Skocz do zawartości
Forum

Utrata pracy i partnera a depresja


Gość bum-bum-bec

Rekomendowane odpowiedzi

I tego się trzymajmy. Wszyscy. :)

A co do rozmowy z psychologiem... to ja tez uważam, że w związku trzeba zostawić sobie mała furtkę niezależności, przynajmniej na początku, bo jesli już na początku oddamy sie drugiej osobie bez pamięci to zbytnio się od niej uzaleznimy i dlatego potem nie można odejśc i zapomnieć. Wiadomo, że czasu się nie cofnie, ale może warto o tym pamiętac na przyszłość, żeby w razie czego historia sie nie powtórzyła...

Chociaz ja oczywiście całym sercem wierzę, że kolejna Twoja miłość będzie prawdziwa i spełniona. Myślę, że już na to czas ;)

Love, laugh and live! :)

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

trochę mnie ta informacja od psychologa zdziwiła. Pani wzięła ją za dobrą monetę po tym jak jej powiedziałam, że w latach 2006 - 2008 w 2 firmach pozwoliłam sobie wejść na głowę, w taki sposób, że jestem dobrym słuchaczem i w pewnym momencie powstał jednostronny kontakt pt.:"mam problem to do niej uderzam, ale jej życie mnie średnio interesuje". Ok, przyznaje było tak, ale to się działo 4 lata temu. Pani stwierdziła, że skoro tak było to na pewno dalej jest. Faktycznie po rozstaniu to on ma większe pole manewru, ale jak byliśmy razem totalnie nie mogę powiedzieć by mi wszedł na głowę.
Tak samo też mnie zdziwiła jedna sprawa. Mam bardzo złe relacje z rodziną, czy to bliższą czy dalszą (jak mogę mieć dobre skoro mój wujek upił się w moim domu i zaczął mnie z niego wyrzucać - ot, przykład). Pani stwierdziła, że w takim razie muszę mieć problemy z nawiązywaniem relacji z ludźmi. Można wiele o mnie dziwnego powiedzieć, ale nie to. To, że biologicznej rodziny nie uważam za osoby bliskie to nie znaczy, że nie mam wokół siebie osób bliskich. Pani drążyła temat dalej - jak długo potrafię utrzymać kontakt. Zamilkła jak jej powiedziałam, że mam przyjaciółkę od 10 roku życia, a osoby którym ufam znam powyżej 3 - 4 z naciskiem na 7 lat.
Z jednej strony rozmowa z nią dała mi do myślenia, z drugiej mam mętlik, bo nie wszystko mi się podobało. Tylko muszę wziąć na poprawkę to, że kobieta mnie nie zna.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

fijołku masz rację. Trzeba zostawić sobie własną autonomię. Kiedyś byłam z jednym panem, który chciał mi ją zabrać. Dochodziło już do absurdów w stylu, 'czemu ja nie wiedziałem, że idziesz na kawę' - śmiech na sali. Jak to zaczęło wychodzić to non stop się kłóciliśmy. Nigdy nie mogłam zrozumieć co jest fajnego w posiadaniu kogoś pod pantoflem. Jak dla mnie to jest wtedy posiadanie kogoś, a nie bycie z kimś. No, ale niektórym to odpowiada.
Jak na przykład kiedyś znajomej. Jej w tym momencie były, przychodził po nią do szkoły po to, by nie miała okazji porozmawiać z innymi chłopakami. Raz pozwolił wyjechać jej na 2 dni na koncert to co chwilę tel. kontrolujące. Masakra! To ja już wolę być singlem niż tkwić w czymś takim.

Odnośnik do komentarza

Też znam takie pary i niestety całkiem sporo, również w najbliższym otoczeniu i okrutnie mnie to irytuje... a najgorsze juz jest jak jedno i drugie ściga się w tym, kto kogo bardziej pod pantofelweźmie...

Ja też nie uważam, żeby zły kontakt z rodziną był wskaźnikiem tego czy potrafi się nawiązywac kontakty międzyludzkie. Czasami po prostu w rodzinie sa konflikty, które trwają latami, w które my po prostu wchodzimy, a wcale nie mieliśmy nic wspólnego z ich powstaniem. I trudno w takich sytuacjach o zdrowe relacje. I naprawde nie winiłabym za to dzieci, bo to rodzice mają największy wpływ na kształtowanie się relacji w rodzinie. Powiedziałabym nawet, że to dzieci czasem ratują te sytuacje, a przynajmniej starają się coś zmienić na lepsze, bo im zalezy i są świadomi, że źle się dzieje. Zresztą u Ciebie też tak było, że to Ty wyciągałaś rekę do wszystkich, ale nie miało to sensu, skoro nikt nie chciał jej przyjąć i nie dawał nic od siebie.

