Skocz do zawartości
Forum

Kłótnie i spór o dom


Rekomendowane odpowiedzi

Pewnie, że to dobry wybór, bardzo dobrze, że będziecie mieszkać u Twoich rodziców.
Nie czujesz się na razie dobrze, bo kupa czasu poszła na użeranie się z siostrą i niepotrzebne szarganie sobie nerwów. Będziesz potrzebowała sporo czasu, żeby po tym ochłonąć.
Staraj się już nie myśleć o tamtych sprawach, tylko skupić się na swoich. Z czasem powinien powrócić spokój.

Odnośnik do komentarza

tak, jestesmy i zostajemy u moich rodziców. cieszę sie tylko ... jestem przekonana ze koło niej nie mogłabym mieszkac, i w tym wypadku musimy spróbowac u mnie...tylko ja juz nie mam tego zapału, tej radości a mój mąż przywodczy to nie jest...poki co przyznaje ze u moich rodziców bedziemy sie urzadzac, boli go zachowanie siostry bardzo bo gdyby było jak dawniej zostalibysmy u tescia na połowie. ale sam nie pojmuje tego czemu ona tak sie odsuneła po slubie, zachowała po pytaniu o możliwość zamieszkania, nie odzywa itd, kłamała! czuje ze potrzebny jest mi kop chyba-np znalezienie pracy, ale życie jest jakie jest. póki co to było najgorsze moje życiowe doswiadczenie negatywne, bo nie chodziło juz o moje zycie tylko, ale tez o wspólne małżeńskie co rzutowało na dalsze rodzinne i to zrobiła osoba która tez marzyła o rodzinie, zrobiła moim kosztem, a była tez osobą bliską, kazdy weekend wspólnie spedzalismy. ehh... wyżaliłam sie...;p

Odnośnik do komentarza

Witam Cię,
co ja ostatnio zrozumiałam z Twojego wpisu w poradach prawnych ,to jak dobrze pamiętam ,dom teścia nie ma prawnie uregulowanych stosunków własnościowych i należy do nieżyjącej babci Twojego męża,
jeśli by tak było, to by nie było tu żadnej własności teścia,sprostuj jak coś pokręciłam.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Masz duzo żalu do siostry, i nic dziwnego po tym co piszesz. Tym bardziej, że chodzi o bliską Ci osobę. Te długie, męczące proby dogadania się wyczerpały Cię psychicznie. Potrzebujesz czasu, żeby przestać o tym rozmyślać, uspokoić się, doładować akumulatory.
Dobrze, że możesz się tutaj wyżalić, wyrzucić z siebie negatywne emocje.
Warto by było czymś się zająć. Znaleźć sobie jakieś hobby, zainteresowania. Znaleźć sobie zajęcie, które sprawi Ci przyjemność, zrelaksuje Cię. Możesz też spróbowac jakiejś aktywności fizycznej, bardzo fajna sprawa.

Odnośnik do komentarza

miewam dni ze nie moge sie pogodzic z utrata czasu i mozliwosci. niestety zastanawiam sie tez czy wybacze mezowi bo dla wiadomej w jego rodzinie zostawił nasz zycie, zgadzał sie ze mną w ocenie niezrozumiałych i egoistycznych decyzji swojej siostry ale nie potrafił działac... jest mi z tym zle i miewam dni dolku ze moje zycie przegrała. po co ja mam teraz gonic za tym wszystkim i ciezko charac mi mi nikt nie pomoze a ktos w tak łatwy i hamski sposób podeptał moje zycie a mąż patrzył na to.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyno, licz na siebie i męża.Zamist myśleć o przepisywaniu nie swojego majątku to szukaj pracy i zbieraj na własne M.Jeśli rodzice coś pomogą to dobrze ale jak się liczy na cudze to można sie przeliczyć i wtedy jest rozczarowanie.

