Skocz do zawartości
Forum

takajakas

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez takajakas

  1. ja jem jaja, karkówkę, boczek i inne tłuste mięsa i mam cholesterol w normie bo nie jem słodyczy i innych przetworzonych syfów, bo to one są głównym winowajcą wysokiego cholesterolu
  2. 10 jajek to 65g białka czyli w porządku dodatkowo zdrowe źródła tłuszczu, znam wegetarianki co żywią się głównie jajkami :-) bo nie dość, że witaminy to jeszcze można łatwo dostać swojskie jaja czyli również omega 3 ja jem na dzień 130g białka z racji tego, że jestem osobą ćwiczącą także mam więcej zapotrzebowania. Ja ogólnie jem w różnej formie, najzdrowsze jednak surowe np. w postaci shejka : jajko (swojskie sprawdzone, ew. 0 lub 1), owoc np jagody, mleczko kokosowe, trochę soku ananasowego/ananasa i pycha :-)
  3. Zmiana diety to podstawa. Bo ćwiczeniami nie nadrobisz tego co psujesz swoją dietą. Jeśli wiesz jaka jest tego przyczyna, eliminujesz ją.
  4. Trzeba zrozumieć, że ta druga osoba ma WŁASNE życie i podejmuje SAMA decyzje i to, że zadecydowała coś wbrew naszym wolą powinniśmy zrozumieć. Jeśli uważa, że odejście sprawi, że będzie żyło tej osobie się lepiej to nie możemy na siłę twierdzić inaczej. Ja wiem jakie to trudne, ale trzeba to zaakceptować i cieszyć się szczęściem bliskiej ci osoby. Ona zostanie bliska w sercu. Jak będziesz tak podchodziła, z takimi pytaniami i wyrzutami do każdego związku i na siłę starała się utrzymać tą osobę niestety nie przewiduję aby się coś w tej kwestii zmieniło. Byłaś w moim wątku, więc też wiesz, że się z tym zmagam. Aktualnie czytam fajną książkę, która pomaga spojrzeć na związki z innego kąta. Osho - Miłość, wolność, samotność
  5. Nie no jak się kocha i się ufa to się nie boi, że pewnego dnia można stracić daną osobę. Tylko takie uczucie sprawia, że chcemy mieć taką osobę na wyłączność, nie jesteśmy wolni i nie rozumiemy, gdy dana osoba podejmuje decyzje o odejściu, a przecież kochamy ją i chcemy dla niej tego co najlepsze prawda? :-) Przywiązanie to raczej egoizm, nie miłość. Prawda jednak, że teraz praktycznie każdy związek jest budowany na takiej podstawie. Miłość to wolność. Niestety sama o tym zapomniałam. ;-)
  6. to, że produkujemy to wiem, ale nie są to ilości porównywalne do aktywnego faceta jeszcze gdyby było to takie łatwe do osiągnięcia to ja bym się bardzo cieszyła :-) ale niestety, ciężko jest przybrać na czystej masie.
  7. Stwierdzam, iż jestem osobą jedzącą 3 posiłki, jeden zawiera średnio 600-800 kcal. I nie narzekam. Ten mit też obalony, wciąż ważne co jemy, jak zbilansowane posiłku, a czy to 3 a 8 nie ma znaczenia. Nie każdy siedzi w domu i ma czas jeść co 3 godziny. :-)
  8. No czasem tak bywa jak mam mięso wstręt i dopada mnie lenistwo ;-)
  9. Chleb można łatwo sobie zrobić. Zakwas z mąki żytniej najlepiej 2000 zrobisz w parę dni potem upiec chleb i możesz jeść. Źródła jw. czyli kasze/ryż, produkty mąki najlepiej żytniej, co bardzo polecam to strączki : ciecierzyca, soczewica, fasola i inne, można też kupić mąkę z ciecierzycy i robić placki czy inne cuda, źródłem ww są również warzywa bulwiaste typu marchew, buraki, ziemniaki, bataty, inne ziarna typu quinoa.
  10. bo najwidoczniej nie ma w tym co rozumieć ;-) tak na prawdę, możesz być i 5 lat w małżeństwie i więcej, a jeden dzień sprawi, że jedna ze stron zadecyduje odejść... nie ważne czy to bo spotkał na kogoś, kto sprawił, że jego życie wyszło z rutyny czy jakiś inny problem Dlatego no, prawdziwa miłość to niestety nie ma nic wspólnego z przywiązaniem, przywiązanie niszczy związek. Przywiązanie sprawia, że czujemy się uwięzieni, a na tym budować się związku nie da. Przywiązanie to lęk przed tym, że możemy kogoś w każdej chwili stracić, a to niestety niszczy wszystko.
