Skocz do zawartości
Forum

Margo

Użytkownik
  • Postów

    54
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Margo

  1. Ja powiem ci tak, że jak na kaliber problemu z którym masz do czynienia, to twoje kłopoty, są bardzo blahe. Mieszkasz z ojcem alkoholikiem, ale nie skarżysz się na jego pijaństwo, czy na awantury w domu,czy na bałagan który robi, cz nawet na wstyd który przynosi tylko na to, że plotkuje z babcią na twoj temat i robi ci przed nią złą opinię. Powiedz mi czemu ty się tak tym przejmujesz ? Czemu ci tak zależy na ich zdaniu, czy ich opinii w jakiekolwiek sprawie.? Czemu twój nastrój i twoje samopoczucie wiąże się z tym, co umanilo się twojemu ojcu i jak babcia to skomentowała? Czy nie możesz zwyczajnie olać tego i się tym nie przejmować? Czy nie możesz żyć swoim życiem i przestać analizować coś nad czym nie masz kontroli.? Co cie obchodzi co oni robią , co mówią i co myślą. Decydując się żeby mieszkac z ojcem, wiedziałeś co cię czeka . Nie bałeś się tego, bo znasz to od dzieciństwa i umiesz funkcjonować w takim patologicznym układzie. Wolisz siedzieć tam i pilnować majątku niż zacząć się dorabiać ,bo szkoda kasy na mieszkanie, skoro tam masz za darmo. Nie do końca jednak za darmo, bo ceną którą płacisz jest spokój i rozsypany związek. Wychodzi na to, że coś za coś i nic za free nie ma. Skoro nie chcesz zmienić sytuacji mieszkaniowej, a wpływu na zachowanie ojca i babci nie masz, to jedyne co możesz, to zmienić swoje nastawienie do tego wszystkiego. Robić minimum tego co do ciebie należy ,a resztę ignorować.
  2. Ja nie mam problemu z twoją diagnozą Jak to zwykle bywa prawda leży gdzieś pośrodku . Możemy mieć różne zdania i dobrze,bo każde coś wnosi do tematu. Nie zawsze, jak twierdzisz,tylko przytakujemy i poblazamy piszącym na forum . Niemniej jednak, forma krytyki jest ważna i nie należy przekraczać pewnych granic ,a ty niestety to robisz, co w konsekwencji prowadzi do konfliktów, które niczego nie wnoszą, a tylko uruchamiają w ludziach negatywne emocje. Nikomu to ,nie jest potrzebne. Dlatego zamiast się obrażać na wszystkich, to może warto popracować nad własną ekspresją. Na tym kończę i pozdrawiam.
  3. @TakaJakaś7 Do błędu warto sie przyznać i umieć wycofać się ze stawianej tezy, wtedy jeśli jest błędna. Ludzie piszą tu ,żeby uzyskać pomoc, wsparcie albo żeby się mieć komu wygadać, a nie po to, żeby na dzień dobry ,ktoś ich bez żadnego powodu obrażał. Warto zastanowić się na formą wypowiedź, bo napadanie ,na człowieka, który zgłasza się z problemem, tylko dlatego, że wszystkich facetów filtrujesz przez obraz swoich związków, jest zwyczajnie niepoważne, żeby nie powiedzieć szkodliwe. Ktoś kto ma świadomość problemu i jest stroną, która szuka pomocy, zasługuje na to ,żeby potraktować go z szacunkiem, a ewentualne uwagi ,co do niego samego, oczywiście są normalne i jak najbardziej pożądane ,ale przedstawione w sposób cywilizowany i uwzględniający szacunek do jego osoby. Brnięcie w dalszy konflikt z Araxem ,uważam z twojej strony, za obronę przez atak i dobrze by było żebyś go umiała zakończyć w sposób cywilizowany. Dziękuję za uwagę.
  4. Jaką szkole skończyłeś, powszechną, czy specjalną, o jakim profilu, ogólnym czy zawodowym? Z jakiego powodu masz przyznaną rentę? Co do twojego pytania. Zawsze jest możliwość, żeby czegoś się nauczyć, tylko trzeba spróbować. Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz. Powiem ci że talent do czegoś to jest tylko część sukcesu ,a najważniejsza jest motywacja ,pracowitość i sumienność. Umiejętności można sobie wyrobić nawet mając pewne deficyty ,tylko potrzeba więcej cierpliwości . W twoim przypadku możesz wykonywać proste, powtarzające się czynności, np na linii produkcyjnej, czy w przetwórstwie. Nie musisz wiedzieć jak działa np lodówka bo twoim zadaniem będzie przykręcenie jakiegoś jednego elementu . Nie wiem na czym polega twoja niepełnosprawność ,więc trudno mi coś konkretnie proponować. Wiem że w Mposach można zasięgnąć porady doradcy zawodowego, który dobierze odpowiednie szkolenie i rodzaj pracy do posiadanych możliwości oraz ograniczeń. Warto się zainteresować, bo nie masz nic do stracenia, a do zyskania.
