Skocz do zawartości
Forum

Narkotyki i trudne studia


Gość gonzo1234567

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem już, co mam dalej robić. Ćpać zaczałem rok temu, jak dostałem się na weterynarię-ilość zajęć, ćwiczen, co chwile wykłady, seminaria,
zaliczenia - nie dawalem rady, przestałem ogarniać, chciałem sie wzmocnić. Pojawiła się amfa, sporadycznie koka i z początku było ok. Byłem pewien, że to kontroluje, starałem się nie zawalać studiów. I nie było najgorzej, chociaż traciłem kasę, zacząłem pożyczać od znajomych
W wakacje, jak odbębniłem praktyki wakacyjne, kompletnie poplynąłem - zaczałem brać częściej i więcej. Bywalo, ze byłem nacpany dzień w dzień.
Teraz dopiero zaczął się nowy rok akademicki, a!ja juz prawie nie funkcjonuje. Czuje, że lada moment wylece z uczelni.
Rodzice niczego sie nie domyślają, zresztą studiuje w innym mieście. Ja sam coraz gorzej sie czuje- i psychicznie, i fizycznie. Nie wiem, jak dalej żyć, co robić, żeby sie całkiem nie wykończyć

Odnośnik do komentarza

jesli czujesz,ze sam sobie po prostu nie dasz rady,nie pozstaje nic innego jak zglosić się na odwyk.Trudno.I rodzicom powiedziec,bo jak inaczej wytlumaczysz np,nieobecnosc na zajęciach,pewnie się dowiedzą,że zawaliłeś naukę.Bez pomocy z zewnątrz zawalisz szkołę,z pomocą też,ale za to uratujesz swoje zdrowie,życie.Nie rozeznaję się na temat monarów itp,na jakich zasadach przyjmują,jak wyglada proces odwyku,poczytaj,popytaj na jakis stronach w necie.

Odnośnik do komentarza

Witaj gonzo!

Obawiam się, że sam sobie nie poradzisz. To niemożliwe. Twój nałóg poszedł zbyt daleko, brałeś już nawet narkotyki twarde, jakim jest kokaina. Nic dziwnego, że silnie uzależniłeś się psychicznie i prawdopodobnie fizycznie, dlatego dokuczają Ci objawy abstynencyjne (kiedy nie masz dostępu do środków odurzających). Jeśli chcesz sobie pomóc, zgłoś się do najbliższego ośrodka leczenia uzależnień. W tego typu placówkach powiedzą Ci dokładnie, co masz zrobić, by otrzymać fachową pomoc. Odsyłam na stronę: http://www.narkomania.org.pl/gdzie-szukac-pomocy/placowki. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Nie,nie. Co prawda nie jestem juý dzieckiem, które musi okłamywać rodziców, bo zrobiło coś nie tak, ale mimo to zrobię i robie wszystko, żeby nie zauważyli, że biorę. Nawet sobie nie wyobrażam, że mieliby się o tym dowiedzieć. Wiem, że to może wyjść na jaw, ale zrobie wszystko, żeby nie wyszło
Zawalić studiów nie chce, bo o wecie marzyłem od gimnazjum, trudny to kierunek bardzo, ale mimo wszystko ciekawy. Jednak wiem, że na dniach albo mnie sami wywalą, albo ja sam zrezygnuję. Ja teraz w innym świecie żyje, zaczynam się zmieniać, wiec koniec konców nie ma mowy o studiowaniu
Odwyk, odwyk - ok, tyle że jak czytam, jak traktują w takich placówkach takich pacjentów (w monarze nadal wszechobecne gnojenie), to mi się odechciewa wszystkiego. Pewnie w innych ośrodkach nie jest lepiej
Dlatego to takie błedne koło.
Zdrowie mi się zaczyna powoli sypać, psychika wysiada, ale ciężko mi sobie wyobrazić leczenie w ośrodku, z terapeutami mającymi się za ,,panów i władców"

Odnośnik do komentarza

Skoro tak negatywnie podchodzisz do odwyku, to nie ma sensu na niego iść - bo, aby przestać ćpać trzeba się pozytywnie nastawić - nastawienie jest najważniejsze, ponieważ ono zapewnia motywację do walki z nałogiem, bez tego skazanym jest się na porażkę niestety..

