Skocz do zawartości
Forum

Związek katoliczki ze świadkiem Jehowy


Gość co zrobic

Rekomendowane odpowiedzi

Gość tajemnicza22

ja tam bym nie mogła być w takim związku to dla tego że wyobraź sobie gdybyś była w ciąży z nim to co jego matka by decydowała też i w tej sprawie o jego wieże . sytuacja niestety przykra moim zdaniem . nikt nie wytrzyma presji rodziców wtrącających się w związek młodych i decydowaniu za nich . naciskanie matki na niego skończy się tak że ty będziesz się dusić w tym związku po pewnym czasie . tym bardziej jak by była szansa zamieszkania razem . jak by cie kochał to nawet by mu nie zależało na tym co jego mam mówi i czy się odwróci od niego czy nie .

Odnośnik do komentarza

franca
No tak, pewnie jej sie podoba. Ale co wspólnego ma jej bądź jego wiara z jego zachowaniem? Bo przecież prosiła o jego zinterpretowanie. To co, powiedział do niej "kochanie", bo jest świadkiem Jehowy? :D

Nie można tak brać każdego wyrazu dosłownie,
wiara ma to ,że być może skoro powiedział "kochanie",to może coś być w przyszłości miedzy nimi,a jest ta różnica w wierze i może rzutować na związek,
jednym słowem jakby co ,czy wchodzić w taki związek.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa
Miguel1388
Szczerze mam wrażenie, że większy jest problem, gdy katolik jest z niewierzącym, lub częściowo-wierzącym. W przypadku ŚJ, wartości moralne takiego człowieka nie odbiegają od katolika a to najważniejsze w życiu, by mieć identyczne wartości. Jak człowiek inteligentny to i tolerancyjny więc każdy powinien uszanować te drobne różnice.

Tu się nie zgodzę,niewierzący może mieć większe wartości moralne niż wierzący,
zawsze będzie jakiś konflikt w sytuacjach podobnych do opisanych wyżej.


A ja się nie zgodzę z Tobą. Tak może miec większe wartości niż wierzący, ale prawdziwie wierzacego przy tych wartościach dodatkowo trzyma ta "wiara" a człowieka bez wiary tylko jego własne przekonania i nie zrobi nic wbrew sobie, bo kiedy ma wybra swoją wygodę ponad innych, wybierze siebie nawet jeżeli zadziała wbrew własnym przekonaniom. W chwilach próby często zachowuje się jak chorągiewka. Aby trzymac się jakiś wartości trzeba jak najwięcej bodźców trzymających przy tym. Ciągle obserwuję, że ludzie którzy stracili wiarę twierdzą, że sami wiedzą najlepiej jak postępować, że postępują dobrze sami z siebie i wiesz co, jakoś z każdym rokiem, to co w ich mniemaniu jest dobre a to co złe powoli zmierza w jedną stronę. To tak jak z podejściem, materiały biurowe zakładowe są wszystkich i wszyscy biorą je do domu, skoro wszyscy tak robią to nic złego, ja też mogę. Jednak to dalej jest kradzież o czym nikt nie pamięta.

Odnośnik do komentarza

Każdy ma swoje poglądy,jedni wiedzą jak postępować ,drugim do tego potrzebna jest wiara w Boga ,
ja mam inną obserwację,im ludzie niby bardziej wierzący tym bardzie podli ,mściwi,itp., oczywiście nie ma reguły.

Co do tego ostatniego przykładu ,to uważasz ,że wierzący postąpi by inaczej niż niewierzący,bo ja uważam ,że nie.

