Skocz do zawartości
Forum

Brat mnie okradl a rodzice nie widza problemu


Rekomendowane odpowiedzi

Mam powazny problem, z bratem i rodzicami.

Nie mieszkam w Polsce, a jak bylem 3 miesiace temu w Polsce na swieta wywolalem dzika awanture z rodzina, ze ojciec chcial wzywac na mnie policje. Jednak to chyba powinienem wezwac policje, jak odkrylem ze moj braciszek spieniezyl moje zbiory numizmatyczne, przy wspoludziale rodzicow.

Moj mlodszy braciszek to oczko w glowie rodzicow, ja zawsze slyszalem, ze dam sobie zawsze rade, ze mam z gorki zas jemu biednemu zawsze pod gorke, to ze on nie ma pracy to jes winny rzad, politycy, zydzi, masoni, iluminaci, pazerni kapitalisci, co chca go tylko wykorzystac. On "nie bedzie byle robolem" i mawia ze za mniej jak 5000 na reke to on z wyrka nie wstanie, a najlepiej by mu pasowalo byc dyrektorem za conajmniej 10000 na reke, sluzbowym autem i seksowna sekretarka, przy czym ledwie skonczyl liceum, ledwie zdal mature, odbebnil jakis staz pracy z urzedu pracy, i zadna praca sie mu nie oplaca bo to wyzysk. Zyje z rodzicow a oni ochocza daja mu pienaidze na imprezki, piwo, dziewczyny. Nocami imprezuje, wraca pozno, spi do poludnia, gra w gry na kompie - ot jego zycie.

Ja zarazilem sie "zbieractwem" jak to oni nazywaja w dziecinstwie, dziadek dal mi klaser i iles starych znaczkow i monety, warte one duzo nie byly ale byly ciekawe. Potem wujek kolegi co to byl marynarzem, dawal mi rozne banknoty i monety z roznych egzotycznych krajow swiata. Jak doroslem i zarabialem na siebie to zaczleem kupowac srebrne i zloty monety, handlowac tym, wyjezdzalem do pracy za granice. Teraz jak wrocilem okazalo sie ze wiekoszsc z mojej kolekcji brat sprzedal w lombardzie i przez internet za bezcen a pieniadze rozeszly sie na modne ubrania, buty, piwko, papieroski, imprezki, dziewczyny i marichuane tez popala. Podobno ale pisze podobno bo nie jestem pewien na 100%, tylko plotki slyszalem od znajomych, ze brat mial jakas sluczke "pod wplywem" i musieli sprawe jakos wyciszyc, zeby nie bylo policji i ubezpieczalni i musieli cos tam komus placic. Oni twierdza ze to glupoty wiec nie wiem jaka prawda. Mozliwe ze wtedy zaczeli sprzedawac moje monety.

Szkoda opisywac co mialem, ale zlote 5 rubli z ostatnim carem Mikolajem, austrowegierski zloty dukat Franciszka Jozefa, zlote 5$ z 1880, krugerrand, zlote i srebrne monety okolicznosciowe NBP, rozne srebrne i miedziane talary, krajcary, grosze i szelagi wybite za roznych krolow i cesarzy. Calosc spokojnie warta ponad 15000 pln, zostawil tylko najmniej warte egemplarze. Rodzina uwaza ze ja sie urzadzilem za granica i w zasadzie mialem "nie wracac" a mlodemu bieda, pracy nie ma,  dziewczyny szuka.

Szalu dostalem, cale swieta chodzilem jak opetany, przy wyjezdzie powiedzialem starym ze tak mlodego wychowali, ze jeszcze dom razem z nimi sprzeda a jak oni nie beda sie mieli gdzie podziac to niech nie przychodza do mnie. Mlodemu powiedzaialem, ze jak wyladuje na ulicy to ode mnie kawalka chleba nie dostanie za to co mi zrobil. Rodzice dali mi do zrozumienia, ze jak bym podal brata na policje to juz do domu rodzinnego nie mam po co wracac, wyrzekna sie mnie na zawsze.

