Skocz do zawartości
Forum

Zrobiłam coś złego i przez to nie potrafię normalnie funkcjonowac


Gość chcesiezyc

Rekomendowane odpowiedzi

Gość chcesiezyc

Witam. Opiszę moją sytuacje. Jest długa, ale błagam, pomozcie. Pół roku temu mój facet wyjechal. Na 4 miesiace. Zanim to się stało, byliśmy parą idealna. Zakochani w sobie po uszy z półrocznym stażem. Może i krótki staż, ale uwierzcie - czuję się, kiedy jest to ten jedyny. Tym bardziej po wielu nieudanych zwiazkach. No ale musieliśmy się rozstać. Miały być tylko 4 miesiące. Obiecałam mu, że będę na niego czekać że będziemy rozmawiać przez tel, że będę siedziała w domu i wychodziła tylko z przykaciolka... po ok 3 tygodniach w szkole (skończyłam w tym roku liceum) poznałam nowego kolege. Początkowo nie zwracałam na niego uwagi. Ale on zwrócił na mnie. Zaczęliśmy gadac. Okazało się, że mamy mnóstwo wspólnych tematow. Wyciągnął mnie z dołka po tym, jak mu opowiedziałam że mój ukochany wyjechał i strasznie za nim tesknie. Ale niestety nowy kolega - zakochał sie. Tak dobrze zaczęliśmy się dogadywać, że on zaczął mi wmawiać że ja też coś do niego czuje. Zaprzeczalam. Próbowałam zakończyć ta znajomość, ale było bardzo ciezko. Jakoś mi na nim zaczęło zalezec. Jako na przyjacielu. Ale on nie potrafił być moim przyjacielem. Pocałowalismy się. I zaczęłam płakać że zdradziłam mojego chlopaka. On oczywiście mnie pocieszal.. po kilku dniach znowu to się zdarzyło. Nie mogłam przestac. Nastawil mnie przeciwko mojemu chłopakowi. Uwierzyłam nawet w to, że mój chłopak mi wszystkiego zabranial. A przecież to ja sama nie chciałam nigdzie wychodzić podczas jego nieobecnosci. A później uwierzyłam, że to jego wina. Zaczęłam przechodzić na stronę tego kolegi. Wyznawal mi miłość a ja mu wierzylam. Uprawialismy seks. Wszystko pod wpływem chwili, a potem ogromne wyrzuty sumienia... jakiś czas po tym wrócił mój chłopak. Byłam już tak nastawiona przeciw jemu, że gdy przyjechał do mnie, zamiast mu się rzucić w ramiona, ja miałam w planach z nim zerwać... Ale gdy to zobaczyłam... zrozumiałam co ja narobilam. Nigdy nie przestałam to kochac. Ale powiedziałam, że potrzebuje czasu, że tyle to nie było i jest mi ciężko powrócić do takiego stylu życia jak wczesniej... musiałam się jakoś wykrecic. Wtedy już byłam na skraju wyczerpania. On mi tak cholernie ufal.. A ja zdradzilam. Z tamtym kolegą definitywnie skończyłam znajomość, choć nie było latwo. I próbowałam sobie wszytko poukładać . Ciągła rozterka czy powiedzieć o wszystkim chłopakowi czy nie... on do mnie ciągle pisał wiadomości . Ze nie było go tylko 4 miesiące a pozmienialo się jakby to nie było 2 lata.. że mnie kocha, że nie daje rady beze mnie.. że jak był tam to chociaż wiedział że ma do kogo wrócić a jak wrócił okazało się że jest jeszcze gorzej.. zalamalam się.. zgodziłam się na spotkanie z nim . I znowu gdy to zobaczylam.. w myślach dwie wizje: że bardzo go kocham, i druga... że to zdradziłam. Chciało mi się płakać ale przy nim nie mogłam. Dopytywalby się co się dzieje. Potem zgodziłam się na kolejne spotkanie. I tak się stało że od ponad miesiąca nasz związek jest jak wcześniej. Bardzo kocham jego a on mnie. Tylko że nadal nie powiedziałam prawdy.. to mnie przeraza. Na każdym kroku słyszę że jestem cudowna. Ze jestem jedyna. A ja wtedy sobie tylko myślę "skarbie, gdybyś tylko wiedzial..." .. moje dni są coraz gorsze. Mimo że teraz nasz związek kwitnie, ja w środku się zapadam. Nie mam siły . Boję się przyszłości . Nie chce to stracić. Wiem, że mógłby bardzo źle na to zareagowac.. Boję się że coś sobie zrobi .. A wtedy już całkiem znajdę się chyba w psychiatryku.. w dodatku gdy śpię sama w pokoju, gdy jego nie ma obok mam tak koszmarne sny... śnie o tym jak tamten chłopak z którym to zdradziłam się zabija i jest w czarnym garniturze.. Potem mój chłopak też się zabija ale mnie też chce zabić.. budzę się zlana potem i mam wrażenie że ktoś nade mną stoi... zapalam szybko światło i płacze... nic innego mi chyba nie pozostalo. Nigdy już nie zasnęłam sama przy zgaszonym świetle. Po prostu mam jakieś leki. Ciągle coś widzę. Jakieś urojenia. Najpierw było tylko w nocy . A teraz dopada mnie w dzień myśl, że zdradzilam. Zawiodłam. I tylko chce mi się plakac. Już nie potrafię się cieszyć życiem jak wczesniej... A chłopakowi boję się powiedziec.. Nie przeżyje jego straty

