Skocz do zawartości
Forum

Przemoc psychiczna w małżeństwie


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem już 6 lat po rozwodzie , ale dalej związana
wyrzutami sumienia , ze porzuciłam dom, rodzinę (dzieci są dorosłe i samodzielne z daleka ode mnie )...tyle złego zaznałam od byłego męża a dalej czuje się winna , że to ja odeszłam , ja złożyłam pozew rozwodowy ...kobieta , która
doświadczyła każdego rodzaju przemocy w mniejszym czy większym stopniu , która została zakwalifikowana do Grupy Wsparcia dla Kobiet z Przemocą w Rodzinie ..., która chodziła do psychiatry, psychologa od 2003 roku..., która nabawiła się depresji, bulimii...i to przez męża któremu nie chciało się pracować na rodzinę , wpadł w długi obarczając
nimi wszystkich ....macho ....Po 25 latach chorego, nienormalnego związku postanowiłam zawalczyć o siebie , ale brakuje mi już sił ...czeka mnie ablacja serca...w wyniku arytmii-stresów..., a ja mam jeszcze wyrzuty sumienia ??
Bo ksiądz każe wybaczyć, ...wrócic , dać szansę ...a synowie wręcz zabraniają !
Co robić ????

Odnośnik do komentarza

Witaj 7777777

No nie żartuj... wrócić? Jesteś masochistką? Ale po co? Żeby wrócić do koszmaru? Księdzu to może zaproponuj, żeby sobie sam z nim żył. Jak w ogóle ksiądz czy ktokolwiek może Ci coś kazać?
Twoje dzieci mają rację bo doskonale wiedzą jak Twoje życie wyglądało.
Ważna jesteś Ty i tylko Ty a nie ktoś kto zmarnował ci 25 lat i Twoje zdrowie.

Skąd w ogóle taki pomysł by wracać???

Daj spokój - myśl o sobie, o tym aby zadbać o zdrowie.

Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza

7777777, odczuwasz wyrzuty sumienia i poczucie winy, bo tkwiłaś zbyt długo w toksycznym związku. Uwierzyłaś, że jesteś za wszystko odpowiedzialna. Weszłaś w rolę ofiary. Bardzo dobrze, że zostałaś zakwalifikowana do grupy wsparcia. Masz prawo być szczęśliwą i walczyć o siebie, tym bardziej, że dzieci są już samodzielne, radzą sobie. Nie słuchaj, co mówią inni i pomyśl o sobie. Zdrowy egoizm nie musi być zły. Ty masz grzech, bo uwolniłaś się od znęcającego się nad Tobą męża? A co z mężem, który nie brał odpowiedzialności za rodzinę, nie pracował i stosował przemoc? On jest rozgrzeszony? Terapia, terapia i jeszcze raz terapia, by odbudować poczucie swojej wartości. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Ksiądz tak mówi tylko dlatego, że wiara mu tak każe. On nigdy nie będzie namawiał do rozwodu, ani nie będzie tego popierać.
Posłuchaj się synów - nie wracaj do tego człowieka. Skoro znęcał się nad Tobą tak długo, to czemu miałby się nagle zmienić? Szans do zmiany miał wiele, dlaczego więc miałabyś dawać mu kolejną?

Odnośnik do komentarza

Podzielam zdanie Pań i gorąco namawiam Cię, abyś zostawiła tego "człowieka" (w cudzysłowie, bo człowiek w tym wypadku to za dużo powiedziane). Bez wyrzutów sumienia zadbaj o siebie. Nikt nie może wymagać, abyś padła zdrowotnie z powodu takiego zwyrodnialca. Synowie bardzo dobrze Ci radzą. Widać, że Cię kochają i dobrze Ci życzą.

Odnośnik do komentarza

Synowie Ci mówią żebyś nie wracała, bo naprawdę zależy im na Twoim dobru. W przeciwieństwie do tego księdza, którym kieruje znieczulica a nie żadna wiara, szkoda słów, słowami takiego człowieka nie warto kierować się w żadnej kwestii.
Zdecydowanie za długo to ciągnęłaś, możliwe że przez to uzależniłaś się psychicznie od byłego, i częściowo też dlatego się wahasz. W takim razie powinnaś pójść do psychologa, zresztą po takich przejściach tak czy siak potrzebujesz jego pomocy.

