Skocz do zawartości
Forum

Jaki jest sens życia?


Gość wiktor55

Rekomendowane odpowiedzi

" W latach pięćdziesiątych naszego stulecia w wielu krajach powołano specjalne komisje do zbadania przydatności hipnozy w leczeniu. Właściwie we wszystkich raportach stwierdzono, że ona jest wartościową metodą pomocniczą w psychiatrii, a także jako metoda anestezji i analgezji przy zabiegach chirurgicznych, stomatologicznych i przy porodach. W raportach tych najczęściej zaleca się ujęcie nauczania hipnozy w programie studiów medycznych oraz w podyplomowym szkoleniu lekarzy. "
A z tego co czytałam, obecnie jest to w programie studiów.
Wiem, że takie tematy wzbudzają kontrowersje, ale cóż złego jest w tym, że przybliżam temat, który w świecie już jest normą?
Temat, który jest zaakceptowany i stosowany, jako rzeczywistość?
Temat, który ściśle łączy się z psychiatrią?

Odnośnik do komentarza

Samo dążenie do celu jest motorem życia. Gdybyśmy znali jakiś meta-sens, prawdę ostateczną, gdyby coś takiego istniało byłoby to równoznaczne ze stagnacją.
Czasem sobie myślę - gdyby raj istniał to musiałby być bardzo nudny, wieczne życie po śmierci jako rzekoma nagroda byłoby raczej torturą. Wyobrażam sobie, że mam wszystko czego pragnę na zawsze i o nic nie muszę się starać, zabiegać, do niczego dążyć, taki błogostan bez możliwości ucieczki - brr, koszmar jak dla mnie. No chyba, że po śmierci dusza nie odczuwa zupełnie żadnych potrzeb, jest zawsze szczęśliwa i nie ma takiej "drugiej" opcji by było nieszczęśliwie i nudno :-)

Odnośnik do komentarza

Unna piszesz ciekawie, z wieloma tezami jestem skłonna się zgodzić. Jednak nie piszesz o jednym z najbardziej znaczących aspektów. A mianowicie o Bogu. Czy istnieje? Jeśli tak to jak go odbierać?
Ja z kolei przedstawię swoją koncepcję po trosze z literatury, po trosze informacje zaczerpnięte z internetu czy od innych osoób i po trosze z obserwacji. Czy ktoś się z tym zgodzi? To już Wasz wybór, ja w to wierzę.
Otóż Bóg, owszem istnieje, ale nie ma żadnego sędziego który w momencie śmierci będzie nas rozliczał za dobre i złe uczynki. Bóg to każdy z nas. Każda osoba, każda rzecz, wszystko co nas otacza to Bóg. W chwili śmierci nikt nas nie rozlicza, to nasza podświadomość podsyła wszystkie te obrazy, to my siebie rozgrzeszamy.
Nie ma kogoś takiego jak diabeł. Zło jest ale ono tkwi w każdym z nas. Jest ono potrzebne do zachowania równowagi w świecie. I nawet jeśli coś jest złe w ostatecznym rozrachunku i tak prowadzi do dobrego.
Podświadomość odgrywa bardzo ważną rolę w naszym życiu. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy jak silną ,,bronią" jest nasza podświadomość. To, jak żyjemy, zależy przede wszystkim od naszej podświadomości. Każda choroba to tak naprawdę nasza podświadomość. Można być zdrowym, wystarczy to wpoić podświadomości a już ona zadba aby się to urzeczywistniło.
Ważną rolę odgrywa tu wiara. Im bardziej w coś wierzymy tym bardziej to staje się realne. Sceptyk zapewne zada mi pytanie. Czy jeśli mocno wierzę że zobaczę np. smoka wawelskiego to faktycznie tak będzie? Nie wiem, aż takiej wiedzy nie mam ale skoro tak piszą to coś w tym musi być :D.
I na koniec. Bóg chce abyśmy się doskonalili, odkrywali naukę. Dla mnie to znak abyśmy nie spoczywali na laurach, doskonalili się. Kto wie, może ktoś z Nas odkryje coś co będzie maiło naprawdę ważne znaczenie? A jaki jest sens życia? Myślę że sami powinniśmy go odnaleźć i sie tego trzymać. Bronić swoich zasad, żyć w zgodzie z naturą a wtedy będziemy szczęśliwi :).

