Skocz do zawartości
Forum

pomocnica

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez pomocnica

  1. Witam Jestem z mężem 12 lat. Ostatnie 5 lat jako małżeństwo. Czy to normalne że dla mojego męża telefon o przybycie do jego ojca jest priorytetem w sumie w każdej sytuacji gdy np mamy iść na imieniny do kogoś lub gdy nie planowaliśmy wizyty? Bez pytania mnie o zdanie. Natomiast gdy ktokolwiek z mojej strony pyta o nasza obecność to zawsze odpowiedź odwlekana w czasie bo czy mi czy jemu będzie pasować itd. Co zrobi nie tak jego ojciec czy rodzeństwo przemilczy. A niedaj bo ze u mnie podobny problem to skomentowany od razu jakie to to ja mam rodzeństwo rodziców. Z jednej strony doceniam cudowną dziecko które mamy razem. To że nie mam męża uzasadnionego od Alko gier itd. Ze jesteśmy zdrowi. Ze jak syn pójdzie do przedszkola mam szansę na pracę. Ale całe macierzyństwo nie usłyszałam od niego uznania też do zajmowania się wychowywania syna. Ograniczał mnie w kontaktach z rodziną znajomymi ze przaktycznie każdy dzień spędzałam tylko że synem na codziennych obowiązkach. Chciałam i mówiłam o drugim dziecku. Chciał ale nie zdecydował się bo miał problemy z samotnym ojcem. Przez rodzeństwo był wykorzystywany do pomocy ojcu. I to nie tylko moja opinia gdyż niektórzy którzy sobie na to nie pozwolili zerwała kontakty nawet z i ojcem i rodzeństwem . Mam żal i nie wiem czy jest sens dalej udawać że się uda. Wydaje mi się ze po ślubie żona i dzieci są najważniejsze. dodam że w każdy weejen jeżdżę z synem i mężem do teścia wodę obiad zakupy itd tak jak chciał.
  2. Problemy adaptacyjne. Jeżdżę na spotkanie pol godzinne rozmowy.
  3. Po ostatniej wspomnianej kłótni w której mąż mnie szarpnal, Wyzywal-cisza. 2 dni później mówię czy zamierza tak to zostawić bo moim zdaniem jakby nie było przemocy być nie powinno. Nie umie przepraszać. Wraca do domu oznajmia mi że jedzie do ojca lub bierze dziecko na spacer obowiązki domowe żeby nie było ze się zrywa np wyniesienie śmieci - przechodzi obok. Wieczór tel w ręku Internet piwko. Nie rozmawiamy.
  4. ka-wa Być może, dlatego warto skonsultować się z psychologiem. Widać też ,że mało masz adrenaliny i te kłótnie Ci ją podnoszą ,można powiedzieć ,że są Ci na rękę :P Mało adrenaliny ?czym to spowodowane?czy w jakiś naturalny sposób mogę podnieś?
  5. Ehh... wczoraj pojechałam po ogarnieciu powieszchownym mojego weekendowego sprzątania do rodzica mojego męża bo dzwonił czy byśmy mu nie posprzatali bo nikt nie jezdzi. Więc jako że po waszej krytyce ze jestem za zadziorna z językiem za zębami zgodIlam się. Latajac za dzieckiem zadzwoniła siostra męża hej na zakupy właśnie jedziemy sobie z dziewczynami -córkami a ty gdzie. Powiedzieć zdazylam ze w jej domu rodzinnym. Na co usłyszałam ja nie mam czasu właściwie muszę już kończyć bo spozniona jestem powiedziała . I znów mnie to zirytowalo. Coś tam do męża krzyklam ze mojego odpoczynku nie ma A inni którzy powinni się poczekać w mojej ocenie nic. Bez odzewu. Mąż sprzatal ja latalam za dzieckiem później spało dziecko to ja sprzedalam. Na koniec jak zwykle usłyszałam od rodzica męża jakie ma zaprasowane dzieci. Ile musiał im dac kasy i chociaż by ile dalmiesiąc temu za sprzątanie. Odjechaliśmy bez nawet dziękuję. Tematy nie ma. Czy mąż naprawdę jest ok w stosunku do mnie
  6. Po klotniach gdy dla mojego męża nie ma sprawy i słowa przepraszam czuję się źle. Miewam niskie ciśnienie 90/60/90 na zmianę gorąco zimno mi. Rano jak mam wstać ciężko. Zmęczona jakaś. Oczodoly podkrazone blade. I taki szum w głowie ciężar czy to też od tej depresji występuje?dawno nie czułam się pełna energii zadowolona. Jak się nie klocilismy to jedynie nie odczuwalne tak tamtych symptomów wyżej wymienionych
  7. Do wiolii I jak przetrwaliscie?czy mąż też cenił tylko to ze on pracuje a Ty siedzisz z dzieckiem?czy kiedykolwiek użył wobec cb siły?co prponujesz?miał jakoś bardzo na wierzchu ze tak powiem swoją str rodziny i wszystko oni robili ok a Ty ile byś żel ile to zawsze za mało?
