Skocz do zawartości
Forum

Jak ostatecznie zakończyć znajomość po tylu latach?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Jestem w bardzo skomplikowanej i trudnej sytuacji.
Uciekłam od osoby mi bardzo bliskiej, żeby pozwolić mu żyć, bo byłam uciążliwa, uważałam się za największy błąd w jego życiu, byłam zazdrosna. Byłam z nim parę lat i był moim jedynym przyjacielem. Ufałam mu bezgranicznie. On wierzył pewnie, że wyjeżdżam bo szukam pracy. Wspierał mnie w decyzji i interesował się mną.
Niestety również utrzymywałam z nim kontakty intymne, co teraz uznaje za mój największy błąd, bo coś jednak łączyło nas.

Wspierał mnie w mojej decyzji, ukrywałam się, że wyjeżdżam szukać pracy. Jestem i tu, sama, często pisywał do mnie dzwonił z początku. Mówił, że mnie odwiedzi i, że mu mnie brakuje.
Niestety, pewnego dnia niespodziewanie oznajmił, że do kogoś się zbliżył i może być z tego coś więcej. Jak oznajmił, że jednak chce ze mną nadal utrzymywać normalny kontakt.

Zawalił się mój świat. Od razu wyobraziłam sobie jak trzyma ją za rękę, całuje. Zaczęłam szukać kto to taki. Zdziwiłam się, że do tego doszło tak szybko po moim wyjeździe. Okazało się, że spotykał się z nią i jednocześnie ze mną, patrząc na wszystko z boku wyszło na to, że wcale nie traktował mnie lepiej. Twierdził, że nic ich nie łączyło, oczywiście głowa od razu podsuwa mi inne myśli.
I jestem tu w wielkim mieście. Nie radzę sobie z myślami. Nie wyobrażam sobie utrzymywania z nim kontaktu, dlatego nalegam żeby on to zakończył. On nie chce kończyć.
Nie mam tu osób którym ufam, był jedyny, a teraz boję się wrócić do swojego domu, wstaję zapłakana i nie potrafię się sama pozbierać. W głowie wyobrażam sobie jak jest komuś bliski, jak mi 2 tygodnie temu.
Przypominają mi się słowa jak mówił, że on nie szuka związku, że nie nadaje się... i taka szybka zmiana.
Ja jestem wrakiem. Czuję jakbym straciła kogoś ważnego, bo moja intuicja mi podpowiada by zakończyć kontakt raz na zawsze. Zaczynam miewać niemądre myśli, zaczyna mnie ciągnąć do alkoholu.
Jedyne wsparcie które mam to przez internet kontakt z siostrą.
Najgorsze jest to, że mówię sobie, że muszę z nim zerwać kontakt bo jak to i non stop mu wypisuje swoje wyrzuty. Zaprzecza i powtarza non stop, że nie mógł tego przewidzieć i nie okłamał mnie, a ja na siłę szukam jakiś sprzeczności. I oczekuję tylko aż potwierdzi najgorsze.
Nie wiem czemu tak naciskam, może jakby powiedział, że mnie okłamywał lepiej bym to zniosła? może chcę go znienawidzić za coś? Niestety, wierzę w to co sobie wymyślę. I mimo, że jesteś świadoma tego to i tak te wszelkie obrazy mnie niszczą.
Czy dobrze robię naciskając na niego aby jednak zakończyć tą naszą znajomość?
Potrzebuje go jak nie wiem co, ale wiem, że muszę odejść... tak ... znowu. Uciekać gdzie pieprz rośnie.

Jak jakaś chora bez przerwy sprawdzam czy czasem nie dodał czegoś nowego na profilu, sprawdzam czy zmienił się status (wiem, niedojrzałe, ale wariuje) tylko oczekuje na sygnał, twierdzący, że już są razem by wyrzucić swoją złość.

Bo jak on sobie to wyobraża nasz kontakt? mam słuchać jak miło sobie spędza czas? jak wrócę do domu jeszcze na to patrzeć? Znam go zbyt dobrze, by ograniczać tematy.

Wiem, że muszę zakończyć, ale to poczucie przywiązania, tęsknoty mnie blokuje. Jak dojrzeć do tej decyzji i się z nią pogodzić?
Jak uwierzyć na 100%, że tak będzie najlepiej?