Odnośnik do komentarza
Gość Mordehai

A mnie to zastanawia takie coś. Czy jeśli umrę jako stary i niedołężny starzec, to czy jako duch będę młodym ogierem, czy jednak nadal będę stąpał po krainie mlekiem i miodem płynącej, wciąż jako stary cap :P

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Do Taka Jakaś 7
Masz na myśli Boga w którego wierzą chrześcijanie?

Zaintrygowała mnie teza o wszechmożności podświadomości.Odważnie twierdzisz że wystarczy pogadać ze swoją podświadomością żeby być zdrowym.Ciekawe.

Odnośnik do komentarza

Taka Jakaś- mam podobne poglądy do twoich.
Jest medium,/czytałam w internecie/ znany i ceniony , pytany o Boga, odpowiedział mniej więcej tak:
- spójrz w lustro jeziora, zobaczysz tam Boga. Obejrzyj się dookoła, wszystko to jest Bóg.
A z mojego snu, gdy zastanawiałam się nad tym tematem -" Bóg jest częścią nas."
Wtedy zapisywałam sny. Rano przypominając sobie sen, odruchowo pomyślałam, "Bóg jest w każdym z nas"
Ale czytając zapiski, uderzyło mnie to, że Bóg jest CZĘŚCIĄ nas.
To jest coś więcej, niż sama duszyczka w nas.

Zdrowie a podświadomość.
Czytałam wiele książek o tym, jak ludzie uzdrowili się, nawet z raka.
Jeden pił sok z warzyw, drugi własny mocz itp.
Metody były różne, jedno co je łączyło - silna wiara w wyzdrowienie.
Ja sama jak usłyszałam diagnozę, że nieuleczalne, że trudno, muszę pogodzić się z tym, że będzie coraz gorzej, powiedziałam sobie twardo i z mocą: jestem zdrowa, tylko z "felerem"
I zaczęło być lepiej. I zaczęłam w miarę sprawnie funkcjonować i tak jest po dziś dzień.
Szkoda tylko, że nie powiedziałam sobie - jestem zdrowa i z dnia na dzień, jest coraz lepiej. I jestem pewna, że tak by było. Szkoda tylko, że wtedy nie byłam w stanie w to całkowicie uwierzyć.

Odnośnik do komentarza

Mordechai są dwie opcje, za to bardzo zbliżone do siebie. Pierwsza, zasłyszana od chłopaka który praktykuje OOBE, że na ,,tamtym świecie" każda osoba wygląda bardzo młodo, zupełnie jakby zatrzymała się w najlepszych latach swojego życia, jest tam pięknie, bardzo podobnie do tego co jest w ,,naszym świecie" z tą różnicą że tam jest dużo wody, bardzo dużo. Zupełnie tak jakby odgrywała bardzo ważną rolę.
Natomiast druga wersja, zaczerpnięta już z literatury, to taka że tam każdy wygląda tak jak chce wyglądać. I dodatkowo że tam nie ma żadnych ograniczeń. Ani czasowych ani przestrzennych. Można się poruszać do woli, bez żadnych przeszkód. I nawet jeśli na obecnym świecie ktoś był bardzo ale to bardzo samotny to na tamtym na pewno nie będzie.
Do ,,do autorki". To nie jest moja teoria. Ja po prostu w nią wierzę. A czy Ty wierzysz to już tylko i wyłącznie Twoja sprawa. Jeśli nie chcesz to nie musisz. Ja stosuję tą metodę i póki co mi się sprawdza więc i wierzę.
Unna Twoja koncepcja Boga jest bardzo ciekawa. Ja również mam taką samą. Może kiedyś w końcu dojdziemy prawdy. Wszak Bóg zachęca nas do nabywania wiedzy, kto wie, może właśnie w tym celu? Ale zapewne my się tego nie dowiemy.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

TakaJakaś7
,,do autorki". To nie jest moja teoria. Ja po prostu w nią wierzę. A czy Ty wierzysz to już tylko i wyłącznie Twoja sprawa. Jeśli nie chcesz to nie musisz. Ja stosuję tą metodę i póki co mi się sprawdza więc i wierzę.