  5. Potwierdzam...problem jest z partnerką, a nie z tobą. Starasz się rozruszać ten związek, ale ona ma problem sama ze sobą i najpierw musi go rozwiązać. Oczywiście na terapii, bo inaczej się nie da. Na ten moment nie widzę happy endu, za to widzę kompletnie niedobrana parę, w której każde chce żyć po swojemu. Mimo twoich starań i ustępstw, raczej nic z tego nie będzie.
  6. Piszesz że odkąd pamiętasz, zmagasz się z lękiem. Dlaczego zatem, do tej pory nie przyszło ci do głowy, żeby coś w tej sprawie zrobić, jakoś sobie pomóc? Biorąc pod uwagę, że masz świadomość, że ten lęk nie jest skutkiem przeżytej traumy, to tym bardziej wiadomo, że jest to stan nerwicowy. Cierpisz na zaburzenia lękowe w konkretej sytuacji a one utrudniają ci życie. To jest bardzo wyraźny sygnał, że najwyższy czas udać się do lekarza psychiatry po diagnozę i leczenie. Istnieją leki z grupy benzodiazepin, które mają szybkie działanie przeciwlekowe ,czy też często stosowany Pramolan. Wiele osób bardzo wzbrania się przed braniem leków i demonizuje je, ale w przypadku nerwic lękowych , to na początek farmakoterapia naprawdę jest potrzebna, choć nie usuwa samej przyczyny lęków. Dlatego drugim filarem jest obowiązkowa psychoterapia i lekarz da ci takie skierowanie. Nie ma na co czekać i się wahać, bo nikt i nic ci nie pomoże, a problem będzie tylko się pogłębiał. Im szybciej zgłosisz się po pomoc, tym lepiej.
  7. Ja nie do końca jestem przekonana, że żona cię zdradza. Czasami jest tak, że pewne rzeczy poprostu się nudzą czy powszednieją. Człowiek traci nimi zainteresowanie, bo znalazł sobie coś ciekawszego i bardziej ekscytującego. Może ona wciągnęła się w jakieś modne obecnie portale i tam wstawia swoje zdjęcia ,co tłumaczyło by jej większą dbałość o siebie i ciągle patrzenie w telefon. To wirtualne życie moze być bardzo pochłaniające i dziać się kosztem relacji w realu. Może tam znalazła jakąś grupę osób o podobnych zainteresowaniach i poświęca im swój czas i uwagę, zamiast być z tobą. Może też kogoś tam poznała i to z nim cię ,,zdradza,, choć nie fizycznie. No różne mogą być opcje i albo trzeba ją o to zapytać albo sprawdzić to samemu. W końcu dużo czasu jest sama i jak każdy potrzebuje relacji z innymi. Przyznam, że faktycznie ona zachowuje się co najmniej dziwnie i masz prawo wiedzieć na czym stoisz. Może to chwilowe, a może nie. Trudno powiedzieć.
  8. Opcja zdrady jest dość prawdopodobna, ale z drugiej strony trudno mi uwierzyć, że kobieta, która właściwie sama wychowuje 4 małych dzieci, ma czas, a przede wszystkim siły i ochotę na romanse. To wymaga czasu i zaangażowania dużych sił i środków. Mając tak zakochanego i dbającego o relacje męża, który z opisu wydaje się idealny, to tym bardziej mało realne wydaje się szukanie uczucia poza związkiem. Jednak nie takie rzeczy są możliwe, więc nie można takiej opcji wykluczyć. Takie ewidentnie unikanie bliskości w łóżku i zmiana stylu życiu ,czy zachowania, wskazuje, że coś lub ktoś jest na rzeczy. Tobie bardzo zależy na niej i rodzinie, ale ona chyba, nie za bardzo myśli rozsądnie o tym co się stanie jeśli dojdzie do rozwodu. W tych czasach jest sporo możliwości żeby samemu się dowiedzieć co ktoś ukrywa. Możesz przejrzeć jej telefon, czy założyć podsuch w domu, żeby się upewnić co się dzieje podczas twojej nieobecności. Tak wiem to mało etyczne, ale zdradzanie też jest bardzo podle. Detektyw też może być ale to droższa opcja. Możesz też zmienić pracę i wrócić do kraju, żeby więcej czasu poświęcić rodzinie. Powiedz jej o tym i sprawdź jaka będzie reakcja. Czy się ucieszy czy zacznie ci odradzać. Tak czy owak do tanga trzeba dwojga i jeśli ona nie oprzytomnieje ,to trudno ci będzie utrzymać małżeństwo.
