Skocz do zawartości
Forum

Depresja partnera a trwałość związku


Ona_78

Rekomendowane odpowiedzi

Powiedział,że chce się wyprowadzić od rodziców,jak na razie wiem tyle,teraz muszę czekać jeszcze aż się mu polepszy,bo wciąż nie mam z nim kontaktu.
Mam ogromny żal do jego mamy,nie o to,że mnie nie potrafi zaakceptować,jako jego wybór,ale o to,że mając świadomość jego choroby,robi mu wyrzuty,zakazy,nakazy. Ona chyba do końca nie zdaje sobie sprawy,czym jest depresja. Zamiast unikać drażliwych tematów,to jeszcze dzióbie do tego,co jej w sumie nie dotyczy ...

Odnośnik do komentarza
Gość anonimowa000000

Cześć Ona_78!
Podziwiam Twoją wytrwałość oraz zaangażowanie w ten związek! Jestem osobą postronną, zaglądam tu od czasu do czasu, jestem kobietą w średnim wieku po przejściach.
Jak dla mnie ta relaja opiera się głównie na Twoim poświęceniu i wytrwałości. Z własnych obserwacji i doświadczenia wiem, że takie relacje zazwyczaj źle się kończą dla osób, które się w nie wikłają i poświęcają siebie bo zazwyczaj w pewnym momencie zostają same i to bez słowa podziękowania oraz raną na duszy. Chcesz to mu pomagaj ale możesz pewnego dnia być sama i nie wiedzieć do czego ręce włożyć...
Poza tym nie podoba mi się to, w jaki sposób traktuje Cię jego rodzina. Ja bym chyba ultimatum postawiła albo rodzina albo ja. Zamieszkajmy razem. Jak nie to dziękuję za wspólne chwile i szukam bardziej zdecydowanego partnera. Piszę to tylko po to, żeby Cię obudzić. Gdzie w tym wszystkim są Twoje potrzeby? Na ile są one spełniane? Gdzie w tym wszystkim jesteś TY?
Chcesz to weź coś z tego a jak nie to zignoruj ten wpis.

Odnośnik do komentarza

Też się zastanawiam,co ta jego mama ode mnie chce,tata już zrozumiał,że był w błędzie. Nie palę,nie piję,mam stałą pracę i nie naciągam go na koszta,sama chętnie płacę za to i owo,mimo jego protestów,jak gdzieś wyjeżdżamy razem na weekend. Często przy mnie mówił mamie,co dobrego ugotowałam,upiekłam.Ona normalnie ze mną rozmawia,ale za plecami jest zupełnie inaczej.
To prawda,że to ja się poświęcam,kombinuję,jak mu pomóc. Mam w sobie duże pokłady nadziei,nie mam pewności,że się mi uda,ale wierzę,że mogę coś zrobić,chociaż postarać się ... Również wiem,że taka pomoc jednostronna źle się kończy,sama wiem to po sobie,lubiłam zawsze pomagać,ale jak ja poprosiłam o pomoc,to te osoby odwróciły się ode mnie,bo jak ja śmiałam się upomnieć,mam dawać i nie prosić się o nic w zamian ...
Co do zamieszkanie razem,to już proponowałam,on jak na razie uparcie twierdzi,że na razie chce zamieszkać sam. Może jak się mu poprawi,to zmieni zdanie ...

Odnośnik do komentarza

Zaproponowałam mu to,kiedy już jego nastrój znów zaczął się pogarszać,a wtedy on jest najczęściej na "nie" . Nie chce rozmawiać z nikim.Wyjaśnił mi to kiedyś,że to nie jest tak,że on się tylko do mnie nie odzywa,on się do nikogo nie odzywa. Nie wiem,jak jest w pracy,ale chyba do przełożonego musi cokolwiek powiedzieć,pewnie się wysila. W depresji to jest właśnie tak,że to nie jego kaprys,foch "nie gadam i już",ale niemoc ...

Odnośnik do komentarza
Gość anonimowa000000

Jak przeczytałam Twój wpis, to pierwsza reakcja, żeby odpisać... następnie pojawiła się pustka... co ja mam napisać i właśnie trochę taka niemoc się pojawiła. Chyba o to chodzi, żeby umieć tę niemoc przełamywać, pokonywać i iść dalej... Nie mam doświadczenia z osobami chorymi na depresję, nie wiem czy jest możliwy trwały związek z taką osobą. Wyobrażam sobie, że jest Ci ciężko bo taka osoba swoje nastroje przenosi na partnera. Może są jakieś grupy wsparcia dla osób, które mają partnerów z depresją?
Wydaje mi się, że jego rodzina może mieć zły wpływ na niego. Depresja może się nawet pogłębiać przez to, że tkwi w takim domu rodzinnym.
Nawet jeżeli Ty mu dajesz wsparcie, to potem np. matka wszystko psuje swoim zachowaniem. To tak jakby wykonywał krok w tył. Dla mnie to zamknięte koło. Stoi w martwym punkcie.
Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem byłoby dla niego wyrwać się z tego domu, spróbować samodzielnego życia bez rodziny i jest szansa na poprawę. Jak nie wyjdzie, to chyba zawsze może wrócić do domu rodzinnego? To najrozsądniejsze rozwiązanie ale on niestety jest na 'nie' więc co zrobić?