Odnośnik do komentarza

Wybacz swojemu mężowi. Popracuj nad tym wybaczaniem, powtarzaj to sobie, najlepiej to pisz, pisz i pisz, aż poczujesz spokój.
ALE NIE WRACAJ DO NIEGO.
W tej chwili nadal jesteś z nim mocno związana psychicznie, to wybaczanie tobie jest potrzebne, nie jemu. Teraz ciągle wspominasz krzywdy, więc ciągle jakiś psychiczny sznur was łączy i nie daje ci spokoju.
Uwolnij się od tego, odzyskaj spokój.
Po rozwodzie ja sama tak zrobiłam /pracowałam nad wybaczaniem/. Udało mi się, odzyskałam spokój, problemy z mężem zbladły, przestały boleć, zaczęłam normalnie żyć, czego i tobie życzę.

Odnośnik do komentarza
Gość katoliczka

Wybacz - przynajmniej spróbuj, to rzeczywiście potrzebne Tobie. Ale żeby to zrobić, na pewno potrzebujesz uczciwej i szczerej analizy Waszego małżeństwa. Pewnie najlepiej z fachową pomocą. Ja, jako osoba wierząca i blisko w sumie na każdej płaszczyźnie związana z KRK (i to z mocno konserwatywnym środowiskiem) uważam, że mojego własnego małżeństwa - na pewno "mniej trudnego" też nie da się naprawić bez fachowej pomocy. Problem leży w tym, gdzie tej pomocy szukasz. Z moich obserwacji wynika, że psycholog (taki "zwykły" - nikomu nie ujmując, chodzi mi o brak odniesienia do Boga) pomaga tylko pielęgnować egoizm. Nie wiem, gdzie mieszkasz, ale poszukaj kontaktu z ks. Jerzym Smoleniem - jeśli okaże się, że mieszkasz daleko, On na pewno skieruje Cię do dobrego doradcy. Od siebie dodam, że zazdroszczę Ci relacji z synami - bardzo się boję, że moi pod wpływem ojca pójdą w niepożądaną stronę. Z Twojego posta wynika, że Twoje Dzieci bardzo Ciebie kochają - to Twoje zwycięstwo, Twojej miłości do nich! :) i druga sprawa - bardzo mi bliski (i mądry, i kategoryczny, i potworna konserwa ;) ) Ksiądz powtarza, że po to nam Pan Bóg dał rozum, żeby z niego korzystać. Oczywiście - nie naruszając Sakramentu i Bożych nakazów. Dla mnie to znaczy, że jeśli ktoś nas tak strasznie krzywdzi, to powinno się postawić mu warunki - tak samo, jak mądrze wychowuje się dzieci - złe jest dawanie im wszystkiego, czego zażądają. Twoje słowa świadczą, że dzieci wychowałaś dobrze, jesteś wspaniałą Mamą - teraz zadbaj o siebie. Wybaczyć? Tak. "Łykać" wszystko czym nas krzywdzi? Nie! Także dla dobra tej krzywdzącej osoby. To jest i zdrowy egoizm (dbanie o to, co dał nam Bóg - ciało i ducha) i prawdziwa miłość. Obowiązkiem małżeńskim jest doprowadzić współmałżonka do Nieba. Nie głaskać go niezależnie od tego, co wyczynia.
Dodam tylko, że jestem (już całkiem dużym) dzieckiem z rodziny patologicznej. I to co napisałam powyżej opiera się nie tylko na tym, o czym słucham teraz, w wieku dorosłym, ale przede wszystkim na tym, co przeżyłam ja, a zwłaszcza co przeżyła, przeżywa i przekazuje mi moja najcudowniejsza na świecie Mama :)

Odnośnik do komentarza

Czytam, czytam i własnym oczom nie wierzę...
25 lat małżeństwa, które zamiast sielanki było totalną demolką Ciebie droga autorko, na sferze emocjonalno - psychicznej w białych rękawiczkach i... myślisz o powrocie do tego piekła?
Z tego co piszesz domyślam się, że jesteś podobnie jak ja po ślubie kościelnym, a to z racji zwrotu "bo ksiądz każe wybaczać...". Szkoda, że jeszcze nie powiedział, że "każde trudne małżeństwo jest do uratowania", jak głosi jedno z powiedzeń kościelnych. Bujda na resorach w takich przypadkach.