Tak ,że jeśli ktoś jest uczciwym ,dobrym człowiekiem ,to wiara nie ma tu nic do rzeczy.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ja tylko dorzucę religijnego męczennika, Allaha wielbiciela z ośmioma kilogramami trotylu w centrum handlowym.
I jeszcze wyprawy krzyżowe, które na szczęście się skończyły.
Na dokładkę tego sąsiada, który po spowiedzi nalał swojej żonie.
I tak dalej by wymieniać.
Zgodzę się z Ka-wą, że wiara i religia tworzą więcej nienawiści niż miłości.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

A ja tu widzę paradoks i jedno i drugie ma plusy oraz swoje minusy. W wierze jest ten filar uzupełniający a zarazem podtrzymujący, składający się na to, ze bez wiary człowiek może mieć momenty niepewności jak i z wiarą może zaślepienie gnać do przodu. Co mi dał Stwórca? życie, mój los? Nie dał mi możliwość wyboru podejmowania decyzji. Lecz be z wiary również nie sądzę, że były by one okrojone. Można pójść dalej podyskutować o nieśmiertelności, mi na tym nie zależy, ale tez nie chce urazić niczyich przekonań ani uczuć. Resztę nie dopowiedzeń i wątpliwości, oddaje słowom piosenki ,,Dziwny jest ten świat"

Odnośnik do komentarza
Gość słonkoooo6543

franca
"Pytasz, co mogło oznaczać zachowanie kolegi. Myślę, że np to, że jesteś dla niego kimś więcej niż dobrą koleżanką. Być może jest Tobą zainteresowany. Ale żeby mieć większą pewność w tej sprawie, powinnaś obserwować jego zachowanie, to jak się Wasza znajomość będzie rozwijała. W ogóle to nie wiem, czy Ty jesteś nim zainteresowana, może od tego należało by zacząć.
Teraz ja mam pytanie: Co ma wspólnego z tematem to, że jesteś katoliczką i to, że on jest Ś.J.? :O"

Długo mnie tu nie było, ale nie miałm czasu aby tu zajrzeć. A więc wracając do tematu, to niby jakie Twoim zdaniem zachowania Jego świadczyły by o tym, że jest mną zainteresowany/ że chciałby aby było to coś więcej niż znajomość...?

Odnośnik do komentarza
Gość słonkoooo6543

Wydaje mi sie, że chyba mnie troszkę nie zrozumiałaś. Poprostu chciałam wiedzieć czy chodzi Wam o takie same zachowania jak mi. Ale widzę, że teraz to już nie wiele dowiem się w tej sprawie. Więc dziękuję za pomoc, pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Należy najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie, do kogo Ka-wa pije? :-)))

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Ja akurat nie pije...:D
chodzi o to ,że tak enigmatycznie napisałaś w pierwszym poście,że franca cały czas dochodzi ,jak to ma związek z religiami,
ja jej to starałam się wytłumaczyć wg mojej interpretacji.

Czy tylko tobie chodziło o to ,że powiedział "kochanie " ,czy o coś więcej,dokładnie sprecyzuj ,bo my tu się rozpisujemy,a być może nie wiemy o co co chodziło.

Jeśli chodzi o samo słowo "kochanie " to chyba bez sensu jest gdybanie ,co ono mogło oznaczać,bo mogło coś ,a też mogło nic /a franca tak sobie pogdybała co to mogło oznaczać/,
wiec wszystko się tylko zagmatwało,że ja już nie wiem o co tu chodzi.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa
Ja akurat nie pije...:D
chodzi o to ,że tak enigmatycznie napisałaś w pierwszym poście,że franca cały czas dochodzi ,jak to ma związek z religiami,
ja jej to starałam się wytłumaczyć wg mojej interpretacji.

Czy tylko tobie chodziło o to ,że powiedział "kochanie " ,czy o coś więcej,dokładnie sprecyzuj ,bo my tu się rozpisujemy,a być może nie wiemy o co co chodziło.

Jeśli chodzi o samo słowo "kochanie " to chyba bez sensu jest gdybanie ,co ono mogło oznaczać,bo mogło coś ,a też mogło nic /a franca tak sobie pogdybała co to mogło oznaczać/,
wiec wszystko się tylko zagmatwało,że ja już nie wiem o co tu chodzi.

Nic dodać, nic ująć. :DD
Swoją drogą, Ty to masz cierpliwość, Ka-wa, podziwiam.

