Skocz do zawartości
Forum

Jak poradzić sobie z traumą po molestowaniu i gwałcie?


Gizi75

Rekomendowane odpowiedzi

ka-wa najśmieszniejsze jest to, że ja wcale nie chce zemsty, nie chce by doszło do ukarania go... Jest mi to obojętne. Boję się go ale to, że on zostanie ukarany nie zmieni mojego życia. Tyle tylko, że wszyscy się dowiedzą. Mieszkam w małym mieście i takie rzeczy rozchodzą się szybciej niż ciepłe bułeczki. Czuję wstręt do siebie a nie jego.

Gizi dzięki za te słowa ;) Ja mam wrażenie, że to tylko ujawniło moją słabość. Od tygodnia nie spałam, jestem cieniem człowieka. Mam wrażenie, że uciekło ze mnie życie. Zaczęły wypadać mi włosy, ciągle wymiotuję. To nie tak miało być!

Odnośnik do komentarza

olekki
ka-wa najśmieszniejsze jest to, że ja wcale nie chce zemsty, nie chce by doszło do ukarania go... Jest mi to obojętne. Boję się go ale to, że on zostanie ukarany nie zmieni mojego życia. Tyle tylko, że wszyscy się dowiedzą. Mieszkam w małym mieście i takie rzeczy rozchodzą się szybciej niż ciepłe bułeczki. Czuję wstręt do siebie a nie jego.

Skoro czujesz wstręt do siebie, a nie jego, to mi wygląda na to, jakbyś winę za to zrzucała na siebie, jakbyś czuła wstyd za to, co on zrobił. Ale prawda jest taka, że wina jest tylko jego, i to masakryczna, i tylko on powinien się tego wstydzić. A to, że się nie wstydzi, jeszcze gorzej o nim świadczy. Zawsze może skrzywdzić następną osobę, i chociazby z tego względu(choć nie tylko z tego) powinien za to siedzieć, i to długie lata.

Odnośnik do komentarza

franca

Skoro czujesz wstręt do siebie, a nie jego, to mi wygląda na to, jakbyś winę za to zrzucała na siebie

Ale to była moja wina, moja głupota!
Rodzice zawsze mnie uczyli: "nie bierz nic od nieznajomych, nigdzie z nimi nie idź". A ja ich nie posłuchałam. Poprosił mnie o pomoc we włożeniu roweru do bloku, a ja się zgodziłam. Nie powinnam, więc teraz cierpię, Gdybym z nim nie weszła, to nie zdołałby mnie zaciągnąć do piwnicy. Taka jest prawda.

Odnośnik do komentarza

Ja czuję sie podobnie jak ty też przeżyłam gwałt i to dwa razy w swoim życiu i nie potrafię sie pozbierac.czuję caly czas jego ręcę na sobie i czuję ból jak robi to.codziennie biję się z myślami dlaczego to mi zrobił.DLACZEGO.Codzien myśle o zakonczeniu swojego życia.

Odnośnik do komentarza

olekki

Ale to była moja wina, moja głupota!
Rodzice zawsze mnie uczyli: "nie bierz nic od nieznajomych, nigdzie z nimi nie idź". A ja ich nie posłuchałam. Poprosił mnie o pomoc we włożeniu roweru do bloku, a ja się zgodziłam. Nie powinnam, więc teraz cierpię, Gdybym z nim nie weszła, to nie zdołałby mnie zaciągnąć do piwnicy. Taka jest prawda.

No co Ty, gdzie tu Twoja wina?? Nawet, gdybyś była dorosła, to nie byłoby w tym Twojej winy. Czy to takie straszne, gdy ktoś zbyt pochopnie komuś zaufa? Straszne to jest to, gdy ktoś to wykorzystuje zaufanie do takich celów jak tamten... $%$%^*&## ,nikt nie każe człowiekowi znęcać się nad słabszym! Bez względu na to, na ile ten słabszy mu ufa. Nic go nie tłumaczy, to tylko i wyłącznie JEGO wina.

Odnośnik do komentarza

magi27
codziennie biję się z myślami dlaczego to mi zrobił.DLACZEGO.

