Skocz do zawartości
Forum

Dlaczego mężczyźni w złości i emocjach są wulgarni


Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Margo napisał:

Jednym zasadnym pytaniem z tej ,,analizy,, jest to czy Anastazja wiedziała o tym że wychodzi za chama i przemocowca , czy defekt wyszedł później.

Podejrzewam, że autorka wiedziała za kogo wychodzi za mąż, dlatego teraz o tym milczy. Sama pamiętam siebie sprzed ponad 20 lat i wiem co młoda osoba myśli: że mąż sie z czasem zmieni, że jej miłość go zmieni, że dzieci go zmienią, że jesli kocha to sam zechce sie zmienić, że to przecież aż tak nie przeszkadza i inne tego typu. Tylko nikt wtenczas nie myśli o przyszłości, i o tym, że to co nas dziś razi troszkę to za 20-30 lat będzie ogromnie przeszkadzać, że jesli ktoś nie zachciał sie zmienić przed ślubem to po  ślubie tym bardziej nie zechce. Jestem więc w stanie zrozumieć młodą osobę, ale w w tej sytuacji nie ma co narzekać na swój los i albo to akceptować albo się rozwieść. Na 100% nie da sie już nikogo zmienić  ?  

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Javiolla napisał:

Podejrzewam, że autorka wiedziała za kogo wychodzi za mąż, dlatego teraz o tym milczy. Sama pamiętam siebie sprzed ponad 20 lat i wiem co młoda osoba myśli: że mąż sie z czasem zmieni, że jej miłość go zmieni, że dzieci go zmienią, że jesli kocha to sam zechce sie zmienić, że to przecież aż tak nie przeszkadza i inne tego typu. Tylko nikt wtenczas nie myśli o przyszłości, i o tym, że to co nas dziś razi troszkę to za 20-30 lat będzie ogromnie przeszkadzać, że jesli ktoś nie zachciał sie zmienić przed ślubem to po  ślubie tym bardziej nie zechce. Jestem więc w stanie zrozumieć młodą osobę, ale w w tej sytuacji nie ma co narzekać na swój los i albo to akceptować albo się rozwieść. Na 100% nie da sie już nikogo zmienić  ?  

Zgadzam się że nie można zmienić kogoś w inna osobę niż jest. Ale to nie ten przypadek.  Tutaj mamy do czynienia nawet nie z problemem, tylko raczej zjawiskiem społecznym, manierą, czy zwyczajnym brakiem kultury i panowania nad sobą. Trudno to jest wyjść z nałogu czy uzależnienia, ale zapanowac nad językiem może każdy jesli tylko chce, to kwestia wyboru. Mąż autorki za całą pewnością świetnie posługuje się literacką polszczyzną i kiedy trzeba mówi bez zbędnych wulgaryzmów a do szefa raczej nie powie zeby wypierdalał. W domu jednak pozwala sobie na rynsztokowy język i chamskie odzywki do żony. To objaw braku szacunku do niej i trzeba się zastanowić dlaczego nie szanuje żony. Dlaczego nie reaguje na jej uwagi odnośnie języka i lekceważy jej prośby. Mnie jak ktoś mówi zeby czegoś nie robić, to nie robię,dlaczego mam komuś robić na złość. Jeśli jest inaczej to pytanie brzmi dlaczego. 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Margo napisał:

Tutaj mamy do czynienia nawet nie z problemem, tylko raczej zjawiskiem społecznym, manierą, czy zwyczajnym brakiem kultury i panowania nad sobą.

Owszem, dlatego napisałam, że jesli mąż autorki miał takie zachowania już przed ślubem to autorka już niczego nie zmieni. On taki po prostu jest i tyle. 

3 godziny temu, Margo napisał:

W domu jednak pozwala sobie na rynsztokowy język i chamskie odzywki do żony. To objaw braku szacunku do niej i trzeba się zastanowić dlaczego nie szanuje żony. Dlaczego nie reaguje na jej uwagi odnośnie języka i lekceważy jej prośby. Mnie jak ktoś mówi zeby czegoś nie robić, to nie robię,dlaczego mam komuś robić na złość. Jeśli jest inaczej to pytanie brzmi dlaczego. 

Dlatego pisałam wcześniej, że nie widze tu miłości a nawet zwykłego szacunku. Obawiam sie, że zona sobie na takie coś powalała co umocniło tego człowieka w przekonaniu, że moze sie tak wobec niej zachowywać. I teraz już za późno na ustawianie mu granic, bo teraz mąż autorki nie zrozumie o co jej chodzi, skoro tyle lat mógł sie tak zachowywać. A na pytanie "dlaczego" odpowiedziałabym, bo brak tu miłości i szacunku... tylko tyle i aż tyle. A ludzie nas tak traktują jak im na to pozwalamy więc jeśli lata wstecz było pozwolenie na takie zachowanie, to teraz mamy tego efekty. 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
22 godziny temu, Margo napisał:

 

Do TakaJakas .Zaskakujący atak na ofiarę przemocy psychicznej. Taka analiza prowadzi do wniosku że ofiara jest sama sobie winna . Jakby siedziała cicho i nie narzekała na wyzwiska męża, które sama przecież prowokuje, lub pracowała nad tym żeby być jeszcze lepsza żoną, to mąż nie miał by powodu do przeklinania,

 

Wow, fantazję masz niezłą tylko te czarnowidztwo nie bardzo tu pasuje. Atak na ofiarę? Zadała pytanie na nurtujące ją pytania a ja odpowiedziałam gdzie widzę problem i nadal to podtrzymuję. Bo jak to się mówi do tanga trzeba dwojga więc nie tylko mąż jest taki okropny, autorka jakkolwiek by nie patrzeć też jest współwinna. I tak, jest ofiarą, ale na własne życzenie, jest moment poświęcony temu że tak został wychowany, że matka nadskakiwała całe życie. Świadomie wybrała i zamiast coś ustalić przed ślubem to teraz jaka ja biedna.