Love, laugh and live! :)

Odnośnik do komentarza

Czasami to z rodzina dobrze wychodzi isę na zdjęciach i to od pasa w dół... gdyby to jaki ma się podejście do rodziny świadczyło o tym jakie ma się kontakty z innymi lub czy umiemy w gołe zawiązywać nowe znajomości - to 3/4 Polaków byłaby samotna i upośledzona społecznie. Kto nie ma mniejszych bądź większych problemów z rodziną...
Może zastanów sie nad tym, czy nie zmienic psychologa na innego, skoro z tego nie jesteś zadowolona

Nie możemy być odporni na ból, jeśli mamy coś, co żal by nam było utracić

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

Dam kobiecie jeszcze szansę :)
To co wcześniej napisałam nie było jedyną sytuacją, która mi średnio odpowiadała. Zadała mi pytania dotyczące nałogów: czy pije pani? Tak, piję. Czy dużo pije pani? Ja: a co znaczy dużo . Odpowiedź: miałam pacjenta, który potrafił litr wódki wypijać i nie widać było po nim, że jest pijany. Ja na to: "mój były czasem podczas imprezy to wypijał półtora litra wódki. Jest to olbrzymia ilość, ale jest sportowcem ble ble ble tylko tak pije niesamowicie sporadycznie". Pani usłyszała to co chciała usłyszeć i starała się z niego zrobić alkoholika. Nie pasuje mi coś takiego. Zobaczę jak będzie za dwa tygodnie. Jak powtórzą się takie sytuacje to zmienię panią. Rozumiem, że kobieta mnie nie zna. To są początki terapii, ale bardzo szybko wyciąga swoje teorie/wnioski czasem błędne.
Nie powiem żeby mi ta godzina u niej nie pomogła. Dała nad paroma kwestiami do myślenia, czyli jest dobrze. Tylko, że są też zastrzeżenia.

Odnośnik do komentarza

Wiesz może to właśnie o to chodzi, że ona próbuje się czepić wszystkiego co odbiega od normy i przypisac temu wagę/winę. Nie znam się za bardzo na psychoterapiach i psychoterapeutach, ale z tego co czasem się widzi chociażby w tv, to oni chyba naprawde tak działają... w sumie to oni nie wiedzą co jest problemem, ale próbują wysunąć na światło dzienne wszystko co jest "inne", a to pacjent musi zdecydować, co rzeczywiście jest problemem z tych rzeczy, co przeszkadza i rozwala życie. Bo to zalezy od osoby, co komu przeszkadza, od doświadczeń.

Love, laugh and live! :)

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

no i nastał piątek - dzień 3 wizyty. Chce mi się płakać.
Pani totalnie zignorowała powód dla którego do niej przyszłam, a z którym nadal sobie nie radzę. W zamian za to skupiła się na mojej rodzinie. Po ostatniej wizycie dostałam prace domową, którą sumiennie zrobiłam. Przez całą dzisiejszą wizytę rozm. o niej. A dokładniej mówiłam to co napisałam. Za dwa tygodnie będziemy kończyły 'omawianie zad. dom'. W trakcie jej podsumowania powiedziała to co jej powiedziałam na pierwszej wizycie.
Chce mi się ryczeć. Nadal ze swoim problemem jestem w ciemnej dupie...

Nie chce brać już antydepresanta, bo mam 8 skutek uboczny - bezsenność, która daje mi zbyt mocno w kość. A jest mi źle...

Odnośnik do komentarza

Chciałoby się wierzyć, że babka wie co robi i chociaż teraz czujesz sie źle to prowadzi Cie po ścieżce do wyzdrowienia, a wiadomo, że to nie jest ścieżka prosta i gładka. Może jeszcze jej trochę zaufaj... albo powiedz jej otwarcie jak się czujesz po wizycie, że jest Ci gorzej niż wcześniej, że masz wrażenie, że ona ignoruje problem, z którym przyszłaś. Jeśli ma w tym jakiś cel, to niech Ci go wyjaśni. Myśle, że warto być szczerym ze swoim psychoterapeutą również w kwestii prowadzenia samej terapii. No bo może być i tak, że kobieta nie zdaje sobie sprawy, że coś jest nie tak, że czujesz się zawiedziona.

Love, laugh and live! :)

