Skocz do zawartości
Forum

Dość życia z własnym mężem


Rekomendowane odpowiedzi

Franca
Moi rodzice wiedzą o wszystkim,ale nie wiem,nie dociera to do nich?Moja mama nie widzi problemu.Dla niej powinnam zacisnąć zęby i dać na siebie wejść"bo mam obowiązki względem męża,tym bardziej,że to młody facet i ma swoje potrzeby"
Może moi rodzice boją się powiedzieć,że mi pomogą(szczególnie tata,bo na pomoc od mamy nie mam co liczyć),żebym nie podjęła tej decyzji i nie pluła im później w twarz "w razie w".
Od wczoraj wieczora M.przestał się odzywać do mnie,jaki spokój w mojej głowie,jak nie muszę tego znów wysłuchiwać o każdej porze ,kiedy wejdę mu w oczy..
Dobrze,że jego już niedługo tu nie będzie,będzie wyjeżdżał do pracy,on liczy,że coś się zmieni,na co ja już nie liczę..już tyle próśb z mojej strony,zawsze były teksty:"zmienię się,obiecuję" i tak w kółko..tymczasem mija 5,5roku i ani widu ani słychu o poprawie..On może stanąć na rzęsach.Dla mnie jest już tylko ojcem swoich dzieci.
Z resztą,jaki będzie tego finał-nie wiem,bo on mówi mi,że jeśli od niego odejdę(nie dzieci-ja,bo ja jestem najważniejsza,jestem jego głową na karku i jestem tylko jego kobietą)to on się zabije.Chyba w tym momencie próbuje mną manipulować:(

Odnośnik do komentarza

palusinka88
Franca
Moi rodzice wiedzą o wszystkim,ale nie wiem,nie dociera to do nich?Moja mama nie widzi problemu.Dla niej powinnam zacisnąć zęby i dać na siebie wejść"bo mam obowiązki względem męża,tym bardziej,że to młody facet i ma swoje potrzeby"

Boże... I to ma być MATKA? Przecież takie traktowanie własnego dziecka to kompletna obrzydliwość... Powinna pierwsza Ciebie bronić, gdy ktos Cię podle traktuje, a robi coś ZUPEŁNIE odwrotnego... Aż słów brakuje...

palusinka88
Może moi rodzice boją się powiedzieć,że mi pomogą(szczególnie tata,bo na pomoc od mamy nie mam co liczyć),żebym nie podjęła tej decyzji i nie pluła im później w twarz "w razie w".

Ale widać stąd, że Twój tata jest bardziej normalny od Twojej mamy, więc jest nadzieja, że w razie czego pomoże.

palusinka88
Od wczoraj wieczora M.przestał się odzywać do mnie,jaki spokój w mojej głowie,jak nie muszę tego znów wysłuchiwać o każdej porze ,kiedy wejdę mu w oczy..
Dobrze,że jego już niedługo tu nie będzie,będzie wyjeżdżał do pracy

No fakt, to rzeczywiście dobrze, że przestał się odzywać, i że będzie wyjeżdżał. W takiej sytuacji jak Twoja to Ci tylko na dobre wyjdzie.

palusinka88
,on liczy,że coś się zmieni,na co ja już nie liczę..już tyle próśb z mojej strony,zawsze były teksty:"zmienię się,obiecuję" i tak w kółko..tymczasem mija 5,5roku i ani widu ani słychu o poprawie..On może stanąć na rzęsach.Dla mnie jest już tylko ojcem swoich dzieci.

No pewnie, daj sobie spokój. Co się będziesz dla niego wypruwać... Na poświęcenie trzeba sobie zasłużyć, a on zasłużył na zupełnie co innego.

palusinka88
on mówi mi,że jeśli od niego odejdę(nie dzieci-ja,bo ja jestem najważniejsza,jestem jego głową na karku i jestem tylko jego kobietą)to on się zabije.Chyba w tym momencie próbuje mną manipulować:(

Też wymyślił! Samobójstwem Cię będzie straszył, też coś... Niestety, to nie pierwszy, nie drugi raz, gdy słyszę o czymś takim. W innych wątkach też się można natknąć na cos takiego, niestety. :((( Jak chcesz, mogę Ci niektóre linki zapodać. Jakoś się te historie żadnym samobójstwem nie skończyły...
Ale to jest zwykły, podły szantaż. Próbuje też(kolejny raz) wbić Ciebie w poczucie winy w ten sposób. A więc tak, masz rację, to jest manipulacja. Ale dziwisz się? Sama pisałaś już nieraz o jego fałszywości, więc manipulacja to jest coś, czego można się od niego na każdym kroku spodziewać. Tak więc znowu ostrzegam Cię: uważaj na to.

