Skocz do zawartości
Forum

Ratować małżeństwo dla dzieci?


Gość mama3dzieci3

Rekomendowane odpowiedzi

Gość mama3dzieci3

Witam. Jestem mężatką od 6 lat. Mam z mężem 3 małych dzieci. Jestem u kresu wytrzymałości. Nie wiem czy próbować ratować te małżeństwo, czy lepiej dla własnego zdrowia psychicznego odejść.
Pół roku temu dałam mężowi drugą szansę, jednak ja jakichś super zmian nie widzę.
Odeszłam od niego z dziećmi bo chyba nigdy nie układało się miedzy nami najlepiej. Już tydzień po ślubie rzucił obrączką, bo moja propozycja co zrobić z pieniędzmi ślubnymi, nie była taka jak jego. W ciąży ,nie odnosił się do mnie najlepiej. Po porodzie miałam depresję i musiałam sobie z tym radzić sama. On niestety dołował mnie bardziej, ubliżał. Jego rodzice pomogli nam w zakupie domu. Ja byłam temu przeciwna, ale się nie liczył z moim zdaniem. Każdą decyzję musiał najpierw z teściami skonsultować, moje zdanie o ile było wysłuchane , to było po przedyskutowaniu czegoś z jego rodzicami. Ciągle wmawiał jacy to jego rodzice są nam pomocni ,a na moją rodzinę nie można liczyć.
Pochodzę z rodziny gdzie tata pił i nie do końca wiem jak powinno wyglądać zdrowe małżeństwo. Mąż również nie miał łatwego dzieciństwa, jego tata też pił, do tego zdradzał żonę. Tylko jego rodzice go wykształcili, posiadali jakiś majątek, moi rodzice niestety nie mieli tyle pieniędzy .
Urlop czy weekend spędzaliśmy z jego rodzinką. Żebyśmy jechali w moje strony, był zawsze problem. W ciąży z drugim dzieckiem dalej nie zważał na mój stan i całą ciąże mi ubliżał. Ciągle traktował jak popychadło , sprzątaczkę i służącą. A ja się dawałam i myślałam jak się zmienić, żeby w końcu przestał mnie tak traktować.
Zaszłam w trzecią , nieplanowaną ciążę. Okres ciąży był najgorszym w moim życiu. Mąż wyzywał mnie od patoli, że specjalnie zaszłam w ciążę ,żeby nie iść do pracy. Mówił do dzieci ,że jestem niedorozwojem itp. Teściowa wiedziała i słyszała jak się do mnie odzywa. Nawet pamiętam jak powiedziała mi, że da mi dobrą radę jak mnie wyzywa,żeby się nie odzywać. Mąż do swojej mamy mówi niunia.
Będąc w ciąży, dowiedziałam się o nowotworze mojego ojca. Mąż nie wspierał mnie, wręcz powiedział,że sam sobie załużył bo palił. Mąż był coraz gorszy, ciągle powtarzał ,że nie tak akcentuje, że mam nie taki ton głosu, że jestem najgłupszą osobą jaką zna. Wyganiał mnie z domu, mówił,że wszystko jest jego, chciał rozdzielności, bo twierdził ,że wpędzę go i dzieci w jakieś długi. Kiedy z tatą było źle, kazał mi do niego jechać na weekend i ciągle utwierdzał ,że wszystko jest dobrze ,a po powrocie zarzucał ,że mogłam dłużej siedzieć, bo widzi ,że dzieci nie są dla mnie ważne. Jeszcze teściowa się wtrąciła i powiedziała ,że co ze mnie za matka i dużo rażących słów. Nie rozumiałam ich, bo ja ciągle zajmowałam się dziećmi, prawie ,że nie miałam czasu dla siebie. Natomiast mąż często wyjeżdżał w delegację albo chodził z kolegami na imprezy i ja nigdy nie miałam o to pretensji. Teściowej córka, rozwódka zostawiła z nimi dziecko na pół roku, bo znalazła sobie pracę w innym mieście i nie oceniałam.
Umarł mój tata, nie miałam żadnego wsparcia w nim. Musiałam się zachowywać jak gdyby nic się nie stało. A on i jego mamusia zarzucali mi jeszcze,że moja rodzina jest dla mnie ważniejsza od dzieci.
Nie wytrzymałam, uciekłam z dziećmi do rodziny. Mąż straszył mnie z teściową ,że odbiorą mi dzieci. Bałam się ich. Mąż pracuje na państwowym wysokim stanowisku.
Po miesiącu niezapowiedzianie ,mąż przyjechał ze swoją rodzinką do mnie. Przeprosił za swoje zachowanie i nagadał tyle pięknych słów, że ja oczywiście poszłam na to.
Wróciliśmy razem.
Miała być sielanka ale oczywiście prawie nic się nie zmieniło.Terapię odwlekał, bo twierdził, że moja rodzinka może przyjechać 250 km żeby zająć się dziećmi na czas terapii. Zabrał mi lepszy samochód, który dostałam od niego kiedyś na prezent ,a ten którym muszę jezdzić z dziećmi mało co się nie rozsypie a opony są w tragicznym stanie. Oczywiście on to bagatelizuje. Za chwilę kończy mi się macierzyński i zostanę na jego utrzymaniu. Zasiłek 500+ na siebie złożył, a wcześniej twierdził,żebym na to nie liczyła, że nie będzie żerował na Państwie. Dom w którym mieszkamy jest na jego rodziców. Zaproponowałam, żebyśmy wzięli kredyt, żeby spłacić jego rodziców, żebyśmy wiedzieli,że ten dom jest nasz. Nie przystał na to. Do tej pory nie wiem ile zarabia, a kiedy zapytałam ,że po takim okresie małżeństwa to chyba powinnam wiedzieć. Mąż twierdzi ,że nie zasłużyłam.
Nie wiem czy jest warto, dalej tak żyć, żeby dzieciom nie rozbijać rodziny.