  8. Tzn? Proszę o nazwę jednostki chorobowe z chęcią poczytam. Czuję się teraz tak jakbym żyjąc w małżeństwie miała poświęcić swoje ambicje wartości jakosc zycia dla tego co chce moj maz bez podawania argumentow. Wypisane być może nadmiar przykładów był spowodowany prośba ocenienie sytuacji i chęcią pewnie wyrzucenie ze mnie.wiec moje zdanie w ww przykładach nie jest wlasciwe i jaki problem się za tym kryje natury psychologicznej we mnie?czekam na odp ze wskazaniem
  9. Nie znam zbyt tematu co to mediator terapia małżeńska czy psychoterapia tylko coś słyszałam. Jednostronna moja terapua co nam da? Co mi da?Nie mowie ze robie ok ale w zwiazku to ja jestem ta osoba ktora rozmawia maz tylko chce na juz. b] ka-wa Nie ma się co zgłaszać do mediatora, jak mąż nie chce ,siłą go nie zaciągniesz , więc po się zapisywać, wątpię też czy tu mediacje by coś wskórały, ale warto by było spróbować, tylko musisz przekonać męża, obydwoje musielibyście chcieć i zacząć zmiany od siebie... Bardziej by wam przydała się terapia małżeńska, a szczególnie Tobie ,dlatego ,jeśli mąż się nie zgadza, sama wybierz się na psychoterapię.
  10. Co przez ten czas u nas? Mąż zawsze mówił że nie chce mieć jedynaka. więc w styczniu zaczęłam rozmowę o drugim dziecku ze wolałabym by różnica była mała i ze może tak latem zacząć by starania. Usłyszałam że tak chce ale to by trzeba mieszkanie powiększyć i nie pamiętam co tam jeszcze i ze za parę miesięcy porozmawiamy.była cisza. Jak w maju zaczęliśmy się kłócić to powiedziałem że nie możemy sobie na dziecko pozwolić. Nic z rzeczy o których mówił się nie zadziałał A i między nami gorzej z jego strony zero na ten temat. To po jakiejś kłótni o chlonieciu oznajmił mi że chce dziecko już nawet. Nie rozumiem. Jakoś 2 miesiące się Mirosław z myślami bo chciałem rodzeństwo dla pierwszego dziecka ale jak jesteśmy tak niestabilni...obserwując ze nic się nie zmienia ze mąż jest nieszczęry moje zdanie ze wolę później jeśli się dogadamy lub będzie jedynakiem. Była sugestie byśmy razem coś robili... djest lato więc może trudno by dziecko w domu utrzymać więc jak wraca i ma czas zawsze wybiera czy z małym na dwor czy w domu ogarnie. Sprawa rodzice mojego męża.. Ci co jeździli pieniądze mu zabrali. Teraz myśli o domu starców bo nie odwiedzają go. My bez zmian jeździmy. Sama slyszalam jak siostry wydzwanialy do męża ze by chciały jak ja w domu siedzieć więc w kłótni mu wykrzykuje ze siedzę nic nie robię. Zwróciłem mu uwagę że nie może mi dziecku zabraniac kontaktu z moimi rodzicami z którymi mieszkamy pod jednym dachem. Jeśli nie podoba mi się i nie jesteśmy w stanie czegoś zaakceptować choć moi rodzice i rodzeństwo bardzo stroni by nie robić kłótni między nami więc nie wiem czego się czepia to możemy coś wynająć. Zero jego aktywności w tym kierunku. I jeszcze wypiera się ze robił mi awantury o to. Jest zazdrosny o nasze dziecko to akurat powiedział. Ze ja tak kocham A to nie. Dla mnie dziecinne. Razem uzgodnilismy ze zostaje z dzieckiem a w kłótni krzyczy mi że do pracy bym poszła. Nigdy nie powie nic co by docenialo moja prace w domu i pobyt z dzieckiem. Teraz czas odpieluchowania udało się. Zrobi siusiu niekiedy to od razu załóż mu pampersa. To byłby dla mnie krok w tył. Mały je systematycznie przygotowane przeze mnie posilki to czemu barona mu nie dasz. Zrobi kupe na nocnik to mnie wolę bo mu śmierdzi A twierdzi że on jak się rozstalibysmy to spokojnie dałby radę z dzieckiem. Nie wiem napisałem co we mnie siedzi pewnie znów chaotycznie ale już nie wiem od czego zacząć poprostu nie umiemy się dogadać. Pewnie też mam problem jakiś ale mąż nieustannie mam odczucie jakby mnie degradowal .
