Skocz do zawartości
Forum

Dość życia z własnym mężem


Rekomendowane odpowiedzi

dokładnie jak pułapka z której nie można się wydostać co by człowiek nie zrobił nie ma wyjścia ja mam dzieciaki cały czas muszę się nimi opiekować kocham je wiadomo bardzo ale jestem z mężem a tak naprawdę sama bo to tak jak moja teściowa twierdzi ojciec to ma żyć pracować zarabiać a nie dziećmi się zajmować a to co ja chcę się nie liczy każda minuta mojego życia jest pod jego kontrolą a ja nic nie wiem gdzie on jest w danej chwili co robi a jak zadzwonię zapytam to tylko wrzeszczy ostatnio był miły ale już mu przeszło i nic tylko czekać na następny akt łaski...

Odnośnik do komentarza

dlatego ja uważam,że można żyć samemu,za najniższą średnią krajową,z alimentów plus zasiłku rodzinnego ..bynajmniej ja ,sktóra umie zrobić wszystko sama,przy dzieciach i z dziećmi uważam,że jeśli mam się męczyć i cisnąć w tym małżeństwie,mogę sobie polepszyć chociaż swój stan psychiczny.Żeby dzieci miały spokojne dzieciństwo,.

Odnośnik do komentarza

Polusinka88 niekiedy tylko pozostaje, stawianie tych kroków bez wsparcia i rozumienia otoczenia. Z czasem te osoby widząc zaradność i pozytywne rezultaty podjętej decyzji zmieniają swoje opinie, trzeba tylko jakoś umieć to przetrwać.
Spes ciężko się odnosić do osób które pozostały w zacofaniu, pozostając w pobliżu lat 80tych, wzmożonej pracy i kwestii wychowania rodziny, głównie roli kobiet w nich, w jakimś stopniu można wpływać na nie, jednak z dużą dozą wyrozumiałości gdyż ich lata już nie pozwalają na przyjmowanie zmian jakie zachodzą w społeczeństwie.
Martyna gf nie powinnaś czuć się źle jeśli chodzi o stan dziewictwa. Swoja drogą ja byłbym dumny z tego, chociaż i też nie żałuje podjętych doświadczeń w tej sferze.

Odnośnik do komentarza

ja nie narzekam fakt mam 4 jestem w ciąży ale zaczynam coraz bardziej wierzyć że sobie dam radę sama bo i tak cały czas sama jestem tylko z dziećmi ciężko mi bo kocham go ale ta jego zmiana pod wpływem nie wiem matki otoczenia zaczyna mnie przerastać i cały czas jestem zdania że dzieci mają mieć obojga rodziców..

Odnośnik do komentarza
Gość martyna gf

No widzę i przepraszam... po prostu miałaś inne możliwości i okoliczności życia niż ja więc to się tak potoczyło. A człowiek człowiekowi nierówny, każdy jest inny, ja też byłam za bardzo zaszczuta by się przeciwwstawiać;/... Ale to, że masz właśnie dwoje dzieci to tego Ci zazdroszczę - masz świetny sens w życiu i motywację by się starać, jesteś dla kogoś ważna, komuś potrzebna... No ja się wyprowadzam na swoje ale dopiero na koniec września i tak zrobię jak Ty piszesz - w końcu normalne życie zacznę... na razie muszę "przekoczować" ale daję radę, i tak więcej mnie nie ma w domu niż jestem. Ja Cię rozumiem - sama miałam myśli i zamiary samobójcze, samookaleczenia... a nie miałam motywacji, musiałam dla samej siebie tylko się starać... U Ciebie wszystko się ułoży musisz w to wierzyć, przyciągać pozytywne myśli a wówczas ułoży się pomyślnie. A to, że chwilowo straciłaś chęć do normalnego życia to całkowita norma w tym przypadku...Jesteś młoda, masz życie całe przed sobą, nie rób nic na siłę, stopniowo krok po kroku sie wszystko ułoży ;-)