Od 3 miesiecy wszystko sie we mnie przerwaca, znajomi widza co sie ze mna dzieje, ale im nie mowie, pije duzo piwa, mam bezsenne noce, depresja mnie ogarnia, ze tyle lat mojego zbierania, szukania, a brat to potraktowal jak swoje, sprzedal za bezcen a pieniadze przepuscil, to nie tylko monety byly ale klaser znaczkow, chociarz nie byly duzo warte, kilka starych ksiazek jakie wygrzebalem na targach staroci, ksiazki 100-150 letnie, nie wiadomej wartosci, moj zestaw Denon, stary to stary, ale dobry, wyprzedal to bo uwazal ze "ja juz nie wroce zza granicy" mi to "nie potrzebne."

Odnośnik do komentarza

Jeśli masz dowody nabycia, czy zdjęcia, w każdym razie potrzebny jest dowód posiadania, to powinieneś zgłosić to na policję, jeśli to poprawiłoby to Twoje samopoczucie. 

Młodemu przydałaby się taka nauczka, że nie wolno ruszać co nie jego. Na rodziców nie licz, bo widać, że jak on komuś obcemu coś ukradnie i przyniesie do domu, oni przymkną oko, ale jeszcze będą płakać, że tak go wychowali. 

Na groźby rodziców przymknij oko, bo to oni prędzej przyjdą do Ciebie "po prośbie", niż Ty do nich. 

Nie wolno tolerować takiej podłości, jaką wyrządził Ci brat, zgłaszając na policję, paradoksalnie wyświadczysz mu przysługę i jeszcze kiedyś Ci za to podziękuję, że przez to zmądrzał. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Art napisał:

Znajomi widzą co się dzieje ale im nie mowie

Więc im powiedz. Z tego co piszesz to możesz liczyć na ich pomoc. Sam w tej chwili nic nie zdziałasz jednak znajomi po zgrupowaniu się poradzą sobie. Porozmawiają z Twoim braciszkiem po męsku to odechce mu się takich praktyk.

Teoretycznie takie zachowanie jest nieetyczne jednak daje najlepsze rezultaty. Twój opór niewskazany, z korzyścią dla Ciebie a kto wie czy i nie dla braciszka 

58 minut temu, ka-wa napisał:

to powinieneś zgłosić to na policję

Co tylko zaostrzy sytuację, nie warto. Nic nie wskóra a wpadnie w jeszcze większe g...o.

Odnośnik do komentarza

Dzieki za odpowiedzi, ale to nie tak prosto.

Z dowodami zakupu i zdjeciami - czesc  to kupiona od innych kolekcjonerow, i to za gotowke, wymiana na inne, czesc w sklepach numizmatycznych i tam jakies rachunki za to byly ale jak to lata temu, to nie wiem czy nadal w domu sa, monety z NBP to mialy taki certyfikat autentycznosci, proba, zlota lub srebra, w pudeleczku i zwyczajowo rachunek zakupu tez z tym trzymalem. Ale on to wyprzedal. Czesc to moze bym odnalazl, jakies zdjecia jak lata temu wysylalem to do innych kolekcjonerow, ale to nie takie proste.

