozluźnienia. Teraz piją po 3-5 dziennie, trochę mnie to zaczęło martwić, ale to zapewne moja wina :/

Nie mam perspektyw na dalsze życie. Za granicę wyjeżdżać nie będę bo głupio bym się czuł mieszkając w obcym kraju. Mam szczerą nadzieję, że znajdę jakąkolwiek pracę i wyniosę się od rodziców.
Potrzebuje pomocy, nie wiem co robić :/

Ostatnio zaobserwowałem u siebie dość dziwne "objawy" czy coś.
Jak np. idę na uczelnię i przed wejściem stoi >30 osób, zaczynam się pocić i czuję dziwny lęk. To samo jak mam iść do jakiegoś sklepu sam. Albo jak rodzice wysyłają mnie po piwo do supermarketu, czuję mega wstyd przy dokonywaniu zakupu i się denerwuję, raz nawet kasjerka wymownie na mnie spojrzała gdy wyciągałem 10 piw ze sklepowego wózka.

Czytałem na internecie, że to mogą być objawy stresu i dobre na nie będzie wysiłek fizyczny.

Zacząłem więc ćwiczyć z ciężarkami i trochę biegać. No, ale objawy nie ustępują.

Co gorsza jest coraz gorzej. Czasami nie mogę spać po nocach do np. 4 rano leżę i zalewają mnie różne myśli.

Codziennie wstaję bardzo późno pomimo tego, że staram się jak najwcześniej. Czuję się kompletnie nie wyspany. Potrafię np. położyć się spać o 22, a wstać o 11 i dalej chce mi się spać.

Próbowałem wstawać wcześnie i pić kawę, ale mam chyba jakieś zaburzenia na tle cukrzycowym (mam w rodzinie cukrzyków) i po kawie naprawdę źle się czuję i działa na mnie super mocno. Ostatni raz serce nie mogło mi się uspokoić od rana do 23 i cały czas waliło jak oszalałe - toteż zrezygnowałem z picia kawy - niestety nie jest to rozwiązanie, które mnie zadowala.

Każde próby rozmowy z rodzicami sprawiają, że mam podwyższone tętno. Matka grozi, że wyrzuci mnie z domu, a ja zaczynam w to wierzyć bo tak się może stać jak nie napiszę tej pracy licencjackiej w terminie, albo jak nie pójdę na studia.

Mam coraz to bardziej czarne myśli.

Już kiedyś się z nimi zetknąłem (gdy oblewałem poprzednie kierunki studiów). Za pierwszym razem miałem ochotę się zabić, ale w sumie tego nie chciałem, czułem wielki smutek i żal. Za drugim razem było podobnie tylko gorzej, bo na niczym mi już nie zależało na swoim życiu.

A teraz?
Teraz jak to piszę to mam nawet plan jak bym się załatwił, przy użyciu czego i gdzie. Jestem jakiś pokręcony chyba bo nawet czytałem relacje z prób samobójczych osób w internecie. Wiem np, że skok z wysokości odpada bo można się połamać a nie zabić, to samo przedawkowanie leków (można uszkodzić wątrobę) czy podcinanie sobie żył w domu (mogą zdążyć odratować, dosyć trudne do wykonania), najlepsze chyba jest zamarznięcie i przecięcie tętnicy ramiennej. To dwa "pewniaki" jak dla mnie.

Kiedyś po takich czarnych myślach zastanawiałbym się jak poczuli by się moi bliscy na taką wieść, sądzę że taka próba samobójcza obnażyłaby problemy mojej rodziny? A teraz sądzę, że mam to naprawdę w głębokim poważaniu.

Pisząc ten tekst poczułem zimny dreszcz i trochę się spociłem.

Jak mam znów cieszyć się życiem? Wiem już, że raczej na 90% nie pójdę na dalsze studia i co za tym idzie będę mieć problemy ze znalezieniem pracy. A może nawet nie uda mi się skończyć pisać tej pracy licencjackiej.

Próbowałem szukać "światełka w tunelu" ładować się optymizmem. Wmawiać sobie, że inni mają gorzej itd. ale to tak naprawdę na nic.