Odnośnik do komentarza

właśnie Krzysztof.w moim przypadku właśnie tak będzie to wszystko przebiegać.Moi rodzice,w szczególności mama,robią ze mnie ofiarę losu,myśląc,że nie dam sobie sama rady,tymczasem SAMA wychowałam dwójkę dzieci.Fakt,wiele nauczyłam się z internetu,ale to tylko determinacja jak najszybszego rozwiązania problemu mnie za tym pociągnęła..
Dziś wiem,że spokojnie dałabym radę sama to wszystko ogarnąć.Pod murem stawia mnie raczej ta psychiczna niemoc.Niby wiem,że dam radę(nie mówię,że będzie lekko),ale wszyscy naokoło mówią,że będzie odwrotnie.Każdy mnie poucza,że mam dwójkę dzieci,że zabieram im ojca,że on zabierze mi dzieci,ponieważ nie jestem w stanie ich utrzymać(tymczasem mój mąż na lewo kręci swój interes a nie jest nawet zarejestrowany w up),nawet moja matka mi tym grozi...
Czuję się po prostu przez nich zdominowana..
Wczoraj znajoma powiedziała do mnie-jakbyś go nie kochała to byś po prostu odeszła..a nie robiła mu wodę z mózgu.Tylko gdzie ja mam pójść?Moi rodzice mieszkają w m3 w bloku z moją młodszą siostrą,a ja nie przywykłam do proszenia o pomoc obcych ludzi:( Życie mnie nauczyło,że trzeba samemu stawić czoła problemom i je rozwiązać..
I tak jak piszesz Krzysztof,dom to dwoje kochających się ludzi przelewających swe ciepło na potomstwo które oddaje swoje uczucia spowrotem rodzicom.Dom to atmosfera ciepła,wsparcia,to klimat,jedyny w swoim rodzaju.
U mnie nie ma wsparcia,są ciągłe kłótnie o wszystko i o nic,klimat jest naciągnięty,w sumie dzięki mnie,ponieważ chcę za każdym razem tworzyć atmosferę,święta,urodziny,chcę wpoić dzieciom jak ważna jest rodzina,pomimo,że z mężem nic nam się nie układa.Ja tak bardzo chcę,a on ma to wszystko w dupie,przychodzi 10 minut przed urodzinami dziecka bierze prysznic i siada jak gość a ja fruwam naokoło wszystkich,bo chcę,żeby moje dzieci miały jakieś wspomnienia,no i oczywiście,chciałabym dać im to czego ja nigdy nie miałam-i tu znów na tapetę wkracza moje dzieciństwo:(

spes,jesteś z piątym dzieckiem w ciąży?dobrze zrozumiałam?
jeśli tak,niskie ukłony w Twoją stronę,mnie by w domu rozerwało:(

Martyna,cieszę się,że doszłyśmy do porozumienia,mam nadzieję,że wniosłam swoim postem w Twoje życie choć iskrę nadziei na lepsze jutro,to właśnie ja-umiem pomóc ludziom,nie umiem ratować siebie:(

Odnośnik do komentarza

dokładnie tak z 5 martwię się bo ciąża jest zagrożona, ale w 100% się z tobą zgadzam że dasz sobie radę ja na razie jeszcze walczę, ale nie wiem Krzysztof ma dużo racji tylko ja mimo wszystko potwornie tego mojego męża kocham i to wszystko co wokoło mnie się dzieje to raczej scenariusz jakiegoś kiepskiego serialu tyle że ja raczej to od dziecka umiałam odstawić siebie gdzieś na bok bo zawsze coś ktoś i tak mam do dziś dziękuje Bogu za moje dzieci bo rosną i oddają mi to co ja daje im miłość dzięki nim jestem.. Jednego tylko nie pojmuje czemu ludzie tak mocno się kochają a za chwilkę kompletnie się nie dogadują i jak już się w to wkręci to nie idzie wyjść z tej matni kłótni.

