Skocz do zawartości
Forum

zagubionawtymswiecie

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Szczecin

Osiągnięcia zagubionawtymswiecie

0

Reputacja

  1. Witam, mam 21 lat i jestem dziewicą.Ponad miesiąc temu, poznałam chłopaka i od razu się w sobie zakochaliśmy, nigdy w życiu nie czułam takiego uczucia jak do niego, w porównaniu do poprzednich chłopaków nie wykazuje się obojętnością,czuje że go kocham i jestem zakochana.(z jego strony to samo czuje),Doszliśmy do takiego etapu, że on mi robił palcem dobrze, a ja mu ręką( nie wiem jak to nazwać profesjonalnie).Podczas pocałunku chcę dojść do ,, robienia sobie dobrze" a potem mam dziwne uczucie, że to za wcześnie ,że powinnam poczekać.Czy to normalne jak się kogoś kocha, czuje się przy nim dobrze i jestem pewna to tak powinno wyglądać?.Jest to dla mnie nowość, bo dopiero 2 razy mieliśmy taką sytuacje, to mój pierwszy chłopak, którego darzę uczuciem.Przez ponad 7 lat chorowałam na depresje, nie chciało mi się żyć, żyłam obok tego życia, moje nastawienie do życia zmieniło się od ponad kilku miesięcy, już nie czuję że jestem obok życia i staram się zmieniać to wszystko.Boję się tego wszystkiego, boję się, że zajdę w ciążę, że może mnie zostawić, mimo tego że go kocham i on mnie też to boję się tych wszystkich etapów w zakochaniu..Wiem, że potrzebuje psychologa, że powinnam z nim częściej rozmawiać?Co możecie mi poradzić jeszcze?( Trochę mi ciężej, bo jestem za granicą, wyjechałam od toksycznej matki i mieszkam u Ojca).Nie chcę tracić jeszcze dziewictwa, bo nie czuje żeby był ten moment..O czym powinnam mu mówić, z czym powinnam być z nim szczera?
  2. Zachęcam was do pisania o własnych problemach.Ludzie tacy jak my często zamykają się w sobie,wolą dusić w sobie wszystko,dlaczego?Jest to negatywne nastawienie do życia,brak jakich kol wiek chęci do wyrażania własnych uczuć ,wolą unikać rozmów i dyskusji kiedy to wszystko wydaje się być takie beznadziejne.Zmieńmy w końcu coś w sobie.Jestem na ostatkach siłach ,braku jakichkolwiek nadziei na lepsze życie,a dlaczego tak jest?Bo nie mam wiary w sobie ani w nic nie wierzę ,chcę to pokonać stać się silna,wesoła ,chcę zmienić swoje życie na lepsze,ale nie potrafię skoro i tak wszystko było do dupy i nic nie wychodziło.Staram sobie przypominać chwilę ,w których czułam się dobre i ,,CZASAMI " coś mi w tym życiu wyszło.
  3. Tak naprawdę nie znamy się,nie możemy się przyjrzeć sobie ,ani nic powiedzieć.Tam po drugiej stronie internetu przezywamy to samo i brykamy się z PODOBNYMI PROBLEMAMI.Mamy już dosyć tej zasranej ,,DEPRESJI".Może to nie jest jakaś super terapia,która nas uzdrowi w 100%,ale zawsze nam się zrobi lżej na sercu,więc kochani zachęcam was do pisania tutaj. Na początku przedstawmy się.
  4. Witam,jestem strasznie osłabiona,czuje się tak jak bym miała z 40 stopni gorączki ,a wszystko normalnie się zgadza na termometrze.Nie mam siły na nic,czuje ciężkość straszną,a przede wszystkim osłabienie jak przy gorączce,tylko że nie mam gorączki.Czy to coś poważnego może być?
  5. Witam,jestem strasznie nerwowa , nie moge opanować stresu ,nie jestem skupiona,czuje ścisk w środku , jak ktos do mnie coś mówi nie mogę się skupić to wszystko jest przez moją sytuacje w domu ( jak ktoś zainteresowany posty wcześniejsze)Od przyszłego tygodnia zaczynam dorywczą pracę coraz bardziej się denerwuję ,myślę cały czas że coś mi nie bedzie wychodzić ,bo wiem jaka jestem nie opanowana.Jest mi cały czas słabo ,bo nie czuję ducha spokoju,prosze czy ktos zna jakies tabletki które wspomagają koncetracje,będę spokojniejsza i opanowana a do tego poczuje się spokojneijsza ,prosze was bardzo o pomoc ;(
  6. Nie wyprowadzę się do ojca,bo mieszka za granicą.Mam postanowienie,aby skończyć szkołę w Polsce i nie chce tego zmieniać mimo tych problemów szkoła w tym kraju mnie trzyma.Gdybym miała wczesniej takie możlwiści zastanowiłabym się nad tym dobrze.
