Skocz do zawartości
Forum

Miłość męża do psa


Gość doraa

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!Mam pewien problem.
Zaczęło się dość dawno.Mąż przyniósł do domu szczeniaka, bo jego zdaniem nie wyobraża sobie domu bez takiego stworzenia ponieważ został wychowany z psami.Zgodziłam się na to bo w sumie czemu nie, też lubię zwierzaki.
Piesek rósł i był "oczkiem" w głowie swojego pana.Pan pozwalał mu na wszystko, bawiło go to jak słodki szczeniaczek niszczy meble i siusia na dywany.Byłam przeciwko temu bo nie wyobrażam sobie mieszkania w zniszczonym i śmierdzącym mieszkaniu.Nie dość że piesek strasznie się leni i jego sierść jest dosłownie wszędzie to dewastuje mieszkanie.Co do sierści-taki urok tej psiny i jestem w stanie z tym się pogodzić.Z czasem czułam że jestem na drugim planie,zawsze mam być twarda i dążyć do celu.A ja cierpię na depresję z którą walczę i często potrzebuje dużo ciepła,potrzebuje przytulania o które nie mogę się doprosić...Pies zawsze zostanie przytulony,otoczony "miłością" a ja jestem z boku i czekam...
Codziennie sprzątam i gotuje...Ciężko mi się do tego zebrać,ale robię to mimo że najchętniej bym zniknęła...Gdy już posprzątam i jestem zadowolona że jest czysto mąż wraca z pracy i bawi się ze swoim pupilem mówiąc do niego "co,nikt się nie bawił z tobą przez cały dzień?"i daje mu papiery,plastikowe butelki itp do gryzienia co roznosi się po całym mieszkaniu i moja praca idzie na marne bo piesek musi się pobawić...Idąc wbijają mi się plastikowe odłamki w stopy,wszędzie jest bałagan...Jestem za tym że pies to pies,oczywiście kocham go na swój sposób ale nigdy on nie będzie dla mnie na pierwszym miejscu o czym często mówię mężowi.Mówię kup mu zabawkę i będzie miał czym się bawić, będzie szczęśliwy.Moje mówienie i tak idzie na marne...codziennie to samo...Wieczorem gdy idziemy spać piesek wchodzi na łóżko co mi przeszkadza,często mam problem z zasypianiem i denerwuje mnie odgłos mlaskania podczas lizania się pupila po...wiadomo czym...Próbuję go zgonić, ale mąż mówi "przestań,nie przesadzaj,zostaw go"...
Jestem na skraju wytrzymałości...Często się o to kłócimy.Mówię wyraźnie co mi się nie podoba i uzasadniam to, ale mąż tego nie rozumie i nie ma zamiaru niczego zmieniać...Kocham męża, ale długo tak nie wytrzymam...Nie chcę żyć w bałaganie,nie chcę być na drugim miejscu,nie chcę kochać się z mężem na łóżku na którym leży pies bo nie udało się go zgonić...
To wszystko doprowadza do tego że często jestem zła na psa,zazdrosna...Oddalam się od męża i chodzę wściekła lub obojętna...Często płaczę bo już nie mam sił.
Może ktoś był w podobnej sytuacji i jest w stanie coś doradzić?Co powinnam zrobić?Czy rzeczywiście przesadzam?W tym momencie ja czuję się "problemem"...

Odnośnik do komentarza

Dodam jeszcze że jestem w stanie po części go zrozumieć, ale nie pogodzę się z tym.
Nie wyobrażam sobie kłaść się po kąpieli do brudnej pościeli bo piesek po spacerze wytrze łapki o czyste prześcieradło które dopiero położyłam...zostawia mnóstwo sierści po wygłupach z panem która się przykleja do ciała...
Jak można tak żyć...

