Skocz do zawartości
Forum

Dlaczego nie potrafię się zakochać?


Gość pa...oc

Rekomendowane odpowiedzi

Od niedawna spotykam się z nowopoznaną dziewczyną. Jest miła, ładna, dobrze nam się rozmawia, przyjemnie spędza czas. Nie mogę jednak zauroczyć się w niej. Podobny problem mam już od jakiegoś czasu. Nie chodzę często na randki, jednak czasem umawiam się z kimś nowym, spędzamy razem czas, jednak nie potrafię w sobie wzniecić uczucia. Nie mam tutaj na myśli oczywiście prawdziwej miłości gdyż wiem, że ta przychodzi po dłuższym czasie. Mam na myśli chemię, którą odczuwa się gdy ktoś nam się spodoba. Odczuwałem taką kiedyś, kilka razy w życiu. Odczuwam normalnie pociąg seksualny tylko do kobiet, jednak nie potrafię poczuć pociągu emocjonalnego, a przynajmniej tak mi się wydaje. Nigdy wcześniej nie byłem w dłuższym związku. Dlaczego spotykając się z miłą, fajną dziewczyną nie mogę po prostu się zakochać jak każdy inny? Może potrzebuję czasu, ale nie mogę ciągnąć znajomości zwodząc dziewczynę, udając, że czuję do niej coś więcej ponad zwykłą sympatię. Źle bym się z tym czuł. Czy jest ze mną coś nie tak? Od czego zależy pojawienie się zauroczenia?

Odnośnik do komentarza

Pojawienie się zauroczenia zależy od tego czy się pojawi czy nie :) Wiem, że to masło maślane ale tak już jest. Poznajesz kogoś i się zakochujesz, albo poznajesz kogoś i się z nim przyjaźnisz a zakochujesz się po x czasie. A jest jeszcze tak, że poznajesz kogoś kto jest wspaniały i wyjątkowy ale niestety nie ma uczucia jest tylko przyjaźń. Nie mamy na to wpływu, gdyby tak było, życie byłoby zbyt proste. Czasem tak jest, że poznajemy kogoś i jest szansa na uczucie, a czasem jest tak, że poznajemy kogoś i jest tylko przyjaźń. Nie rób nic na siłę, nnie zmuszaj się do uczucia, może po prostu "to nie to" i nie ma tej "chemii".

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Gdybyśmy dokładnie wiedzieli od czego zależy pojawienie się zakochania, zauroczenia, wtedy łatwo moglibyśmy "sterować" tymi uczuciami. Jednak tak nie jest.
Możliwe, że tak jak sam napisałeś, potrzebujesz więcej czasu, że zakochanie u Ciebie nie jest pierwszą fazą miłości, a przychodzi w wyniku przyjaźni, rosnącej intymności i zaangażowania. Im bardziej będziesz skupiał się na tym, że nie potrafisz się zakochać, tym trudniej będzie Ci osiągnąć ten stan. Dlatego nie śpiesz się i daj powoli rozwijać się uczuciom.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

"(...) poznajesz kogoś i się z nim przyjaźnisz a zakochujesz się po x czasie. " - tylko szkoda, że dzisiaj ludzie nie chcą poznać kogoś i poświęcić jemu czasu. Najczęściej chcą szybkich i mocnych emocji. Szkoda.

Odnośnik do komentarza

Ktoś kiedyś powiedział, że w miłości do drugiej osoby są teraz krótko i dalekodystansowcy a pogoń za prawdziwą miłością to mają... ale za pieniędzmi i karierą w tym popularnym teraz określeniu "wyścigu szczurów". Świat oszalał a ludzie zatracili się we właściwym określeniu czymże jest miłość i z czym to się je.

Odnośnik do komentarza
Gość buquile

Autorze, jak widać z twojego opisu chcesz się zakochać w dziewczynie która może i ma tam rózne cechy odpowiednie teoretycznie, ale badźmi szczerzy - nie rajcuje cię wogóle mimo iz piszesz że ładna itp. Otóż własnie odkryłeś coś ważnego w sobie co wszyscy męzczyźnie powinni czym prędzej wiedzieć: "ładna dziewczyna w powszechnej opini, absolutnie nie oznacza że może się podobać Jankowi Kowalskiemu". Każdy z nas ma super-indywidualny gust, nieraz zaskakująco dziwaczny.
My nie jesteśmy kobietami co na widok faceta z okładki z 2 dniowym zarostem 90% mówi że przystojny.