Mnie to boli jak to rodzice mnie potraktowali, bo ja zawsze musialem pracowac, robic cos a braciszek juz nie. Ja bylem z tzw. "wpadki" i przez to moi rodzice wzieli slub, zas braciszek byl planowany. Ja jako dzieciak cos stluklem czy rozdarlem kurtke albo spodnie to byla niezla afera, braciszek juz stlukl niejedna doniczke, szklanke, zniszczyl ubranie i  uchodzilo mu to na sucho. Jak ja zaczelem pracowac to musialem dokladac sie do rachunkow, braciszek zas jako dorosly zyje z rodzicow a oni mu nieba by przyciagneli, od zawsze wszystko mu bylo wolno. On ma takie podejscie ze wszyscy, rzad, ja, powinni mu dac pieniadze za sam fakt ze on istnieje, i co to nie on, bo osiagnal jakis tam poziom w jakiejs grze a do pracy pojsc to kazdy go chce wykorzystac, zydzi, masoni, iluminaci, wszelcy wyzyskiwacze a rodzice mu wtoruja. Dziwne ze mi kazali isc do jakiejkolwiek pracy i doplacac do rachunkow a on moze sobie bumelowac do poznej nocy, spac do poludnia, sniadanie zje w poludnie. Oczywiscie ze jak trzeba pokazac sie przed jego kolegami w nowych obecnie modnych bucikach, czy kolejnej dresiarskiej bluzie to on kase na to ma, a na FB ustawil sobie "szlachta nie pracuje". Klocilem sie z nimi o to ze jak to tak, ale wyszedlem na niczym. Rodzice go bronia. Jeszcze im na ostatni dzien powiedzialem, ze on wrobi sie w cos powaznego, a oni ciekawe skad kase wezma na adwokatow za niego, jak tam mu pozwalaja na wszystko i jeszcze go bronia, i on jeszcze moze i nabierze pozyczki "na dowod" a komus to przyjdzie splacac.

Ze znajomymi to jest problem bo jastem za granica, w pracy i sa to nie Polacy zauwazyli ze cos sie ze mna dzieje, pytania byly czy mam jakies problemy, rodzinne ale wymigalem sie od odpowiedzi. Jeden znjaomy Polak, mi powiedzial ze on przeszedl cos podobnego, z wlasna rodzina w Polsce, on jest audiofil, ze zbiera plyty winylowe, mial tam jakis sprzet audiofilski w Polsce, i jak raz wrocil do rodzinnego domu to sie okazalo ze sprzetu nie ma, chodzil z tym na policje, ale rodzina  tak z ktora nie za dobrze zyje oswiadczyla ze on sam ten sprzet zabral za granice i ich sie czepia. nic nie wskural, sledztwo umorzono a i tak mocno mu sie pogorszyly stosunki  z rodzina.

ja zaczynam niestety pic, kupuje duzo piwa, mam bezsenne nocy po tym jak mnie potr5aktowali, bo na ostatni dzien pobytu tez sie awanturowalem o to,  ojciec mi zapowiedzial ze ma nie byc wiecej awantor, matka ze "kupisz sobie nowe", tak jakby numizmaty mozna bylo kupic jak bulki w sklepie. Fakt ze jak sie ma kase to by sie dalo te monety kupic w nawet kilka dni, ale kazda z tych moich zlotych monet warta byla od kilkuset do 2000 pln, srebrne nieco mniej ale za moje zbiory to bym przy dobrych aukcjach i szczesciu osiagnal moze i ze 20000 pln, bo zloto akurat w cenie...a on to wydal na addidaski, imprezki, piwko, trawke, i sobie nic z tego nie robi, bo tam z jednej mojej wypowiedzi na rodzinnym spotkaniu, wyrwanej z konekstu, jak sie jakas ciotka zapyutala czy ja wracam do Polski, czy siedze za granica, to powiedzialem ze na razie siedze, az sie sytuacja nie popsuje a potmer kto wie czy wroce do Polski...no to oni wyciagneli z tego wniosek ze ja juz do Polski "nie wroce" i to co moje tam zostawione to braciszek uznal za swoje do dowolnego rozporzadzenia

Odnośnik do komentarza
11 minut temu, Art napisał:

...no to oni wyciagneli z tego wniosek ze ja juz do Polski "nie wroce" i to co moje tam zostawione to braciszek uznal za swoje do dowolnego rozporzadzenia

To nie miało znaczenia czy byś wrócił czy nie, nikt nie miał prawa rozporządzać Twoim zbiorami. 

