Skocz do zawartości
Forum

Matka i kontrola nad życiem dorosłego dziecka


Gość delune8

Rekomendowane odpowiedzi

Gość delune8

Dlatego, że mój inny wątek trochę się już zagmatwał, postanowiłam założyć nowy. Mam 30 lat. Wyższe wykształcenie.
Jestem osobą homoseksualną, nieśmiałą, spokojną, bez nałogów i nigdy w moim życiu nikogo nie było - nikogo bliskiego, kolegów, koleżanek. Czas zawsze spędzałam z Mamą. Nigdy się nie kłóciłyśmy. Dzisiaj płacę za tę relację ogromną cenę - brak prywatności, życia osobistego, możliwości podejmowania własnych decyzji, wszystko muszę robić zgodnie z wolą Matki. Wie o mnie praktycznie wszystko - co robię, co się dzieje u mnie w pracy, ma dostęp do moich kont - Facebook (oczywiście nie mam tu znajomych, poczta), wie, ile pieniędzy mam na
koncie w banku... Jak się jej coś nie podoba to zaczyna się szantaż emocjonalny.
Ojciec był alkoholikiem. Od paru lat nie żyje. Siostra mieszka poza domem. Zostałam w mieszkaniu tylko ja i Matka. Nie ma ona żadnych znajomych.
Wątek homoseksualizmu pomijam, gdyż ten już wcześniej poruszyłam.

Od stycznia szukam pracy w innym mieście.
Chcę w sierpniu przeprowadzić się do Warszawy. Ale tu znowu pojawia się Mama. Mówi, że Warszawa mnie wyprowadzi, sprowadzi na złą drogę (ojciec był z Warszawy).
Nie dociera do niej, że chcę się rozwijać. Dowiedziałam się, że moje dni w obecnej pracy i tak są policzone. Ale Mama tego nie rozumie, że w naszym mieście nie ma pracy i zostanę wkrótce bez pracy. Nie dopuszcza myśli do siebie, że się wyprowadzę a ona zostanie sama. Jak coś nie jest po jej myśli zaczyna się szantaż emocjonalny - problemy zdrowotne, miny, obserwowanie mnie tak, że nawet nie mogę przez telefon popisać. Kiedy tylko mam telefon w ręku pyta dzwonił ktoś? O wszystko wypytuje, chce znać każdy szczegół, praktycznie każe mi cytować słowo w słowo rozmowę z daną osobą, np. z pracy.
Mówię jej, że się na pamięć tych rozmów nie uczę. Wtedy oburza i dąsa. Kiedy chciałam zmienić hasło do Facebooka, bo skoro ma swoje konto... nadąsała się i zaczął się gniew...
Co mam robić? Jak doprowadzić do mojej wyprowadzki, by mama zrozumiała, że mam do tego prawo, że nic złego nie robię..
Jak zacząć normalnie funkcjonować o żyć swoim życiem?

Jak porozmawiać z Matką o mojej wyprowadzce do innego miasta(to samo województwo)?

Próbuję się jej przeciwstawiać, być dorosłą, podejmować własne decyzje... Ale jak coś nie jest po jej myśli zaczyna się gniew, łzy... I wymiękam... Jest zbyt słaba chyba... I ten lęk, który mi teraz towarzyszy, strach przed reakcją Matki, kiedy powiem jej o wyprowadzce.
Proszę o pomoc.

Odnośnik do komentarza

Nie będę krytykowała matki i jej postępowania.Będąc razem przez wiele lat często jest tak ze matki nie mają swojego życia i żyją życiem dziecka a to zawsze kończy się tak jak u Ciebie.Wyjedź i próbuj swoich sił w innym mieście napewno się ułoży a jeśli nie, zawsze możesz wrocić do matki i znów szukać swojej drogi życia.Najważniejsze w tej decyzji to nie rezygnuj i wszystko dokładnie i spokojnie wytłumacz mamie.Potem dzwoń do niej i mów że wszystko jest dobrze.Ona się uspokoi i przyzwyczai do nowej sytuacji.Niech zapisze się do Uniwersytetu Trzeciego Wieku.Zapozna nowych ludzi i czymś przyjemnym się zajmie.Myślę ,że niektórzy będą pisać :nie tłumacz się ,wyjedź ,nie dzwoń itp ja uważam ,że lepiej spokojnie a konsekwentnie dążyć do celu swojego.