Dopiero niedawno zrozumiałem, że zawsze będzie ktoś lepszy w czymś. Zawsze będzie biedny i bogaty. Może też tak jest ze szczęściem? By ktoś był szczęśliwy, ktoś musi być nieszczęśliwy? Jak ktoś od urodzenia wie co będzie robił to może, ktoś na drugim końcu świata do swojej śmierci się tego nie dowie? Może to ja jestem ten na drugim końcu świata?

Próbowałem odmienić swój los, przegrałem trochę swoich pieniędzy u bukmachera.

Czytałem historie ludzi, którym się powiodło, ale mam wrażenie, że teraz się tak nie da. Nawet chciałem zakładać jakąś własną działalność gospodarczą (skoro nie ma pracy sam sobie ją zrobię heh), ale potem dowiedziałem się ile trzeba zapłacić za ubezpieczenie, do tego za wynajem lokalu, że trzeba mieć jakieś kontakty na start itd. cały pomysł się spalił zanim powstał.

Życie wymyka mi się spod kontroli. Nie wiem co mógłbym jeszcze dodać.
Idzie zima, możliwe, że moja ostatnia.

Nie mam już siły.

Odnośnik do komentarza

Miotasz się jak ryba na haczyku, zaczynasz i nic nie kończysz, doprowadź jedną sprawę do końca, potem bierz się za drugą... W sumie Twoi rodzice mają rację masz 24 lata i ani skończonych studiów, ani pracy nic. Pracę będzie Ci ciężko znaleźć bez wykształcenia w sumie tylko po liceum ( czy technikum) Musisz mieć choć licencjat skończony, wtedy będzie choć trochę łatwiej... bo z takimi osiągnięciami to przegrywasz walkę o posadę już na wstępie.
Moim zdaniem powinieneś a) siąść zastanowić się co Ty chcesz od życia i kim chcesz w tym zyciu być, co Cię interesuję b) iść do psychologa, c) do biura karier, tam są doradcy może oni Cię jakoś na kierują,

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem rady brawurki się u Ciebie nie sprawdzą, licencjat, biuro karier - to nie dla Ciebie.
Twoim problemem jest to, że Ty się wypaliłes a rodzice siedzą Ci nad uchem i demotywują.
I to jeszcze bardziej Cię zniechęca i w konsekwencji zataczasz błędne koło.
Zacznij od tego, że porozmawiaj z nimi, powiedz że ich motywacja jest dla Ciebie demotywacją, że takie gadanie dopytywanie itd Cię po prostu zniechęca (i wcale Ci się nie dziwię). Niech Ci dadzą trochę czasu na ogarnięcie się samemu ze sobą, trochę przestrzeni bez ingerencji.
A co Ty możesz zrobić:? Zastanów sie czy chcesz studiowac, czy masz do tego siłę, czas, energię, jeśli nie, szkoda kasy Twojego ojca daj sobie spokoj na jakis czas poszukaj pracy zapomnij o nauce troche skup sie na codziennosci. Nie kazdy musi isc na studia moze potrzebujesz troche czasu aby do tego w jakis sposob dojrzec?

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

No cóż, żyjemy w kraju w którym bez wykształcenia jesteś nikim. Takie jest przeświadczenie większości polaków.

Prawda jest jednak inna. Bez wykształcenia też można godnie żyć. Ponadto praca to nie jedyny sposób zarabiania pieniędzy, a ten najbardziej rozpowszechniony i najprostszy.

W życiu jest tak, że albo spełniasz swoje marzenia, albo spełniasz marzenia innych. Ty pewnie spełniasz marzenia rodziców, którzy jakby nie patrzeć chcą dla ciebie jak najlepiej, byś był wykształconym magistrem, znalazł sobie żonę wybudował dom i spłodził syna itd

Ale to może nie być twoje marzenie.

Twoim celem powinno być znalezienie własnego marzenia, każdy jakieś ma. Rób wszystko co w twojej mocy by je spełnić, choćby wydawało się nierealne.