Musisz dostrzec realnie co możesz stracić jeśli w końcu nie weźmie się w garść i dostrzec pozytywny jakie przyniesie brak ćpania.

Pewnie fajnie się zabawić, lecz pomyśl jak z biegiem lat zdegragujesz swój mózg, oraz organizm - staniesz się z biegiem czasu tępakiem - który nie będzie w stanie się niczego nauczyć, przez zniszczony mózg na własne życzenie.

Ją nie wierzę natomiast w uzależnienie - tłumaczę owe zjawisko brakiem silnej woli, która doprowadzą " uzaleznioną " osobę do pójścia na łatwiznę, poprzez sięganie po kolejną dawkę.

Najlepszą metoda na wyrwanie się z błędnego koła - to rzucenie tego z dnia na dzień - pierwsze 3 dni będą straszne, ale później będzie coraz lepiej, ważne aby ktoś w tym czasie wspierał Cię i pomógł zachować silną wolę.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

dokładnie,tak jak wyżej,nie ma sensu byś szedł bez przekonania,ale sensu nie ma w tym,byś spodziewał się cudownej przemiany czy pomocy z nieba,jeśli chodzi o twoje uzależnienie.Prędzej się zaćpasz i skończysz niewiadomo gdzie;)niż sam z tego wyjdziesz.Skoro tak bardzo wymarzonym kierunkiem była weterynaria,to trzeba było na trzeźwo podejść do studiów.Zapytaj sam siebie czy nie poszedłeś na łatwiznę,bo ja nie wiem ile jeszcze studentów pobiera naukę bez odurzania się? pewnie mniejszość.Mowie,zawaliles to teraz staw czoło problemowi.Wydaje mi się,że monar i tym podobne placówki owiane są niesławnymi legendami z prostej przyczyny.W początkowej fazie odwyku jest najtrudniej,dlatego narkomani przerywają leczenie,czy też uciekają,a potem tłumaczą swoją słabość złym traktowaniem przez personel itd.Akurat ja bym się nie dziwiła,ze ktos tam podchodzi do nich stanowczo,bo nie wyobrazam sobie by pobłażać sprzeciwom uzaleznionych osób .Może lepiej byś zapytał o opinię kogoś,kto przetrwał takie leczenie?Ja znam taką osobę,która byla w Monarze,i wyszła z tego,pczątkowo bylo bardzo cięzko,stawiała opor,ale w koncu dala sobie pomoc,dzis jest ogarniętą osobą i pozytywnie wypowiada się nt tego osrodka,uważa też,że słusznie reagowano na jej bunt,czasami ktos musial nią potrząsnąc,inaczej nie było by efektów;) Nie ten przyjaciel który ci schlebia i pobłaża widząc jak brniesz w bagno,ale ten który bedzie krzyczał,póki go nie usłyszysz.

Odnośnik do komentarza

Chciałbym się tylko troche wzmocnić, bo coś złego zaczyna się ze mną dziać. Dzień w dzień mam krwotoki z nosa, wymiotuje dalej, niż widzę. Czasami wpadam w euforie, innym razew dostaje ataku furii
Może poszedłem na łatwiznę, ale każda dziedzina zwiazana z medycyną wymaga pamięci słonia, godzin b trudnej nauki: z jednej strony musisz ogarnąć anatomię psa, kota, konia czy ptaków, z drugiej masz jeszcze do opanowania biochemię, biofizykę, cytologię z histologia i embriologią itp. To naprawde nie jest bułka z masłem, i trzeba mieć świetna pamiec. Dużo ludzi lecie na wspomagaczach, ale nie wszyscy. Mnie sie to spodobało, na poczatku bylo fajnie, ale teraz jest jak jest. I otwarcie przyznaje, ze nie jestem w stanie z tego zrezygnować.
O tych wszystkich monarach czytam, i wszyscy zgodnie przyznaja, ze terapeuci traktuja tam pacjentow jak smieci bez godnosci