Odnośnik do komentarza

Witam!
Urządzamy sie u mnie. W domu rodzinnym męża zachowali sie tak ze bywamy tam sporadycznie. mąż przyznał że dokonał złego wyboru usilnie chcąc pozostac u siebie i ze to jednak u mnie bedzie lepiej bo u niego zachowanie siostry od wtedy cały czas jest nie doprzyjęcia i nie byłoby tam życia. zgodnie z wczesniejszymi ustaleniami(takimi jak przedstawili moi rodzice po naszym ślubie) remontujemy osobne piętro.
i..?
ja uwazam ze to nie byla nasza decyzja z wyborem mieszkania, tylko zostalismy u mnie bo u męża nie dało by sie życ!
Zygam remontami, mam tego dosyc bo ja juz rok wczesniej tym zyłam, a cala ta sytuacja zabiła moje plany marzenia. nie ciesze sie niczym, na kazdym kroku napotykam kolosalne kwoty od fachowców remontujących i zawsze cos jeszcze nie do konca zrobią dobrze. wydaje kase by tworzyc i na razie tylko złość na brak zamierzonego efektu, moj mąż to tam by nawet w jednym pomieszczeniu różne kształty i kolory gniazdek poprzykręcał. ostatnio przy kuchni na wymiar i pod zabudowe stwierdził ze zmywarka może wystawac z szeregu szafek za które płaci kilka tysięcy. krew by mnie zalała! i to chyba nie jest przesada z mojej strony!??
przed slubem marzeniem bylo własne mieszkanie u mnie, zamykałam oczy i - PIEKNIE- teraz na kazdym kroku problemy, spory, jakbym marnowała kase. nie wiem czy czekac za ostatecznym wygladem, moze wtedy bedzie ok, bo na razie to instalacje itd, remoty wiec ostatecznego wygladu nie ma. na dodatek nie znalezłam pracy, byłam na kilku rozmowach, szukałam, juz nie mam sił checi by dalej sie starac. mam ogromny zal do męża ze po slubie bylo troche na zasadzie- posprzataj i wykonaj swoje obowiazki w czwartek bo w piatek jedziemy do mnie na sprzatanie, ogród, pomoc bo tata nie moze a siostra niech sie bawi. nie dbal o nasze dobro, rozwoj. w sumie nigdy od niego tez nie usłyszałam ze skonczyłam szkole mogłabym tu tam zapukac ale ze trzeba za siostrzyczke zrobic to tak.
wiec jego siostrzyczka siedziała w butiku, po pracy u faceta a na utrzymaniu tatusia. moj mąż do pracy, po pracy obiad z zoną u moich rodziców, najlepiej zebym ja zawsze w domu była. a w weekend pomagac tatusiowi bo tatus synka potrzebuje. sprzatałam za siostrzyczke, nawet dziekuje nie powiedziała. jak sprzataczke i opiekunke traktowała. oczywiscie w domu rodzinnym zostala i jedyne co miala do powiedzenia to ze gdyby miała sie podzielic to własciwie ja mam sie opiekowac tata bo ona po dziecku przecież bedzie chciała do pracy wrócić. to ja bede musiała dom rodzinny prowadzic i opieke tesciowi zapewnic.
chyba pomylily jej sie role...
a ja jjuz nie mam sily ale co najgorsze radości, staram sobie mówic ze teraz w koncu mozemy ale brak sil, zadowolenia...sie wypaliłam

Odnośnik do komentarza

dla wyjasnienia- caly nasz wklad- wesele, remont- jest tylko naszym, nie patrzylismy by nam rodzice dołożyli. i w sumie tescu nie miał zamiaru, a moi pytali.z mieszkaniem tez moi chca pomóc ale powiedzielismy nie, zrobimy na ile starczy tyle zrobimy. wiec ja na nikogo nie patrzyłam juz od początku bo dlugo z mezem odkladalismy wiec dlatego mega nie fer bylo dla mnie wtracanie sie rodziny męża ze ja mam czekac az ich siostrzyczka sie zdecyduje gdzie bedzie mieszkac bo jak pójdzie to my do tescia bedziemy miec wracac. a ze została, traktowała nas w goscinie jak ludzi do roboty o czym zreszta tez powiedziała ze jej sie nalezy mieszkac z tata ale robic to ona nie moze, jej to nie potrzebne...to chyba chodziło jej o całość. mnie nie obchodza teraz tym bardziej ich sprawy.