22 godziny temu, Margo napisał:

Na forum pomagamy i wspieramy, tych którzy tu piszą . Nie mamy wglądu w całość sytuacji ,a tylko relacje tej jednej osoby

Dokładnie, pomagamy i wspieramy i chodziaż wypowiada się tylko autorka to jednak co nieco już się dowiedzieliśmy na temat tego jak to wygląda. A ze mnie zrobiłaś okropną żmiję, jeszcze brakuje żebyś wsadziła mi w rękę ostry przedmiot z zamiarem zadania ostatecznego ciosu (to oczywiście ironia).

Z wypowiedzi wiemy że związała się z człowiekiem problemowym i z takim wzięła ślub. Wiemy też że ucieka od odpowiedzialności wynikającej z założenia rodziny, bo zamiast przedstkutować temat co boli Jej męża, uwzględnić Jego uczucia to wpierw ucieka zostawiając go z tym samego a poźniej nawet jak emocje ochłoną to nie porozmawia, nie wyjaśni tylko jeszcze mu ciosa kołki na głowie bo Jej się nie podoba Jego słownictwo. Czy faktycznie tak powinno wyglądać małżeństwo?

A pomoc i wsparcie to nie tylko głaskanie po główce i wspólne użalanie ojoj jaka Ty biedna, trafiłaś na tyrana. Jest dokładnie tak samo odpowiedzialna za ten stan rzeczy a z tej perspektywy widać że ewidentnie chce z tego się wymigać. A ja, no sorry, nie będę pobłażać, ma problem ale przede wszystkim ze sobą i w gruncie rzeczy to nie ma nic wspólnego z mężem.

Odnośnik do komentarza
W dniu 6.05.2023 o 21:20, TakaJakaś7 napisał:
W dniu 6.05.2023 o 21:20, TakaJakaś7 napisał:

Oj to widać manipulujesz Nim, manipulujesz, na siłę próbujesz go zmieniać. W takiej sytuacji każdy by wybuchł, ranisz Jego uczucia a On jeszcze ma Cię za to przepraszać. Sorry ale jesteś strasznie chamska i co ,,najlepsze” nie szukasz problemu u siebie tylko u Niego

 

Nie uważam,  żebym była chamska. Pisząc o moim mężu staram się określać jego zachowania jako chamskie,  a nie jego jako osobę. Niewiem dlaczego dałaś sobie prawo mnie tak określić.  Oczywiście, że "karanie" ciszą jest w pewnym sensie metodą manipulacji ale również obroną. Nie czuję się zobowiązana do wysłuchiwania mało wartościowych epitetów dlaczego zawsze informuje,  że nie będę rozmawiać i wychodzę.  Uważam,  że to zachowanie w tej sytuacji pozwala zachować klasę i kulturę,  nigdy nie wychodzę bez słowa, nie rzucam słuchawką podczas rozmowy zawsze informuje,  że rozmowa zostanie zakończona. 

W dniu 6.05.2023 o 21:20, TakaJakaś7 napisał:

W dodatku tak ogromnie skupiłaś się na tym właśnie jednym aspekcie. Jak to się mówi uczepiłaś się jak rzep psiego ogona i w żaden sposób nie popuścisz. Rażący brak akceptacji, rozumiem że to Tobie sprawia dyskomfort ale w takim razie po co brałaś z Nim ślub? Trzeba było się rozstać i skupić na sobie bo Twoje zachowanie jest wręcz rażące. Bo o Jego zaletach piszesz mało i w dodatku dość ogólnikowo, zaś o sobie i o Tym co Ci Przeszkadza napisałaś niemal elaborat. 
O zaletach raptem garstka natomiast o wadach piszesz piszesz i piszesz. Warto abyś nad tym popracowała a nie na innych na pewno więcej wskórasz niż tym co teraz robisz.

O zaletach też mogę pisać dużo,  ale napisałam krótko, bo to nie zalety są źródłem problemu. Rażący brak akceptacji- jak najbardziej dla epitetów i wulgaryzmów i mam do tego prawo. Jeśli nie masz pomysłów lub strategii na to jak mogę sobie lepiej w takiej sytuacji poradzić, to nic mi po Twoim komentarzu. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 9.05.2023 o 14:35, Anastasja napisał:

Jeśli nie masz pomysłów lub strategii na to jak mogę sobie lepiej w takiej sytuacji poradzić, to nic mi po Twoim komentarzu. 

Mam, dorośnij bo w tej chwili zachowujesz się jak dziecko które nie odcięło jeszcze pępowiny od rodziców (zapoznałam się z całością Twoich ,,problemów” z mężem, czyli nie tylko z przeklinaniem ale również tym że np. Nie akceptuje Twoich rodziców). To jest do rozwiązania tylko Ty wolisz szukać problemu w mężu a nie w sobie. A to że w sobie nie widzisz winy to już skrajny egoizm, wzięłaś sobie problemowego męża więc powinniście razem rozwiązać problem. Ale widzę że ewidentnie masz zaniedbane wewnętrzne dziecko które wręcz panicznie boi się krytyki. I dopóki nie uleczysz tego dziecko to problemy będą rosły, rosły, rosły… Pewnie w końcu dojdziesz do wniosku że mąż zamiast się zmienić na lepsze będzie stawał się coraz gorszy i w końcu małżeństwo przestanie istnieć.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...