Odnośnik do komentarza

Witaj mamo trójki dzieci!

Pytasz, czy ratować małżeństwo dla dzieci. Odpowiem, nie. To nie jest dobra motywacja, żeby zostać przy mężu. Ratować małżeństwo najlepiej dla siebie, dla Was - to musi być motywacja pozytywna na zasadzie: "OK, nie układa nam się, kłócimy się, ale jednak zależy mi na tym człowieku, chce z nim być, chce jeszcze raz spróbować". Cóż z tego, że zostaniesz przy mężu dla dzieci, skoro będziesz nieszczęśliwa, smutna, przygnębiona, zastraszona, zapłakana, a maluchy będą Cię taką widziały? Będą widziały kłócących się rodziców, ojca, który poniża matkę na każdym kroku? Czy to jest zdrowy dom? Czy to jest dobry wzór na przyszłość dla dzieci? Odpowiedz sobie sama. Ty w tym związku nie masz praw, masz tylko obowiązki. Masz sprzątać, zajmować się dziećmi i słuchać się męża i teściów. Twój mąż natomiast stosuje przemoc emocjonalną, psychiczną. Już sama chyba podjęłaś decyzję, odchodząc od męża i zabierając mu dzieci. Bądź konsekwentna, nie daj się mu złapać na ładne słówka, bo sama widzisz, że to deklaracje bez pokrycia. Zacznij walczyć o siebie, idź na terapię, by odbudować swoje zaniżone poczucie własnej wartości, które próbuje doszczętnie zniszczyć mąż. Pamiętaj, że odchodząc od męża, nie zostaniesz bez środków, bo będzie musiał płacić alimenty na dzieci. Zdaję sobie sprawę, że jesteś przerażona, boisz się, jak sobie poradzisz sama z trójką dzieci. Będzie na pewno ciężko, ale liczę, że przy wsparciu swojej rodziny, poradzisz sobie. Decyzja oczywiście należy do Ciebie. Sama pewnie wiesz, co jest dla Ciebie i dzieci najlepsze. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Myśl o sobie o swoim zdrowiu psychicznym bo musisz mieć siłę żeby wychowywac dzieci! On nie ma dla Ciebie szacunku i już go nie będzie miał, po prostu nie kocha Cię bo nie traktuje się tak osoby kochanej.wiedzial z kim się żeni, że nie jesteś majetna a teraz wypomina, zostaw go z mamusią niech Ci płaci alimenty na Ciebie i dzieci i niech uważa bo straci tą intratna posadke jak się dowiedzą jaki z niego człowiek mąż i ojciec, idź do opieki społecznej i szukaj tam pomocy, powodzenia i szczęścia Ci życzę.