Odnośnik do komentarza

hej ja mialam podobna sytuacje ty;le ze to ja pozwalalam psu na wszystko ,,byl balagan ,siersc,,,po jakims czasi piesek zostawal na podworzu i stwierdzilam jak czysto i przyjemnie w domu bez psa a na podworzu tez mozna sie z nim pobawic,,,moze maz musi troszke posprzatac po nim i zobaczy jak to jest ,,,

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odpowiedz :).
Mąż jeśli może to sprząta,tylko jak to mężczyzna w parę sekund czyli byle jak,aby było...a za chwilę znowu daje psu coś do rozszarpania...
Niestety nie mamy swojego podwórza, ale nawet jak je mieliśmy to on nie mógł bez niego żyć i brał go do domu...
Chyba już nic w tym nie zmienię bo on już taki jest...Strasznie mnie to męczy bo są pewne granice...ale nie dla niego...
Lubię jak jest czysto i lubię jak ktoś szanuje cudzą pracę...
Podejrzewam że jeśli nawet bym zagroziła że się wyprowadzę z tego chlewu to i tak by nie widział problemu tylko by się zdenerwował i nic dobrego z tego by nie wynikło... On traktuje tego psa jak swoje dziecko...Przez co pies pozwala sobie za dużo...
Niby taka "pierdoła" a tak męczy...

Odnośnik do komentarza

Doraa wiesz co jak masz ochotę przytulić się do męza, to nie czekaj aż On to zrobi,usiądz Mu na kolanach i poprostu mocno Go obejmij i tak trwaj przez kilka minut.To nie jest tak że piesek jest ważniejszy od Ciebie, tylko wiesz ,mężczyżni to takie duże dzieci, czasem nie wyczuwają potrzeb swoich połówek,trzeba od czasu do czasu im o tym przypominać. ....:):):)

Odnośnik do komentarza

Właśnie mój facet jest jakiś dziwny...Jak sama to robię to czuję że się narzucam.
Ostatnio zauważam że jeśli mi jest przyjemnie i o tym mu powiem to przestaje to robić.Tak jest z przytulaniem,pieszczeniem...
Czasami to jest zabawne, ale czasami strasznie męczące...
Psu dostarcza tego ciepła i ja to widzę...Sprawia mu radość jak pies jest zadowolony.
Czasami mam wrażenie że nie potrafi tak do końca okazać pozytywnych uczuć drugiemu człowiekowi.
Nie rozumiem tego bo jeśli sprawiam bliskiej osobie przyjemność to jest to przyjemne i dla mnie.A on ma inaczej...

Odnośnik do komentarza
Gość niewy......na

Cześć,
Mój ojciec to wstrętny egoista dla którego jego suczka jest ważniejsza od rodziny. Nigdy mi nie powiedział i nie okazywał że, mnie kocha. suczce wielokrotnie, bo w odróżnieniu od rodziny nigdy nie powie nic co mu się nie spodoba i zawsze będzie wierna. Jestem już dorosła, mam własną rodzinę i mam problem z okazywaniem uczuć do swojego synka. Myślę, że Twój mąż powinien przekonać się jak to jest gdy ktoś ma go w d...e.Spróbuj być dla niego obojętna, a jeśli to nic go nie nauczy, to może warto by się zastanowić czy warto żyć z kimś takim. On taktuje Cie jak gosposie która gotuje, pierze i sprząta, a nie jak żonę. Czy obchodzą go Twoje potrzeby? jeśli nie, to zawsze tak będzie. Trzymaj się cieplutko i życzę powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Szczerze mówiąc to jest bardzo podobna sytuacja.Patrząc na jego mamę-ona ma pierdolca na punkcie swojego psa,ale wydaje się zimna dla ludzi.
Obchodzą go moje uczucia,przynajmniej tak mi się wydaje.Tylko że on nie jest uczuciowy...Potrafi mnie opierniczyć jak trzeba,ale czasami mam wrażenie że nie potrafi okazywać pozytywnych uczuć...
I wiesz że on tak samo mówi jak Twój tata?Mówi jeszcze że pies nigdy go nie zdradzi,cokolwiek by zrobił on z nim będzie i dlatego tak kocha psy.Że ludzie kłamią a psy nie.
Tylko że nie należę do osób kłamiących a czasami mam wrażenie że czeka aż zrobię coś źle że tego się spodziewa.

Odnośnik do komentarza

A więc może on też ma z tym problem jak Ty?Skoro też wychował się w takim domu?Tylko że Ty widzisz problem a on nie...
Ja wiem że on mnie kocha, tylko czasami ta wiedza zostaje uśpiona po potrzebuję miłości a jej nie dostaje...Boli mnie to kiedy ja potrzebuje tej miłości którą otrzymuje pies a ja jestem z boku...
Niestety jestem osobą która potrzebuje dużo uczucia.Jestem wyrozumiała i zawsze staram się postawić po jego stronie...Tylko on jest tak jak Twój tata egoistą...
Nie mam pewności siebie,nie wierzę w siebie.Ale to chyba dlatego że ja miałam ojca alkoholika który się znęcał psychicznie i fizycznie nad rodziną...