Odnośnik do komentarza

palusinka88
będę wdzięczna za podanie linków.
szukałam na forum podobnych analiz syt.,bo nie jestem pewnie jedna,ale nie znalazłam..

Dobra, na razie dam Ci jeden, bo tak parę na raz różnych okresów czasu to naprawdę cięzko spamiętać:"Poczucie odpowiedzialności za krzywdę a bycie w związku"-to jest tytuł. Tylko zwracam Ci uwagę, że cała sytuacja tej dziewczyny nie jest taka, jak u Ciebie. Ja miałam na mysli tylko ten motyw straszenia drugiej osoby, typu:"Nie przezyję tego", itd, czyli takie rzeczy związane z grożeniem samobójstwem. No i coś takiego w tym wątku występuje.

palusinka88
już znalazłam też psychologa,jutro będę dzwonić i umawiać się na wizytę.ma dobrą opinię i mam nadzieję,że pomoże mi wygrzebać się z tego..

No, oby pomógł...

Odnośnik do komentarza

Dziewczyno, masz glowe do interesow tylko wiary w siebie ci brakuje.Sama tez dasz sobie rade.
Twoj maz jest ci winien pieniadze za kazdy rok spedzony z toba, bo twoja praca w domu jest platna jak kazda inna. Mozesz go pozwac o to do sadu, o zaplate za czas spedzony z nim. Bo ty bedac w domu z dziecmi pozwolilas mu na realizacje. Ty tez masz do tego prawo, mozesz mu to powiedziec zeby zrezygnowal z pracy za to ty zarobisz pieniadze na dzieci. Ciekawe co ci powie. Bo jesli on uwaza ze to twoj obowiazek byc kuchta, sprzataczka, nianka i kochanka za darmo, to sad moze byc jednak innego zdania.
Jeszcze jedna wazna sprawa, jesli inwestowaliscie wspolne pieniadze w mieszkanie to czy ono tez po czesci nalezy do ciebie formalnie? Przypilnuj tego. A tak w ogole to uciekaj od niego gdzie pieprz rosnie, bo zniszczy cie to mieszkanie razem, a ty potrzebujesz odpoczynku i nabrania dystansu do swojego zycia. Dopiero wtedy podejmij decyzje.

Odnośnik do komentarza

~dammar14
Dziewczyno, masz glowe do interesow tylko wiary w siebie ci brakuje.Sama tez dasz sobie rade.

Właśnie!:))) Ja do tej pory nie mogę nadziwic się temu, jak sobie wcześniej radziłaś.... Z tym dorabianiem sobie, pieczeniem ciast, sprzedawaniem różnych rzeczy... Super sprawa! Zaradności masz w sobie bardzo duzo, tylko faktycznie więcej wiary w siebie nabierz.:)

~dammar14
Twoj maz jest ci winien pieniadze za kazdy rok spedzony z toba, bo twoja praca w domu jest platna jak kazda inna. Mozesz go pozwac o to do sadu, o zaplate za czas spedzony z nim. Bo ty bedac w domu z dziecmi pozwolilas mu na realizacje.

W sumie, ciekawy pomysł. No i razem z alimentami, miałabys już pewnie całkiem niezły finansowe zaplecze.

~dammar14
Jeszcze jedna wazna sprawa, jesli inwestowaliscie wspolne pieniadze w mieszkanie to czy ono tez po czesci nalezy do ciebie formalnie? Przypilnuj tego.

Kurczę, też racja...

~dammar14
A tak w ogole to uciekaj od niego gdzie pieprz rosnie, bo zniszczy cie to mieszkanie razem, a ty potrzebujesz odpoczynku i nabrania dystansu do swojego zycia.

Dokładnie...