Odnośnik do komentarza

Czasu nie cofniesz . Każdy popełnia błędy i tego nie da się odwrócić. Zrób dla siebie jedno. Nie myśl o tym , co się stało jakby był to koniec świata. Jesteś młoda. Nie wiesz , czy ten związek jest Twoim ostatnim. Tak samo nie jesteś pewna , czy Twój chłopak był Tobie wierny. Na razie nic nie mów, bo gdyby się Wasz związek rozpadł , będziesz siebie obwiniała do końca życia. Jeżeli przetrwa i będziecie szczęśliwi , to z czasem zapomnisz , traktując to jako młodzieńczy błąd wynikający z niedojrzałości.

Odnośnik do komentarza

Powiesz, to mocno zranisz chłopaka. Zadasz mu ból.
Czy związek przetrwa? Nie wiadomo. Ale ta blizna, która pozostanie, będzie was jeszcze przez lata dręczyła.
Masz ochotę ulżyć swemu sumieniu, zrzucić trochę winy na barki chłopaka, ale tak się nie da. To ci nie ulży.
Nabroiłaś? Cierpisz, masz wyrzuty sumienia, to dobrze. Jednak nie zapamiętuj się w tym, bo to cię zniszczy.
Wybacz sobie.
Popracuj nad tym wybaczaniem, poczytaj sobie, jak to zrobić.
A jeśli tego nie potrafisz, to się rozstańcie.

Odnośnik do komentarza

Kolejna typowa historia, jaką często się słyszy lub czyta w internecie – rozłąka, obietnica, zdrada ze wspaniałym/ą pocieszycielem/ką w tle. Sytuacja patowa. Powiesz chłopakowi – ryzykujesz zerwanie (i nikogo by taka decyzja nie zdziwiła, a na pewno zadasz mu tym ogromny cios). Nie powiesz mu – ryzykujesz, że dowie się inaczej, ktoś "życzliwy" mu doniesie. Co robić?