Odnośnik do komentarza

Dora, właśnie najważniejsze że Ty wiesz,czujesz ze mąż Cię kocha.Może rzeczywiście nie miał dobrych wzorców w domu,może boi się okazywania uczuć bo kiedyś został przez kogoś mocno skrzywdzony,może jakąś byłą....niektórym facetom wydaje się że okazywanie uczuć to coś wstydliwego ..Oni nie są tak emocjonalni jak my,to też trzeba mieć na względzie. Wiesz co ja bym tak nie przywiązywała wagi do tego Co On tam sobie gada do pieska....

Odnośnik do komentarza

~damino897
podworzu

podwórko
na podwórku
albo - na dworze
żadnego dworzu, podworzu, już przeżyję "na polu", chociaż na polu to się ziemniaki sadzi.

Co do tematu to ja postawiłbym ostrą linię - mąż sypia albo z tobą w sypialni albo z psem na kanapie.

Pytanie czy dzielicie się sprzątaniem. Jeśli to on utrzymuje dom a ty sprzątasz, to traktuje Cię jak na etacie, sprzątaczce w biurze to by pewnie np. po mokrej podłodze nie chodził. Ja tak to widzę, oboje z żoną pracujemy, oboje jesteśmy odpowiedzialni za utrzymanie domu.

> pobawic,,,moze maz musi troszke posprzatac po nim i zobaczy
> jak to jest ,,,

Można spróbować, ale jak to fleja to będzie śmierdziało na kilometr a on się nie przejmie.

Odnośnik do komentarza
Gość Dorotaa32

Dora, nie obraz się za to,co teraz napiszę,ale Twój mąż,to smarkacz nie dojrzały do poważnego związku.Aż strach pomyśleć,co by było,gdybyście mieli dzieci.Niemowlę spało by w pokoju pełnym psiej sierści,poślinionych przedmiotów przez psa itd?!To kompletnie nieodpowiedzialny człowiek,który woli psu uczucia okazywać, niż człowiekowi,bo tak łatwiej.

Odnośnik do komentarza

~Dorotaa32
Dora, nie obraz się za to,co teraz napiszę,ale Twój mąż,to smarkacz nie dojrzały do poważnego związku.Aż strach pomyśleć,co by było,gdybyście mieli dzieci.Niemowlę spało by w pokoju pełnym psiej sierści,poślinionych przedmiotów przez psa itd?!To kompletnie nieodpowiedzialny człowiek,który woli psu uczucia okazywać, niż człowiekowi,bo tak łatwiej.

No cóż...Po części się zgadzam,lecz nie do końca...
Czasami zachowuje się jak "smarkacz", ale tylko czasami.Potrafi być odpowiedzialny i podejmować decyzje.
Mamy dziecko i rzeczywiście sierść jest wszędzie.Muszę często zmieniać pościel, czasami codziennie...
Co do uczuć to tego właśnie nie rozumiem...I nie wiem co z tym zrobić.
Wiem że każdy ma swoje dziwactwa, tylko nie jest dobrze kiedy one przeszkadzają bliskim...
Ja też nie jestem idealna, mam wiele wad.Widzę je i staram się zmienić na lepsze.
Moim zdaniem związek dużo nas uczy.Nie można "uciekać" tylko trzeba jakoś się "dotrzeć"(nie mam na myśli męża bijącego żonę bo to inna bajka-żeby nie było).
Najgorsze że wszystkie moje argumenty do niego nie trafiają.Wychował się z psami w domu gdzie rodzice tak je traktowali i on również tym "nasiąkł"...Tylko że tam psom pozwalano na więcej niż u mnie (pies mógł chodzić po meblach,jak zjadł coś z talerza nie dostał za to kary bo to wina osoby która zostawiła ten talerz...-dla mnie chore i nigdy na to nie pozwolę). Ja zostałam wychowana inaczej...Zwierze to zwierze i zawsze nim zostanie, oczywiście na swój sposób je kocham.
Próbowałam już chyba wszystkiego,tłumaczyć po dobroci,wybuchałam gniewem,byłam obojętna i się oddalałam(nie specjalnie)i to wszystko na nic...Co mogę więcej?Nie wiem...
Wygonię go z psem na kanapę-pójdzie bez żadnego ale...Wygonię psa, on go zawoła...Pójdę sama to stwierdzi że przesadzam i w sumie nie daje to żadnego efektu...
Boję się że pewnego dnia nie wytrzymam i odejdę po czym zadam sobie sama pytanie: dlaczego?przez psa!Taka błahostka i miała by mi zabrać to co kocham...Bez sensu...

