Skocz do zawartości
Forum

Kłótnie i spór o dom


Rekomendowane odpowiedzi

Na dzien dzisiejszy mamy tak ze po swietach rodzenstwo ma sie spotkac, tylko wątpie czy to bedzie cos konkretnego dla naszego związku, bo w sumie nie wiem jaki charakter ma miec to spotkanie, maja pogadac sami ze sobą..
ok rozumiem ze przywiązuje uwage do codziennych rzeczy ale mam dac sie robic w konia? tak to czuje.
wydaje mi sie ze zasadnym jest stwierdzenie ze rodzenstwo sie wtrąca, bo skoro po ślubie rozmawialismy i nic nie było wiadome, to nie powinno ich dziwic ze chcielismy zamieszkac u mnie na poczatek , bo nie mówilismy ze dożywotnio. tylko oni sie bali ze później jak bedzie nam sie dobrze mieszkac to nie bedziemy chcieli p[rzyjsc do taty gdyby został sam. wiec akurat mieli nasze szczescie na uwadze. a teraz jak nawet pow ustnie ze na tomka, siostra sie okresli to mam udawac ze sie cieszę?
1!przez te trzy miesiace bardzo sie zraziłam!
2! zanim zrobią to formalnie to znów kolejny czas jak sie dogadają oczywiscie bo wystarczy ze siostra sie nie określi bo jeszcze za mąż nie wyszła.
3! no i bede remontowac...

Odnośnik do komentarza

Kiedys w pracy znajoma starsza o 30 lat zaliła sie jak inni mężowie pomagają żoną okna, zakupy, jedzenie.
Wtedy powiedziałam że no mój mąż też może sie tak zapowiada, bo zawsze siostra zleci mu okno jakies do mycia, liste zakupów da, sałatke zostawi do krojenia że zawsze po pracy ma miec czas na to.
Ona wtedy pow mi ze kochana ze synowie lub bracia tak w domu pomagają to nie znaczy że dla żony też tak bedzie.
i dzis sie przekonałam i jej wierzę ...
miałam troche wyrzuty sumienia ze moze powinnismy sporo czasu spedzic u tescia w swieta, zaproponowałam to mężowi a on zaczął zastanawiac sie czy po pracy bedzie miał czas by coś w jego domu pomóc, może chodz sałatke pokroic. spytałam czy jutro jechalibysmy na zakupy wieksze, on ze tak ale po nocce wstanie później a do godz 14 musiałby taty drzewo zawisc.
hmmmm sory na wigili jestesmy u mnie, mieszkamy u mnie i w sumie on do niczego sie nie zaproponował.
zastanawiam sie czy on chodz żyje obok mnie czy jeszcze nadal u taty.
On nie mówi mi co on zamierza z tym spotkaniem rodzenstwa, nie rozmawia ze mną.
wydaje mi sie jakby on nie chciał zyc ze mną, tylko włożyc mnie do jego domu i do życia jego rodziny bo oni maja problem.
dzis wstał, włożył choinke w doniczke i pojechał do pracy . i bedzie miał świety spokój bo bez mojego gadania?
a ja zostałam z wielką niechecia do tykania czego kolwiek.
mam dosc takiego zycia, bo mąż zyje zyciem rodziny jego, i ich dobrem a nie jak kazdy normalny człowiek który wiąże sie z druga osoba to z nia układa zycie.
to niby nie długo "po świetach" spotkanie rodzenstwa ale poprosiłam męża tydzien temu zeby spedził ten czas u taty to sie nie ruszył i siedzi ze mną ale jak bedzie trzeba tam isc to bedzie mnie ciągnął skora teraz całe nasze zycie stoi przez jego sprawy rodzinne.
nie wiem jak wytrzymam tez czas i jeszcze swieta, jak tu sie cieszyc, i jak przyjme ich ustalenia.
nie mam w mężu wsparcia, nie wiem czy mozna wiec mówic jak my to ułozymy, moze pradzej jak ja mam sobie to ułożyc sama, kiedy nie bede musiała układac w jego kierunku

Odnośnik do komentarza

W jednym wątku powinnaś wszystko pisać.