  11. Hmm a w jaki sposób idąc się do mediatora małżeńskiego?czy jeśli sami nie pojedziemy to mogę nas jako małżeństwo zgłosić?żebyśmy dostali oficjalną datę spotkania bo jak mówię mężowi ze może tak spróbujmy to że mam się leczyć słyszę. Chciałabym być z mężem ale jeśli moje życie miałoby wyglądać tak jak do tej pory to wolę nie. I chyba lepiej będzie to skończyć szybciej żeby dziecko kłótni się nie naogladalo. Jak ja ustępuje to jest ok choć czasem to i jeszcze mało. Ale jeśli coś ja chce to głupie komentarze kłótnie ostatnio nawet szarpanie.
  12. I tak jak Pani kawa zauważyła nie dogadywalismy się już kiedyś. Problemem było dla mnie brak argumentów ze strony męża I obracanie kota ogonem. Np w spokojnej sytuacji powiedziałam mężowi ze tę 15zl to myślałam nie brać bo rodzice też nie wzięli od nas za paliwo jak coś załatwili podałam konkretny przykład. Cisza. Po chwili rozmawiamy i mówię że może kolejny weekend nie bylibyśmy u teścia A pojechali raz do babci ,jeździmy może raz na kwartał dla orientacji, na co mąż to co ja raz w tyg nie mogę jechać pamiętaj dziś widziałaś mame to już w tygodniu nie. I z przeszłości było że u teścia tak czy tak i nigdzie indziej. Więc jaki kompromis mogę jeszcze zrobić?zgodzić się na słowa męża? Ciapa... w domu czesto przebywa tez 5letni wnuczka i dziadków w odwiedzinach. Moich rodziców. A dziecko jak dziecko jak mojego męża zobaczy to niewiadomo czemu od razu a babcia była a ciocia była i jak miałam wysluchowac codziennie to poprostu jak trzeba to widzę się z mamą normalnie rozmawiamy itd udaje ze wszystko wporzadku tylko zawsze mam co robić u siebie i z małym co zresztą jest prawda.