  9. Potrzebujesz rady ale sama zauważyłaś że jest z tobą gorzej od kiedy odstawiłaś leki i przestałaś chodzić na terapię. No więc powrót do tego jest pierwszym krokiem, ktory powinnaś zrobić aby poprawić swoje funkcjonowanie. Skoro nie masz wsparcia w rodzinie ,to ktoś taki jak terapeuta, jest Ci bardzo potrzebny. Borderline to bardzo wyniszczające zaburzenie osobowości, tak dla osoby która na nie cierpi, jak i dla rodziny czy otoczenia. Trudno je zrozumieć i dlatego musisz spróbować edukować rodzinę i podsuwać im artykuły na ten temat . Oni powinni wiedzieć z czym się mierzysz i jak reagować. Możesz też poszukać grupy wsparcia np w internecie. Są też dzienne odziały terapeutyczne przy szpitalach psychiatrycznych, albo odziały terapeutyczne stacjonarne leczenia zaburzen osobiwosci np w szpitalu Babińskiego w Krakowie czy w Instytucie psychiatrii i neurologii w Warszawie. Powinnaś popytać psychiatre na ten temat ,bo to zaburzenie będzie niszczyło ci życie i sama siłą woli nie dasz sobie rady. Pamiętaj że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście i nie zawsze będzie źle, tylko nie wolno się załamywać, a rodzinie powiedz wzrost że oczekujesz wsparcia i dobrego słowa a nie krytyki i nacisków. Oni tego zwyczajnie nie wiedzą.
  10. Margo

    Milczenie...

    Związki z osobami uzależnionymi są o dziwo jednymi z najtrwalszych. Latami a niekiedy cale życie ludzie tkwią w takiej relacji i nie umieją się z niej wyzwolić. To jest bardzo skomplilowane i trudne do wyjaśnienia, jednak najczęściej wyjaśnia się to współuzależnieniem. Nie wiem czy dotyczy to już ciebie ale może w tym coś być. Używki zmieniają wiele, ale w waszym przypadki nie wiem, czy bez nich twoja dziewczyna byłaby całkiem innym, mam na myśli, lepszym człowiekiem, bo pewne cechy człowieka są trwałe. Jeśli ktoś jest obrażalski to taki jest i trudno to zmienić. Ciche dni są typowe dla większości związków i ja nie znam takich gdzie nie występują. Nie uważam tego za przemoc psychiczną ale raczej za reakcje na urazę uczuć i każdy ma tu inny próg. Jeden odezwie się następnego dnia a inny za miesiąc. To zależy od charakteru i umiejętności rozwiązywania konfliktów. Rada że trzeba wszytko przegadać i wyjaśnić ,a nie milczeć jest dobra ale pod warunkiem, że jest z kim to zrobić. O ile kobiety chętnie by gadały o wszystkim, o tyle mężczyźni w większości nie chcą narażać się na konfrontację ,nie lubią być krytykowani, unikają potyczek slowych ,bo kobiety sa w nich lepsze Stąd stan cichych dni spełnia swoją rolę, bo kobieta ma czas ochłonąć a facet unika konfrontacji której nie lubi i wszystko wraca do normy po jakimś czasie. Im dłużej to trwa tym bardziej obie ze stron nie chcą już wracać do tematu kłótni, bo chcą o tym zapomnieć i mieć spokój w domu. Oczywiście wszystko do czasu i tu zależy, jeżeli powody do cichych dni są ciągle i wciąż te same to jest problem, a jeśli raz na rok to raczej nie ma powodu do zmartwień. Wracając do ciebie to ja też Ci radzę nie kultywować już tradycji, że pierwszy się odzywasz. Masz okazję zakończyć związek, bo nic w nim nie idzie tak jak powinno. Ona też może chcieć zawalczyć o was a nie czekać wiecznie na ciebie. Zależeć musi każdej ze stron. Myślę że po czasie uznasz że dobrze się stało jak się stało.