Mówi się, że gdy poświęci się 10.000 godzin nad danym zagadnieniem, człowiek staje się pełnym specjalistą w danym temacie.

Nie zabijaj się chłopie, masz jedno życie, nie jesteś kotem.

Odnośnik do komentarza

Zrób coś dla siebie i kształć się w tym co będzie Cie cieszyć bo zmuszanie rodziców nigdy nie wychodzi na dobre gdyby mi rodzice narzucili kierunek który mnie nie interesuje byłabym nieszczęśliwa. Idź na jakiś kurs który będzie odpowiadał Twoim zainteresowaniom. Teraz moden są kursy instruktorskie we Wrocławiu jest fajna placówka a mianowicie Akademia Mistrzostwa Sportowego która ma dużo ciekawych kursów. Interesujesz się sportem zrób kur na instruktora interesujesz się fotografią zrób kurs fotograficzny zrób coś dla siebie i nie stój w miejscu :)

Odnośnik do komentarza
Gość bezzrozumienia

wasze odpowiedzi są beznadziejne, dla niego jak i dla mnie. będąc w takiej sytuacji potrzebna jest druga osoba tzw. motywator, nic ci się nie chce robić, mówić z czasem samo życie staje się męczące wtedy pojawiają się czarne myśli bezradność jest tak przytłaczająca ze pole widzenia bardzo się zaweza. bardzo ciężko jest przełamać ten stan, zmusić się do czegokolwiek w momencie gdy twój zapał starcza na 10 sekund. po to jest potrzebna druga osoba która pokaże ci nowe zeczy ( zmusi jeżeli będzie trzeba ) nauczy cię patrzeć z różnych stron na swoją sytuację nauczy cię rozumieć ta sytuacje. co tu dużo pisać masz przesrane tak jak ja w życiu jesteś sam i możesz liczyć tylko na siebie im szybciej to zrozumiesz tym lepiej dla ciebie.

Odnośnik do komentarza

mam to samo,tylko mam znacznie więcej lat.To dopiero przegrana.Generalnie to siedzę i patrzę w ścianę,na przemian z laptopem,całe dnie.Sama jak palec,bez niczego,takie dno...zero perspektyw.Podobno jak się dosięgnie dna,to po to by się od niego odbić.Yhym...chyba,że dobijasz do niego martwym,albo na w pół żywym.Najgorsze myśli chodzą mi po głowie,czuję niemoc przemieszaną z totalną złością,bo wszystkie rady,że życie się bierze w swoje ręce to naprawdę potrafi być bujda na resorach.

Odnośnik do komentarza

Brak chęci do działania, przygnębienie, brak perspektyw, smutek to mogą być objawy depresyjne. Owszem, czasami taki zewnętrzny motywator się przydaje, np. osoba, która będzie nas mobilizować do pracy, ale trzeba pamiętać, że ona za nas niczego nie zrobi. Nam musi się chcieć. Druga osoba obok może nas wspierać, kibicować nam, powtarzać, że wierzy w nasze powodzenie (to na pewno dodaje pozytywnego kopa), ale my sami musimy chcieć coś robić, musimy chcieć zmian. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Gość NiedorosłaNiedorosła

Jestem w podobnej sytuacji. Czuję, że straciłam już grunt pod nogami. Problem w tym, że ja już nie wierzę w nic. Siedze całe dnie i gapie się w laptop.. Już anwet przestałam wychodzić gdziekolwiek.. Nie mam dokąd. Czuję się już na starcie przegrana. Czuję, że nawet jak będe miała te studia to co to da? Skoro nie mam siły na nic. Nie mam siły nawet gadać. Wszystko się wydaje bez sensu. Nie widzę siebie samej w dorosłości. Wszystko się wydaje za trudne, nei dla mnie. Nie nadaje się do niczego. I nawet jeśli robię sobie jakiś tam plan np. nauczę się tego języka to zaraz tracę zapał, bo w sumie inni i tak zawsze będą lepsi, a ja powinnam już coś umieć bardzo dobrze dawno temu a teraz już za późno.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...