Skocz do zawartości
Forum

Fobia społeczna i zaburzenia odżywiania


Rekomendowane odpowiedzi

Hej :)

ana107
Może dlatego wolę udawać, ponieważ nie chcę po raz kolejny wszystkich zawieść? Nie chcę pokazać wszystkim jak bardzo jestem słaba, boję się ich reakcji.

Ale dlaczego miałabyś kogoś zawieść, mówiąc o swoim problemie? Przecież to nie Twoja wina, że go masz, że sobie z nim nie radzisz. Zresztą chyba nie ma nikogo, komu by się zawsze wszystko udawało.
To, że przyznajesz, że masz problem, że mówisz o tym otwarcie i chcesz z nim walczyć świadczy właśnie o Twojej sile, a nie słabości.
Co powiedzieć psychologowi? Co najmniej to wszystko, co tutaj napisałaś. Jeśli łatwiej Ci jest o tym pisać, to może zapisz sobie to na kartce, i daj ją psychologowi? Możesz mu powiedzieć, że to dlatego, że ciężko Ci się przełamać, na pewno to zrozumie.

Odnośnik do komentarza

Boję się reakcji, że właśnie powinnam sobie z nimi poradzić. Lub jak to kiedyś moja mama powiedziała ja w moim wieku jeszcze nie mam żadnych problemów, nie wiem czym one są, że dopiero później gdy założę swoją rodzinę zobaczę jakie życie jest trudne.
Ja myślę, że gdybym była wystarczająco silna nie doszłoby do tego wszystkiego.
A jeżeli pokażę mu kartkę, a on każe mi o tym wszystkim opowiedzieć lub nie będzie chciał przeczytać? Wiem, że pierwsza wizyta musi być z rodzicem więc tym bardziej będę się stresować. Dalsze wizyty odbywają się już bez udziału rodzica? Mam jeszcze jedną prośbę, gdy napiszę sobie co chciałabym mu przekazać mogę najpierw napisać to tutaj i wysłuchać waszych opinii?

Odnośnik do komentarza

ana107
Boję się reakcji, że właśnie powinnam sobie z nimi poradzić. Lub jak to kiedyś moja mama powiedziała ja w moim wieku jeszcze nie mam żadnych problemów, nie wiem czym one są, że dopiero później gdy założę swoją rodzinę zobaczę jakie życie jest trudne.
Ja myślę, że gdybym była wystarczająco silna nie doszłoby do tego wszystkiego.

No wiesz, pewności nie ma, że np Twoja mama zareaguje z ten sposób. Ale to nie oznacza przecież, że musisz się z tym zgadzać. Masz prawo mieć swoje zdanie, prawda?
Ja np uważam inaczej.
Po pierwsze, to wcale nie są jakieś błahe problemy, tylko duże problemy z psychiką. Masz bardzo poważne objawy, które mogą wskazywać na depresję, i to raczej ciężką jej odmianę. A w takim razie chyba niemożliwe jest poradzić sobie z tym samemu, tym bardziej jeśli do tego dochodzą inne zaburzenia, o których tu wspomniałaś. Więc nie zgadzam się z tym, że gdybyś była silniejsza, to byś sobie z tym poradziła, sama siła tu nie wystarczy.
Po drugie, nieprawda, że to właśnie w związku okazuje się, jakie zycie jest ciężkie. Przecież nie po to ludzie wiążą się ze sobą, aby jeden drugiemu uprzykrzał życie, ale w zupełnie innym celu, powiedziałabym, że przeciwnym do tego.
Mam nadzieję, że nie weźmiesz mi tej uwagi za złe, ale według mnie tak najczęściej mówią ludzie, którzy nie są szczęśliwi.

ana107
A jeżeli pokażę mu kartkę, a on każe mi o tym wszystkim opowiedzieć lub nie będzie chciał przeczytać? Wiem, że pierwsza wizyta musi być z rodzicem więc tym bardziej będę się stresować. Dalsze wizyty odbywają się już bez udziału rodzica?

