Skocz do zawartości
Forum

Miłość męża do psa


Gość doraa

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety tak jest.W jego rodzinie to normalne.Jak zobaczyłam co robią jego rodzice to już nawet herbaty nie pije u nich.Dawali psu jeść z widelca i wylizać talerz...Jak sobie pomyślę że dopiero się lizał po... to mnie mdli...Na szczęście mój mąż trzyma się tego że pies ma swoją miskę.
Ma ciężki charakter.Oczywiście ja do niego lgnę i go przytulam, ale często jest tak że albo od razu stwierdza że musi coś zrobić i idzie .Czasami czuję jakby miał wstręt do tego.O całowaniu też nie ma mowy, jedynie przed współżyciem :/.
Tak praca jest pewna, co prawda warunki nie najlepsze ale lepsze to niż nic...przynajmniej ją lubię :). Może z czasem znajdę coś lepszego.

Odnośnik do komentarza

To jest całkiem normalne dawać psu lizać talerz jak się ma psa. Chyba potem to myją a nie jedzą z tego dalej? A co jak pies cię liże po buzi albo rękach, to też normalne, a wiadomo co mógł lizać... mimo to większość właścicieli uważa to za urocze i dowód miłości psa i się z tego cieszy. Jesteś jakaś przewrażliwiona... Mąż też wygląda na normalnego, prawie każda kobieta by chciała być częściej przytulana i całowana, to zaraz nie znaczy że musi się leczyć u psychiatry... Jesteś przewrażliwiona zwyczajnie.

Odnośnik do komentarza

To fajnie, że masz już tę pracę:) Ale, skoro będziesz teraz pracowac zawodowo, to chyba już nie dasz rady mieć całego domu na glowie, no nie? Przydaloby się jakos podzielic obowiązkami domowymi... Co do uwagi kicary to powiem tylko, ze mi się nie wydaje, żebyś była przewrażliwiona. A jak tam z dzieckiem? Czy dalej masz z nim te problemy, o których wcześniej pisałaś, np. to, ze krzyczy na Ciebie?

Odnośnik do komentarza

kicara uwielbiam zwierzęta, ale niestety tak mam i tak było w moim domu rodzinnym a więc może to stamtąd wyniosłam.Nie daje się lizać po twarzy.Wolę po prostu przytulić się do psa i on wie że z mojej strony to dużo, powygłupiać się z nim(oczywiście podczas takich zabaw próbuje lizać i po twarzy,ale nie pozwalam na to). Wydaje mi się że nie jest to jakieś dziwne...
Teściowa pomoże a resztą jakoś się podzielimy.Nie będzie mnie całymi dniami w domu a więc trochę będzie ciężko.Praca po 12 godz, raz w tygodniu ok 13-14 godz.
Oj dziecko...moje dziecko mimo że ma 8 lat zachowuje się jakby miało więcej.Jak prowadzę go do szkoły to nie chce żebym wchodziła, a jak przychodzę to mam czekać przed szkołą.Już wyrósł z publicznych buziaków.Dzisiaj słyszałam jak mówił do kolegi o mnie "matka" gdzie zawsze było mama...dziwne uczucie.Jest wybuchowy...lekcje odrabia jak za karę a przy tym jęczy jak stary dziadek.Pyskuje.Najlepiej jakbym dawała pieniądze na słodycze i zabawki kiedy tylko chce,podawała wszystko pod nos i zawsze się zgadzała na wyjście do kolegi(czyli od rana do wieczora).Daje mu drobne obowiązki takie jak np wynoszenie śmieci, od czasu do czasu wyprowadzanie psa no i sprzątanie-z tym już jest gorzej...Boję się że teraz jak będzie z babcią to już całkiem będzie niegrzeczny bo babcia pozwala na wszystko, dziecko potrafi przy niej nic nie jeść bo ona nawet nie powie np"zjedz obiad" bo jest myśli że jak zgłodnieje to sam przyjdzie....i tak dziecko biega z kolegami całymi dniami...

Odnośnik do komentarza

Co do tej niechęci do przytulania przy innych dzieciach, to chyba nie jest takie rzadkie zjawisko. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że szczególnie u chłopców to widać. Może nie chcą wyjść przed kolegami na mieczaków, czy cos takiego... Co do tych niegrzecznych zachowań, to pewnie tak od razu się to nie uspokoi... Pozostaje chyba tylko konsekwencja i cierpliwość... A jeśli sie obawiasz, że babcia będzie pozwalać dziecku na wszystko, to może porozmawiaj z nia o tym na spokojnie?

