Skocz do zawartości
Forum

Zamknięcie się w sobie


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem zagubiona,już coraz gorzej jest ze mną,coraz częściej myślę o próbach samobójstwach...proszę ostatecznie o jakąś dobrą radę.Mam lat 17..Nic mnie nie cieszy.Z roku na rok się starzeje,(może to subiektywnie określiłam)ale czuje,że nie korzystam z życia.Mam tyle problemów,że nie wiem czy uda mi się opisać tutaj wszystko,ale się postaram.Zacznę od mojej sytuacji rodzinnej.Od początku jak przyszłam na świat to były problemy.Rodzice mieszkali u mojej babci(Matka mojej matki).Następnie przeprowadzili się do mieszkania 3-pokojowego,bo u mojej babki nie dało się żyć,ciągle sprzeczki itp.Mieszkaliśmy w 8.(Rodzice,(rodzice mojego Taty) 3 rodzeństwa ze mną).Od początku było źle...Kłótnie,sprzeczki,ciasnota... mogę to tak opisać.Moi rodzice przestali żyć ze sobą,ciągle się kłócili,tzn. matka najczęściej zaczynała.Po paru latach ojciec wyjechał za granice,dziadkowie umarli. Miałam małą nadzieje,że nasze życie się polepszy o parę stopni.Że w końcu będzie remont,to było najważniejsze.Nie chce opisywać w jakich warunkach mieszkam,ale są tragiczne(mam ciepłą wodę,gaz,prąd).Ale chodzi mi pod względem ustrojowym.Podłogi zniszczone,stare meble,ściany no comment,Najgorsze jest we wszystkim,że się nie odzywam do matki(nie mogę jej tak nawet nazwać).Ciągle mnie poniża,wyzywa,życzy mi jak najgorszej(ty kurrrrrr,nic z ciebie nie będzie,nie zdasz,a tej nowej szkole cię zniszczą),żydzi mi każdej złotówki(a na dodatek nie własnej).Mam 3 rodzeństwa.2 starszych braci, jednego młodszego.Poszłam do technikum,nowi znajomi,nowe otoczenie,co dla mnie nie jest łatwe.Mam w szkole przyjaciółki,z którymi przyjaźnie się od 10 lat,ale niestety jesteśmy w innych klasach. Zrobiłam się zamknięta w sobie,zamiast poznawać nowych ludzi w mojej klasie,ja się oddalam s od nich,nie chcę,ale nie potrafię.Pewien chłopak mi się podoba od 4 miesięcy,napisał do mnie się spotkaliśmy.Zaczął mi odpowiadać o sobie,o swoim życiu,o tym jakich ma wspaniałych rodziców.Od razu mi zrobiły szklanki w oczach.Udawałam,że jest okey(tak jak zawsze to robię)ale`potem powiedział,żebym ja coś mu o sobie opowiedziała.Cisza...tak,a potem rozpaczałam nad tym,wstyd mi za siebie,za moje życie.Boje się,że kiedyś całkowicie się od izoluje.Jestem beznadziejnym człowiekiem bez talentu,bez żadnych talentów manualnych,żadne zainteresowanie wobec sztuki,sportu,Zero,zero i nic...Chciałabym coś,ale nie potrafię dotrzeć do tego.Czuje się taka beznadziejna,nie potrzebna,głupia.Mój tata jest za granicą,rzadko dzwoni,szczerze?To już się nie interesuje.Ma to gdzieś co jego córka czuje.A czuje trwogę,melancholie i brak miłości.Rodzice mi tego nie dostarczyli i nigdy w życiu mi nie powiedzieli,że mnie kochają.Nikt mną się nie interesuje,nawet starsze rodzeństwo uważa,ze jestem głupią.A ja jestem tak naprawdę smutną nastolatka,która to przykrywa uśmiechem na twarzy.Często udaje,że idę przez życie pełna podziwu,a tak naprawdę ta dziewczyna jest smutną osoba,która zabłądziła podczas w swojej podróży i musi sama sobie z tym radzić i uporać.Na nauce nie potrafię się skupić, siedzę na lekcjach i ciągle myślę jakie to mam beznadziejne życie,ciągle wszystko mi się przypomina.Czuje się nie zaradna,nie moge się oprzeć na ramieniu własnej matki i wypłakać się z moich problemów...Ona nigdy mi nic nie potrafiła doradzić,jak moja najlepsza przyjaciółka przychodzi do mnie to wszystko jej doradza,a mnie poniższa.Nie wiem jak ja się z tym radze,ale czuje,że już chwieje się z tym wszystkim...proszę b.o pomoc... Znowu to wklejam,bo nie dostałam,żadnej dobrej rady.