Tutaj bezwzględnie nie ma czego ratować, a jeśli już wracać, to tylko do swojego dawnego "ja", bogatszego o te doświadczenia. Posłuchaj uważnie swoich dzieci, a te Ich teksty powieś w ramkach na ścianie i na lodówce.
A mówię Ci to jako osoba, która w odwrotnym układzie zakończyła rozstaniem takie małżeństwo po niespełna roku, a formalnie rozwodem po dwóch latach. Co więcej związek mój zwany jest toksycznym trójkątem, bo oprawców miałem dwóch nad sobą.
Po dziś dzień można powiedzieć, że "z nożem w plecach szukam siebie", ale za żadne skarby i nie wiem jak wielkie by były obietnice poprawy, to do czegoś takiego nigdy nie wrócę.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Nie rozumiem, co komu po wybaczaniu??????? Żyć się nie da bez niego??? A niech cholera go weźmie!!!!!! Zadbaj o siebie i korzystaj z życia! Postaraj się nie wracać myślami do tego, co było! I super, że dzieci są z Tobą i możesz cieszyć się ich szczęściem a one Twoim! Korzystaj z tego, co masz teraz - wolność i niezależność od kogokolwiek :)

Odnośnik do komentarza
Gość Magda3333

Nie wiem czy tę wiadomość odczytasz bo jest trochę późno, ale nigdy w życiu nie wracaj do takiego człowieka, a jeżeli chodzi o księdza to ja rozmawiałam na taki temat z jednym księdzem, który powiedział żeby uciekać od takiego człowieka, bo Pan Bóg chce dla nas jak najlepiej, a małżeństwo ma być drogą do nieba a nie piekłem na ziemi.