Odnośnik do komentarza

Ja też bym była za tym ,żebyś odeszła,ale nam się dobrze radzi jak nie jesteśmy w takiej sytuacji,
wyobrażam sobie jakby by Ci było trudno samej wychować trójkę dzieci, a i dla dzieci byłoby to niekorzystne.

Ale chcąc zostać w związku musiałabyś zmienić taktykę,może właśnie nie odzywać się,stawiać na swoim,za bardzo jesteś uległa,jak nawet sama nie poszłaś po te 500 zł na dzieci...,
pamiętaj ,że na pochyłe drzewo kozy skaczą.

Ja bym Ci radziła sprawę zgłosić do gminy do komórki interwencji kryzysowej,nie bać się męża,postawić wszystko na jedną kartę,przyjadą ,porozmawiają z nim,może się będzie wstydził i zmieni front,
a jeszcze wcześniej namów męża na wspólną terapię małżeńską,
odejść możesz zawsze ,ale trzeba wykorzystać wszystkie możliwości do ratowania rodziny.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ja także radzę wyprowadzkę i odcięcie się od toksycznej rodzinki. Nie będzie łatwo, ale odpoczniesz psychicznie.
Jak wyobrażasz sobie dalsze z typem, który cię nie szanuje i poniża. Jest bardzo prawdopodobne, że wasze dzieci przejmą część jego zachowań. Po za tym, jakie dzieciństwo im zgotujecie.
Nie wiesz ile on zarabia? Poszukaj w domu, na pewno ma gdzieś schowane PITy, a nawet jeśli trzyma je u rodziców, to na wniosek sądu będzie musiał ujawnić swoje dochody.
~mama3dzieci3, przemyśl wszystko, zaplanuj i nie postępuj pochopnie. Dobrze byłoby, gdybyś udała się do prawnika po poradę. Dowiedz się, czy miałabyś szansę udowodnić, że dom w którym mieszkacie był finansowany także z jego dochodów. Przecież budowany był (czy kupiony) w trakcie waszego małżeństwa. Macie wspólnotę majątkową, może udałoby ci się odzyskać część wartości tego domu.
Nie piszesz w jakim wieku są wasze dzieci, czy pracowałaś wcześniej. Jednak warto postawić na lepszą, może niełatwa przyszłość. Czy możesz mieć gorsze życie niż to które teraz masz.
Gdybyś zdecydowała się na odejście, zorientuj się wcześniej gdzie załatwia się sprawy zasiłku 500+. Jako matka być może możesz zmienić adresata. Zresztą on i tak będzie musiał ci wszystko oddać, jeśli zgłosisz, że z dziećmi mieszkasz gdzie indziej. Tutaj też możesz się wcześniej zorientować.
Jeszcze przed ewentualnym rozwodem, możesz wnieść sprawę do sądu o zabezpieczenie finansowe rodziny.
Nie oszczędzaj go, sumę alimentów też możesz wziąć z księżyca, najwyżej sąd zweryfikuje.
Przygotuj się wcześniej do odejścia i nie zdradzaj się przed nim ze swoimi planami, bo on zgotuje ci piekło na ziemi.
A na koniec, gdy już będziesz miała wszystko zaplanowane, zabierz lepszy samochód i wyjedź do swojej rodziny.