Może w tym okresie świątecznym spróbuj się zbliżyć do męża,
zróbcie sobie wolne od problemów,
bo żyjecie w ciągłym urazie ,pretensjach,nie ma zrozumienia między wami,
komunikacja legła w gruzach,życie intymne pewnie też ,w dąsach nie dojdziecie do porozumienia,
małżeństwo to ciężki kawałek chleba /a tak się do niego spieszymy:D/
nie potrafisz się w ogóle wyluzować,powiedz sobie jakoś to będzie,nie przejmuj się.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

no tak tylko ja tak nie umiem wyciąć sie na świeta z życia. bo albo bede siedziec w naszym pokoju , widziec to co mogłam miec a co jest, pokój studentki,
albo pojedziemy w gości i juz słysze co u was? jak sie zyje po ślubie? i znów dobre rady- powinniescie remontowac u taty i tam pójść.
nawet próbowałam przez kilka dni ale zawsze przyjdzie moment ze wybuchne:(

Odnośnik do komentarza

Mnie to się wydaje ,że może psychoterapia by Ci pomogła opanować emocje ,nie zadręczać się takimi problemami /bo jeszcze większe przed Tobą/,jesteś znerwicowana,
zniszczysz to wasze małżeństwo, trzeba pielęgnować uczucia,myślę ,że nie doceniasz tego ,że masz dobrego,normalnego męża i bez niego będzie Ci gorzej, a on może Cię zostawić jak stale będziesz się kłóciła,
Już nie wiem co tu Ci doradzić,może za rzadko uprawiacie seks,co wpływa też na Twoje emocje.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

to tez problem bo jako że uprawiamy czy za rzadko to nie wiem to jak siedze sobie wieczorami....co mi pomaga - jak sobie piwko wypije, winko... dystansuje sie.
ale jak pomysle ze mogłabym byc w ciąży i jeszcze o tym nie wiedziec schizuje sie troche a napewno ciezko było by z tą swiadomościa ze w pierwszych tyg odniach %.
Mam dobrego mężą czy oby na pewno? nie widzisz zadnych wątpliwości po jego zachowaniu?
...ja sie zastanawiam

Odnośnik do komentarza

Problem mieszkania ma istotny wpływ na wasze małżeństwo.
Odpuść sobie, przestań się przejmować, staraj się odbudować to, co jeszcze w was zostało.
To ty się coraz bardziej odsuwasz, ty stwarzasz nerwową atmosferę, więc ocknij się i zacznij normalnie żyć.
Macie gdzie mieszkać? Macie.
Czy musicie remontować? Nie musicie, TO TY TEGO CHCESZ.
To ty starasz się wymusić na mężu sprawy, które go przerastają w obecnej chwili.
Jest okres świąt, a to ty psujesz atmosferę, już tworzysz czarne scenariusze.
Wyluzuj!
Tu nie tylko chodzi o męża, o małżeństwo, ale także o twoje zdrowie. Nerwica to paskudna choroba, bardzo utrudnia życie, więc zrób coś z tym, by wrócić do psychicznej równowagi.

A dopiero potem podejmij ważne decyzje . Nie teraz.
I nie oczekuj, że znajdziesz księcia z bajki, że życie nie stworzy następnych problemów. Naucz się z nimi sobie radzić, bez uszczerbku na zdrowiu.

Odnośnik do komentarza

no i po świetach...
W świeta widzielismy sie, byliśmy u każdego z rodzenstwa a u taty męża oczywiscie tez codziennie. nigdzie ani słowa jak my mieszkamy, i co do spraw spadkowych- naprawde to jest normalne i tak można?? dla mnie to jest jakies obłudne.
i mija czas po swietach gdzie wiekszosc ma wolne i można by zrobic spotkanie które miało sie odbyc po swietach a tu cisza.
i jak tu sie nie martwic denerwowac?
no zobaczymy czy sie jeszcze odbedzie bo nie wiem o co tym ludziom chodzi.
a jesli nie bedzie spotkania to dla rodzenstwa tylko tyle ze nie było spotkania a dla nas wielka niewiadoma i znów pytanie sie domowników męża to jak w koncu i to nas znów bedzie kosztowac rozmowy...