Mi się wydaje, że jak mu powiesz, że masz blokadę przed mówieniem i bardzo cięzko Ci się przełamać, to nie powinien tego od Ciebie wymagać, tym bardziej na pierwszej wizycie. Nie wiem, czy na następnych też beziesz musiała pójść z rodzicami. Chyba nie powinno tak być, ale dobrze by było, jakby w tej sprawie się ekspert wypowiedział.

ana107
Mam jeszcze jedną prośbę, gdy napiszę sobie co chciałabym mu przekazać mogę najpierw napisać to tutaj i wysłuchać waszych opinii?

Oczywiście, nie ma problemu.

Odnośnik do komentarza

Moja mama kiedyś powiedziała mi to prosto w oczy. Tata także twierdzi, że nic złego się nie dzieje, ale wydaje mi się że on po prostu woli nic nie widzieć nie musi się wtedy niczym zajmować, przejmować.
Myślę że ona mówiła także o dzieciach, że wtedy życie jest naprawdę trudne. Co do tego muszę się zgodzić, nie uważam że jest ona szczęśliwą osobą. Co więcej dostrzegam w niej bardzo dużo zachowań depresyjnych i nerwicowych, dochodzi do tego jeszcze brak jakiegokolwiek wsparcia w moim tacie, a ja nie zawsze mogę jej pomóc, w wielu sytuacjach wydaje mi się że jest już za późno. Wiem że miała bardzo ciężko w życiu i nadal nie może do końca dojść do siebie.
Mam nadzieję, że tak będzie. Może jutro porozmawiam o zapisaniu mnie z mamą. W przychodni do której ma zamiar mnie zabrać przyjmują cztery panie psycholog, nie wiem na jakiej podstawie wybierze do której mnie zapisze.

Odnośnik do komentarza

ana107
Co do tego muszę się zgodzić, nie uważam że jest ona szczęśliwą osobą.

No widzisz. :( W ogóle to bardzo przykre czytać to co piszesz o swoim tacie. Jak można nie wspierać ukochanej osoby na tyle na ile się da?! Uchylać się od opieki nad dzieckiem, "nie widzieć" jego problemów dla własnej wygody? Gdy się żyje z partnerem, który przybiera taką postawę, to faktycznie życie może być trudne. I tak, zwłaszcza wtedy, gdy są dzieci, bo siłą rzeczy jeszcze więcej obowiązków skupia się na jednej osobie.
No, Twoja mama nie ma lekko, ale przecież wcale nie musi tak być. Gdy Ty się z kimś zwiążesz, Twoje życie z nim może wyglądać zupełnie inaczej. To od Ciebie i Twojego mężczyzny będzie zależało, czy się o to postaracie. :)

ana107
Mam nadzieję, że tak będzie. Może jutro porozmawiam o zapisaniu mnie z mamą. W przychodni do której ma zamiar mnie zabrać przyjmują cztery panie psycholog, nie wiem na jakiej podstawie wybierze do której mnie zapisze.

Ok. :) A są w jakiś internetowych rankingach opinie na ich temat? Jak tak, to można by wybrać jedną z tych pań na ich podstawie, jeśli byś tak wolała.

Odnośnik do komentarza

Tak, jest taki ranking tutaj: Ranking Psychologów na AbcZdrowie.

Witaj Ana107.
Rodzic nie musi być obecny przy rozmowie z psychologiem jeśli sobie tego nie życzysz. Konieczna jednak jest jego zgoda na taką rozmowę. Psychologa obowiązuje tajemnica lekarska, ale w przypadku zagrożenia życia będzie musiał poinformować o tym rodziców.
Pamiętaj, że to bardzo ważne, żebyś nie ukrywała myśli samobójczych. Problemy są inaczej wtedy odbierane a co za tym idzie, łatwiej będzie można je rozwiązać.
Chciałem Ci jeszcze powiedzieć, że najtrudniejsze problemy pojawiają się zanim człowiek tak naprawdę dorośnie. Później można sobie już poradzić prawie ze wszystkim.
Pisz kiedy tylko masz ochotę czy potrzebę i nie przepraszaj, nie masz za co.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo siły!