  11. Możesz i nawet całe opakowanie. Mit na temat cholesterolu i jajek został dawno temu obalony. Sama jem nawet 10-15szt dziennie. I mam idealne wyniki badań. ;-)
  12. Nie ważne ile posiłków jemy, ważne aby zapewniały nasze zapotrzebowanie. Wiadomo, jednak, że nikt nie zje takiego posiłku na raz. Ale dla zwykłego człowieka nie ma znaczenia czy to 6 czy 3 posiłki w ciągu dnia jemy. Ma znaczenie co jemy. Od nieprzetworzonego i zdrowego jedzenia się nie tyje. 2000kcal to na oko zapotrzebowanie dla aktywnej kobiety, w takim wieku i o takim wzroście.
  13. Trzeba iść do przodu. :-) Ja mam satysfakcję z tego, że jednak nie jest ideałem, nawet bym powiedziała, że jest skur... przez to co ma tupet robić nowej lasce. Spotkamy kogoś innego na drodze i się wyleczymy ;-)
  14. Trochę się nie zgodzę z ekspertem. Jestem osobą trenującą siłowo, przysiadam z większym ciężarem niż ważę i nie mam rozbudowanych ud, ponieważ nie mam narządu, który odpowiada za produkowanie testosteronu, jak u facetów. Nie istnieje spalanie miejscowe. To to, że pomachamy sobie nóżką, nie oznacza, że schudniemy z nóżki :-) 53cm przy twoim wzroście to normalny obwód, bez anomalii :-) Jeśli jednak wciąż nie możesz patrzeć to nic tylko zacznij się ruszać i jeść porządnie. No, takie efekty na szybko, mogą tylko prowadzić w dłuższej mierze do jeszcze gorszego wyglądu.
  15. Nie naciskaj, faceta to odstrasza, nawet słowo "związek" sprawia faceta w osłupienie, niektórych nawet zwierzenia z uczuć. Nie śpiesz się nigdzie, pozwól temu się rozwijać swoim tempem. :-) Ogólnie polecam książkę/poradnik "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" dużo uczy, szczególnie tego, żeby nie naciskać.
  16. Jak jesz 1 posiłek o kaloryczności równej 2000kcal to nic. Jeśli to jest ledwo 500kcal. To w najbliższej przyszłości : -pogorszony stan zdrowia -niedobory składników odżywczych czyli problemy ze skórą, stawami - zaburzenie hormonów - co może długotrwałą głodówką skutkować utratą płodności, brak okresu, problemy z tarczycą - będziesz wyglądała szaro i nie apetycznie -pogorszona koncentracja - osłabiony organizm tylko podatny na inne infekcje
  17. Tak przykre. Wystarczy świadomość, że jest to niezdrowe i utrzymywanie dystansu staje się łatwiejsze. I jak to szybko się dzieje... z rana płakałam, teraz się śmieję. Jednak pomogły mi pierwsze komentarze. Podeszłam do tego z dystansem i ujrzałam jak jest na prawdę. Wcześniej zapłakana próbowałam znaleźć winę w sobie, a tak na prawdę to on jest wszystkiemu winien. Złość, tęsknota zaślepia. Także już mogę powiedzieć. Dziewczyny, przeczekajcie na moment kiedy to się uspokoicie i przemyślicie wszystko na poważnie, wtedy podejmujcie decyzje. :-)
  18. Myślę, że jest to przejściowe. Sama pamiętam będąc w twoim wieku, wieku dojrzewania, kiedy to hormony buzują. Biłam się z siostrą, wyzywałyśmy się strasznie, do rodziców pyskówa. W pokoju płacz i trzaskanie drzwiami bez powodu. Niestety, praktycznie każdy przechodzi przez taki okres, niektórzy spokojniej niektórzy bardziej burzliwie. Uświadom sobie, że to przejściowe, staraj się opanować, zapisz się może na jakieś zajęcia sportowe, gdzie się wyżyjesz, pójdź pobiegać. Najważniejsze by sobie nie wmawiać, że jest to coś poważnego i jest coś z tobą złego, bo uwierzysz. Będzie dobrze :-)
  19. Widzę, że nie jestem sama. Posłuchałam Was, spróbowałam podejść do wszystkiego na luzie, nie wnikać w nic. Niestety po ostatnim moim wylewie złości na jego telefon dostałam w południe odpowiedź, że są już parą. O dziwo, nie zareagowałam jakoś źle na tą informację, już jakby doszło do mnie, że sam wie co robię. No to postanowiłam być spokojna i rozmawiać normalnie. Zapytał co u mnie, powiedziałam ... i tak. Powiedziałam mu, że mój kolega doradził mi pewną radę i mi trochę złość przeszła. Dziwne, ale zaczął o niego wypytywać i wypisywać teksty typu "no mam nadzieję, że nie robisz głupstw" "mam nadzieję, że to nie z nim pijesz" "jednak trochę zazdrosny jestem" i teksty jakby z marsa. To powiedziałam wprost "myślisz, że ja się puszczam?" - potwierdził. Stwierdzam, iż ma coś nie po kolei w głowie. Zaczął wspominać o naszych intymnych momentach, przypominać jak to powiedział, że nigdy z nikim nie będzie mu tak dobrze. Śmiałam się. Miałam wrażenie, że jaja sobie ze mnie robi. W tym momencie stwierdziłam, że współczuje jego nowej dziewczynie. Jeden znak a tak zmieniłam swoje odczucia co do niego. Zaczął związek, a takie coś wychodzi na jaw. No, powodzenia to ciężko życzyć w takim momencie. Prawdopodobnie, zauważył, że jakoś lekko dziś to wszystko znoszę i chciał zwrócić na siebie uwagę. To jest chore. Tak, racja, trzeba dać sobie spokój.