Odnośnik do komentarza

~gonzo1234567
Odwyk, odwyk - ok, tyle że jak czytam, jak traktują w takich placówkach takich pacjentów (w monarze nadal wszechobecne gnojenie), to mi się odechciewa wszystkiego. Pewnie w innych ośrodkach nie jest lepiej
Dlatego to takie błedne koło.
Zdrowie mi się zaczyna powoli sypać, psychika wysiada, ale ciężko mi sobie wyobrazić leczenie w ośrodku, z terapeutami mającymi się za ,,panów i władców"

gonzo, nie wszystkie opinie, jakie czytasz na temat leczenia i terapii w ośrodkach odwykowych, są prawdziwe. Zgadzam się z przedmówcami - tutaj nie chodzi o to, że terapeuci są "panami i władcami", ale o to, że oni muszą wprowadzać jasne zasady i wymagać ich respektowania, bo w przeciwnym razie terapia nie miałaby sensu, a Ci, którzy przyszli się leczyć, w rezultacie wróciliby do nałogu. I część wraca i tak, mimo starań i "nakazów" terapeutów, lekarzy i całego personelu medycznego. Nie zamierzam Cię do niczego przekonywać, bo Ty sam powinieneś pójść na terapię z przeświadczeniem: "Mam problem z narkotykami i chcę się z tego uwolnić. Sam sobie nie poradzę, dlatego przychodzę po pomoc". Nie będę Cię czarować - będzie bardzo ciężko. Ale to jest walka o Twoje trzeźwe, świadome życie. Sam napisałeś, że czujesz, jak teraz wszystko Ci się wali, ze studiów możesz wylecieć, a zdrowie mocno szwankuje. Nie zwlekaj, bo nie będzie lepiej. Zawalcz o siebie. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Niestety powtórzę się:odwyk.Sam widzisz co się z Tobą dzieje,prawdopodbnie wylecisz ze studiów.Odnośnie monarów raz jeszcze:o tym,ze tam gnoją,to tylko subiektywne odczucia uzależnionych.Jak wyobrażasz sobie sytuację,ze ktoś się zgłasza o pomoc,potem z niej rezygnuje chcąc wrócić do ćpania?że będą ich głaskać po głowie i pozwalać się zatraca d0 końca? nic dziwnego,ze terapeuci muszą podniesc głos czy egzekwować "usłużność".Ale wszystko zalezy od trafiających tam.Jezeli ktos sie zglasza,wkrótce buntuje,ale pozostaje dla swietego spokoju,to mysli o tym by po powrocie wrocic do bagna.najczęściej smarując potem na forach jakie to gnojenie tam panuje ;)Jesli ktos chce faktycznej pomocy,to ją dostanie.
Ok,wymarzony kierunek,potrzeba niemal doskonałej pamięci,więc może jednak to nie kierunek dla Ciebie,pomysl,ze gdyby nawet udalo by sie Tobie jechac do konca studiów na amfie,to czy byłbys dobrym weterynarzem,który i tak nie pamiętałby wiedzy z tych kilku lat?

Odnośnik do komentarza

A nie potrafisz sam odstawić? Przeciez widzisz jak to na ciebie wplywa,samodestrukcja nastepuje czy ty tego chcesz czy nie. Tak nie moze byc. Chyba chcesz zostac na studiach? Nie wiem jak z twoja wolą czy masz ją silną czy nie ale postaraj sobie sam pomoc a tak byloby najlepiej. Dzis mamy takich specjalistow ze nic nie wiedza a tylko do gadania sa dobrzy...