  13. A wypisuję bo jak można ocenić sytuację po słowach problemy w małżeństwie chyba potrzebne są konkrety. Łatwiej byłoby gdyby była to zdrada nałóg ale tak jak jest to dla mnie nie jest normalne
  14. Uff... Po pierwsze teściowa zmarła 15 lat temu. Wszystkie dzieci się wyprowadzily A Ci co spróbowali tam zamieszkać też się wyprowadzili bo teść pozostałym opowiadał jak się rozliczają ze wspólnie. Jak zachowują co robią całymi dniami itd każdy z rodzeństwa miał coś do powiedzenia do wtracenia i nawet ci sie wyprowadzili nie maja zadnego kontaktu z ojcem. Uznałam że możemy jeździć co tydzień ale właśnie ze to moich rodziców też możemy znaleźć godz na herbatę. Lub ze też chciałabym babcię odwiedzić nie mówiąc o reszcie rodziny bo nigdzie kontaktu nie mamy bo mąż nie ma czasu a jak z kimś się spotkam to że latem. Ja musiałem jechać z zapaleniem piersi bólem głowy brakiem snu i gdy tu się odezwę to się nie podoba to gdzie tu kompromis?my kompromisujemy się od 2 lat i efektem tego jest nieważność moich potrzeb bo tak mi to wygląda. Jak nic nie mówię jadę do teścia latem za dzieckiem bo on mu pomaga wracamy to tak czy tak nie idziemy do moich rodziców bo jak się o to odezwę to ze on był raz w tygodniu to mamusia już pewnie w tygodniu była wiele razy. Odnośnie pracy najpierw spróbowałam ja chodzić do zakładu mama pilnowali malego spacer itd ale ja wiadomo ogarnac dom obiady przygotować pranie itd... nie myślałem jej tego zostawiać. To było źle bo ile moja mama z wnukiem. I opiekuńcze nie było mowy. Później wzięłam prace do domu. Więc w dniu robiłam swoje z dzieckiem A gdy zasnął to siadalam ok21 do pracy. Wspominałam że mógłby łazienkę wieczorną i uśpić to byłabym 2 godz do przodu to nie miał kiedy bo albo to nie było albo np jechał tesciowi pomoc . To nie wiem jak mogłem jeszcze mi ulżyć i lekko nie zrezygnować z pracy jak piszesz. Jak uznał że ta praca to nic i niepotrzebna nam. Prawda jest ze jestem wrażliwą osobą i zauważam szzegoly być może ale czy Na tym polega życie małżeńskie i twozenie rodziny jakie serwuje mi mąż. ?
  15. Hmm.. jesteśmy małżeństwem od 4lat. Mamy poltoraroczne corke. Mąż pracują wczeniej po 8godz. Po porodzie nie wykorzystał urlopu.10 godz dziennie to standard bywa też 12-14 coraz częściej soboty. Ja pracowałem w ciąży później miałam urlop macierzyński obecnie wychowawczy. Po macierzyńskim próbowałam wrócić na pół etatu. Moja mama była z córką. Ale mężowi to się nie podobało. Wzięłam pracę do domu ale siedziałam nad nią w godz21 -1 w nocy po wykonaniu wszystkich swoich obowiązków. Od męża slyszalam ze co to za żona co wieczorem nie jest obok. Nie wykazywał pomocy. Po pracy obiad łazienka piwko czytania sportu i noc spanie. Zrezygnowaliśmy z mojej pracy. Całe dnia sama z dzieckiem zakupy obiady pranie itd ząbkowanie nieprzespane nocą później nauka chodzenia naszej energicznie szybkiej córki...bywałem zmęczona niewyspana. Nadzieja na regenerująca niedzielę kończyła się przymusem jazdy do mojego teścia lub ze zabierze mi córkę A ja mam zostać w domu. Zawsze jechałem bo mąż pomagał swojemu ojcu po tym jak został sam i nie miałby kto pilnować dziecka. To moich rodziców niegdy nie schodzilismy. Zawsze slyszalam ile razu mamusia była jak byłam w pracy,nie ma chodzić. Tylko raz w tygodniu ma widzieć wnuczka bo do jego taty też tylko raz w tyg jeździmy. I mimo że mieszkam z rodzicami nie korzystam z ich pomocy . Wiele razy mowilam mężowi ze źle się z tym czuję że tak zakazuje mi kontaktu co tylko kończyło się kłótnia. Podczas rozmów siostry męża wyrażają się ze siedzę w domu a one pracują. Mąż nie umiał powiedzieć Na czym moje siedzenie polega z dzieckiem bo gdy one miały mniejsze dzieci to albo dawały dziadkom pod opieke albo nie miały czasu na nic bo mają małe dzieci przecież. Nie odwiedzały ojca. Mój mąż traktuje tylko swoje prace i obowiązek pomocy swojemu tacie. Co powiedzą jego sieostry to ważne i prawda że mną nie umie rozmawiać zawsze czego chce co mi się nie podoba