Skocz do zawartości
Forum

udawanie innej osoby


Rekomendowane odpowiedzi

bardzo ciężko mi o tym pisać i właściwie nie wiem od czego zacząć. Jedyne co wiem to to że bedzie to długi post. Mam jednak nadzieje że ktoś to przeczyta do końca i może w jakiś sposób choćby najmniejszy podpowie mi co z tym zrobić. Problem polega na tym że kłamie, udaję bogatą pewną siebie osobę. Jakbym żyła w swoim idealnym świecie, opowiadam znajomym rzeczy które nie miały miejsca lub wymyślam swoje historie. Nie wiem skąd to się bierze ale to jest ten moment gdzie uświadomiłam sobie że dalej tak być nie może, że nie pieniądze w życiu są najważniejsze i nie ma znaczenia ile ich masz ale to jaką osobą jesteś. wszystko zaczęło sie na studiach z daleka od domu, naopowiadałam że mam mamę lekarza, tata ma własną firmę, ile to nie mamy samochodów itp itd. Brak pewności siebie kompleksy, chęc przypodobania się nie wiem co mnie do tego skłoniło ale przegiełam, i teraz nie wiem jak sobie z tym poradzić bo brnęłam w to bagno pare lat. Problem w tym że chcąc wkońcu być sobą musze to z siebie wyrzucić przed dwoma przyjaciołkami, że nie jest tak, rodzice zajmują się czymś innym, nie mam az tylu smaochodów, nie sram pieniędzmi, boję się ich reakcji, bo co pomyślec o osobie która udawała tyle czasu, mało tego oklamywała przez tyle lat. mogę o tym nie mówić i dalej uważac na to co mowię i czuć się z tym źle ale nie chce mam dosyć, płakać mi się chce jak pomysle ze przez własna glupotę miałabym stracic takie relacje. Nie wiem co zrobić aby wkońcu być sobą w życiu nie udawać innej osoby i byc szczęśliwą. Jak z tego wybrnąc aby nie zniszczyć przyjaźni ?

Odnośnik do komentarza

Wiele osób uważa, że jak powie partnerowi o zdradzie, to poczuje się lepiej. I to robi. Tymczasem to początek wielkiego końca, a prawda dodatkowo rani partnera, który często nie potrafi sobie poradzić z tym faktem. W Twoim przypadku może to nie jest rzecz tak dużego kalibru, ale jednak stawia dość istotne pytanie o naturę tej "przyjaźni". Czym jest dla Ciebie ta "przyjaźń", skoro nie potrafiłaś nigdy być w niej sobą? Zastanów się nad tym jak i nad przyczynami tego, dlaczego im nie mówiłaś prawdy. I nie mówię tu po prostu o odpowiedzi typu "miałam kompleksy", bo jednak kompleksy kompleksami, ale naprawdę bliska relacja powinna iść poza nie, bo niesie np. zaufanie. I dopiero jak to sobie przemyślisz ze wszystkich stron, to się zastanów, czy im to powiedzieć. Wiesz, nie znam natury tej relacji, więc ciężko mi powiedzieć coś więcej, ale trochę dziwnie mi się to widzi. Z jednej strony Twoje kłamstwa, z drugiej Twoja obawa, że prawda zniszczy przyjaźń. Przyjaciel może być wściekły o kłamstwo, ale jeśli powiesz prawdę całkowicie, łącznie z prawdziwymi przyczynami i tym, dlaczego teraz mówisz prawdę i dlaczego akurat im, to czy to byłaby przyjaźń jeśli to by miało ją zniszczyć do końca? Z drugiej strony musisz mieć też świadomość, że jeśli jednak zniszczysz prawdą tę znajomość, to być może dowiedzą się o tych kłamstwach osoby postronne i opinię w środowisku masz załatwioną. Dlatego poprzednia wypowiedź nie jest pozbawiona sensu. Pomyśl, co ile dla Ciebie znaczy. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Zgodzę się z powyzszą odpowiedzia. Przemyśl co zamierzasz zrobic a nie decyduj pochopnie. Miej na wzgledzie to co robilas latami przez pryzmat kolezanek. Natomiat jesli powiesz prawde,przyjmij wsyzstkie tego konsewkwencje na siebie.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Tak naprawdę trudno cokolwiek Ci doradzić, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć reakcji przyjaciółek, gdy wyjawisz im prawdę i przyznasz się, że kłamałaś. Podświadomie liczysz zapewne, że prawdomówność zostanie wynagrodzona, przyjaciółki może będą złe, ale w końcu Ci wybaczą i wszystko będzie dobrze. Ten optymistyczny scenariusz niekoniecznie jednak musi się ziścić. Możesz oczywiście nadal żyć w ułudzie i kłamstwach, czując się z tym źle i ryzykując, że prawda kiedyś sama się "wysypie", ale która z opcji jest lepsza? Nie wiem. Ocena należy do Ciebie. Oba rozwiązania niosą ze sobą określone plusy i minusy. Bilansu musisz dokonać sama. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