Chyba nikt nigdy tegonie zrozumie. Nie wyobrażam sobie, jak można by wytłumaczyć coś takiego.

Magi, a czytałaś tutaj o tej psycholog, którego znalazła Olekki? Wygląda na to, że tym razem świetnie trafiła. Kto wie, może jakbyś poszukała, to i Ty znalazłabyś kogoś takiego?

Odnośnik do komentarza

olekki

Czuję wstręt do siebie a nie jego.

Gizi dzięki za te słowa ;) Ja mam wrażenie, że to tylko ujawniło moją słabość. Od tygodnia nie spałam, jestem cieniem człowieka. Mam wrażenie, że uciekło ze mnie życie. Zaczęły wypadać mi włosy, ciągle wymiotuję. To nie tak miało być!

Olekki ja taż tak czułam i czasami jeszcze czuję,ja nawet tłumaczyłam sobie,że musiałam zapłacić taką cenę tylko nie wiem za co,tłumaczyłam sobie też,że ten co mnie molestował przez parę lat to może on mnie kochał itp.Ja zawsze tłumaczyłam ich,a winę brałam na siebie.
Olekki mówiłam ,że na początku będzie bardzo trudno ale musisz to przetrwać to normalne.To może potrwać nawet i pół roku ale potem będzie lepiej.Najważniejsze to żebyś się nie poddawała.Powinnaś walczyć nawet to wykrzyczeć jeśli potrafisz,bo mnie tak zamknęli,że nie umiem krzyczeć.Ja nie potrafię tego odreagować.
Obudziły się Twoje mechanizmy obronne,a masz ich wiele ale się nie daj.WALCZ!!! WARTO.Z czasem przestaniesz wymiotować teraz nie potrafisz się inaczej bronić.

Twoja pani psycholog sobie z tym poradzi.Nie denerwuj się jak zasugeruje Tobie wizytę u specjalisty (psychiatry) ja też chodzę i wiem,że bez tego nie dała bym rady na pewno.Ja też wymiotowałam nawet zaczęłam palić papierosy :(

Odnośnik do komentarza

Byłam dzisiaj u p. psycholog. Powiedziałam jej o tym co się ze mną dzieje. Powiedziała, że nawet jeśli zacznę brać leki, ten stan może potrwać kilka miesięcy. Cieszę się, że powiedziała mi wprost jak się sprawy mają, a nie zaczęła gadki w stylu "weźmiesz leki i poczujesz się jak w raju - następnego dnia zapomnisz o wszystkim i zaczniesz nowe życie".
Nie namawia mnie do tego, żeby zgłosiła na policję tą całą sprawę, stwierdziła, że jeśli tego nie chcę, to nie ma takiej potrzeby. Co prawda, on powinien zapłacić za to co zrobił, ale jeżeli nie chcę kolejny raz przez to przechodzić to lepiej jeśli dam sobie spokój. Przynajmniej na razie.
Co do niego, on zaczął mnie śledzić. Teraz jestem tego pewna. Może śledził mnie od dawna, ale tego nie zauważałam... Teraz kiedy stałam się bardziej czujna dostrzegam go. Już myślałam, że wpadam w paranoję, ale tylko dzisiaj widziałam go dwa razy. Wczoraj wieczorem w kieszeni kurtki znalazłam kartkę z rysunkiem, takim jakie robią dzieci - jakieś domki, bloki i osoby. Pytałam się, czy ktoś z mojej rodziny tam tego nie włożył ale oni zaprzeczyli - powiedzieli, że pewnie mojej znajomej córka to namalowała, ale to nie jest możliwe, bo nie widziałam jej od dwóch tygodni a kurtkę noszę codziennie. Są trzy możliwości: albo to nienaturalny aż przypadek, albo on chce dopilnować, żebym nikomu nic nie mówiła i w ten sposób mnie ostrzega, albo po prostu znowu chce to zrobić. Staram się nigdzie sama nie wychodzić, do psychologa pojechałam taksówką choć to 5 min drogi spacerkiem. Śpię z zapalonym światłem.

