Skocz do zawartości
Forum

no sense

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez no sense

  1. Pozostaje mi tylko samopomoc i zażywanie magnezu... Przynajmniej tak mogę sobie pomóc, aby normalnie funkcjonować
  2. Witam, co do terapii, to mieszkam w małym mieście i nie ma czegoś takiego jak terapia grupowa. Jest tylko dostęp do psychologów, którzy przyjmują w szpitalu i wątpię,aby rozmowa z nimi mi w czymkolwiek pomogła. Mój brat, który jest chory na schizofrenię chodził do takiego psychologa i te rozmowy nie prowadziły do niczego. Trwały krótko, chodziło tylko o zaliczenie kolejnego pacjenta w możliwie krótkim czasie. Próbowałam szukać w większym mieście psychoterapii grupowej dla fobików społecznych, ale nigdzie nie mogę tego znaleźć. Nie wiem, może w Warszawie bym znalazła, ale nie w moim pobliżu. W ogóle brak jest informacji, aby któraś klinika zajmowała się typowo fobią społeczną. Są terapie dla chorych psychicznie, ale nie znalazłam nic dla fobików. Gdzie tego szukać? Zaznaczam, że odprowadzam co miesiąc składki na NFZ i nie zamierzam jeszcze płacić za prywatne wizyty i prywatne terapie. Nie stać mnie na to
  3. Witam,od jakichś 2 lat coś się ze mną dzieje i nie potrafię sobie z tym poradzić. Najchętniej chciałabym umrzeć,żeby już nie cierpieć. Zaczęło sie od napinania mięśni twarzy i ciągłego kołatania serca. Z czasem napięcie mięśni twarzy zaczęło być coraz bardziej uciążliwe, zwłaszcza w rozmowach z ludźmi. Bardzo mi to utrudniało i utrudnia rozmowę z ludźmi,bo to napięcie powoduje u mnie nienaturalny wyraz twarzy,a jak próbuję się uśmiechnąć,to wygląda to tak, jakbym była zła.Ostatnio doszedł szczękościsk i szczękanie zębami.Ponadto serce mi kołata,denerwuję sie, nie jestem w stanie nic sensownego powiedzieć i chce jak najszybciej uciec.Na ulicyalbo w pracy na korytarzu modlę się tylko o to,żeby nie spotkać nikogo znajomego.Samo powiedzenie "cześć" powoduje to nienaturalne spięcie twarzy,nie potrafię sie rozluźnić. Próbuję na wlasną rękę terapii Richardsa,ale jest trudno,bo cały czas mam negatywne myśli (związane z moją trudną sytuacją rodzinną),czuję się gorsza od innych. Nie wiem co robic? Nie chcę brać tabletek, ale może to jedyne wyjście z sytuacji...
  4. Dziękuję unna :) Spróbuję tej metody, bo już czasami nie daję rady. Miałam czasami gorsze, czasami lepsze dni, a teraz od ponad tygodnia jestem w ciągłym napięciu i już mnie to strasznie męczy. Staram się unikać rozmów z ludźmi w pracy, bo za każdym razem twarz mi się momentalnie napina i robię dziwną minę, zwłaszcza jak próbuję się uśmiechnąć. To jest dla mnie istna męczarnia. A czy długo walczyłaś z nerwicą? Byłaś u lekarza, abyzdiagnozował Twoją chorobę? Ja chyba muszę się wybrać...
  5. Przeczytałam artykuł Metody na stres i ja zastosowałam już wszystkie te metody, a napięcie jest coraz silniejsze :( Zaczęłam od usuwania negatywnych myśli i zastępowania je pozytywnymi. Ćwiczę 1-3 razy w tygodniu, w zależności ile mam czasu. Na początku ćwiczenia dawały mi mnóstwo endorfin,a teraz nic nie czuję po wysiłku. Zero endorfin. Jestem osobą szczupłą i nie mam problemu ze swoim wyglądem. Wolny czas poświęcam na czytanie książek czy oglądaniu filmów i wówczas napięcie znika, ale to się diametralnie zmienia jak spotykam się z ludźmi. Co mam robić ??? Juz nie daję rady, a nie mogę się zamknąć w domu, bo nikt mi nie pomoże finansowo.