przecież siedzę w domu... Przed ślubem podobnie było z wyborem mieszkania wynajmu nie szukał. Chciał najpierw ślepo do siebie mimo że każdy argument był za mieszkaniem u mnie. Jak się klocimy daje możliwość pójścia na osobny wynajem ale on nic w tym kierunku nie robi. Koszenie trawnika palenie w piecu takie codzienne obowiązki którymi się dzielimy to z wielką łaską. Ile razy jak coś trzeba zrobić i mnie to czekanie tygodniami ale do teścia to co tygodniowy obowiązek A jak trzeba to i częściej bez problemu do niego. Jest też taka sprawa ze mąż ma dużo rodzeństwa. Ojciec został sam. Cześć wogole nie jeździ część jeździ po kasę-za paliwo że przyjechali ze obiad zrobili i za fatyge. Mój mąż za nic nic za darmo co wydawało mi się w pewnym momencie niesprawiedliwe przy czym jak się o dezwalam również byłam najgorsza A to nasz wspólny budżet w końcu. Mojego tata ostatnio zawiózł do szpitala za 15 zl które wolał. Moi rodzice wspólnie nie mają tyle dochodu co tesciu sam. Więc to nie rozumiem jak może zdziarać tu gdzie mieszka za darmo i mnie tak ograniczać. Rozmowypolegają tylko na tym że przedstawiam podobnie jak tutaj. On cisza A odezwie się kończąc weź ku. .. przestań o co ci chodzi siedzisz w domu. Tylko że to byla nasza wspolna decyzja bym została z dzieckiem. Dziś nawet wyglądało mi to na to że oszczędności które udaje nam się odłożyć. Mieszkając z rodzicami bo N wynajmie szły by na czynsz -ze powiedziałam mężowi ze chyba chce się na mnie i moich rodzicach dorobić. Ja opiekunka dziecka bo jak coś kupię to po co więc już nawet na nic oprócz żywności nie wydaje. I z chamskim nastwieniem pod dachem rodziców. Dziś rozmowa skończyła się jak wyżej pisałam. Jest wieczór. Usiadł przed kompem auta sport piwo. Pod nosem przeklnie. Były naczynia ja umylam bo jutro o 6 pobudka i sama cały dzień. Zamiast odezwać się coś porozmawiać nie. Przed ślubem mąż mieszkał z ojcem bratem siostra gotował obiady w niedzielę. Sprzatal . Więc zupełnie inaczej się to zapowiadało. W rozmowach też przewidywał ze będzie pomagał. Czy boli mnie kręgosłup od dźwignią czy jestem chora żadnej pomocy. Tylko że on zmęczony. Myślałem o rozwodzie nie wiem jak to przebiega.póki mówię do niego czuję jakby miał to gdzieś jakby dupe tu wpakował i nie ruszać to wszystko mi wolno. Pan. Więc muszę chyba coś konkretniej czy się ocknie czy stwierdzi że mu na mnie zależy na nas i zaczniemy się dogadywać kompromisy. W klotniach jak mówię czy chce rozwód N papierze to jest ze mi syna zabieze. Proszę o pomoc
  16. mnie to martwi ze tyle lat bylismy razem, w sumie teraz widze ze ja dla niego w sumie ograniczałam spotkania ze znajomymi, rodzina bo on i on, siedział w domu po pracy szkole i czekal bo nie mial co robic, a człoweik w sumie zapierdzielał, studia praca i tez mial opieke nad chorymi w domu, coraz bardziej meczy mnie to ze skoro zdecydowalismy sie na slub, z planami rodziny, mieszkania a on jedna decyzja wszystko spiepszył, i od razu nie bylo zadnych planów, czy moja praca czy rodzina teraz tylko potrzeby ludzi ktorych on sluchal....w sumie nie jestem szczesliwa w tym małzenstwie, ok do tej pory duzo problemów, remont...nie wiem czy wlasnie tez te wybory teraz tez mnie jakos niezdolowały bo zawsze bardzo mnie to meczylo, a jak jakos sie posypalam psychicznie to w tym czasie co chwile brak zdecydowania co sie chce kupic meczylo i zawsze niezadowolenie... i powiedzialam mezowi ze ok teraz z duzym opoznieniem w koncu zaczniemy to normalniejsze zycie i albo bedzie dobrze albo za rok sie rozejdziemy i to nie grozba tylko obietnica bo dla mnie to jakies toksyczne i niezdrowe. wkurza mnie tez w sprawie pracy, ok ze nie wyszlam szukac ale poki bylam sama resztkami sil a mialam prace i to zawsze za biurkiem a on teraz ze mone poszlabym do spzywczaka kartony nosic, a moze ludzia mieszkania sprzatac...po slubie tez nie liczyly sie moje ambicje tylko calej jego rodzinie mialam pomagac...zupelnie nie czuje sie z nim spelniona