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Po pierwsze - nie ma opcji, żebym skończył wete.
Po drugie - nawet jakbym skończył jakimś cudem - byłbym beznadzíejnym lekarzem
Sam chyba nie dam rady tego rzucić - mam tak, że jak nie mogę sie czasem naćpać to szlag mnie trafia. Wtedy mógłbym roznieść wszystko, już nie mówiąc o tym, że wyć mi sie wtedy chce, a łapy mi drżą jak staremu dziadowi.
Porażką jest to moje życie. Były piękne plany, ale nici z tego. Jeszcze jakby się rodzice dowiedzieli - to już byłbym całkiem skończony, bo przecież kto chce za syna ćpuna.
Chyba do grobu mam bliżej, niż dalej.

Odnośnik do komentarza

Jakbyś pisał o mojej wnuczce!Studiowała 200km od domu.Gdyby nie nasz reakcja, kiedy zorientowaliśmy sie co sie z nia dzieje, skończyła by bardzo źle. Ściągnęliśmy ja do domu, była w kilku ośrodkach, też opornie,ale powolutku wychodzi choć po narkotykach ujawniło jej się zaburzenie osobowości.Obyś nie doczekał tego. Powiedz Rodzicom, że masz problem, że potrzebujesz pomocy jak każdy chory człowiek, obiecaj że poddasz sie terapii, że musisz przerwać studia bo inaczej skończysz na dnie.Przeproś!! Moja wnuczka też bała się że zawiedzie nas,okaże sie nic nie warta. Ale dla rodziców ważny jesteś Ty, zdrowy! Nie studia na które zawsze możesz wrócić nawet zaocznie. Zamieszkaj z nimi będą Cie wspierać a tego Ci teraz potrzeba. Zaufaj milości rodzicielskiej. Trzymaj sie. Wracaj do domu bo zginiesz.

Odnośnik do komentarza

Tak dużo mówi się o uzależnieniach od narkotyków...,nigdy nie zrozumiem nikogo kto sięga po to świństwo,

lepiej jakbyś kopał rowy zamiast iść na studia,przynajmniej byś sobie zdrowia i życia nie zmarnował ,albo trzeba było zrezygnować na początku jak nie dawałeś rady...,czy niektórzy młodzi ludzie nie potrafią myśleć.

Teraz nie masz innego wyjścia jak iść na odwyk ,tych studiów to na bank nie skończysz,
powiedz rodzicom,że masz problem z narkotykami i tak się dowiedzą,im prędzej tym lepiej.

Powiedz sobie cierp ciało ,coś chciało ,zaciśnij zęby i "szoruj" na odwyk ,zanim całkiem się nie stoczysz i przestaniesz logicznie myśleć.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Widocznie ja głupi jestem, bo wydawało mi się, że nie stracę nad tym kontroli:trochę się wzmocnie, podciagne, wspomoge przy trudniejszych zaliczeniach i tyle. A tu coś się wymknęło spod tej kontroli.
Nie chce mieszkać z rodzicami, jestem już po 20 i pora się usamodzielnić. Poza tym nie potrzebuję bliskości i wsparcia ze strony matki i ojca; nie jestem małym chłopczykiem.
Nie wiem, czy dla nich liczy się moje zdrowie, czy to, że moge zdobyć tytuł lekarza weterynarii- oni nie wiedzą o tym co robie, i są święcie przekonani, że ich synuś za parę lat zostanie doktorem i otworzy przychodnię dla zwierząt
Czuję już od paru dni niepokój, wydaje mi się, ze za długo nie pociągnę; co wtedy zrobią moi rodzice? Nie wiem, i w sumie mnie to nie obchodzi

Odnośnik do komentarza

W końcu przez swoje wykręty i brak motywacji zdegradujesz swój mózg do takiego stopnia, że Twoje lęki na podłożu zdrowotnym przemienią się w psychoze - co Ty myślisz, oprócz tego wyczrpiesz w końcu zapasy dopaminy i co Cie wtedy czeka ? - mega depresja.