Odnośnik do komentarza

Oj tam,oj tam, zamiast się cieszyć ,że w sumie wyszło jak chciałaś ,to Ty dalej narzekasz:)

Z szeregu opisów widać że masz dobrego męża,ale tak jest ,że to co mamy nie potrafimy docenić...tylko wymyślamy...

Wiadomo,że remont jest męczący,ale Ty jesteś za bardzo nerwowa,niecierpliwa,jak jeszcze nie pracujesz przynajmniej masz czas zająć się trochę remontem,sprzątaniem ,potem urządzaniem i patrzeniem z satysfakcja na efekt,
ja bym na Twoim miejscu tylko się cieszyła.

Fajnie ,że napisałaś,po remoncie też napisz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

uff...po 8 latach znajomości , po zakonczeniu przeze mnie studiów wzieliśmy ślub- oboje tego chcielismy, duzo rozmawialismy. w sumie chcielismy stworzyc gniazdo przysłowiowe, pracowac i założyc rodzine tak po ok. roku. maz to typowy domator. po slubie przyszedl czas wyboru mieszkania- kazde z nas chciało i mogło u siebie. u mnie tak jak go zapewniałam- osobne pietro z osobnymi licznikami tylko ogrzewanie wspolne. u męza dziwna sytuacja bo jak wczesniej tam bywwalismy pomagalismy, spedzalismy czas ze starsza ale niezamezna siostra tak po slubie uslyszelismy tylko ze mozemy pomieszkiwac u moich rodziców ale remontowac i pomagac w domu męża. ze my nie mozemy od razu sobie pojsc do mnie zaczac zyc na swoim tylko mamy czekac bo jak siostra meza pójdzie z domu to my bedziemy musieli do ojca meza, a jak zostanie to wtedy sie dowiemy jak moglibysmy podzielic sie mieszkaniem. nikt nie interesował sie czemu mąż nie mieszka u siebie ze mna. on pracował w momencie slubu. ja skonczyłam prace pół roku przed, a po tej nie jasnej sytuacji nie miałam sił by owocnie szukac zatrudnienia stałego po studiach. byłam w domu pomagałam rodzicą(o czym mąż tez wiedział ze troche mam tego dosyc nie majac własnego zycie), kiedy maz wracal zawsze tez byłam w domu z obiadkiem, do dyspozycji no bo bylismy u mnie na wspolnocie to chciałam mu to umilic. maz nie rozmawiał ze mną o mojej aktywnosci zawodowej, o naszym zyciu, on tylko czekał kiedy sie u niego wyjasni. po 5 miesiacach od slubu odbyło sie spotkanie rodzinne meza gdyz ostatnia która została była w 5 m-cu ciązy i co z mieszkaniem. cały czas siostra ze ona tam nie zostanie ale na spotkaniu ze zostaje. mężowi została zaproponowana znacznie gorsza bo do remontu czasc mieszkania wraz z opieka nad tata. nie wiem nad czym on sie jeszcze zastanawiał bo siostra która wiadomo bylo ze tam zostanie jawnie wskazywala mu ze tylko do roboty bedziemy potrzebni, ja za nia sprzatałam w weekend a ona nawet dziekuje, wróciła na noc i piwkowała z goscmi a my jak kopciuch siedzielismy sami w tym czasie.
maz stwierdził ze zycia z nia obok nie bedzie a tam wspólne liczniki opał, tylko mieszkania osobne miały byc wydzielone. w koncu oznajmił decyzje ze my zostajemy u moich rodziców i sie tam urzadzamy.