  6. Dziekuje za podpowiedzi. Ja już staram się rozluźniać i przed każdym wyjściem do pracy robię ćwiczenia rozluźniające,a także powtarzam sobie ciągle: zachowuj się naturalnie, a jak mi przyjdzie z kimś porozmawiać face to face, to moje ciało w sekundzie się spina, a twarz sztywnieje i każda próba uśmiechu kóńczy się mocnym napięcięm twarzy i wygląda to tak, jakbym spinała mięśnie twarzy. Gdzie można wykonać takie treningi kompetencji społecznych?
  7. Od jakiegoś roku mam problem z twarzą i również ze sobą. Twarz mam okropnie napiętą w trakcie rozmów z innymi ludźmi, nie jestem w stanie nawet naturalnie się uśmiechnąć i za każdym razem jak to próbuję robić, robię dziwną minę jakbym była zła. Ogólnie często budzę się z uciążliwym kołataniem serca, a w kontaktach z ludźmi jestem strasznie spięta i nie jestem w stanie się rozluźnić, nie potrafię być naprawdę sobą, język mi się plącze, czuję lęk . Bardzo proszę o pomoć, jak to zlikwidować. Czy to fobia społeczna? Będąc dzieckiem byłam nieśmiała, potem żyłam normalnie i towarzysko, a gdy zostałam sama, zaczęły się te lęki w kontaktach z ludźmi i dziwne napięcie twarzy, nad którym nie jestem w stanie zapanować i strasznie mnie to stresuje.
  8. Dziękuję!!! wygląda na to, że to chyba to. Ja już nie mogę usiedzieć,chodzenie też sprawia mi ból, nie wiem jak ja wytrzymam do jutra. Może faktycznie zrobię sobie okład z rumianku
  9. Witam, nie wiem gdzie mogę się zwrócić o pomoc. Byłam wczoraj na pogotowiu, ale lekarz mi powiedział, żebym udała się do ginekologa prywatnie, bo on mi nie może pomóc :( W weekendy nie ma szans się do nikogo dostać i muszę czekać do jutra, ja chyba zwariuję. Na początku tego tygodnia wydawało mi się, że zrobiło mi się jakieś zadrapania i czasami piekło przy oddawaniu moczu. W czwartek zauważyłam, że na lewej wardze sromowej zrobiła się krosta. W piątek lewa warga strasznie spuchła i pojawiła się druga krosta, z obu wylewała się ropa. W sobotę wzięłam lusterko, żeby sie temu przyjrzeć i okazuje się, że między łechtaczką a lewą wargą cały czas wydziela się jasno żółta wydzielina. Dzisiaj krosty opanowały prawie całą lewą i prawą wargę, a także zmierzają w okolice odbytu. Co dziennie dbam o higienę, w ciągu dnia czasami stosuję też chusteczki nawilżające do higieny intymnej i nigdy do tej pory nie miałam tego typu problemów. W piątek kupiłam sobie tantum rosa do przemywania , kapsułki dopochwowe i clotrimazol do smarowania i jest coraz gorzej :( Co robić?? Czy ktoś miał już taki przypadek? Czy możliwe jest, aby na całodobówce lekarz odmówił mi pomocy i zasugerował, żebym poszła prywatnie do ginekologa? A jakbym dostała krwawienia albo jakiegoś ostrego zakażenia? Jestem załamana, proszę o pomoc!
  10. współczuję, ale tak się kończy bezstresowe wychowanie i dawanie dziecku wszystkiego czego zapragnie. Najgorsze jest to, że teraz wszyscy rodzice tak robią i aż sie boję pomyśleć co będzie dalej:( Być może Pani syn nie radzi sobie ze śmiercią taty, albo przechodzi buntowniczy wiek, chce się wyszumieć, wyszaleć. Powinien jednak mieć szacunek do mamy. Może spróbować go namówić na wizytę u psychologa?
  11. no sense