Milionom ludzi nie potrzeba wierzyć w moc podświadomości żeby być zdrowymi...Po prostu są.
Są ludzie którzy bardzo chcieliby wyzdrowieć i mocno w to wierzą i polegają w walce z chorobą...
SĄ też tacy którzy po czasie weryfikują wiarę w moc podświadomości,gdy zachorują np na cukrzycę,zanik mięśni,SLA,schizofrenię czy tysiące nieuleczalnych chorób.
Szkoda, że, odpowiedziałaś na pytanie,czy masz na myśli Boga chrzescijańskiego?

Odnośnik do komentarza

~do autorki
TakaJakaś7
,,do autorki". To nie jest moja teoria. Ja po prostu w nią wierzę. A czy Ty wierzysz to już tylko i wyłącznie Twoja sprawa. Jeśli nie chcesz to nie musisz. Ja stosuję tą metodę i póki co mi się sprawdza więc i wierzę.

Milionom ludzi nie potrzeba wierzyć w moc podświadomości żeby być zdrowymi...Po prostu są.
Są ludzie którzy bardzo chcieliby wyzdrowieć i mocno w to wierzą i polegają w walce z chorobą...
SĄ też tacy którzy po czasie weryfikują wiarę w moc podświadomości,gdy zachorują np na cukrzycę,zanik mięśni,SLA,schizofrenię czy tysiące nieuleczalnych chorób.
Szkoda, że, odpowiedziałaś na pytanie,czy masz na myśli Boga chrzescijańskiego?

Nie wymagam żeby każdy wierzył w moc podświadomości. To prywatna sprawa każdego z nas, ja w to wierzę, inni, bardziej sceptyczni już nie. Jedyne co mogę polecić to przeczytać książkę ,,Potęga podświadomości", tam jest wszystko wytłumaczone a czy uwierzysz czy nie to już Twoja sprawa.
Faktycznie nie odpowiedziałam na pytanie o jakiego Boga chodzi. Nie, nie chodzi mi o Boga chrześcijańskiego. Każdy ma swoją koncepcję na istnienie Boga. Ale to nie znaczy że mam ślepo w to wierzyć. Bóg to jest Bóg. Nieważne czy chrześcijański czy jeszcze inny. Najważniejsze aby w niego wierzyć jakkolwiek on wygląda, kimkolwiek czy czymkolwiek jest.
Domyślam się że będziesz próbować mnie jak i innych przekonywać że Bóg nie istnieje lub że się nami wcale nie interesuje. Ale ja mam inną koncepcję i wątpię żeby ktoś na obecny moment był w stanie mnie pezekonać mnie do takich twierdzeń.

