Skocz do zawartości
Forum

Narzekanie partnera


Gość kilimandzaro222

Rekomendowane odpowiedzi

Gość kilimandzaro222

Jestem z moim chłopakiem 1,5 roku, poznaliśmy się przez internet na forum psychologicznym :) mieszkamy daleko od siebie (on Śląsk, ja Pomorze), ale przez kilka miesięcy mieszkaliśmy razem u mnie. Teraz chwilowo znów mieszkamy oddzielnie.

Od dłuższego czasu nam się nie układa... :(
Mam z nim niezłą huśtawkę, bo ma zaburzenia osobowości. Raz stwierdził nawet, że mnie nie kocha... Strasznie to przeżyłam. W sumie od tamtej pory ani razu nie wyznał mi miłości, choć twierdzi, że coś do mnie czuje.
Od dłuższego czasu nie ma z jego strony komplementów, czułości... :( Jedyne buziaki, jakie dostaję, to sms rano z przywitaniem i wieczorem z pożegnaniem... Zwracałam mu na to uwagę, mówiłam, że kobieta potrzebuje adoracji i uczuć, ale bez efektów. Czuję się trochę, jakbym miała kolegę, nie chłopaka.

Poza tym on od dłuższego czasu jest w dołku. W sumie przez większą część naszej znajomości był w dołku. Nigdzie mnie nie zabierał albo, gdy chciał zabrać, często w ostatniej chwili zmieniał zdanie, że woli zostać w domu. Mi to na początku pasowało, lubiłam poleżeć z nim w wyrku i się potulić przed TV, ale w końcu zaczęłam się nudzić. Mi samej też trudno go gdzieś wyciągnąć, jakoś zmobilizować.

Teraz codziennie dostaję smsy typu "dzień do dupy, nie wyspałem się, spóźniłem się gdzieś tam, byłem w sklepie po coś tam i tego nie było, a teraz jeszcze pada deszcz...". Takie rzeczy mnie dołują. Sama mam bulimię, więc nie potrzebuję dodatkowych smutków, a dzień w dzień słucham/czytam coś takiego. Ja mu naprawdę współczuję zaburzeń, ale niestety teraz nie potrafię go wesprzeć, bo zwyczajnie brak mi już cierpliwości :( Kiedyś mogłam go tulić i głaskać, teraz trudno byłoby mi się na coś takiego zdobyć. Czasem wolę do niego nie pisać/nie dzwonić, by nie słuchać tego jęczenia :( mam wrażenie,że on nigdy nie był ze mną szczęśliwy. Ciężko ma w domu rodzinnym, rodzice traktują go jak Kopciuszka, ale wiem, że gdyby znalazł pracę i się wyprowadził, wcale nie byłoby lepiej, bo taka sytuacja już miała miejsce, gdy mieszkaliśmy razem. Spóźniał się do pracy, bo miał problem ze wstaniem o 6:30.

Brak mu jakiejkolwiek motywacji, do prostych rzeczy zabiera się 3 dni. Do psychologa idzie, ale dopiero 17. lipca. Zastanawiam się, czy wytrzymam do tego czasu nerwowo :/ chciałabym, by znów był taki, jak na początku znajomości,ale na to się nie zanosi... Nawet przytył od nicnierobienia, stał się w moich oczach mniej atrakcyjny,mam w głowie obraz, jak tylko siedzi w internecie i coś tam czyta, a ja za jego plecami leżę znudzona, gapię się w sufit... Kiedyś walczyłam o jego uwagę, później przestałam.

Nie wiem, po co jesteśmy razem?...

Co na ten temat sądzicie?

Dodam jeszcze, że podczas seksu nawet nie patrzymy sobie w oczy. To jest dla mnie strasznie głupie. Gdy ja otwieram, on zamyka. Nie wiem, dlaczego.

Odnośnik do komentarza
Gość kilimandzaro222

Masz rację - jest niedobrze... ale są też te dobre chwile i one mnie z nim trzymają...
Strasznie to trudne. Chyba też boję się być sama znów, źle to znoszę. Jednocześnie tkwić w związku "za karę" jest bez sensu.

Z drugiej strony, boję się bardzo o niego. Że coś sobie zrobi, gdy odejdę. Kiedyś próbował się zabić. Bardzo chętnie nie zrywałabym znajomości, chciałabym nadal go wspierać, ale bardziej z dystansu, tylko wątpię, że to by wyszło...

Odnośnik do komentarza

Ja też nie wiem, po co jesteście razem.
Po paru miesiącach wspólnego życia, jesteście sobą kompletnie znudzeni, nie macie ze sobą nic wspólnego, więc na co czekasz?
Zerwij tą znajomość, bo wspólnej przyszłości dla was nie widać.