  11. W mojej opinii na ten moment bardziej terapia dla par, bo w jej trakcie wyjdzie, czy problemem jej wybuchowości jest twoja postawa, czy problem leży gdzie indziej i trzeba się tym zająć inaczej. Pewnie sytuacja jest złożona i trudno tu wydawać diagnozy. Ale ważne jest to jak ją do tego przekonać, bo nikt nie lubi jak się robi z niego ,,wariata,, to stała śpiewka osób, które chce się namówi na terapię, bo mają problem, który widzą inni ,ale nie one same . Otóż musisz zacząć od tego, że ją kochasz ,traktujesz wasz związek poważnie i chcesz z nią założyć rodzinę, czy coś w tym stylu. Ale przed podjęciem takiej decyzji hamuje cię jej niekontrolowana wybuchowość i ty nie umiesz dać sobie z tym rady. Masz obawy jak to w przyszłości będzie wyglądać skoro już teraz ani nie rozumiesz, ani nie akceptujesz takiego zachowania. Zaznacz, że nie wiesz cxy to ty jesteś powodem, czy problemem jest w niej. Nie zwalaj całej winy na nią tylko też złóż konstruktywną samokrytke i chęć zmiany. Pamiętaj przy tym ,że kobiety różnią się od mężczyzn i to co dla ciebie może być nieistotne, dla niej może być ważne i odwrotnie . Trzeba sporo cierpliwości ale może ci się udać. To zwykłe facetów trudno namówić na terapię, a kobiety są chętniejsze tym bardziej jak widzą inicjatywę z drugiej strony i chęć zmiany. Ciekawi mnie jeszcze ,czy ona zawsze była taka ,czyli przed waszym związkiem i od początku związku, czy problemem wystąpił później. A także po ile macie lat ? Dodam że tu trudno prowadzić konwersacji bo posty można dodawać chyba raz na 2 godziny. Co za wymysły!
  12. Ja wychodzę z założenia że warto zawalczyć o związek, tym bardziej że nie wszystko w nim działa źle. Są obszary nad którymi trzeba popracować i należy spróbować bo autor wyraźnie chce coś zmienić na lepsze, tylko nie wie jak. Trop że dziewczyna może mieć niskie poczucie wartości trochę wyjaśnia. Np to że twoja zwykła rozmowa z koleżanką potrafi ja zaboleć . Otóż kobiety chca być zawsze w centrum zainteresowania swoich partnerów. Zbyt długie poświęcenie uwagi komuś innemu uznają może nie za zdradę ale za nielojalnosc i opuszczenie. Czyli więcej atenacji z twojej strony usunie brak pewności u dziewczyny, z którym widocznie się zmaga. Dla ciebie ta cała sytuacja nie ma znaczenia a dla niej stanowi źródło frustracji. Oczywiście są jakieś granice zaborczości w związku i nie wolno ich przekraczać . Pewnie oczekuje też że staniesz po jej stronie jeśli ktoś inny wg niej zachowa się niestosowanie np wygłaszając seksistowski żart. Dla facetów to nic takiego a dla niej drama. Musisz brać to pod uwage, że jest na tym punkcie wrażliwa. Co do braku skruchy po wybuchach po alko. Otóż wg mnie to mechanizm obronny i trudno się przez niego przebić. Zwykle ludzie się wstydzą następnego dnia co wygadywali czy robili po nadmiernym wypiciu. Unikają wtedy świadków swojej kompromitacji i mają wgląd w to co zrobili. Ona nie ma i uważa że miała rację. Otóż powiedz jej że być może miała rację, ale forma w jakiej to wyraziła, jest nie do przyjęcia i takim zachowaniem zraża do siebie nie tylko znajomych ale i ciebie. Można dyskutować ale w sposób cywilizowany. Ogólnie uważam , że ona nie ma pewności w tym związku, bo nie wie jakie są twoje intencje. Im bardziej twoja postawa jest zachowawcza, tym ona bardziej traci pewność i nie wie do czego to prowadzi. Jej frustracja narasta z powodu niepewności i to można i trzeba sobie wyjaśnić . Brak rozmowy na istotne tematy i twoja oziębłość uczuciowa, prowadzą do gromadzenie w sobie negatywnych uczuć, złych scenariuszy i powstawania niekontrowanych wybuchów. Zero alko, szczera rozmowa o was i waszej przyszłości, a najlepiej pomoc terapeuty par, powinna rozwiązać problem, jeśli wam na sobie zależy.