Największa moja obawa to żałowanie decyzji. Odczuję ją niestety bardzo mocno.

Odnośnik do komentarza

Proponuję szczerze z nim porozmawiać, ale bez "nalegania" na niego by zerwał znajomość. Wiesz jak ty się czujesz, jest Ci z tym źle, że kolega znalazł sobie kogoś na Twoje miejsce. Ale poznaj też jego stronę. Pozwól mu by opowiedział Ci o niej i staraj się nie oceniać od razu z góry. Może z nią będzie szczęśliwy i w końcu dorośnie do tego związku, a jego nowa "koleżanka" ma jakiegoś przystojnego kolegę dla Ciebie?

Wszystko jest możliwe. Skoro to Twój jedyny przyjaciel, to nie zrywaj z nim kontaktu, a jedynie staraj sobie to jakoś poukładać, zaakceptować.

Tak przynajmniej myślę.

Odnośnik do komentarza

Fakt, jedyna bliska osoba. Tylko, że kontakt z nim sprawia, że odczuwam silne emocje i wciąż oczekuję od niego za dużo. Obawiam się, że nie byłabym dla niego łatwa, dla nich. I nie wiem co jest bezpieczniejsze. Bym była sama i załamana, czy czując to samo (bo w dzień czy dwa nie minie) wciąż utrzymywać kontakt.
Masakra. Najpierw pozbyłam się swoich znajomości bo wyjechaliśmy zagranicę, został mi on... no i mam. Zostałam kurna sama.
Każdy kto usłyszy o tym mówi, że mam sobie dać spokój. Ja nie czuję ani tego ani tego. Jestem rozdarta między tym czego potrzebuje, a tym co rozsądek podpowiada.

Już wmawiam sobie, że jestem daleko, żadnej znajomości nie da się utrzymać na odległość, komu w ogóle się chce. Jak to moja psychika lubi mi wmawiać, że nie potrzebuje mnie, mimo, że mówi, że potrzebuje.

Odnośnik do komentarza

Witaj,
twoja sytuacja jest trudna, ale nie bez wyjścia. Takie długie znajomości czy przyjażnie są bardzo ważne. Rozumiem jak trudno jest coś takiego zakończyć. On nie chcę jej zakończyć, Ty nie chcesz jej zakończyć, więc? Nie zakończajcie. W życiu mniej liczy się rozsądek a bardziej serce i uczucia. Teraz zazdrość Cię kieruje. Jesteś zła więc dlatego chciałabyś by to się już skończyło, by już było po. Ale? Ale był Ci bliski, trudno Ci żyć bez niego. Może ten wyjazd właśnie Ci pomoże coś przemyśleć, uświadomić sobie...taki odpoczynek. Jeśli Ci na nim zależy powinnaś wrócić, wspierać go w nowym związku, ale nie zostawiać. Sądzę, że mu tak samo zależy na Tobie i waszej znajomości. W życiu popełniamy wiele błędów, ale przyjażnie te długotrwałe są naprawdę ważne. Nie rezygnuj z niego.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej,
Twoja wiadomość sprawiła, że się popłakałam.

Zupełnie inaczej się słyszy coś takiego, niż "zostaw go, nie kocha ciebie, nie jest ciebie wart".
Ja wiedziałam, że z tego nie będzie już tego samego co było na początku, jednak, przez to, że byłam za blisko, ja tak na prawdę się nie odkochałam i nie zrozumiałam, że skończył to i żyłam tak pół roku złudzeniem.
Tak zazdrość, przez nią czasem na prawdę było źle, że te sytuacje skłoniły mnie do wyjazdu praktycznie w ciemno.
A może podświadomie chciałam sprawdzić, jak zareaguje. Nie wiem.
On ma pracę w której spotyka mnóstwo ludzi. Jak i ma bardzo dużo problemów. Sam miewał depresje i zawsze przy nim byłam.
3 dni przed wyjazdem spędziłam z nim nad wodą, gdzie głównym tematem było jak chce popełnić samobójstwo, że długi go zżerają... popłakał się. Dawał mi poczucie, że jednak potrzebuje mnie... No nim nie powiedział, że zbliżył się do kogoś i siebie wspierają bo ona też ponoć ma problemy. Poświęciłam mu mnóstwo energii i czasu, bo to nie pierwszy raz ... taki zawód policjanta. I dotknęło mnie z jaką łatwością problemy mogą zniknąć wraz z nową dziewczyną. Co już nie patrzeć nie jest to najlepsze rozwiązanie na problemy.
Jak widać jestem bardzo wylewna, praktycznie bez przerwy jak coś pomyślę, muszę to powiedzieć. I mimo, że nieraz pisałam mu litanie o tym jak się teraz czuję koszmarnie, on zawsze to przetrawił.