Odnośnik do komentarza

Rozumiem, że się o niego boisz, ale nie można ciągnąć związku w nieskończoność z powodu strachu przed tym, że druga strona coś sobie zrobi w reakcji na rozstanie. Możesz go wspierać, bez względu na to, jaki rodzaj relacji będzie Was łączył. To od niego zależy, czy takie wsparcie przyjmie, czy odrzuci, i przestanie utrzymywać z Tobą jakikolwiek kontakt. Jeśli wybierze to pierwsze-fajnie, jeśli nie-trudno, to będzie wyłacznie jego decyzja, tylko on będzie za to odpowiadał, a Ty nie powinnaś się w razie czego za to obwiniać.

Odnośnik do komentarza
Gość Endorfinka

skoro zadajesz sobie pytanie po co z nim jesteś to znak że powinnaś odejsć od niego bo widać nic Cię z nim już nie łączy/. Moim zdaniem powinnaś odejśc teraz i nie bać się, że coś sobie zrobi.... nawet nie wiesz czy naprawdę ma te zaburzenia czy to sobie wmawia... wiesz niektórzy ludzie po porstu nie potrafią być szczęśliwi

Odnośnik do komentarza

O kurcze facet ma niezlego doła... żeby czasem nie był chory na depresje. O ile juz nie jest chory;/ Kurcze szkoda mi go;/ bardzo coś musiał przeżyć w życiu że nic go nie cieszy... Może kogoś bardzo kochał a ta osoba mu coś złego zrobiła i go to nadal boli. Powinnaś go zapytać choć nie wiem czy tak łatwo odpowie. No chyba ze jakbys mu powiedziala ze jesli nie powie to możesz odejść od niego to może zacznie mówić jesli mu na TObie bedzie zalezało.
POWODZENIA ŻYCZĘ W ROZMOWIE Z NIM.

Odnośnik do komentarza
Gość kilimandzaro222

No ma depresję moim zdaniem, ale nie umiem mu pomóc... Czuję się jak potwór, bo męczę się z tym :( nie umiem już nad nim skakać i go wspierać. Czuję się wyprana z emocji.

Wiem, że jemu jest bardzo źle, chciałabym, by czuł się lepiej, ale leki nie pomagają...a sytuacja ciągnie się już długo, kilka miesięcy.

Odnośnik do komentarza

I jeśli ktos narzeka ciagle to znaczy że mało w siebie wierzy :/ pewnie kiedyś był bardzo wesołym człowiekiem i bardzo dobrym. Może ma jakieś poczucie winy, pokłócił się z kimś kogo kochał i pewnie nadal kocha, może to ktoś z rodziny. Problemy są przez ludzi, bo świat jako tako piękny. Jeśli Ci na nim zależy to zostań z nim, on to doceni gdy jego stan się polepszy bedzie Ci bardzo wdzięczny że go nie zostawiłaś. W koncu przyjaciół poznaje się w biedzie....

Odnośnik do komentarza

Facet ewidentnie nie wierzy w siebie. I nawet jeśli mu będziesz mówić że jest atrakcyjny silny, odpowiedzialny on może i tak sądzić o sobie że jest beznadziejny bo ma jakieś poczucie winy. Może powinien z księdzem porozmawiać? Wiesz często ludzie którzy kiedyś byli bardzo wysoko pózniej upadają nisko.

Odnośnik do komentarza

Ja doradzam rozstanie. Przecież była z nim, wspierała go, starała się pomóc. Efekt? Chłopak rozleniwił się, zajął się sobą /internet/ i stracił zainteresowanie partnerką. Co z tego, że Kili... się stara, jeżeli on nie współpracuje, nie wykazuje inicjatywy. Ona za niego nic nie zrobi, a jej wsparcie, to za mało.
Myślę, że jest mu dobrze, jak ktoś nim się opiekuje, a on może użalać się nad sobą.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chłopak ma zaburzenia osobowości to ja czym prędzej bym zakończyła tą znajomość. Po co pchać się w kłopoty o jakich Ci się nie śniło????
Poczytaj kochana o tego typu "przypadłości"( że ją tak pieszczotliwie nazwę) i zastanów się, czy i Ciebie nie pogrąży jakaś depresja kiedy postanowisz kontynuować ten związek.
Jeśli już się decydujemy na to "bycie z kimś" niechże nam sprawia radość i satysfakcję taki związek, a nie rozterki, emocjonalne doły, łzy .....a najgorsze jest to, że facet tak zwiąże Cię emocjonalnie z sobą, że myśl o rozstaniu będzie Cię wpychać w poczucie winy typu jak go zostawię to sobie coś zrobi itd......