Odnośnik do komentarza

Witam się ponownie,
miałam tu niedawno swój pierwszy temat"dość życia z własnym mężem"
Chciałabym,tzn.proszę Was o wsparcie,którego nie mam u nikogo z mojego otoczenia.
Mieszkam w małej mieścinie,rozwód tu to koniec świata-(bynajmniej nie dla mnie)
Każdy stręczy nad moimi uszami,żebym dała szansę mężowi,żebym tego nie przekreślała,on sam łazi za mną jak cień,nie dość że mnie pilnuje na każdym kroku,to ciągle mi nagaduje jak to mnie kocha itd.
wczoraj przede mną klęknął i prosił,żebym poszła z nim do łóżka..
Ja go nie kocham,tylko po prostu nie mam co ze sobą zrobić..
Czuję się jakbym utknęła w jakimś bagnie i nikt nie chce mi pomóc się z niego wygrzebać..tak jakby każdy naokoło bał się konsekwencji..
Jestem bez pracy,mam dwójkę wspaniałych dzieciaków w wieku 5i3 latka.Oni są dla mnie wszystkim.
Ale,właśnie...nie mam gdzie się z nimi podziać:(
Moi rodzice mieszkają w bloku z młodszą siostrą w dwóch pokojach,żeby móc wynająć mieszkanie musiałabym zacząć pracę,tylko co z dziećmi?..
nie wiem co robić,nie chcę w tym tkwić..czuję,że tonę coraz bardziej...głowa mi pęka,nie mogę jeść,spać,nie umiem się na niczym innym skupić jak tylko nad tym jak i gdzie stąd uciec..rodzina umywa ręce,a mój mąż powiedział mi,że jeśli to koniec to mam się spakować i "wyp#$%^".
Na pewno gdyby nie dzieci,nie byłoby mnie już na tym świecie.
Chciałabym mieć kogoś,u boku kogo poczułabym bezpieczeństwo..
stoję na rozdrożu i nie wiem co dalej..
Jedno tylko wiem..Jeśli zostanę z mężem,on chwilowo sie zmieni,żeby mnie udobruchać i na nowo będzie to samo..
Nie umiem z nim rozmawiać,nie śpię z nim od 2 tygodni,czuję wstręt do tego człowieka,tylko dlaczego znów zostałam sama?czemy nikt nie widzi w tym jego winy tylko moją?:(

Odnośnik do komentarza

witaj,
Byłam w podobnej sytuacji co Ty jesteś teraz, nie miałam od nikogo wsparcia, nawet od własnej mamy, która się odwróciła ode mnie, gdzie tak na prawdę powinna mnie wspierać, choć sama mnie namawiała do rozwodu. To na pewno będzie trudny okres czasu dla Ciebie, ja podczas mojego rozwodu schudłam 22 kg z nerwów, stresu, wyczerpania i nie spania po nocach. Musisz się przygotować, że będzie ciężko i musisz być pewna, czy w połowie drogi się nie wycofasz i czy na pewno tego chcesz od tego musisz zacząć. Proponowałabym Ci wynająć adwokata, który poprowadzi Cie przez sprawę rozwodową i załatwi wszystkie formalności, jeśli nie stać Cię na adwokata prywatnie istnieje możliwość przyznania darmowego adwokata z urzędu, a Ty masz duże szanse aby go uzyskać, ponieważ nie pracujesz. W żadnym wypadku nie wyprowadzaj się z domu z dziećmi, bo potem będziesz miała mniejsze szanse. Ja tak samo mam dziecko i Pani adwokat kazała mi zostać w domu z racji tego, iż byłam głównym najemcą, a poza tym sąd prawie zawsze przyznaje mieszkanie matce z dzieckiem, także tu masz większe szanse. Kolejna sprawa, jeśli chcesz się rozwieść to musisz już od tego momentu zrobić rozdzielność małżeńską tzn. wydzielić osobne pokoje dla ciebie i męża ten jest mój i dzieci ten jest twój, nie prać mu, nie gotować, nie robić dla niego zakupów, a co najważniejsze nie spać z nim w jednym łóżku. Pamiętaj datę, bo jest ważna dla sądu podczas rozprawy, musi być przynajmniej rok czasu ustane pożycie małżeńskie. Kolejna sprawa, zbieraj dowody, takie jak np. smsy z pogróżkami, zdjęcia wszystko co uważasz, że przyda Ci sie podczas rozwodu. Każda poważna kłótnia powinna być jakoś udokumentowana, np na policji, ja tak robiłam, nie wiedziałam, że nawet potyczki słowne też się wliczają do interwencji, szukaj świadków, którzy ewentualnie będą zeznawać na twoją korzyść. To jest bardzo trudne, ja miałam 6 świadków z czego zeznawało tylko 4, dwóch się wycofało pod sam koniec. Najlepiej jakby to byli sąsiedzi, znajomi, którzy bardzo dużo wiedzą o waszym związku, dużo spędzaliście czasu z nimi lub opowiadałaś o swoich problemach, oni sa najbardziej wiarygodni niż rodzina, bo zawsze może ubarwić wszystko. Głowa do góry będzie dobrze pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, czemu nikt nie widzi w tym jego winy...:((( Może wiekszość tych ludzi nie zna dobrze Waszej sytuacji? No ale jesli nie wiedzą, o co chodzi, to w takim razie skąd ta pewność u nich, że nie zawinił? Faktycznie bez sensu. Może takie nastawienie wypływa z tego przekonania, że rozwód to koniec świata? Sama na początku pisałaś, że w Twojej miejscowości zdecydowana większość tak uważa. Wiem, to pewnie nie jest nic fajnego, gdy na okrągło Ci to powtarzają. Ale nie możesz ulegać jakiemuś takiemu bezmyślnemu gadaniu. Bądź sobą i postępuj zgodnie ze swoim wewnętrznym przekonaniem. Mam nadzieję, że starczy Ci na to sił, mimo, że Twoje otoczenie zdecydowanie temu nie sprzyja.:/