Odnośnik do komentarza

To mogłaś sama wyjść z inicjatywą tego spotkania ,powiedzieć,że chciałabyś wiedzieć na czy stoicie,itp.,zrób to sama,lub
powiedz wprost mężowi niech zaaranżuje takie spotkanie skoro nikt inny się nie kwapi,głównie to chyba najpierw z ojcem powinniście pogadać ,jak on to widzi,

a najważniejsze to szukaj pracy.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Szczerze- nie mogłam sama organizowac tego spotkania bo ja nie chce tam juz iść o czym powiedziałam mężowi, nie wyobrażam sobie juz tego. a po drugie mam czystą sytuacje pozostawic siostrze męża która nasze życie zatrzymała na czekaniu, nic nie moglismy w domu rodzinnym robic bo ona jeszcze jest i nie wiem co bedzie chciała? i do tego momentu nie wiemy co ona zamierza czy zostac czy isc. Mamy wstrząsnąć całą rodziną jakby nam zależało. Nie potrafiła byc człowiekiem to bedzie za jakis czas sama sie z tym zmagać. Ona naprawde ma wyrąbane na wszystkich i wszystko np. sylwester- nikt nie wiedział że zostawiła ojca samego i pojechała sobie do znajomych chłopaka. taka duza rodzina a tata został sam, zlądowała nie wiadomo o której w nowy rok. jak sie o tym dowiedziałam to byłam wściekła, ta rodzina mnie wykończy. Po prostu zostalismy znów miesiąc przeciągnięci w działaniu.

Odnośnik do komentarza

wydaje mi sie ze gdybym ja byla z drugiej strony to moze tak jak siostra męża ciężko było by mi sie określic juz teraz gdzie mieszkac ale nie mówiłabym by nic nie robic bo to bez sensu i póki jestem to musi byc tak jak jest i wspólnota. nie ograniczałabym zycia swojego brata do mojego. a po drugie rzeczywistość teraz wygląda tak :
my w sumie siedzimy u mnie na pokoju na wspólnocie bo mąż czeka boi sie urządzać. my młode małżeństwo za scianą mamy moją siostrę co wieczór. ja dogaduje sie i pomagam mamie, prowadzimy dom dla 6 osób i to ja z mama siedzimy w domu to mamy miec na to wszystko czas. a teraz od nowego roku bedziemy kłaśc kilka stów no bo w koncu trzeba sie złożyc na utrzymanie, opłaty.
a siostra męża została z tata, pieniążki tatusia i na zakupy to ona decyduje co kupi co na obiad zrobi, obiady robi na 2 dni dla dwoch osob, wiec naprawde ma byc czym zmeczona i narzekac- kto jej tam pobrudzi? pranie to gł swoje robi bo ojciec co tam nabrudzi? ja chciałam gotowac prac sprzatac zarabiac i rozwijac życie dla dwóch osób, teraz mam tak skrzydła podcięte że nie chce mi sie nic. czuje tak dużą niesprawiedliwiość.
rodzenstwo? gdyby chciało naprawde naszego dobra to by solidnie pociągnęło sprawe domu a nie zadzwoniło bajki poopowiadało i tylko zwołaj reszte podpowiadało.
kolejne
po co przed wigilią dwóch braci dzwoniło czy my jestesmy na Wigili(gdyby domownicy chodz cos powiedzieli ze mozna by razem zrobic to pewnie też bysmy byli, nawet bez normalnego zaproszenia), później jeden pojechał na wspólną wigilie bo jak w dwóch by siedzieli, ojciec z córką. a czemu na sylwestra drugi brat nie pomyslał o ojcu. dla mnie to nie logiczne.
i tel przed swietami i w sylwester że oni sami. i do nas- po co by wzbudzic wyrzuty sumienia? z mężem na początku grudnia powiedzielismy ze skoro w sprawach rodzinnych nic nie wiadomo to urzadzac na razie sie nie zaczynamy ale bedziemy najblizsze miesiące pomoieszkiwac u mnie wiec nie rozumiem po co tel z zapytaniem o dom ojca i dla mnie nie jest takie oczywiste zebym ja tam byla w swierta bez zadnych ustalen?
rodzina?
a czepiając sie w swieta nikt nie zaprosił na herbate w gronie bliskich a ja nie mam swojego konta by miec swoje swieta, tylko siedze u rodziców bo jaki mam inny wybór?
wiec ja nie widze tu szczerych intencji, zal mi męża bo go to pewnie sto razy bardziej boli.
ale ja niestety nie umim na dzisiejszy dzien zamieszkac u teścia i tyle z tego, tyle spowodował mijający czas...