Postąpiłaś źle. Teraz, chcąc, nie chcąc, ponosisz konsekwencje. Jedyne, co przemawia na Twoją obronę to, że dałaś się podejść i wykorzystać. Na drugi raz nie zawierzaj tak łatwo nowo poznanym osobom. Oni nie zawsze mają dobre intencje. A Ty tak od razu się w nim tak zakochałaś, aby uprawiać seks? Więcej dojrzałości, a opisana sytuacja nie miałaby miejsca. To na przyszłość. A teraz? Lepiej nie zwierzaj się chłopakowi z tego, co się wydarzyło. To nie pomoże ani jemu, ani Tobie. Przestań tak uporczywie myśleć o zdradzie. Nie pozwalaj tym myślom zdominować się. Teraz już i tak po wszystkim. O tym trzeba było myśleć, gdy rozpoczynałaś romans. Niech więc przeważają myśli o miłości do Twojego chłopaka. Traktuj go jak skarb. Daj mu odczuć, jak wiele dla Ciebie znaczy. Jest szansa, że uda się uratować ten związek. Oczywiście, jest ryzyko, że się rozpadnie, ale teraz tego już nie zmienisz, więc nie ma co tego rokminiać i taplać się w tych myślach. To Twój chłopak i uczucie, którym go darzysz, powinno być w centrum Twojej uwagi, a nie zdrada.

Przygotuj się, że Twój pocieszyciel może próbować zdobywać Cię ponownie. Trudno mi uwierzyć, że było Ci ciężko zerwać z nim kontakt. Naprawdę chciałaś się wiązać z kimś, kto buduje swoje szczęście na nieszczęściu innych? Kto podstępnie wykorzystuje rozterki innych, aby się obłowić? Chyba żartujesz. To on wpakował Cię w te tarapaty. Może kiedyś od kogoś oberwie za podstawianie się do cudzych dziewczyn. Jego zachowanie zasługuje na pogardę.

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

"To on wpakował Cię w te tarapaty. "
Nie przesadzasz trochę ? to ona wpakowała się w te tarapaty i jest temu w zupełności winna. Ona powinna pogonić petenta zamiast go obsłużyć.

a Pozostałe panie z wątku zaskakują mnie swoją lekkością bytu i przyzwoleniem na skoki w bok...ile takich już macie na sumieniu ?
Jestem ciekaw czy kiedy skaczącym w bok byłby facet też były byście pełne tej matczynej miłości i zrozumienia...ahhh nie jednak nie jestem ciekaw dobrze wiem, że byście nie były :)

Odnośnik do komentarza
Gość chcesiezyc

Dziękuję za wsparcie. Postaram się sobie wybaczyć, ale nie wiem czy dam radę. W tamtym gnojku się nie zakochałam - tak mną manipulował, że ciągle mu ulegałam. Wiem, że nie ma dla mnie wyjaśnienia. Przecież mogłam zerwać z nim ta znajomosc. A nie jeszcze wdawać się w aż taki romans... Mam ciągle obawy że ten gnojek o wszystkim powie w najmniej oczekiwanym czasie. Ze rozgłosi to na Facebooku czy innych Social mediach... Naprawdę chciałabym już o tym zapomnieć. Jeszcze jak konczylam z nim znajomość powiedział mi, żebym lepiej powiedziała o wszystkim swojemu chłopakowi. Ze jeśli chce odbudować ten związek to on nie może być oparty na kłamstwach.. Wiem, że tym sposobem też chciał nas rozdzielić. Dużo osób które widziało nasza znajomość z boku dziwilo się, że tak do mnie "podbija" wiedząc, że mam chlopaka. Ale jemu to nie przeszkadzalo. Taki typ. Musi miec wszystko czego chce.. a ja jak zwykle za szybko zaufalam. Bo na początku naprawdę mnie wspieral... mam teraz nauczkę. Bardzo ogromna. Na pewno wyciągnęłam wnioski, ale nad załamaniem nie panuje. Dopada mnie kiedy chce. W nocy najgorzej. Czuje się jak zwykła szmata bo tylko takie zdradzaja. A jeszcze jak zobaczę jakis obrazek na fejsie typu "jeśli zdradziłes to jesteś bez wartosci, nie można Ci ufac bo do kurestwa masz sklonnosci"... szczerze. Może to głupie że przejmuje się takimi tekstami na głupim fejsie, ale to serio przytlacza... Nigdy nikogo wcześniej nie zdradziłam. Nigdy nikogo wcześniej nie kochalam. A teraz jestem w sytuacji, gdzie zdradziłam kogoś kogo naprawdę kocham. Nie wiem jak sobie wybacze. Myślałam że z każdym kolejnym dniem będzie łatwiej zapomniec. Ale nie da sie. Jest na odwrot. Z każdym kolejnym dniem to się nasila. I właśnie w trakcie tego pisania zadzwonił do mnie chlopak. Jest w pracy a zadzwonił na sekunde. Żeby powiedzieć że mnie kocha. Robi to codziennie w każdej jego wolnej chwili. Też go kocham. Naprawde. Ale nie mogę się pozbyć tych myśli, że on mnie traktuje jak księżniczke, a ja zrobiłam mu coś takiego..