Odnośnik do komentarza
Gość Orzech laskowy

Piszesz, że czujesz się jak potwór i ,,Czuję się wyprana z emocji." zastanów się czy to jest na pewno dla ciebie dobre. Taki stan na dłuższą metę, sprawi że i tym będziesz miała depresję. Chcesz mu pomóc ale czy on chce Twojej pomocy? Czy to nie jest na zasadzie podtrzymywania zainteresowania soba poprzez ciągłe stwarzanie sobie problemów?

Odnośnik do komentarza

jeśli to jest to o czym pisze Orzech to rzeczywiście marne szanse na to że da mu się pomóc. Ja bym na Twoim miejscu odeszła, skoro tak Cię męczy jego zachowanie i ciągłe narzekanie. Pomóc mu możesz jako koleżanka.... nie jesteś potworem, każdy po pewnym czasie ma dosyć ciągłego zrzędzenia, narzekania i niedoceniania tego co się ma

Odnośnik do komentarza

Witaj kilimandzaro222!

Nie będę doradzała - "Zostań z nim" albo "Zostaw go", bo to Twoje życie i tylko i wyłącznie Twoje wybory. Mogę Ci jedynie napisać, jak ja tę sytuację widzę z mojej perspektywy. Chłopak ma ewidentnie problemy ze sobą, zdiagnozowane zab. osobowości, możliwe, że depresja, ale nie bardzo przejawia inicjatywę, by sobie pomóc. Same łykanie tabletek niczego nie zmieni. Powinien skorzystać z psychoterapii. Mam wrażenie, że choroby są alibi dla jego małej zaradności życiowej. Fajnie, jak ktoś się o niego troszczy, głaszcze po główce, opiekuje. W Tobie chyba bardziej upatrywał opiekunki i matki niż kobiety, z którą chciałby przeżyć życie. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś choruje, nie ma siły, ale Twój partner woli bezproduktywnie spędzać czas przed komputerem zamiast porozmawiać z Tobą, zadbać o Waszą relację. Nie jesteś w stanie kochać za dwoje i starać się za dwoje, jeśli mu nie zależy. Nudzicie się ze sobą, pytasz, po co jesteście ze sobą... Nie wiem. To Wy powinniście sobie odpowiedzieć na to pytanie. Wiem jedno - nie możesz z nim być z poczucia lęku, że jak go zostawisz, to on sobie coś zrobi i z poczucia winy. To nie jest dobre spoiwo związku. Postaw jakieś granice, powiedz, by poszukał pracy, zaczął psychoterapię (mam nadzieję, że wizyta u psychologa coś wyjaśni), uniezależnił się od rodziców, by w końcu pokazał, że chce o Was walczyć. Jeśli nie zrobi nic, najzwyczajniej w świecie nie zależy mu na sobie samym i Tobie również. Zdaję sobie sprawę, że jest Ci trudno zakończyć związek, bo go kochasz, ale nie wiem, czy warto tkwić w relacji, która unieszczęśliwia i karmić się złudzeniami, że coś się zmieni. Samo się nic nie zmieni, jeśli Twój partner nie zainicjuje tych zmian. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego!

Odnośnik do komentarza

I co z tego, że gdy jego stan się polepszy, to będzie wdzięczny Kilimandżaro za to, że go nie zostawiła? Przecież w związku nie chodzi o to, żeby jedna osoba robiła wszystko, aby pozyskać sobie wdzięczność drugiej/tym bardziej, gdy cały czas idzie to w jedną stronę/, tylko żeby dwoje ludzie byli ze sobą szczęśliwi.
Kilimandżaro ewidentnie nie jest z nim szczęśliwa, chyba na tym powinniśmy się skupić. :/
A skoro tak jest, Kilimandżaro, to wracamy do tego, o czym była mowa już wcześniej, czyli że nie wiadomo, po co z nim w ogóle jesteś, że ciężko w tym się jakiegoś sensu dopatrzyć. Ja bym Ci radziła jak najszybciej to zakończyć, inaczej ten układ będzie Cię coraz bardziej wykańczał, i tylko będziesz marnowała swój czas. Może nawet całe życie zmarnujesz, i sporo zdrowia. Nie pozwól na to, musisz się troszczyć o siebie.
A jego możesz wspierać nie będąc jednocześnie jego partnerką, bycie w związku z nim a pomoc jemu to dwie różne sprawy, jak tu już nieraz było mówione, i nie należy tego ze sobą mieszać.
Możesz chcieć jego dobra, może Ci zależeć na nim jako człowieku, ale nie musi Ci zależeć na ciągnięciu związku z nim. Nie masz takiego obowiązku, i odchodząc nie zrobisz niczego złego.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...