i została mi tylko jedna niewiadoma:
czy to ze mną jest cos nie tak czy jednak to co sie dzieje jest powodem realnym. kiedys przeczytałam cos takiego ze "jesli mówią Ci ze masz depresje najpierw sprawdz czy nie otaczają Cie kretyni."
małżeństwo to ciężki kawałek chcleba tak i dlatego na razie jemy go razem!
nie naciskam na męża teraz chodz podobno sam sie skłania do podjecia kroków naszego życia. ale jak dla mnie ślub jest po nto by życ w dwoje, tworzyc w dwoje, wić gniazdo (które sie zmienia czasem, wynajem, mieszkanie u jednych rodziców potem u drugich) i zdecydowac sie na potomstwo. a m
y tkwimy w decyzjach rodzinnych, w radach rodzenstwa a gdzie nasze zycie!
nie wyobrazam sobie pojsc do teścia teraz, nie ciesze sie tak bardzo z urzadzania u mnie ale mam chyba cicha nadzieje ze warto spróbowac, nie uda sie mozemy wtedy pójsc do teścia z innymi juz nastawieniami. trzeba to przeżyc a nie żałować. mam też nadzieje że może jednak zaczełabym sie tym mieszkaniem cieszyc i realizowała sie dalej indywidualnie i małżeńsko;p
wiem też że jesli mój mąż bedzie chciał podejmować decyzję zamieszkania to bede bardzo chciała by jesli to bedzie u mnie by tez byl przekonany do tego bo ja nie mam siły znów nalegać. póki co mam taki stosunek...
a dodam dla jesnosci ze spotkania rodzinnego nie było i cisza u tescia, u rodzenstwa!

Odnośnik do komentarza

No to jak już wiesz,jesteś pewna,że nie chcesz iść mieszkać do domu teścia,to przedstaw rodzicom swoją propozycję,żeby zapisali Ci to piętro i będziecie mogli się urządzać i rządzić na swoim ,
na pewno mąż na to przystanie i nie dziw się ,że nie chce inwestować w nie swoje,
a z teściem wtedy zostanie córka ,bo nie będzie miała innego wyjścia,co nie będzie przeszkadzało ,żeby Twój mąż mu pomagał ,
to by było najlepsze rozwiązanie.

A co do sylwestra ,to się nie przejmuj ,że ojciec został sam, młodzi chcą się bawić ,a to nie jest małe dziecko.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

wiem ze za bardzo sie przejmuje ale to było tak ze dzien wczesniej bylismy u taty i cos tam wspomnęło sie o sylwestrze, siostra męża nie odezwała sie nic a wczesniej było nam mówione że ona do domu sobie kogos zaprosiła. w sylwestra mąż pojechal pomóc taty przygotowac wegiel pod piec i cos tam jeszcze i przypadkiem dowiedział sie ze tata bedzie sam, odjezdzajac mijał sie z drugą siostra i ona ze moze by razem przyjechali u taty posiedzie, ale mąż pow ze teraz? jak juz każdy gdzies cos organizuje ma zaplanowane, my akurat z braku propozycji zostalismy u mnie z mama i dwójką rodzenstwa i tez bylo uzgodnione kto co robi. i znow my najgorsi bo odmówili kilka godz przed.
a jesli chodzi o zapis to mój mąż niby twierdzi że nie o to chodzi, wręcz jest to nam na rękę, bo spróbowalibysmy jak nam by było u mnie i może po dwóch latach, najmłodsza bedzie pełnoletnia, wypowiadalibysmy sie w tej kwesti i naciskali. w kazdym razie mowi ze gorzej by bylo gdyby i u mnie i u niego musielibysmy juz teraz podejmowac formalne decyzje.
dziekuje za wypowiedzi i wytrwałosc kawa i ogólnie;p

Odnośnik do komentarza

uff.. ciężki ten kawałek chleba małżeńskiego...

mam prośbę co mogłabym zrobić tak na codzień by pomóc sobie z tym moim nastrojem, bo znów jest ciut lepiej ale jeszcze jeszcze dużo do stabilizacji?

