Skocz do zawartości
Forum

Zniechęcenie i lęk przed porażką


Rekomendowane odpowiedzi

Witam!!
Mam 26 lat, w marcu skończyłam zaocznie studia, napisałam prace mag i przygotowałam sie do obrony w 2 tyg, następnie w 3 miesiące zoorganizowalismy ślub. Wczesniej mieszkałam na garnku u rodziców, pracowałam że na studia i swoje zakupy po wyrzeczeniach miałam.
mielismy z narzeczonym odłożoną kase, ślub i wszystko stanęło.
mogliśmy mieszkac u obojga rodziców, przy czy u mnie mamy osobne pietro na którym możemy sie urządzac, u męża został tylko tata z siostrą i nieuregulowane sprawy spadkowe. tesc pow ze mozemy byc tyle ze na razie na wspólnocie bo nie wie czy tylko mezowi zapisze dom czy tez siostar bedzie chciałą byc i podzieli na dwóch. chciałam urzadzac sie u mnie ale mąż czeka za domem chyba i mamy życie na czekaniu, co teoche bardzo mnie dołuje, z tego powodu czesto sie kłocimy, a póki co jak jestesmy na wspólnocie to wolałam byc u moich rodziców. mąż pracuje po 12 godz.

a problem jest nastepujący: oststnio bywam wybuchowa lub anemiczna dosc czesto np
- ide na zakupyz mama i frustruje sie gdy cos długo oglada, nie chce mi sie,
- siedze w domu i tez zbyt nie chce mi sie za nic wziąść
- mam troche takie negatywne nastawienie co do intencji innych osób, np. mąż mówi mi żę ktoś coś mówił a ja zaraz widze w tym jakies negatywne zamiary
- chce pracowac ale pół roku nie byłam nigdzie pytac , jest duze prawdopodobienstwo ze osłysze odmownie, moze boje sie kolejnej porażki
- mamy do odbioru film i zbliza sie termin tez nie chce mi sie isc,
powinnam wymienic dowód bo właśnie konczy sie termin ważności jak wyszłam za mąż, ale nie mam adresu i tez po niego nie poszłam, tzn nie wiadomo gdzie zamieszkamy a chciałam juz i nazwisko i adres zmienic
- i ogólnie na codzien to życie jakies bez sensu mi sie wyadaje, nie wyobrażam sobie by tak jak jest było dobrze...
mysląc o przyszłości zamierzałam skonczyc studia wyjsc za mąż, poszukac pracy realizowac sie a po kilku miesiącach dziecko i macierzynstwo, wszystko to w naszym gniazdku, nasze małżenskie życie, obiady dzielenie obowiążkami...
a tak bezsens, raz po raz miałam że spedziłam dzien w łóżku, taka apatia i napady wsciekłości

w sumie nie wiem czy i jak poradzic sobie sama z tym czy jednak pomóc sobie jakos?

Odnośnik do komentarza

Możliwe, że to Twoja reakcja na tą obecną sytuację, to życie na czekaniu. Sama napisalaś, że Cię to dołuje.

A czemu po prostu nie zrobicie tak, jak Unna napisała w Twoim poprzednim wątku? Tzn nie zamieszkacie u Twoich rodziców? Jak słusznie argumentowała, tam jest lepsza atmosfera, a to chyba najważniejsze na dłuższą metę. Bardzo możliwe, że objawy o których piszesz, też niedługo po tym by ustąpiły.

Odnośnik do komentarza

To nie jest takie proste z tym zamieszkaniem co wiemy z innego wątku.
Najlepszą terapią na to co teraz przechodzisz by była praca ,
nie masz żadnych obowiązków i to daje taki efekt,

jesteś krok od depresji,a to trudna choroba,poczytaj w necie,

trzeba się też pogodzić z tym ,że nie zawsze tak się nam układa w życiu jak zaplanujemy.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ogólnie czekania nie ma juz dużo bo rodzenstwo sie spotka po świetach tak uzgodnili, tylko mam obawy bo :
1. nawet jesli uzgodnia cos to zanim zrobia to formalnie, zanim siostra odejdzie na swoje to tak czy tak wielka niewiadoma, a my zanim wyremontujemy to troche jeszcze bedziemy na wspólnocie najprawdopodobniej u mnie.
a jak pójde do męza to juz do pracy sobie stamtąd nie dojade bo nie mam auta a busa nie ma.wiec tez dlatego nie mam checi wyjsc na poszukiwania pracy tez.
2 lub dojda do wniosku ze beda czekac na siostre az sobie życie ułoży a nam dadza może w koncu wolną reke- zamieszkajcie gdzie chcecie i wtedy raczej bede nalegac by to było u mnie, okreslimy sie ze zeby nam sie opłacało meblowac to np na 2 lata zobaczymy jak sie u mnie mieszka.
mysle ze dla nich tez powinna byc to jasna sprawa ze my dwa lat wiadomo gdzie mieszkamy apóźniej mozemy decydowac gdzie dalej, jak bedzie o czym decydowac;p
i nie bedzie juz ze siostra nam powie ide za 3 miesiace to wy macie do taty przyjsc.
ogólnie boję sie chyba tej sprawy i mimo ze 3 miesiace sie nie urzadzalismy, stracone to wolałabym mieszkac jednak u mnie , bo juz widze to nastawienie 1. siostrze zycie przyspieszyliscie bo musiała sie decydowac (chodz to nie my tylko reszta rodzenstwa), no i 2. badzcie wdzieczni bo macie gdzie mieszkac.

Odnośnik do komentarza

czyli jednak głeboka mobilizacja i prace poszukac no i po tych rozmowach podjecie decyzji. a jesli nic nie ustalą to tak czy tak coś wybrac. ale mysle ze jesli tam nadal bedzie wspólnota z siostra, bo jest w domu to bedziemy sie urzadzac u mnie...tak mi sie wydaje.

a i co do tej sprawy domu meza, ok duzo błedów ze przed slubem nie ustalilismy (ciekawe jaka była by na nim atmosfera gdyby ruszyło sie to wczesniej), duzo złych nastawien ale co jak co
rodzenstwo miesza sie w nasze zycie
bo powinni to przełknąc ze skoro nie załatwiona sprawa przez taki czas, tata nie wie, siostra zostawia sobie mozliwosc pójscia i zostania i nas blokuje- to powinni zrozumiec i nie nalegac bysmy poszli do tescia ich uszczesliwiac, tylko pozwolic nam wybrac i mieszkac i zyc.

Odnośnik do komentarza

Póki co ,idą Święta,uśmiechnij się i chociaż do Nowego Roku nie zadręczaj się problemami ,wspominaj szczęśliwe chwile,

gdzie byś nie była musisz pracować ,czuć tą niezależność finansową ,zawsze można kupić jakiś samochód niedrogi ,zrobić prawo jazdy jak nie masz,
zawsze trzeba szukać wyjścia z sytuacji,nie wolno się zamartwiać na wyrost.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...