Odnośnik do komentarza

Tym bardziej powinnaś pomyśleć o ukaraniu drania,szkoda,że mamie nie opowiedziałaś o wszystkim,byłoby Ci lżej,może z mamą wybierz się do psychologa ,
ja nie wyobrażam sobie ,żeby moja córka sama przechodziła przez takie piekło,
musisz wszystko zrobić ,żeby przestać się bać tego gnoja,co powie otoczenie ,co powie rodzina,wierz mi nikt nie powie ,że w czymkolwiek zawiniłaś,
przecież w poczuciu strachu nie możesz żyć do końca życia ,a tak będzie jak nie zdobędziesz się na odwagę i nie wykrzyczysz swojego bólu .

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

No właśnie, Olekki, zobacz, jak absurdalna sytuacja się wytworzyła. Nie dość, że ten gnój Cię skrzywdził, nie dość, że nie poniósł za to kary, to jeszcze dyktuje Ci, jak masz żyć! Myślę, że to przez to, że czuje się bezkarny. Nie możesz tak dawać mu się terroryzować. Bulisz na taksówkę, choć masz mały kawałek do przejścia, śpisz przy zapalonym świetle. Co będzie potem? Przestaniesz z domu wychodzić? Uważam, że lepiej zacisnąć zęby, i przeciwstawić mu się po to, żeby na dłuższą metę móc normalnie żyć, niż żyć tak, jak żyjesz teraz.

Odnośnik do komentarza

Rozmawiałam z psychologiem o tym, dlaczego tak bardzo bronię się przed powiedzeniem o wszystkim rodzinie, biorąc pod uwagę fakt, że naprawdę jestem z nimi zżyta. Ona uważa, że to dlatego, że w dzieciństwie odebrano mi coś co było tylko moje, tj. dziewictwo i to w bardzo brutalny sposób. Podobno uznałam, że w zamian za to, moja tajemnica będzie czymś takim - czymś czego nikt nie ma prawa mi odebrać, chyba że sama tego będę chciała. Minęło tyle lat a ja boję się, że to swoje "dziewictwo", tj. tajemnicę stracę w głupi sposób i potem zostanę ogołocona, bez tajemnicy. Brzmi to co najmniej dziwnie, ale może coś w tym jest?!
Najgorsze jest to, że czuję się coraz gorzej. Wiedziałam, że będzie trudno, ale nie spodziewałam się, że aż tak...

Odnośnik do komentarza

Olekki,jesteś w dobrych rękach ale wiem,że chciałabyś mieć spotkania codziennie i to byłoby jeszcze mało.Niestety tak to musi być.Musimy się uczyć przetrzymać te trudne chwile.Jest to bardzo bardzo trudne ale niby to dla naszego dobra.Ja chodzę już dosyć długo (tak mi się wydaje) a po ostatniej wizycie tak mnie telepał,że bałam się padaczki.Pierwszy raz mi się to przytrafiło.Ja nie potrafię mówić o tym co było zawsze sprawia mi to wielką trudność.Moja pani psycholog twierdzi,że bardzo dużo energii tracę na te wspomnienia i powinnam nauczyć się werbalizować myśli,a nie tłumić to w sobie.Moje emocje prowadzą do autodestrukcji niestety.Szkoda,że nie umiem tak mówić jak piszę. Chyba mam doła ;(

Odnośnik do komentarza

Gizi bardzo ci współczuję. Ale wiedz, że jesteś naprawdę dobrą osobą - to dzięki tobie zrobiłam ten ogromny krok ;) Mam nadzieję, że obie w przyszłości patrząc na te trudne dni będziemy się po prostu śmiały...