Odnośnik do komentarza
Gość Morphineus

Cóż... bardzo trudno jest doradzić w sytuacji takiej jak opisujesz... Borykasz się z depresją, która blokuje dostęp do relacji międzyludzkich. To sprawia że jesteś samotna i nieszczęśliwa. Przedewszystkim musisz się uporać z depresją- wizyta u terapeuty Ci w tym pomoże. Będzie jednak to trudne gdyż nie masz wsparcia ze strony rodziny. Sam mam doświadczenia z depresją więc wiem jakie to brzemię. Warto też komuś się wyżalić. Czy masz z kim o tym porozmawiać?

Odnośnik do komentarza

Hej sluchaj nie rob nic glupiego. Rozmiem Cie,ze jest Ci bardzo ciezko.
Uwiez mialam to samo od matki nawet gorzej..
Dla moich przyjaciolek fantastyczna, moich powaznych chlopakow starala sie ze swatac z moja mlodsza siostra, bo przeciez ja jestem k+++ itp.
Wiem,ze na lekcjach jest Ci bardzo ciezko wysiedziec,masz ochote uciec gdzies daleko i nie wracac...

Nie wstydź sie !! To nie jest twoja wina,ze masz takie zycie a kobiety ktora cie urodzila. Zapamietaj to. Idz do psychologa szkolnego powiedz wszystko dokladnie wszystko co dzieje sie w domu i po pros o pomoc. Jesli ojciec placi na Ciebie alimenty masz prawo ubiegac sie,aby czesc z nich szla do Twojej reki. Po pros psychologa szkolnego opomoc wznalezieniu dobrego psychologa.

Do tego czasu mozesz napisac do mnie na priv to podam Ci swoje gg to bedziemy mogly gadac.

Nie daj wygrac matce. Jej tylko chodzi o to bys zniszczyla swoja przyszlosc... Ona wie,ze mozesz osiagnac wiele,ale nie chce abys Miala lepsze zycie niz ona.

Moja matka razem z siostra trzesa domem, niszcza mnie psychicznie, odebraly mi nawet dziecko na czas tym czasowy. I obydwie powiedzialy jedno,ze chca zniszczyc moje zycie, bo jakim prawem ja jeszcze nie wyladowalam pod mostem bez nikogo.
Ale ja sie nie podam,nie dam im wygrac.Nawet jesli kosztuje mnie to duzo lez.

Nie ludz sie,ze kiedy kolwiek zrozmiesz zachowanie swojej matki, ja sie staram,ale jakos nic mi nie przychodzi za co mnie nienawidzi i nikt nie otrafi tego mi wyjasnic.

Moim zdaniem co powinas zrobic(co takze ja powinam zrobic Twoim wieku,ale sie balam,wstydzilam,czulam to co ty)
+Idz do psychologa szkolnego po pros o pomoc dla Ciebie
jesli psycholog szkolny olej lub wezmie strone matki (czasem sie tak zdarza)
+ Idz do Miejskiego osrodka pomoc i ich po pros o pomoc oni na pewno Ci pomoga
+NIE RZUCAJ SZKOLY!
+NIE STARAJ SIE UMRZEC!!- to jest to co ona chce.
Ignoruj ja.
Chcesz pogadac pisz na priv. Wiem,ze jest Ciezko.

Mozesz tez zawsze po prosic o konsultacje miedzy Toba,matka a psychologiem. Moze to cos od niesie .