mnie te niezrozumiałe sytuacje kosztowały bardzo duzo nerwów. dla niego liczyly sie rodzinne sprawy a nie ukladanie naszej przyszłosci i realizacja planów.
teraz mu sie pytam czego własciwie o9n chce czy w koncu wie. tak on chce zrobic remont i dziecko. tak teraz bo jego szanowna rodzinka juz to wszystko ma to on z boczku bedzie gnał za nimi. bierze nadgodziny, dodatkową prace- mama do mnie mówi ze czego sie czepiam. jak dla mnie to to nie jest nasze radzenie sobie! a czy pomyslał o mnie a m,ówiłam mu ze mój dzien niestety wyglada tak- po co ja mam wstawac rano, ja remontem juz zygam- bo myslałam o nim od roku wczesniej usilnie ale mój mąż nie umiał wybierac bo przejechał sie na swojej rodzinie a on teraz jedzie na 12 godz do pracy i mi kaze w piecu napalic i rozrysowac płytki- ja je rysowalam duzo wczesniej. nie cieszy mnie to urzadzanie albo siedze sama całymi dniami a sb-niedziele pomagam mu w remontówce,cała brudna. i przyjezdzaja moje kolezanki a ja jak tu wyjsc. i tak patrzec z boku to jaki cudowny mąż a mnie powoli wkurza jego obecnosc, mam ochote jak wroci sobie wyjsc a nie czekac kolejne miesiace z obiadkiem i co mi ciekawego powie.
w sumie mówiłam mu ze juz mnie nie cieszy urzadzanie, ze nie wyobrazam sobie siedziec w domu i gotowac mu obiady, teraz ze zygam remontem jak w koncu sie zaczął po 9m-cach od slubu.a zapewnial mnie ze od razu wybierzemy. jestem klebkiem nerwów, lub becze i leze. pracy nie mam i nie mam sily chodzic pytac o nia a on teraz rodzinnke chce teraz chce sie realizowac. i on teraz dziala dla dobra naszego zwiazku czyli zostawił mnie samą, i zamiast o mojej pracy tez pomyslec(jak on chciał zmienic byłam przy nim, myslałam kiedy i na co), jak dodac mi sił bym wyszla szukac to nie nie ma go bo on dorabia.
mysle czy nie byłabym szczesliwasza -wyjechac do duzego miasta, zarabiac na siebie, miec swoj czas wolny. bo dziecko teraz-sama nie wiem jakbym to zniosła a jesli radosc by sie nie pojawiła tak jak w sprawie urzadzania to dziecko krzywdzic...powiedziałam o tym mezowi ze nie umiem mu powiedziec czy bede chciała rodzine, czy bede tu mieszkac bo moze tez tak byc ze wróci a mnie nie zastanie, wyjade bo mam dosc. nie liczyłam sie ja, my tylko jego rodzinka która nie dała nam sie od razu urzadzac tylko wtracała sie wykorzystywała a on nic nie reagował- jedyne co umiał powiedzie c to ze znowu sie czepiam. teraz przyznaje mi racje ale co z tego. a nawet gdyby nam sie udało to wiem ze zawsze mu to wypomnę.
zastanawiam sie tylko czy przerwac to ladowanie kasy w remont czy jak chce to niech robi, moze bedzie dobrze. uprzedzic uprzedziłam go ze mam dosc, mam ogromny zal ale on nie- teraz mozemy to bedziemy zyc. a ja sie mecze kazdego dnia.
w sumie nie wiem co zrobic ze soba z zyciem