wiem że to brzmi jak tania historia z filmu dla nastolatek, ale owszem udało ze wzgledu na to ze studiuje z daleka od domu, a z jedną z przyjaciółek utrzymuje kontakt na odległość, właściwie to polegało to na tym że lubiłam sobie zmyślać jakieś historie, zorientowałam sie w psychiatrii i chyba dolega mi kłamstwo patologiczne, ale najważniejsze że sobie to uświadomiłam i coś chce z tym zrobić nie wiem jak to zakończyć, co do historii to jakoś muszę powiedzieć że moi rodzice nie zajmują się tym czym twierdziłam i że kłamałam

Odnośnik do komentarza

Zmień się, ale nie powinnaś się z tego spowiadać przyjaciółkom.
Zacznij dawać im do zrozumienia, że lubisz fantazjować, że czasem fikcja miesza ci się z rzeczywistością, ale nie opowiadaj dokładnie, o co chodzi.
Prawdopodobnie ocenią cię za kłamcę, będą sobie wyobrażać niestworzone rzeczy, bo w końcu skoro ukrywasz fakty, to coś musi być na rzeczy..
A jak powiesz prawdę, to i tak nie będą wiedziały, czy znowu nie zmyślasz.

Ale jak poznasz chłopaka, to bądź szczera. Jeśli to będzie TEN, to będzie chciał poznać twoją rodzinę itd. Jak będziesz "bujała", to to i tak się wyda, a konsekwencje mogą być przykre.
I nie opowiadaj tyle o swojej rodzinie. Wiem, ze chciałaś imponować koleżankom, ale poznając nowych ludzi, nie musisz o nich w ogóle mówić.
Najpierw poznajcie siebie, na rodzinę przyjdzie czas później.

Odnośnik do komentarza

poznajac kogos nowego nie kłamie, np gdy spotykałam się z pewnym facetem nie kłamałam na swój temat bo wiedziałam że takie udawanie nie ma sensu, problem wlaśnie tkwi w tym ze te pare lat temu skłamalam i to sie za mną ciagnie, przed nimi muszę udawać, i z tego też powodu jest mi coraz gorzej, zapisałam się do lekarza aby zdiagnozował ten mój przypadek czy to poprostu jakis kompeks czy może choroba, a jak wybrnąć z tamtego klamstwa nie wiem ale boje się bo przecież kiedyś to wypłynie, chociażby gdy one poznają kogoś znajomego z mojego otoczenia

Odnośnik do komentarza

najgorsze jest to że nawet bedąc z kimś kiedykolwiek, nie będe oszukiwać. powiem czym się zajmują rodzice normalnie itp ale boje sie gdy ten ktoś pozna te 2 dziewczyny z tamtych studiów, i dojdzie w głupiej rozmowie do jakiejś konfrontacji, i wtedy wyjdę na psycholke przed nimi wszystkimi, musze jakoś to odkrecić bo do tej pory nie wiem czy żylam w złudzeniach czy co ale nie zdawalam sobie sprawy z konsekwencji jakie taka głupota może przynieść