  20. Hej, Twoja wiadomość sprawiła, że się popłakałam. Zupełnie inaczej się słyszy coś takiego, niż "zostaw go, nie kocha ciebie, nie jest ciebie wart". Ja wiedziałam, że z tego nie będzie już tego samego co było na początku, jednak, przez to, że byłam za blisko, ja tak na prawdę się nie odkochałam i nie zrozumiałam, że skończył to i żyłam tak pół roku złudzeniem. Tak zazdrość, przez nią czasem na prawdę było źle, że te sytuacje skłoniły mnie do wyjazdu praktycznie w ciemno. A może podświadomie chciałam sprawdzić, jak zareaguje. Nie wiem. On ma pracę w której spotyka mnóstwo ludzi. Jak i ma bardzo dużo problemów. Sam miewał depresje i zawsze przy nim byłam. 3 dni przed wyjazdem spędziłam z nim nad wodą, gdzie głównym tematem było jak chce popełnić samobójstwo, że długi go zżerają... popłakał się. Dawał mi poczucie, że jednak potrzebuje mnie... No nim nie powiedział, że zbliżył się do kogoś i siebie wspierają bo ona też ponoć ma problemy. Poświęciłam mu mnóstwo energii i czasu, bo to nie pierwszy raz ... taki zawód policjanta. I dotknęło mnie z jaką łatwością problemy mogą zniknąć wraz z nową dziewczyną. Co już nie patrzeć nie jest to najlepsze rozwiązanie na problemy. Jak widać jestem bardzo wylewna, praktycznie bez przerwy jak coś pomyślę, muszę to powiedzieć. I mimo, że nieraz pisałam mu litanie o tym jak się teraz czuję koszmarnie, on zawsze to przetrawił. Tak teraz myśląc, może odpoczynek od siebie będzie na początku lepszym rozwiązaniem. Będzie teraz strasznie ciężko, bo jeszcze nie mam ustabilizowanej sytuacji, szukam sobie zajęcia, kupiłam książkę, wychodzę poznać nowe osoby, ale nie czuję tak na prawdę chęci. Wiem, że najlepszym lekarstwem jest czas. Jednak po tym spięciu i zetknięciu z nową sytuacją nie potrafiłabym z nim jeszcze rozmawiać o pierdołach, o sobie, o nim... mając takie myśli. Wciąż pamiętam nasze ostatnie dni... tak właśnie ostatnie... Teraz doszło do mnie. Przecież wyjechałam, sama dałam mu możliwość zaczęcia nowego życia. Może się kiedyś z tym pogodzę i będę w stanie z nim rozmawiać nie wylewając swojej frustracji.
  21. Fakt, jedyna bliska osoba. Tylko, że kontakt z nim sprawia, że odczuwam silne emocje i wciąż oczekuję od niego za dużo. Obawiam się, że nie byłabym dla niego łatwa, dla nich. I nie wiem co jest bezpieczniejsze. Bym była sama i załamana, czy czując to samo (bo w dzień czy dwa nie minie) wciąż utrzymywać kontakt. Masakra. Najpierw pozbyłam się swoich znajomości bo wyjechaliśmy zagranicę, został mi on... no i mam. Zostałam kurna sama. Każdy kto usłyszy o tym mówi, że mam sobie dać spokój. Ja nie czuję ani tego ani tego. Jestem rozdarta między tym czego potrzebuje, a tym co rozsądek podpowiada. Już wmawiam sobie, że jestem daleko, żadnej znajomości nie da się utrzymać na odległość, komu w ogóle się chce. Jak to moja psychika lubi mi wmawiać, że nie potrzebuje mnie, mimo, że mówi, że potrzebuje.
