Skocz do zawartości
Forum

kawaiherbata

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    warszawa

Osiągnięcia kawaiherbata

0

Reputacja

  1. o wiele lepiej, ciesze sie ze to z siebie wyrzuciłam, wciaż mam pretensje do siebie co ja odwaliłam, ale powtarzam sobie ze nikt nie jest doskonały i żeby sie nie przejmować, wiąze duże nadzieje z ta terapia może mi to uświadomi wiele rzeczy i pomoże. jedyne czego się boję to skierowania do psychiatry od psychologa, że może to coś poważnego ale nie wiem na ile to znowu moje dobieranie sobie do głowy. z osobą ktorej to powiedziałam rozmawiam codziennie i wiem że to głebsza relacja bo duzo tez jej mówie czego nie mówie wspollokatorce. dlatego też wstrzymam sie z odkrywaniem mojego problemu przed nią.
  2. zdobyłam się na odwagę i powiedziałam jednej przyjaciółce, zaczeła sie smiac i powiedziała zebym nie robila z tego jakiegoś dramatu, ze nie wie czemu myslalam ze ona mnie bedzie oceniac przez pryzmat rodziców, i że w życiu bez wzgledu na to kim by byli nie zmieniło by to nic, że rozumie że to mój problem i że każdy ma jakieś jazdy z samym sobą. powiedziałam że to tkwi problem we mnie z samoakceptacją, moimi stosunkami z rodzicami i nadmiernym przejmowaniem się co sobie o mnie ludzie pomyślą. powiedziałam również o wizycie u psychiatry ale obydwie stwierdziłyśmy ze to raczej psycholog wystarczy. narazie boję się ze powiedziała mi to co chce usłyszeć i również z tą obawą sie podzieliłam a ze mnie dobrze zna to sama przyznała że wie ze ja tak bede myslec ale naprawdę mówi szczerze i to ta informacja niczego nie zmieni w naszych relacjach. co do drugiej z którą mieszkam nie mam pewności jak zareaguje i nie wiem czy ta znajomośc jest warta takiej szczerości, wiec narazie sobie odpuszcze. pojde na terapie, zaczne pracować nad sobą i zobaczę co doradzi mi specjalista.
  3. pewnie było by tak samo. po prostu cały czas udaję, żyje nie tak jakbym ja chciała, jakieś poczucie obowiązku w stosunku do samej siebie, innych, (?) bycia taka a nie inna, narzucone wyidealizowane wymagania, dlatego też opisałam w 1 poście taki przykład akurat najmocniejszy dopasowania się poprzez kłamstwo aby to dobrze zoobrazować.
  4. czuję jakby to był mój obowiazek, idąc w jakieś towarzystwo jakie by nie było, to to ja muszę być tą osobą która "rozrusza" impreze. troche tak jakbym zakładala maski i nieraz na siłe próbowała się przypodobać przed lękiem że ktoś może mnie nie polubić.
  5. zobaczę co mi powie psycholog, narazie muszę jakoś wyjść z tej dziwnej depresji ( nie wiem jak to nazwać) ale tak jak wspomniałam dotarło do mnie to co robie, udaję cały czas, aż po rozstaniu z chłopakiem (długa historia) gdzie zostałam skrzywdzona zaczęłam sie zastanawiać co jest nie tak czemu nie potrafie być szczęśliwa sama ze sobą i wtedy do mnie dotarło. bo udaję. plan mam taki że stopniowo będe zachowywać się tak jak czuje niczego nie udawać ale tez nie na siłe złym humorem zwracac na siebie uwagę. przestane udawać, wycofać się z tego co nagadałam średnio dam radę ale jeżeli naucze sie byc sobą i jak te znajomości przetrwają to może wtedy zdobęde sie na odwagę (chociaż to odwlekanie w czasie jest słabe), i im dłużej mija czasu tym mniejsze prawdopodobieństwo przebaczenia.
  6. to wymuszanie śmiechu, udawanie zawsze wesołej, strasznie męczy a gdy zachowuje się normalnie znajomi pytają co się dzieje... mam wrażenie że jak jestem poprostu sobą to nawet nie mam o czym rozmawiać z ludzmi, bo nie mam żadnych zainteresowań, pasji. nigdy nie byłam osobą która udziela się na jakimkolwiek forum, zwłaszcza ze swoimi problemami i jakby mi ktoś kiedyś tak powiedział to bym nie uwierzyła. chciałabym jakby zacząć nowe życie poznawać ludzi, ale przez to że moja znajoma mieszka ze mna to mnie blokuje, bo mam wrażenie że muszę dalej udawać osobę która nie jestem.