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

To w tobie jest problem.
Jak drętwiejesz ze strachu, że matka strzeli focha, albo będzie symulowała pogorszenia.... w sumie masz to co sobie zafundowałaś -tak działają manipulatorzy.
No i co takiego się wydarzy?
Może dostanie jeszcze spazmów!
Trudno!
Znam nawet 60 letnie osoby które całkowicie tracą rozsądek na hasło bo tatuś..., bo mamusia.
Wyobraź sobie, że przychodzi taki moment w życiu, że role się odwracają i to rodzic wymaga opieki a dziecko zostaje opiekunem i jak to sobie wyobrażasz przy swojej postawie. A jak matka dostanie Alzheimera?
Nikt nie zastąpi Cię w wyzwaniu jakim jest zmierzenie z twoim strachem?
Nie masz powodu by robić z siebie męczennicę.
Wiesz co wyprawiają już dzieci by osiągnąć swój cel? Cuda!

Odnośnik do komentarza

Ciężko Ci będzie,bo za bardzo matka uzależniła was wzajemnie od siebie ,to jest podobnie jak z mamisynkami,nie potrafią odciąć pępowiny,
żeby w tym wieku tak być poddanym kontroli matki,bez żadnej prywatności,ona Ciebie ubezwłasnowolniła ,nie urzędowo oczywiście,zrobiła z Ciebie kalekę umysłową ,zależną od matki ,
myślę ,że bez pomocy psychologa nie uwolnisz się od tej chorej,zaborczej miłości,
nikt za nikogo życia nie przeżyje ,tym bardziej my za dzieci,można się nie zgadzać z ich decyzjami,ale trzeba zaakceptować,chociaż czasem z ciężkim sercem,
a szantaż emocjonalny jest najgorszym rozwiązaniem.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

delune8, jesteś dorosłą kobietą i masz prawo do własnego, autonomicznego życia. Nie musisz mieć chorego poczucia winy względem matki. Ona ewidentnie Cię do Ciebie wiąże. Może boi się samotności? Jedna córka się wyprowadziła, to nie chce stracić drugiej. Nie musisz się jej tłumaczyć. Porozmawiaj z nią, powiedz o swoich planach i tyle. Nie tłumacz się. To ona ma problem z akceptacją Twojej dorosłości i Twoich dorosłych wyborów. Nie musisz żyć według jej scenariusza. Dzieci nie wychowuje się dla siebie... Twoja matka powinna to zrozumieć. Odwagi! Nie rezygnuj z siebie i swoich marzeń. Pozdrawiam i życzę powodzenia w Warszawie! ;)

Odnośnik do komentarza
Gość sprawdź

~delune8 nie wiem czego oczekujesz w poprzednim wątku dostałaś najlepsze porady na jakie nas stać, nikt nie zrobi porządku w Twoim życiu za Ciebie. Przez 12 lat nie zrobiłaś nic i teraz też nic nie robisz tylko się wijesz przed mamą jakby była diabłem wcielonym, a to tylko człowiek taki sam jak Ty. Czy w pracy też jesteś taką myszką, wszystkim pozwalasz wejść na głowę?

Odnośnik do komentarza
Gość takdziałająmanipula

"Wie o mnie praktycznie wszystko - co robię, co się dzieje u mnie w pracy, ma dostęp do moich kont - Facebook (oczywiście nie mam tu znajomych, poczta), wie, ile pieniędzy mam na
koncie w banku... Jak się jej coś nie podoba to zaczyna się szantaż emocjonalny. "

Powinnaś uważać w życiu, bo mam koleżankę, która spod skrzydeł toksycznej matki wpadła w pajęczyny toksycznego faceta (prawdopodobnie obdarzonego borderline), który tak nią chciał sterować, żeby uczynić sobie z niej darmowy, zapasowy worek na spermę.
Coś jest w postawie takich osób, nie wiem co, że przyciągają do siebie osoby, które chcą przejąć nad nimi pełną kontrolę.

Wiele osób, jeśli ma takie nieszczęsne warunki w domu, już za młodu wybiera szkoły z internatem, studia jak najdalej od domu, byleby tylko wyrwać się spod kontroli.