no i co tam u nas- wiec po oststnich wydarzeniach z pierwszej połowy grudnia żeby organizowac spotkanie...znów prawie miesiąc ciszy. Jako że bracia powiedzieli "po świetach" to spytałam męża kiedy? mówił wtedy ze też długo czekac nie bedzie i że w styczniu będziemy decydowac. wiec strategia męża-cisza- czekam 1,2,3 dzien i musze spytac co dalej czy po prostu mu sie dobrze żyje i możemy takie zycie brac jakie jest na wspólnocie ale w takim wypadku jakie sytuacje je zmienia? czy sam zamierza coś planowac z naszym życiem? i sory ale małżeństwo to dwoje ludzi i nie uwazam by bylo dziwne to ze chce wiedziec jak długo i za czym czekamy! a rodzina męza tylko odwleka naszą decyzje a mąż rzuca jakies terminy mijające iii....???? mąż pow że poprostu miała nadzieje ze w tym czasie naprwde sie rodzenstwo spotka i pogada o sprawach domu ale znów nie i nie wie czemu. i ze jak na dłuzsze pomieszkiwanie to też chce byc osobno i mamy sie niby zacząć urządzac u mnie ale to było powiedziane tak na koniec bez wielkich planów bo spieszył sie do pracy.
i dla mnie to mało, bo nie chce na przymus czy jak ale tez uwazam ze to najlepsze co mozemy zrobic. tylko własnie to jest ciezkie ze on nie nawiazuje ze mną rozmowy tylko zawsze ja. po tym wszystkim boje sie. mysle ze jesli bedziemy jeszcze o tym rozmawiac to ja czulabym sie bezpieczniej gdybysmy zaczeli sobie juz ogladac i wybierac sprzety meble, zobaczymy jak to kosztami wyglada zebysmy zaraz nie rzuvili sie z motyka na słonce, no i po kolejne zobaczyc czy bedzie to nas cieszyc czy jednak nie da rady... i powiedziec rodzica i tesciowi.
taty z jednej strony mozemy powiedziec ze na poczatek zeby tez tak od razu nie zamykac sobie tam drogi.
a czy wy widzicie jeszcze jakies kroki fakty o których zapomniałam, zapomnielismy?

Odnośnik do komentarza

To fakt,że małżeństwo to nie bułka z masłem,ale się wszystkie do niego palimy...,nie wszystkie...,
a Ty teraz też się palisz...,a miałaś poczekać ,postanów sobie ,że co najmniej miesiąc nie wspomnisz o tym mężowi,
czekaj ,
zabierz się za szukanie pracy,masz za dużo wolnego czasu i tylko praca poprawi Ci nastrój,

jakoś do Ciebie nie dociera,że nie powinniście tu remontować,dopóki się sytuacja nie wyjaśni,spokojnie tak jak jest, możecie i rok czy dwa mieszkać.

A to ja bym chciała...,już ,teraz,schowaj póki co do kieszeni:)

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

nie zgadzam sie z Tobą Kawa:(
i nie takie jest moje wyobrazenie o małżeństwie, o życiu dwojga ludzi, którzy właśnie na początku patrzyli, liczyli sie z życiem teścia, siostry bo żadne z nas nie chciało na niej wywierać decyzji. teraz ja nie chce juz patrzec na wszystkich i zastanawiac sie czemu ten czy tamten tak czynia. podobno męż też jest podobnego zdania bo sam mówi że na dłuższą metę chce osobną kuchnie, mieszkanie. to juz nie studenci na pokoju. jesli mąż powtórzy swoją decyzje to oznajmimy i zaakceptują lub sie obrażą i może w koncu powiedza cos szczerze;p
naprawde analizując cały mój post od początku to co sie działo, co zmieniło moje nastawienie, uważasz że powinnam czekać tylko za czym?
a jak inni uważają?
jestem osobą dość upartą ... być może...;p

Odnośnik do komentarza

Mam na uwadze całokształt sprawy,a głównie Ciebie,żebyś się nie zadręczała ,bo jakoś nie potrafisz się cieszyć tym co masz,
ja rozumiem,że byś chciała mieć swoją kuchnie,swój kąt ,każdy by chciał ,ale trzeba liczyć się z realiami,

mojej koleżanki synowa ma swoja kuchnię,ale w sumie są na kuchni u teściowej,która przeważnie gotuje obiady,bo synowa pracuje,

w życiu rożnie bywa i nie zawsze tak jak byśmy chcieli i trzeba umieć się z tym pogodzić,

każdy jest kowalem swojego losu,my tu możemy sobie pogadać ale decyzje należą do Ciebie ,
dlatego wszystko musisz sobie dokładnie przemyśleć ,co dla Ciebie jest najważniejsze w danym momencie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa
No to jak już wiesz,jesteś pewna,że nie chcesz iść mieszkać do domu teścia,to przedstaw rodzicom swoją propozycję,żeby zapisali Ci to piętro i będziecie mogli się urządzać i rządzić na swoim ,
na pewno mąż na to przystanie i nie dziw się ,że nie chce inwestować w nie swoje,

A ja myślę, że powinnaś to rozważyć.