Odnośnik do komentarza
Gość Off On Ona

Bóg ( tak to Coś sobie nazwaliśmy) istnieje. Owej Sile przypisaliśmy wiele twarzy w postaci różnych religii, ale cały czas to ta sama Moc. To my nadaliśmy mu cechy podobne nam i my mamy do niego pretensje, że jest bierny, niesprawiedliwy, że nas zostawił...tak myślimy dlatego, bo nie zrozumieliśmy jego prawdziwej natury.
Bóg to miłość. Każda dobra rzecz wraca do nas, każde pozytywne myślenie daje nam siłę i przezwyciężyć może nawet chorobę, liczy się szczerość naszej wiary w dobro, miłość i musimy tym emanować i to rozsiewać. Nawet wtedy, gdy nie pasuje to do wymyślonej koncepcji świata ludzi. Koncepcji by więcej brać niż dawać, by przebijać się przez życie łokciami, bo tylko tacy są zwycięzcami. Owszem, może są zwycięzcami tutaj na ziemi, ale to gorzkie zwycięstwo, bo oddala od tego czegoś co nazwaliśmy Bogiem, oddala od Miłości i prawdziwego poznania sensu.
Świat natury ( to też twarz tej Mocy, która jest siłą sprawczą wielu pięknych rzeczy), uczy nas harmonii, spokoju i otwiera oczy na sens naszego życia. Wystarczy się tylko wsłuchać i otworzyć na dobro i miłość.
Ludzie tego nie robią. Wymyślili religie i pewne prawa związane z wiarą. Ślepo trzymają się wymysłów ludzi kościołów, stworzonych głównie żeby utrzymać dyscyplinę i strach. Ta siła sprawcza ma inną naturę, gdybyśmy ją zrozumieli wtedy wszystko nabrałoby sensu i byłoby prostsze.
Będąc tutaj na ziemi po prostu starajmy się być dobrymi ludźmi, dawajmy dobry przykład. Człowiek przyjazny i niezacietrzewiony ma otwarty umysł i szybciej pojmuje prawdę. Po dokonaniu żywota tutaj, bez niespodzianek złączymy się z ową Mocą, tworząc harmonijną wspólnotę. Nie będzie ciał fizycznych, problemów, bólu, strachu i kłamstw. Będziemy mieli zupełnie inną naturę, nie będzie ona dla nas nudna ( bez obaw), teraz myślimy kategoriami tego świata, dlatego różne koncepcje bezcielesnej postaci są dla nas niezrozumiałe. Gdy połączymy strumienie świadomości z tą Mocą i Miłością, wtedy wszytko pojmiemy.

Odnośnik do komentarza

Off On Ona oczywiście nie wiadomo czy to prawda, ale ladnie to napisalaś/leś.

Takie słowa (szczególnie koncówka wypowiedzi) powinno się dawać do poczytania tym, którzy cierpią po śmierci swojej bliskiej osoby. Gdyby choć trochę uwierzyli,że tam jest tak lub zbliżenie jak mówisz, może dotarło by do nich, że cierpią , bo to dla nich nie ma już tej osoby, oni nie mogą się z nia skontaktować, przebywać, ale ta osoba jest naprawdę w lepszym wymiarze, w owej tajemnej Mocy i Miłości, w Domu Ojca.

Odnośnik do komentarza

Off On Ona
Po dokonaniu żywota tutaj, bez niespodzianek złączymy się z ową Mocą, tworząc harmonijną wspólnotę. Nie będzie ciał fizycznych, problemów, bólu, strachu i kłamstw. Będziemy mieli zupełnie inną naturę, nie będzie ona dla nas nudna ( bez obaw), teraz myślimy kategoriami tego świata, dlatego różne koncepcje bezcielesnej postaci są dla nas niezrozumiałe. Gdy połączymy strumienie świadomości z tą Mocą i Miłością, wtedy wszytko pojmiemy.

Po śmierci to najpierw trafiamy pod sąd boży. Następnie gdy już nasza dusza zostanie osądzona to wtedy dopiero pójdziemy albo do czyśćca, albo do nieba, albo do piekła.Nie może chyba być tak, że prosto z naszego ziemskiego żywota przeskakujemy w niebo. Stąd idea czyśćca jako procesu koniecznego przygotowania. Także szykować się lamusy, bo nawet najmniejszy grzech popełniony na ziemi musi być w pełni z nas zmazany.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