Odnośnik do komentarza

i czegos nie rozumiem w wiekszosci spraw kazdy mi mówi tak masz racje ale inni maja gorzej powinnas miec wiecej siły itp.
to co po to sie uczyłam zeby nie móc pracowac bo straciłam siły na pustych ludzi a i tez czas bo musiałam tam(dom tescia) jezdzic pomagac. myslaałam ze to chwilowe, ten miesiąc jeszcze i moj mąż zrozumie, zaczniemy sie urzadzac i poszukam pracy bo do niedawna jeszcze miesiac temu szukała. ale mój mąż potrzebował 9 miesiecy.
to mowie to jest dobry maz który mysli jak on ma dorobic a nie widzi potencjału we mnie. co on mysli ze nawet jesli dziecko to ja bede całymi dniami a on za najnizsza krajowa plus dorabianie do 12 godzin? to nie jest zycie dla mnie.
nie przejmuj sie i za kazdym razem kiedy on bedzie miał wyzsze potrzeby kogokolwiek to ja bede musiała zbierac siły i to ja mam problem?a zwłaszcza ze bylismy jedni jedyni dla siebie i 8lat razem po to by teraz sie nie rozumiec mijac a on zachowuje sie niekiedy egoistycznie jak jego rodzina- oni najwazniejsi. a z boku jak to ladnie wyglada- zaradny, troszczy sie ale chyba o siebie bo co ja bym chciała nie liczyło sie i nie słuchał.
no o co chodzi masz racje ale musisz wiecej pozwalac. czy to mi sie wydaje takie trudne bo nie mam juz siły czy to poprostu przerosło by nie jednego

Odnośnik do komentarza

W mojej ocenie /laika/ to depresja. Nie wiem, czy sama sobie poradzisz, radzę wizytę u specjalisty.
Nie ulega wątpliwości, że coś musisz zmienić w swoim życiu. Praca byłaby ratunkiem, może jednak się zmobilizujesz i poszukasz jej?
Na pewno nie dziecko, nie teraz, gdy sama sobie nie dajesz rady ze swoją psychiką.
Może ten wyjazd do miasta, jest dobrym pomysłem?

Odnośnik do komentarza

i właśnie na kazdym kroku sie mecze....i juz pytam co zrobic.
schodze na dół, ojciec mówi mi ze jedzie po ryby.
i teraz tak-
mojego meza nie ma cały dzien
ojciec był w pracy, potem swoje załatwienia, odpoczynek
mama zajmowała sie domem, swoimi rzeczami
ja ... zrobiłam zakupy dla wszystkich, ziemniaki i surówke i cały dzien byłam u siebie, nic nie robiła, spałam tez
i teraz przywiozą ryby- wypadałoby pomóc skrobac czego nie robie nie lubieale cały dzien nic nie robiłam i jeszcze nie pomoge a jestem jeszcze na wspólnocie. gdybym była na osobnym to bym nie wziela tych ryb bo bym ich nie robiła.
wczesniej jak miałam czas wolny zajmowalam sie remontem a teraz mam skrzywiona mine na sama mysl ustalen wyborów i działania w tym kierunku wiec specjalnie nic nie robie a w oczach rodzicow na pewno tak jest

Odnośnik do komentarza

~unna
W mojej ocenie /laika/ to depresja. Nie wiem, czy sama sobie poradzisz, radzę wizytę u specjalisty.
Nie ulega wątpliwości, że coś musisz zmienić w swoim życiu. Praca byłaby ratunkiem, może jednak się zmobilizujesz i poszukasz jej?
Na pewno nie dziecko, nie teraz, gdy sama sobie nie dajesz rady ze swoją psychiką.
Może ten wyjazd do miasta, jest dobrym pomysłem?