Odnośnik do komentarza

Powiem Ci jako ciekawostkę, że mój były zmyślał różne dziwne rzeczy. Np. to, że studiuje. Potem dogadałam się z dziewczyną, z którą był na roku i okazało się, że studiował tylko semestr. A grał w tę grę całkiem nieźle. Świat się nie zawalił. Do tej pory podśmiewamy się z tą dziewczyną, mi się nawet osobiście zdarza do niego jeśli akurat rozmawiamy, ale nikt sobie niczego z tego nie robi. On akurat nie robił sobie z tego nigdy. Dla mnie to nie jest całkiem zdrowe, ale dlaczego miałoby przekreślić normalną rozmowę? A co do chłopaka, przecież możesz mu o tym opowiedzieć. Wtedy będzie uprzedzony, a Ty zachowasz się w porządku. Jak będzie normalny to zrozumie i pomoże.

Odnośnik do komentarza

boję się komukolwiek do tego przyznać, a już zwłaszcza jeśli trafi się ktoś na kim mi będzie bardzo zależec, sama nie wiem co o sobie myslec bo po co kłamać mając normalną rodzinę. Po prostu czuje się uwięziona w przeszłości i błedach gdzie głupia chciałam się przypodobać zamiast być sobą, mieszkam teraz z dziewczyna ze starych studiów na kolejnym etapie wykształcenia ale w innym mieście, dlatego to sie za mną ciagnie. nie wyobrazam sobie powiedzieć nagle prawdy, czuje się w tym uwięziona, i zle mi z samą sobą. przyznać się nie mogę bo będzie to miało spore konsekwencje ale jak kiedyś wypłynie to również tak się stanie. nie wiem naprawdę co robić ale życ w takim stanie to dłuzej chyba tez nie dam rady

Odnośnik do komentarza

Dobrze by było, gdybyś spróbowała wyjść z tego impasu razem z psychoterapeutą, z którym mogłabyś rozmawiać na bieżąco o tych problemach. To jest możliwe. Nie jestem Tobą, ale pamiętam jak kończyłam liceum, też nie wierzyłam, że ktoś może mnie po prostu lubić. Przez długie lata bałam się komukolwiek zwierzyć np. ze swoich zauroczeń. Ale okazało się, że całkiem bezpodstawnie. Jak już samo się wydało, to okazało się, że osoba, z którą kolegowałam się od lat, przyjęła to naturalnie i mnie nie wyśmiała. Chyba właśnie od tamtej pory nie boję się nazywać tego przyjaźnią. Co więcej, już potem, na studiach, miałam problemy z jednym przedmiotem. I moja paczka autentycznie martwiła się o mnie. Oni nie chcieli, żebym wyleciała. To są drobne rzeczy, które łatwo przeoczyć, ale warto starać się je dostrzegać, bo one dużo potrafią zmienić w naszym życiu. Nie wiem, jak jest w Twoim przypadku, ale nie wierzę w to, że nie można Cię polubić za to, kim po prostu jesteś. Pisząc teraz z Tobą nie odnoszę wcale wrażenia, że jesteś jakaś niesympatyczna, stuknięta czy coś, co mogłoby spowodować, że Cię nie polubię. Wydaje mi się, że masz jakiś problem z poczuciem własnej wartości i wiarą w to, że można Cię pokochać czy polubić (sama rozważ, czy słusznie), ale każdy z nas ma jakieś problemy. To czyni nas ludźmi. To nie jest żaden powód do wstydu.
Tak sobie myślę, co by się stało, gdybyś postanowiła sobie, że np. przez najbliższy czas poeksperymentujesz ze znajomościami? Że potraktujesz je jako test i nawiążesz sobie jakieś znajomości z ludźmi, wobec których będziesz tylko sobą? I spokojnie poobserwujesz sobie, co się stanie, bez obawy, że cokolwiek zniszczysz czy że Cię nie polubią?