  7. Słuchaj,mało wiesz o moim życiu co się działo,to co opisałam w paru zdaniach nic nie można z tego wywnioskować.Chciałam tylko pokierowania od osoby,gdzie mogę z tym zrobić.Pomyśl logicznie,szkoła-technikum(matura,testy zawodowe) utrzymanie siebie i np kawalerki,praca).Ojciec jej nie zostawił,ona z nim nie chciała żyć.Mimo tego wszystkiego wysyła na nia pieniądze,mimo tego,że zrobiła z niego łajdaka i pijaka na ulciy.
  8. ,,Doświadczona" nie znasz do końca mojej sytuacji,a wypowiadasz się tak jak byś nie wiadomo było doświadczona. ,,MYLISZ SIĘ" Z moją ,,matka" jest nie do końca tak.Czy to jest normalne ,że wyzywa swoją córkę,że będą prostytutką?Że nie skończę szkoły?Że wszyscy mnie nienawidzą.Za każdym razem poniżanie,zero zainteresowania.Skończe na ulicy,a ona nic ze swoim życiem nie robi.Prawie popełniłam przez z nią samobójstwo,oczerniała mnie wobec moich koleżanek.Współczułam jej,wszyscy jej proponowali terapie,żeby dla nas żyła...Ona sama potwierdziła,że nas nie nawidzi,że lepiej by było jej bez nas.Gdyby chciała poprawy,może bym jej wybaczyła,to bybyło trudne i ciągneło się przez długii czas,ale starałabym się.Szkoła,utrzymanie mieszkania,praca?Chodzę do technikum co mam dwa razy więcej nauki,sorry ale ,,DOŚWIADCZONA" za mało wiesz,za dużo piszesz...
  9. Jeżeli chcecie się dowiedzieć o moim troche życiu,co przezywałam w tatym roku proszę wejść na mój profil i poczytać różne posty.
  10. Witam.Mam 18 lat i jestem uczennicą technikum.Odkąd pamiętam moi rodzice nigdy nie potrafili stworzyć atmosfery rodzinnej.Z tatą jeszcze uszło,ale moja matka jest okropnym człowiekiem.Mogę tak szczerze powiedzieć,że mój tata w pewien sposób nas zostawił,wiedząc z jakim człowiekiem nas zostawia.Pieniądze na nas wysyła i ogólnie jest dobrym człowiekiem , no ale ,,nie potrafi rozmawiać".Moja matka jest zgorzkniałą osoba.Nic nie robi,tylko siedzi w domu i nas poniża.Nie interesuję się z nami i ma dwie twarze.W domu poniża nas,a przy nauczycielach udaje ,że jest wspaniałą matką.Ma założoną niebieską kartę.Dostawała wiele szans ode mnie,ale w końcu muszę coś z tym zrobić.Nie chce,żeby była moim opiekunem prawnym,nie chcę żeby chodziła na moje zebranie,nie chce żeby miała coś wspólnego.Odrzuciła mnie jako swoją córkę,tak samo jak moje rodzeństwo,to ja chcę ją odrzucić jako swoją matkę..PS:Proszę mi nie pisać,abym dała szansę jej,wspólne terapie pomogą,nic nie pomoże,wiele razy się próbowało i nic nie skutkuje.Proszę mi pomóc co w takiej sprawie mogę zrobić.
  11. Zawód prostytutki?Co to za zawód po pierwsze.Kobieta SPRZEDAJE SWOJE CIAŁO KOMUŚ OBCEMU to nie jest godne wartościowej kobiety.Powinna się szanować,a nie sprzedawać,bo traci swoją wartość.Po drugie prostytutki traktowane są jak dosłownie ,,SZMATY"zrobiłaś swoją pracę?to spierdala...na koniec. Faceci(nie mogę nazwać męźczyne. który traktuje z takich usług,bo prawdziwy mężczyzna ma kobietę) Robią z nimi co chcą,DOSŁOWNIE.To jest niebezpieczny zawód zaczynając od chorób wenerycznych,ubijając się po wywózkach za granicą,kończąc na śmierci.Po trzecie w życiu trzeba cięzko na coś zarobić,aby w nim wiele mieć,ona poszła na łatwość.Co by mogła większość kobiet zrobić.Ale tylko prawdziwe kobiety się szanują i by najmiej mogą być pewne w 95%,że mają bezpieczna prace.