Odnośnik do komentarza
Gość chcesiezyc

luukas - posluchaj. Ja wiem że się skurwilam w tamtym momencie. Możesz mi mówić najgorsze ale ja to wiem. Ja w tamtym momencie byłam tak zmanipulowana, że wierzyłam mu że mnie kocha i że to z nim będę szczęśliwa. Paranoja.. ja przez niego chciałam zerwać że swoim chlopakiem. Jestem latwowierna wiem. Uwierz, po tej sytuacji nie zaufam nikomu. Będę płacić za to swoim zdrowiem do końca zycia. Bo już płacę. Ale masz rację, zamiast go obejść to obsluzylam. Nie wiem jak będzie dalej

Odnośnik do komentarza

spokojnie Ciebie nie chciałem karcić, Ty już za swoje powiedzmy, że dostałaś. Bardziej miałem na myśli pozostałych lekką ręką się wypowiadających.
Owszem mówienie mu jest niby egoistyczne jak to ktoś zauważył, ale czy trzymanie go w nieświadomości "Na razie nic nie mów, bo gdyby się Wasz związek rozpadł , będziesz siebie obwiniała do końca życia. " ale jak związek się uda bo on się nie dowie to wtedy wszystko super ? to jest dla mnie jakiś kosmos jak te kobiety rozumują ^^

Odnośnik do komentarza

Sytuacja nie do pozazdroszczenia. Co zrobić? Naprawdę nie wiem i nie śmiem nawet doradzać. Zdradziłaś i masz ogromne wyrzuty sumienia, które Cię zżerają. Jeśli powiesz o wszystkim chłopakowi, ryzykujesz, że się rozstaniecie, co wcale nie będzie dziwić. Jeśli zataisz prawdę, istnieje ryzyko, że i tak kiedyś się wysypiesz przed chłopakiem, nie wytrzymując presji i ciężaru sumienia albo ktoś "życzliwy" mu doniesie, co stało się, gdy on był za granicą. Najważniejsze, że zdajesz sobie sprawę ze swojego błędu. Myślę jednak, że jeśli nie będziesz w stanie sobie przebaczyć tej zdrady, to w pewnym momencie chłopak sam może zacząć się domyślać, że coś jest nie tak i mieć wątpliwości co do Twojej lojalności wobec niego. Rozważ skorzystanie ze wsparcia psychologa. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Myślę, że te kobiety dużo już w życiu widzialy i dlatego tak to komentują.

Oczywiście, że najlepiej aby cała rzecz się nie wydarzyła. Ale się wydarzyla. Możnaby zadawać pytanie jak wielka była miłośc autorki do swojego chlopaka, że dala sie w ciągu 4 miesięcy innemu omamić. Może wlaśnie podloże jej lęku, że ona tu sama biedna tęskniąca a on tam daleko niby za pracą a może i za jakimiś tamtejszymi laskami się ugania pozwolila aby obcy lis wkradl się do kurnika.