Odnośnik do komentarza

Miguel1388

A ja się nie zgodzę z Tobą. Tak może miec większe wartości niż wierzący, ale prawdziwie wierzacego przy tych wartościach dodatkowo trzyma ta "wiara" a człowieka bez wiary tylko jego własne przekonania i nie zrobi nic wbrew sobie, bo kiedy ma wybra swoją wygodę ponad innych, wybierze siebie nawet jeżeli zadziała wbrew własnym przekonaniom. W chwilach próby często zachowuje się jak chorągiewka. Aby trzymac się jakiś wartości trzeba jak najwięcej bodźców trzymających przy tym. Ciągle obserwuję, że ludzie którzy stracili wiarę twierdzą, że sami wiedzą najlepiej jak postępować, że postępują dobrze sami z siebie i wiesz co, jakoś z każdym rokiem, to co w ich mniemaniu jest dobre a to co złe powoli zmierza w jedną stronę.

Skoro i niewierzący moga mieć swoje wartości, to dlaczego mieliby zawsze wybierać swoją wygodę, mając jakis dylemat?Przecież jedno się z drugim kłóci.
Jasne, mozna powiedzieć, że ich poglądy mogą byc płytkie, tak samo, jak zrozumienie tych wartości. Ale przecież to samo mozna powiedziec o wierzących i praktykujących ludziach, tak samo wśród nich może coś takiego wystąpić.
U jednych i drugich bywa tak, i u jednych i drugich bywa inaczej, podsumowując.
Te materiały z biura też nie wszyscy biora do domu. Nie trzeba byc wierzącym, żeby rozumieć, że to jest kradzież. To jest sprawa sumienia, moralności, a nie kwestia wiary.

Odnośnik do komentarza
Gość samo życie

ŚJ są sektą o bardzo twardych doktrynach i ogromnej presji grupowej - i nie chodzi tu bynajmniej o presję ze strony rodziców. Nie akceptują odmieńców (np. jako współmałżonki/a - przed ślubem ze ŚJ musisz stać się jedną/ym z nich). U werbowanych wyrabiają przekonanie, że ich dotychczasowy światopogląd jest niesłuszny. Narzucają im własny, którego ci bezwzględnie muszą się trzymać. Wymagają absolutnego podporządkowania, nie tolerując dociekliwych pytań ani zgłaszania wątpliwości. Za nieprzestrzeganie narzuconych zasad są kary. Od członków wymaga się całkowitego poświęcenia, porzucenia dotychczasowych wartości materialnych i emocjonalnych. Wmawia im się, że wspólnota jest ich największym dobrem. Żądają wypracowywania nadgodzin. Zabraniają m.in. brania udziału w innych organizacjach, kółkach zainteresowań, spędzania czasu na oglądaniu filmów czy grze w szachy, obchodzenia urodzin i świąt, przyjmowania prezentów, noszenia żałoby... Wyrabiają w członkach poczucie niskiej wartości, hamują jego rozwój emocjonalny i intelektualny. Członkowie ŚJ często cierpią na stany depresyjne, zaburzenia dysocjacyjne i wbrew pozorom mają trudności w relacjach międzyludzkich. Nie oferuje im się wtedy pomocy psychologa, a rozmowę ze starszym (czyli bardziej wtajemniczonym członkiem wspólnoty). ŚJ prawie bezustannie są w towarzystwie innych członków wspólnoty. Mają obowiązek wzajemnego donoszenia starszym o niestosownych zachowaniach współtowarzyszy, co skutkuje rozmową korygującą. Wychowanie dziecka ma odbywać się według ściśle określonych reguł opisanych w publikacjach wspólnoty - w razie nieposłuszeństwa nakazuje się używać przemocy. Także mężowi wobec swojej żony, gdy nie jest mu posłuszna - wbrew publicznie głoszonym poglądom, jakoby odrzucali przemoc. Czysty fałsz. Kto był ŚJ, wie, o czym mówię.
Łącząc się ze ŚJ, trzeba wiedzieć, że zabraniają transfuzji krwi nawet przy bezpośrednim zagrożeniu życia. Jeśli tobie będzie potrzebna, a nie będziesz w stanie wyrazić zgody, umrzesz. Nie pozwolą ci przetoczyć krwi u twojego dziecka.
ŚJ pragnący opuścić wspólnotę są zastraszani.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Samo życie, skąd masz takie informacje na temat Świadków Jehowy? Miałam okazję poznać kilku bliżej, w tym część z nich bardzo dobrze. I zdecydowanie nie zgadzam się z tymi zarzutami dotyczącymi przemocy , sekciarstwa, wyrabiania w innych Ś.J. niskiego poczucia własnej wartości, itd. A to o kółkach zainteresowań to mnie już kompletnie zdumiało. :O
Właściwie jedyne z czym się zgadzam to sprawa transfuzji krwi.

