Skocz do zawartości
Forum

Agresywność, problem z alkoholem i zazdrość partnera


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mieszkam u swego partnera, jesteśmy razem 8 lat. Nie wiem co robić, bo on twierdzi, że mnie kocha, ale nie chce się ze mną ożenić - sugeruje mu to już od ok.4 lat. Teraz zastanawiam się czy odejść, ponieważ podejrzewam, że pije co dziennie alkohol. Zaczęło się od 2-3 piw dziennie - gdy mu zwracałam uwagę, powiedział mi, że będzie pił piwo, bo lubi i mu tego nie zabronię. Odkąd z nim mieszkam znajduję czasami w domu butelki po wódce, a widząc go co dziennie mam wrażenie, że jest "chycony". On twierdzi, że nie pije i wkurza się, gdy mu zwracam uwagę i pytam, czy potrzebuje pomocy. Twierdzi, że nie jest alkoholikiem. W ostatnim czasie zrobił się bardzo agresywny i nerwowy. Gdy ogląda telewizor mam być cicho i nie przeszkadzać. Nie wolno mi przechodzić przez pokój, gdy on ogląda TV, bo się strasznie wkurza. Denerwuje go, gdy włączam pralkę - bo jest straszny hałas. Raz powiedział, że wypi..rdoli w końcu tę pralkę, bo tak głośno chodzi. Pyta się często czy mam kogoś, bo ostatnio zostaję dłużej w pracy (mamy gorący okres i nie wyrabiam z robotą) i jeżdżę czasami na szkolenia i to dla niego jest dziwne i podejrzane. Nie odzywał się do mnie przez tydzień, kiedy poszłam na 2 godziny popołudniu odwiedzić koleżankę. Wydarł się na mnie, kiedy mu powiedziałam, że idę na pogrzeb ojca koleżanki z pracy (bo po co tam idę, jak jest sobota i w domu jest dużo roboty) itd itp - możnaby wymieniać. Co dziennie zwracam mu uwagę, że jest pijany, a on się mnie pyta co się ze mną dzieje, że się zmieniłam, że jestem dla niego chamska i traktuję go z góry. Ciągle się awantury - ja jestem w stosunku do niego w porządku i naprawdę delikatnie mu zwracam uwagę i na dodatek oferuję pomoc w leczeniu. On oczywiście nie widzi problemu w sobie, a jedynie we mnie. Mówi, że ja wszystko psuję, że się zmieniłam itd. Na poczatku nalegał na ślub, a teraz śmieje się, gdy o tym wspominam.Mam pytanie: czy faktycznie to po mojej stronie leży wina, że źle między nami się układa , czy on mną manipuluje ? Często odczuwam taki wewnętrzny niepokój, boję się przy nim odbierać telefony i mówić mu o pewnych rzeczach, bo nie wiem jak zareaguje. Czy on stosuje wobec mnie terror psychiczny i sprawia, że to ja czuje się wszystkiego winna? Co robić, bo mi odechciewa się żyć. Moje dzieciństwo było straszne i zawsze marzyłam o założeniu normalnej rodziny. Mam prawie 29 lat i chyba żadnych szans na normalne życie. Wszyscy w tym wieku powychodzili już za mąż, zostanę chyba sama do końca życia albo będe się bała odejść od mojego obecnego partnera i moje życie będzie gehenną. Co robić? Palnąć sobie w łeb?

Odnośnik do komentarza

Nie rozumiem, dlaczego zakładasz, że do końca życia będziesz sama? Porównujesz się ze znajomymi, a to błąd, powinnaś podejmować decyzje w zgodzie ze sobą z tym co czujesz i czego potrzebujesz, a nie z tym, jak żyją Twoi znajomi.

Zdecydowanie problem nie jest z Tobą, z tego co widzę. No chyba że w tym, że jesteś za mało stanowcza. Jak non stop widzisz że on jest pod wpływem, i znajdujesz butelki po wódce, on ma problem z alkoholem, i to duży. A że nie chce się do tego przyznać, to inna sprawa.
Przeszkadza mu że pralka jest za głośno, a czy sam próbuje coś przy tej pralce robić? A przy innych pracach w domu? Bo na razie on mi wygląda na jakiegoś pana i władcę, któremu wiecznie coś przeszkadza, nic od siebie nie daje, swoich wad nie dostrzega, a gdy o nich wspomnisz, to zwala winę na Ciebie. I tak, to ostatnie może być manipulacją. Tak w ogóle to może to być też syndrom Otella, pasowała by do tego ta agresja, nadużywanie alkoholu i częste posądzenia o zdradę. Ale w takim razie powinien iść do psychologa, żeby to sprawdzić.
Na dłuższą metę taki związek może Cię bardzo wyniszczyć, dlatego jedno jest pewne-nie możesz w nim tkwić na siłę. Jeśli on nadal nie będzie widział problemu i nie będzie chciał się zmienić, powinnas odejść.
W takiej sytuacji to, że on nie chce się z Tobą ożenić jest akurat najmniejszym problemem.