  7. zaczełam czytać ksiązki o tym jak przestać sie przejmować itp. mam chęć coś zrobić gdzieś wyjść zacząć życ życiem a nie zamykać się w domu, ale samemu tak ciężko, szybko sie zniechęcam. nawet jak poszłam do pracy na studiach zaraz zrezygnowałam bo było mi ciężko, najgorsze jest to że mam wrażenie że każdy ma jakieś życie tylko ja stoje w miejscu, nie chce się nad sobą użalać ale jak już przychodzi taki moment to też nie za bardzo jest z kim porozmawiać. mój problem z kłamaniem podejrzewam wynika z braku akceptacji od zawsze, nigdy nie potrafiłam w pełni być sobą a teraz nawet jak chce tak namieszałam że czuje ze coś mnie blokuje. napisałam już do psychologa, jestem umówiona z psychiatrą ( chociaż chyba zrezygnuje bo to już raczej na takie poważniejsze choroby z lekami itp.) najbardziej boli mnie to że przed każdym coś muszę ukrywać a bynajmniej tak mi się wydaje, stwarzam pozory chociaż wolalabym poprostu być sobą. jakoś małymi kroczkami muszę zacząć naprawiać moje myślenie.
  8. w tym momencie nie jestem w stanie tego ocenić, bo sama nie wiem jaka jestem naprawdę, zajmę się sobą, ale czuję się strasznie samotna, nie mam z kim wyjść nie mam paczki znajomych jedyne co mam to ta wspollolatorkę ktora jak wyjeżdża to już całkiem nie mam co robić, jedyne osoby do których się mogę odezwać to te które powodują u mnie dalsze kłamanie i koło się zamyka.
  9. najgorsza jest ta chęć wytłumaczenia, wybaczenia od innych jak i samej siebie, i wkońcu możliwość bycia sobą, ale to tak nie działa, i nie obejdzie się bez konsekwencji, możliwe że jak podejmę leczenie tego to to minie może zacznę dostrzegać że bez wymyślania tez mogę być interesującą osobą. chociaż jest mi trudno nie myśleć o tym co narobiłam jednak mam obowiązki związane ze studiami i nie wiem jak ale musze się nimi zając bo to tylko narasta stres. przez to wszystko już nawet boję się rozmawiać z kimkolwiek, jakby jakaś obawa że albo coś sie wyda albo znowu jakimś cudem przyjdzie mi kłamać, w tym momencie nawet boje się skłamać że np nie mogę odebrać telefonu bo coś robie a tak naprawde nie chce rozmawiać, nawet te drobne kłamstwa jakoś mnie drażnią chociaż tak robi każdy czasem
  10. właśnie ciężko niestety, bo gdy zastanawiam się nad tym to nigdy nie zna sie nikogo na tyle dobrze. póki co postaram się być sobą, zrzucić ten ciężar udawania że zawsze jestem wesoła szczęśliwa że to ja muszę zabawiać towarzystwo itp. kłamać choćby za wszelką cenę przestaje, nawet jeżeli przyjdzie mi gryźć się mocno w język, co do rodziców i kłamstw na temat domu, statusu majątkowego to nie będe się wogóle odzywać a po konsultacji z lekarzem i podjęcia terapii z czasem jakoś postanowie jak to odkręcić lub poprostu wybrnąc, wyprostować a jeżeli kiedyś miało by się wydać to trudno. nie wiem, napewno pomogłoby mi w walce z tym zmiana zupełnie środowiska jakby zaczęcie od nowa i ochłodzenie stosunków z ludzmi z okresu tamtych studiów ale narazie to nie jest mozliwe. alkoholu tez poki co nie tknę bo to jest jakby zapalnik