Odnośnik do komentarza

W moim życiu panuję chaos.Praktycznie jest tak od początku mojego życia,a mam dopiero 17 lat.Po nocach nie mogę spać,zasypiam dopiero rano i śpię do wieczora.Ciągle myślę o moim życiu.Nikt mnie w domu nie rozumie i nie zrozumie.Jestem jeszcze poniżana i dobijania.Nie chodzę do szkoły od 3 tyg.,jutro muszę jechać do pedagog i porozmawiać z nią,boje się tego i nie chcę, i tak mnie nie zrozumie o co chodzi.Do czego nawiązuje?Bo jeżeli ktoś czyta to może nie zrozumieć(więc już opisywałam moją historie)ale skrócę ją.W moim domu panuje ciągły bałagan,poniżanie przez kobietę,która mnie urodziła.Na każdym kroku poniża mnie,mówi,że nic ze mnie nie będzie.Ona twierdzi,że dużo tłumaczy nam po przez,, Ty kur....wo nic z ciebie nie będzie", ,,nie uczą się tylko kure.......stwo im w głowie" i tak nie zdasz.Dużo tego jest,jak bym miała się rozpisywać do do jutra.Załamałam się psychicznie,bo nic mi w życiu nie wychodzi.Nie potrafię się skupić na nauce, myślę całymi dniami i nocami,czuje się taka beznadziejna i często mówię sobie,że nie zasługuję na to życie,że inni ludzi,którzy by byli mądrzejsi powinni je mieć;( nie mam żadnych talentów,nie umiem się skupiać się na nauce,czuje że umarłam.Czuje się taka głupia i każdy mi mówi,że nic mi się w życiu nie uda...Nie wierze w siebie,żyć mi się odechciało,żyje tylko jak taki pasożyt.

Odnośnik do komentarza

Koniecznie pójdź na spotkanie z pedagogiem, nie uciekaj od niego, to może Ci na prawdę pomóc.
I przede wszystkim uwierz w siebie! Nie możesz mówić, że nie zasługujesz na życie, że jesteś nic nie warta i że nic nie umiesz. Wszystko się da, tylko czasem potrzebujemy odrobiny pomocy. Ty tej pomocy i wsparcia niestety nie dostajesz w domu od matki. Rozumiem Twoją niechęć do niej, nie nazywasz jej nawet swoją matką, a kobietą, która Cię urodziła. Ale uwierz, że nie jesteś sama z tym wszystkim, wystarczy odrobina mobilizacji i pozytywnego myślenia. Wszystko się uda. Musisz postawić na siebie. Obiecaj sobie, że będziesz się uczyć dla siebie, po to żeby coś w życiu osiągnąć i niechaj będzie to Twój cel.

Odnośnik do komentarza

Witam,
opisywana przez Ciebie tutaj sytuacja nie wskazuje do końca na depresję (to znaczy nie jest to depresja maximum). Twoje zachowanie jest spowodowane raczej warunkami życia nie materialnymi tylko relacjami które zachodziły w twoim otoczeniu. Najlepiej, abyś umówiła się na wizytę u psychologa, wspólnie z nim znajdziecie rozwiązanie na twoje problemy - niestety również trzeba trochę czasu, ale jeśli się postarasz, wszystko powoli będzie dochodziło do normy - ,,Czas leczy rany''.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam.Jestem chłopakiem, mam 17 lat.Od jakiegoś roku czuję się beznadziejnie.Nie potrafię odczuwać radości jaka płynie z życia.Od zawsze nie potrafiłem nawiązywać kontaktu z rówieśnikami lecz inaczej było z osobami starszymi ode mnie o kilka lat-rozmawiałem z nimi swobodnie.Przez tyle lat nic się nie zmieniło,trzymam się kilku znajomych jeszcze z gimnazjum bo nie umiem zaprzyjaźnić się z innymi.Tak jak już wspomniałem od pewnego czasu nic mnie już nie cieszy,mam dość wszystkiego.Bardzo opuściłem się w nauce(chyba zawalę rok) mimowolnie odcinam się od ludzi(kilka dni temu zerwałem znajomość która trwała przez 11 lat i nie ukrywam że bardzo cierpię z tego powodu),przestałem się w jakikolwiek sposób udzielać społecznie(prawie przez rok byłem wolontariuszem).Wszystkie emocje duszę w sobie bo nie mam się komu wygadać.U nas w domu nie rozmawia się o naszych uczuciach,prowadzimy marne pogadanki żeby nie zapadła niezręczna cisza,to wszystko.Coraz więcej czasu spędzam zamknięty w pokoju(mógłbym spać lub leżeć i słuchać głośno muzyki godzinami),coraz mniej czasu spędzam przed komputerem(co kiedyś byłoby nie do pomyślenia) już prawie wgl nie wychodzę z domu poza szkołą chyba że sytuacja naprawdę tego wymaga.Stałem się zimny,opryskliwy coraz częściej reaguję agresją.Cały czas noszę maskę,udaję że wszystko jest ok chociaż w środku jestem wrakiem człowieka.Od pewnego czasu zacząłem miewać myśli najpierw o śmierci lub o tym jakby żyło się innym gdyby mnie nie było. W końcu nadszedł czas na myśli samobójcze.Często myślę w jaki sposób mógłbym to zrobić i gdzie jednak wiem że na chwilę obecną jestem zbyt wielkim tchórzem by to uczynić choć ten stan myśli nie bd trwał wiecznie.Kiedyś dojdę do tego momentu że będę zdecydowany na ten ostateczny krok.Zdaję sobie oczywiście sprawę że swoją decyzją sprawiłbym ogromny ból mojej mamie czego nie chce.Zastanawia mnie tylko to czy jest jeszcze jakaś nadzieja że wyjdę na prostą?Że będę umiał cieszyć się z życia?Że chociaż trochę otworzę się na ludzi i naprawię krzywdy jakie wyrządziłem odrzucając wszystkich od siebie? Pozdrawiam Kuba.