Co do konkretnych, technicznych rad, co robić, to Nefrete chyba wszystko Ci już powiedziała. :) W razie gdybys potrzebowała dodatkowych wskazówek, to pewnie, też Ci je da. :)
Jeśli zaś chodzi o wsparcie w tym co robisz, to moje już masz. :))

Odnośnik do komentarza

właśnie,każdy mówi,że my to takie idealne małżeństwo,bo wielu sąsiadów widziało nas na balkonie wieczorami,kiedy między nami tak naprawdę zachodziły raczej wymiany zdań,ja zawsze się nagadałam,on i tak miał swoje zdanie..
jest kilka osób które znają moją sytuację i szczerze powiedziawszy,jak do tej pory również uważali nas za zgodne i szczęśliwe małżeństwo,tak dopiero po opowiedzeniu im wszystkiego zbierali szczęki z podłogi!
Mój mąż myśli,że teraz robię z niego "debila"bo szukam pomocy u znajomych,czuję się bezsilna,on nawet lepiej trzyma z moimi rodzicami niż oni ze mną:(
przedwczoraj miałam wezwać policję,na to co on wyprawiał:(bałam się wstydu:(wogóle się boję:(
chcę się podnieść i zrobić to dla siebie i dzieci ale nie wiem czy samej starczy mi na to siły i odwagi:(

Odnośnik do komentarza

Palusinka, bardzo Ci współuczuję i przyznaję racje, że powinnaś odpocząć od tej sytuacji, żeby zastanowić się co robić dalej. Myślę, że twoja niechęć do męża jest w pełni uzasadniona. I naprawdę nie mam słów, żeby określić co w tej chwili myślę o zachowaniu twojego męża Pozwól, że więc, że postawię kika kropek.................. bo nie wypada tutaj brzydko nazywać ani ludzi ani ich zachowania. Bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki, żeby dała sobie ze wszystkim radę. Rozmawiał z tatą, siostrą. Myślę, że będą dla Ciebie podporą.

Odnośnik do komentarza

palusinka88
właśnie,każdy mówi,że my to takie idealne małżeństwo,bo wielu sąsiadów widziało nas na balkonie wieczorami,kiedy między nami tak naprawdę zachodziły raczej wymiany zdań,ja zawsze się nagadałam,on i tak miał swoje zdanie..

No widzisz. Nie wiedzą, jak to u Was jest, więc nie widzą problemu.

palusinka88
jest kilka osób które znają moją sytuację i szczerze powiedziawszy,jak do tej pory również uważali nas za zgodne i szczęśliwe małżeństwo,tak dopiero po opowiedzeniu im wszystkiego zbierali szczęki z podłogi!

A dziwisz im się, że tak zareagowali? Bo ja nie...

palusinka88
przedwczoraj miałam wezwać policję,na to co on wyprawiał:(bałam się wstydu:(wogóle się boję:(

No coś Ty! Czego masz się wstydzić? Wstydzić się powinien tylko ten, kto robi coś złego. Następnym razem, jak będziesz się czuła zagrożona wezwij policję. Musisz dbać o swoje bezpieczeństwo! Nie można żyć w ciągłym strachu...:(((((

palusinka88
chcę się podnieść i zrobić to dla siebie i dzieci ale nie wiem czy samej starczy mi na to siły i odwagi:(

Aha, to bardzo dobrze, że powiedziałaś tym kilku znajomym o swoich problemach. Zawsze to jakieś wsparcie... Może to właśnie oni pomogą Ci się podnieść...