Odnośnik do komentarza

Ka-wa : Nie wiem na ile tu jest współpracy choroby z charakterem ,możliwe,że coś w tym jest. Jestem umówiona na przyszły piątek z psychologiem , dowiem się wszystkiego .
Anonimowa : Widzę swoją samotność w tym wszystkim,ale się nie poddaję. Może rozmowa z psychologiem coś da. Bardzo jestem zdziwiona,ale w mojej okolicy nie ma grup wsparcia dla chorych na depresję,już się dowiadywałam,zaskoczona jestem,że tak duże miasto i zero zainteresowania takimi osobami,a na pewno jest ich sporo.
Jest tak jak piszesz,jego rodzice nie dają mu wsparcia,nie uważają na słowa,a wręcz naciskają na niego.Dlatego uznał niedawno,że musi się wyprowadzić,ale przy okazji odbiło się to na mnie,kolejny raz mnie zostawił.
Odkąd wiem o jego depresji dużo czytam na ten temat i staram się być ostrożna,uważam na to co mówię.Kiedyś mi powiedział,że jak jest ze mną,to jest ok,ale jak tylko wraca do domu,to również wraca do rzeczywistości .
Będę próbować,jak tylko się odezwie,poczuję,że jest poprawa,to spróbuję go namówić na kilka zmian,bo tak to on się wykończy,a i mnie również,kiedyś mogę nie wytrzymać. Naprawdę nie potrafię zrozumieć nastawienia jego mamy,zamiast się cieszyć,że zaczyna układać sobie życie,co jest ważne w jego przypadku,to ciągle się kieruje swoim zaciętym charakterem.Nic jej nie nauczyło to,przez ile lat on cierpi. Mieszka z nimi od rozwodu już cztery lata , więc ona wie,jakie on miewa nastroje,nie zauważa tego,może nie chce ...

Odnośnik do komentarza

Temat uważam za zamknięty , nie chcę tak żyć , kiedy on mi ubliża , zbyt długo to znosiłam , napisał mi dziś , że to ja powinnam się udać na terapię nie on . Chce żebym dała mu spokój , próbowałam zadzwonić do niego , ale ku mojemu zaskoczeniu usłyszałam w telefonie "nie ma takiego numeru" , zadzwoniłam jeszcze do jego mamy , a ona mi powiedziała , że nie chce o tym rozmawiać , i że nie będzie się wtrącać .
Mam umówioną wizytę u psychologa , pójdę po uspokojenie moich nerwów . Człowiek się głowi , stara , a potem i tak dostaje porządnego kopniaka ...

Odnośnik do komentarza

Glyn - kiedy "wracał do żywych" , cieszył się , że wciąż jestem , że go nie przekreśliłam . Jednak ten ostatni raz już mnie przerósł kompletnie . Od jakiegoś czasu tak właśnie myślałam , że sama nie odejdę , niech on to zrobi ...
Ka-wa - dokładnie,czytasz w moich myślach.Sumienie nie pozwoliłoby mi na odejście od niego , wczoraj znajomy mi powiedział : "Dobrze,że nie jesteś egoistką , ale pilnuj się , żeby nie pociągnął Cię za sobą na dno". Początkowo myślałam , że już nie ma sensu iść do tego psychologa , ale jednak pójdę , pomoże mi taka rozmowa , wytłumaczy mi to wszystko lepiej niż "doktor Google" ;)
A skoro on zmienił nr tel , to ja zablokowałam mu dostęp do mojego gg . Chyba to uczciwe posunięcie , dobre dla mojego zdrowia psychicznego ...

Odnośnik do komentarza

Ka-wa , dziękuję . Nigdy nie znałam nikogo , kto cierpi na depresję , dlatego nie potrafię zrozumieć , że osoba , która na to cierpi potrafi mieć dwie twarze . Dwa ostatnie przypadki Naszego rozstania są dla mnie całkowitą zagadką , wcześniejsze były krótsze i łagodniejsze , ale od sierpnia przestałam go poznawać .
Myślę , że wytrwałabym przy nim , gdy był marudny , mało rozmowny , przyzwyczaiłam się, ale mówię teraz NIE , a to przez słowa , które dotykają mnie do żywego . Najgorsze w tym jest to , że chory na depresję nie jest w pełni świadomy tego , co robi ...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...