    Po rozstaniu

    Ale to nie jest twoja wina, każdy ma jakieś problemy, ale to nie znaczy, że gdy one się pojawią, trzeba od nich uciekać. Jeśli Twoja dziewczyna by się kochała, to byłaby z Tobą do tej pory i mocno wspierała twoje leczenie, które na pewno przyniesie odpowiednie rezultaty. Nie martw się, to że masz chwilowe problemy nie oznacza, że nie spełniasz się jako facet. O tym trzeba rozmawiać, to nie jest wstyd. Wyleczysz sie z tego i będzie ok. Na pewno znajdziesz kobietę, która Cię doceni i pokocha za to jaki, jesteś, bez względu na wszystko:)
  12. Arturze pod żadnym pozorem nie rzucaj lekarstw!!! Zażywaj je tak, jak przepisał Ci lekarz, one zacznął na Ciebie działać dopiero po 2 tygodniach regularnego zażywania. Mieszkasz sam, czy z mamą? Dobrze by było, aby ktoś nad Tobą miał kontrolę, jeśli mieszkasz sam, przeprowadź się do mamy, niech czuwa nad tym, abyś regularnie zażywał leki. Poprawę zauważysz najwcześniej po 2 tygodniach. Czy to zdarzyło Ci sie pierwszy raz, czy chorujesz już od jakiegoś czasu? Jesli jest to pierwszy epizod - bardzo dobrze, że zacząłeś się leczyć, będzie łatwiej złagodzić chorobę i szybko ją wyleczyć bądź uśpić na długi czas. To czy jest to tylko psychoza, czy coś więcej, wykazałaby długotrwała obserwacja szpitalna. Jeśli masz możliwość, to znajdź dobry szpital i zapisz się w kolejce na hospitalizację, ale poszukaj takiego oddziału, gdzie nie leczą tylko farmakoterapią, ale również psychoterapią. Mam brata, który choruje na schizofrenię i bardzo podobnie u niego to przebiegało, u niego występowały jeszcze głosy i myśli samobójcze, bo robił rzeczy, których nie chciał robić. Musiał niestety wykonywać polecenia głosów, a potem przez to bardzo cierpiał. Rozmawiał z niestniejącymi postaciami, psychoza przebiegała bardzo ostro, ponieważ odrzucił leki po tygodniu zażywania, a potem ciężko go było namówić na leczenie, bo uważał , że jest zdrowy. Niestety jego stan bardzo się pogarszał i zagrażało to jego życiu, jak nas - rodziny z nim mieszkającej. Dlatego tak ważne jest , abyś zażywał leki, bo wtedy zachowasz kontakt z rzeczywistością i łatwo Ci będzie z tego wyjść.
  13. no sense

    Po rozstaniu

    Pawwel Miałem problemy z erekcją, które bardzo wpłynęły na moją samoocenę i stan psychiczny. Wina była po środku, ponieważ mój stan wynikał po części z jej reakcji na sytuację, natomiast ja dosyć długo zwlekałem z wizytą u specjalisty (dopiero w krytycznym momencie, kiedy faktycznie problem był spory udałem się do seksuologa). Ogółem, zanim lekarz włączył terapię farmakologiczną, moje libido spadło do zera, moja ex była tym stanem rzeczy bardzo sfrustrowana. W połowie kuracji, kiedy wszystko z mojej strony zaczęło wracać do normy, ona stwierdziła, że ma już dość. Inna sprawa, że dokładnie w okresie przyjmowania przeze mnie lekarstw jej ginekolog zalecił jej przerwę w antykoncepcji, więc nasze współżycie znów było w martwym punkcie. Suma sumarum, ona stwierdziła, że nie czuje się przy mnie kobietą.. a ja myślałam, że to głównie facetom zależy na seksie:) Jeśli to była przyczyna rozpadu związku, to niestety ona Cię nie kochała. Bo miłość polega na tym, że jest się ze sobą bez względu na wszystko, w zdrowiu i chorobie, że zawsze można liczyć na tę drugą osobę. Ja z kolei znam odwrotny przypadek, kiedy facet zerwał z dziewczyną po 4 latach, bo ona nie kochała się tak często, jak on tego chciał. To jest straszne, ale niestety prawdziwie. Naprawdę bardzo Ci współczuję i życzę , abyś spotkał kobietę, która naprawdę Cię pokocha i z którą będziesz baardzo szczęśliwy. Trzymam kciuki!!!
  14. no sense