Ja także załapałam doła. Ciągle mam nieodpartą chęć ucieczki. Nie wiem gdzie ale bardzo mnie ciągnie. We wtorek Pani psycholog zaproponowała mi, żebym skupiła się w tych trudnych dniach nad czymś co jest dla mnie najważniejsze i przeanalizowała co najbardziej blokuje mnie przed powiedzeniem o wszystkim rodzinie. To chyba nie był dobry pomysł, bo uświadomiłam sobie, że ten obrazek idealnej rodziny tkwił tylko i wyłącznie w mojej głowie. Spojrzałam na zdjęcia w pokoju rodziców - 7 ramek ze zdjęciami - ślubne zdjęcia mojej siostry, jej zdjęcie gdy była mała oraz zdjęcia jej córki na różnych etapach jej życia (ma teraz 10 miesięcy) i ani jednego mojego. Pomyślałam sobie, że przecież to jeszcze o niczym nie świadczy. Zaczęłam dostrzegać inne rzeczy. W lipcu tego roku ukończyłam z wyróżnieniem studia - byłam najlepsza na roku. Wracając do domu z dyplomem wyobrażałam sobie jak bardzo będą ze mnie dumni, że przywitają mnie jakimś szampanem i być może upominkiem (obiecali mi go gdy dali 5000zł + mieszkanie (małe ale jest) mojej siostrze z okazji ślubu półtorej roku temu). Przyjechałam i w sumie nie było nic - rodzice spojrzeli na dyplom i powiedzieli, że na razie nie mają pieniędzy, więc muszę poczekać. No ok, nie było nawet szampana ale rozumiem. Tydzień później kupili mojej siostrzenicy tak bez okazji rowerek (a przypominam, że wtedy miała niewiele ponad pól roku), krzesełko do jedzenia, zabawki itp. łącznie za prawie 1000zł. To ich sprawa ile i na kogo wydają, ale po co kłamią, że nie mają...Ostatnio jest mi ciężko i trudno się jest nie zorientować, że coś jest nie tak. Niby staram się nie płakać i uśmiechać kiedy ktoś patrzy, ale mieszkając z kimś nie da się ukryć pewnych rzeczy. Oni nawet nie zauważyli. Z jednej strony bardzo mnie to cieszy, ale z drugiej martwi biorąc pod uwagę to, że Pani psycholog poprosiła bym przyjrzała się naszym relacjom.
Kiedy ich o coś poproszę, zawsze słyszę ten sam tekst: "nie mam teraz czasu i ochoty", ale pięć minut później, gdy przychodzi moja siostra z córką już mają. A nie jest tak, że przychodzi ona raz w miesiącu - jest codziennie.
To mnie jeszcze podłamało, bo zawsze sądziłam, że bardzo mnie kochają - tak jak ja ich. Ja zrobiłabym dla nich wszystko, a zaczynam się obawiać, że ja im tylko zawadzam, bo coraz częściej mama mówi mi, że brakuje im sypialni a mój pokój byłby idealny. To prawda, mieszkam z nimi i jestem im wdzięczna za to, ale panicznie boję się tego, że któregoś dnia powiedzą, że mam się wyprowadzić. Od kilku lat utrzymuję się sama, płacę opłaty, ale boję się mieszkać sama... A on ciągle do mnie wydzwania i tylko dyszy do słuchawki.

Odnośnik do komentarza

[quote="franca"

:(((
Ale właśnie... Potrafisz tak jasno, przejrzyście o tym pisać, wydawałoby się, że zupełnie swobodnie... Dlaczego z mówieniem jest inaczej? Mam nadzieję, że mimo wszystko pisanie o tym też Ci jakoś pomaga...[/quote]

Tak pisać to ja mogę ale gorzej byłoby mi to przeczytać nagłos.Mówić nie potrafię bo zaraz wracają obrazy w mojej głowie.To jest tak jakby mi ktoś wyświetlał pokaz slajdów z przeszłości i zaczynam w tym tkwić.Dopiero teraz nauczyłam się na terapii omawiać temat z poprzedniej sesji,a do tej pory to ja skakałam po tematach.Dopiero teraz ta terapia idzie jednym ciągiem,bo ja chcę ciągnąć temat tak długo aż go zakończę i dopiero zacznę nowy temat.Chcę się nauczyć o tym mówić ale jak zaczynamy jeden z tych tematów to tak jakbym wpadała w jakiś trans albo jakby mnie ktoś zahipnotyzował po prostu mówię to jest tak jakby moje ciało było osobno i mój umysł.Jak kończę to znowu jestem w jednym kawałku.Wiem,że to dziwne ale tak jest ;(((