  11. jak najbardziej patrząc na siebie z boku stwierdzam naważyłaś piwa to trzeba je wypić, tylko że naprawdę obawiam się że to zakończy te znajomości, sama na ich miejscu pomyślałabym sobie skoro tak kłamała tyle czasu to co było prawda a co nie. Ja sobie bardzo dobieram do głowy i nie wiem jak się pózniej zachowam, czy nawet jeżeli to wróci jakoś do normy to czy nie będe pózniej popadam w paranoje ze nikt mi nie wierzy, mało tego np rodzice tych dziewczyn jak sie dowiedzą, boje sie nienawiści i że naprawde nawet jak nie one to jak osoby postronne się dowiedzą to uznają mnie za psychopatkę, a ja nią nie jestem mam kompleks przez ktory nazmysłałam myślac ze daleko od domu jestem bezkarna i nie zdawałam sobie sprawy aż do niedawna. naprawdę się boję
  12. Mahomet zdaje sobie sprawę, najgorzej że nie wiem jak sie z tego wyleczyć, mało tego obiecałam sobie mówic już tylko samą prawdę ale przez to że mieszkam z osoba której nawymyslałam głupot poniekąd dalej muszę w to brnąc, ona domyśla sie ze lubie sobie nawymyślać, teraz nie wiem jak to wszystko odkrecić, aalbo wymyśle jakas kolejna historie (choć boje się że w to wszystko nie uwierzy) i jakoś zakończe ten etap albo nie wiem. muszę to jakoś zakończyć ale nie chce przez to palić za sobą mostów i niszczyć znajomości, i tak jak już wspomniano mam problem z samoakceptacja i to mi nie pomoże bo juz czuje sie samotna a co dopiero jak wiekszość osób sie ode mnie odwróci
  13. nie sądziłam że z jedną bedę mieszkać a z druga utrzymywać codziennie kontakt. wprawdzie fakt skłamałam co do zarobkow i profesji co nie jest jakaś wielką zbrodnia ale ciąży mi to, a po alkoholu dalej zdarza mi się wymyślać i ciągnąc tą szopkę, gdy wróciłam do domu i spędziłam czas ze "starymi" znajomymi zrozumiałam dlaczego tak męcze sie poza domem, bo musze udawać kogoś kim nie jestem, a nawet nie tyle udawać a przez to co nagadałam uważać na słowa i pozbawiać się swobody. Mam kompleksy i łatwo dobieram sobie do głowy , do tego moja wyobraźnia też potrafi być bujna, tak jakbym uciekała w jakiś wygodny świat, kłamiąc. odrobine boje się iść odrazu do psychiatry ale mam z ta lekarką porozmawiać telefonicznie, może coś doradzi, albo faktycznie najpierw zapisze się do psychoterapeuty. Sinnn co do Twojej historii to jakbym widziała siebie, te moje problemy poniekąd wynikają z samotności i paranoi że bede juz zawsze sama, a żeby było zabawniej jak już ktoś sie mną zainteresuje, to ja to psuje zazdrością i dobieraniem sobie do głowy nie wiadomo czego po paru spotkaniach...
  14. Bibop moja siostra jest typem twardo stąpającym po ziemi, i generalnie śmieje sie z jakichkolwiek takich chorób. Boje się ze idac do specjalisty okaże sie ze jestem chora na stałe że nie da sie z tym nic zrobić. nie chce kłamać całe życie a boje sie ze do tego to prowadzi, jak raz sie zaplatałam to ze strachu przed tym że ktoś sie dowie z tamtych znajomych zaczne kłamać kolejnych i w koło macieju. boje sie nawet starać się to odkrecic bo mam wrazzenie ze wspollokatorka juz sie zorientowała ze lubie sobie pościemniać. musze ochłonąć faktycznie i poczekać na wizytę, dam znać co i jak chociaż boje sie niesamowicie
  15. Sinnn to jest też kolejna cecha która działa na moją niekorzyść własnie taka porywczość mam objawienie chce naprawiać teraz zaraz a jeszcze bardziej psuje, narazie postaram sie przestać opowiadać bajki i jakkolwiek uciąć temat mojej rodziny pieniedzy itp. Najgorzej ze mam teraz mase obowiązków związanych z uczelnia i nie potrafię się na niczym skupić bo to siedzi mi w głowie. też myslałam o jakimś delikatnym wybrnięciu, bo skłamałam ze mama lekarz a tata ma firme, firma pal sześć można powiedzieć że poprostu nie będzie dłużej prowadził idzie na emeryture i tyle, gorzej z mama bo tak naprawde jest pielegniarka, obydwoje są juz prawie w wieku emerytalnym, ale ja sie boje ze to i tak sie kiedyś wyda.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...