Rozmawiaj na ten temat z tym znajomym, będzie Ci łatwiej. Musisz pogodzić się z tak trudnymi relacjami z rodziną, musisz być twardy, bo wejdą Ci na głowę, po tym co zrobili nigdy nie będziesz w stanie przejść do porządku dziennego

Rozumiem, że będąc starszym mogłeś czuć się dyskryminowany przez rodziców, młodszego rozpieszczali, nie ma to jednak związku z tym, że byłeś dzieckiem nieplanowanym. Nie ma co do tego wracać. 

Ale ta kradzeż tak Cię gryzie, że powinieneś coś z tym zrobić. 

Napisz maila do swojego komisariatu, tu w kraju, opisz sytuację, zapytaj co najlepiej zrobić w tej sytuacji. 

Nie pij, bo tylko się pogrążasz, może powinieneś zasięgnąć porady psychologa. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, ka-wa napisał:

To nie miało znaczenia czy byś wrócił czy nie, nikt nie miał prawa rozporządzać Twoim zbiorami. 

To prawda, powinni byli zapytać. Jednak nie zrobili tego, bo wiedzieli, że się nie zgodzisz.

Wiem jak się czujesz. Kiedyś mój ojciec ukradł mi moje oszczędności. Był alkoholikiem więc je przechlał. Odkładałam sporych kilka lat i już prawie miałam uzbierane na wymarzony cel. To były czasy, że trzymanie pieniędzy w bankach nie było popularne. Trzymało się w "skarpetach". Ryczałam jak dzika, bardzo długo nie mogłam dojść do równowagi i nie mogłam mu wybaczyć.

Co Ci powiem z perspektywy czasu: ten cały stres musisz odchorować, a potem to olej... cała sytuacje olej jak i rodzinkę. Skoro tak postąpili i tak łatwo mogliby się Ciebie wyrzec i uznali, że przecież miałeś nie wracać, to o czym my tu w ogóle rozmawiamy? Nie ma sensu cały ten stres. Skoro to było aż tak wartosciowe i masz jakiś dowód na posiadanie (zdjęcia, rachunki) to możesz zgłosić kradzież na policję. Jeśli się Ciebie wyrzekną to wiele nie stracisz- moim zdaniem ? . Sprzedaż rzeczy ukradzionych jest też karalna, a może nawet uda się cosik odzyskać.

Najgorsze rozwiązanie to pić alkohol. Wpadniesz w alkoholizm i skończysz jak brat darmozjad. Lepiej przyznać się znajomym, bo masz chyba potrzebę wygadania się i czyjegoś wsparcia. A potem podjąć jakieś decyzje i zacząć żyć od nowa.

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Twoja sytuacja rodzinna jest bardzo podobna do sytuacji w jakiej byl moj maz. On tez byl starszym bratem, on tez musial zarabiac i utrzymywac matke i brata, ojciec zapil sie na smierc gdy moj maz mial 16 lat. Matka brala rente rodzinna na obu synow ale moj maz o tym nie wiedzial, bo nic od niej nie dostawal. Wiedzial za to ze musi chodzic do takiej szkoly by mogl tez zarabiac i przynosic pieniadze do domu ktore matka dawala mlodszemu bratu.

Bardzo trudno jest sie pogodzic z taka niesprawiedliwoscia ze strony rodzicow. Dlugo trwalo zanim moj maz odcial sie od tego.

A glowny problem tkwi w tym zeby uciac takie krzywdzace ciebie relacje. Bo jak bedzie wygladac twoje zycie? Rodzice uwazaja ze to ty przejmiesz opieke rowniez finansowa nad bratem, gdy oni juz nie beda mogli pracowac. Malo tego nad nimi tez. Mieszkanie pewnie bratu zapisza, przeciez ty i tak masz nie wracac. Jak maja sie ciebie wyrzec, niech to zrobia na pismie, bo tak slownie to za malo. Jesli nie wyrzekna sie ciebie na pismie, to beda mieli prawo pozwac cie o alimenty jesli ich sytuacja finansowa bedzie trudna. A chyba wlasnie na to licza. Ze sie ustawisz, bedziesz zarabial, a ich wszystkich bedziesz utrzymywal.