  17. Witam! Dzis byl mega słaby dzień. mielismy wyjazd do miasta i przy okazji wstepnie planowalismy zakup kilku brakujacych rzeczy do domu, ale tak nic konkretnie model sklep itd. w sumie na samym poczatku sie wkurzyłam, zabralismy mame i brata bo tez chcieli wyskoczyc na miescie, pytaja sie mezowi gdzie by mieli wyjsc on z natury swojej oczywiscie nie wie, i nie dogadali sie. bo dla niego to nie problem i gdziekolwiek. wiec sie pytam gdzie mama chce isc, a to tam to nie choc zawsze tam jezdzilismy ale dzis on woli gdzie indziej jechac, tak jest zawsze tzn ze mna tez jak rozmawia czy z moja rodzina, na poczatku mu to obojetne i ja mam zadecydowac a jak decyduje to potem sie odzywa i wrecz odwrotnie chce co mnie zlosc, tysiac razy mu mmówiłam. ze swoimi znajomymi zawsze sie dogaduje i wrecz czeka jak mu powiedza jak ma zrobic...wrrr póżniej w urzedzie tez jakos tak nie zbytposzło, bylam zla, zaczely wracac mi i gromadzic sie klebic moje minione zale do meza, juz nie bylo zakupów. w sumie dolowalam sie przeszlosca, zalami, straconym czasem itd, ja wiem ze nie wybacze mezowi ze nie liczylismy sie my po slubie! co w sumie mu powiedziała wiele razy, mówiąc tez ze postaram sie zyc z tym ale czy mi sie uda to nie zapewniałam. pojechal oczywiscie do pracy. zostałam sama, glowa czolo takie jakby tlumione rozsadzane, zle mi sie patrzyło, bylo mi mega zimno. on miał ciepłe dlonie a ja nawet plecy zimne, rece, stopy. zasnelam spalam 2 godz, czulam sie jakby po jakies niezlej imprezie, wstalam. zrobilysmy ciasto z mama, o maly wlos nie wlałam oleju do pojemnika z maka, byłam tam ale jakby tylko fizycznie, na proste pytanie ile na półtorej porcji nie potrafiłam odpowiedziec. a jak wspomne sobie czasy studiów, spotkan ze znajomymi, nauka cale noce, bieg na pociag i zadowolenie, a teraz....
  18. ufff, no i jak to jest gdzy sie cos robi wychodzi dobrze lub zle, troche ciezki poranek bo kolejna rzecz wyszla niepraktycznie ale co kosztowało nie mało, zmienic nie zmieni sie juz i jest mi ciezko bo ja poswiecilam w 100% mój czas bo wspominałam mezowi na kazdym etapie- projeky, pierwszy fachowiec, drugi czy by to moze zmienic a teraz jak wykonczone to nie ruszysz bo kasy nie ma, ale dla niego to jak juz jest to jest. nie krzyczalam nawet bo juz nie mam siły, ale zle mi sie siedzi w tym i az nie chce sie urzytkowac. widze to ze kolejna rzecz ktora sie nie udala ale no chyba kazdy zawsze cos robi zle i widocznie macha na to reka i zyje dalej, chyba mam myslec ze jest to jest nienajlepiej trudno, ale dzialac dalej by w koncu zamknac jedno, zamknac drugie i umocnic zakonczonymi sprawami i zajac sie soba....tylko zblizajacy sie koniec miesiaca juz frustruje- ale co mam myslec pozytywnie za wszelka cene tak moge sobie pomóc
  19. Witam! hmmm....wrocilismy do remontu dalej z kłótniami oczywiscie i pogodzeniami, zrobilam sporo zapraw i mozecie mi wierzyc lub nie... nie zaprzeczam ze nigdy nie miałam godziny by wyskoczyc do pracodawców, ale czesto bywalo tak ze rano zaczynalam od jakiegos posprzatania bo skonczylismy w nocy, od zapraw i pozniej mialam niewiele czasu juz do zamkniecia zakladów. no i co mnie drazni to czesto jestes w domu to maz zalatw to bo on w pracy i nie ma jak, a to znow ktos inny bo terminy gonią i czuje to tak jako ze moje znalezienie pracy nie ma sztywnego terminu a tamte juz musza i moje odstawiane. i niekiedy mnie to oczywiscie wkurza, doluje... piszecie ze bardzo wiele od sposobu myslenia to juz sobie powiedzialam no fajnie skonczycie remont, na zime cos przetworów zrobilam, mamy. to to jest na plus i tez do przodu i staralam sie nie myslec ze to bylo znow wazniejsze od mojego zycia zawodowego, staram sie wyciagnac z tego plusy, dodawac do budowania lepszego dnia samopoczucia i by w koncu wyjsc tez swoje zalatwiac. hmm to ludzie szczesliwi nie dreczacy sie roznia sie tylko tym ze jak by nie zrobic to jest dobrze i pamietaja tylko plusy a minusy minimalizuja... na serio na tym to polega...zmiana sposobu myslenia?