Jej chlopak, ktorego nie przyjęla po powrocie z otwartymi rękoma przecież czegoś się domyśla i z powodu swojej dawnej tęsknoty, wyposzczenia ale i czując podskórnie jakieś niebezpieczeństwo tak teraz zażarcie buduje znów swoją pozycję, zapewnia o swojej miłości.

Jeśli jego milośc jest tak wielka jak to próbuje manifestować, jeśli autorka zrozumiała, że ten kolega to byla tylko miłostka i sama cierpi, że wdała się w niepotrzebny romans, to jej wlasne informacje przekazywane swojemu chlopakowi nie są tu nikomu do szczęścia potrzebne. Jej pozornie spadnie ciężar z serca, bo byla jakby uczciwsza zawiadamiając o swoim wiarolomstwie ale jednak relacje jakie tym wyznaniem rozpęta mogą być obciązające bardzo jej chlopaka , który jak ją kocha to pewnie od razu nie odejdzie , tylko powoli będzie przetrawiał to co spotkało na różnym stopniu emocji i będzie go to spalalo i pewnie będzie to też spalalo ich związek. Czyli i autorka będzie cierpiala, bo ich związek raczej będzie się rozpadal. Pierwotna ulga z oczyszczenia swoich myśli o zdradzie, przerodzi się huśtawkę emocji co dalej będzie z nami, czy powinniśmy być razem w tej sytuacji itp.

Dlatego też rada umiej wybaczyć sobie swój występek lub odejdz jest chyba rozsądna.
Sobie w jakiś sposób trzeba wybaczyć aby mieć możliwość przyjmowania milości ze strony chłopaka, aby nie dręczyly koszmary nocne i aby umieć teraz ofiarowywać siebie i swoją miłość jemu. Jakby dojrzeć do tej odświeżonej, odbudowanej milości wobec swojego chłopaka po ich rozstaniu z powodu jego wyjazdu i po wlasnym mocno niewlaściwym zachowaniu.

Czyli wg mnie ,te panie po kobiecemu doradzają najlepiej jak można ,w tej nieczystej poprzez to, co się stało sytuacji.

Odnośnik do komentarza

"Może wlaśnie podloże jej lęku, że ona tu sama biedna tęskniąca a on tam daleko niby za pracą a może i za jakimiś tamtejszymi laskami się ugania pozwolila aby obcy lis wkradl się do kurnika."
Jeżeli takie było podłoże całej sytuacji to uważam, że ten związek kompletnie nie ma prawa bytu.

"Jej pozornie spadnie ciężar z serca, bo byla jakby uczciwsza zawiadamiając o swoim wiarolomstwie ale jednak relacje jakie tym wyznaniem rozpęta mogą być obciązające bardzo jej chlopaka , który jak ją kocha to pewnie od razu nie odejdzie , tylko powoli będzie przetrawiał to co spotkało na różnym stopniu emocji i będzie go to spalalo i pewnie będzie to też spalalo ich związek. Czyli i autorka będzie cierpiala, bo ich związek raczej będzie się rozpadal. Pierwotna ulga z oczyszczenia swoich myśli o zdradzie, przerodzi się huśtawkę emocji co dalej będzie z nami, czy powinniśmy być razem w tej sytuacji itp."
doskonale przywidziałaś ciąg następujących zdarzeń, jakkolwiek czy chłopak nie zasługuje na tą wiedzą dlaczego jego związek nagle tak się rozpadł ? bez tej wiedzy może przemierzać życie szukając winy w sobie i nie mogąc pogodzić się ze stratą skoro tak jej wszystko dawał i może skończyć życie w psychiatryku.

"Dlatego też rada umiej wybaczyć sobie swój występek lub odejdz jest chyba rozsądna. "
jasne ale odejdź tylko w wypadku wyjawienia prawdy + patrz punkt wyżej.