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Witam . O swojej sytuacji pisałam już wcześniej. Byłam u psychologa porozmawiać o swoich problemach. Na przekór zdrowemu rozsądkowi postanowiłam dać szansę i spróbować terapii małżeńskiej. Byliśmy na jednej wizycie, następna za dwa tygodnie.
Temat ten,który mnie bardzo nurtuje nie był jeszcze poruszany, a ja czuję ,że to jest bardzo dla mnie ważne, natomiast zdaniem męża powinnam się wstydzić rozmawiając na ten temat. Chodzi o to ,że dom w którym mieszkamy zakupiliśmy kiedyś z pomocą finansową teściów. Oni byli wtedy z nami współwłaścicielami, my wzięliśmy również kredyt. Wykończyliśmy ze swoich pieniędzy. Po jakimś czasie,mąż dowiedział się o możliwości dodatku finansowego z pracy za brak mieszkania i zostałam zmuszona do zniesienia współwłasności. Teraz znowu dom wymaga wkładu finansowego. Ja powiedziałam, że nie chcę tego robić, bo ten dom nie jest mój. Chciałam ,żebyśmy zaciągnęli kredyt i spłacili teściów a mąż oczywiście nie jest za tym. Jemu pasuje dalej ten układ jaki jest, a kiedy ja się odezwę ,że chcę mieć dom na własność to on wtedy mówi ,że mi chodzi tylko o pieniądze.
Powiedział mi jeszcze ,że mogę sobie rozpisać za co zapłaciłam to mi odda pieniądze.

co mam robić. Milczeć czy postawić ultimatum. A może zrobić rozdzielność małżeńską.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie!

Podejrzewam, że temat, który chciałaby Pani podjąć na terapii małżeńskiej, dotyczy tak naprawdę potrzeby poczucia bezpieczeństwa. Mąż zapewne uważa Panią za materialistkę, ale tak naprawdę nie czuje się Pani u siebie, "na swoim", tylko ciągle ma Pani poczucie, że coś zasługuje teściom, że mieszka Pani jakby u nich kątem, a to prawdopodobnie nie sprzyja Pani komfortowi psychicznemu. Myślę, że warto podjąć ten temat na sesji, skoro jest on dla Pani tak bardzo ważny. Oczywiście, terapeuta ani nikt inny nie powie Pani i mężowi, jak najlepiej rozegrać tę sytuację, jak rozwiązać ten problem - czy spłacić teściów, czy zażądać rozdzielności majątkowej z mężem. To kwestie formalne, które musi Pani przedyskutować z mężem. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Rozdzielać ,nie macie co,bo nie posiadacie żadnego majątku,
chyba ,że te ruchomości domowe,ale czy to ma sens.

Powinnaś drążyć temat,bo jest bardzo ważny,nigdy w życiu nic nie wiadomo,mąż np.jutro umiera ,teście powiedzą Ci do widzenia,nie wspomnę jakbyś chciała ułożyć sobie życie od nowa ,zostaniesz na lodzie,
zaproś może prawnika do domu ,niech uświadomi męża jak to dla Ciebie jest ważne.
Znam nie jedno małżeństwo,którzy mieszkali naście lat w domu rodziców ,
jedna po rozwodzie z winy męża /zdrada/,włożyła w ten dom 50 tys.,które dostała w pracy,odeszła z niczym,
drugiej w remont domu rodzice włożyli jeszcze więcej i też musiała odejść bez pieniędzy.

Mąż może przez to chce trzymać Cię w szachu..,ja tu mogę robić co chcę ,bo i tak mnie nie zostawi...,
a co on mówi ,dlaczego nie chce przepisania tego domu?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Dodam jeszcze ,że śmiało możesz poruszyć tą sprawę u psychologa,bo masz duży dyskomfort psychiczny w związku z tym ,że nie czujesz się jak u siebie i to negatywnie rzutuje na wasze pożycie.