Jedyna rada to odciac sie od rodziny i skupic sie na zalozeniu swojej. Ja wiem ze boli cie takie odrzucenie ze strony najblizszych ludzi, bo to boli i to jest najtrudniejsza rzecz do zaakceptowania, ale nie jestes psem i nie musisz zebrac o milosc, bo zaslugujesz na akceptacje jesli nie ze strony rodzicow to od kogos kto cie pokocha. 

Jest tez pozytywna strona tego co sie stalo, otworzylo ci oczy na to jak to wyglada naprawde, wiesz na czym stoisz. 

Odnośnik do komentarza

Nie jesteś sam. Takie podejście jest w wielu rodzinach, że jeden pracuje a drugi przepuszcza. Musisz to odchorować. Wiem że boli, ale tak jest z podziałami majątku, opieka nad starszymi schorowanymi rodzicami.

Moj brat tak samo robił jak Twój, przepił rodzinne mieszkanie i żyje teraz na pijackiej melinie. Tez mi kiedyś wynosił rzeczy z domu, sprzedawał, nie pracował a rodzice nic z tym nie robili, utrzymywali dorosłego mężczyznę a on tylko pil i bumelował. Ja dokładałem się do rachunków  on praktycznie nigdy, więcej nie pracował jak pracował, wyprzedał moje rzeczy a rodzice nic z tym nie robili, nie dawali złego słowa na niego powiedzieć. Ja dokładałem się do domu, kupiłem jedne plastykowe okno, dokładałem się do kupna nowej lodówki, remontów a on nic. Potem rodzice w tajemnicy przede mną przepisali na niego mieszkanie a mi nic nie dali. Mocno mnie to bolało. Ja musiałem radzić sobie sam, mi nic nie dali, a potem jak się pochorowali to ja musiałem mieć ich na głowie, wozić po lekarzach, odwiedzać w szpitalu a on nic. Do tego to ja musiałem wyprawić rodzicom pogrzeby, pozałatwiać wszystko a on jeszcze potem wygadywał ze ja się dorobiłem na śmierci rodziców bo powinienem podzielić się z nim pieniędzmi z zasiłku pogrzebowego.  Kto wyprawiał pogrzeby to wie ile tego zasiłku jest i jak niewiele starcza, on uważał ze ja się na tym "dorobiłem". Ostatecznie mieszkanie zadłużył, narobił długów, przepadło i przyszedł do mnie po pomoc, jaki to on pokrzywdzony. Przegoniłem go i niech radzi sobie sam.

W rodzinie mojej zony podobna historia, ze ci co się nie interesowali schorowanymi rodzicami, a mieli matkę z Alzheimerem, i dom z kawałkiem pola, nie zaglądali tam, nie remontowali, nic nie robili, a jak rodzice umarli to pierwsi się pojawili z podpisanym wcześniej testamentem, i ten co o rodziców najbardziej dbał nic nie dostał a tamci przejęli, sprzedali szybko i pieniądze jedne poszły na wesele ze się ponapijali, a drugie na samochód, który wujek po pijanemu skasował. Ojcowizna przehulana.