Odnośnik do komentarza
Gość polenderka

Witam
Pisze tutaj zeby dowiedziec sie czy moj maz faktycznie mnie maltretuje psychologicznie czy może wyolbrzymiam problem. Liczę na szczere wypowiedzi.
Mieszkam w holandii od 2 lat razem z mezem i corka. Jesteśmy ponad 10 lat razem a 8 lat po slubie. To juz nie pierwszy nasz kryzys i 2 lata temu daliśmy sobie ostatnia szanse. No coz cos nie wyszlo i nie wiem co dokładnie. Moj maz od poczatku pobytu mojego i corki w Holandii mial tajemnice przede mna. Lapalam go na kłamstwach. Duzo pił alkoholu. Pozno wracal z pracy. Nigdy nie wiedzialam gdzie po pracy wychodzi i jeszcze moglabym tak wymieniac. W związku z tym jego zachowaniem zaczelam sie od niego oddalać. Przestawalo mnie obchodzic gdzie jest kiedy wroci.
Jak wracal do domu to zawsze mial wiele mi do zarzucenia ze balagan (wynajmujemy małe mieszkanie wiec corka bawi sie w salonie, nie mam balkonu wiec pranie wieszam w sypialni) że cytując jego "w domu jest burdel", zaczelam wiec czepiac sie corki ze ma sprzatac lub wogole nie bawic sie w salonie bo balagan itp.
Kolejny aspekt to moje wychodzenie z domu. Przez 2 lata dorobilam sie 2 kolezanek. Wedlug meza za duzo z nimi przebywalam (faktycznie prawie codziennie kawa u jednej z nich godzinka rano po zaprowadzeniu dzieci do szkoly) Wieczorem wyjsc nie moglam a jezeli juz to z córką (ok mi to problemu nie robilo) nie moglam rozmawiac z mezczyznami wogole, nawet z jego znajomymi.
Kolejnym problemem staly sie dla niego pieniadze (a w zasadzie przez cale nasze małżeństwo to byl problem numer 1 obok sexu). Twierdzil raz ze za duzo wydaje raz ze nie patrze czego brakuje i nie ma co jesc. Doszlo do tego ze balam sie wydac przyslowiowego centa (a gdy córka chciala cos to az skora mi sie jezyla bo nie chciałam jej przykrosci sprawic odmawiajac).
Nastepnie zaczął mowic ze moglabym zarabiac (a wiedział ze nie moge pracowac fizycznie a bez znajomosci języka na inną prace liczyc nie moglam). Zaczelam kurs holenderskiego wieczorami i tu juz problem bo lekcje do pozna 22:00 jak sie spoznilam to oczywiście dlaczego i z kim bylam.
Nastepnie kontrola telefonu i Facebooka wiec pozbylam sie tego drugiego.
Znalazl mi prace w polskim sklepie ale wlascicielem jest turek. Sam zachęcał pomimo mojej niecheci. Po niedlugim czasie zaczal miec problem ze szef dzwoni do mnie za czesto proszac o przyjscie do pracy. Ze nie powinnam z nim sama siedziec na zapleczu (tam jemy pijemy kawe odpoczywamy). Z racji tej ze to Turek wielu jego znajomych przychodzi wiec zaczal mnie dreczyc ze oni tam do mnie przychodza (po pijaku ZAWSZE nazywa mnie turecka dziwka). Wszystko to (i wiele innych probelmow) przyczyniło sie do mojej niecheci do spania z mezem. Sex mógłby nie istniec dla mnie. A wedlug meza powinnam spelniac obowiązek małżeński, wiec zmuszalam się przez jakis czas. Teraz to juz mam koszmar w domu. Rano ma dobry humor chce walczyc o związek wieczorem twierdzi ze zostawi mnie i corke i zdechne z głodu, zeby z kolei nazajutrz jak gdyby nigdy nic np zadzwonic że slowami "jak tam ci minal poranek dziubeczku".

Po pol roku takiego zachowania boje sie jego powrotow do domu z pracy. Nie wiem w jakim nastroju wroci. Co zrobi, o co będzie mial pretensje. Dwa tygodnie temu zaostrzyl sie konflikt. Zaczal sam sobie pranie robić, przestal dawac mi pieniadze na jedzenie wiec pokazalam mu ze sobie poradze. I chyba zle zrobilam bo zareagowal na to inaczej niz bym sie tego mogła spodziewać. Stwierdzil ze na pewno zarabiam duzo bo moj szef i jego koledzy.... (chyba kończyć nie musze).
To o co go prosze zeby w domu zrobil jest dla niego nie wazne albo mowi ze nie ma czasu albo jest zmeczony. Gdy koledzy kolezanki proszą o to samo (np pomalowanie scian, drzwi taki mini remont) nie zastanawia sie ani chwili.
Przepraszam ze pisze tak duzo i moze zbyt rozwlekam temat ale chciałabym byc dobrze zrozumiana. Moglabym jeszcze duzo wymieniac np gdy golilam nogi pytal dla kogo sie szykuje. Na prawdę to tylko mala czesc tego co codzinnie musze znosic. Nie wiem czy to przemoc psychologiczna ale ja sobie z tym wszystkim nie radze. Nie spie nie jem w 2 miesiace schudlam 18kg. Prosze powiedzcie to ja czy on jest problemem. Moze ja za wiele wymagam a za malo daje?