Jak się nie dogadacie, to pozostanie wziąć pieniądze od męża z odsetkami i wpłacić sobie na konto,ciekawe czy by był taki chętny to płacenia jakby przyszło, co do czego.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Dziękuję bardzo za odpowiedzi. Dokładnie tak jest, czuję wielki dyskomfort .Tym bardziej ,że teściowie mają bardzo wiele do powiedzenia. Wkładam wiele pracy jak i finansów w ten dom. Wcześniej mąż wmawiał mi ,że to jest wszystko jego, wyganiał mnie z domu. Teraz gdy postanowił walczyć o małżeństwo , nie widzi jednak w tym problemu.Twierdzi ,że nikt mi tego nie zabierze bo teściowie mają gdzie mieszkać.
Jak najbardziej on chce również poruszyć ten temat na terapii. Jednak się boję, że nie zrozumie mnie i będzie dalej tkwił w swoim przekonaniu ,że chodzi mi jedynie o pieniądze.
Dosłownie wariuję już , bo coś robię np w ogrodzie i zastanawiam się czy to dla mnie i moich dzieci czy może dla teściów.

Odnośnik do komentarza

Przy kupnie domu byliśmy u notariusza, mąż chciał zapisać tylko na siebie, mnie było wszystko jedno.
Na szczęście notariusz tak pokierował sprawą, że uczynił nas współwłaścicielami.
Potem był rozwód i do dziś jestem wdzięczna temu panu, że zadbał i o mój interes.

To są ważne sprawy, nie można ich lekceważyć.
"Jemu pasuje dalej ten układ jaki jest, a kiedy ja się odezwę ,że chcę mieć dom na własność to on wtedy mówi ,że mi chodzi tylko o pieniądze"
To odpowiadaj, że widocznie to jemu chodzi tylko o pieniądze i wyraźnie chce cię wykorzystać.
Już cię kiedyś wyganiał z domu. Weźmiesz kredyt, będziesz go spłacała, a dom będzie jego. Niech przywróci twoją współwłasność, wtedy dopiero inwestuj w dom. Na razie odkładaj sobie swoje pieniądze, by mieć ten komfort podejmowania decyzji.

Odnośnik do komentarza

Chodzi o to ,że dom w którym mieszkamy zakupiliśmy kiedyś z pomocą finansową teściów. Oni byli wtedy z nami współwłaścicielami, my wzięliśmy również kredyt. Wykończyliśmy ze swoich pieniędzy. Po jakimś czasie,mąż dowiedział się o możliwości dodatku finansowego z pracy za brak mieszkania i zostałam zmuszona do zniesienia współwłasności. Teraz znowu dom wymaga wkładu finansowego.
Nie dziwię się, że brakuje ci poczucia bezpieczeństwa, zwłaszcza, że mąż w momentach kłótni, czy kryzysu, wyrzucał cię z domu!
Jak najbardziej rozmawiaj z psychologiem na ten temat i nie zapomnij wspomnieć o wyrzucaniu cię z domu.
Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym dodatkiem finansowym za brak mieszkania i dlaczego zgodziłaś się na zniesienie współwłasności?
Pachnie to jakimś przekrętem i celowym wmanewrowaniem cię w niekorzystne dla ciebie rozwiązanie.
Ten problem także porusz na spotkaniach z psychologiem, bo wygląda na to, że mąż działając w zmowie z rodzicami, po prostu oszukał cię.
Twój brak poczucia bezpieczeństwa wynika nie tylko ze stanu faktycznego waszej sytuacji mieszkaniowej, ale przede wszystkim z powodu braku uczciwości i braku skrupułów (wyrzucanie z domu) męża wobec ciebie.
Co jeszcze może świadczyć o jego nieczystych intencjach?
"Powiedział mi jeszcze ,że mogę sobie rozpisać za co zapłaciłam to mi odda pieniądze.", ciekawe, czy ma takie zasoby finansowe, żeby faktycznie zwrócić ci twój wkład, a jednocześnie inwestować, skoro znowu dom wymaga wkładu finansowego?
Nie daj sobie wmówić, że chodzi ci tylko o pieniądze, to raczej on kombinuje, jak cię wystawić do wiatru.
Trudno budować przyszłość z takim człowiekiem.
Autorko, oprócz spotkań z psychologiem (który nie doradzi ci w sprawach formalnych), udaj się do prawnika, lub radcy prawnego i skonsultuj, co w twojej sytuacji najlepsze.
Czy masz szanse na odzyskanie swojego wkładu w ten dom, czy opłaca ci się rozdzielność majątkowa. Rozdzielność jest dobra wtedy, gdy obydwoje małżonkowie uzyskują podobne (najczęściej wysokie) dochody.
Zdaj sobie też sprawę, że jeśli on weźmie kolejny kredyt na remont, to nawet jak weźmie go indywidualnie, beż twojej zgody, to mając wspólnotę majątkową, ty także ponosisz odpowiedzialność za jego ewentualne długi.
O to także spytaj prawnika, a psycholog równolegle.