TakaJakaś7
~do autorki


Nie wymagam żeby każdy wierzył w moc podświadomości. To prywatna sprawa każdego z nas, ja w to wierzę, inni, bardziej sceptyczni już nie. Jedyne co mogę polecić to przeczytać książkę ,,Potęga podświadomości", tam jest wszystko wytłumaczone a czy uwierzysz czy nie to już Twoja sprawa.
Faktycznie nie odpowiedziałam na pytanie o jakiego Boga chodzi. Nie, nie chodzi mi o Boga chrześcijańskiego. Każdy ma swoją koncepcję na istnienie Boga. Ale to nie znaczy że mam ślepo w to wierzyć. Bóg to jest Bóg. Nieważne czy chrześcijański czy jeszcze inny. Najważniejsze aby w niego wierzyć jakkolwiek on wygląda, kimkolwiek czy czymkolwiek jest.
Domyślam się że będziesz próbować mnie jak i innych przekonywać że Bóg nie istnieje lub że się nami wcale nie interesuje. Ale ja mam inną koncepcję i wątpię żeby ktoś na obecny moment był w stanie mnie pezekonać mnie do takich twierdzeń.

Dzięki za odpowiedź.Zapytałam ponieważ pisałaś o Sądzie Ostatecznym i szatanie jednak te sprawy kojarzone są z chrześcijańskim Bogiem...
Ale w porządku jesli nie ..to ok.
Hmm..książkę kiedyś dostałam na urodziny,więc
przeczytałam.
Moim zdaniem bajeczki dla naiwnych w stylu: jak będziesz intensywnie
myślał że Ci ręka odrośnie to— tak się stanie.
A poza tym to Murphy powołuje się na cytaty z Biblii a jednocześnie pisze o czymś takim,jak techniki kontroli podświadomości,które jak wie, każdy wierzący jest sprzeczne z religią chrześcijańską.
Nie kupuję tego.Nie ma spójności.Masło maslane na 250 stronach.Nie polecam,szkoda czasu.A już na pewno nie jest to książka dla ludzi z ciężkimi problemami gdzie pozytywne myślenie i wkładanie człowiekowi do głowy że wszystko może,cokolwiek załatwi ponieważ nie istnieje tylko jedna przyczyna niepowodzeń o czym autor jakoś tak po prostu sobie zapomniał.

Nie wiem skąd pomysł że bedę tu kogokolwiek przekonywać że,Boga nie ma?
Pudło.
Nie mam koncepcji jakiegoś Boga tylko wierzę w konkretnego.Tyle.

Odnośnik do komentarza

Do autorki
"Moim zdaniem bajeczki dla naiwnych w stylu: jak będziesz intensywnie
myślał że Ci ręka odrośnie to— tak się stanie."
Nie, ręka nie odrośnie. Ale ostatnio jest coraz więcej opisów ludzi, którzy byli sparaliżowani, a dzięki ćwiczeniom i wierze w wyzdrowienie, zaczęli chodzić.
A popatrz na sportowców.
Kiedyś określono granice ludzkich możliwości.
Ale do pracy nad kondycją, włączono psychologów. To oni uczą jak pokonywać bariery, jak skoncentrować się na zwycięstwie, jak wygrywać. Oni właśnie działają na podświadomość, która potrafi czynić cuda.
I dzięki nim i "potędze podświadomości", zostały przekroczone wszelkie granice, które wydawały się nieprzekraczalne.

"nie jest to książka dla ludzi z ciężkimi problemami gdzie pozytywne myślenie i wkładanie człowiekowi do głowy że wszystko może,cokolwiek załatwi ponieważ nie istnieje tylko jedna przyczyna niepowodzeń"
Najpierw trzeba nastawić się pozytywnie, szukać rozwiązania problemu.
Ty nastawiona jesteś negatywnie i szukasz tylko potwierdzenia tego, że i tak nic się nie zmieni.
Mnie ta książka bardzo pomogła, ale była jedną z wielu, którą przeczytałam.
Postanowiłam zmienić swoje życie i zrobiłam to. Postanowiłam poprawić stan zdrowia i zrobiłam to.
Gdy miałam chwilę załamania, to wracałam do jakiejś książki i podtrzymywałam się na duchu. Mówiłam sobie - innym się udało, mnie też się uda. Udało się.