Odnośnik do komentarza

Art, doskonale rozumiem co czujesz, tylko nie pij, to w niczym Ci nie pomoże, a wręcz możesz stracić to co do tej pory osiągnąłeś. Swoje zbiory musisz spisać na straty, nic z tym nie zrobisz mimo bólu i poczucia krzywdy. Mój brat swojego czasu znalazł się w podobnej sytuacji. Też interesował się numizmatyką, miał klasery z monetami, może nie posiadał złotych okazów, ale wiele przedwojennych srebrnych 10 i 5 złotówek oraz inne dość cenne okazy. Jednak nie o pieniądze tu chodzi, tylko o pasję. Jego, już od dawna ex żona (na szczęście), rozpylała wszystkie, nie małe zarobione przez niego pieniądze. Odbijała sobie dawną biedę jako dziecko alkoholika, wydając na luksusowe przedmioty, czy w ogóle żyjąc ponad stan, gdy on był w rejsie. Robiła to nawet kosztem dzieci. Ogałacała konto, że brakowało wręcz na podstawowe rzeczy i także pewnego razu, gdy znowu się spłukała, wpadła na pomysł spieniężenia jego zbiorów, także dała się oszukać sprzedając co lepsze okazy za znacznie niższą cenę. Oczywiście nie spytała męża o zgodę, nie zwróciła się o pomoc finansową do naszej rodziny tylko "poradziła sobie" sama, sprzedając coś, co nie było jej własnością. Pamiętam, jak brat przeżył to, gdy się dowiedział, jak ze łzami w oczach opowiedział o tym naszej mamie. Jednak jeszcze wtedy jej wybaczył, jeszcze był zaślepiony, z kim ma do czynienia.

Powracając do Twojej sytuacji, odradzam zgłoszenie sprawy na policję, bo niczego nie osiągniesz. Trudno Ci będzie udowodnić, że byłeś właścicielem zbiorów, co zostało sprzedane i ile było warte. Nawet, gdybyś wniósł sprawę do sądu, to też ciężko będzie o dowody, a po za tym taka sprawa ciągnęłaby się latami, wydasz więcej pieniędzy, niż straciłeś, a w końcu nie o tę kasę chodzi. Rodzice też nie staną po Twojej stronie, gotowi zeznawać na korzyć Twojego brata.

Nie pozostaje Ci nic innego, jak przetrawić tę stratę, bo czasu nie cofniesz. Natomiast, jeśli chodzi o rodzinę, ograniczyłabym kontakty z nimi do minimum, a z bratem zerwałabym je zupełnie. Na najbliższe święta i tak nie przyjedziesz, bo granice pozamykane, ale zastanów się na przyszłość, czy nie spędzać świąt ze znajomymi, czy może dalszą rodziną. W tych okolicznościach nie udzieliłabym rodzinie żadnej pomocy finansowej nigdy. Bądź konsekwentny.

Jeśli chodzi o Twoją pasję nie musisz z niej rezygnować, tylko nie wracaj do przeszłości, bo jej nie zmienisz. Ludzie w czasie wojny tracili cały majątek i jakoś musieli się pozbierać, a wieczny żal niczemu nie służy. Wiem, że to inna sytuacja, że tutaj oszukała i okradła najbliższa rodzina i nie ma żadnych wyrzutów sumienia. 

W dniu 27.03.2020 o 13:17, Art napisał:

Rodzice dali mi do zrozumienia, ze jak bym podal brata na policje to juz do domu rodzinnego nie mam po co wracac, wyrzekna sie mnie na zawsze.

Właściwie mogłeś powiedzieć i vice versa, po tym, co Ci zrobili. Naprawdę zdystansuj się do nich, bo ich już nie zmienisz. Twój problem, to nie tylko okradzenie Cię, ale też traktowanie jak "gorszego" syna. Uwierz, często zerwanie kontaktów z toksyczną rodzina przynosi ulgę.

Odnośnik do komentarza

Posłuchaj się porad powyżej, wiadomo że cierpisz, jak niejeden, ale alkohol to niestety nie jest „lekarstwo” na stratę, tylko tymczasowy „zagłuszacz” a do tego niebezpieczny, alkohol tak ale w granicach zdrowego rozsądku. Niejeden po jakieś tragedii rozpił się i źle skończył, więc uważaj.

Z tego co opisałeś to jesteś przedsiębiorczym człowiekiem, pracowitym, wiec z biegiem czasu te stratę sobie odkujesz, ale na przyszłość, zabezpiecz swoje zbiory przed takimi przypadkami, jakieś skrytki, itp.