Odnośnik do komentarza

Coś jeszcze przyszło mi na myśli, być może ponosi mnie fantazja, ale jakoś trudno uwierzyć mi w szczere intencje twojego męża, bo gdyby tak było po prostu przywróciłby twoją współwłasność, choćby w takim %, w jakim inwestowaliście w ten dom jako małżeństwo.
Napisałaś, że dom ponownie wymaga wkładu finansowego, czyli kolejnego kredytu?
Myślę, że tu właśnie jest pies pogrzebany.
Ty jako żona masz zapewne ten kredyt współfinansować, stąd jego spolegliwa postawa, próby naprawienia małżeństwa, zgoda na wizyty u psychologa (niewiele to go kosztuje), a nawet obietnica łaskawego spłacenia cię - celem jest nowy kredyt, a reszta to działania mające do tego doprowadzić
Policz, ile jest ci winien i wystaw mu rachunek, zobaczysz, jak nagle odejdzie mu chęć na ratowanie rodziny, terapię, a zamiast pieniędzy ponownie wskaże ci drzwi (swojego domu).
Obym się myliła, ale koniecznie idź do prawnika i niekoniecznie mu o tym powiedz.

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Mimo mojego sprzeciwu, mąż rozpoczął remont. Pieniądze na ten cel miał odłożone.. Znając jego, na pewno wszystko najpierw przedyskutował z jego rodzicami a mi później tylko oznajmił co planuje. Ja nawet nie jestem dopuszczona do takich informacji ile zarabia. Mój macierzyński właśnie się skończył i teraz dopóki nie wrócę do pracy jestem skazana na łaskę męża. To że zajmuję się dziećmi i domem jego zdaniem w ogóle się nie liczy jako praca. Niby mąż chce być razem ale ja tak naprawdę nie mam tu nic do powiedzenia. Najlepiej żebym wszystko robiła wedle jego życzenia a przy tym mu we wszystkim przytakiwała. Nie widzi , że ja ty nie mam żadnych praw tylko obowiązki i nawet nie potrafię do Niego dotrzeć. Najgorsze jest to ,że jestem za słaba żeby w końcu odejść, bo nie wiem jaki cud powinien się zdarzyć,żeby on się zmienił i żeby się liczył ze mną. Kiedy byłam u psychologa ten wyraźnie dał mi do zrozumienia ,że nie mam już czego szukać przy boku męża. Bez mojej wiedzy dofinansował kurs językowy siostrze, a gdy sie przypadkiem dowiedziałam, stwierdził, że ja nie mam nic w tej sprawie do powiedzenia.
Znam hasło do męża skrzynki pocztowej o czym on nie ma pojęcia, natomiast on do moich kont zna hasła.Dowiedziałam się ze skrzynki,że mąż zafundował drogi prezent teściom bez mojej wiedzy. Wiem, że brzydko robię przeglądając te maile. Teraz wiem ,że mimo deklaracji męża o ratowaniu małżeństwa nie jest ze mną szczery. Nie mam podstaw by ufać mężowi. Po wszystkich krzywdach jakie spotkały mnie z jego strony, dałam nam znowu kolejną szansę i mimo tego wciąż nie docenianą z jego strony.