Mahomet
"Po śmierci to najpierw trafiamy pod sąd boży. Następnie gdy już nasza dusza zostanie osądzona to wtedy dopiero pójdziemy albo do czyśćca, albo do nieba, albo do piekła"
Moja koncepcja jest taka:
Najpierw nasza dusza łączy się z innymi, czyli z całą świadomością ogółu. Bez emocji, na spokojnie ocenia swoje postępowanie na ziemi, zaczyna rozumieć błędy, jakie popełniła i wraca na ziemię, by coś zmienić. Może z kata, staje się ofiarą? Tym sposobem lepiej by zrozumiała, jakie krzywdy wyrządziła.
A może zaczyna działać dla dobra ogółu?

Odnośnik do komentarza

Czyściec? Piekło?
Nie, nie wierzę!!!

Jak sam napisałeś, jest to kwestia wiary.
Co dzień miliony ludzi umiera. Ja sobie nie wyobrażam, że Pan Bóg siedzi sobie za chmurką i ocenia każdą duszyczkę. Przegląda jej życie, sprawdza, gdzie zgrzeszyła i co takiego zrobiła ...itd.
Nie wierzę też, że zna życie każdego człowieka, a są nas miliardy. Więc nie może wskazać paluszkiem, czy w górę, czy w dół.

Ludzie często zadają sobie pytanie, za jakie grzechy ja tak cierpię?
A może to pytanie ma głębszy sens?
Może tak jest naprawdę?
To jest bardziej teoretyczne pytanie, bo choć może zdarzają się takie przypadki, to jednak uważam, że to ta nasza wolna wola spycha nas na manowce, a konsumpcyjny styl życia, temu sprzyja.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Nie wiem dlaczego nazywacie mnie sceptykiem?
Doskonale radzę sobie z trudnymi problemami więc, naprawdę darujcie sobie te okreslenia....
Unna,jesteś chyba" nadczłowiekiem" ponieważ uzdrowiasz się sama z nieuleczalnych chorób,wszystkie swoje problemy załatwiasz przy pomocy afirmacjii i pozytywnemu myśleniu.Zarówno nie można nijak zweryfikować te Twoje nazwijmy świadectwa jak i przypowieści autora—toteż dla mnie nie stanowią żadnej wartości merytorycznej.
Owszem,pozytywne myślenie i wiara w siebie bardzo ułatwia życie, ale do tego nie trzeba znać działania i używania podświadomości .Trzeba być po prostu optymistą:-)
Ps.Powiedzcie tzw.frankowiczom o potędze podświadomości,na pewno im się przyda do zarobienia miliona na spłatę kredytu.Przecież Marphy napisał: myśl że, będziesz pogaty to tak się stanie.:-)
Trzeba mieć dystans do wszystkiego co się czyta.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Tysiące napisanych poradników z cykłu: Jak pokonałem depresję, jak pokonałem raka pijąc czy jedząc określone produkty,jak wyleczyć sie samemu z tego i z tego,jak stać się bogatym i szczęsliwym,jak napisać książkę i zarobić miliony:-)
A i tak miliony ludzi chodzi do psychoanalityków,szuka terapeutów z certyfikatami,uczciwych psychologów,rzetelnych psychiatrów.I mają rację.Każda zwłoka przy depresji czy nerwicy może skończyć się dla nich żle.Pan Murphy każe czekać nawet rok na efekty,więc w przypadku cierpiącego człowieka to cała wieczność...
Pamiętam dzienikarkę która podązyła tropem człowieka który napisał książkę " W jaki sposób pokonałem raka"
Po nitce do kłębka okazało się ze facet pokonał nie nowotwór a zapalenie pęcherza.
Pisać każdy może.Pieniądze wszak nie śmierdzą.Przekazując info że któś tam wyleczył raka sokiem z cytryny trzeba mieć absolutną pewnośc ze tak było!Po co mieć kogoś na sumieniu?Rozwagi,ludzie rozwagi.
Unna nie wierzysz we wszechmoc Boga a wierzysz we wszechmoc podświadomości...Wolno Ci,jesteś wolnym czlowiekiem.