Odnośnik do komentarza
Gość samo życie

Nie dziwię się, że ktoś się ze mną nie zgadza. Właściwie liczyłem się z pojawieniem się (fali) ostrej krytyki i prób zafałszowania prawdy przez środowiska ŚJ (może jeszcze nadejdą). To, co widzisz u znajomych, jest obrazem wspaniałej, szczęśliwej wspólnoty, który oni mają nakazane przedstawiać na zewnątrz, a jednocześnie propagować. Nawet wolontariusze ani pionierzy nie poznają prawdy. To nie są zarzuty, tylko fakty.
Nie mam nic przeciwko tym ludziom, w większości są sympatyczni, lecz ulegli perswazji wspólnoty. Są szkoleni przez starszych w sztuce retoryki, prezentowania siebie i wspólnoty w odpowiednim świetle, przekonywania do swoich poglądów i odpierania powszechnych zarzutów. Nie oczekuj więc, że znajomi ujawnią przed tobą doktrynę wspólnoty - tym bardziej przy zapytaniu ich wprost. Nie pytaj się ich, aby nie nabrali podejrzeń, tylko sprawdź sama, jeśli wątpisz w moje słowa. Zobacz np. czy śpiewają hymn państwowy - nie robią tego, bo wspólnota traktuje to jako bałwochwalstwo.
W konkretnej kwestii kółek zainteresowań chodzi o to, aby nie dopuścić przebywania członków w "nieodpowiednim" towarzystwie, które mogłoby mieć na nich "niewłaściwy wpływ" i odciągać ich od wspólnoty. Także aby ograniczyć "marnowanie" czasu, który członek powinien przeznaczać na realizowanie celów wspólnoty.

Odnośnik do komentarza

Ja przychylam się do wypowiedzi Samo życie.
Nie znam środowiska Jehowy, ale mimowolnie docierało do mnie sporo tego typu informacji. Porównywanie ŚJ do sekty ma już swoje długie korzenie.
To co mnie samego faktycznie zraziło do tego wyznania to ten cały cukierkowy światek jaki proponują. Jak dla mnie zbyt kolorowe opakowanie by mogło zawierać wartościowe treści.
W każdym razie jest to tak czy owak jakaś alternatywa. Publicznie nazywana religią a nie sektą więc jeśli komuś znudziło się szare życie katolika może sobie przebierać w czym tylko zechce. :-)
Pozdrawiam.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Samo życie, ale dlaczego akurat to co ja zaobserwowałam, jest fałszywe? To w jaki sposób w takim razie prowadzić obserwacje tak, by mieć pewność że to co się widzi jest prawdziwe?

~samo życie

W konkretnej kwestii kółek zainteresowań chodzi o to, aby nie dopuścić przebywania członków w "nieodpowiednim" towarzystwie, które mogłoby mieć na nich "niewłaściwy wpływ" i odciągać ich od wspólnoty. Także aby ograniczyć "marnowanie" czasu, który członek powinien przeznaczać na realizowanie celów wspólnoty.

Z niektórymi z S. J spędziłam ładnych parę lat mojego dzieciństwa. Nieraz przez wiele godzin na dzień bawiliśmy się razem. Zwiedziliśmy kupę terenów w najbliżej i nieco dalszej okolicy, sporo blokowisk i mnóstwo podwórek.
Jak to wszystko pogodzić z tym wszystkim, o czym tu piszesz. Z tą kontrolą i ideą nie marnowania czasu?
Aha, oprócz tego bywałam w ich domu i nie odczułam żadnej atmosfery przemocy itp.