  12. Znowu przestałam chodzić do szkoły,to przez depresje...Najprostsze czynności stały się najtrudniejszymi. Uczenie się,sprzątanie,i dbanie o siebie..Kiedyś co chwile robiłam pranie i dbałam o siebie.Mam 17 lat dopiero.Rozmawiałam z pedagogiem szkolnym na temat mojej sytuacji rodzinnej(jest straszna ciągłe poniżane i wykańczanie psychiczne) brak warunków w domu na naukę zero kontaktu z bliską osobą.Doradziła mi,że muszę poprawić oceny ,a potem będziemy działać....Jestem zagubiona,ale nie to JA JESTEM NAJGORSZA,bo nie chodzę do szkoły.ZAWALIŁAM semestr mam 9 zagrożeń i nie dam rady tego poprawić. Przestałam racjonalnie myśleć.Czuje,że coś umiera we mnie.Wcześniej uczyłam się dobrze,chociaż miałam już wcześniej objawy tego,ale jak myślałam o średniej szkole to próbowałam jakoś się podciągnąć.Wszystko jest mi obojętne...czy zdam czy nie zdam,czy kiedyś będzie ze mnie człowiek,życie stało mi się obojętne,a ja żyje jak jeden wielki pasożyt.W podstawówce płakałam jak miałam 3 ze sprawdzianu,w gimnazjum jak miałam 1 zagrożenie z matematyki,a teraz jest mi to obojętne z 9 zagrożeń i nagannej od wicedyrektorki.PROSZĘ doradźcie mi czy jest możliwość zaliczenia semestru i usprawiedliwienia semestru przez moją chorobę?Dzisiaj idę do lekarza,możliwe że mnie skieruje do psychologa czy psychiatry,NIE WIEM z resztą.Wiem,że musi mi ktoś na pewno pomóc,bo ja chcę walczyć,ale jeżeli nikt mi nie pomoże to sama rady nie dam.Ciągle myślę o złych rzeczach,a jak bym się nie urodziła to świat by był lepszy,że powinnam wpaść pod samochód,próbowałam coś z tabletkami nasennymi,ale to były skutki uboczne,typu wymioty,chciałam spaść ze schodów,ale nie odważyłam się....Chcę tylko pomocy,wyjście z tej pułapki,żyć od nowa i w pełni entuzjazmu.Chcę się uczyć i mieć dobre oceny,bo wiem że jestem ambitna.Chwalona byłam przez nauczycieli zawsze,tylko teraz zapadłam w depresje...
  13. kurde jestem w czarnej du.............najprawdopodobniej mam depresje,spać nie mogę po nocach,uważam ze jestem beznadziejna,nie wieże w siebie płakać mi się chcę ciągle,jestem poniżana,nie mam nikogo bliskiego u boku.Nie chodziłam do szkoły przez miesiąc,bo się załamałam,leżałam całymi dniami w łóżku.Nikt mnie nie rozumie nadal co mi jest...Chciałabym na badania jakieś iść czy coś,bo ja już dłużej ze sobą tak nie wytrzymam.Wstyd mi jest za moją osobę...........Czuje się taka głupia,nic nie umiejąca.Nie wiem co się ze mną dzieje.Jestem w pierwszej klasie technikum,naprawdę chciałabym się uczyć,ale jak próbuje zajrzeć do książek,to myślę tak i tak się nie nauczę i tak nie zdam i tak jestem za głupia i nic nie potrafię.Nie na widzę siebie!!!!!!!!!! nie powinnam się urodzić....;C Nikt ze mną nie rozmawia w domu praktycznie,moja matKa jest chora, ciągle wyzywa,nie rozmawia i życzy mi jak najgorzej,ma racje ze nie zarobie na chleb;(Ojciec wyjechał daleko z nim też nie mam kontaktu,rodzeństwo mnie nie rozumie.Nie mam warunków w domu.Mam co