Odnośnik do komentarza

To on jest tu problemem,to on stosuje przemoc psychiczną,
ciężko zrozumieć takich ludzi,wg mnie szwankuje mu psychika,chora zazdrość,
jednym słowem tkwisz w toksycznym związku i powinnaś się z tego wyplątać,
najlepiej chyba wrócić do kraju.
W związku nie może być nakazów czy zakazów...,nie ma szans ,żeby on się zmienił..,nie czekaj aż psychika Ci siądzie ,tylko uciekaj od niego.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Już dawno powinnaś się usamodzielnić. Nie ma nic gorszego niż układ, gdy toksyczny mąż jest panem sytuacji, a żona jest całkowicie od niego zależna.
Musisz pracować i nadal doskonalić język. Szkoda, że tyle czekałaś z tą decyzją.
Sytuacja w jakiej teraz tkwisz jest patowa, to próba sił.
Jak długo chcesz bawić się z mężem w kotka i myszkę?
Zastanów się jakie masz możliwości, wyprowadzenia się z dzieckiem. Zarabiasz, mąż musiałby płacić alimenty przynajmniej na córkę, dostałabyś też pewnie jakiś socjal, poradziłabyś sobie. Jesteś dorosłą kobietą i powinnaś być samodzielna.
Ale zanim podejmiesz decyzję o rozstaniu, porozmawiaj z nim, bez kłótni, przedstaw swoje argumenty i oczekiwania, powiedz co cię boli, czego absolutnie nie będziesz tolerować, może się dogadacie.
Jeśli jednak wszystko ma nadal wyglądać jak teraz, to może warto podziękować mężowi za wspólne niezbyt szczęśliwe życie i zaczynać od nowa, póki jeszcze czas, póki jesteś młoda.

Odnośnik do komentarza

Czytajac Twoja historie,to Tak jakbym czytala swoja. Tez mieszkam w Holandii i tez mam to samo. Glowny problem - kasa, mimo tego, ze na prawde malo wydaje czasem nawet 60 euro na tydzien, przy trojce dzieci z czego najmlodszy ma 3 miesiace. Czuje sie okropnie i bardzo mnie to boli w Jaki sposob jestem traktowana. Bardzo czesto placze. Nie mam odwagi odejsc,boje sie.

Odnośnik do komentarza

Mimi - nie przejmuj się. Dziwnie to brzmi, ale jest możliwe do wykonania, trzeba się tylko tego nauczyć.
Wyobraź sobie coś śmiesznego, np. klauna, ale może to być wszystko, co cię rozśmieszy.Gdy mąż zacznie się czepiać, myśl o tym klaunie. Gdy zaczniesz myśleć o jego słowach, dołować się, natychmiast myśl o klaunie.
Myśl, jak śmiesznie podskakuje, jaki ma czerwony nos, głupią minę - myśl o tym, koncentruj się na tych myślach a zobaczysz, jak szybko twoje zdenerwowanie osłabnie.
Może głupio to brzmi, ale to sprawdzona metoda, ona naprawdę działa!

Mąż jest silniejszy psychicznie, ma nad tobą przewagę, więc musisz się wzmocnić, musisz nauczyć się, jak przestać być ofiarą.
Pierwszy krok to odzyskanie spokoju. To ważne, bo tu chodzi o twoje zdrowie, o spokój, o normalne życie.
Jeśli będziesz konsekwentnie myślała o klaunie, to będzie twoja tarcza, twoja ochrona, bo nie dopuścisz do siebie jego ostrych słów.
Słowa są jak sztylety, ranią, a twoja tarcza stępi ich ostrze, a z czasem zatrzyma je.
Staniesz się silniejsza.
A wtedy łatwiej podjąć decyzję, czy dasz radę być w tym związku, czy może lepiej odejść i zacząć nowe życie.