Odnośnik do komentarza

eeeh..
Dora dobrze że widzisz tyle zalet u swojego męża i tego się trzymaj,głupotą byłoby odejście od męża który może rzeczywiście troszeczkę przegina ale na litość Boską kocha Ciebie, nie zdradza nie ma nałogów itd niejedna kobieta takiego faceta chętnie wiedziałaby u swego boku...

Nie do końca tak jest.Ma też wiele innych wad.Jest cholerykiem.Jak ma zły dzień czepia się ciągle, potrafi krzyczeć na mnie przy dziecku żeby wiedziało że życie to nie bajka.Czepia się dziecka o wszystko a ja jako matka polka czasami nie potrzebnie się wtrącam bo to zamiast urwać temat to go pogłębia.W taki dzień tylko pies jest dla niego dobrym przyjacielem z którym to ja mam wychodzić...
Potrafi mi zabierać przyjemność którą mi daje...Jest strasznie dominujący, ma być tak jak on chce i koniec.Ostatnio zauważyłam że się boję, boję się jego krzyku(może uraz z dzieciństwa), boję się że zaraz mi się "oberwie psychicznie".
Jestem tutaj sama i nie mam z kim pogadać bo się przeprowadziliśmy.Mam tylko jego i dziecko.Mam depresję czego on nie rozumie....Mam straszne kompleksy i brak wiary w siebie.
Wiem że życie daje po d...e i da jeszcze nie raz...
Codziennie rano wstaje bo muszę.Zastanawiam się czy żyje tylko dla kogoś czy dla siebie.Raczej ta pierwsza opcja.
Do tego uczucie że pies jest ważniejszy...że pies jest lepszy...Że on może wszystko a ja...ja jestem na drugim planie...chociaż tak bardzo potrzebuje wewnętrznego ciepła...

Odnośnik do komentarza

eeeh..
....rzeczywiście nie masz lekko ...Dora, a mąż dałby się nawówić na terapię małżeńską u psychologa?

On jest zdania że człowiek jak chce to sam da rade...Że co może pomóc "Pani po studiach, której się wydaje że wszystko wie a tak naprawdę nie wie nic"
Ja też wiem że człowiek potrafi wiele, nawet wtedy kiedy wydaje się że nic już nie można...
Tylko że ja często nie wiem nic...Czasami baranieje...Zapominam co mam mówić,co chciałam zrobić...To przez tą depresję...Z którą walczę sama...Nie chodzę nigdzie(tylko zakupy,wyjście z dzieckiem i psem). Prawie cały czas jestem sama...
Nie chce mi się nigdzie wychodzić.Czekam na niego jak ten pies...z nadzieją że przyjdzie i przytuli,powie że kocha i że razem damy radę...Często dochodzę do wniosku że nadzieja jest matką głupich...

Odnośnik do komentarza

eeeh..
..piszesz że sama walczysz z depresją to znaczy że nie jesteś pod opieką psychologa czy psychiatry?

Nie, już nie jestem.
Tak wiem powinnam być.Mi się nie chce nawet do lekarza iść.A żeby dostać się do specjalisty na nfz trzeba czekać kilka miesięcy.

Odnośnik do komentarza

.....tak jak piszesz powinnaś byc pod opieką specjalisty, bo skoro już tak długo utrzymuje się ten stan to wątpliwe że sama sobie z tym poradzisz,masz rację tak długo czeka się do specjalistów, ale zawsze kiedyś się doczekasz,tak więc mimo wszystko zapisz się, czasem zwolni się miejsce w kolejce...poza tym może będąc na spacerze spotkasz jakąś mamę która czuje się równie samotna jak Ty, ...zagadaj po prostu.Wiem, trudno będąc w depresji zmusić się do jakiekolwiek działania ale jak sama piszesz, człowiek może wiele jak tylko chce .
Postaraj się zadbać o swój wolny czas,pomyśl co lubisz robić ,stwórz sobie taki trochę swój świat.,łatwiej wtedy wszystko ogarnąć i tak delikatnie dawaj mężowi do zrozumienia że długo nie wytrzymasz takiego traktowania.....spytaj czy gdybyś Ty pieskowi okazywała tyle uczucia nie czuł by się odstawiony na boczny tor....