jesc,umyc się,gdyby nie lumpeksy to nie wiem czy bym miała w czym chodzić.Ale matka nawet żydzi mi dać te głupie 20 zł na lumpeks,nawet jej matki nazwać nie moge ;C nie nawidze jej. OSTATNIO BYŁAM NA ROZMOWIE U WICEDYREKTORKI,ZAGROZIŁA MI TYM,ŻE MOŻE MNIE ZA NIE CHODZENIE DO SZKOŁY ZE SZKOŁY WYRZUCIĆ,I ŻE W TYM SEMESTRZE BĘDĘ MIAŁA NAGANNĄ"tak rozumiem przepisy przepisami,ale czy oni rozumieją LUDZI Z PROBLEMAMI, najprawdopodobniej mam depresje,a ona jeszcze tak do mnie,,NO KASIU DLACZEGO NIE CHODZIŁAŚ DO SZKOŁY? ZAKOCHAŁAŚ SIĘ,SZKOŁA CI SIĘ NIE PODOBA...? Z TAKĄ IRONIĄ TO POWIEDZIAŁA;/ja chciałamd o niej z tekstem ,,KOBIETO NAWET JAK BYM CI POWIEDZIAŁA CO MI JEST,TO CZY BYŚ ZROZUMIAŁA MNIE?LEŻAŁAM PRZEZ MIESIĄC W ŁÓŻKU,MYŚLAŁAM O NAJGORSZYM,PŁAKAŁAM,BYŁAM ZAŁAMANA PSYCHICZNIE,NIE JADŁAM ZBYTNIO,NIKT NIE USIADŁ KOŁO MNIE NIE ZAPYTAŁ SIĘ DLACZEGO?TYLKO WSTAWAJ NATYCHMIAST,POSPRZATAJ POPROSTU MYSLELI ZE ZROBIŁAM SOBIE ODPOCZYNEK MIESIECZNY LEŻĄC W ŁÓŻKU....NIKT MNOE NIE ROZUMIE,DOPIERO BY MNIE ZROZUMIELI JAK BYM SOBIE COS ZROBIŁA..NAD TYM TEZ ROZWAZAŁAM. boje się jednego,bo nie wierze w to,zebym oceny poprawiła,mam chyba z 8 zagrożeń i nic nie robie,nie mam głowy do tego..naprawdę....A JAK NIE ZDAM?NIE PRZEŻYJE TEGO PSYCHICZNIE...naprawdę.Rozmawiałam z moją koleżanką na ten temat i ona powiedziała,że u nich w szkole akurat jest tak,ze jeżeli uczeń nie ma warunków na nauke,jest bity,albo choruje na depresje albo schizofremie to powinno się odnieść pismo do szkoły i to uwzględnia,ale nie wiem jak jest....bo pani u mnie na polskim ostatnio powiedziała...PROSZĘ DORADŹCIE MI :C
  14. W moim życiu panuję chaos.Praktycznie jest tak od początku mojego życia,a mam dopiero 17 lat.Po nocach nie mogę spać,zasypiam dopiero rano i śpię do wieczora.Ciągle myślę o moim życiu.Nikt mnie w domu nie rozumie i nie zrozumie.Jestem jeszcze poniżana i dobijania.Nie chodzę do szkoły od 3 tyg.,jutro muszę jechać do pedagog i porozmawiać z nią,boje się tego i nie chcę, i tak mnie nie zrozumie o co chodzi.Do czego nawiązuje?Bo jeżeli ktoś czyta to może nie zrozumieć(więc już opisywałam moją historie)ale skrócę ją.W moim domu panuje ciągły bałagan,poniżanie przez kobietę,która mnie urodziła.Na każdym kroku poniża mnie,mówi,że nic ze mnie nie będzie.Ona twierdzi,że dużo tłumaczy nam po przez,, Ty kur....wo nic z ciebie nie będzie", ,,nie uczą się tylko kure.......stwo im w głowie" i tak nie zdasz.Dużo tego jest,jak bym miała się rozpisywać do do jutra.Załamałam się psychicznie,bo nic mi w życiu nie wychodzi.Nie potrafię się skupić na nauce, myślę całymi dniami i nocami,czuje się taka beznadziejna i często mówię sobie,że nie zasługuję na to życie,że inni ludzi,którzy by byli mądrzejsi powinni je mieć;( nie mam żadnych talentów,nie umiem się skupiać się na nauce,czuje że umarłam.Czuje się taka głupia i każdy mi mówi,że nic mi się w życiu nie uda...Nie wierze w siebie,żyć mi się odechciało,żyje tylko jak taki pasożyt.