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Nie rozumiem dlaczego on tak się zachowuje, wydaje mi się że ma to związek z moją babcią. Jej wychowanie i jej cechy, które z czasem pojawiają się w moim tacie to potęguję. Nie wiem co mogę zrobić, żeby pomóc to zmienić.
Szukałam na wielu rankingach, ale zbytnio mi to nie pomogło. Nie znalazłam opinii na temat wszystkich pań psycholog, a te które znalazłam są podzielone, niektórzy uważają, że są one świetne, a inni żeby lepiej się do nich nie zbliżać.
Czyli wystarczy, że moja mama ze mną pójdzie, ale poproszę ją żeby została na korytarzu? Boję się że psycholog powiadomi ją o myślach samobójczych i o tym że prawie doszły one do skutku.
Dziękuję, to że mogę tutaj napisać naprawdę mi pomaga.
Napisałam coś na kształt tego co chciałabym pokazać psychologowi, nie wiem czy dodać coś jeszcze, czy coś wykluczyć. 'Mam problem, z którym nie potrafię sama sobie poradzić. Nie wiem czy jest to dla Pani błahe czy wręcz przeciwnie uważa Pani, że to poważna sprawa, mam nadzieję, że będzie Pani chciała mi pomóc.
Może zacznę od mojego nastroju. Uczucie smutku i przygnębienia jest ze mną przez cały czas, nie potrafię się tego pozbyć. Od dłuższego czasu miałam wrażenie, że coś się we mnie wypala, teraz czuję jakbym w środku tak naprawdę umarła. Czuję pewnego rodzaju ból, którego nie potrafię wytłumaczyć. Wszystko straciło dla mnie sens, nic mnie nie interesuje, straciłam zainteresowanie czymkolwiek. Cały czas mam wyrzuty sumienia, obwiniam siebie dosłownie za wszystko, uważam że wszystko jest tylko i wyłącznie moją winą. Czuję się bezwartościowa, czuję że nie jestem nikomu potrzebna, że potrafię tylko krzywdzić innych. Nie widzę jakiegokolwiek sensu w moim życiu. Bardzo chciałabym się uśmiechać, podejść do życia z uśmiechem, ale nie potrafię. Mam uczucie ciągłego zmęczenia niezależnie od tego co robię. Mam problemy ze snem, często wcale nie mogę spać, albo śpię po kilkanaście godzin a i tak wstaję niewyspana. Budzę się kilka razy w nocy często mam problem z późniejszym zaśnięciem lub wręcz zasypiam z otwartymi oczami, później wstaję kompletnie nieprzytomna. Mam problemy z koncentracją, przez co mam problemy z nauką. Mam myśli samobójcze, które pojawiają się kilka razy na dzień, kiedyś prawie doszły do skutku. Czuję, że moje życie i tak nie ma sensu, ja nie potrafię się z niego cieszyć i wszystkim wyszłoby to na dobre. Nadmiar emocji, które czuję jest naprawdę przytłaczający, tak samo jak uczucie pustki, obojętności.
Nie akceptuję siebie nawet w najmniejszym stopniu. Czuję się gorsza od innych. Myślę, że inni patrzą na mnie tak samo jak ja, wyśmiewają, oceniają. Mijając obcą osobę na ulicy czuję, że myśli ona o mnie jak najgorsze rzeczy. Strach przed spotkaniem z kimkolwiek, rozmową mnie paraliżuje. Nie potrafię z tym walczyć. Gdy pojawia się strach zaczynam się ogromnie denerwować, zaczyna mi się kręcić w głowie, serce przyspiesza, pojawia się ucisk i ból w klatce piersiowej, język zaczyna mi się plątać, zapominam o wszystkim. Chyba dlatego coraz rzadziej wychodzę z domu, a w szkole idzie mi coraz gorzej.
Jest jeszcze problem z jedzeniem. Nienawidzę jedzenia, przy każdym posiłku jak i po nic płaczę. Mam wyrzuty sumienia o wszystko co trafi do moich ust. Bywają dni, w ciągu których nie jem nic lub prawie nic. Nie potrzebuję i nie chcę się zmuszać. Moja waga spada chociaż coraz wolniej. Są również takie dni, w ciągu których nie potrafię przestać wpychać jedzenia do ust. Krztuszę się nim, płaczę, czuję okropne bóle brzucha, ale nie mogę przestać. Później muszę się tego pozbyć, ale waga i tak wzrasta. I tak w kółko.'