Odnośnik do komentarza

Ja mam niestety tak samo. Nie mogę się zakochać. Kiedyś przychodziło mi to łatwo. Dziś po trzydziestce, znacznie trudniej. Pięć lat temu poznałem fajną dziewczynę. Zaczęliśmy się spotykać ale nic z tego nie wyszło ponieważ chyba byłem za mało zdecydowany. Ciągle zastanawiałem się czy coś do niej czuję. W między czasie poznała innego i wyszła za niego za mąż. Ja na domiar złego zacząłem coraz bardziej za nią tęsknić ale było już za późno niestety a szkoda. Teraz znów spotykam się z dziewczyną ale nic mnie w niej nie pociąga. Chyba coś ze mną nie tak. Powinienem zostać sam i nie zawracać jej głowy. Ona chyba zdaje sobie z tego sprawę i coraz częściej unika spotkań ze mną. Co robić. Nie wiem jestem już stary i ciągle głupi w tych sprawach.

Odnośnik do komentarza

A może kobiety wcale Cię nie pociągają?

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Na pewno po 30-tce trudniej,patrzymy inaczej ,widzimy wady,kalkulujemy,ale to wszystko zależy od człowieka,są osoby co po 40-tce czy 50-tce zakochują się na zabój ...,
tak,że niema odpowiedzi na pytanie zadane w tytule wątku,bo przyczyny są za bardzo złożone...,

każdy też inaczej definiuje miłość.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Tylko chyba te niewłaściwe. Najmilej właśnie wspominam te w których zakochiwałem się z upływem czasu. Szkoda tylko, że ten nie działa już na mą korzyść w tym sensie, że jestem już mało atrakcyjny bo zbliżam się do 40.

Odnośnik do komentarza

Kobieta po 30 też chce już sobie życie ułożyć bo to ostatni dzwonek aby mieć dzieci i zdążyć je wychować a nie czekać w nieskończoność na księciunia, który w końcu jej się oświadczy. Nie prawdaż drogie Panie ? PS. Ostatnio zaczepiła mnie taka jedna pod Lidlem i spytała wprost "Księciuniu dejno 2 złote"

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

I co zakochałeś sie pod tym lidlem? :D hihihi
Gdybyśmy zakochiwali się w każdej osobie nowopoznanej czy tam po czasie, to byłaby sodoma i gomora. Nie marnuj jej czasu, bo nic nie czujesz. Jeszcze sie zakochasz, tylko daj sobie tą szansę.

Odnośnik do komentarza

Dawno temu odwiedziła mnie w sklepie stara cyganka. Zapytała czy chce by mi powróżyła. Odpowiedziałem, że nie. Ona jednak chwyciła mnie za rękę i zaczęła z niej czytać. Powiedziała, że będę bogaty, będę żył 93 lata ale nie będę miał szczęścia w miłości. Spytała dokładnie tak czy mówi mi coś imię Maria. Uśmiechnąłem się i odparłem, że nie. Ona dalej nawijała, że moja miłość jest gdzieś daleko, daleko... po czym poprosiła o pieniądze. Odparłem, że wcale nie chciałem skorzystać z jej usług. Ona na to że chce tylko 5 zł na bułeczkę. Myślę sobie dobra dam jej na bułeczkę i daje jej 50 groszy bo tyle miałem akurat w kieszeni. Zresztą była to równowartość wspomnianej bułeczki. W kasie co prawda był utarg ale to nie były moje pieniądze. Wyszła niezadowolona coś mrucząc po romsku pod nosem. Po latach spotkałem kobietę o imieniu Maria. Zaczeliśmy się spotykać ale mój brak zdecydowania sprawił, że odeszła na zawsze z innym mężczyzną. Zawsze podchodziłem sceptycznie do różnego rodzaju wróżbiarstwa ale widać przepowiednia, przynajmniej ta miłosna się niestety sprawdziła. I tak zostałem sam.