Odnośnik do komentarza

jak najbardziej bibop trafiłaś w samo sendo, ja zawsze miałam kompleksy i uważałam się wewnatrz dosłownie za nic nie warta brzydką osobę lecz jakimś cudem moja psychika wybudowała sobie tego typu tarcze obronna, kłamstwo, a gdy zaczelam walkę z kompleksami zaczynałam się sobie podobać problemy tej natury zaczeły znikać to dalej siedziało to w mojej głowie i teraz choć jakaś część mnie akceptuje siebie to ta stara nie pozwala, po prostu jakbym mentalnie dalej była ta gruba zgorzkniała osobą, i życie jakie zbudowałam wyjeżdzając na studia było by idealne gdybym mogła być w nim sobą, dlatego z jednej strony zaryzykowałabym i powiedziała o tym problemie chociaż jednej z nich choć na sama myśl płacze, bo w tych znajomościach byłam sobą mówiłam najskrytsze rzeczy ale przez błedy na początku musiałam kontynuować kłamstwa, a jeśli strace te osoby to w zyciu sobie nie wybacze, bo jakkolowiek by to nie brzmiało, nie zakładałam że te znajomości beda dłuższe i staną się dla mnie tak ważne, a przez tą chorobe na kłamstwa niszcze siebie i innych

Odnośnik do komentarza

zapisałam się już do psychiatry i spisałam na kartce wszystko, niestety wizyta za tydzień, a ja jestem bardzo porywcza i boje sie ze sie wygadam ktorejś z nich, z wyrzutów sumienia, zzauważyłam że nagorzej jest po alkoholu wtedy dalej potrafie nawymyślać różnych rzeczy, uświadomiłam sobie ze to nie jest normalne i poniekąd robiłam to nieświadomie (nie uważając tego za coś złego i nie dobrego). Jestem niesamowicie przerażona tym, dosłownie jakby nagle jakaś kurtyna, poczucie bezpieczeństwa uciekło i dotarło do mnie co odwalam. Boje sie ze jestem jakaś wariatką i nie wiem sama co o sobie myśleć. Mam potrzebe żeby to z siebie wyrzucić a do ani jednej z nich tego nie zrobie bo się boję, nie mam prawa w takim wypadku raczej prosić o dyskrecje, skoro ja sama kłamie i tak je potraktowałam, mało tego boję się ze juz nigdy w nic mi nie uwierzą pomimo że to było zaledwie pare kłamstw taki czas temu :( juz nawet zastanawiałam się czy nie zadzwonić na telefon zaufania, nie poznaje samej siebie

Odnośnik do komentarza

Jeśli dobrze rozumiem, to czujesz się przytłoczona nadmiarem emocji związanych z tą sytuacją i to doprowadza się do przeciążenia i granic obłędu? Takie a'la zawroty głowy (ale nie fizycznie) i poczucie, że za moment zwariujesz od natłoku emocji? Może spróbuj wypisać sobie na kartce za i przeciw na spokojnie. A póki co, może mogłabyś o tym porozmawiać z rodzicami? Masz rodzeństwo? Dobre ciotki? To jednak istotne móc otrzymać bezpośrednie wsparcie od kogoś, z kim mamy osobisty kontakt.

Odnośnik do komentarza

dokładnie tak, dotarło do mnie ze to zabrneło za daleko i że to nie jest normalne. porozmawiałam z siostrą, powiedziałam jej jak kłamałam odnośnie rodziców, pieniędzy itp. poleciła mi się przyznać bo nie ma innej metody wyjścia z kłamstwa jak prawda, nie krzywdziłam przyjaciólek tylko siebie i ze na poczatku bedzie ciezko ale ze z czasem wydaje jej sie ze wybacza jak dobrze to wytlumacze. powiedziałam takze ze zapisałam sie do lekarza. jednak bardzo boje sie ze juz nic nigdy nie będzie takie samo, że dowiedzą się o tym osoby pośrednie że spadnie na mnie cała lawina nienawiści która sama sobie zbierałam przez ten czas udawania takiej super. niestety wizyte mam dopiero za tydzien i modle sie zeby wytrzymac i nic nie mowic dopoki nie skonsultuje sie ze specjalista i nie zapewnie ewentualnego leczenia, boje sie poprostu że teraz juz nikt mi w nic nie uwierzy ze beda myslec ze jestem świruska bo kto robi takie rzeczy... a bynajmniej przez tyle lat i że w środowisku juz bede skreslona i kazdy bedzie mnie traktował z dystansem