Co po studiach, też ciekawie bywa, bo często rodzina chce wywierać presję na absolwencie żeby szukał pracy na miejscu, bo 600 zł zaoszczędzi na wynajmie. A co jeśli absolwent chciałby wyfrunąć z domu? Tu przychodzi perfidna technika manipulacji rodziców w stylu: "wiesz, załatwimy Ci pracę tu i tu/ znajoma załatwiłaby Ci pracę tu i tu/ tatuś załatwi Ci pracę tu i tu. A jak absolwent powie, że woli gdzie indziej szukać pracy, to nagle zszokowani rodzice dostają tików mimicznych, patrzą się po sobie "w ten specjalny sposób", pełen urazy, jakiegoś gniewu, pychy i wyższości - myśląc sobie pewnie w duchu "już to widzę jak się mu uda/ albo / co za bezczelne dziecko, które odtrąca pracę podsuniętą pod sam nos/ albo/ jeszcze przyjdzie po prośbie", no i oczywiście zapada grobowa cisza.
I co taki absolwent ma czuć, czy to nie paraliżuje w jakiś sposób jego przyszłych ruchów, nie wlewa w niego obawy czy nie uprzedza go negatywnie już z góry, przed przystąpieniem do poszukiwań "wymarzonej pracy", no bo zawsze z tyłu głowy będzie się kołatać, "a co jak nie znajdę pracy, wtedy nie dość że mnie wyśmieją, to powiedzą >>a nie mówiliśmy, i po co było tracić czas na poszukiwanie pracy skoro miałeś przez nas podsuwane pod nos tyle ofert/ teraz to radź sobie sam<<.<br /> Tylko nie piszcie, że trzeba było przyjąć którąś z ofert od rodziców, bo to już jest kaplica i krzyżyk na człowieku, jak już wejdziesz w rytm przyjętej pracy, to tak Ci rodzice ułożą grafik, że będziesz kursować tylko praca-dom i pół godz. odpoczynku po przyjściu po pracy i heja, do roboty w domu, no i oczywiście "masz przez nas załatwioną dobrą pracę, to po co wydziwiasz, gdzie znajdziesz lepszą w twoim wieku, mieszkanie za darmo, itp.

Niech może panowie się wypowiedzą, bo oni też często borykają się z zaborczymi matkami.

Odnośnik do komentarza
Gość delune8

Staram się być silna, ale już nie daję rady.
Zachowanie mojej matki jest po prostu chore! Już tak dłużej nie wytrzymam, nie dam rady!!! Dlaczego ona mi to robi! Co ja jej takiego robię?! Dlaczego ona nie odpuszcza? Rano budzę się w dobrym nastroju, piszę z moją dziewczyną i uśmiech sam pojawia się na twarzy. Ale aż nie chce się rano wstawać. Bo wiem, że w dzień znowu będę miała zszargane przez matkę nerwy. Matka nie odpuszcza, tworzy jakieś chore teorie, zupełnie bezpodstawne. Tu już nie chodzi o moją orientację, bo do tego nie wraca. Moja dziewczyna studiuje psychologię, najpierw umamiła sobie, że moja "koleżanka" chce zrobić ze mnie lesbijkę, a teraz... Za parę dni wyjeżdżam z moją dziewczyną na urlop. Rano siadam do śniadania, a matka znowu zaczyna... Która z nas wymyśliła ten wyjazd, jak ja mogę jechać na urlop i spędzać czas z zupełnie obcą osobą i że skoro ona studiuje psychologię to pewnie mnie wyczuła (bo jestem spokojna, niekonfliktowa - to zabolało, jakby matka uważała mnie za jakąś niedostosowaną społecznie osobę) i na pewno chce mnie okraść. To chore!!! Co ja mam zrobić? Mówię jej, że jestem dorosła, że to moje życie, że mam prawo mieć znajomych. Miałam się z nią nie kłócić, nie tłumaczyć, ale jak zachować nerwy na wodzy kiedy ona wygaduje o mojej dziewczynie, której nawet nie zna takie bzdury. Czy to ze mną jest coś nie tak??? Nie wytrzymam tej sytuacji... A staram się być silna. Ale już nie daję rady. Boli mnie żołądek już od dwóch tygodni. Tak się nie da żyć. A co będzie jak się dowie, że się wyprowadzam... BARDZO PROSZĘ O POMOC. Nie umiem sobie z tym poradzić, chociaż staram się wracać do wszystkich odpowiedzi na mój wątek i zachować zimną krew. Ale ja już tak nie mogę, matka zatruwa mi życie i sobie nic z tego nie robi, jakby nie miała świadomości tego, co wymyśla i jak mnie rani... W jednej chwili jest dobrze, normalnie rozmawiamy, a za chwilę "atak". Ile można takie coś wytrzymać...