Odnośnik do komentarza

Niestety dzieci dorastają i mimo że dla matek nadal są dziećmi one mają się za dorosłe...Moje często mówi że jest dorosłe :P.
Zobaczę jak to będzie z babcią.Poprzednim razem zrobiłam listę rzeczy które dziecko ma do zrobienia takie jak odrobienie lekcji, zabawa,jedzenie,kąpiel itp bo bez tej listy babcia siedziała i rozwiązywała krzyżówki bądź szła sobie gdzieś...Może tym razem obędzie się bez takiej listy ;).

Odnośnik do komentarza

Ale o psa dbała.Tylko że za bardzo bo nasz pies jest nauczony jeść wszystko(zupy też), jej się wydaje że powinien jeść same kości i tak go karmiła że ciągle miał zatwardzenie.Jej pies nie ruszy niczego innego niż przysmaki i mięso, narzeka że nic nie chce ale ktoś go tak nauczył...pies nie jest głupi i wie że dostanie tego czego chce...
A dziecko nie musiało jeść aby tylko jej nie przeszkadzało...jadło u sąsiadów.Normalnie jak ja jestem w domu to dzieci jedzą u mnie bo często tu przesiadują.Zresztą ja lubię gotować i sprawia mi ogromną przyjemność jak jedzą ze smakiem i proszą o dokładkę.

Odnośnik do komentarza

Doraa czy możesz sobie dalej z francą gadać na prywatne wiadomości? Pogadacie sobie i wyjaśnicie wszystko. Mało kogo poza francą już obchodzą te coraz coraz bardziej dziwaczne historyjki, założyłaś temat o psie a sypiesz historyjkami, idź na fb albo na pw.

Odnośnik do komentarza

Ponieważ ten temat stale doraa podbija, zaglądam czy w końcu zmądrzeli i czy jest coś sensownego, ale nie, stale to samo, kuriozalne problemy i coraz bardziej dziwaczne historyjki, a gada już o wszystkim, łącznie z tym co u babci słychać i że sąsiad karmi jej dziecko. Ok masz problemy doraa, masz dużo problemów, przedziwnych i nienormalnych problemów, wiele problemów sama sobie stwarzasz, masz o czym gadać, jak twierdzisz że masz depresję i traktujesz te problemy poważnie to idź opowiedz o nich fachowcowi a nie podbijaj postów pod publikę zaskakującymi historyjkami. Pogadaj sobie z francą, skoro na publice ci nie zależy to sobie z nią gadaj na priv. doraa skończ żenadę, odpisz za 2 miesiące, daj znać jak było u psychologa i co z tego wynikło, teraz akurat wszyscy są bardzo ciekawi.

Odnośnik do komentarza
Gość Dominika T.