Odnośnik do komentarza

Ja zgadzam się z wypowiedziami które sugerują nie robienie żadnych gwałtownych ruchów w tej sprawie.
Chcesz się wewnętrznie oczyścić z wyrzutów sumienia i żyć w prawdzie. Ale myślę ze tak jak Twoje koleżanki są "ofiarami" kłamstwa, tak Ty również jesteś ofiara swoich kompleksów i małego poczucia własnej wartości. Rekompensowałaś to sobie w taki a nie inny sposób, nie robiłaś tego dla zabawy.
Posłuchaj, nikt z nas nie jest idealny, Twoje koleżanki też, więc nie biczuj się tak bardzo tym co robiłaś.
Odradzałabym przyznanie się jako antidotum na całe zło. Jeśli chcesz być uczciwa to może jakoś tak miękko wymyśl coś co wyjaśni pogorszenie waszej sytuację, ze nie jest już tak dobrze jak było, ze zaczęliście żyć przeciętnie.
Teraz jesteś w emocjach a one nie są dobrym doradcą.

Odnośnik do komentarza

Wiesz, biorąc to na rozsądek, myślę, że ludzie powinni zrozumieć, jeśli dokładnie powiesz w czym kłamałaś, czemu nie mówiłaś prawdy i czemu zdecydowałaś się ją teraz powiedzieć, że wiele dla ciebie znaczą i że podjęłaś również leczenie, itd. Jednak jak już było wspomniane, każdy jest inny. No i tylko Ty tak naprawdę wiesz, jak głęboka jest ta przyjaźń. Choć jeśli nie potrafisz uwierzyć, że zasługujesz na akceptację i ciepłe uczucia, to faktycznie ciężko może Ci być ocenić jej jakość. Natomiast na pewno nie można bagatelizować ewentualnych negatywnych konsekwencji, bo jeśli się jednak wydarzą, to będą miały na Ciebie duży wpływ. Postaraj się czymś zająć przez ten tydzień. W końcu wytrzymałaś już bardzo, bardzo długo. Tydzień więcej to nie jest bardzo dużo. Jeśli masz potrzebę, to ponownie pogadaj z siostrą. Powiedz, że czekasz na wizytę i nie możesz sobie poradzić z emocjami, a nie chcesz działać pochopnie. Po prostu jej wytłumacz, jak się z tym czujesz i czego się boisz, jak będziesz się czuć, jeśli Twoje obawy się ziszczą.

Odnośnik do komentarza

Sinnn to jest też kolejna cecha która działa na moją niekorzyść własnie taka porywczość mam objawienie chce naprawiać teraz zaraz a jeszcze bardziej psuje, narazie postaram sie przestać opowiadać bajki i jakkolwiek uciąć temat mojej rodziny pieniedzy itp. Najgorzej ze mam teraz mase obowiązków związanych z uczelnia i nie potrafię się na niczym skupić bo to siedzi mi w głowie. też myslałam o jakimś delikatnym wybrnięciu, bo skłamałam ze mama lekarz a tata ma firme, firma pal sześć można powiedzieć że poprostu nie będzie dłużej prowadził idzie na emeryture i tyle, gorzej z mama bo tak naprawde jest pielegniarka, obydwoje są juz prawie w wieku emerytalnym, ale ja sie boje ze to i tak sie kiedyś wyda.

Odnośnik do komentarza

Bibop moja siostra jest typem twardo stąpającym po ziemi, i generalnie śmieje sie z jakichkolwiek takich chorób. Boje się ze idac do specjalisty okaże sie ze jestem chora na stałe że nie da sie z tym nic zrobić. nie chce kłamać całe życie a boje sie ze do tego to prowadzi, jak raz sie zaplatałam to ze strachu przed tym że ktoś sie dowie z tamtych znajomych zaczne kłamać kolejnych i w koło macieju. boje sie nawet starać się to odkrecic bo mam wrazzenie ze wspollokatorka juz sie zorientowała ze lubie sobie pościemniać. musze ochłonąć faktycznie i poczekać na wizytę, dam znać co i jak chociaż boje sie niesamowicie

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...