Skocz do zawartości
Forum

Art

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Art

0

Reputacja

  1. Dzieki za odpowiedzi, ale to nie tak prosto. Z dowodami zakupu i zdjeciami - czesc to kupiona od innych kolekcjonerow, i to za gotowke, wymiana na inne, czesc w sklepach numizmatycznych i tam jakies rachunki za to byly ale jak to lata temu, to nie wiem czy nadal w domu sa, monety z NBP to mialy taki certyfikat autentycznosci, proba, zlota lub srebra, w pudeleczku i zwyczajowo rachunek zakupu tez z tym trzymalem. Ale on to wyprzedal. Czesc to moze bym odnalazl, jakies zdjecia jak lata temu wysylalem to do innych kolekcjonerow, ale to nie takie proste. Mnie to boli jak to rodzice mnie potraktowali, bo ja zawsze musialem pracowac, robic cos a braciszek juz nie. Ja bylem z tzw. "wpadki" i przez to moi rodzice wzieli slub, zas braciszek byl planowany. Ja jako dzieciak cos stluklem czy rozdarlem kurtke albo spodnie to byla niezla afera, braciszek juz stlukl niejedna doniczke, szklanke, zniszczyl ubranie i uchodzilo mu to na sucho. Jak ja zaczelem pracowac to musialem dokladac sie do rachunkow, braciszek zas jako dorosly zyje z rodzicow a oni mu nieba by przyciagneli, od zawsze wszystko mu bylo wolno. On ma takie podejscie ze wszyscy, rzad, ja, powinni mu dac pieniadze za sam fakt ze on istnieje, i co to nie on, bo osiagnal jakis tam poziom w jakiejs grze a do pracy pojsc to kazdy go chce wykorzystac, zydzi, masoni, iluminaci, wszelcy wyzyskiwacze a rodzice mu wtoruja. Dziwne ze mi kazali isc do jakiejkolwiek pracy i doplacac do rachunkow a on moze sobie bumelowac do poznej nocy, spac do poludnia, sniadanie zje w poludnie. Oczywiscie ze jak trzeba pokazac sie przed jego kolegami w nowych obecnie modnych bucikach, czy kolejnej dresiarskiej bluzie to on kase na to ma, a na FB ustawil sobie "szlachta nie pracuje". Klocilem sie z nimi o to ze jak to tak, ale wyszedlem na niczym. Rodzice go bronia. Jeszcze im na ostatni dzien powiedzialem, ze on wrobi sie w cos powaznego, a oni ciekawe skad kase wezma na adwokatow za niego, jak tam mu pozwalaja na wszystko i jeszcze go bronia, i on jeszcze moze i nabierze pozyczki "na dowod" a komus to przyjdzie splacac. Ze znajomymi to jest problem bo jastem za granica, w pracy i sa to nie Polacy zauwazyli ze cos sie ze mna dzieje, pytania byly czy mam jakies problemy, rodzinne ale wymigalem sie od odpowiedzi. Jeden znjaomy Polak, mi powiedzial ze on przeszedl cos podobnego, z wlasna rodzina w Polsce, on jest audiofil, ze zbiera plyty winylowe, mial tam jakis sprzet audiofilski w Polsce, i jak raz wrocil do rodzinnego domu to sie okazalo ze sprzetu nie ma, chodzil z tym na policje, ale rodzina tak z ktora nie za dobrze zyje oswiadczyla ze on sam ten sprzet zabral za granice i ich sie czepia. nic nie wskural, sledztwo umorzono a i tak mocno mu sie pogorszyly stosunki z rodzina. ja zaczynam niestety pic, kupuje duzo piwa, mam bezsenne nocy po tym jak mnie potr5aktowali, bo na ostatni dzien pobytu tez sie awanturowalem o to, ojciec mi zapowiedzial ze ma nie byc wiecej awantor, matka ze "kupisz sobie nowe", tak jakby numizmaty mozna bylo kupic jak bulki w sklepie. Fakt ze jak sie ma kase to by sie dalo te monety kupic w nawet kilka dni, ale kazda z tych moich zlotych monet warta byla od kilkuset do 2000 pln, srebrne nieco mniej ale za moje zbiory to bym przy dobrych aukcjach i szczesciu osiagnal moze i ze 20000 pln, bo zloto akurat w cenie...a on to wydal na addidaski, imprezki, piwko, trawke, i sobie nic z tego nie robi, bo tam z jednej mojej wypowiedzi na rodzinnym spotkaniu, wyrwanej z konekstu, jak sie jakas ciotka zapyutala czy ja wracam do Polski, czy siedze za granica, to powiedzialem ze na razie siedze, az sie sytuacja nie popsuje a potmer kto wie czy wroce do Polski...no to oni wyciagneli z tego wniosek ze ja juz do Polski "nie wroce" i to co moje tam zostawione to braciszek uznal za swoje do dowolnego rozporzadzenia