~nów
I naprawdę nie mam słów, żeby określić co w tej chwili myślę o zachowaniu twojego męża Pozwól, że więc, że postawię kika kropek.................. bo nie wypada tutaj brzydko nazywać ani ludzi ani ich zachowania.

Nów... Jakbym swoje myśli czytała... No, może z wyjątkiem tego, co nie wypada...

Odnośnik do komentarza

muszę przekoczować do tego września.
uskładać pieniądze-dopóki mogę dorobić,znaleźć pracę i mieszkanie,tylko ciężko mi jak cholera się z tym ogarnąć...
on cały czas za mną łazi..
dzisiaj powiedział wręcz,żebym się miała na baczności,ocknęła się z tego co mnie "pierdolneło"bo moja mama do niego powiedziała,że jak odejdę to mi zabierze dzieci..
Jaka z niej matka?pytam?niech ona się tylko pokaże w zasięgu moich oczu!
Biła mnie pół życia,kablami,pasem,z podbitymi oczami chodziłam do szkoły,moczyłam się aż do 3 albo 4 klasy podstawówki i ona chce mi pokazać jaka to z niej teraz dora babcia?kiedy gdy ją poprosiłam o pomoc przy dzieciach jak dostałam propozycję pracy ,żebym sobie znalazła niańkę do dzieci bo ona nie będzie marnować czasu na opiekę nad dwójką dzieci..
poza tym mój mąż już też bierze mnie pod psychikę,nie dość,że po mniej jeździ,grożąc że odetnie mnie od świata,odłączy internet,zabierze telefon i kluczyki od auta(auto jest teściowej-fakt) to dzisiaj mi powiedział,że jak jestem taka odważna to mam "wypierdalać" ale dzieci mam zostawić,bo on sobie do nich nianię najmie i da sobie radę..
za kilka chwil pieprzy,że mnie kocha i nie pozwoli mi odejść..

Odnośnik do komentarza

palusinka88

dzisiaj powiedział wręcz,żebym się miała na baczności,ocknęła się z tego co mnie "pierdolneło"bo moja mama do niego powiedziała,że jak odejdę to mi zabierze dzieci..

To jakis absurd. Jakim cudem miałby Ci odebrać dzieci? Zwyczajnie próbuje Cię zastraszyć... :/

palusinka88
Jaka z niej matka?pytam?niech ona się tylko pokaże w zasięgu moich oczu!
Biła mnie pół życia,kablami,pasem,z podbitymi oczami chodziłam do szkoły,moczyłam się aż do 3 albo 4 klasy podstawówki i ona chce mi pokazać jaka to z niej teraz dora babcia?kiedy gdy ją poprosiłam o pomoc przy dzieciach jak dostałam propozycję pracy ,żebym sobie znalazła niańkę do dzieci bo ona nie będzie marnować czasu na opiekę nad dwójką dzieci..

Ojej... Nie mówiłaś wcześniej nic o tym, że tak Cie krzywdziła w dzieciństwie...:((((( Masakra... I faktycznie, nie widać u niej zadatków na wzorową babcię...:/

palusinka88
poza tym mój mąż już też bierze mnie pod psychikę,nie dość,że po mniej jeździ,grożąc że odetnie mnie od świata,odłączy internet,zabierze telefon i kluczyki od auta(auto jest teściowej-fakt) to dzisiaj mi powiedział,że jak jestem taka odważna to mam "wypierdalać" ale dzieci mam zostawić,bo on sobie do nich nianię najmie i da sobie radę..

Tak, jasne, da sobie radę... Tylko że z tego, co wcześniej tu pisałaś, przez ostatnie patę lat jakoś nie bardzo się nimi interesował, jeśli w ogóle...:/ No i szuka kolejnych sposobów na zastraszenie Ciebie, stąd te groźby z internetem i telefonem.