  13. Ja bym tak od razu nie szła w kierunku zaburzenia czy choroby psychicznej ,bo to przesada. Alkohol ma to do siebie, że potrafi wiele zmienić w zachowaniu i nie ma to nic wspólnego z zaburzeniami psychicznymi. Każdy reaguje inaczej, ale często właśnie puszczają hamulce i to co ludzie nigdy by nie zrobili czy powiedzieli na trzeźwo, to powiedzą, cxy zrobią po alkoholu. Na to jest jedna rada...nie pić w ogóle szczególnie w towarzystwie. Partnerka która przynosi wstyd na każdej imprezie musi mieć postawione graniece. Albo nie pijesz albo nie idziesz wcale, bo nie będę się stresował co zrobisz czy powiesz . Mam dość twoich scen i psucia wszystkim zabawy. Nie ważne czy ona się z tym zgadza czy nie, ale musisz tu byc stanowczy, bo to jest twój główny problem . Jej zachowanie na codzień nie wydaje mi się odbiegać szczególnie od normy, bo idealnej kobiety nie znajdziesz. Każda będzie miała coś i ty też masz przecież. Sam zauważyłeś że kobiety w jej rodzinie mają podobny styl zachowania więc to kwestia cech wrodzonych i wychowania, skoro matka jest taka sama. Sam podejmij decyzję czy ci to pasuje bo tak to będzie i po ślubie. Myślę , że ta wybuchowość czyli brak kontroli nad emocjami ma swoje postawy i da się nad tym pracować np z psychologiem i to też powinieneś jej wyraźnie zasygnalizować ,bo to cie blokuje przed podjęciem decyzji o przeniesieniu związku na wyższy poziom. Ona ma do ciebie o to pretensję i warto o tym rozmawiać . Chyba zbyt mało rozmawiacie ze sobą o spawach ważnych i o sobie na wzajem. Widzę tu brak komunikacji i stąd też gromadzenie się wewnątrz partnerki spraw, które tłumione czekają na niekontrolowany wybuch. Musisz też wiedzieć, że aby wymagać coś od innych trzeba też wymagać od siebie i tylko obopólna praca nad sobą może coś zmienić na lepsze. Bombę trzeba rozbrajać zanim wybuchnie i twoim zdaniem jest do tego nie dopuszczać.
  14. Twoja sytuacja ze spaniem w takich warunkach prowadzi do zaburzeń snu o ile juz ich nie masz. Każdy ma inną wrażliwość na niesprzyjające warunki do spania. Jednym nic nie przeszkadza I potrafią zasypiać w każdych okolicznościach i miejscach a innym tykanie zegara spędza sen o oczu. W twojej sytuacji wytworzyła się już spirala objawów które same się napędzają powiedziałabym że to nerwicowe. Na samą myśl że masz kłaść się spać już aktywuje się bezsennosc bo mózg wie co się będzie działo i blokuje proces wyciszenia. Samą piszesz ze jak jest chwilę cicho i to i tak nie zaśniesz bo czekasz że znów się zacznie chrapanie. Może powinnas kłaść się wcześniej i zasypiać przed tatą. Wypij ciepłe mleko, melisę lub coś innego co cie trochę wyciszy. Naprawdę na twoj problem nie ma dobrych rozwiązań oprócz jednego. Musisz się izolować od źródła problemu wtedy być może wszystko wróci do normy. Radzę ci stanowczość wobec ojca I nie ustępuj póki nie znajdzie sposobu aby rozwiązać tą kuriozalną sytuację. Jeśli masz gdzie to się wyprowadzić np do babci cioci, koleżanki zeby mu pokazać że musi w końcu podjąć jakieś działania aby poprawić twoją sytuację bytową. To jego obowiązek.
  15. To że nie możesz znieść chrapania ojca, to wcale nie znaczy że masz mizofonie. Ja też nie mogłabym znieść, tak jak większość ludzi. Oprócz operacji są też inne metody np opaski,klipsy, poduszki, spreje do nosa, tabletki. Można wypróbować i zobaczyć czy któraś metoda zadziała. Nie upatruj problemu u siebie, bo go nie ma. Twoja reakcja jest naturalna, tylko metody radzenia sobie są złe. Ojciec jest przyczyną twoich kłopotów ze snem i on musi coś z tym zrobić, a nie ty. Ty powinnas mieć swój pokój i to też obowiązek twojego ojca z którego się nie wywiązuje. Nie wiem ile masz lat, ale wszystko jedno. Skoro mieszkacie razem, powinnaś mieć warunki do życia i spania.