Odnośnik do komentarza

Nie przeliczy się żadną miarą uczucia kobiety, takiej która poza ciepłem wnoszonym do domu, wyrażaniu uczuć wobec własnych dzieci, odsuwając się na bok potrafi jeszcze dzielić się uczuciami z innymi. Dzięki takim kobietom mówi się, że kobieta to najpiękniejszy dar jaki Ziemia ma do zaoferowania.
Spes w życiu na drogę, los rzuca kłody, niekiedy sprawiając, że podróżujący się kaleczy, nie zawsze jest prosta i często bywa wyboista. Jednak jeśli ten dystans był owocny, tym rajem, to wierzę, że można do tego powrócić, czasami spoglądając trochę z innej perspektywy, czymś urozmaicając, by móc te wspomnienia wydobyć na światło dzienne i w ich oparciu, ponowić budowę, niekiedy dorzucając parę zmian. Nie jestem zwolennikiem rozwodów o ile niema w tym drastycznych sytuacji, szczególnie od strony prawa karnego konsekwencji, to wiem, że warto pracować w odbudowywaniu, tych po drodze pogubionych wartości za wszelką cenę, nie licząc trudów. Małżeństwo nie opiera się na stażu, nie jest istotna ta ilość lat, często odbieranych mylnie słowem staż, jego zysk lub strata. W tym wszystkim są wartości, które wybudowało miedzy sobą dwoje ludzi, czego nie można zastąpić żadnymi innymi, one zawsze będą inne i znajdą swoje miejsce obok, tych poprzednich nie należy przekreślać lecz walczyć o nie, tym bardziej jeśli ich jakość była podbudowana jako długo letni raj. Osobiście jako facet sam pracuje nad odzyskaniem dawnych lat z kobietą i właśnie poszedłem tą drogą, wyciągając od niej wspólne chwile, dorzucając nowe jeszcze bardziej dojrzałe, to wszystko kwitnie i każdego dnia coraz bardziej nas zbliża. Z miejsca rozbudowuje zaufanie na wyższym poziomie i szczerością przy okazji wyciągając z siebie te niedociągnięcia co do których kiedyś zabrakło mi odwagi. Podstawowym elementem który zapewniłem kobiecie, to komfort psychiczny coraz bardziej podbudowany czynami, w których wie że jest jedna jedyna, że na nikogo innego nie czekam i nie zależy mi na czasie. Każda osoba jest na swój sposób wyjątkowa, nie jestem nadzwyczajnym facetem, lecz stworzyłem właśnie te wartości w których kobieta, nie potrafiła mnie zastąpić innym facetem a są tak owocne, że obydwoje wiemy że warto nad nimi popracować by odzyskać te chwile wspólnie spędzone w ramionach. Czas do tego uzyskania, niema znaczenia, po prostu wiemy, że ta kawa najlepiej smakuje tylko pita razem. Pomimo tych wspomnień, nie budujemy związku opartym o założenia z młodości ten etap minął, to całkiem nowy związek coś jak drugie małżeństwo. Jednak bardziej poparty zmianami i na zasadach odrobinę przekształconych, dodatkowo popartych sferami które składają się na szczęście człowieka w życiu, z bardziej umiejętnym podejściem do ich dokarmiania i dbaniu o to by żaden element nie był odkładany na bok, jak chociażby zrobiłem to odsuwając rozwój w kwestiach wiary. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

A ja sie zgadzam z tym ze Twój mąz to zboczeniec do potegi entej..... Jego zboczone zachowania nie powinny miec miejsca a juz szczegolnie na oczach dzieci, cos okropnego. Najlepiej skorzystaj z porady specjalisty, jak nie pozbedziesz sie zlych uczuc do męza i jak on sie nie zmieni to odejdz od niego. Jeszcze mozesz byc z kims o wiele bardziej wartosciowym, pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

spes,mając czwórkę dzieci i piąte w drodze,szczerze mówiąc nie walczyłabym już o swoje dobro:(
przepraszam,że to napisałam,ale stawiam oczy w komputer i otwieram buzię ze zdziwienia,kiedy czytam post zdesperowanej,niedocenionej kobiety,która sama nie poczęła 5tki dzieci a musi temu stawić czoła.To jak stąpanie po cienkiej linie nad przepaścią.Ja z dwójką mam obawy,czy sobie dam radę..tymczasem mając piąteczkę pociech,poświęciłabym im się w zupełności..nie odważyłabym się na taki krok,jaki planuję sama w niedalekiej rpzyszłości:(

Nie umiem dać kolejnej szansy mojemu mężowi,ponieważ tonie pierwszy raz,kiedy mówił,że się zmieni dla nas...
on teraz może stanąć na rzęsach,niestety na mnie to już nie działa.Wypaliłam się,spasowałam...