Odnośnik do komentarza

Gizi75

Tak pisać to ja mogę ale gorzej byłoby mi to przeczytać nagłos.Mówić nie potrafię bo zaraz wracają obrazy w mojej głowie.To jest tak jakby mi ktoś wyświetlał pokaz slajdów z przeszłości i zaczynam w tym tkwić.Dopiero teraz nauczyłam się na terapii omawiać temat z poprzedniej sesji,a do tej pory to ja skakałam po tematach.Dopiero teraz ta terapia idzie jednym ciągiem,bo ja chcę ciągnąć temat tak długo aż go zakończę i dopiero zacznę nowy temat.Chcę się nauczyć o tym mówić ale jak zaczynamy jeden z tych tematów to tak jakbym wpadała w jakiś trans albo jakby mnie ktoś zahipnotyzował po prostu mówię to jest tak jakby moje ciało było osobno i mój umysł.Jak kończę to znowu jestem w jednym kawałku.Wiem,że to dziwne ale tak jest ;(((

Ale wychodzi na to, że jednak zaczynasz już się uczyć tego mówienia, że robisz postępy. To chyba najważniejsze. Oby tak dalej.

Odnośnik do komentarza

olekki
To chyba nie był dobry pomysł, bo uświadomiłam sobie, że ten obrazek idealnej rodziny tkwił tylko i wyłącznie w mojej głowie.

Właśnie dlatego, że sobie to uświadomiłaś, to był dobry pomysł. Lepsza taka prawda niż ciągłe złudzenia. Przykro mi to mówić, i mam nadzieję, ze Cię tym nie urażę, ale uważam, że to trafne podsumowanie Twojej rodziny. Współczuję, jakbyś mało miała problemów z samą traumą

Gdy jedno dziecko jest faworyzowane, a drugie idzie w odstawkę, zawsze jest to dla tego ostatniego bolesne, a dla obu szkodliwe. Nie wiem, co w tym wszystkim jest najsmutniejsze. Czy ta nieszczerość rodziców, jeśli chodzi o sprawy finansowe, czy ich ciągły brak czasu i uwagi. Chyba jednak to, że nie zauważyli tego, że dzieje się z Tobą coś złego. Po takim wydarzeniu naprawdę COŚ powinni zauważyć. W sumie nie dziwię Ci się teraz, że nie chcesz im o tym powiedzieć.

Nie przejmuj się tym ich gadaniem o tym wolnym pokoju. Wiem, to okropne, ale staraj się nie zwracać na to uwagi. Wyrzucać Cię będą, jeszcze czego! Dopóki nie będziesz się czuła sama bezpieczna, nie dojdziesz jakoś do siebie po tym wszystkim, powinnaś mieszkać tam, gdzie mieszkać, a oni nie mają prawa Ci tego odmawiać.

olekki
A on ciągle do mnie wydzwania i tylko dyszy do słuchawki.

Okropne, wygląda na to, że jest z tym coraz gorzej... Przecież samo to jest przestępstwem, i chociażby o to możesz go oskarżyć! Nie mogłabyś go nagrać? Chyba jest kompletnie przekonany, że wszystko mu wolno. Nie pozwól mu się tak terroryzować! Trzeba coś z tym zrobić, i to jak najszybciej. Mówiłaś swojej psycholog o tym, że on tak Cię teraz prześladuje?