  16. Zamiast wlewać do uszu różne wynalazki co może się źle skończyć, lepiej rozwiązać problem z chrapaniem ojca. Ja się tym nie inetesowalam ale są skuteczne metody zeby się tego uciążliwego dziadostwa pozbyć. Wpisz w wyszukiwarkę i poczytaj jakie są opcje leczenia. Potem porozmawiaj o tym z tatą . Nie wiem czy on ma świadomość, co ty przeżywasz po nocach i jak się męczysz. Myślę, że gdyby przeczytał twoj post tututaj, to zrobił by wszystko bez wahania, żeby ci tylko ulżyć. Jemu tez by wyszło to na zdrowie, bo chrapanie to nie tylko uciążliwość dla innych ale też poważne konsekwencje dla chrapiącego . Jednym słowem musisz usunąć przyczynę, to i skutek zniknie.
  17. Każdy człowiek decydując się na rozstanie wie co straci, a co może zyskać. Ty chyba nie przemyślałeś sprawy do końca i teraz już wiesz co straciłeś a nic nie zyskałeś. Dalej tkwisz emocjonalnie w związku który nie istnieje z twojego powodu. Popełniłeś błędy, których nie umiałeś czy też nie chciałeś naprawić. Zasada jest taka że za błędy się płaci ,a cena jest często zbyt wysoka do udźwignięcia. Grając na rozpad rodziny, teraz płaczesz, że ktoś inny zajmie twoje miejsce. No tak to wygląda, bo takie jest życie. Ty też możesz zacząć z kimś się spotykać, albo uczciwie zawalczyć o rodzinę. Schowaj dumę do kieszeni i staraj się aż do skutku bez względu na porażki. Może się udać jeśli przekonasz do siebie partnerkę swoim zachowaniem i postępowaniem wobec niej i dzieci. Tylko tym razem musisz wszystko postawić na jedną kartę. Zero ściemniania. Uda się lub nie ,ale spróbować można. Przynajmniej nie będziesz miał żalu do siebie, że nie spróbowałeś.
  18. Ale nastraszyłyście kobietę .? Oczywiście to może być prawda, że jest jakiś problem z chłopcem którego nie widać, ale nie trzeba zaraz wpadać w panikę, po takim jednorazowym zdarzeniu. Np mój syn w tym wieku zgolił sobie brwi, bo uznał ze fajnie się już ogolić, tylko nie miał nic innego oprócz brwi, a chciał koniecznie być,,męski,,. Dzieci nawet te najspokojniesze maja swoje wybryki i nie stoi za tym żaden wielki problem, tylko np zwyczajna nuda. Dlatego zanim zaczniesz w panice szukać psychologa, to najpierw obserwuj syna,poświęć mu więcej uwagi i zainteresowania. Zaproponuj wspólną aktywność, naprowadź na sposoby spędzania wolnego czasu, czy zabawę. Dobrze by było pójść porozmawiać z wychowacxynia w szkole ,jak syn funkcjonuje w grupie rówieśniczej, czy ma kolegów, czy jest lubiany, czy siedzi cicho na lekcjach czy jest aktywny. To da ci jakiś obraz syna spoza domu i relacji z tobą. Wracając do psychologa, to niby jak chcesz uzasadnić chłopcu, że powinien z nim się spotkać skoro on nie sprawia problemów? Co mu powiesz,? że jak raz wyskubal rzęsy to to jest tak poważna sprawa że aż wymaga inerwencj specjalisty ? Wiesz co on pomysli....że matka robi z niego wariata z powodu który będzie dla niego całkowicie niezrozumiały i nigdzie nie pójdzie. On już jest na tyle duży, że jeśli rzeczywiście potrzebuje pomocy, to musi to być proces prowadzący do decyzji, którą sobie musi uświadomić ale wspólnie z tobą. Ty masz być jego przewodnikiem i wsparciem na początku i w trakcie ewentualnej terapii. Na ten moment jednak radzę obserwację i pogłębienie relacji z synem. Mam nadzieję, że wszystko jest z nim ok.
  19. Zgadzam się że nie można zmienić kogoś w inna osobę niż jest. Ale to nie ten przypadek. Tutaj mamy do czynienia nawet nie z problemem, tylko raczej zjawiskiem społecznym, manierą, czy zwyczajnym brakiem kultury i panowania nad sobą. Trudno to jest wyjść z nałogu czy uzależnienia, ale zapanowac nad językiem może każdy jesli tylko chce, to kwestia wyboru. Mąż autorki za całą pewnością świetnie posługuje się literacką polszczyzną i kiedy trzeba mówi bez zbędnych wulgaryzmów a do szefa raczej nie powie zeby wypierdalał. W domu jednak pozwala sobie na rynsztokowy język i chamskie odzywki do żony. To objaw braku szacunku do niej i trzeba się zastanowić dlaczego nie szanuje żony. Dlaczego nie reaguje na jej uwagi odnośnie języka i lekceważy jej prośby. Mnie jak ktoś mówi zeby czegoś nie robić, to nie robię,dlaczego mam komuś robić na złość. Jeśli jest inaczej to pytanie brzmi dlaczego.