dzięki za odzew, tez mi sie wydaje ze jak mój mąż moze byc tak wielkiej nadzieji nie interesuje go jak ja sie czuje teraz a napewno nic z tym nie robi i twierdzi po 9 miesiacach ze chcielismy rodzine to teraz bedziemy ja miec z jednej strony nie wazne jak jest teraz.
zaczełam troche biegac bo kiedys lubiałam ale oczywiscie mu nie pasuje bo wraca a zony nie ma, nie pracuje i jeszcze jak on wroci to ja z kolezanka. a wsparcie ma calej reszty z boku- utrzymujesz zone a ona z kolezankami wyjscia. wiec z boku to kazdy mi sie czepia bo przeciez on na poczatku potrzebował czasu by jego rodzina sobie ulozyła a nami pomiatali, teraz sie stara remontuje duzo pracuje by od najnizszej sie odbic....ale dla mnie tego nie musi. ja wczesniej tez mówiłam ze on do pracy ja do pracy i poki dziecka nie ma to razem nadgodziny czy jakby pasowało by troche dopracowac ale on teraz tak ale sam a mi wcale nie pomaga zostawiajac jak niepelnosprawną!

Odnośnik do komentarza

no i jestem taka ze czasem mu dopieke ze ksiezniczke dla której byl na posylki- siostre- została w domu, ze to nie jego dom rodzinny by wstawac o 12, itd. to oczywiscie moja mamusia bo niekiedy slyszy powie mi ze tak nie powinnam i ze jaki mó mąż dobry bo nic mi nie powie.
nie wybaczyłam mu braku decyzji o zamieszkaniu, troche tez bylo tak ze ja zamiast myslec o pracy, tu na ta godzine do męza, tu rodzica pomóc bo wspolnota a i tez czekac kiedy jego zacna rodzinka sie zdecyduje co z mieszkaniem- nie moge wybaczyc tego ze skoro oni u siebie nie wiedzieli to czemu nie pozwolili u mnie sie urzadzac. nasz remont moze trwac okolo miesiąca wiec ja juz na wigilie 2013 mogłam byc na swoim. skora nie przeszło mi jak jednak podjelismy decyzje o tym ze u mnie sie urzadzamy, jak nie przechodzi jak działamy to lepiej nie bedzie

Odnośnik do komentarza

Ka-wa. Sprawa tego remontu jest bardziej skomplikowana. Małym kosztem mogli być na swoim /u jej rodziców/ a mąż zaangażował się w kosztowny remont swego domu i o ile dobrze pamiętam, przy skomplikowanym prawie własności.
Dziewczyna siedzi całe dnie sama, mąż realizuje swe projekty, nic dziwnego, że zaczyna mieć tego dosyć.
Ona została sprowadzona do roli gosposi, nawet ma problemy z wyjściem z domu, z oderwaniem się od tej monotonii i pustki.

Pom...dobrze że zaczęłaś biegać, jest szansa, że to cię wyrwie z odrętwienia, że zaczniesz działać, znajdziesz pracę.
Teraz dla ciebie najważniejsze jest, byś zaczęła dbać o siebie, o swą przyszłość, o zadowolenie z życia.

Odnośnik do komentarza
Gość do pomocnica

Widzę tu pracowitego męża i może trochę rozkapryszoną żonę.Ale na własne życzenie.Chciałaś mieszkać u męża na wsi lub u siebie w mieście z tego co pamiętam.Mogliście nie remontować obecnego mieszkania u rodziców, kupić za kredyt mieszkanie w większym mieście i szukać pracy.Zdecydowałaś ,robicie własne mieszkanie ale zawsze to będzie mieszkanie z kimś.I trzeba będzie nieraz pomóc rodzicom niestety.Jesteś młoda, zdrowa masz wykształcenie więc nie siedź w domu tylko myśl o pracy jest o nią trudno i sama nie przyjdzie może swoją firmę,może za granicą.Napewno siedzeniem w domu i narzekaniem doprowadzić możesz jedynie ,że mąż i rodzina będzie Cię miała dosyć.Jest mi trudno uwierzyć że można całymi dniami siedzieć i nic nie robić.