  22. takajakas

    Interpretacja snu

    nie ma takie czegoś, że jak nam się ktoś śni to znaczy, że myśli o nas, takie bajeczki tylko śni nam się to czym się martwimy, przeczuwamy, chcemy, albo po prostu o tym myślimy, albo zupełnie jakieś resztki myśli z bardzo dawna, ale nikt z zewnątrz nie ma aż takiego wpływu
  23. Witam. Jestem w bardzo skomplikowanej i trudnej sytuacji. Uciekłam od osoby mi bardzo bliskiej, żeby pozwolić mu żyć, bo byłam uciążliwa, uważałam się za największy błąd w jego życiu, byłam zazdrosna. Byłam z nim parę lat i był moim jedynym przyjacielem. Ufałam mu bezgranicznie. On wierzył pewnie, że wyjeżdżam bo szukam pracy. Wspierał mnie w decyzji i interesował się mną. Niestety również utrzymywałam z nim kontakty intymne, co teraz uznaje za mój największy błąd, bo coś jednak łączyło nas. Wspierał mnie w mojej decyzji, ukrywałam się, że wyjeżdżam szukać pracy. Jestem i tu, sama, często pisywał do mnie dzwonił z początku. Mówił, że mnie odwiedzi i, że mu mnie brakuje. Niestety, pewnego dnia niespodziewanie oznajmił, że do kogoś się zbliżył i może być z tego coś więcej. Jak oznajmił, że jednak chce ze mną nadal utrzymywać normalny kontakt. Zawalił się mój świat. Od razu wyobraziłam sobie jak trzyma ją za rękę, całuje. Zaczęłam szukać kto to taki. Zdziwiłam się, że do tego doszło tak szybko po moim wyjeździe. Okazało się, że spotykał się z nią i jednocześnie ze mną, patrząc na wszystko z boku wyszło na to, że wcale nie traktował mnie lepiej. Twierdził, że nic ich nie łączyło, oczywiście głowa od razu podsuwa mi inne myśli. I jestem tu w wielkim mieście. Nie radzę sobie z myślami. Nie wyobrażam sobie utrzymywania z nim kontaktu, dlatego nalegam żeby on to zakończył. On nie chce kończyć. Nie mam tu osób którym ufam, był jedyny, a teraz boję się wrócić do swojego domu, wstaję zapłakana i nie potrafię się sama pozbierać. W głowie wyobrażam sobie jak jest komuś bliski, jak mi 2 tygodnie temu. Przypominają mi się słowa jak mówił, że on nie szuka związku, że nie nadaje się... i taka szybka zmiana. Ja jestem wrakiem. Czuję jakbym straciła kogoś ważnego, bo moja intuicja mi podpowiada by zakończyć kontakt raz na zawsze. Zaczynam miewać niemądre myśli, zaczyna mnie ciągnąć do alkoholu. Jedyne wsparcie które mam to przez internet kontakt z siostrą. Najgorsze jest to, że mówię sobie, że muszę z nim zerwać kontakt bo jak to i non stop mu wypisuje swoje wyrzuty. Zaprzecza i powtarza non stop, że nie mógł tego przewidzieć i nie okłamał mnie, a ja na siłę szukam jakiś sprzeczności. I oczekuję tylko aż potwierdzi najgorsze. Nie wiem czemu tak naciskam, może jakby powiedział, że mnie okłamywał lepiej bym to zniosła? może chcę go znienawidzić za coś? Niestety, wierzę w to co sobie wymyślę. I mimo, że jesteś świadoma tego to i tak te wszelkie obrazy mnie niszczą. Czy dobrze robię naciskając na niego aby jednak zakończyć tą naszą znajomość? Potrzebuje go jak nie wiem co, ale wiem, że muszę odejść... tak ... znowu. Uciekać gdzie pieprz rośnie. Jak jakaś chora bez przerwy sprawdzam czy czasem nie dodał czegoś nowego na profilu, sprawdzam czy zmienił się status (wiem, niedojrzałe, ale wariuje) tylko oczekuje na sygnał, twierdzący, że już są razem by wyrzucić swoją złość. Bo jak on sobie to wyobraża nasz kontakt? mam słuchać jak miło sobie spędza czas? jak wrócę do domu jeszcze na to patrzeć? Znam go zbyt dobrze, by ograniczać tematy. Wiem, że muszę zakończyć, ale to poczucie przywiązania, tęsknoty mnie blokuje. Jak dojrzeć do tej decyzji i się z nią pogodzić? Jak uwierzyć na 100%, że tak będzie najlepiej? Największa moja obawa to żałowanie decyzji. Odczuję ją niestety bardzo mocno.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...