Odnośnik do komentarza

ja dziękuję Bogu za to co mam dzieci to mój największy sukces w życiu i wierzę że uda się nam wszystko to czego naprawdę pragniemy ale wiem też że każdy ma wolną wolę i na razie tłumacze sobie ten nasz przerwany raj kryzysem małżeńskim ale z dnia na dzień też wiem że jak tak dalej będzie to.....chciałabym żeby każdy mężczyzna miał tak rozwinięty umysł jak Krzysztof.W i mój małżonek jeszcze na razie chce rozmawiać i może jak dałabym mu poczytać forum może jak nie będzie się bać jak bardzo razem się postaramy on dalej mi mówi że też bardzo mnie kocha ale to nam nie przeszkadza żeby się ranić nie wiem dlaczego. palusinka88 szczerze to wbiłam się w twój wątek ale nie wiem co Ci doradzić jak mogę doradzić tobie jak sama nie wiem co ze mną będzie ale wiem na pewno że jeżeli nie kochasz męża i czujesz obojętność to na pewno lepiej poradzisz sobie w życiu z dziećmi niż zmuszać się do związku z kimś do kogo przestałaś czuć to co na początku waszej drogi razem bo ja jak zaczęłam myśleć właśnie w ten sposób wróciłam do początku naszego związku i czuje dokładnie to samo do mojego męża co wtedy ale kiedy będzie mi już wszystko jedno kiedy nie będę tego czuć to mimo lęku wolę być samotną matką życie nie ma sensu bez miłości dla mnie nie dam rady pewnie dlatego że w dzieciństwie nie czułam się kochana ani chciana i każdy brał ale nikt nie dawał pewnie też dlatego mam taki kochane dzieciaczki które dają biorą i są sensem...

Odnośnik do komentarza

tylko,że ja nic pozytywnego do niego nie czuję.
Czuję wstręt,zażenowanie,niechęć..
nie mam ochoty na niego patrzeć..tak bardzo zgasł w moich oczach,.
bo kiedy ja płakałam i próbowałam walczyć,tłumaczyć,chciałam dobrze pod każdym względem(jak zrobiłam źle,umiałam przyznać się do błędu)
u niego poprawy zawsze były chilowe,dopóki nie przyjął,że "zapomniałam"..
Nie wiem co się ze mną stało,chyba rozum przyszedł mi do głowy..czuję się jakbym się obudziła ze złego snu,..

Odnośnik do komentarza
Gość mhmmmmm

Czasem facetowi odbija kiedy żona mu nie "daje" tylko wymaga i obwinia mężczyznę o wszystko. Palusinka, sama nie jesteś bez winy, nie oszukuj się. Wykorzystałaś męża żeby się wyrwać z domu. Pewnie nigdy go nie kochałaś. Myślisz, że znajdziesz księcia z bajki? Nikt nie jest idealny. Nie ma faceta, który by latał za swoją żoną jak piesek, bo wtedy to już nie facet tylko ciota. Oboje jesteście winni rozpadowi waszego małżeństwa. Nie zwalaj całej winy na niego.