Odnośnik do komentarza

Witaj Ana107.
Możesz powiedzieć, że chcesz z psychologiem rozmawiać sama i normalnie nie powinno być z tym problemów.
W liście nie musisz niczego zmieniać. Może się zdarzyć, że psycholog poprosi Cię o opowiedzenie tego wszystkiego. Jeśli dasz radę to opowiadaj, ale pamiętaj, nic na siłę. Jeśli coś będzie zbyt trudne to powiedz o tym.
Po tym co przeczytałem muszę Ci powiedzieć, że Twoi rodzice muszą wiedzieć o Twoich myślach samobójczych. Myślę, że już sama zauważyłaś, że sprawa jest już bardzo trudna.
Nie potrafię Ci pomóc z wyborem psycholożki. Jakoś musisz z mamą zdecydować. Jeśli okaże się, że nie dogadujesz się z psycholożką to na następną wizytę możesz umówić się do innej. Mam nadzieję, że uda się za pierwszym razem.
Powiem jeszcze raz, że jesteś naprawdę w bardzo złym stanie i rodzice muszą się Tobą właściwie zająć. Jeśli nie będą wiedzieć nic o myślach samobójczych to nikt ich nie przekona, że coś złego dzieje się z Tobą naprawdę.
Pozdrawiam serdecznie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza
Gość Monika M. 13

Witam Aniu.
Ja miałam podobne problemy w liceum jak Ty. Ale miałam szczęście, że była u nas w szkole jedna nauczycielka, która miała dobry wpływ na mnie i dzięki niej szłam do przodu. Nie wiem dlaczego tak było, nawet nie prosiłam o pomoc, ale ona dodawała mi siły. Minęło już dziesięć lat jak opuściłam tę szkołę i moje problemy znowu zaczynają się powtarzać. Przez jakiś czas myślałam, że sama dam sobie radę. Ale są też ludzie, którzy się zajmują takimi problemami i potrafią znalezć przyczynę problemu, aby potem skutecznie pomagać. Dobrze, że już teraz to widzisz, że potrzebujesz pomocy. Nie koncentruj się na tym, co inni o Tobie myślą, nawet w szkole. Ty wkładasz swój trud, nie jest ważne jak Ci to wyjdzie. Właściwie według takiej skali nauczyciele powinni stawiać stopnie, bo każdy uczeń jest inny. Po kilku latach zobaczysz, że ten trud jest bardzo ważny, nawet ważniejszy niż oceny. Nie myśl o tym, co było, ale każdego dnia zaczynaj na nowo walczyć ze sobą. Nawet jak Ci coś nie wyjdzie, przez to też możesz się czegoś nauczyć.
Twoja mama jest dobrą osobą, już samo to, że chce Ci pomóc i to, że z Tobą porozmawiała tak jak umiała o tym mówi. Może sama nie wie jak Ci pomóc, bo może nikt jej nie pomógł, ale z czasem może też to się zmieni. Czasem oczekuje się wiele od rodziców i to oni powinni pomóc dzieciom, je wspierać, iść z nimi, umacniać, pomagać w trudnościach, bo sami już przez nie przeszli, ale często jest tak, że rodzice sami nie mają już siły, nie radzą sobie z sobą samym, dopiero dzieci pomagają im "powstać".
To, że jesteś lękliwa, to dziękuj za to, bo są ludzie, którzy przez to, że są odważni ranią innych. A ty przez tę swoją nieśmiałość masz szacunek do drugiego człowieka, nie podchodzisz do niego, bo nie chcesz go zranić. To jest też w pewnym sensie szlachetność. Umiej ją dobrze wykorzystać.

Pozdrawiam
Monika

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czy będę wstanie o tym mówić, ale się postaram, bardzo chcę żeby to wszystko się skończyło. Rozumiem, że powinni się tego dowiedzieć, ale czuję jakby z chwilą gdy się tego wszystkiego dowiedzą mój świat miał się kompletnie rozsypać. Nie wiem może to głupie, ale teraz gdy nikt o niczym nie wie czuję pewnego rodzaju bezpieczeństwo.
Moniko, dziękuję że napisałaś. Czy teraz gdy to wszystko wróciło korzystasz z pomocy psychologa? Myślisz, że to ci pomaga? Martwię się moimi wynikami w szkole, bo boję się, że niczego w życiu nie osiągnę, nie będę miała pracy i żadnych perspektyw. Myślę, że właśnie wolałabym być odważną osobą, a nie lękliwą, której nikt nie zauważa, może miałabym wtedy przyjaciół? Nie czułabym się taka samotna.