  20. Do TakaJakas .Zaskakujący atak na ofiarę przemocy psychicznej. Taka analiza prowadzi do wniosku że ofiara jest sama sobie winna . Jakby siedziała cicho i nie narzekała na wyzwiska męża, które sama przecież prowokuje, lub pracowała nad tym żeby być jeszcze lepsza żoną, to mąż nie miał by powodu do przeklinania, czy nie tak ? Skoro go wybrała i wyszła za niego, to musi go tolerować takim jaki jest, bo chęć zmiany jego złego zachowania jest niedopuszczalna. Wg tego wolno pracować tylko nad sobą i to cudownie wpłynie na zachowanie drugiej osoby. Jednym zasadnym pytaniem z tej ,,analizy,, jest to czy Anastazja wiedziała o tym że wychodzi za chama i przemocowca , czy defekt wyszedł później. Druga kwestia. Autorka posta napisała o jednym prostym problemie swojego związku z pytaniem czy jest on powszechny i dotyczy innych mężczyzn. Nie musiała skupiać się na wszystkich wadach i zaletach swoich i męża, ani dogłębnie analizować związku, bo nie o to jej chodziło. Ceni męża za wiele rzeczy ale tego jednego nie toleruje. Gdyby napisała że mąż ja biję, to też na forum dostała by ochrzan, że pewnie jest zła kobietą i mąż ma powód. ? Na forum pomagamy i wspieramy, tych którzy tu piszą . Nie mamy wglądu w całość sytuacji ,a tylko relacje tej jednej osoby, która jest oczywiście subiektywna. Źródła problemu sa zwykle złożone. Nie nasza rolą jest psychoterapia całej rodziny czy otoczenia, lecz odpowiedź na konkretne pytanie czy problem, bez gwarancji, że pomoże. Najważniejsze żeby nie zaszkodzić.
  21. Temat rzeka bo wulgarność i chamstwo to znak tych czasów. Przeklinają wszyscy i wszędzie od dzieci po starców. Słowa straciły swoją wagę bo spowszednialy i ludzie traktuje je jak cześć swojego słownika. Kiedyś słowo ku...wa to było coś wyjątkowego bo miało taki ciężar gatunkowy że właściwie nie było w powszechnymi użyciu. Teraz to przecinek w zdaniu i nikogo nie oburza. Kiedyś w zburzeniu mówiło się do drugiej osoby wyjdź stąd, zostaw mnie, a teraz mówi sie spierdalaj. Dzieci od małego słyszą w domu takie słownictwo więc uznają je za coś normalnego i same później używają. Ostatnio przy kasie samoobsługowej facet z nastoletnią córką kasował produkty i coś tam mu nie wychodziło więc dwukrotnie słyszę jak on całkiem spokojnie mówi ,,ja pier...le,,. Ja w takiej sytuacji mowie ,, co jest ,,i wołam obsługę. Obecność córki w niczym mu nie przeszkadzała a ona też była obojętna na słowa ojca czyli uznaje je za coś oczywistego. Przeklinają politycy ,artyści, celebryci i sportowcy, więc czego oczekiwać od zwykłych ludzi, nawet tych teoretycznie,,na poziomie,,. Myślę, że ludzie przestali czuć wagę wulgaryzmów i dlatego twój mąż, nie czuje się winny używając wobec ciebie takiego słownictwa, bo wg niego to normalne słowa, które tylko podkreślają jego zły nastrój w danej chwili. Oczywiście trzeba wyraźnie mu o tym powiedzieć, że dla ciebie to drastyczne i nieadekwatne do sytuacji chamstwo, które cie rani i poniża. Być może on o tym nie wie lub zwyczajnie tego nie czuje. Pewnych słów które padną nie da się już odsłyszec i zostawiają ranę na zawsze a to powoli i systematycznie niszczy związek. Nie jest przesadą zarzadac od męża zeby panował nad swoim językiem, bo ty sobie tego nie życzysz a on przekracza granicę twojej godności jako człowieka, kobiety, żony. Trzeba najpierw spróbować stawiać granicę, a jeśli nie wyjdzie to dopiero szukać innych metod. Stawianie sprawy na ostrzu noża typu rozwód, jest przesadą, bo nie ma ludzi i związków idealnych. Twój mąż ma swoje wady ale i zalety. Teraz ludzie nie walczą o swój związek jak kiedyś, nie pracują nad sobą tylko z byle powodu rozchodzą się i tyle . Nie pasuje ci to spierdalaj .....tak to dziś wygląda. Myślę że nie tędy droga.