Odnośnik do komentarza
Gość martyna gf

"że sobie zasłużył na taki los"- sama sobie sobie zasłużyłaś na taki los więc miej pretensje tylko do siebie!!!!! Każdy jest kowalem swojego losu, sama latałaś z nim w wieku 16 lat zamiast siedzieć w domu i zająć się nauką jak na uczennicę przystało, ja tak robiłam i bardzo dobrze na tym wyszłam a też nie miałam lekko w domu, miałam całkiem podobnie, też byłam krótko trzymana dzięki temu ja będąc Twoją rówieśniczką mogę dalej cieszyć się życiem i na spokojnie planować przyszłość. Jakaś kolej w życiu musi być: najpierw szkoła, studia, praca, potem ewentualnie ślub i dzieci a u Ciebie to wszystko na opak. Jeśli sama mówisz, że on od razu nalegał na seks mimo Twoich lat to w tym momencie trzeba było go rzucić bo to znaczy, że nie był Ciebie wart! A zajście w ciążę jako metoda wyrwania się z domu to świadczyło o Twojej infantylności i niedojrzałości, trzymali Cię rodzice chyba za krótko...Twoje dzieci będą miały zrytą psychikę bo już są duże i wiele rozumieją. Żal mi ich bo nie są nic winne a cierpią najwięcej. Ty się nie wyszalałaś w życiu wcale... współczuję Ci bo to też komplikuje sytuację. Teraz co można zrobić to odciąć się od niego, wziąć rozwód.... na pomoc swojej rodziny możesz liczyć z tego co piszesz i to najlepsze wyjście, które możesz zrobić teraz.

Odnośnik do komentarza

Wiesz, mnie sie wydaje ze nigdy nie ma dobrego czasu by odejsc, zawsze jest cos, bo dzieci male , bo nie mam gdzie itd.
A prawda jest taka ze nie wierzysz,ze dasz sobie rade.Moja ciotka uciekla od meza z dwojka malutkich dzieci na drugi koniec Polski, do Wroclawia.Bez pieniedzy, bez niczego. kobieta na dworcu zaoferowala jej pokoj na poddaszu. Gdy juz wyszla na swoje przyszedl komornik i wszystko jej zabral, bo maz narobil dlugow a ona nie wziela rozwodu.
Masz w sobie duzo sily, walcz dla swoich dzieci.Zrob tak jak wczesniej ci poradzila kolezanka od rozwodow.Powoli wyjdziesz na prosta. Dzieci moga isc do przedszkola, a ty potrafisz na nie zarobic.Stac cie bedzie zobaczysz.Dla ciebie tez zaswieci slonce.Teraz tak sie czujesz, ale popatrz na siebie z perspektywy lat, np jakby juz minelo 5 lat. Wyobraz sobie ile w ciagu tego czasu sie zmienilo, ze dalas rade i uwierz mi dasz rade.
Ja mam 38 lat i studiuje w innym kraju, nie w swoim jezyku, a przysiegam 3 lata temu nigdy bym nie uwierzyla ze moge sie dostac na studia. A ja juz rok zaliczylam(za darmo mam studia, nie place za nie) i mam najlepszy wynik. Wiec uwierz ze wiele mozna, tylko trzeba byc zdeterminowanym. A ty masz w sobie chec walki.

Odnośnik do komentarza
Gość martyna gf

Nie sądź innych według siebie. Ja kolorowego dzieciństwa też nie miałam nie tylko w domu ale i w szkole i w ogóle, jakby każdy tak do tego podchodził to nie wiem co by było... I co jakoś mam 25 lat, kończę studia i żadnego dzieciaka nie mam, żyję sobie spokojnie. Ja bynajmniej zajmowałam się nauką by wejść w inny świat, znalazłam hobby, uprawiałam sport, należałam do stowarzyszenia przy kościele, chodziłam na terapie,miałam dobrych przyjaciół długo siedziałam po lekcjach w bibliotece by się móc w spokoju uczyć i tyle mi starczyło by sobie poradzić ze złą rodzinną sytuacją a nie latanie za chłopakami czy chodzenie z nimi do łóżka będąc taką gówniarą, no sorry...to niestety prymitywne metody... tak więc były wówczas lepsze metody na radzenie sobie z problemami, tylko Ty wolałaś iśc na łatwiznę i wybrać pierwsze lepsze.