Odnośnik do komentarza

Ja śledzę od początku ten wątek,absolutnie nie remontowali nic u teścia ,tylko mu pomagali w różnych pracach,

teraz jest tak jak chciała autorka,z tym ,że jej się już wszystkiego odechciewa,skupia się na pretensjach do męża...,
nie ma tak w życiu ,żeby nam się wszytko podobało u partnera...,

Właśnie,mogłabyś starać się o dofinansowanie z Urzędu Pracy /20tys./ i założyć własną firmę ,tylko trzeba mieć pomysł ...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

zgadza sie, po slubie nie zaczelismy remontu u tescia.
co to w narzeczenstwie jak mieszkał u ojca, remontowali ale zawsze tylko jedna strone- ta którą siostra jak juz zdecydowała ze zostaje (chodz 9 m-cy temu dlatego nie chciała bysmy sie gdziekolwiek urzadzali bo ona pojdzie i my bedziemy mieli przyjsc mieszkac i opiekowac sie ojcem). nam została dopiero po 5 m-cach zaproponowana druga polowa bez podłóg, cała do kapitalnego remontu.

ja po prostu uwazam/uwazałam ze powinnismy zyc swoim zyciem, bo w niczym ni9e liczylismy na nikogo, sami slub, sami remonty teraz. nawet nikt nie zadzwoni i nie interesuje sie- co jedyne to potrafia powiedziec tyle przepłaciliscie, to zle zrobiliscie itd jak juz wpadna przejazdem.

dodatkowo chorzy ludzie-laski siedza w domach bo praca 8 godz to dla nich za duzo (bez dzieci), tam nie ma jakiejkolwiek szczerosci rozmawia z jednym a z drugim tylek rypie. w czasie kiedy miałam pogrzeb bliskiej osoby a maz stwierdził ze musimy jechac w odwiedziny bo polowa rodziny bedzie, byłam smutna bo osoba która zmarła - spedzałam z nia znaczna czesc dnia, dla nich sie to nie liczyła- niewiadomo kto zmyslił ze zazdroszcze ciazy bratowym, szwagierką i ze pewnie nie moge miec dzieci.
a do tej pory nawet nie pozwolilismy sobie na rodzine bo chcielismy wspolnie remont zrobic, ja o prace na max sie postarac, i dziecko- my wychowywac, zarabiac a nie u rodziców na utrzymaniu. w sumie to wrecz boje sie ciazy w tej chorej rodzinie.

teraz mysle ze najbardziej mam mezowi za złe ze nie rozmawiał- ok mieszkanie sie odwlekła sprawa, ale zebysmy to zostawili i skupili sie na naszych planach- w momencie kiedy u niego nie wiadomo o co chodziło, on nie miała zadnych planów, chodził do pracy bo miał, wracał i ubolewał ze tego nie zrobił u swojego ojca, ze siostra tego potrzebuje, a ktokolwiek z rodziny tamtego i kiedy on mógłby jechac tam . np siostra u ojca siedziała, w ciazy przed slubem, ojciec dziecka nocował, obiadki, teraz grile, ale zimą mąż w weekendy jezdził opał do kotłowni bo ojciec tam palił i zeby miał pod reką...

a- kawa- wiem ze sie usprawiedliwiam tez ale tez mam problem z tym ze jak tu pomysl na działalnosc zobowiazania formalne by otrzymac kase jak ja nie mam sily na prace w firmie. nigdy nie bylam osoba pewna siebie, ostatnio wypełniajac zwykle dokumenty w urzedzie zastanawiałam sie, wypadłam z tego.

hmm ale w sumie chciałam napisac o tym ze oprócz tego ze nie mogłam spac w nocy do 3...dzis czuje sie chyba troche lepiej, po ostatnich dwóch dniach gdy wstawałam i miałam dosc dnia bo jak tu sie przemeczyc cały dzien. dzis w sumie mysle wybrac sprzety do domu i płytki do łazienki obliczyc. wiem ze jak wczoraj wracałam po treningu z kolezanka tez troche pozytywniej myslała, troche nabieram sił. ale o poranku one zawsze znikałay ostatnio.
tez mam wyrzuty sumienia bo mąż sam robił remont dalej, a ja zawsze chciałam robic go razem a teraz jak sie to dzieje to mam zal do niego o pozostawienie naszego zycia, jestem wsciekła, moze choc dzisiaj mu pomoge. ale w sumie jak sie spytałam jak remon to powiedział ze jak bym byla w domu to bym widziała, a ja tez nie moge w innym czasie biegac z kolezanka bo ona ma dom, dzieci, obowiazki