Odnośnik do komentarza

Witam...po dłuższej przerwie.
Niwstety nie znalazłam pracy, na codzien męcze sie we wspólnocie obowiązków, nie dusiłam mąża z podjęciem decyzji chodz nie udałoi mi sie obyc bez chwil wyrzutów.
a co sie podziało przez te miesiące... ostatni dowiedzielismy sie o ciązy siostry męża, w 4 miesiącu...przez pare tyg słyszelismy ze ma z nami rozmawiac o podziale domu, dzien przed spotkaniem dotarły do nas wiadomości że ma pójść do ojca dziecka wiec spotkanie rodzenstwa męża. co tu zrobic z domem i tata który by został sam.
Chyba nie tylko my wiedzielismy ze tak sie sprawy przedstawiają, bo wszyscy sie zrzekli a siostrzyczka wypowiedziała na koncu ze ona by została. wolą rodzenstwa było by dom dostała dwójka- siostra i mój mąż. przy czym jesli bysmy przyszli to my dom do remontu i opieke nad tata a siostra gotowe i sie odgrodzic... a opłaty na pół czy troje.
hmm zdziwiło mnie ta zmiana decyzji i oczywiscie ona siedzi na gotowym na utrzymaniu tatusia a my mamay sie znów decydowac... wiec bylismy rozmawiac dwókrotnie i to my zaczynalismy a ona ogólnie ze ze nie wie dokładnie bo ma tyle rzeczy, ciążę zagrożoną, ślub na głowie...ale na dzien dobry ze to nie są połowy tylko mamy wiecej(bo o pokój taty), zarzartowałam ze moze zamienimy sie połowami w takim razie- nie bo ona urządzonej nie zostawi, ona moze doglądac taty póki bedzie z dzieckiem przez 3 lata ale później wraca do sklepu siedziec(sory, ale rzeczowo to ja mam 25 lat, tez planuje rodzine i tez wróce do pracy w biurze), mówie do niej ze jakbysmy mieszkali razem to czy wspólnie zajmiemy sie sprawami prawnymi- ona ze to taty sprawa, no i była by mała czesc ziemi w jej połowie do wykupienia, ma zrobiony dom to czy orientowali sie jak z tym odkupieniem, ona ze to tata miała załatwiac...wiec rozumiem ze tata odkupi.
odechciało mi sie z tą dziewczyną gadać. minęły dwa miesiace gdzie jezdzimy w weekend w dowiedziny do nich, nikt nawet nie spytał czy sie zdecydowaliśmy, miedzy czasie przesłała brata na wyp[ytke. i bylismy ostatnioz zamiarem powiedzenia ze nie przyjdziemy teraz i jednak zostajemy dalej u mnie...ale tata był sam wiec nie chciaelismy go denerwować bo nie wiadomo jak by zareagował...ale tata jak zaczeklismy sie zbierac sam spytał wiec powiedzielismy...i cisza.
ja nie rozumiem tej dziewczyny!
podobno na dwoch rodzenstwo zrzekłoby sie ale na jedną co niektórzy nie...ale teraz to juz nie moja sprawa.
miedzy czasie pisała ze ona teraz pracowac nie moze ... rozumiem ze do pomocy to tylko ja potrzebna. wiem ze zaprasza jednych drugich, my co najwyzej to sami herbate mozemy sobie zrobic wiec mąż już sam tez umiał w koncu podjąc decyzje.
tylko w sumie ona nie przekonywała zebysmy zamieszkali na połowie chyba chce byc panią całośći, wydawała sie wręcz jak musicie to przyjdzcie, ale pół domy, robota i obowiązek opieki nad tata.
porównanie tego co siostra i brat mieli by dostac, mój mąż gorzej znacznie, wybór pomiędzy mieszkaniem u mnie na osobnym a tam...tu mam mamę, zakupy na pieszo moge zrobic, lepsza lokalizacja. Wiec to chyba dobry wybór...
ale już nie ma tej radości z mysli o urzadzaniu, zbyt wiele czasu upłyneło na niczym i kłótniach, i jakoś jak dla mnie wieksza presja teraz...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...