  15. Jestem zagubiona,już coraz gorzej jest ze mną,coraz częściej myślę o próbach samobójstwach...proszę ostatecznie o jakąś dobrą radę.Mam lat 17..Nic mnie nie cieszy.Z roku na rok się starzeje,(może to subiektywnie określiłam)ale czuje,że nie korzystam z życia.Mam tyle problemów,że nie wiem czy uda mi się opisać tutaj wszystko,ale się postaram.Zacznę od mojej sytuacji rodzinnej.Od początku jak przyszłam na świat to były problemy.Rodzice mieszkali u mojej babci(Matka mojej matki).Następnie przeprowadzili się do mieszkania 3-pokojowego,bo u mojej babki nie dało się żyć,ciągle sprzeczki itp.Mieszkaliśmy w 8.(Rodzice,(rodzice mojego Taty) 3 rodzeństwa ze mną).Od początku było źle...Kłótnie,sprzeczki,ciasnota... mogę to tak opisać.Moi rodzice przestali żyć ze sobą,ciągle się kłócili,tzn. matka najczęściej zaczynała.Po paru latach ojciec wyjechał za granice,dziadkowie umarli. Miałam małą nadzieje,że nasze życie się polepszy o parę stopni.Że w końcu będzie remont,to było najważniejsze.Nie chce opisywać w jakich warunkach mieszkam,ale są tragiczne(mam ciepłą wodę,gaz,prąd).Ale chodzi mi pod względem ustrojowym.Podłogi zniszczone,stare meble,ściany no comment,Najgorsze jest we wszystkim,że się nie odzywam do matki(nie mogę jej tak nawet nazwać).Ciągle mnie poniża,wyzywa,życzy mi jak najgorszej(ty kurrrrrr,nic z ciebie nie będzie,nie zdasz,a tej nowej szkole cię zniszczą),żydzi mi każdej złotówki(a na dodatek nie własnej).Mam 3 rodzeństwa.2 starszych braci, jednego młodszego.Poszłam do technikum,nowi znajomi,nowe otoczenie,co dla mnie nie jest łatwe.Mam w szkole przyjaciółki,z którymi przyjaźnie się od 10 lat,ale niestety jesteśmy w innych klasach. Zrobiłam się zamknięta w sobie,zamiast poznawać nowych ludzi w mojej klasie,ja się oddalam s od nich,nie chcę,ale nie potrafię.Pewien chłopak mi się podoba od 4 miesięcy,napisał do mnie się spotkaliśmy.Zaczął mi odpowiadać o sobie,o swoim życiu,o tym jakich ma wspaniałych rodziców.Od razu mi zrobiły szklanki w oczach.Udawałam,że jest okey(tak jak zawsze to robię)ale`potem powiedział,żebym ja coś mu o sobie opowiedziała.Cisza...tak,a potem rozpaczałam nad tym,wstyd mi za siebie,za moje życie.Boje się,że kiedyś całkowicie się od izoluje.Jestem beznadziejnym człowiekiem bez talentu,bez żadnych talentów manualnych,żadne zainteresowanie wobec sztuki,sportu,Zero,zero i nic...Chciałabym coś,ale nie potrafię dotrzeć do tego.Czuje się taka beznadziejna,nie potrzebna,głupia.Mój tata jest za granicą,rzadko dzwoni,szczerze?To już się nie interesuje.Ma to gdzieś co jego córka czuje.A czuje trwogę,melancholie i brak miłości.Rodzice mi tego nie dostarczyli i nigdy w życiu mi nie powiedzieli,że mnie kochają.Nikt mną się nie interesuje,nawet starsze rodzeństwo uważa,ze jestem głupią.A ja jestem tak naprawdę smutną nastolatka,która to przykrywa uśmiechem na twarzy.Często udaje,że idę przez życie pełna podziwu,a tak naprawdę ta dziewczyna jest smutną osoba,która zabłądziła podczas w swojej podróży i musi sama sobie z tym radzić i uporać.Na nauce nie potrafię się skupić, siedzę na lekcjach i ciągle myślę jakie to mam beznadziejne życie,ciągle wszystko mi się przypomina.Czuje się nie zaradna,nie moge się oprzeć na ramieniu własnej matki i wypłakać się z moich problemów...Ona nigdy mi nic nie potrafiła doradzić,jak moja najlepsza przyjaciółka przychodzi do mnie to wszystko jej doradza,a mnie poniższa.Nie wiem jak ja się z tym radze,ale czuje,że już chwieje się z tym wszystkim...proszę b.o pomoc... Znowu to wklejam,bo nie dostałam,żadnej dobrej rady.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...