    Po rozstaniu

    twoja reakcja jest jak najbardziej normalna. potrzeba czasu, aby wyleczyć zranione serce, zwłaszcza że była to Twoja narzeczona, a więc zapewne planowaliście wspólną przyszłość. Nawet lepiej dla Ciebie będzie, jeśli pobędziesz trochę w samotności, po długim związku nie warto od razu wiązać sie z kimś innym, bo może to okazać się zgubne. Uczucie przyjdzie z czasem. Na pewno jeszcze spotkać "tę jedyną" :) powodzenia!
  15. ka-wa Ciekawe ,że nikomu nie znikają tylko tobie!? To chyba dobrze jak są moderowane ataki personalne ,bezczelność,itp., szkoda ,że nie widzisz problemu w sobie,czytaj Regulamin Forum i się do niego stosuj ,a przestaniesz się dziwić. Bardzo dobrze to ujęłaś ka-wa. Hejterów trzeba tępić :)
  16. ~cytrynowa babeczka No tak ,spodziewałam się że post który skierowałam do Redakcji z prośbą o wyjasnienie ,z jakiego to powodu moj post skierowany do autorki -zostanie usuniety.... Czy w ten sposób działa Redakcja szanującego się forum ? Czy guzik kosza jest w rękach jednej z uczestniczek tego forum ,bo jakims dziwnym trafem ,wtedy kiedy pojawi się na forach abc ,moje posty znikają ?... A co było w tym poście? Czy on pojawił sie na forum,a potem został usunięty? Jeśli chcesz mi coś powiedzieć, to napisz do mnie wiadomość. Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni:)
  17. wow, pod moją nieobecność, rozkręciła się tutaj naprawdę gorąca dyskusja - ale zauważyłam, że każdy kolejny post jest pełen ciepła i dobrego słowa. Dziekuję za dobre słowa i odrobinę zrozumienia:)
  18. moim zdaniem powinieneś odwołać ślub, jeśli nie jesteś tego pewien i masz wątpliwości. To jest decyzja na całe życie, zniszczysz życie sobie i swojej narzeczonej, bo ona w końcu odczuje to na swojej skórze, że jej nie kochasz. Takie małżeństwo jest bez przyszłosci, prędzej czy później się rozpadnie, albo będziecie tkwić razem w tym nieszczęsciu.
  19. Ile desperacji w twoim poście. Ja mam 30 lat i żadnych perspektyw na założenie rodziny, nie mówiąc już o dziecku. Z jednym mężczyzną straciłam 9 lat, bo czekałam jak głupia, podobnie jak Ty. Niby na początku nalegał na ślub, ale ja byłam jeszcze bardzo młoda i nie do końca pewna czy tego chce. Gdy już ja byłam pewna, on nie chciał, odkładał na temat na później. Potem zaczął się alkohol, chamskie zachowanie i brak szacunku. Odeszłam od niego, bo zmarnowałam tyle lat życia. Myślisz, że mi jest z tym dobrze, wiedząc że wszyscy moi znajomi już dawno pozakładali rodziny i mają dzieci, są szczęśliwi? A ja zostałam zupełnie sama. W tym wieku wiem, że nie mam szans na znalezienie wolnego faceta, bo wszyscy już dawno sie pożenili. Straciłam wiarę w założenie rodziny i posiadanie dzieci. Ale Ty masz 27 lat, zostaw tego gościa i poszukaj kogoś innego. Przecież on Cię nie kocha, nie szanuje. Widujecie sie tylko na parę godzin w tygodniu i Ty jesteś pewna, że chcesz z nim spedzic reszte życia? Zastanów się i w koncu zrób coś z tym, zanim będzie za późno.
  20. nie czytałam całego forum, ale wydaje mi się, że żona Cię nie kocha. Bo nie rozumiem, jak można wziąć ślub i nie chcieć zamieszkać z mężem?? Naprawdę współczuję takiej chorej sytuacji. Nie ma nic gorszego jak władcza babcia, która chce, aby wszystko było tak jak ona zechce, bo ona wie wszystko najlepiej. To często teściowe doprowadzają do rozwodów. Wydaje mi się, że musisz koniecznie przekonać żonę, aby zamieszkała z Tobą i dzieckiem bez mamy. Wtedy będzie miała okazję przekonać się, czy dalej jesteś wybuchowy czy może zauważy, że jesteś zupełnie innym człowiekiem. Nie chcę też być złym prorokiem, ale strasznie to dziwne, że żona nie chce mieszkać z Tobą, a budujecie razem dom. Może być faktycznie tak, że byłeś jej potrzebny, aby spłodzić dziecko , a teraz dokładasz do domu, a potem ona zażąda rozwodu. Być może ma już kogoś innego, a Ty nie jesteś jej już potrzebny. Porozmawiaj z nią szczerze. Może spróbuj wprowadzić się do nich i wytrzymać narzekania teściowej. Wizyta u terapeuty też może okazać się konieczna. Powodzenia!!