Odnośnik do komentarza
Gość samo życie

Izolowanie dzieci odbywa się w różnym stopniu. Pamiętaj, że członkowie mają swoją pracę zawodową, a oprócz tego muszą regularnie chodzić na zebrania wspólnoty i chodzić po domach z działalnością misyjną. Dodatkowo jednym z priorytetów wspólnoty jest utrzymywanie wabika w postaci przesadnego dbania o swój zewnętrzny wizerunek (wspaniałej, wielkiej, kochającej się rodziny), a dzieci szybko zdradziłyby się z tym, że są izolowane. Poza tym nie da się ich całkowicie odizolować ze względu na obowiązek szkolny. To odizolowywanie następuje stopniowo, począwszy od manipulacyjnego zaszczepiania więzi ze wspólnotą, przez nakłanianie do stronienia od życia publicznego, a tym bardziej unikania organizacji spoza wspólnoty, wpajanie zasad, jakoby wybierani przez nich przyjaciele świadczą o nich samych, po system nakazów i zakazów.

Nie miałaś szans zaobserwować kontroli, bo skrzętnie ukrywają wszystko, co mogłoby zniszczyć ich obraz idealnej rodziny i ujawnić prawdziwy charakter sekty. Co do atmosfery przemocy - nie wiem, jak ją sobie wyobrażasz, ale przecież nie są psychopatami. Chcesz coś zaobserwować, zwracaj uwagę nie na to, co mówią, lecz na ich zachowanie, mowę ciała, mimikę twarzy, reakcje na określone bodźce itd. Łatwo wyuczyć się oszukiwać słowem, szczególnie kiedy ma się latami wyćwiczone frazesy, ułożone odpowiedzi na częste pytania. Ciałem już nie tak prosto kogoś oszukać - gdy wiesz, żeby zwracać na to uwagę, dojrzysz szczegóły odbiegające od naturalnych reakcji. Za to raczej ciężko będzie Ci dostrzec z zewnątrz, że wspólnota utrudnia członkom niezależne myślenie. W tych, którzy się temu sprzeciwiają, wyrabia się poczucie, że nie są godni wspólnoty, i odpycha. To perswazja strachem.

Dawałaś znajomym prezent z okazji jakichś tradycyjnych, polskich świąt lub z okazji urodzin? Nie przyjmą go. Prędzej jakiś drobiazg i bez okazji. Samo zorganizowanie im urodzin lub imienin traktują wewnętrznie jako zniewagę (choć improwizują, aby nie brać udziału i starają się nie okazywać niechęci). Mają zakaz wznoszenia toastów. Wypij za ich zdrowie i dyskretnie obserwuj reakcję. Mają zakaz obierania sobie kogoś za idola (sportowca, wokalisty, artysty, naukowca itd.) i naśladowania go. Znajomi biorą udział w wyborach? Normalnie nie widać różnicy, bo nie wszyscy ludzie chodzą na wybory, jednak oni nie robią tego, bo mają zakaz wydany przez wspólnotę, z tym, że nigdy się do tego nie przyznają. To samo ze śpiewaniem hymnu państwowego. Możesz podpytać, czy znają drugą zwrotkę, a zobaczysz, że nie znają pierwszej. Nie wolno im. Przypomnij sobie, czy brali udział w zawodach sportowych, czy śledzą je w telewizji. Współzawodnictwo w jakiejkolwiek postaci jest odrzucane przez wspólnotę. Zapewne Twoi znajomi mówią wszystkim, że nie interesują się sportem. I to nie wzbudza niczyich wątpliwości. Nie każdy z tych szczegółów musi się sprawdzić. Liczy się całokształt. Gdy zagrożone jest dobre imię wspólnoty tym, że coś wyjdzie na jaw, członek prędzej złamie zakaz, niż narazi je na szwank (szczególnie, gdy nie boi się, że starsi zdemaskują jego niepodporządkowanie się).