Odnośnik do komentarza

Pewnie, że jego zachowanie może mieć związek ze wpływem babci. W końcu bardzo dużo wynosimy z domu.
Nie martw się na zapas o przyjaciół i pracę. Tych p-ierwszych często poznaje się dużo później niż w Twoim wieku. Więc to, że teraz ich nie masz o niczym nie świadczy, nie musi oznaczać, że coś jest z Tobą nie tak. Na wykształcenie się w kierunku który Ci najbardziej odpowiada i znalezienie pracy też masz jeszcze dużo czasu.
Zamiast martwić się tym, co będzie w przyszłości, skup się na tym, co możesz zrobić teraz.

ana107
Nie wiem może to głupie, ale teraz gdy nikt o niczym nie wie czuję pewnego rodzaju bezpieczeństwo.

W sumie to zrozumiałe, ale nie zawsze najlepsze rozwiązaniem jest to najbezpieczniejsze.
Też uważam, że Twój opis Twojego stanu jest zupełnie w porządku, możesz to pokazać psychologowi.

Odnośnik do komentarza
Gość Monika M. 13

Cześć Ania.
Dzięki za odpowiedź. Czy korzystam z pomocy psychologa?
Jeszcze nigdy nie byłam u psychologa.
Właściwie dopiero niedawno dotarło do mnie to, jak się nazywa mój problem, nie wiedziałam, że może to być zaburzenie lęku społecznego i że więcej ludzi ma podobne problemy. Zanim pójdę do psychologa może jeszcze potrwać, bo nie jest to dla mnie łatwe i jestem w tej chwili za granicą. Dzięki tej stronie i radom tutaj piszących trochę się przełamałam. Ktoś mi też napisał, że ten problem można przepracować, a ja zawsze myślałam, że nigdy z tego problemu nie wyjdę. Powoli idę do przodu.
Czytam też taką książkę: Terapia lęku społecznego (podręcznik dla pacjentów). Autor: Hope... Próbuje na razie sama ją rozpracować, zanim będę miała możliwość wizyty u psychologa w Polsce. W książce jest kilka ćwiczeń do przerobienia, na prawdę pomocne.
Pozdrawiam
Monika

Odnośnik do komentarza

Może masz racje, ale w szkole też się często dziwnie czuję, wszyscy mają kogoś, a ja często zostaję sama. A jeśli chodzi o kierunek, który mi odpowiada to też jest problem. Większość osób w moim wieku wie co chce robić w życiu, wie co ich interesuje, a ja nie wiem nic. Dochodzi jeszcze wybór szkoły w tym roku, a co za tym idzie całkiem nowe środowisko czym też się bardzo stresuję. Chodzi Ci o to, że jedyne co mogę teraz zrobić to pójść do psychologa?
Dziękuję.
Moniko, dziękuję że napisałaś. A możesz mi powiedzieć jak radzisz sobie z tym na co dzień? Mnie też to forum pomaga, cieszę się, że tutaj trafiłam. Uważasz, że warto przeczytać tą książkę? Może także powinnam po nią sięgnąć, jeżeli tobie pomaga.

Odnośnik do komentarza

ana107
Może masz racje, ale w szkole też się często dziwnie czuję, wszyscy mają kogoś, a ja często zostaję sama. A jeśli chodzi o kierunek, który mi odpowiada to też jest problem. Większość osób w moim wieku wie co chce robić w życiu, wie co ich interesuje, a ja nie wiem nic. Dochodzi jeszcze wybór szkoły w tym roku, a co za tym idzie całkiem nowe środowisko czym też się bardzo stresuję. Chodzi Ci o to, że jedyne co mogę teraz zrobić to pójść do psychologa?
Dziękuję.