Odnośnik do komentarza
Gość kobieta..

Najważniejsze jest poczucie własnej wartości i szacunek do samej Siebie !!! wtedy wszystko się ułoży. Wtedy Twoja postawa się zmieni z ofiary na osobę silną i optymistyczną ( a z taką ludzie się liczą ) Nie będzie depresji, mąż inaczej spojrzy na wasze relacje, będzie ważne Twoje zdanie, nawet w wychowaniu psa. Jak to zrobić - nie wiem, musisz sama do tego dojść. Podobną sytuację miałam z kotem jego kudły były wszędzie, w jedzeniu, w lodówce fu.. Kota oddałam, domownikom powiedziałam, że wyszedł jak zawsze a dlaczego nie wrócił to skąd ja to mogę wiedzieć ? :))

Odnośnik do komentarza

eeeh..
.....tak jak piszesz powinnaś byc pod opieką specjalisty, bo skoro już tak długo utrzymuje się ten stan to wątpliwe że sama sobie z tym poradzisz,masz rację tak długo czeka się do specjalistów, ale zawsze kiedyś się doczekasz,tak więc mimo wszystko zapisz się, czasem zwolni się miejsce w kolejce...poza tym może będąc na spacerze spotkasz jakąś mamę która czuje się równie samotna jak Ty, ...zagadaj po prostu.Wiem, trudno będąc w depresji zmusić się do jakiekolwiek działania ale jak sama piszesz, człowiek może wiele jak tylko chce .
Postaraj się zadbać o swój wolny czas,pomyśl co lubisz robić ,stwórz sobie taki trochę swój świat.,łatwiej wtedy wszystko ogarnąć i tak delikatnie dawaj mężowi do zrozumienia że długo nie wytrzymasz takiego traktowania.....spytaj czy gdybyś Ty pieskowi okazywała tyle uczucia nie czuł by się odstawiony na boczny tor....

Tak masz rację.Trzeźwo patrząc masz całkowitą rację, również w tym że w depresji trudno się zmusić do działania...Dziękuję Ci za rozmowę :).
Pytałam się go o to już dawno, ale cóż...dla niego to naturalne...Sam mnie zachęca abym bawiła się z psem,mówi mi co pies czuje kiedy się z nim nie bawię(a bawię się z nim,tylko że przeważnie jak męża nie ma w domu bo irytuje mnie to kiedy mnie namawia do zabawy a wręcz nalega).

Odnośnik do komentarza

~kobieta..
Najważniejsze jest poczucie własnej wartości i szacunek do samej Siebie !!! wtedy wszystko się ułoży. Wtedy Twoja postawa się zmieni z ofiary na osobę silną i optymistyczną ( a z taką ludzie się liczą ) Nie będzie depresji, mąż inaczej spojrzy na wasze relacje, będzie ważne Twoje zdanie, nawet w wychowaniu psa. Jak to zrobić - nie wiem, musisz sama do tego dojść. Podobną sytuację miałam z kotem jego kudły były wszędzie, w jedzeniu, w lodówce fu.. Kota oddałam, domownikom powiedziałam, że wyszedł jak zawsze a dlaczego nie wrócił to skąd ja to mogę wiedzieć ? :))

Chyba masz rację z tym poczuciem wartości i szacunkiem do samej siebie...Ja ciągle myślę o kimś, nie o sobie...
Nie mogłabym zrobić tak jak Ty, wyrzuty sumienia nie dałyby mi spokoju.Nie po to się zgodziłam na psa żeby go oddawać z powodu sierści o której wiedziałam bo to oczywiste że psy się lenią...
Do tego nawet gdybym to zrobiła to musiałabym patrzeć na smutek męża i dziecka.A z czasem jeśli bym się nie przyznała do takiego czynu(w co wątpię bo bym wygadała) mąż przyniósłby innego psiaka do domu...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...