Chcesz dowiedzieć się więcej o wspólnocie, to nie przez rozmowę z członkami zboru, bo od nich prawdy nie usłyszysz. Rozmawiaj z jego byłymi członkami.

Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy wspólnota jest sektą, bo przecież należy do zalegalizowanych związków wyznaniowych w Polsce, niech odwiedzi dowolne centrum informacji o sektach i sprawdzi, czy jest w ich ewidencji. Tym rozwieje swoje wątpliwości. Przez internet można sprawdzić także obecność wspólnoty w porównywalnych organizacjach innych krajów.

Proszę, nie potępiajcie członków. Oni sami padli ofiarą sekty, a wielu z nich urodziło się w rodzinach wspólnoty i mieli marne szanse wydostania się z niej. Wychowywani od małego w duchu, że wspólnota jest ich największym dobrem, a cały świat poza nią zepsuty moralnie.

Napisałem to wszystko, bo uważam, że dość tej hipokryzji - macie prawo wiedzieć, kto tak naprawdę puka do Waszych drzwi. Żeby ktoś potem nie spytał, dlaczego nikt wcześniej nie ostrzegał.

Odnośnik do komentarza

Ś. J. bezsprzecznie są sektą warto jednak dodać że sekta nie ma specjalnie negatywnego wydźwięku. Za Wikipedią
Sekta (od łac. secta – kierunek, droga, postępowanie, zasady, stronnictwo, nauka, od sequi – iść za kimś, postępować, towarzyszyć lub łac. seco, secare – odcinać, odrąbywać, odcinać się od czegoś) – pierwotnie grupa społeczna powstała na skutek rozłamu (schizmy) wśród wyznawców jakiejś ideologii lub grupa kultowa powołana po doświadczeniu religijnym jej założyciela[1]. Jeden z trzech typów organizacji religijnej (obok kościoła i kultu)[2]. Współcześnie termin sekta ma pejoratywne konotacje w języku potocznym. Dlatego socjologowie religii wypracowali równoznaczne a neutralne określenie nowy ruch religijny. Ustawodawstwo polskie posługuje się natomiast pojęciem związek wyznaniowy, pojęcie sekta w nim nie występuje.

Co do Ś J, znałem jednego. wyjście ze wspólnoty po paru latach nie było, żadnym problemem dla niego.

Sumienie wydaje mi się, że jest stworem pochodzącym z religii. Człowiek niewierzący ma "moralność"
Za wiki:
Sumienie – w niektórych religiach i nurtach etycznych wewnętrzne odczucie pozwalające rozróżniać dobro i zło, a także oceniać postępowanie własne i innych ludzi. Jest to zdolność pozwalająca człowiekowi ujmować swoje czyny pod kątem moralnym i odpowiednio je oceniać.

Zgadzam się, że ludzie są różni niezależnie od tego czy wierzą czy nie. Warto jednak dodać, że w Polsce, czy jesteś wierzącym czy nie wychowywałeś się w wartościach chrześcijańskich. Nawet większość wypowiedzi innych nie jest tutaj oderwana od takiego tonu. Jednak osobę wierzącą od nie wierzącej odróżnia to, że jej przekonania są stałe, chyba że przestanie wierzyć. Bądź jest osobą pseudowierzącą - samemu wie lepiej jakie coś jest choć ma czarne na białym napisane, że coś jest złe. Osoby pseudo-wierzące ich przekonania są tak samo trwałe jak osób niewierzących, są modyfikowane na własne potrzeby. Mi chodziło o silne korzenie jakie daje wiara. Sam fakt, że ktoś został ochrzczony i chodzi do kościoła nie świadczy o wierze. Wiara to czyny, ktoś kto nieustannie świadomie krzywdzi najbliższych nie jest wierzącym. Jego świadectwo mówi co innego. Wkurza mnie ciągłe przytaczanie krucjat i innych rzeczy jako argumenty. Bo te wszystkie czyny nie były w zgodzie z wiarą. Za to wszystko odpowiedzialni byli źli ludzie, którzy otrzymali to na co zasługują. Jeżeli ktoś chce mi udowodnić, że wiara chrześcijańska jest zła, to niech mi pokaże zdanie Jezusa, w którym namawia on do krzywdzenia drugiego człowieka. Nawet dziś jeżeli ktoś w kościele dopuszcza się straszliwych czynów nie czyni tego w imię wiary, tylko staje po stronie zła. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Gdyby wszyscy stosowali się do nauk Jezusa panował by pokój.