  20. a dlaczego Wasza depresja ma okreslenie endrogenna? czym to sie wyróznia?
  21. o dzieki ze lekką z mozliwoscia poradzenia sobie samemu ;p w sumie tez teraz juz tylko to cos mojego przezwyciezyc, to zahamowanie, niechec niekiedy. teraz juz wiem gdzie bedziemy mieszkac, gniazdko sie konczy, za chwile przejdziemy na swoje, to tez bedzie bardziej nasze tylko zycie:), wiem czego mi trzeba- praca, w jakims momencie decyzja o rodzinie... dzis zaczelismy po przerwie konczyc remont, tylko tez tak sie to odbija ze teraz on pojechal do pracy , ja musze to lekko ogarnac bo jako ze chodze do rodziców to brud bym im wnosiła a to tak nie ladnie... no i znow brudna, konczaca bo maz musiał oczywiscie do pracy, kolejny dzien nie wyszłam do pracodawców...i znow moze jutro, a najpozniej poniedzieli bo przynajmniej meza nie bedzie od rana bo zmiana ranna w pracy. najlepiej jakbym sobie sama poradziła, lekka czy mocniejszą , krótszą czy dłuższą depresyjke...co wartobyło by bym sama w kierunku tego poradzenia zrobiła. kiedys pytałam ale w sumie różnie sie to wszystko zmienia wiec moze na teraz coś poradzicie czym sie tu wzmocnic psychicznie, zmotywowac, uspokoic i co daje wiecej szczescia energii. :)
  22. ten rok byl owoy zmienny, ale co zaobserwowałam i ciekawi mnie wytłumaczenie 1. na poczatku było wiecej agresji wybuchów z mojej strony, teraz spokojniejsza ale przygnebia mnie to, najczesciej nie krzycze tylko mówie co mysle, jesli maz nie zgadza sie wewnetrzny gniew złosc i uczycie znów nie ja my 2. poranny gorsze samopoczucie, ciezko wstac, kolejny bez sensu dzien, w miare upływu dnia poprawia sie za cos sie biore w domu dla nas 3. hmm, jesli siedzac sobie tak sama wypije piwo jedno bo na drugie nie mam ochoty, widze mniej gorszego, a wiecej pozytywnego, chce mi sie znów planowac, podoba mi sie znów jakis nasz pomysł np z remontu który czeka na realizacje... hmm tylko nie wiem czemu i czy dobrze ze tak jest czasami (gdy maz ma zmiane popoludniowa i wieczorami siedze sama, 3 na 6 dni takich srednio)
  23. ja narazie mam duze nadzieje co do pracy:) wiem ze szukajac bede sie kolejny raz czuła jak "dziecko po co tu przyszłas", poczatki bede nowa i bedzie ale ci młodzi pracownicy niedorajdy, i beda lepsze i gorsze dni, meczoce i nudne, nowe wyzwania ciezkie ale moze i spełnione...i zadowolenie i energia. poaz tym w domu nie jestem juz potrzebna, nauke skonczyłam, dziecka nie mam- najlepsze co moge robic to pracowac i wiele innych rzeczy napedzanych jak motór w toku obowiazków...tak ajk kiedys a nie szarosc dnia nic nie robienia prawie ze bo nic konkretnego a dzien za krotki. tylko martwi mnie ze tak bardzo chce wiem ze nic lepszego nie moge zrobic i praca to realizacja ktorej chciałabym na poczatku poswiceic moje zycie. i codzienny dzien planowac z mezem...tylko nie wiem czemu nie moge wyjsc. tez wieczorem mowie sobie-TAK JUTRO- ale jutro zaczyna sie od innych rzeczy a kiedy popoludniu zostaje sama bo maz do pracy jedzie to znów natłok mysli, spadek, skonczenie godzin pracy zakładów pracy, znów zamet kolejny dzien bez wyjscia do pracodawcy, co tu robic i teraz wieczorem a to za sprzatanko mycie itp... oby sie udało wyjsc bo to co bedzie pozatrudnieniu mnie tak bardzo nie martwi jak samo poszukanie i odpowiedz pozytywna...miedzy czasie byłam na kilku rozmowach...ale czesc była typowo fikcyjna a czesc chyba po prostu wybrali kogos innego...