Odnośnik do komentarza

hmm... w sumie boje sie jeszcze jednej rzeczy- siostrunia zawsze zaznaczała ze ona mieszkac bedzie ale robota to jej nie potrzebna, teraz mieszka, nikt inny nie przyjdzie.
nam nie kazano sie urzadzac bo rodzina bedzie załatwiac te sprawy domu, przepisu, przeciagli nas, było spotkanie wiadomo kto został i cisza. a ja boje sie ze ona sobie teraz pomieszka a za pare lat zostawi ojca bo przeciez ona nie ma obowiazku opieki, i znów inni beda musieli jezdzic myslec.
jak tylko miałabym sile to mam ochote powiedziec ze drugi raz niech na nas nie licza ze kiedy potrzeba wyjdzie to znów beda myslec ze my przyjdziemy bo ja na 100% nigdy nie pójde tam mieszkac! bo w sumie ich nie rozumiem ich...

Odnośnik do komentarza

~Amie
Stań okoniem. Nie daj się przekonać bo to głupi pomysł. Sama widzisz że mieszkając tam bedziesz miała ciężko. W ogóle nie rozumiem rodzeństwa Twojego męża, jak to on ma tam zostać? Przecież nie mogą mu tego kazać zrobić. Mogą co najwyżej poprosić. Po za tym jest jego siostra...

takie tez było moje zdanie, spostrzerzenie, czas pokazał, ze to ja stracilam czas, nerwy, a ci ludzie nawet słowa, a czesc zajmuje sie zmyslaniem historii na mój temat a osoby które sie tym zajmują to depresanci, nie ze ja ich tak oceniam tylko maja to na papierze i lata leczenia i niby zdrowi choc próbują chyba sprowadzic mnie do ich stanu bo moga tylko siedziec w domu, tracic pieniadze męza i nawet dzieci nie maja, a praca zawodowa to za duzy wyczyn bo jak pogodzic z obowiazkami domowymi dla dwojki ludzi- ich załozenie.

Odnośnik do komentarza
Gość do pomocnica

Dziewczyno zamnij się sobą i mężem bo za chwilę Twoje małżeństwo legnie w gruzach.Nie zajmuj się rodziną męża i niczego nie oczekuj, licz na siebie.Radzę z mężem wspólnie robić remont, żeby czuł że pomagasz i Cię to cieszy bo za chwilę i jemu wszystkiego się odechce.A następny krok który może zrobić najlepszy nawet mąż to znaleźć pocieszycielkę , która go pochwali, doceni.A później to zostanie tylko płacz i pytanie dlaczego?Przecież biegać czy cokolwiek robić innego możesz kiedy mąż jest w pracy, kiedy wraca bądźcie razem cieszcie się sobą dopiero zaczynacie swoje życie.Ale praca jakakolwiek nawet dorywcza szukaj i myśl o niej bo jest ona też lekarstwem na życie.

Odnośnik do komentarza

widze ze nie czytasz uwaznie- nie moge kiedy maz jest w pracy bo wspiera mnie kolezanka która ma zycie rodzinne i dopiero wieczorkiem jest wolna. a jak ja czekałam miesiace z obiadkiem zeby zawsze byc jak maz wroci to było dobrze...jak dla kogo...
w ssumie to chyba widze kwestia uznania i pogladu- dobra zona= przy mezu, straszna= realizujaca równiez swoja osobe... i kiedy mam sie starac by odbic sie od przytłoczenia to właśnie jestem oceniana - zła zona...
a uwazam ze mam powody do zalu, ale chce je przezwyciezyc

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...