Odnośnik do komentarza

Nie powinno tak tak być,wszystkie większe wydatki powinny być uzgadniane wspólnie,a przekonywać do swoich racji trzeba argumentami,choć czasem trzeba ustąpić jak widzimy ,że drugiej stronie na czymś bardzo zależy,
ale on zna Twoją słabość i nie liczy się z Twoim zdaniem i tak już zostanie.
Jak dobrze pamiętam,raz już się wyprowadziłaś i wróciłaś bez warunków wstępnych ,wie ,że też tak będzie następnym razem,wiec jest spokojny,
ale Ty powinnaś pokazać pazur,postawić wszystko na jedną kartę,wyprowadzić się i jak wrócić to do swojego,czyli po zapisie,
ale musisz być konsekwentna.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

~mama3dzieci3 , jesteś w bardzo trudnej sytuacji.
Zgadzam się, że nie da się żyć z człowiekiem, który cię po prostu nie szanuje i zwyczajnie oszukuje.
Napisałaś o tym, co powiedział ci psycholog, ale mieliście iść tam razem, czy psycholog rozmawiał także z mężem, czy jego (psychologa) opinia spowodowana była nieprzejednaną postawą męża?
Masz troje dzieci, w tym trzecie malutkie, tymczasem nie pracujesz. Musisz wszystko przemyśleć i na pewno nie działać pod wpływem emocji.
Wszystko zależy od tego, czy masz możliwość i warunki do ewentualnej wyprowadzki. Jednak, jeśli robiłaś to już wcześniej (nie wiem skąd ka-wa o tym wie), a potem wracałaś, to on ma cię w garści, jest pewien, że może wszystko, a ty co najwyżej chcesz go postraszyć.
Jeśli faktycznie nie ma nadziei na zmianę zachowania męża i jego stosunku do ciebie, być może odejście jest ostatecznością.
Przeanalizuj wszystko. Czy będziesz miała gdzie mieszkać, z czego żyć. Może poczekaj z tą decyzją do momentu, aż młodsze dziecko podrośnie, a ty wrócisz do pracy. Gorzej być już chyba nie może. Zdaj sobie także sprawę z tego, że jako samotnej matce z trójką dzieci będzie ci ciężko w życiu, być może zostaniesz samotna na wiele lat
(mam na myśli ponowne związanie się z kimś).
Jednak życie w takim małżeństwie zniszczy cię, a kiedyś możesz obudzić się z ręką w nocniku i po latach służby zostaniesz odprawiona z niczym.
Koniecznie powinnaś udać się do prawnika, zorientować, co ci się opłaca, jak ewentualnie zacząć działać, w jaki sposób wyegzekwować swój wkład finansowy, jaka będzie twoja sytuacja w przypadku podziału majątku.
Pieniądze, które mąż przeznaczył na remont "swojego" mieszkania są wasze wspólne (macie przecież wspólnotę majątkową), skoro wziął kredyt, łatwo będzie udowodnić jaka to była suma.
Piszesz, że nie znasz wysokości dochodów męża. Przeszukaj może domowe papierzyska, może znajdziesz jego rozliczenia podatkowe (skopiuj je i schowaj).
Zresztą, gdybyś zdecydowała się na rozwód, on i tak będzie musiał ujawnić swoje dochody, sąd tego zażąda w celu ustalenia wysokości alimentów.
Tymczasem postaraj się pohamować emocje, nie zdradzaj się ze swoją wiedzą którą czerpiesz podczytując jego maile, skopiuj je i zabezpiecz, bądź ostrożna i nie rób sobie wyrzutów, on nie jest wobec ciebie uczciwy.
Możesz z nim rozmawiać na temat jego lekceważącej postawy wobec ciebie, mówić o swoich uczuciach, jak czujesz się w sytuacji, gdy jako żona jesteś odsuwana od decydowania o ważnych dla waszej rodziny sprawach, a przede wszystkim podstępnie pozbawiona części własności domu.
Mimo, że on ma to gdzieś, nie odpuszczaj, ale nie kłóć się, rozmawiaj spokojnie i nie strasz go rozwodem odejściem itd.
Jeżeli twoje argumenty trafiają w próżnię, zdystansuj się do niego, masz prawo czuć się obrażona. Nie musisz być dla niego milutka.
Mimo trójki dzieci postaraj się organizować sobie choć trochę wolego czasu dla siebie, wyjdź z domu odstresuj się.
Osobiście, nie pomagałabym przy tym remoncie, nie sprzątałabym po nim (po za niezbędnymi czynnościami ze względu na dzieci), taki włoski strajk. Masz argument - nie mieszkasz u siebie, nic od ciebie nie zależy, jesteś tylko matką jego dzieci, sprowadzoną do roli służby.
Na odejście zawsze będzie czas, oby nie po kilkunastu, czy kilkudziesięciu latach, gdy zmarnujesz sobie przy nim życie.