Odnośnik do komentarza
Gość chcesiezyc

Nie uganial się za innymi laskami. To wiem na 100%. Możecie mówić że skąd wiem przecież go nie pilnowalam. Miejsce dokąd wyjechał, nie za bardzo mu na to pozwalalo. Mam stuprocentową pewnosc, że mnie nie zdradzil. Czytam Wasze wypowiedzi i sama nie wiem co mam robic. Chciałabym żeby to nigdy nie wyszło na jaw i żebyśmy byli już zawsze szczęśliwi. A z drugiej strony nie potrafię być szczęśliwa bo tak mnie to dreczy... Ale póki co chyba wolę zabijać powoli od środka siebie, niż wyjawic prawdę i patrzeć na to jak zniszczyłam życie nie tylko sobie, ale też mojemu chłopakowi. Może rzeczywiście dobrym sposobem będą wizyty u psychologa. Sama sobie raczej nie poradzę. Tym bardziej że nawet przyjaciółce wstydzę się o tym powiedzieć

Odnośnik do komentarza

""Dlatego też rada umiej wybaczyć sobie swój występek lub odejdz jest chyba rozsądna. "
jasne ale odejdź tylko w wypadku wyjawienia prawdy"

Mnie a i myśle innym osobom na pewno nie chodziło o odejście tylko w wypadku wyjawienia prawdy a w przypadku nieumiejetności pokrycia milczeniem tego co sie stalo. A może udac jej sie to zrealizowac jak jakoś się sama przed sobą rozgrzeszy,że widac jest osobą, ktora zawsze potrzebuje wsparcia męskiego ramienia i wie już, że nigdy nie powinna dopuszczać aby na dlużej jej chlopak a dalej jakiś mąż byl z nia w dłuższej rozlace.

Lucas, wydaje mi się, że Ty uważalbyś, ze powinno być tak. Chłopak wyjeżdza, ona tutaj spotyka innego jako praworządna osoba powiadamia go o tym. Chlopak cierpi, wraca, decyduje się na spotkanie z nia. Mimo powaznego zakrętu milośc w nich odradza się jak się znów widza i budują znów swoją relację mimo trauatycznych wspomnień związanych z rozstaniem. Albo stwierdzają,że ta rozłaka ich przerosla i daja sobie spokój.

Niestety nie bylo tak czysto i klarownie. Udzielamy odpowiedzi nie chlopakowi ( bo sie do nas nie zwrócil) tylko dziewczynie. Narozrabiala okrutnie, ale z tego co pisze cierpi ,czyli jakby cierpieniem odkupila troche swoje winy.

Jesteś po trosze adwokatem chłopaka i dobrze, bo jestes też chlopakiem, ale wg mnie dziewczynie nie udzieliłeś żadnej rady tylko pokomentowałes sobie wypowiedzi.

Odnośnik do komentarza

chciałbym jeszcze przypomnieć o ewentualności bardzo niefortunnej...życie lubi takie psikusy ^^

w momencie jak już sama się z tym pogodzisz i zrobisz ze sobą porządek, związek ten będzie kwitł wspaniale...pojawi się tamten "pocieszyciel" i powie o wszystkim ludziom oraz Twojemu lubemu...to dopiero będzie niefortunny zwrot zdarzeń.

Odnośnik do komentarza
Gość chcesiezyc

lukas myślisz że ja o tym nie wiem? Rozwazalam już milion opcji na temat tego, w jaki "niefortunny" sposób się to wyda. każda myśl załamuje mnie bardziej. naprawdę nie życzę nikomu, nawet najgorszemu wrogowi takiej sytuacji w jakiej się znajduję ja. boję się panicznie tego że do końca życia będę tkwiła w takiej rozterce.

Odnośnik do komentarza

"Jesteś po trosze adwokatem chłopaka i dobrze, bo jestes też chlopakiem, ale wg mnie dziewczynie nie udzieliłeś żadnej rady tylko pokomentowałes sobie wypowiedzi."