Odnośnik do komentarza

Franca, tylko teraz mam jakąś dziwną fazę buntu. Nie chcę, by to była prawda i jestem wściekła na Panią psycholog, bo gdyby nie ona, to nic z tego, by się nie wydarzyło. Prawdopodobnie nawet bym go nie spotkała, bo przecież nie obawiałby się, że komuś powiem. A po drugie wolałam się oszukiwać, że mam kochającą i wspaniałą rodzinę, niż teraz być w 100% pewna, że zostałam sama. Wcześniej to właśnie rodzina powstrzymywała mnie od samobójstwa a teraz myślę o tym, że w sumie to byłoby im na rękę. Przypominam sobie tyle różnych sytuacji, w których nie działo się tak jak powinno i przez to jeszcze narasta moja złość. Ale nie w stosunku do rodziny, tylko do psycholog, bo to przez nią o tym myślę. Miałam dzisiaj do niej przyjść, bo jutro jej nie będzie, ale nie byłam w stanie. Stałam pod drzwiami i czułam, że nie mogę wejść. Dzwoniła do mnie ale co bym jej powiedziała? Miałam kłamać, że nie mogłam przyjść? Nie umiem, nie lubię.
Poszłam do biblioteki - tam zawsze czułam się najlepiej. Pierwsze co wpadło mi do ręki to Notatki z podziemia Dostojewskiego. Natrafiłam na wypowiedź, która idealnie podkreśla mój błąd.
Każdy człowiek ma w swoich wspomnieniach takie sprawy, które zwierza nie wszystkim, jedynie chyba przyjaciołom Ma też i takie, których nawet przyjaciołom nie wyjawi, lecz bodaj tylko sam sobie, a i to pod sekretem. Istnieją jednak i takie, które nawet sam przed sobą lęka się ujawnić (...).
Powinnam siedzieć cicho i nadal trzymać się swojej wymyślonej historyjki. To, że w ogóle postanowiłam sobie pomóc spowodowało swojego rodzaju domino - każde wydarzenie pociągało za sobą drugie, aż doszłam do tego momentu, w którym marzę o tym, żeby cofnąć czas.
Mam wyrzuty sumienia, że w ogóle źle pomyślałam o rodzinie, która mnie wychowała i dbała o to, żeby nigdy niczego mi nie zabrakło. Mam wyrzuty sumienia o to, że zmarnowałam czas pani psycholog. Mam wrażenie, że chyba jestem chora psychicznie, bo w mojej głowie kłębi się tyle myśli i to tak skrajnie odmiennych, że to nie jest normalne.

Odnośnik do komentarza

Przede wszystkim nie miej tych wyrzutów, o których tu napisałaś. Nie obwiniaj się o te swoje myśli o rodzinie. Skoro pojawiły się, gdy ten temat wypłynął podczas rozmowy z psycholog, to widocznie nie przypadkiem. Masz prawo czuć do nich żal. W końcu to nie Ty prosiłaś się na świat, tylko rodzice powołali Cię do życia. Więc od początku ich obowiązkiem było danie Ci miłości, a nie tylko zapewnienie bytu materialnego.
Nie obwiniaj się też o marnowanie czasu pani psycholog, bo w ciągu niewielkiego czasu zrobiłyście bardzo dużo. Więcej, niż można było się spodziewać.

Ale staraj się też na nią nie złościć. Bardzo dobrze, że poruszyła tę sprawę. Lepsza najgorsza prawda niż oszukiwanie samego siebie. Mierzenie się z nią bywa bardzo trudne i bolesne. Tak jak w Twoim przypadku. Nic dziwnego, ze się buntujesz, czujesz złość i rozgoryczenie. Pewnie jeszcze trochę to potrwa. Ale gdy przez to przejdziesz, będziesz mogła zacząć budować coś naprawdę wartościowego, bo opartego na prawdzie, a nie złudzeniach. To trochę tak jak było wtedy, gdy powiedziałaś jej o tym, co Cię w przeszłości spotkało.
Nie poszłaś do niej, trudno się mówi. Po prostu pójdź do niej przy następnej możliwej okazji. Do tej pory wszystko wskazuje na to, ze stara się Ci pomóc najlepiej, jak się tylko da. Tyle że "najlepiej" nie zawsze znaczy "najbardziej bezboleśnie".

Odnośnik do komentarza

Może to wcale nie jest tak, że Twoja śmierć byłaby na rękę Twojej rodzinie. Myślę, że pewnie w ogóle by się tego nie spodziewali, byłby to jakiś szok. Najpierw zaczęli by dociekać, dlaczego by się tak stało, dotarli by do Twojej psycholog. I w końcu poznali by prawdę. A wtedy na pewno nie mogli by sobie darować tego, że nie zauważyli wcześniej, że coś jest nie tak, że Cię zaniedbywali. Daj im czas, żeby się opamiętali, a kto wie, może kiedyś się tak stanie.