  21. dziękuję wszystkim za dobre słowa!!! zdaję sobie sprawę, że choroby psychicznej się nie wybiera i już dawno się z tym pogodziłam, chociaż było trudno. Niestety życie z takimi osobami jest bardzo ciężkie i pełne cierpienia. Jednak osoba chora nie jest nawet świadoma tego co robi i sama bardzo, bardzo cierpi. Cieszę się, że są tacy ludzie, jak Wy, wypowiadający się na tym forum, którzy rozumieją sytuację. Szkoda, że nie wszyscy mają takie nastawienie - moja rodzina (wujkowie, ciotki i kuzynostwo) wstydzą się naszej rodziny, czasami udają, że nie widzą na ulicy. Kuzynka nawet nie zaprosiła na wesele nas, jako jedynych z rodziny. Nasza jedyna babcia mówi, że mój młodszy brat( który zachorował na schizofrenię 3 lata temu) nie jest chory, tylko mu odwaliło po narkotykach. Oczywiście żadnych narkotyków nie zażywał, tylko "ktoś" tak doniósł mojej babci i ona w to uwierzyła. Dlatego też, chciałam wiedzieć, jak to widzą inni. Dziękuję Wam!!!
  22. Nie szukałam na tym forum usprawiedliwienia,a głosu kobiet,które znalazły się w podobnej sytuacji. No niestety Polacy słyną z nienawiści i uwielbiają krytykować innych nie znając do końca sytuacji. Dzięki Kael- ty jako jedyna przedstawiłas wypowiedź oparta na własnym doświadczeniu, a twoja wypowiedź nie była przesiaknieta nienawiścią. Niestety chyba większość facetów to zakłamane dupki,którzy szybko nudza się swoimi zonami i szukają nowych wrażen u naiwnych zagubionych kobiet,które wierzą we wszystko co powiedzą. Czyli bajka o złej i niedobrej żonie jest stara jak świat. Czasami jednak jest tak,że człowiek naprawdę czuje się nieszczęśliwy w związku i powinien mieć prawo do szczęścia. Jednak teraz to już niewiadomo komu wierzyć, świat jest tak zakłamany i obłudny,że lepiej chyba zostać singlem. Chciałam dodać że dzisiaj spotkałam się z moim X i powiedziałam,że nie chce więcej się widywac i lepiej,żeby zajął się dzieckiem, a jeśli faktycznie jest nieszczęśliwy z żoną, to niech w końcu coś z tym zrobi i przestanie się uzalać jaki to on nie jest biedny i skrzywdzony. Zamykam temat.
  23. No to właśnie pisałam o tym,.tylko trzeba nauczyć się czytać ze zrozumieniem. On mi tak powiedział,że jego żona nic nie robi, a w jego domu widziałam całkiem coś innego,a więc mnie oszukał. A Ty gelia kim jesteś, zeby mówić o tym,ze nie mam prawa żyć? Naprawdę szkoda,ze są tacy ludzie na tym świecie jak Ty,totalne bezmozgowia,którzy nie znając życia i sytuacji życiowych ani człowieka potrafią w ten sposób się wypowiadac, oczerniac i mówić, że szkoda ze zyje. Na prawdę współczuje takim ludziom,którzy żyją nienawiścią do innych i trują się swoim jadem. Szkoda tylko,ze takich ludzi coraz więcej i świat przez to jest okrutny. Mnie zycie nauczyło,że nie wolno oceniać nikogo wg stereotypów i jego sytuacji życiowej. Trzeba tego kogoś bardzo dobrze poznać,aby móc cokolwiek na jego temat powiedzieć. I tak często się zdarza,że ten wspaniały, dobry człowiek okazuje się najgorsza szuja,a osoba która źle się prowadzi,ma niewiarygodnie dobre serce i jest wspaniałym człowiekiem. Brak inteligencji świadczy o tym,ze ocenia się ludzi po pozorach. Oby tak dalej gelia,na pewno daleko zajdziesz z takim myśleniem!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...