Tak teraz myśląc, może odpoczynek od siebie będzie na początku lepszym rozwiązaniem. Będzie teraz strasznie ciężko, bo jeszcze nie mam ustabilizowanej sytuacji, szukam sobie zajęcia, kupiłam książkę, wychodzę poznać nowe osoby, ale nie czuję tak na prawdę chęci. Wiem, że najlepszym lekarstwem jest czas. Jednak po tym spięciu i zetknięciu z nową sytuacją nie potrafiłabym z nim jeszcze rozmawiać o pierdołach, o sobie, o nim... mając takie myśli. Wciąż pamiętam nasze ostatnie dni... tak właśnie ostatnie...

Teraz doszło do mnie. Przecież wyjechałam, sama dałam mu możliwość zaczęcia nowego życia. Może się kiedyś z tym pogodzę i będę w stanie z nim rozmawiać nie wylewając swojej frustracji.

Odnośnik do komentarza

Gdy przeczytałam Twoją sytuacje to chcąc nie chcąc.. widziałam siebie dosłownie 2 lata temu .. Zaczęło się od przyjaźń (znaliśmy się bardzo długo) później niestety wylądowaliśmy w łóżku i od tam tej pory wszystko się zmieniło .. Zaczęłam być zazdrosna, zaborcza, czasami nachalna. Zaczęłam wydzwaniać do niego znacznie częściej niż wcześniej i po jakimś czasie chciałam mu okazać, że czuję coś więcej ale było już za późno jakaś kobieta weszła na moje miejsce (tak się w tedy czułam) ale po części czułam się winna bo w sumie jakoś mogłam mu to uświadomić, ale z drugiej strony dawałam mu nie raz znaki i zaczęłam myśleć że to on jest głupkiem nie widząc tego (albo nie chciał widzieć) Później wyjechałam z Polski do UK .. tęskniłam bardzo, ale niestety sytuacja wymagała konieczności i musiałam wyjechać. I to było dobre zrobiłam sobie sama terapie choć myślałam o nim.. przestałam monotonnie dzwonić, gdy już zadzwoniłam wysłuchiwałam problemów jak zawsze.. I po prostu poznałam mężczyznę zastąpiłam go kimś innym.. I to była najpożyteczniejsza kuracja. Polecam również ją Tobie.. A z nim kontakt mam do tej pory i sami nie raz gdy jestem w Polsce opijamy smutki naszej toksycznej miłości ;-)

Boże widzisz a nie grzmisz :)

Odnośnik do komentarza

"Uciekłam od osoby mi bardzo bliskiej, żeby pozwolić mu żyć"

No to zaczął. Sama tego przecież chciałaś.
Kiedyś mówił Ci, że nie szuka kogoś na stałe, bo się nie nadaje. Widocznie ta druga zmieniła jego podejście, bo jest warta wszystkiego.

Dobrze zrobiłaś, że to zakończyłaś, pomyśl, co taki facet Ci da?? Nie układało się Wam, chociaż nawet nie byliście oficjalnie parą, co dopiero jakbyście byli.. czas poszukać innego obiektu westchnień.