  24. hmmm i tak szaro zimno senno deszczowo... rano z meżem procowalismy w ogrodzie, zdazylismy wrocic, zjesc obiad, pojechal do pracy. w sumie wszystko tak na szybko by zdazyc, poskromniłam, ogarnełam sie i skoczyłam do miasta na zakupy. teraz siedze wlasnie jakas zmeczona, tak mysle co tu robic i znow tak nie zbyt sie czuje. caly czas tez towarzyszy mi mysl ze kolejne dopoludnnie nie bylam szukac pracy.... i mimo ze nie pracuje, to z tej racji czas który mogłabym poswiecic na siebie to zawsze a to kiedy mezowi kiedy rodzica cos pomoc załatwic,,, czasm juz tak czuje sie w to wsiaknieta... jest mi mega smutno, zle , przygnebiajaco ze kolejny miesiac bez pracy zaczynam... i tez tak zle ze bez sensu zycia codziennie, w tv nic nie ma, czytac nie moge bo mysli mam rozproszone wiec tak czy tak nie mysle o tym co czytam, czuje sie jakby w kogos innego zyciu, w zyciu kogos kto nie ma perspektyw, mozliwosci, egzystuje... swoje zycie -chciałabym byc zadbana ubrana, rano do pracy, zakupy, zajmowanie domem, realizacja w pracy rozwoj, wspolne dzielenie obowiazków z mezem i czasu wolnego pozniej...chciałabym innego zycia aktywnego ale go nie ma. to nie jest tak ze mysle ze mam meza to on zarobi, a ja w domu sobie posiedze troche zajme sie domem a najwazniejsze bym siebie zrobiła od stup do głów , bym dobrze wygladała za pieniadze meza. jako ze siedze w domu a wogole to nie lubie malowac paznokci, czy sie malowac wiec wogole sie tym nie zajmuje. predzej uwazam ze gdybym miala wlasnie kontak z ludzmi to wtedy było by mi jeszcze warto farbowac włosy czy poswiecac czas i pieniadze na siebie a tak marnotrawstwo.... jak patrze w lustro to tez toche niezaciekawie wygladam- smutna, szara, moze chudsza co w sumie mnie dziwi przy zjadaniu wieczorami samotnymi takich ilosci słodkiego chipsów a tez i przygarbiona...ehhh pisze by sie wygadac...
  25. tak, szukaj pracy. tez miałam jakies rozterki do tej pory mam, tez doradzono mi bym skupila sie na pracy i widocznie za mało bo nie mam pracy. ale juz widze ten błąd, to było wtedy pewnie najwazniejsze i najmadrzejsze. wydaje mi sie ze znajdujac zatrudnienie bedziesz miała swoje zarobki, bedziesz sie rozwijac zawsze jakies doswiadczenie, jak atmosferra w domu nie za przyjemna to spedzanie połowy mniej czasu wspolnie tez jest plusem, a obowiazkami sie podzielicie, wydaje mi sie ze to pomoze i jest wskazane;p taka jest moja opinia, pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...