Hej, ja byłam w dokładnie takiej samej sytuacji. Mój mąż od lat mieszkał sobie sam ze swoim najlepszym przyjacielem rasy amstaff. Na początku, to jakoś to tolerowałam, póżniej zaczęły się kłótnie i teksty typu :"kochasz Go bardziej niż mnie"- no bo tak się czułam. Wszystko zmieniło się z czasem kiedy zaszłam w ciążę. Zaczęłam notorycznie wyganiać psa z łóżka,(ku stanowczym protestom męża) co nie było łatwe, bo skradał sie kilka razy w ciągu nocy, i mimo, że to uparte psisko, w końcu udało mi się go wydelegować na swoje miejsce. Ale ja sprawę postawiłam jasno, albo pies w łóżku, albo ja się wynoszę z dzieckiem do rodziców. I tak krok po kroku, w ciągu trzech lat piesio, zmienił miejsce zamieszkania już nie tylko na pokoje, ale równiez na miejscowości :) moi rodzice się teraz nim zajmują :),ale nie dlatego, że ja tak chciałam, tylko już nawet dla dobra psa, bo mieszkając w ciasnym mieszkaniu w bloku, futrzak chyba nie jest szczęśliwy, tym bardziej że nawet na spacerze w parku tez nie mógł sobie swobodnie pobiegać, bo dla niektórych sam wygląd amstaffa jest straszny, mimo tego, że to największa ciapa jaką znam. Więc jeżeli któraś jeszcze boryka się z takim problemem, proponuję postawic sprawę jasno. Trzeba być zdecydowaną i upartą, juz nie mówie tutaj o takich radykalnych metodach, bo nie zawsze jest mozliwość oddania psa w dobre ręce, ale przynajmniej do wydzielenia jakiejś granicy której pupil nie powinien przekraczać- bo w końcu to tylko pies. Faceci kochają swoje pupile, ale nie bardziej niż swoje żonki :) powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Cieszę się że Ci się udało ;).
Ja rozumiem że można kochać swojego psa lub innego zwierzaka, ale są pewne granice...
Mój mąż nie widzi w tym problemu.Nasz pies waży 40 kg, prawie tyle co ja...niezbyt to komfortowe jak śpię z mężem na łóżku, przychodzi pies i kładzie mi się na nogach a później przychodzi jeszcze syn.Jedno łóżko to stanowczo za mało...
Mój mężczyzna w chwili złości zapewne wybrałby psa i kazałby mi go zabrać ze sobą bo on nie będzie mógł się nim zajmować...Już tak kilka razy było że pokłóciliśmy się miedzy innymi o psa to chciał żebym ja go zabrała...
Zganiam go i też wraca jak bumerang.Kiedy się podnoszę mąż mnie zaczyna mocno przytulać tak abym nie mogła go zgonić i mówi żebym przestała...Czasami mam ochotę wstać i iść spać do dziecka, ale wiem że to nic mi nie da bo on zdania nie zmieni i jeszcze się obrazi że tak zrobiłam.A więc jak mąż już zaśnie to ja czuwam i zganiam psa i on wie że nie odpuszczę.
A co do moich problemów...Chyba rzeczywiście nie powinnam tu pisać.Wyszedł z tego jakiś czat...Co prawda jak ktoś nie chce to nie musi tu zaglądać.Miło mi że są takie osoby które z dobrego serca próbują doradzić a przede wszystkim w jakiś sposób mnie podtrzymują na duchu :).

Odnośnik do komentarza
Gość Marika 3127

Franca,ja ci powiem,co Fiskusa miała na myśli,bo mam dokładnie takie same odczucia czytając te brednie,jak ona.Autorka postu ma problem głównie z tym,że szuka słuchaczy,współczujących,czy Bóg raczy wiedzieć,kogo jeszcze,żeby tylko miała widownię.A jak jej problemy spowszednieją ludziom i stracą na zainteresowaniu,to sypie co rusz to nowymi historyjkami nie mającymi za dużo wspólnego z tematem.Rozumiesz już,o co chodzi?A prawda jest taka,że ja na miejscu jej męża strzeliła bym sobie już dawno w łeb.

Odnośnik do komentarza

~Marika 3127
Franca,ja ci powiem,co Fiskusa miała na myśli,bo mam dokładnie takie same odczucia czytając te brednie,jak ona.Autorka postu ma problem głównie z tym,że szuka słuchaczy,współczujących,czy Bóg raczy wiedzieć,kogo jeszcze,żeby tylko miała widownię.A jak jej problemy spowszednieją ludziom i stracą na zainteresowaniu,to sypie co rusz to nowymi historyjkami nie mającymi za dużo wspólnego z tematem.Rozumiesz już,o co chodzi?A prawda jest taka,że ja na miejscu jej męża strzeliła bym sobie już dawno w łeb.

Nie szukam współczujących słuchaczy.Skoro brednie to po co w ogóle to czytasz i mnie obrażasz?
Pisałam tu bo miałam taką potrzebę.Mogłam napisać o wszystkim co mnie gryzie a i tak o wszystkim nie pisałam.Są też życzliwe osoby które albo omijają mój post, albo piszą coś pozytywnego.

Odnośnik do komentarza

Pisałam tu bo miałam taką potrzebę.

DOKŁADNIE. Nie masz depresji, masz potrzebę gadania i ględzenia, nie zachowujesz się absolutnie jak osoba w depresji, która gdyby dostała taki hejt jak tu to by się popłakała, załamała i nie pisała więcej. Nie widzę żadnej depresji, widzę marudną histeryczkę. Jakby każdy gadał tak jak ty o tym co go boli to rozumiesz chyba co by było? Prawdą jest że twoje problemy są w większości banalne a połowę pewnie zmyśliłaś, raz że jesteś dobrą matką, a zaraz że zostawiasz dziecko z babcią i sąsiad musi je karmić bo babcia woli psa od dziecka, normalna to ty nie jesteś... i nic wspólnego z depresją nie mają twoje historyjki. Żebrzesz po prostu o współczucie ale złe jest to, że stale to negujesz zamiast przyznać że jesteś bardzo egocentryczna co na pewno toksycznie wpływa na twojego męża. Jesteś przewrażliwiona, toksyczna, dziwaczna. lecz się na to a nie na depresję. Ja też bym się powiesił na jego miejscu jakbym musiał na co dzień znosić takie twoje gadanie. Może i dobrze że ględzisz tu, a jemu dajesz trochę spokoju...