Brata i rodzinę chyba musisz spisać na straty, jeśli oni tak do Ciebie podeszli i zagrozili wykluczeniem z rodziny. Ja miałem podobnie – brat sobie hulał i dobrze się bawił, nic nie musiał w domu dokładać do rachunków, a ja musiałem, mi rodzice nieraz powiedzieli ze ja jestem gorszy a jak się pochorowali to do mnie przyszli po opiekę, ja musiałem się starać o lekarzy, szpital, pogrzeby im wyprawić, a brat nic nie zrobił i jeszcze uważa się za pokrzywdzonego a mieszkanie stracił. Dzisiaj żyje u kogoś na melinie i z zasiłków z MOPSu.

Opisze przykład mojego znajomego co stracił dużo więcej i ja go podziwiam, bo on przestał pic alkohol coś z 10 lat temu, i nie wypił nawet kropelki przez te lata a rodzina go urządziła. On był najmłodszy z rodzeństwa i dostał gospodarstwo ogrodnicze po rodzicach. Rodzeństwo ociekło wcześniej, nikt tam pracować nie chciał, rodzice pokupowali im samochody i mieszkanie a on dostał gospodarstwo, stary dom bez łazienki i zapis spłaty rodzeństwa. Stary drewniany dom na wsi, z wychodkiem na dworze w 21 wieku. On musiał brac kredyty w bankach, żeby rodzeństwo spłacić, a potem te kredyty spłacać. Utarg ze sprzedaży warzyw po placach targowych idzie do banków a on sam od lat kupuje sobie do jedzenia najtańszy salceson, pasztetowa, parówki bo nie ma pieniędzy. Ciągle spłaca kredyty, które musiał wziąć aby rodzeństwo spłacić bo nie zgodzili się na raty tylko dawaj mi tu od razy wszystko a jeszcze chcieli się z nim ciągać po sadach o podział majątku. On nie ma jak wyremontować domu, szambo założyć i się nie poddał, a rodzeństwo jeszcze mu zarzuca ze oni są pokrzywdzeni. Pamiętam jaka miał gehennę z rodzicami – ostro mu nadawali jak on dla nich niedobry jak o nich nie dbał, tylko ze było całkiem odwrotnie, bo o nich dbał, woził po szpitalach a rodzeństwo nawet rodziców w szpitalu nie odwiedziło. Dokładnie jak u mnie. On kiedyś popijał z tego wszystkiego, ale skończył, jak się spotkamy to piwo postawi ale sam nie wypije.

Nie poddaj się, jakoś z tego wyjdziesz, ludzie cale majątki stracili przez wojnę lub pożar i dali sobie rade. Odetnij się od nich. Wiem że to ciężkie ale tak czy owak wyniknie. Tak się dzieje w takich rodzinach. Tam się szykuje scenariusz znany z innych takich samych przypadków, ze brat wpakuje się w jakiś poważny problem, np. komuś coś ukradnie i skończy w wiezieniu, albo przetraci rodzinny dom, a sam będziesz musiał jeszcze wziąć rodziców do siebie na dożycie i utrzymanie.

Odnośnik do komentarza
W dniu 27.03.2020 o 13:17, Art napisał:

Rodzice dali mi do zrozumienia, ze jak bym podal brata na policje to juz do domu rodzinnego nie mam po co wracac, wyrzekna sie mnie na zawsze.

To jest ich pięta Achillesa, wbrew pozorom wcale nie musisz się ich obawiać że faktycznie tak zrobią. Oni się Ciebie boją ponieważ uważają że Ty jako ten zaradny, zarabiający ,,miliony" sam się ich wyrzekniesz a co za tym idzie zakręcisz wszelkie kurki finansowe.

Na prawie za bardzo się nie znam lecz w przepisach jest wzmianka że w razie ,,podwinięcia się nóg" rodzicom a chyba nawet i brata jako ten dobrze zarabiający będziesz musiał ich jeszcze utrzymywać. Dlatego zabezpiecz się na przyszłość tak aby nie mogli wyciągnąć do Ciebie ręki w przyszłości.