Odnośnik do komentarza
Gość Wiatr1000

No ja to w ogóle jestem skała jeśli chodzi o takie sprawy :P Introwertycy mają przechlapane z okazywaniem uczuć i zakochaniem się :P

Przyjaciółka we mnie zakochana a ja w niej nie.. Jedynie ceniłem jej czas w trudnym dla mnie chwilach że przy mnie była.. Jak się człowiek rozstał dopiero tęsknił..
Małe zauroczenie które minęło..

Ale teraz ja mam dylemat.. Starsza osoba ode mnie o te przeszło 5 lat mnie podrywa :/ I tak przez 2 latka przeszło nie widziałem jej zapędów do mnie puki nie zadała mi pytania o mój stan cywilny :D Czy wolny czy zajęty jestem ;)
Dylemat mam czy się nadam i do tego starszej osobie.. Lubię samotność ale czy to wypali.. tego się obawiam i czy na pewno coś mnie do niej ciągnie..

Odnośnik do komentarza
Gość ktos zyczliwy

Pięć lat to jeszcze nie tragedia. Znam kobiety, które mają mężów młodszych od siebie, czyli takie związki się zdążają. Wiadomo wszystko zależy oczywiście od Ciebie to znaczy czy coś do niej czujesz i czy jesteś gotowy zaakceptować taki stan rzeczy. Myślę, że w Twoim wypadku kwestią kluczową jest to czy jesteś w stanie odrzucić to co lubisz i poświęcić resztę życia by ktoś był dzięki Tobie szczęśliwy. Tak na marginesie przypomina mi się wpis w pamiętniku z czasów podstawówki "są dwa szczęścia - jedno duże być szczęśliwym, drugie ogromne uszczęśliwiać innych." Może dzięki temu poczujesz się naprawdę szczęśliwy. Powodzenia

Odnośnik do komentarza

Cześć! Jestem ze swoim chłopakiem w związku od kilku tygodni, nie padły jeszcze te najważniejsze słowa. Uważam, że jest on cudowny, kupuje mi kwiaty, czekoladki, zabiera w fantastyczne miejsca, właściwie jest on moim ideałem, a mimo to nie poczułam nic do niego...
W gimnazjum po raz pierwszy się zakochałam, ale ten chłopak mnie zranił i od tamtej pory nikogo nie kochałam, a byłam w kilku związkach. Mój obecny chłopak jest dla mnie bardzo ważny, mam nadzieję, że długo będziemy ze sobą, ale boję się, że nie wyznam mu szczerze miłości...

Odnośnik do komentarza

Mam podobną sytuację. Mam 20 lat i jestem już kilka tygodni w szczęśliwym związku, ale do tej pory nic nie poczułam do mojego chłopaka... Jest on wręcz ideałem, daje mi kwiaty, zabiera w fantastyczne miejsca, a ja nie potrafię mu tego wynagrodzić...
Gdy byłam w gimnazjum, zakochałam się w chłopaku, ale później mnie zranił do tego stopnia, że już nigdy nikogo nie pokochałam, a byłam w kilku związkach.
Nie wiem co mam robić z obecnym partnerem. Niby nie jesteśmy ze sobą długo, ale boję się, że minie rok, a ja nic do niego nie poczuję, albo będę z nim z przyzwyczajenia... Bardzo go lubię, ale gdy go całuję, to powstrzymuję się, wiedząc, że go (jeszcze) nie kocham.

Odnośnik do komentarza
Gość foofighter

Też mam podobny problem. Byłam ze swoim chłopakiem bardzo długo i nasza relacja była bardzo głęboka. Dzieliliśmy ze soba kazdy dzień, każde problemy mając po 16, 17, 18 lat itd aż do 21. Te problemy zmieniały się razem z nami, razem dojrzewaliśmy, dorastaliśmy i w każdym z tych okresow byliśmy ze sobą bardzo blisko. Byliśmy przyjaciółmi. Po rozstaniu czuje, że nigdzie nie odnajde takiej głebi, że ta druga osoba nie będzie mi już tak bliska. Chciałabym z kimś być, ale nikt nie wzbudza we mnie takich emocji, chemii. Czuje, że to problem w mojej głowie i że blokuje się zupelnie niepotrzebnie.