Odnośnik do komentarza

Słuchaj,~mhmmmmm
Mój mąż nigdy nie wziął pod uwagę,mojego zmęczenia przy opiece nad dwójką małych dzieci,ja wszystko miałam na głowie ,dom,wszystkie obowiązki,nawet spacery.On miał nawet problem żeby przeczytać dzieciom bajkę na dobranoc,kiedy one tego chciały..Moje dzieci pranęły kontaktów z tatą,z resztą,do tej pory nic się nie zmieniło,ponieważ jak on jets w pobliżu to ja mogę nie istnieć,tyle,że z jego strony zainteresowanie własnymi dziećmi jest znikome.On na nie krzyczy,nie chce mu się z nimi bawić,najlepiej jest położyć się na narożniku,one wtedy po nim skaczą,on się denerwuje,krzyczy na nich one płaczą.Tak się kończy ich każda zabawa.
Jak mu zależało jechać z młodszymi ode mnie gówniarzami na jakąś noc z duchami to wtedy umiał się zająć dziećmi,choć mnie o zdanie w tej kwestii nie zapytał(nie spytał czy chcę jechać,czy mam ochotę i czy odpowiada mi towarzystwo,nie spytał czy może zostawić dzieci ze swoją matką-symulantką i histeryczką,która w styczniu wyzwała moje dzieci od obcych dzieciorów i bachorów).Kiedy ja proponowałam kino,dyskotekę czy zwykłe wyjście na piwo ze znajomymi -jemu się nie chciało,dyskoteka to nie jego klimaty,do kina mu się nie chce,na piwo mu się nie chce..Jak przychodzili do nas znajomi,wysłuchiwali naszych kłótni,wysłuchiwali jak wydzierał się na dzieci,każdy wie,jaki jest opryskliwy w stosunku do nich..
Każda impreza rodzinna wyglądała tak,że ja się narobiłam on przychodził 10 minut przed,zdążyliśmy się pokłócić,bo ja pragnęłam pomocy a podczas imprezy on wychodził na pogaduchy i potrafił mnie zostawić z nieodzywającą się do mnie teściową i jej rodziną,którym z grzeczności nadskakiwałam..
Decyzja o ciąży była naszą wspólną decyzją.Nie złapałam go na dziecko i w życiu bym tak nie zrobiła.Chciałam odejść od niego on szantażował mnie,że się zabije,a ja mu uwierzyłam i zostałam bo poczułam się "usidlona".Nie miałam nikogo,kto by stanął w mojej obronie a ja zostałam z nim z powinności..
Mój mąż nie lata za mną jak piesek,wręcz to ze mnie robi swoją służącą..nigdy w życiu nie przyszedł sam i nie wziął dzieci na spacer,nie pozwolił mi odpocząć,kiedy z mojej strony padały takie propozycje,żeby położył się do drugiego pokoju,żeby się zdrzemnąć.Ja zawsze umiałam znaleźć wyjście z sytuacji,raz to lepsze raz gorsze.Negocjowaliśmy,umiałam przyznawać się do błędów,umiałam przepraszać(mnie nigdy moja mama nie przeprosiła,nigdy nie przytuliła,nigdy nie powiedziała mi,że mnie kocha)Chciałam stworzyć ciepły dom,mieć kochającą się i szanującą rodzinę,robiłam wszystko,żeby to ratować,przytulałam się-on odbierał to jako chęć do seksu,w końcu przestałam..W tym momencie nie umiem nawet płakać,tak się na to wszystko uodporniłam,nie wiem co się ze mną dzieje..
Sądzę,że to mój mąż wpoił we mnie że "trzeba mieć wyjebane" na wszystko..
i tak właśnie dziś to wygląda..

Odnośnik do komentarza

~mhmmmmm mogę się założyć że to facet bo kto normalny uważa że nadskakiwanie żonie albo latanie za nią to od razu że ciota więc ten co nie nadskakuje i może jeszcze kopnie w pysk to już nie ciota tylko ideał super tak pewnie że dziećmi też nie powinien się zajmować bo wystarczy że zrobił a to że Oni jakoś teraz się wymijają bo coś pękło to fakt kij ma dwa końce ale wina nie zawsze jest pośrodku czytaj posty ze zrozumieniem myślisz że autorka ma takie hobby żeby pisać jakieś głupoty oceniasz że wyrwała się z domu a nie że dostała grypy mózgu bo była tak zakochana może jeszcze powiedz że ludzie się nie zmieniają i nie można tak łatwo się odkochać otóż można niestety i to jest do dupy jak dziewczyna piszę jak jest poniżana i traktowana a ktoś sypnie to też twoja wina dobre''''

Odnośnik do komentarza

spes
~mhmmmmm mogę się założyć że to facet bo kto normalny uważa że nadskakiwanie żonie albo latanie za nią to od razu że ciota więc ten co nie nadskakuje i może jeszcze kopnie w pysk to już nie ciota tylko ideał super tak pewnie że dziećmi też nie powinien się zajmować bo wystarczy że zrobił a to że Oni jakoś teraz się wymijają bo coś pękło to fakt kij ma dwa końce ale wina nie zawsze jest pośrodku czytaj posty ze zrozumieniem myślisz że autorka ma takie hobby żeby pisać jakieś głupoty oceniasz że wyrwała się z domu a nie że dostała grypy mózgu bo była tak zakochana może jeszcze powiedz że ludzie się nie zmieniają i nie można tak łatwo się odkochać otóż można niestety i to jest do dupy jak dziewczyna piszę jak jest poniżana i traktowana a ktoś sypnie to też twoja wina dobre''''

Dokładnie, Spes! Nic więcej nie trzeba już dodawać, odnośnie wypowiedzi mhmmmmm. No może tylko tyle, że ręce opadają...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...