Odnośnik do komentarza
Gość zawiedziona22

Hey ja obecnie przechodze przez to samo z tym ze my nie spalismy ze soba. On zachowal sie tak samo jak twoj przyjaciel. I tez twierdzil ze nie potrzebuje dziewczyny to ja zeby sobie nie robic nadziei tez tak powiedzialam choc podobno on potem zmienil zdanie i chcial zeby cos z tego bylo jak mowil ale ja zaczynam w to watpic bo gdyby naprawde chcial to teraz nie jezdzil i nie spotykal by sie z tamta. Tak szybko przeciez nikomu nie przechodzi, komu zalezy. A teraz wyszlo na to ze wgl.ze soba nie rozmawiamy ostatnio widzielismy sie ponad miesiac temu kiedy chcialam wszystko wyjasnic. Od tego momentu nie mam zadnego kontaktu. W sumie to i dobrze przynajmniej nie musze ich ogladac bo mamy wspolnych znajomych i widuje sie z tylko z nimi w tym jest tez jego brat ktory ostatnio porusza nasza sprawe i pyta nie wiem po co czemu ze soba nie rozmawiamy. Przed nimi udaje ze on mnie wgl.nie obchodzi ze nic nas nie laczylo i udaje ze nie slysze kiedy o nim wspominaja. Tak jakby on do mnie nie istnial...
Wiec doskonale wiem jak sie teraz czujesz ale lepiej daj sobie z nim spokoj odizoluj sie od niego a uwierz mi ze kiedy ci juz przejdzie cala zlosc i tesknota bedziesz w stanie z nim normalnie porozmawiac, moze juz nie tak jak kiedys ale napewno juz ci przejdzie i on przestanie tak bardzo dla ciebie istniec znam to z wlasnego doswiadczenia:) To wlasnie on mi pomogl zapomniec o innym jednak i on sie tak samo zachowal ale to juz inna sprawa. Teraz probuje sie po tym pozbierac i isc jakos dalej swoja droga bo nie warto ciagle tego wspominac. Ja postaram sie zamknac ten rozdzial tak samo jak i on to zrobil, a tobie zycze tego samego;)

Odnośnik do komentarza

Widzę, że nie jestem sama.

Posłuchałam Was, spróbowałam podejść do wszystkiego na luzie, nie wnikać w nic.
Niestety po ostatnim moim wylewie złości na jego telefon dostałam w południe odpowiedź, że są już parą. O dziwo, nie zareagowałam jakoś źle na tą informację, już jakby doszło do mnie, że sam wie co robię.
No to postanowiłam być spokojna i rozmawiać normalnie. Zapytał co u mnie, powiedziałam ... i tak. Powiedziałam mu, że mój kolega doradził mi pewną radę i mi trochę złość przeszła. Dziwne, ale zaczął o niego wypytywać i wypisywać teksty typu "no mam nadzieję, że nie robisz głupstw" "mam nadzieję, że to nie z nim pijesz" "jednak trochę zazdrosny jestem" i teksty jakby z marsa. To powiedziałam wprost "myślisz, że ja się puszczam?" - potwierdził.

Stwierdzam, iż ma coś nie po kolei w głowie. Zaczął wspominać o naszych intymnych momentach, przypominać jak to powiedział, że nigdy z nikim nie będzie mu tak dobrze. Śmiałam się. Miałam wrażenie, że jaja sobie ze mnie robi.
W tym momencie stwierdziłam, że współczuje jego nowej dziewczynie. Jeden znak a tak zmieniłam swoje odczucia co do niego. Zaczął związek, a takie coś wychodzi na jaw. No, powodzenia to ciężko życzyć w takim momencie.
Prawdopodobnie, zauważył, że jakoś lekko dziś to wszystko znoszę i chciał zwrócić na siebie uwagę.
To jest chore.
Tak, racja, trzeba dać sobie spokój.

Odnośnik do komentarza
Gość zawiedziona22

Tak czasami jest, ze dopiero kiedy odpuszczamy to widzimy jaka ta osoba potrafi byc z drugiej str. i to jest przykre czasami...
Swoja droga tez bym chciala zeby mi wkoncu to tak latwo przeszlo ale mam tak tylko momentami potem znow na krotki czas wracaja te wszystkie mysli i tesknota. Ciekawa jestem czy los nas na siebie trafi kiedys jeszcze...
Zycze ci zebys te zdanie na jego temat podtrzymywala i juz nigdy go nie zmienila;)

Odnośnik do komentarza

Tak przykre.

Wystarczy świadomość, że jest to niezdrowe i utrzymywanie dystansu staje się łatwiejsze.
I jak to szybko się dzieje... z rana płakałam, teraz się śmieję.

Jednak pomogły mi pierwsze komentarze. Podeszłam do tego z dystansem i ujrzałam jak jest na prawdę.
Wcześniej zapłakana próbowałam znaleźć winę w sobie, a tak na prawdę to on jest wszystkiemu winien.
Złość, tęsknota zaślepia.
Także już mogę powiedzieć.