No, może nie jedyne, ale jedna z głównych rzeczy. Piszesz inni to, inni tamto. Ale co za róznica właściwie? Inni to inni, a Ty to Ty. Oni już teraz mają przyjaciół, a Ty masz jeszcze kupę czasu żeby poznać swoich.
tak samo tym co masz robić w przyszłości też się nie martw. Co możesz zrobić teraz dla przyszłości, to rozwijać swoje zainteresowania. W szkole skup się na tym przedmiocie, który lubisz, średnia nie jest ważna. No i jak taki sobie upatrzysz, to przede wszystkim staraj się go jak najlepiej umieć, a nie mieć z niego jak najlepszą ocenę.
Jesli masz pozaszkolne zainteresowania to też bardzo fajnie, i zdecydowanie warto się tym zająć, mimo że niekonieczie zrobisz dzięki temu karierę.

Odnośnik do komentarza

Z tym też mam problem, zawsze porównuję się do innych, najczęściej na swoją niekorzyść. Hm.. zainteresowania, nie wiem czy w ogóle jakiekolwiek mam. Kiedyś bardzo lubiłam sport. Bieganie, jazda na rowerze, aerobic, różnie ćwiczenia siłowe, chciałam nawet zapisać się na basen, ale za bardzo się wstydziłam. Z czasem musiałam z tym skończyć, po części z powodu chorej ręki, a po części z powodu tego że stało się to moją obsesją. Jadłam coraz mniej, a coraz więcej ćwiczyłam często doprowadzałam się do takiego stanu że po prostu mdlałam. Teraz często zdarza mi się, że mam ochotę poćwiczyć, ale po prostu nie mam siły fizycznie jak i psychicznie.

Odnośnik do komentarza

ana107
Z tym też mam problem, zawsze porównuję się do innych, najczęściej na swoją niekorzyść.

No właśnie, a to nie jest dobry kierunek. Każdy z nas jest wyjątkowy, to nie ma sensu, a tylko można sobie zaszkodzić w ten sposób. Wbić w kompleksy, zdołować, czasem do innych niedobrych rzeczy to może prowadzić.
Bardzo fajne masz te zainteresowania. :) Ale coś mi się wydaje, że najpierw trzeba będzie się zająć problemami z psychiką, a dopiero potem się za nie zabrać. Teraz mogło by się znowu zdarzyć, że wpadniesz przez nie w obsesję. I sama piszesz, że nie masz na razie sił psychicznych na to.
A jak teraz jest z Twoją ręką? Czy dalej masz z nią problemy, dalej przeszkadzałaby Ci w tych ćwiczeniach?
Tak czy siak nie masz się absolutnie czego wstydzić, przecież to nic złego takimi rzeczami się zajmować. A jak dla mnie to wręcz bardzo fajna sprawa. :)

Odnośnik do komentarza

Uważam, że każdy jest wyjątkowy.. Każdy oprócz mnie. Mówisz o kompleksach, zdołowaniu to wszystko jest ze mną na co dzień. Nie akceptuję żadnej rzeczy w mojej osobie. Uważam, że jestem gorsza od innych.. Niewystarczająco dobra by być szczęśliwą.
Nie wiem co będzie w sprawie mojej wizyty u psychologa, mama przestała cokolwiek mówić na ten temat, a ja jakoś nie mam odwagi żeby się jej o to zapytać. Czuję się lepiej, może samej uda mi się z tego wyjść? Chyba zaczynam w to wierzyć.
Problem z ręką nadal jest i nie wiem jak i kiedy się zakończy. Mimo tego znowu zaczęłam ćwiczyć, ale tak żeby nie obciążać ręki. Mam nawet w planach zapisanie się na siłownię.

Odnośnik do komentarza

ana107
Uważam, że każdy jest wyjątkowy.. Każdy oprócz mnie. Mówisz o kompleksach, zdołowaniu to wszystko jest ze mną na co dzień. Nie akceptuję żadnej rzeczy w mojej osobie. Uważam, że jestem gorsza od innych.. Niewystarczająco dobra by być szczęśliwą.

Ale wiesz, że to nie jest prawda, że nie powinnaś tak o sobie myśleć?
Nie rezygnuj z psychologa. Mam przestała o tym mówić, trudno. W takim razie Ty sama zacznij z nią o tym rozmowę. Spytaj ją, kiedy pójdziecie do tego psychologa.
Nawet, gdyby to miała być przesada(choć ja tak nie uważam), to co zaszkodzi pójść i sprawdzić? Najwyżej okazałoby się, że wszystko jest w porządku.

ana107
Problem z ręką nadal jest i nie wiem jak i kiedy się zakończy. Mimo tego znowu zaczęłam ćwiczyć, ale tak żeby nie obciążać ręki. Mam nawet w planach zapisanie się na siłownię.

