Skocz do zawartości
Forum

Niska samoocena, nerwowość i żal do rodziców


Rekomendowane odpowiedzi

Nieradze sobie z problemami, czasami bardzo chciała bym umżeć ale narazie tylko wyobrażam to sobie bo narazie wiem że niepotrafiła bym tego zrobić. Chciała bym opowiedzieć o swoich poblemach ale to bardzo trudne.
Od dłuższego czasu jest ze mną źle a choć zawsze bagatelizowałam moje stany emocjonalne to teraz czuje że jest ze mną coraz gożej. Często płacze i boje się że nieporadze sobie w życiu. Mam bardzo niską samoocene od dziecka mój kochany tatuś mieszał nas z błotem, poprostu znęcał się nad nami psychicznie. Doo teraz nie wiem czemu mama nic z tym nie zrobiła a najgorsze jest to że na drugi dzień nauczyliśmy ię zachowywać tak jakby nic się nie stało. Również przed wszystkimi zgrywamy szczęśliwą rodzinkę. Mój brat też stał się troche do niego podobny jak jest dobże to jest dobże ale jak powiesz coś co mu nie pasuje to zaraz wyskakuje z przezwiskami choć nie tak ostrymi. W czasie kłutni trace nad sobą panowanie, wżeszcze, wale wszzystkimi szafkami i dżwiami, zaczynam płutko oddycha a potem mm stan otępienia który utrzymuje się nie raz dzień albo dwa. W szkole też mnie gnębiono zwłaszcza w liceum. Odżyłam dopiero na studiach ale z powodu braku pieniędzy niemogę ich narazie kontynuować.To chyba głównie przez to do grudnia czułam się okropnie nic mnie nie cieszyło, ani nie obchodziło. Tylk na mame mogłam liczyć chociaż i doniej czuje żal o to kim teraz jestem. Chodzę do pracy ale boje się że mnie wyżucą bo jak prawie każdy mito powtażał nic nie umiem, nic nie potrafie i jestem za głupia. Nigdy nie miałam chłopaka bo niepotrafie nikomu zaufać ani się przed nikim całkowicie otwożyć. Chciała bym iść z tym wszystkim do psychooga ale nie mam na to siły.

Odnośnik do komentarza

Już jako dziecko czułam że muszę się opiekować mamą, a mimo że eraz uwolniłam się od tych myśli to i tak nie moge ruszyć dalej. Boje się że do końca moje życie będzie właśnie tak wyglądać i że nic się nie zmieni. W dodatku każy problem to dla mnie koniec świata. Dzisiaj muj kierownik powiedział że musi ze mną porozmawiać bo do mojej pracy wdarł się haos a ja już wpadam w zupełną panię.