Odnośnik do komentarza

nie chcę teraz użalać się nad swoją przeszłością,
moi rodzice nie pozwalali mi na nic,nie mogłam po liceum wyjechac na studia,bo miałam obowiązki w domu-młodszą siostrę i dom na głowie,
wcześniej w liceum było to samo.
szkoła-dom-szkoła-dom i nauka oraz sprzątanie i zajmowanie się siostrą..
nigdy nie byłam na melanżu,nigdy nie byłam na dyskotece,nie mogłam chodzić na kółko artystyczne-choć bardzo tego chciałam.Chciałam pójść na studia-dziennych nie chcięli mi opłacić,a jak chciałam iść na zaoczne i poszukać pracy to było wykluczone,bo miałam obowiązki...
chyba byłam tak zastraszona,że nie umiałam nawet się temu wszystkiemu przeciwstawić,bo jak tylko spróbowałam-dostawałam lanie-gdzie popadnie..
wtedy w liceum jak poznałam M.był dla mnie odskocznią,zaczęłam się buntować rodzicom,wybuntowałam kilka "zachowań"na swoją korzyść dlatego wtedy na myśl jedyna rzecz jaka mi przyszła(po tym jak kilka moich koleżanek było już młodymi mamusiami)żeby zajść w ciążę..bałam się jak cholera,nie wiem,może żyłam nadzieją,że sobie polepszę...teraz płacą za to moje dzieci,niewinne..ale teraz przyszedł czs,kiedy chcę to zmienić..

Odnośnik do komentarza
Gość martyna gf

No to ja miałam całkiem podobną sytuację. Z tym, że nie miałam młodszego rodzeństwa ale starszego brata, który mnie tępił, dokuczał a że był lepszy w nauce i ogólnie to był wyróżniany. Więc to jeszcze gorzej. Jeszcze babcia mu wtórowała i była po jego stronie. Ja to też ciągle tylko musiałam siedzieć w domu i się uczyć i żadnych rozrywek, imprez... co też nieciekawie dziś skutkuje. No ja to miałam odskocznie w zabawie z małymi dziećmi bo bardzo lubiłam się z nimi bawić, no i przyjaźń ze starszą sąsiadką, która mnie rozumiała i miała małą córeczkę, z którą się też lubiłam bawić. A co do studiów to też miałam zakaz wyjazdu bo niby dziecinna, niedojrzała, głupoty w głowie itd.... ale kto w wieku 18 lat jest poważny ?? Mi też było się ciężko się sprzeciwić bo też albo lanie albo mieszanie z błotem, agresywne odzywki, wyzwiska...;( A chłopaka miałam chwilowo ale nic z tego nie wyszło i ogólnie nie spotkałam właściwego bo jeśli już to samych takich co mnie krzywdzili ;/ Ale może to i dobrze, bynajmniej teraz nie mam tak ciężko jak Ty ;/. Jeszcze w szkole słabiutko się uczyłam, nie miałam w klasie znajomych, dokuczali mi bardzo a jak było cos w grupie robić to ja nie miałam gdzie się dołączyć... Ja w domu też troszkę wypracowałam zachowań na korzyść. Do dziś nie mogę przeboleć, że nie przeżyłam tego co inni, nie wyszalałam się za młodu i czuję się opóźniona w rozwoju ale moje dzieci kiedyś będą miały swobodę, obowiązków może trochę też ale swoboda jest niezbędna do prawidłowego życia i rozwoju. No ale możesz się postarać by dzieci miały lepiej. Najgorszy fakt to ten, że nie da się cofnąć czasu i zmienić przeszłości... ja bym tyle dała by można to zrobić ;(( A teraz w wieku 25 lat nie mam nawet chłopaka i jestem dziewicą a Ty już masz dwoje dzieci... to dopiero wstyd dla mnie ;/

Odnośnik do komentarza

to co mogę Ci doradzić, to spróbuj obmyślić strategię odejścia jeśli w grę już nie wchodzi próba porozumienia się, spróbuj się zabezpieczyć na tyle na ile możesz, tzn. mam tu na myśli:
- po pierwsze finanse (chomikuj ile ci się uda, bo z pewnością ci się przydadzą)
- jeśli grozi Ci, próbuj go nagrywać tak, żeby o tym nie wiedział, będzie to dla Ciebie dowód o przemoc psychiczną,
- grozi zabraniem telefonu, więc to co na nim masz, sms czy nagrania spróbuj zgrać na kompa i zmagazynować
- grozi odcięciem internetu, więc dopóki masz dostęp wszystkie dowody (to co wyżej pisałam) spróbuj zmagazynować na wirtualnym dysku, tak abyś mogła mieć do nich dostęp w razie "w", możesz z takiego skorzystać np. na google, tylko tak zahasłuj żeby przypadkiem nie wpadł na to jak się włamać i nie miał pojęcia, że w ogóle z tego korzystasz
- jeśli sprawdza co robiłaś na kompie, możesz korzystać z przeglądarki mozilla firefox, tam możesz kasować historię wybranych stron np tego forum, i nie będzie miał już możliwości odzyskania tego po skasowaniu, w internet explorer historia zostaje zapisana w plikach systemowych
- synek chodzi do przedszkola wspominałaś, gdyby córeczka też zaczęła miałabyś możliwość pójścia do pracy i posiadania własnych pieniędzy
- w ostateczności zawsze pozostają domy samotnej matki
- trzymaj się ciepło i nie daj się zastraszyć
- pamiętaj, że chociaż my z forum wspieramy Ciebie mentalnie i nie jesteś sama :)))))