Dziewczyny, przeczekajcie na moment kiedy to się uspokoicie i przemyślicie wszystko na poważnie, wtedy podejmujcie decyzje. :-)

Odnośnik do komentarza
Gość zawiedziona22

Ja juz dawno podjelam decyzje, zeby sie od niego odsunac...
Teraz on jest z nia, wiec ja juz nie mam po co sie starac i walczyc bo wyszlabym tylko na idiotke. Jedyne co mi teraz pozostalo to o nim zapomniec chociaz nie wiem czy to bedzie mozliwe majac wspolnych znajomych i mieszkajac nie daleko siebie no i oczywiscie majac tyle wspomnien zwiazanych z nim...
Jednak jedno moge mu zawdzieczac, ze dzieki niemu zrozumialam ze nie tylko wyglad sie liczy ale przede wszystkim charakter i to co ma w srodku. On byl pierwszym facetem ktory spodobal mi sie z charakteru mimo, ze ma go troche trudny jednak przy mnie zachowywal sie inaczej. Przy nim moglam byc poprostu soba i za to moge mu tylko podziekowac.

Odnośnik do komentarza
Gość zawiedziona22

Tak pewnie macie racje, spotkamy innych na swojej drodze ale tak bardzo szkoda mi tej naszej dlugiej znajomosci bo dla mnie duzo ona znaczyla, byl jedynym facetem z ktorym poruszalam wszystkie tematy i ciagle nie rozumiem jak szybko czlowiek moze sie zmienic pod wplywem uczuc... Jedyne co bym chciala to zeby przezyc najblizszy rok szybko i miec to za soba;) Mysle ze uda nam sie jakos to przetrwac;)

Odnośnik do komentarza

bo najwidoczniej nie ma w tym co rozumieć ;-)

tak na prawdę, możesz być i 5 lat w małżeństwie i więcej, a jeden dzień sprawi, że jedna ze stron zadecyduje odejść... nie ważne czy to bo spotkał na kogoś, kto sprawił, że jego życie wyszło z rutyny czy jakiś inny problem

Dlatego no, prawdziwa miłość to niestety nie ma nic wspólnego z przywiązaniem, przywiązanie niszczy związek. Przywiązanie sprawia, że czujemy się uwięzieni, a na tym budować się związku nie da. Przywiązanie to lęk przed tym, że możemy kogoś w każdej chwili stracić, a to niestety niszczy wszystko.

Odnośnik do komentarza
Gość zawiedziona22

takajakas
bo najwidoczniej nie ma w tym co rozumieć ;-)

tak na prawdę, możesz być i 5 lat w małżeństwie i więcej, a jeden dzień sprawi, że jedna ze stron zadecyduje odejść... nie ważne czy to bo spotkał na kogoś, kto sprawił, że jego życie wyszło z rutyny czy jakiś inny problem

Dlatego no, prawdziwa miłość to niestety nie ma nic wspólnego z przywiązaniem, przywiązanie niszczy związek. Przywiązanie sprawia, że czujemy się uwięzieni, a na tym budować się związku nie da. Przywiązanie to lęk przed tym, że możemy kogoś w każdej chwili stracić, a to niestety niszczy wszystko.


Tak chyba masz z tym racje ale z drugiej str.gdyby nie bylo przywiazania to zaden zwiazek by nie istnial...

Odnośnik do komentarza

Nie no jak się kocha i się ufa to się nie boi, że pewnego dnia można stracić daną osobę. Tylko takie uczucie sprawia, że chcemy mieć taką osobę na wyłączność, nie jesteśmy wolni i nie rozumiemy, gdy dana osoba podejmuje decyzje o odejściu, a przecież kochamy ją i chcemy dla niej tego co najlepsze prawda? :-) Przywiązanie to raczej egoizm, nie miłość. Prawda jednak, że teraz praktycznie każdy związek jest budowany na takiej podstawie.
Miłość to wolność.
Niestety sama o tym zapomniałam. ;-)

Odnośnik do komentarza
Gość zawiedziona22

To samo jest niestety z zazdroscia w zwiazku..;)
Ale czlowiek jest tylko czlowiekiem i kazdy popelnia jakies bledy w swoim zyciu. Moim zdaniem najgorsze w zwiazku jest tez to jak tylko jedna osoba daje z siebie wszystko dla tej drugiej osoby a ta druga osoba tego nie docenia lub to wykorzystuje.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...