Odnośnik do komentarza

Cześć. Nie jestem żadną specjalistką, ale poruszyłeś mnie tym co napisałeś. A najbardziej tym, że masz dopiero 17 lat i już takie myśli. Też mam podobnie, nie mam zbytnio osoby, której mogłabym się wyżalić, wiem jakie to ciężkie tak dusić wszystko w sobie. Wiadomo, że człowiek w pewnym momencie nie wytrzymuje i wybucha. Jedyne co przychodzi mia na myśl by Ci doradzić, to to żebyś spróbował iść do psychologa. Nie dość, że jest to obca osoba, to i jeszcze specjalista. Powinno pomóc, może będziesz w stanie z pomocą psychologa nabrać chęci do dalszej walki o polepszenie swojej sytuacja. Możesz także na osobności spróbować porozmawiać z mamą, powiedzieć jej, że potrzebujesz rozmowy szczerej. I przede wszystkim nie wstydź się, powiedzieć komuś w oczy, że masz problem. Pamiętaj nie jesteś sam. Powodzenia i głowa do góry. Dasz rade.

Odnośnik do komentarza

Mam podobny problem który trwa już całe życie mam 19 lat i mam pełno mysli w głowie , nigdy nie miałem dobrej samooceny , moze zaczne od dzieciństwa .jak miałem 7 lat to moi rodzice sie rozwiedli z powpdu że mój ojciec znęcał sie fizycznioe i psychicznie nad matka był policjantem i cierpał na skrzywienie zawodowe , traktował swoich bliskich jak przestępców, potem wyprowadzilismy sie z matka do babci (matki mojej mamy ) i miałem od zawsze problem z nawiazywaniem kontaktów z rówiesnikami miałem już wtedy 11 lat i zaczęły się problemy z nauka i musiałem wrócic do ojca ponieważ myslałem że sie zmienił a wiele mi obiecał , wie stwierdziłem wtedy że potrzebuje ojca no i sie zaczeło , nie miałem prywatnosci znecał sie nademną psychicznie i fizycznie jeszcze moja babcia ( matka mojego ojca) była uzalezniona lekomanka i miała na moim punkcie obsesje tzn nie pozwoliła mi sie widywać z kolegami strasznie mnie ograniczała , chciała mnie miec na wyłącznosć odpychała ode mnie nawet dziewczyny z którymi sie spotykałem ... Był w moim zyciu tez taki etap ze zostałem dotkliwie pobity i wtedy byłem juz zerem nawet nie wychodziłem z łożka , potem moja mama strasznie nalegała na tate aby mi pomógł , aby porozmawial ze mna jak z własnym synem , zeby miec swięty spokój to wpieprzył mnie w lei psychotropowe nawet potrafił kłamać psychiatrze że od dziecka cierpie na natrectwa chociaz tak nie było , i dostałem tak silne leki psychotropowe których skutki uboczne wywoływały u mnie drgawki , byłem w taki stanie psychicznym że wielokrotnie próbowałem sie zabic juz nawet nie czułem strachu , pózniej lezałem w klinice która mi załatwila moja matka na szczęscie fizycznie nic mi nie dolegało , wiec po 2 latach zabrała mnie stamtąd , potem moja niska samoocena sprawiła że nia miałem własnego zdania i zaczałem katować sie dragami co prawda ni było to długo , trwało tylko 2 miesiace , potem moja matka po pewnym czsie złapała mnie jak przyszedłem do domu kompletnie naćpany , po tym wszystkim zacząłem odczuwac ogromne lęki co prawda one juz mineły bo znow sie zaczalem zamykac w sobie , najbardziej mnie boli ze nie mam dziewczyny , ze nie mam osoby z która by mogła sprawic zeby to zycie było lepsze chociaz troszke , ale juz sie chyba pogodziłem ze jestem do niczego , co mam zrobic żeby mimo złych mysli jakos w miare funkcjonować ?