No to super, bardzo fajnie, że mimo problemów z ręką wracasz do aktywności dizycznej. :)
A byłaś ostatnio z tym u lekarza?

Odnośnik do komentarza

Przepraszam, że odpisuję po tak długim czasie, ale nie potrafięznaleźć nawet chwili wolnego czasu, a jeżeli już takową znajdę jestem zbyt zmęczona by cokolwiek robić.
Wiem, że nie powinnam tak o sobie myśleć, że to nic dobrego, ale nie potrafię siebie zaakceptować.
Obiecuję, że porozmawiam z mamą, ale coraz bardziej boję się tej wizyty.
Byłam, chodzę co miesiąc, ale lekarz chyba trochę bagatelizuje to co do niego mówię. Teraz czekam na termin rehabilitacji.

Odnośnik do komentarza

ana107

Wiem, że nie powinnam tak o sobie myśleć, że to nic dobrego, ale nie potrafię siebie zaakceptować.
Obiecuję, że porozmawiam z mamą, ale coraz bardziej boję się tej wizyty.

Wiesz, może w tej samoakceptacji też by Ci pomógł psycholog. Fajnie, że porozmawiasz o tym z mamą. :) Niepotrzebnie się tak boisz, to nic strasznego. No chyba że trafisz na jakiegoś "kołka", czasem tak bywa.

ana107
Byłam, chodzę co miesiąc, ale lekarz chyba trochę bagatelizuje to co do niego mówię. Teraz czekam na termin rehabilitacji.

No to pewnie nieprędko się wyprostuje ta sprawa z ręką. Chyba nie pozostaje nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość. :/ Ale i tak dobrze, że w międzyczasie znalazłaś jakieś ćwiczenia dla siebie. :)
Aha, wspominałaś, że chciałaś się wcześniej zapisać na basen, ale się wstydziłaś. Dlaczego? szkoda by było, gdybyś miała rezygnować tylko z tego powodu. Tym bardziej, że często to też pomaga w rehabilitacji. Mi na przykład bardzo pomogło, gdy po złamaniu nogi, następnie zdjęciu gipsu, miałam duże problemy z poruszaniem nią(praktycznie nie mogłam jej zginać)

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czy z moją samoakceptacja da się cokolwiek zrobić, czuję do siebie tak ogromną niechęć jak do niczego innego na świecie. Mam nadzieję, że będzie to ktoś chcący naprawdę pomagać ludziom. Wydaje mi się, że ten lęk jest spowodowanym moją trudnością z mówieniem o swoich problemach, bo boję się jedynie momentu, w którym przekaże to psychologowi. Sprawa z ręką ciągnie się od września.. Mam nadzieję, że nie potrwa to już długo. Z tego co mówisz, pomysł z basen byłby całkiem dobrą sprawą, ale jakoś nie dam rady. Po pierwsze nie wyjdę przy ludziach w kostiumie, po drugie nie potrafię pływać, a poza tym samej byłoby mi troszkę głupio.

Odnośnik do komentarza

Jak dla mnie wstydzić się być samemu w wodzie nie ma powodu, ale niektórzy wolą iść z kimś, bo wtedy mają okazję do wspólnych zabaw, sami by się nudzili. A na dłuższą metę to moim zdaniem warto by się nauczyć pływać. Przydatne tak ze względów rehabilitacyjnych, jak i ze względu na bezpieczeństwo.
Nie wyszłabyś nigdy w kostiumie? Hmmm... To pewnie też się wiąże z tymi problemami z samoakceptacją. Jak widać bardzo wiele zależy od uporania się z tym, i z innymi problemami z psychiką. Teraz może Ci się wydawać, że to jest niemożliwe, ale to właśnie przez to, że te problemy dotyczą myśli i emocji. Można powiedzieć, że tak jakby jesteś uwięziona we własnej głowie. Przynajmniej ja tak to widzę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...