  2. Mam powazny problem, z bratem i rodzicami. Nie mieszkam w Polsce, a jak bylem 3 miesiace temu w Polsce na swieta wywolalem dzika awanture z rodzina, ze ojciec chcial wzywac na mnie policje. Jednak to chyba powinienem wezwac policje, jak odkrylem ze moj braciszek spieniezyl moje zbiory numizmatyczne, przy wspoludziale rodzicow. Moj mlodszy braciszek to oczko w glowie rodzicow, ja zawsze slyszalem, ze dam sobie zawsze rade, ze mam z gorki zas jemu biednemu zawsze pod gorke, to ze on nie ma pracy to jes winny rzad, politycy, zydzi, masoni, iluminaci, pazerni kapitalisci, co chca go tylko wykorzystac. On "nie bedzie byle robolem" i mawia ze za mniej jak 5000 na reke to on z wyrka nie wstanie, a najlepiej by mu pasowalo byc dyrektorem za conajmniej 10000 na reke, sluzbowym autem i seksowna sekretarka, przy czym ledwie skonczyl liceum, ledwie zdal mature, odbebnil jakis staz pracy z urzedu pracy, i zadna praca sie mu nie oplaca bo to wyzysk. Zyje z rodzicow a oni ochocza daja mu pienaidze na imprezki, piwo, dziewczyny. Nocami imprezuje, wraca pozno, spi do poludnia, gra w gry na kompie - ot jego zycie. Ja zarazilem sie "zbieractwem" jak to oni nazywaja w dziecinstwie, dziadek dal mi klaser i iles starych znaczkow i monety, warte one duzo nie byly ale byly ciekawe. Potem wujek kolegi co to byl marynarzem, dawal mi rozne banknoty i monety z roznych egzotycznych krajow swiata. Jak doroslem i zarabialem na siebie to zaczleem kupowac srebrne i zloty monety, handlowac tym, wyjezdzalem do pracy za granice. Teraz jak wrocilem okazalo sie ze wiekoszsc z mojej kolekcji brat sprzedal w lombardzie i przez internet za bezcen a pieniadze rozeszly sie na modne ubrania, buty, piwko, papieroski, imprezki, dziewczyny i marichuane tez popala. Podobno ale pisze podobno bo nie jestem pewien na 100%, tylko plotki slyszalem od znajomych, ze brat mial jakas sluczke "pod wplywem" i musieli sprawe jakos wyciszyc, zeby nie bylo policji i ubezpieczalni i musieli cos tam komus placic. Oni twierdza ze to glupoty wiec nie wiem jaka prawda. Mozliwe ze wtedy zaczeli sprzedawac moje monety. Szkoda opisywac co mialem, ale zlote 5 rubli z ostatnim carem Mikolajem, austrowegierski zloty dukat Franciszka Jozefa, zlote 5$ z 1880, krugerrand, zlote i srebrne monety okolicznosciowe NBP, rozne srebrne i miedziane talary, krajcary, grosze i szelagi wybite za roznych krolow i cesarzy. Calosc spokojnie warta ponad 15000 pln, zostawil tylko najmniej warte egemplarze. Rodzina uwaza ze ja sie urzadzilem za granica i w zasadzie mialem "nie wracac" a mlodemu bieda, pracy nie ma, dziewczyny szuka. Szalu dostalem, cale swieta chodzilem jak opetany, przy wyjezdzie powiedzialem starym ze tak mlodego wychowali, ze jeszcze dom razem z nimi sprzeda a jak oni nie beda sie mieli gdzie podziac to niech nie przychodza do mnie. Mlodemu powiedzaialem, ze jak wyladuje na ulicy to ode mnie kawalka chleba nie dostanie za to co mi zrobil. Rodzice dali mi do zrozumienia, ze jak bym podal brata na policje to juz do domu rodzinnego nie mam po co wracac, wyrzekna sie mnie na zawsze. Od 3 miesiecy wszystko sie we mnie przerwaca, znajomi widza co sie ze mna dzieje, ale im nie mowie, pije duzo piwa, mam bezsenne noce, depresja mnie ogarnia, ze tyle lat mojego zbierania, szukania, a brat to potraktowal jak swoje, sprzedal za bezcen a pieniadze przepuscil, to nie tylko monety byly ale klaser znaczkow, chociarz nie byly duzo warte, kilka starych ksiazek jakie wygrzebalem na targach staroci, ksiazki 100-150 letnie, nie wiadomej wartosci, moj zestaw Denon, stary to stary, ale dobry, wyprzedal to bo uwazal ze "ja juz nie wroce zza granicy" mi to "nie potrzebne."
×
×
  • Dodaj nową pozycję...