Odnośnik do komentarza

Mam podobny problem który trwa już całe życie mam 19 lat i mam pełno mysli w głowie , nigdy nie miałem dobrej samooceny , moze zaczne od dzieciństwa .jak miałem 7 lat to moi rodzice sie rozwiedli z powpdu że mój ojciec znęcał sie fizycznioe i psychicznie nad matka był policjantem i cierpał na skrzywienie zawodowe , traktował swoich bliskich jak przestępców, potem wyprowadzilismy sie z matka do babci (matki mojej mamy ) i miałem od zawsze problem z nawiazywaniem kontaktów z rówiesnikami miałem już wtedy 11 lat i zaczęły się problemy z nauka i musiałem wrócic do ojca ponieważ myslałem że sie zmienił a wiele mi obiecał , wie stwierdziłem wtedy że potrzebuje ojca no i sie zaczeło , nie miałem prywatnosci znecał sie nademną psychicznie i fizycznie jeszcze moja babcia ( matka mojego ojca) była uzalezniona lekomanka i miała na moim punkcie obsesje tzn nie pozwoliła mi sie widywać z kolegami strasznie mnie ograniczała , chciała mnie miec na wyłącznosć odpychała ode mnie nawet dziewczyny z którymi sie spotykałem ... Był w moim zyciu tez taki etap ze zostałem dotkliwie pobity i wtedy byłem juz zerem nawet nie wychodziłem z łożka , potem moja mama strasznie nalegała na tate aby mi pomógł , aby porozmawial ze mna jak z własnym synem , zeby miec swięty spokój to wpieprzył mnie w lei psychotropowe nawet potrafił kłamać psychiatrze że od dziecka cierpie na natrectwa chociaz tak nie było , i dostałem tak silne leki psychotropowe których skutki uboczne wywoływały u mnie drgawki , byłem w taki stanie psychicznym że wielokrotnie próbowałem sie zabic juz nawet nie czułem strachu , pózniej lezałem w klinice która mi załatwila moja matka na szczęscie fizycznie nic mi nie dolegało , wiec po 2 latach zabrała mnie stamtąd , potem moja niska samoocena sprawiła że nia miałem własnego zdania i zaczałem katować sie dragami co prawda ni było to długo , trwało tylko 2 miesiace , potem moja matka po pewnym czsie złapała mnie jak przyszedłem do domu kompletnie naćpany , po tym wszystkim zacząłem odczuwac ogromne lęki co prawda one juz mineły bo znow sie zaczalem zamykac w sobie , najbardziej mnie boli ze nie mam dziewczyny , ze nie mam osoby z która by mogła sprawic zeby to zycie było lepsze chociaz troszke , ale juz sie chyba pogodziłem ze jestem do niczego , co mam zrobic żeby mimo złych mysli jakos w miare funkcjonować ? pisze to po raz drugi bo nie byłem zarejestrowany

Odnośnik do komentarza

piszę bo coś mnie poruszyło,bardzo obrazowo opisujesz swoją sytuację,ale nie potrafię Ci pomóc,sama siedzę w bagnie,tak zagmatfanym jak twoje.Najwazniejsze,ze dragi byly tylko epizodem.Może załatw sobie psychoterapię,oczywiście leków nie bierz,chyba ze wpadniesz w głeboką depresję.Najlepiej bylo by miec kogos biskiego,wiem cos o tym,ale abys kiedys szczęśliwie trafił,musisz wpierw poukladac siebie i swoje życie.niech najpierw to bedzie twoim celem,al jak to zrobić nie wiem,bo sama dopiero zaczynam robic porządek i jest cięzko.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...