A może Tobie potrzeba takiego silnego bodCa, aby w końcu wziąźć się za siebie, może jak spadniesz całkowicie na dno, to w końcu będziesz miał odpowiednią motywacje, do zawalczenia o swoje życie..

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, ile potrafię wytrzymać bez narkotyków - teraz to już nie jest tylko feta. W zasadzie biorę codziennie, nie ma mowy o uczestnictwie w zajęciach - ale zaczyna mi to zwisać - i tak bym wyleciał na zbity pysk.
Uważasz, że mam hipochondrię? Hipochondrią nazwiesz również codzienne krwawienia z nosa, wymioty, kołatanie serca? Raczej nie, co?
Poza tym czuję wewnętrzny niepokój, i nic na to nie poradzę. W sumie im szybciej zdechnę, tym lepiej.
Chyba nic mnie nie jest w stanie zmusić do pójścia do ośrodka leczenia uzależnień. Powinno mnie już zmusić to, że coraz gorzej się czuję, i to się potęguje - ale to mnie nie przekonuje ani do monarów, ani do terapeutów.

Odnośnik do komentarza

chciałeś pomocy,zatem czego oczekujesz od tego forum? reagujesz już teraz jak kazda uzalezniona osoba trafiająca na odwyk-buntem i zarzucaniem,ze chcemy źle dla Ciebie.Czy teraz rozumiesz dlaczego na temat terapeutów jest tak wiele negatywnych wypowiedzi? moze porownanie nieco na wyrost,ale mniej więcej opiera się to na podobnej zasadzie.Nie radzisz sobie,codziennie bierzesz,owszem-źle skończysz jeśli nie dasz sobie pomoc.Niby dlaczego jest Ci to obojętne,skoro w głębi duszy chcesz pomocy,z takim zamiarem tutaj napisałeś posta,jakiej zatem pomocy oczekujesz? nie ma innej.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Gonzo nie ma co się oszukiwać że wystarczy silna wola i sam dasz radę.Bierzesz twarde więc jesteś w pełni uzależniony.Te fizyczne objawy które masz to efekt brania.Człowieku w pierwszym rzucie zgłoś się na detoks do szpitala.Po nim lepiej się poczujesz a potem podejmij decyzję o rocznym odwyku w zamknietym ośrodku.To Twoja jedyna szansa na wyjście z uzależnienia.
Jeśli chcesz żyć nie stosuj półsrodków bo wczesniej czy pózniej wrócisz do ćpania.

Może w tych ośrodkach nie cackają się jak w dzieciecym sanatorium ale tu stawia się na szale życie,juz nie zdrowie ale życie.
Zastanów się,czy chcesz skończyć w rynsztoku czy chcesz dać sobie szansę żeby wyjść z tego bagna w ktorym się topisz...
A rodzice? Pomyśl o nich,jak Ci ludzie mieliby żyć gdyby Ciebie zabrakło!?Ratuj się póki jest jeszcze czas,bo za niedługo może być za póżno na cokolwiek.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Jakoś tam żyją ...Tak,ale wiekszość takich rodzin albo się rozpada albo sami wpadają w nałogi.Dla rodzica dziecko jest skarbem,niezależnie czy ma 5 czy 35 lat.
Wejdź w ich położenie.Dowiadują się o Twojej śmierci,chłopaku poczucie winy nie da im żyć.Do końca życia nie wyzbędą się poczycia winy,własne sumienie ich zabije...Takiego życia chcesz dla swoich rodziców? Chcesz ich ukarać?
Masz szansę żeby z tego wyjść.Potrzeba jednak determinacji z Twojej strony.Bez tego ani rusz.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...