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

Poszłam do niej, bo nie potrafię sobie poradzić z rozstaniem, a raczej z tym co było i jest dalej. Nawet w walentynki o 5:00 rano od niego mejla dostałam i nie radzę sobie. Wiem, że jestem już monotematyczna i że racjonalnie to dawno temu powinnam dać sobie spokój, ale mam z tym problem. Cały czas jest we mnie cząstka, która mi podszeptuje, że to wcale koniec być nie musi. To jej o nim opowiedziałam. I że chce nad tym głównie popracować, bo nie potrafię sama tego rozgryźć. W końcu jest psychologiem to powinna mi pomóc. Zwłaszcza, że o tą pomoc proszę. I jasno mówię z czym jest nie hallo.
Pracę domową dostałam na temat 'rodzina moimi oczami' Była to tabelka z różnymi określeniami np. wierność, uczciwość, prawość etc. I miałam ocenić siebie, moją mamę i ojca. Sumiennie to zrobiłam włącznie z wyjaśniającymi notatkami. Dzisiaj praktycznie czytałam to co napisałam. Po skończonej wizycie dosłownie podsumowała relacje w mojej rodzinie w ten sam sposób co ja jej na pierwszej wizycie. Przepraszam, dodała historyjkę o małym orzełku wychowywanym przez kury. (!!!) Tak na dobrą sprawę nic mi to nie dało. Jak powiedziała, że to już koniec na dziś to nie chciałam wstawać, bo mnie zatkało. Czekałam na cokolwiek dotyczącego mojego problemu. Nie wspomniała nawet słowem o byłym. Ponownie powiedziała, że na dziś to jest finisz i widzimy się za 2 tygodnie. Hallo! Wyszłam, siadłam na przystanku i resztkami sił starałam się nie rozpłakać. Przyjechałam do domu i pękłam.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

Poszłam sobie na siłkę i nieco mi lżej - wyżyłam się ciut. Byłam pewna, że u psychologa znajdę jakiś sposób jak sobie poradzić, a przynajmniej jakieś wskazówki, przemyślenia, refleksje. Wszystko poszło nie w tym kierunku. Powiedziałam wprost co jest moim problemem, a rozm. o czymś zupełnie innym. Podłamałam się.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

zrozumiałabym to gdyby po miesiącu nie powtórzyła tego co jej na pierwszej wizycie powiedziałam.
Mam nieodparte wrażenie, że znów zostałam totalnie sama ze swoimi problemami, a niby jestem pod okiem specjalistów. I znów mam w Was oparcie i możliwość pracy nad sobą, a nie wśród tych którzy tym się zawodowo zajmują.

Odnośnik do komentarza

Co do tej cząstki która ci podpowiada że to nie koniec - t ona chyba zawsze jest w człowieku. Zależało ci na nim, kochałaś go a on nie dość że odszedł to jeszcze nie daje o osobie zapomnieć i cały czas przypomina ci o tamtych uczuciach. To normalne że jakaś część ciebie nie jest w stanie się z tym pogodzić, minie dużo czasu za nim o nim zapomnisz, ale zawsze będzie to ktoś ważny dla ciebie. Nauczysz się z biegiem czasu ignorować tę cząstkę, ale póki co to tak będzie. Niestety, wiem nie pocieszyłam Cię za bardzo, przykro mi.

A dragon whisper her name,
on the east.
You win, or you die.

Odnośnik do komentarza

A wiesz dlaczego czujesz, że masz u nas większe oparcie i zrozumienie niż u specjalisty? Bo psychologowie są trochę jak maszyny, tacy niby wyuczeni i tylko tym swoim wyuczeniem się zasłaniaja, a czasem, żeby zrozumieć człowieka trzeba byc po prostu człowiekiem, pozwolić, by do głosu doszły emocje, przejąć się czyimś losem. Myślę, że wielu psychologom tego brakuje...

Love, laugh and live! :)

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

Dość duże nadzieje pokładałam w terapię. Od jakiś 2 - 3 tygodni znaaacznie zmniejszyłam dawkę antydepresanta, bo powstała mi bezsenność. Nie mogę powiedzieć bym zbliżała się do tego by móc uważać się za szczęśliwą osobę. Wręcz przeciwnie. Coraz bardziej mi smutno. Przez to mam coraz większe problemy z koncentracją. Właśnie przed momentem otrzymałam mejla od klientki, bo oferty pomyliłam. Już wszystko na kartce notuje co mam zrobić. Co się ze mną kur... dzieje?
Znalazłam sposób na odreagowywanie, pracę którą lubię, która daje mi możlwość rozwoju i pracy w zawodzie, z domem też sobie w miarę poradziłam. A czuję się jakbym zatoczyła koło i znalazła się w punkcie wyjścia. Dzisiaj prawie cały dzień przeleżałam, wczoraj wstałam z wielkim trudem po to, by zrobić to co musiałam. Piątek - prawie cały przepłakałam, czwartek - przeleżałam. Przy tym wszystkim umawiam się ze znajomymi, ale coraz mniejszą mam na to ochotę.

Odnośnik do komentarza

ej nie poddawaj się. Zobacz ile zrobiłaś już, jak dobrze dawałaś sobie radę. Masz pracę, chodzisz na siłownię i poradziłaś sobie z domem. Spokojnie może to chwilowe. Zapytaj się tej swojej psycholog czy może zamienić ci antydepresant na jakiś inny, który nie powoduje bezsenności. Może wtedy Ci przejdzie. A kiedy masz następną wizytę u psychologa?

Nie możemy być odporni na ból, jeśli mamy coś, co żal by nam było utracić

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...