Odnośnik do komentarza

Chce ci jeszcze powiedziec ze mnie sie udalo wiele, gdy zrozumialam ze TO NIE JA JESTEM WINNA.
Gdy wyzbylam sie poczucia winy, zaczelam isc do przodu.Rozumiem jak sie czujesz, piec lat temu czulam sie podobnie, zastraszona, w pulapce, w depresji z napadami lekowymi. Tragedia.
Moj syn mial problemy w szkole, bardzo powazne z zachowaniem a mial wtedy 9 lat. Szkola obwiniala mnie a ja nie umialam sie bronic. Dowiedzialam sie ze moge poprosic o psychologa dla dziecka, co tez zrobilam. I dopiero psycholog uswiadomila mi, ze to nie ja jestem winna, ze szkola powinna ze mna wspolpracowac, bo taki jest ich obowiazek (zreszta dopilnowala tego ), zrozumialam ze to jak ja sie czuje ma wplyw na moje dzieci. Gdy ja nabralam poczucia wartosci, moj syn diametralnie sie zmienil. Jest teraz jednym z najlepszych uczniow, jest kapitanem druzyny i ogolnie jest jednym z najpopularniejszych chlopcow w szkole. A ja jestem na studiach.Ale ta przemiana zajela mi okolo roku.
Tez chcialam odejsc od meza, nie wspieral mnie, mial wszystko gdzies, czulam sie jak w matni.
Z doswiadczenia moge powiedziec, ze zmiane trzeba zaczac w sobie, cos musisz zrobic dla siebie, bo gdy ty bedziesz szczesliwa, twoje dzieci rowniez beda.
To co napisalam wyzej to tylko czesc moich bylych problemow, w rzeczywistosci bylo o wiele gorzej, ale nie chce o tym pisac. Wole skupic sie na tym co mozna zrobic.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

widzisz,martyna gf,jednak tak do końca sama sobie nie naważyłam tego piwa,pomimo iż muszę je wypić sama..
żaden to wstyd,że jesteś dziewicą.masz 25lat,decydujesz o sobie,gdybym ja była panną po studiach i miałabym pracę(nawet z najniższą średnią-zakładając że nie mieszkasz w aglomeracji gdzie kawalerka kosztuje za wynajem 1500zł plus media)wyprowadziłabym się od rodziców.Swoje życie zaczęłabym układać po przekroczeniu progu swojego wynajętego mieszkania.Cieszyłabym się wolnością,samotnością i swoim ja.Na resztę przyszedłby czas.Człowiek czasem sam potrzebuje kilku miesięcy zanim zacznie poważnie myśleć o sobie.
u mnie sprawę komplikuje fakt,że mam dwójkę nieletnich dzieci(5 i3lat) i mimo,że nie chcę ich w to mieszać to i tak wszystko kręci się wokół nich.
Uwierz mi dziewczyno,gdyby nie one nie byłoby mnie już na świecie..
od 1,5 miesiąca tkwię z czym,co trudno mi jakkolwiek nazwać.
Nie mam ochoty sprzątać,gotować,robić zakupów,wychodzić z dziećmi na dwór.Nie mam ochoty z nikim rozmawiać,bo właściwie wszystko wbiega na jeden tor.każdy pyta dlaczego,po co,daj szansę w kółko to samo..
nie wiem czy ludzie stronią od tego,żeby mi pomóc?
Dlatego postanowiłam napisać tu,bo pozostaję anonimowa i wiem,że niejedna z kobiet przeszła podobną burzę uczuć.Chciałabym się ocknąć tylko nie mogę sama,bo ta pieprzona mentalność,że rozwód to koniec świata mnie powstrzymuje...może nie mam wiele sił,żeby z tym walczyyć?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...