Odnośnik do komentarza
Gość kaczuszka512

Wiadomo jak to w małżeństwie jest raz lepiej raz gorzej tylko dopiero teraz uświadomiłam sobie ,że tu nic nie będzie lepiej mój mąż niszczy mnie psychicznie cały czas podkreśla mi ze jestem nikim do niczego się nie nadaje wypomina mi ze tylko on pracuje i utrzymuje nas bo gdyby nie on to byśmy poumierali z głodu wyłącza mi prąd bo za niego nie płacę.W tamtym roku korzystałam z pomocy psychiatry i brałam proszki na depresję bo juz nie dawałam rady teraz już wyszłam z tego ale mam cały czas to wypominane ze jestem nienormalna chora psychicznie itp.Liczą się tylko jego rachunki moje są nieistotne. Nieważne ze pobralam kredyty na wykończenie mieszkania płaciłam je dopóki miałam płacony zasilek macierzyński po tym okresie przestałam płacić a jego to nie interesuje bo to moje zobowiązania.A co do mieszkania to cały czas mi wypomina ze on jest u siebie a ja mogę wypier....c w każdej chwili tylko wszystko co jest w domu to jest moje nie zastanowi się nad tym.Nie wspomnę o tym ze jak chce żeby mnie gdzieś zawiózł oczywiście zawiezie ale musze mu dać na paliwo.Aktualnie jestem w ciąży z czego on sobie nic nie robi i dalej mnie upokorza jak go upomnialam to powiedział ze ciąża to nie choroba. Po głębokich przemyśleniach powiedziałam mu ze chce usunąć  (wiem możecie mnie potępiać ale wizja samotnego wychowywania 3 dzieci bez mieszkania i pomocy mnie przeraża wiem ze nie mam takiego prawa żeby zabić niewinna istotke ze ona sama się nie prosiła ze to moja wina to wiem ale po co mam ja skazywac na takie życie )i tu podałam mu klinikę na Słowacji i koszt zabiegu to powiedział mi ze możemy się zrzucić po połowie i oczywiście musze mu dać na paliwo.Po tym co usłyszałam poprostu coś we mnie pękło, umarło jakim trzeba być człowiekiem żeby nawet w takiej sytuacji kalkulowac żeby w żadnym wypadku nie być stratnym.
Najgorsze to ze to wszystko dzieje się za zamkniętymi drzwiami napozor jest to idealny mąż i ojciec.

Odnośnik do komentarza

~Mimi1985
Czytajac Twoja historie,to Tak jakbym czytala swoja. Tez mieszkam w Holandii i tez mam to samo. Glowny problem - kasa, mimo tego, ze na prawde malo wydaje czasem nawet 60 euro na tydzien, przy trojce dzieci z czego najmlodszy ma 3 miesiace. Czuje sie okropnie i bardzo mnie to boli w Jaki sposob jestem traktowana. Bardzo czesto placze. Nie mam odwagi odejsc,boje sie.

Matko kochana, z czego ty zyjesz? Mieszkam w Irlandii, wydaje ok 140e na jedzenie na tydzien dla 4 osob a ceny sa moze ciut wyzsze niz w Holandii. Czy masz swoje pieniadze? Na przyklad rodzinne, czy wplywaja te pieniadze na twoje konto i ty nimi rozporzadzasz? Bledem jest wydawanie tych pieniedzy na cos innego niz na dzieci, nie pozwalaj na to. Ja rodzinne mam na swoim osobnym koncie i wydaje na potrzeby dzieci, tylko ich potrzeby wraz z wiekiem sa coraz wieksze.

Odnośnik do komentarza

Trudno zrozumieć jak możesz po 6 latach od rozwodu mieć jeszcze jakieś wątpliwości co do słuszności swojej decyzji. Twój małżonek zrujnował Cię psychicznie z tego powinnaś zdawać sobie sprawę dlatego zamiast żyć i zostawić przeszłość za sobą ciągle się zastanawiasz nad tym, czy dobrze zrobiłaś. Ksiądz za ciebie nie będzie bity, poniżany , nie będzie się leczył u psychiatry ani znosił męża tyrana. Nie mam pojęcia dlaczego Ty się zastanawiasz nad tym co plecie ten ksiądz nie mający pojęcia ani o małżeństwie ani o tym, co znosi ofiara przemocy w rodzinie. Masz wątpliwości? To znaczy, że dalej nie rozumiesz co się w Twoim życiu dzieje i zamiast rozumieć swoje decyzje i się ich trzymać Ty czekasz aż ktoś za Ciebie zadecyduje co dalej. Moim zdaniem powinnaś pójść do psychologa i popracować nad swoją osobowością i charakterem nad umiejętnością podejmowania odpowiedzialnych decyzji, własnym zdaniem i szacunkiem dla siebie. Na miejscu Twoich synów gdybyś wróciła do męża po tym, co z Tobą zrobił nie udzieliłabym Ci już żadnej pomocy - tak żebyś zrozumiała że odpowiedzialność za to co robisz poniesiesz tylko i wyłącznie Ty.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...