Przypomniałam sobie o jeszcze jednej kobiecie, którą spotkało to, co Ciebie. I ona też miała bardzo ciężko ze swoją rodziną. Widzę w tym dużo podobieństwa do Twojej sytuacji. Ona im powiedziała o swojej krzywdzie, a oni się od niej odwrócili. Nie dali jej żadnego wsparcia. Wizyty w tzw. Rodzinnym Gronie tylko pogarszały jej stan psychiczny. I Ci rodzice tak samo jak w Twoim przypadku, faworyzowali jej siostrę! Pisała tu o tym. W wątku Gizi("Jak poradzić sobie z traumą po molestowaniu i gwałcie?"). Widać to zwłaszcza na stronach 6, 8, i 9 tego wątku, ona ma nicka: Odonata. Tylko że ona ma już swoje życie, swojego partnera, nie mieszka z nimi. W jakiś stopniu już uniezależniła się od tej rodziny, i chyba o to się tu rozchodzi, i jakby tak Tobie się udało, to bardzo by Ci to pomogło.
Mam nadzieję, że jakoś się trzymasz.

Odnośnik do komentarza

Nie masz prawa sama brzydzic sie siebie...
Nie wolno Ci tak nawet myslec, bo to co sie stalo to nie stalo sie tak dla tego ze ty to sprowokowalas...
Dopoki nie zrozumiesz kim jestes to nadal bedziesz sie zadreczala, co nawet odbija sie na twoich snach, mimo, ze od tamtego momentu juz tyle lat minelo...
Zrozum jestes tylko czlowiekiem, jesli czujesz sie winna za cokolwiek to napisze Ci jeszcze raz JESTES CZLOWIEKIEM! A CZLOWIEK POPELNIA CZASEM BLEDY!!!
Kazdy popelnia bledy, kazdy z nas jest czlowiekiem, ten kto cie skrzywdzil tez jest nim, jest jednym z nas.
Teraz spojrz... Skoro ty cierpisz z powodow wyrzutow sumienia, to juz wiesz jak on dopiero musi sie czuc z tym co zrobil... On zdaje sobie z tego sprawe jaki byl...
Uzyskalas wyglad o jakim marzylas, a nadal wstydzisz sie, czy brzydzisz swojej osoby? Wnetrze masz czyste, a o cialo swoje mozna tak dbac zeby w nim sie dobrze czuc. Spojrz w lustro i pomysl czy chcialabys cos zmienic w swoim wygladzie?
I staraj sie tak zyc, tak dbac o siebie, tak " modelowac" cialo, by stalo sie juz dla cibie na tyle atrakcyjne, by nie czuc obrzydzenia, ani wstydu przed rozebraniem na plazy...
Ludzie obcy na plazy nie widza twojego wnetrza, tylko twoje cialo!!! Nie wbijaj sobie do glowy, ze wiedza co przezylas, bo to tylko wiedza twoi najblizsi...
Nie wiem czy dobrze pisze tak czy siak trzymam kciuki.:-)

Odnośnik do komentarza

Jestem już zmęczona życiem w strachu, obrzydzeniu, lęku ... chyba po prostu życiem. Stresują mnie najprostsze rzeczy - stresuję się nawet, że źle śmieci wyniosłam. To już męczące, bo przecież to nie ma żadnego znaczenia.
Przez kilka dni myślałam o tym co ze sobą zrobić, bo nie może zostać tak jak jest. Doszłam do wniosku, że najlepiej będzie rozpocząć wszystko od nowa. Zmienić otoczenie, trochę odsunąć się od przeszłości. Postanowiłam, że przeprowadzę się do innego miasta. Mam trochę oszczędności, więc mam od czego zacząć. Ze znalezieniem pracy raczej nie będę miała problemu, bo wykonuję rzadki zawód, a na pewno przestanę go widywać.
Przełamałam się i poszłam wczoraj na wizytę do psychologa. Powiedziałam jej o tym i po rozmowie poparła mnie. Będę mogła do niej chodzić na wizyty, bo przyjmuje także w tamtym mieście. Uważa, że oddalenie się od rodziny pomoże mi się do nich zbliżyć. Mam nadzieję, że to mi pomoże.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...