Odnośnik do komentarza
Gość samo życie

Miguel, zacytowana, etymologiczna definicja Wikipedii nie oddaje charakteru tych organizacji, wręcz przedstawia je w pozytywnym świetle. W obliczu cierpienia, jakie zadają swoim członkom, określanie ich tymi słowami jest w moim odczuciu całkowicie nieadekwatne. Z lingwistycznego punktu widzenia wydźwięk pojęcia sekta może nie jest negatywny,

Wiarygodną definicję podaje raport MSWiA (https://www.msw.gov.pl/ftp/pdf/raport_o_sektach.pdf): "za sektę można uznać każdą grupę, która posiadając silnie rozwiniętą strukturę władzy, jednocześnie charakteryzuje się znaczną rozbieżnością celów deklarowanych i realizowanych oraz ukrywaniem norm w sposób istotny regulujących życie członków; która narusza podstawowe prawa człowieka i zasady współżycia społecznego, a jej wpływ na członków, sympatyków, rodziny i społeczeństwo ma charakter destrukcyjny."

Z wiarą sekty mają wspólne tylko to, że wykorzystują ją jako przynętę w celu realizowania swoich celów, jako środek do otumaniania członków, a zarazem jako zasłonę dymną umożliwiającą zalegalizowanie działalności. Robią to bardzo skutecznie i jakichkolwiek bez skrupułów. Nie łączmy więc pojęcia sekty z pojęciem wiary, bo są to pojęcia przeciwstawne.

Nie wiem, w jakich okolicznościach Twój znajomy opuścił wspólnotę, ale ręczę, że wszyscy jego znajomi i krewni pozostający w zborze dostali bezwzględny zakaz kontaktowania się z nim. Mógł zostać wydalony, gdy starsi zaobserwowali niesubordynację i niezależne myślenie, które mogło przysporzyć kłopotów wspólnocie, chociażby przez "oświecanie" i buntowanie współczłonków. Gdy ktoś staje się niewygodny, lepiej się go pozbyć. W pozostałych wypadkach odejście nie jest łatwe, wspólnota robi wszystko, aby je utrudnić - rysowanie świetlanej przyszłości we wspólnocie, pranie mózgu, obrzydzanie odejścia, zastraszanie, szantażowanie i stosowanie innych środków perswazji, napuszczanie współczłonków itd.

Wracając do kwestii poruszonej w temacie, a więc związku katoliczki ze ŚJ, w tej sytuacji wspólnota dokłada wszelkich starań, aby zwerbować katolika (lub wyznawcę innej religii, agnostyka czy ateistę). Jeżeli to się nie udaje, sekta prowadzi do zerwania związku małżeńskiego. W ten sposób rozbito wiele rodzin.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Samo życie, ale to co opisałam wygląda raczej na to, że tego izolowania dzieci w ogóle nie ma.
Piszesz o fikcyjnym obrazie. W takim razie ponawiam swoje pytanie: skąd wiesz, że to co ja zaobserwowałam jest fikcją, a to o czym piszesz jest prawdą? Przecież moja obserwacja siłą rzeczą była tak bliska, i z tak wielu różnych stron, że ciężko mi sobie wyobrazić bardziej wiarygodną. Ale jeśli Ty masz jakiś lepszy, niezawodny sposób na dojście do prawdy, to może go podasz? Taki w 100% zapewniający uniknięcie manipulacji itd.
Czy faktycznie obserwowałeś ich z tak bliskiego dystansu jak ja? Czy znasz choć niektórych tak blisko, jak ja znałam tych, o których tu pisałam?
A jeśli chodzi o przyjmowanie prezentów, to nawet jeśli faktycznie tego nie robią, to moim zdaniem jest to taki drobiazg, że o to akurat nie warto się spierać. :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...