Odnośnik do komentarza

moim zdaniem musisz po pierwsze przyjąć do wiadomości że rodzice też ludzie i popełniaja błędy. Nie usprawiedliwiam ich bo wyrządzili Ci ogromną krzywdę ale tak chyba latwiej to zroumieć. Oni są ludźmi i nie są doskonali.
Po za tym powinnaś iść do psecjalisty który pomoże Ci jakos pozbyć sie traumy, są też specjalne treningi które mają za zadanie podnieść samoocenę.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Przede wszystkim postaraj się nie czuć żalu do mamy - pomyśl, że jej również było trudno będąc świadkiem, a może też i ofiarą zachowań Twojego ojca.
Tak jak napisała Trick - myślę, że warto skorzystać z pomocy psychologa, aby pozbyć się negatywnych emocji oraz podnieść poczucie własnej wartości.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry, pisałam już o swoich problemach w styczniu kiedy byłam w prawdziwym dołku. Teraz czuję się trochę lepiej ale i tak nigdy nie jest dobrze. Potrzebuje pomocy zaplątałam się w swoim życiu i nie wiem jak z tego wyjść. Pisałam już że mój ojciec znęcał się nad nami psychicznie i że obecnie mój brat zaczyna zachowywać się podobnie. Pisałam że czuję urazę do mamy doradziliście mi żebym nie miała o to do niej pretensji ale to nie do końca o to chodzi. Przez to wszystko co przechodziliśmy zaczęłam czuć że muzę się mamą opiekować, wiem że ona tego odemnie nie oczekiwała ale wtedy byłam dzieckiem i w taki sposób to rozumiałam. Dlatego nigdy nie miałam zbyt wielu przyjaciół a często sama ich odtrącałam. Pamiętam jak kiedyś na gwiazdkę tylko ona nie dostała prezentu i od tego czasu postanowiłam że każde pieniądze które dostanę będę odkładać na prezenty, miałam wtedy osiem lat. Teraz wiem że dziecko nie powinno zajmować się takimi sprawami. Zresztą często czułam się przez to wykorzystywana i doszło w końcu do tego że sprzątanie w domu, chodzenie do sklepu było na mojej głowie a mój brat (6 lat starszy) nie musiał robić nic. Nawet jak poszłam na studia wszystkie zarobione pieniądze dawałam na jedzenie bo cienko przęgliśmy, a ja z tego powodu miałam wyrzuty sumienia, dopiero na trzecim roku dowiedziałam się że mój brat choć pracuje nie dawał ani grosza na jedzenie. Wtedy poczułam wściekłość bo przez ten cały czas musiałam wysłuchiwać narzekań mamy jak bardo jest ciężko. Teraz rozumiem że gdybyśmy byli prawdziwą rodziną nie było by tak źle a ja nie musiała bym żyć za 20 zł tygodniowo. Rzez moje pojmowanie sytuacji w domu cała rodzina miała mnie za maminsynka i zawsze mi to wypominali. Pewnie mieli racje ale nie potrafiłam się inaczej zachowywać bo zawsze byłam zamknięta w sobie i się wstydziłam bawić z innymi dziećmi, na początku nawet z moim kuzynostwem. Za najbliższych sąsiadów miałam dwie kuzynki które zawsze mówiły mi rzeczy w stylu „jak można tego nie umieć”, itp. Zawsze mnie strofowały wypominały że jestem gruba. W szkole też niewiele osób mnie akceptowało. W podstawówce jeszcze ale potem było coraz gorzej aż doszłam do wniosku że mnie się nie da lubić, że nie potrafię rozmawiać z ludźmi, ze jestem beznadziejna i że nigdy w życiu do niczego nie dojdę..Dopiero na studiach odżyłam i naprawdę od drugiego roku płakałam na samą myśl że jeszcze dwa lata i będę musiała wrócić do domu. Teraz gdy wróciłam od września do grudnia byłam w takim dole że czułam się jak zombi. Nic mnie nie cieszło, cały czas chodziłam przy gnębiona, nic nie miało sensu. Nawet trudno mi to tak dokładnie opisać ale to był dla mnie straszny czas, odżyłam dopiero gdy dałam do napraw mój komputer i mogłam z powrotem zacząć pisać. Zamknęłam się w sobie i uciekłam w świat fantazji. Obecnie piszę książkę, lecz jestem samotna, nie mam przyjaciół a jedynie paru znajomych a bardzo bym chciała spotkać kogoś z km będę mogła pójść do kina, na miasto. Nie szukam chłopaka bo boję się że wtedy nie miała bym czasu dokończyć mojej książki która stała się dla mnie obsesją. Chciała bym być szczęśliwa ale czuję że między mną a świtem wyrósł mur którego nie potrafię obejść. Za każdym razem gdy coś się dzieje źle czy podejmę złą decyzję targają mną ogromne wyrzuty sumienia, tak naprawdę boję się podejmować jakiekolwiek decyzję. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, wiem że potrzebuję pomocy, czuję się jak w więzieniu, często płaczę i stałam się nerwowa, często powtażam w myślach a czasem i na głos że chciała bym umrzeć, boję się że za 10 lat nic się nie zmieni i że do końca życia będę w domu z mamą samotna, nie widzę dla siebie dobrej przyszłośc i nie wiem jak to zmienić

Odnośnik do komentarza

moze wlasnie milosc zmienila by Twoje zycie ? dlaczego odrzucasz to ze mogla bys miec chlopaka.. ktos ofiarowal by Ci milosc bezpieczenstwo poczucie wartosci.. ksiazka Ci tego nie da owszem mozesz w niej wszystko napisac co Cie gryzie i trapi ale nie zastapi Ci uczuc i czlowieka.. otworz sie na ludzi.. do kina zawsze mozna isc samemu mozna kogos poznac albo daj szanse znajomym zamkniecie sie w sobie do niczego dobrego nie prowadzi.. zadbaj o siebie pomysl chociaz chwile o sobie tylko o sobie.. wiem ze to trudne.. ale jak rozumiem Twoja mama tez ma jakies dochody wiec zainwestuj w siebie kup sobie jakas kiecke wyjdz do ludzi!!! ludzi sie poznaje wszedzie nietylko na studiach chociaz tam szczegolnie teraz zblizaja sie juwenalia idz zaszalej!!!

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za rady. Dla mnie nie jest to wcale takie proste. Kiedyś byłam bardziej otwarta, ale zawsze spotykałam się z odrzuceniem i niechęciom, dlatego odizolowałam się od wszystkich, bo doszłam do wniosku że naprawdę mnie się nie da lubić. Pisałaś że powinnam pomyśleć o sobie, wiem że masz raje ale naprawdę bardzo trudno samemu zmienić to w czym tkwi od zawsze nawet jeśli z tego powodu cierpi. Wiem że użalam się nad sobą ale naprawdę czuję się jak w płapcę z której nie ma wyjścia.

Odnośnik do komentarza

W tym problem że nie zabardzo, mam co prawda dwie koleżanki lecz one ciągle są zajęte, jedna studiami druga spodziewa się dziecka. O to właśnie chodzi chciała bym mieć chociaż jednego przyjaciela ale sama nie wiem gdzie szukać. Poprostu czuje że moje życie zaczęło mnie przerastać i tu nie chodzi tylko o brak przyjaciół. Poprostu sobie nie radzę.

Odnośnik do komentarza

sproboj moze zaczac uprawiac jakis sport moze bieganie? rower? fitness ? chodzi tylko o to zebys nie zamykala sie w 4 scianach ale zebys wyszla do ludzi zrobila cos dla siebie... mowisz ze kolezanka spodziewa sie dziecka moze zacznij jej pomagac? poczujesz sie potrzebna.. przyjaciol nie da sie znalezc na sile ale jesli bedziesz ciagle miedzy ludzmi przestaniesz o tym myslec a oni sami sie znajda..

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...