Odnośnik do komentarza

Skoro nie pomagają rozmowy i wyjaśniania to jedyny niestety sposób to wyprowadzenie się z domu .To Ty masz się wyprowadzić bo mieszkanie jest mamy.I nie pisz ,że nie masz gdzie i za co.Albo akceptujesz to wszystko i mieszkasz razem albo się wyprowadzasz.Narzekanie nic nie wnosi ,mamy nie zmienisz.Jesteś pełnoletnia to możesz pomyśleć o samodzielnym życiu.

Odnośnik do komentarza
Gość delune8

I nadszedł dzień wyjazdu. Matka chyba do końca miała nadzieję, że jednak zostanę. Rano przestała się do mnie odzywać, zaczęła płakać, nie bardzo nawet chciała się pożegnać, jakbym robiła jej krzywdę, a nie jestem jej własnością, mam 30 lat i mam prawo do swojego życia, a nie robienia wszystkiego z Nią. :(
Teraz będę rozmyślać o Niej, o jej zachowaniu, czy nie zrobi tam czegoś durnego.
Zamiast cieszyć się z wyjazdu jest mi strasznie smutno, że jestem taka słaba i nie umiem sobie poradzić z tą całą sytuacją.

Odnośnik do komentarza
Gość delune8

Chyba matce skutecznie udaje się powodować swoim zachowaniem moje poczucie winy, że zostawiłam ją samą. Myślę, że wcale nie tak łatwo będzie mi poradzić sobie z tym wszystkim... Z jednej strony staram się kierować poradami, ale z drugiej to wszystko tkwi w psychice.

Odnośnik do komentarza

Moja droga nie musisz mieć wyrzutów sumienia,że mamę zostawiasz jest pełnosprawna poradzi sobie.Ty zadzwoń od czasu do czasu i upewniaj ją ,że u Ciebie wszystko w porządku.Z czasem przyzwyczai się i będzie dobrze.

Odnośnik do komentarza
Gość delune8

Zadzwoniłam by była spokojna i... jak zwykle... Dobrze się rozmawiało dopóki nie zaczęło być nie po jej myśli... Oberwało mi się od niej bo powiedziałam że jadę na urlop autokarem, a nie pociągiem i po chwili gadania podniesionym głosem rozłączyła się bez pożegnania... Czy ona celowo mi funduje taką huśtawkę emocjonalną? :( :( :( :( już sobie z tym nie radzę

Odnośnik do komentarza
Gość delune8

Nie radzę sobie z tym. Czuję jak moja psychika "boli", te ciągłe rozmyślanie, słowa matki w głowie i lęk i nią jednocześnie, że coś jej się z nerwów stanie (ma problemy zdrowotne). Chcę być szczęśliwa, mieć swoje życie, ale czuję jaka jestem słaba. :(

Odnośnik do komentarza

Wychodzenie ze współuzależnienia boli. Musi. Twoje szczęście zależy od Ciebie (i powinnaś się udać na terapię). A teraz ciesz się chwilą urlopu - bo Twoje zamartwianie trzyma Cię ciągle w rodzinnym domu. A to nie jest to czego chciałaś.
Moje wychodzenie ze współuzależnienia trwa. Ale po kilku latach (!) nauczyłam się stawiać granice, by czyjeś emocje mną nie rządziły.
Bo jest i tak dużo pracy ze swoimi kobiecymi emocjami i humorkami :)

Odnośnik do komentarza

Weź odpowiedzialność za siebie i żyj swoim życiem, a nie życiem Twojej mamy. To jest dobre dla Ciebie i dla Niej mimo wszystko też (choć Ona może widzieć to inaczej). Będzie bolało. Bo ból jest zawsze tam gdzie coś choruje. Ból jest tutaj dobry - wiesz wtedy że coś jest chore i że musisz działać.

Odnośnik do komentarza
Gość delune8

Teraz widzę, co jest chore. Wcześniej nie widziałam tego aż w takim świetle. Dopiero teraz to zauważyłam, nie dostrzegłam, że problem jest tak ogromny, że relacja z Matką to nie był tylko doskonały kontakt, ona po prostu żyje mną i moim życiem. Kiedy chciałam przerwać pępowinę otworzyłam oczy... Ale chyba o dobre 15 lat za późno, pozwoliłam na pozbawienie się prywatności i przestrzeni, prawa do własnego życia i zdania.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...