Odnośnik do komentarza

Masz partnera, tyrana i boisz się odejść. A może powinnaś?
29 lat, to piękny wiek i wszystko można zacząć od nowa.
Wiadomo, nie od razu znajdziesz chłopaka, ale im wcześniej zaczniesz go szukać, tym większą szansę masz na ułożenie sobie życia.
A może twoja wyprowadzka wstrząśnie nim na tyle, że postara się zmienić?

Na razie spisz sobie wszystko, co cię boli i spróbuj porozmawiać z nim. Na spokojnie, bez kłótni, wyjaśnij mu swoje stanowisko i daj ultimatum. Albo zmiana, albo rozstanie.
Tylko nie daj się sprowokować, bo jak znowu zaczniecie się kłócić, to nie będzie nic wyjątkowego, tylko norma.
Musisz być całkowicie spokojna, mówić cichym głosem, stać cię na to.

Odnośnik do komentarza

Ka-wa ma rację, chcesz ślubu z takim człowiekiem? Myślę, ze powinnaś się wyprowadzić. To może nim wstrząśnie jak ktoś tu pisał.
Moim zdaniem powinnaś przestać mu "matkować". Widzisz, że to nic nie daje, Ty się denerwujesz, on się nakręca. On sam musi zrozumieć, że ma problem. Ze spada na dno, że powoli traci wszystko co ma.

Odnośnik do komentarza

unna - z nim nie da się porozmawiać na spokojnie, bo on nie widzi żadnego problemu w sobie, tylko ciągle we mnie. Ciągle mi wmawia, że się zmieniłam. Próbowałam wiele razy podejmować rozmowę - bez rezultatu. Spokojnie pytałam co się dzieje, czemu pije i się ukrywa, że mu pomogę wyjśc z tego, jesli będzie chciał, że możemy pójść do psychologa, ale tak jakbym rzucała grochem o ścianę. On nie widzi, że się z nim coś niedobrego dzieje. Ciągle ma humory, obraża się o byle co. Jak mu mówię co dziennie, że się wyprowadzę, to mówi: "prosze bardzo, tam są drzwi", jakby mu w ogóle nie zależało, a z drugiej strony mówi, że mnie tylko kocha i nie pozwoli mi odejść i jak zobaczy mnie z innym facetem, to będzie go dręczył(niby w żartach). Ostatnio też nie chce się z nikim spotykać, proponuje mu wyjścia do znajomych i rodziny - on nie chce. Jak sama pójdę, to się nie odzywa. Do domu też nikogo nie chce żebym zapraszała, bo on chce w wolnym czasie odpoczywać (czyli leżeć cały dzień przed telewizorem). Czuje się strasznie samotna, nie mam z kim pogadać, nikomu nie mówię o tym, że podejrzewam mojego partnera o alkoholizm, bo sie tego wstydzę. Czuję, że wszyscy się powoli od nas odwracają:/

Odnośnik do komentarza

też myślę, że najlepszym sposobem byłoby odejść, ale próbowałam wiele razy i jestem strasznie słaba. 8 lat związku jednak coś znaczy, ciężko podjąć tak drastyczną decyzję. Kurcze wiem, to jest strasznie błahe, ale jednak bardzo trudne:/ Wiem, że nie będę z nim szczęśliwa, już jestem bardzo znerwicowana. Zapisałam się nawet do neurologa, bo coś mi się z nerwów dzieje, często mi ręce drżą, mam kilkudniowe bóle głowy, chyba ze stresu; ciężko jest mi się skupić i skoncentrować na pracy, no i wzrok mi leci, coraz gorzej widzę:/ Mój facet to nie jedyny problem. Mam dwóch braci chorych psychicznie, a moi rodzice są niesłyszący. Od samego początku mam pod górkę i jeszcze teraz problem z facetem:/ Nic tylko się powiesić chyba pozostaje

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
No sense, wiem, że mimo tego, że nie czujesz się z nim szczęśliwa, trudno jest Ci przekreślić tyle lat wspólnego życia. Musisz sama dojrzeć do tej decyzji. Radziłabym Ci, abyś porozmawiała z psychologiem, nie tylko ze względu na problemy z Twoim partnerem, ale również ze względu na objawy, o których wspomniałaś - być może są to symptomy zaburzenia nerwicowego.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...