Odnośnik do komentarza
Gość naiwna nie jedyna

witam..ja miałam taka sytuacje...znałam się z chłopakiem 3 lata...na początku było miło romantycznie spotkania wyjścia do kina lecz po jakimś czasie kontakt się urwał... po jakimś czasie znajomość odżyła...znów spotkania miło sympatycznie wspólne wyjścia a nawet wyjazd po którym on stwierdził ze nie potrafi mnie pokochać nie umie ze mną być bez miłości:( szkoda tylko ze ja się w nim zabujałam a on miał to w nosie zwodził mnie i podpuszczał po czym stwierdził sorry mała ale nic z tego:(

Odnośnik do komentarza

Ja też nieraz byłem posądzony o jakieś zwodzenie. Tak jak pisano wyżej, każdy potrzebuje swojego czasu. Jeden zakocha się w dwa dni, inny w pół roku. Oczywiście nie można po dwóch, czy trzech latach nadal liczyć,, że coś z tego będzie, ale szanse sobie i tej drugiej osobie trzeba dać. Uważam, ze do tego najbardziej nadaje się przyjaźń. Najpierw przyjaźń, potem uczucia. Jestem teraz z kobietą, która zakochała się we mnie na zabój, ja natomiast nieziemsko przepadam za nią, kiedy jest przy mnie. Jak jesteśmy od siebie daleko, to nalega, żebym jej mówił, czy pisał różne takie rzeczy miłosne, choć ja czuję, ze jeszcze jej nie kocham na tyle, by wyznawać jej miłość co godzinę, wręcz męczy mnie to, bo byc może nie jestem pewien swoich uczuć. Zależy mi na niej bardzo, lubię ją, świetnie nam się gada, wygłupia, nawet kłótnie są inne, choć baardzo je przeżywamy obydwoje.... no a potem zgoda... Wszystko cacy, tyle, ze ja nie jestem pewien, czy ją kocham taką milością, jaką powinienem, ona też tego nie jest pewna. Wyznaję jej miłość, bo jest mi tak bliska, jak nikt inny dzisiaj i nie robię tego by ją zwodzić, tylko tak czuję, ale nie jestem pewien już niczego. Wiem, że jest typem kobiety, jaki chciałbym mieć przy sobie, wiem, ze mi się podoba, wiem, że jest inteligentna, dowcipna, wesoła, czasem smutna i wtedy serce mi się kraje, jest nam dobrze w łóżku, w towarzystwie i w ogóle jest fantastyczna.... Ale czy ja ją kocham tak, jak facet powinien kochać kobietę?
to nie takie walenie serca, jak kiedyś
nie ma motylków
nie ma rozpaczy na pożegnanie
nie ma chęci ciągłego zasypywania jej kwiatami, choć na to zasługuje
jest ogromne zaufanie z mojej strony, troska, chęć przebywania z nią, poznawania bliżej, chęć przyjaźni tak wielka, że jeśli ją stracę, to będę żałował tego do konca życia, ale gdzie te pieprzone motylki!!??..... madafaka, co robić?

Odnośnik do komentarza

Być może to wyższa faza miłości bez motylków. Niech wyjedzie zawodowo gdzieś na pól roku, to jak zobaczysz przez przypadek jak inni na filmie się całują, to zobaczysz jak Cię skręca- czy motylkowo to nie wiem, ale na pewno szczerze.

Uważaj, nie przegap tego związku. Jeśli jesteście dla siebie przyjaciólmi i jest udany seks, to czego chcieć więcej. Jak uważasz, że ona na odległośc potrzebuje słow czułości, to czego jej żałujesz, nawet jak one same z siebie Ci nie wychodzą, tylko z rozsądku, z chęci spełnienia jej oczekiwań. Kobieta ponoć kocha uszami, czyli po prostu lubi jak co jakiś czas się ją zapewnia o swoich uczuciach- a przecież jak piszesz jest warta wszystkiego najlepszego to chyba i tych miłych kilku słow raz na kiedy.

Dbaj o ten związek- wygląda, że Wam jest fajnie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...