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Dziękuję Wam serdecznie za odpowiedzi. Lżej mi kiedy czuję wsparcie u zupełnie nie znanych mi osób .
U psychologa byłam najpierw sama, później z mężem byliśmy u zupełnie innego.
Mam ten komfort, że w razie wyprowadzki mogę pomieszkać na start u mamy. Mam rodzeństwo blisko niej, myślę, że też czasami mogliby mi pomóc.
Wydaje mi się, że jeśli z tym domem nie dogadam się z mężem, to odejdę i nie powinnam mieć już wyrzutów ,że nie próbowałam ratować naszego małżeństwa. Wydaje mi się, że te wszystkie moje wątpliwości zostaną rozwiane i znajdę w końcu tą ostateczną odpowiedz i odejdę.
Dziękuję ,za wszystkie rady. Są one dla mnie bardzo pomocne.
Dziękuję Wam, że gdzieś tam jesteście i pomagacie :-)
Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza

W twoim przypadku, problemem nie jest tylko kwestia własności domu, ale lekceważenia ciebie jako żony.
Ewidentne oszustwa, pomijanie twojego zdania w ważnych sprawach dotyczących waszej rodziny, to niestety przykre fakty.
Jego rodzice, siostra, to dla niego rodzina nr.1, wy jesteście rodziną nr.2, a ty sama znajdujesz się na końcu "łańcucha pokarmowego".
Idź do prawnika!
Zasięgnięcie porady nie oznacza konieczności podejmowania od razu życiowych decyzji, ale przynajmniej będziesz wiedziała na czym stoisz.

Odnośnik do komentarza
Gość matkaooo

Właśnie pokłóciłam się z mężem. Mamy 3malych dzieci. Powiedziałam ze poświęcam się dzieciom a mąż każe mi podać argumenty . Ręce mi opadają. Zajmuje się nimi 24 godziny 7 dni w tygodniu praktycznie bez jego pomocy. Jak jeszcze mogę dotrzeć żeby zrozumiał czy to nie wystarczające poświęcenie.

Odnośnik do komentarza

Rzadko który facet to docenia,jak to kiedyś mówiono,co to za robota ,pod dachem,mając na uwadze kobietę w domu,

a niby do czego miałaś dojść,jak za pracę 24h/dobę,nikt Ci nie płaci,jakby to podliczył,to mąż musiałby Ci płacić co najmniej 5 tys.miesięcznie,a tak ma darmową kucharkę sprzątaczkę, kochankę ,niańkę..,
a on by podliczał swoje koszty,bez sensu,

dlatego nie ma co licytować się,bo każdy z partnerów ma wkład w rodzinę i razem powinno się dążyć do celu ,ale jak każdy ciągnie w swoja stronę ,to dobrze nie wróży na przyszłość,
dlatego najlepiej się dogadywać ,choć wiem,że czasem się nie da.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...