  22. Aha...dzięki za wyjaśnienie. Trochę dziwna metoda, może skuteczna na spamerów, ale utrudnia np dyskusję w wątku, która jest przecież potrzebna . No nic trudno jest jak jest.
  23. Wczoraj chciałam Ci napisać, ale nie można było dodać posta. Nie wiem o co z tym chodzi Otóż jestem pod wrażeniem twojej wytrwałości. Liczba zajęć których próbowałeś jest imponajuca. To bardzo dużo mówi o tobie. Oznacza, że jesteś ambitny, wytrwały, dążysz do celu i nie poddajesz się mimo niepowodzen. Uwierz mi ,że nie wiele osób zdrowych ma choć jedna taką cechę. To są bardzo ważne atuty i możesz być z siebie dumny ,że dałeś radę podjąć wyzwania. Co do rezultatów, to skoro nie wyszło, to znaczy że nie są to zajęcia dla ciebie. Trzeba szukać dalej. Wielu ludzi tak ma że zanim trafi na właściwie powołanie, próbuje różnych rzeczy. Czasem trwa to latami. Skoro jednak wychodziło ci składanie koszul to czemu juz sie tam nie pracujesz.?
  24. Sensem życia ludzi, zwierząt i roślin, czyli całej przyrody ożywionej ,jest przekazywanie genów aby gatunek mógł przetrwać. Po co jest to trwanie i czemu służy, to nie wiem, ale ten świat jest tak stworzony ,a my jesteśmy jego częścią. Patrząc z tego punktu widzenia, to jak najbardziej ludzie powinni zakładać rodziny i posiadać dzieci. Aby tak bylo,człowiek został wyposażony w popęd seksualny i instynkt macierzyński. Wszystko to po to ,aby ludzkość przetrwała. Ponieważ jednak człowiek ma świadomość i oddzialowywuje na swoje środowisko i otoczenie, może kształtować swoje życie inaczej niż ma to zapisane . Czyli może zarówno zmieniać siebie jak i swój świat w którym żyje oraz posiadać potomstwo. Jedno nie wyklucza drugiego. Może sie skupić na jednym aspekcie życia lub na wielu. Może też nic nie robić i myśleć po co ja żyje.
  25. Zadałeś pytanie, które trudno zrozumieć, bo co ma orzeczenie o niepełnosprawnosci ,do tego czy może żyć samodzielnie czy nie . To zależy od ciebie a nie od orzeczenia. Ono tylko ułatwia pewne sprawy dla osób niepełnosprawnych i warto takie mieć ale nie determinuje niczego. Sam musisz sobie odpowiedzieć ,czy jesteś sobie w stanie poradzić w życiu mimo ograniczeń czy też nie . Ważne czy masz wsparcie rodziny, jakieś umiejętność które pozwolą Ci wykonywać pracę, bo bez tego raczej trudno być samodzielnym. Ale nawet mieszkając z rodzicami, też można uznać się za samodzielną osobą, jeśli sam dbasz o swoje potrzeby i organizujesz sobie własne życie. Nawet zdrowe ,pracujace osoby często nie są w stanie wyprowadzić się z domu rodzinnego i żyć na własny rachunek wiec nie jest to żadne kryterium, tylko znak czasów. Rzeczywiście jesteś osobą poszkodowaną przez los. Już na starcie dostałeś mniej niż inni. Niestety życie nie jest sprawiedliwe i niektórzy rodzą się chorzy. Trudno to zaakceptować, ale nie ma na to wyjaśnienia, dlaczego tak jest. Myślę że warto skupić się na tym co mamy a nie na tym czego nie możemy mieć. Znając swoje ograniczenia trzeba szukać też mocniejszych stron, bo na pewno takie masz, a na głupie zaczepki nie zwraca uwagi. Napisz coś więcej o sobie. Jaką szkołę skończyłeś, co robiłeś do tej pory, jak wygląda twoja sytuacja rodzinna ,czy masz rentę lub inną pomóc od państwa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...