Ja nie znam się na tym ale inni forumowicze na pewno więcej się orientują i coś podpowiedzą. Jak tego nie zrobisz to możesz mieć jeszcze gorzej niż teraz.

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Ja nie znam się na tym ale inni forumowicze na pewno więcej się orientują i coś podpowiedzą. Jak tego nie zrobisz to możesz mieć jeszcze gorzej niż teraz.

Dobrze, że ten temat poruszyłaś. Jest.... a przynajmniej kiedyś było coś takiego jak zastrzeżenie spłaty długu po kimś. Trzeba by się było poradzić prawnika. W tv nie raz słyszy się, że dzieci spłacają długi po rodzicach.

Na pewno proponuję 10 razy zastanowić się przed przyjęciem spadku po rodzinie. Możesz przyjąć do wysokości inwentarza, co często jest stosowane, ale... właśnie jest ale. Moja znajoma tak się wkopała. Inwentarz wyceniono na powiedzmy 200 tys, czyli w razie czego spłaca dług do wysokości spadku. Po roku od śmierci męża okazało się, że miał spory kredyt, nie wiadomo dlaczego tak długo czekali z windykacją. W każdym razie musiała wziąć kredyt, aby spłacić dług, bo sprzedaż mieszkania nie wchodziło w grę. Czyli i tak wyszła na tym kijowo i dziś żałuje, że wiedząc o mężowych wybrykach zgodziła się przyjąć spadek. Do wysokości inwentarza opłaca się gdy ktoś nie ma majątku (mieszkania, samochodu) czyli inwentarz jest niski.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
49 minut temu, Javiolla napisał:

Jest.... a przynajmniej kiedyś było coś takiego jak zastrzeżenie spłaty długu po kimś.

Owszem, jest i coś takiego, i warto się zabezpieczyć również przed tym. Jednakże mi chodzi o coś w rodzaju alimentów gdy jednemu członkowi rodziny źle się powodzi finansowo zaś drugi ma się całkiem dobrze pod tym względem. 

Wiadomo że rodzice mogą pozwać dziecko o jakiś ekwiwalent z tego tytułu, brat chyba nie może aczkolwiek nie jestem pewna. A znając już postawę rodzicieli taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny.

Dlatego warto aby autor skonsultował się z dobrym prawnikiem tak aby zakręcić jak najwięcej kurków rodzince aby i tu autora nie wyrolowali. Prawnik powinien doradzić najlepsze rozwiązanie.

W sytuacji tego typu uważam iż nie ma co się bawić w jakieś sentymenty typu że to rodzina, że tak nie można, niemoralne itp. Słowem jest akcja= jest reakcja. 

Odnośnik do komentarza
5 minut temu, TakaJakaś7 napisał:

Owszem, jest i coś takiego, i warto się zabezpieczyć również przed tym. Jednakże mi chodzi o coś w rodzaju alimentów gdy jednemu członkowi rodziny źle się powodzi finansowo zaś drugi ma się całkiem dobrze pod tym względem. 

Masz rację, to jest niestety możliwe ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Javiolla napisał:

pewno proponuję 10 razy zastanowić się przed przyjęciem spadku po rodzinie

Spadek raczej autorowi nie grozi, jak już to zachowek, bo pewnie bratu zapiszą. 

Alimenty obowiązują rodzic-dziecko-rodzic, chyba, że wykaże się dużą niewdzięczność, to sąd może odstąpić. Nie da się tego obejść. 

Ale to nie temat wątku i autora może nigdy nie dotyczyć, tym bardziej teraz nie ma co sobie tym głowy zawracać. 

Na pewno autor teraz źle się czuję, odcięcie się od rodziny, nie pomoże psychice, więc może lepszym wyjściem, jak kurz opadnie, byłoby po jakimś czasie dogadanie się z rodziną, chociaż na stopie "służbowej". W każdym razie należy postępować tak, żeby samemu czuć się lepiej i nikt poza Artem, tego nie wie. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...