Odnośnik do komentarza

Bo to łatwo się pisze - uwierz, zaufaj itd.
Ale to właśnie jest najtrudniejsze. Ja sama wierzę w to, doświadczyłam tego, a i tak często zapominam o tym.
Świat materialny wciąga nas głęboko, a wiedza o niematerialnej stronie życia, jest taka ulotna! Sama od paru dni siedzę i marudzę, że boli...
Na szczęście całe to nasze pisanie odświeżyło mi pamięć, już zaczęłam sobie mówić, że z dnia na dzień, jest coraz lepiej....już odrobinę lepiej się czuję.

Jednego jestem pewna. Jeśli ktoś ma usilne przekonanie, że mu się nie uda, to mu się nie uda. A to też jest wiara, tylko taka, która podkopuje chęć do działania.

Nie wierzę w żadną wszechmoc. Noga nie odrośnie.
Ale ludzie bez nogi, także mogą szczęśliwie i godnie żyć. I o to tu chodzi.

Odnośnik do komentarza

Una-1
Czyściec? Piekło?
Nie, nie wierzę!!!

W takim razie możesz już być w stu procentach pewna gdzie trafi Twoja spaczona dusza. Zapamiętaj szalona kobieto jedno, że ten który wierzy w niego nie podlega potępieniu, a kto nie wierzy, już za życia zostaje potępiony. Jeszcze będziesz tego żałowała, że zwątpiłaś w jego istnienie. Każda dusza po śmierci będzie wpierw sądzona przez Chrystusa Pana Naszego Twoja niedowiarku także...

Odnośnik do komentarza

~do autorki
Nie wiem dlaczego nazywacie mnie sceptykiem?
Doskonale radzę sobie z trudnymi problemami więc, naprawdę darujcie sobie te okreslenia....
Unna,jesteś chyba" nadczłowiekiem" ponieważ uzdrowiasz się sama z nieuleczalnych chorób,wszystkie swoje problemy załatwiasz przy pomocy afirmacjii i pozytywnemu myśleniu.Zarówno nie można nijak zweryfikować te Twoje nazwijmy świadectwa jak i przypowieści autora—toteż dla mnie nie stanowią żadnej wartości merytorycznej.
Owszem,pozytywne myślenie i wiara w siebie bardzo ułatwia życie, ale do tego nie trzeba znać działania i używania podświadomości .Trzeba być po prostu optymistą:-)
...
Trzeba mieć dystans do wszystkiego co się czyta.

Proszę, chyba nie prosisz o definicję sceptyka. Jesteś sceptykiem jakkolwiek by nie patrzeć i zaprzeczanie nic tu nie da.
Twierdzisz że podświadomość nie ma nic do rzeczy, wystarczy optymizm. To co mi doradzisz? Wg. Nauki jestem epileptykiem (w co zresztą do końca nie wierzę). Od roku trenuję karate i mam zamiar startować na wyższy pas. Wedle tego co twierdzisz nie powinnam, w ogóle nie mogę trenować ponieważ grozi to urazem a nawet śmiercią. Albo od niedawna pracuję przy maszynach a też nie powinnam. To działa tak samo jak w przypadku treningów. I co, mam zrezygnować z jednego i drugiego, bo teoretycznie jestem nieuleczalnie chora? Bo tak twierdzą lekarze.
Czemu podważasz taką błahostkę którą przedstawiłaś? Kilka zdań ma przekreślić coś czego często nauka nie jest w stanie wykluczyć? Co z setkami jeśli nie tysiącami niewyjaśnionych do tej pory sytuacjami? Sorry, twierdź co chcesz, ja tego nie kupuję.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...