To prawda może i sobie pokomentowałem ale jednak z moich komentarzy też coś wynika. Nie znam charakteru chłopaka żeby choćby w 50% trafnie ocenić jego reakcję.

Więc mam udzielić rady ? Moja rada jest taka, że zbyt duże ryzyko jest interwencji ze strony tego "pocieszyciela" żeby mogła spokojnie próbować o sprawie zapomnieć. On wróci w momencie kiedy wszystko już będzie super i kłamstwo wyjdzie na jaw.

Odnośnik do komentarza

luukas , obraziłeś osoby , których w ogóle nie znasz i nic o nich nie wiesz. Takie kategoryczne wypowiadanie się o osobach , które chcą pomóc autorce , często jest kulą rzucaną w płot. Dziewczyna ma problem moralny , z tym tu przyszła , nie zlekceważyła całej sytuacji i to dobrze o niej świadczy. Ty natomiast nie wypowiedziałeś się merytorycznie w sprawie , tylko krytykowałeś osoby wypowiadające się często w sposób nie do przyjęcia. Nie chcesz wiedzieć , ale powiem Ci , że mężczyzna z podobnym problemem , byłby podobnie potraktowany. To świadczyło by o jego wrażliwości , a to cecha pożądana zwłaszcza u mężczyzn.

Odnośnik do komentarza
Gość TailsDoll

Ja zaś dalej jestem zdania, że lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwo i lepiej mu powiedzieć o zdradzie.
Jak sama powiesz wszystko to jest większa szansa, że wybaczy niż jak ktoś życzliwy mu powie.

Nie popieram personalnego atakowania forumowiczek przez luukasa, ale zatajanie takich rzeczy jak zdrada przed partnerem, bo np "zostanę sama" to nie jest zbyt dojrzałe. Ja sam wolałbym usłyszeć "Tak, zdradziłam cię, i źle się z tym czuję, chcę to naprawić" - generalnie nie wybaczam zdrady (w moim wypadku to zdradzany byłem w związku sprzed kilku lat "na złość" - "bo mój kolega jest wspanialszy"), ale jeżeli naprawdę by się ta osoba starała to punktowałoby powiedzenie prosto w twarz na to, aby spróbować.

Odnośnik do komentarza
Gość Chuda Berta

Pragnę wierzyć, że masz moralnego kaca i Twój stan nie jest tylko spowodowany faktem, że ktoś mógłby wyśpiewać co się wydarzyło.
Wszystkie kobiety, które się tutaj wypowiadają są mądre i dojrzałe. Zaś niektórzy obecni tu mężczyźni, zapewne są jeszcze młodymi ludźmi i być może kiedyś również byli zdradzani.
Każdy ma swoje racje.
Uważam, że nie powinnaś nic mówić. Jeśli szczerze żałujesz i był to incydent, to chowaj głęboko tę tajemnice.
Dlaczego tak piszę? Dlatego, że prawda w niczym nie pomoże. Może tylko zrzucisz ciężar sekretu, ale obawiam się, że narobisz wiele szkód, zrujnujesz związek, stracisz miłość i kochanego człowieka.
Oczywiście scenariusz może być inny, chłopak się dowiaduje o zdradzie i z czasem wspólnie wszystko to przetrawiacie...jednak tak się dzieje rzadko, bo wieść o zdradzie zawsze pozostaje w głowie i sercu i podkopuje i zatruwa relacje, która z czasem staje się gorzka i pełna pretensji. Prawda w tym przypadku może nie wyzwolić, a zaszkodzić.
Bądź dla swojego chłopaka opoką i dawaj mu dużo miłości. Przekuj to złe doświadczenie na coś wartościowego.

Każdy chciałby żeby miłość wygrywała, świat był dobry i sprawiedliwy, a my nieskalani. Niestety paradoksalnie dla "dobra" lub może w imię mniejszego zła, pewne rzeczy trzeba przemilczeć.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...