Odnośnik do komentarza

Niczego nie wymyślam.To że muszę pracować i zostawić z kimś dziecko to znaczy że jestem złą matką?Nie mam tu nikogo innego a na opiekunkę mnie nie stać.
Gdybym żebrała o współczucie to już na pewno nie robiłabym tego na forum tylko w życiu codziennym ludziom których spotykam.
Powiedziałam sobie że nie będę płakała przez kogoś.Koniec moich stanów.Walczę, choć nie zawsze mi się to udaje.
Mam większość objawów depresji i każdy lekarz któremu o tym powiedziałam to potwierdził,jeden sam mi o tym powiedział widując mnie z dzieckiem na wizytach(pediatra) i nie musiałam mu nic mówić bo to widać.
Tak część "ględzenia " mu oszczędzam i wolę się wygadać anonimowo bo nie chce obciążać ukochanej osoby, wiem że on też ma swoje problemy o których mi mówi.

Odnośnik do komentarza

Pamiętam, że pewnego razu doraa napisała o chęci rozmowy, więc nie rozumiem co w tym złego, skoro dawno przyswoiła opinie na temat tego, jakie dalsze powinny być jej kroki, a że ma ochotę poruszać kwestie swojej codzienności, to jeśli ktoś niema ochoty w tym brać udziału lub czytać tego, to nie musi. Poza tym jestem ciekawy, czy każda kobieta czuje satysfakcje z powodu bycia zrozumianą, jak chociażby ulgę wynikającą ze zwykłego wysłuchania. Jeśli w życiu codziennym widzi irytacje otoczenia, ucieczkę np męża w swoje sprawy a znajomych nie chce obarczać codziennie tymi samymi historiami to gdzie to ma zrobić. W sumie nikogo nie neguje, nie obraza i nie robi nikomu krzywdy, a że ma ochotę pogadać to co w tym złego? Trochę zrozumienia.

Odnośnik do komentarza

Krzysztof.W
Pamiętam, że pewnego razu doraa napisała o chęci rozmowy, więc nie rozumiem co w tym złego, skoro dawno przyswoiła opinie na temat tego, jakie dalsze powinny być jej kroki, a że ma ochotę poruszać kwestie swojej codzienności, to jeśli ktoś niema ochoty w tym brać udziału lub czytać tego, to nie musi. Poza tym jestem ciekawy, czy każda kobieta czuje satysfakcje z powodu bycia zrozumianą, jak chociażby ulgę wynikającą ze zwykłego wysłuchania. Jeśli w życiu codziennym widzi irytacje otoczenia, ucieczkę np męża w swoje sprawy a znajomych nie chce obarczać codziennie tymi samymi historiami to gdzie to ma zrobić. W sumie nikogo nie neguje, nie obraza i nie robi nikomu krzywdy, a że ma ochotę pogadać to co w tym złego? Trochę zrozumienia.

Dziękuję za te słowa :). Krzysztofie lubię czytać Twoje wpisy, zawsze mają w sobie coś mądrego i ciekawego. Chyba każda istota czuje satysfakcje kiedy jest zrozumiana i wysłuchana.Ja tego bardzo potrzebuje i to wiele daje.Nawet mój mąż ma taką potrzebę mimo że jest "twardym facetem", często mówi mi o rzeczach o których nie mam zielonego pojęcia, mimo to słucham i próbuje co nieco przyswoić.Dziecko też ma potrzebę "wylania" z siebie wszystkiego, czuje się kochane kiedy ma kogoś z kim może się tym podzielić.
Ja od jakiegoś czasu niewiele mówię swoim bliskim, bo jak zauważyłam lepiej wychodzi mi słuchanie niż mówienie o sobie.Zaraz jest rozczarowanie że przykładowo mówię mężowi coś ważnego, co jest we mnie a on potraktuje to jak np słowa "jaka ładna/brzydka pogoda", bądź zirytuje go to co mówię.Tak więc w domu słucham...
Oczywiście też "marudzę" ale staram się tego nie robić, choć czasem to jest silniejsze...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...