Skocz do zawartości
Forum

Jak żyć po odejściu męża?


nikanika

Rekomendowane odpowiedzi

witam.jestem tu pierwszy raz.mam podobny problem do was moj maz odszedl 2 tyg.temu.mamy dwoje dzieci ,przez ostatni rok byl to koszmar podejrzenia o zdrade czytanie jego smsow z przyjaciolka ponizania bicie w koncu peklam.oznajmil ze sie wyprowadza nie wiem gdzie mieszka odwidza dzieci ,a ja w dzien jeszcze sie trzymam a wieczorami rycze jak dzika wiem ze bylo zle ,były też dobre chwile ,ale nie moge przestac go kochac,on powiedzial ze mnie nie kocha musze dac mu spokoj to moze kiedys bedzie lepiej,a ja glupia zyje nadzieja chcialabym o nim zapomniec.boli jak diabli.jak odwidza dzieci jest dla mnie nie mily a jak cos chce to grozi ze jak mu nie dam spokoju to zrobi wszystko zeby mi je zabrac.boje sie bo dzieci sa dla mnie wszystkim.zawalil mi sie caly swiat bylismy malzeństwem 8 lat a para od 12.jak dalej zyc blagam pomozcie chce sie znowu usmiechac,nie sztucznie tylko poprostu ze szczescia

Odnośnik do komentarza

na dzień dzisiejszy sama nie mam pojęcia jak dalej żyć, nie widze przyszłości, nie mogę się otrząsnąć choć ten cholerny czas mija... też chciałabym jeszcze kiedyś być szczęśliwa, móc się z tego wszystkiego śmiać... Tak miało być tylko kurcze jak dalej iść? jak powstać?

Odnośnik do komentarza

ja zyje z dnia na dzien,kazdy dzien wypelnia strach co bedzie jutro.kiedy przychodzi do dzieci mam nadzieje ze powie kocham cie wracam ale tak juz chyba nigdy nie bedzie a ja nie umiem sobie poradzic.12 lat razem przeszlismy pieklo zeby byc razem a teraz pieklo bo sie rozstajemy.mial wszystko podane pod nos niczym sie nie interesowal.zamienilam sie w kure domowa (wynies przynies,pozamiataj)a on teraz wiekszym szacunkiem traktuje tirowke na trasie niz mnie.dlaczego tego nie widzialam dlaczego pokochalam takiego potwora,przeciez musiam taki juz byc a ja tego niewidzialam.jak mu pokazac ze daje rade? ze mam go gdzies?chce zeby go tez bolalo jak mnie!!!!!!!!!!!!!!chce przestac go kochac i tesknic,pomozcie

Odnośnik do komentarza

nikanika
jak mu pokazac ze daje rade? ze mam go gdzies?chce zeby go tez bolalo jak mnie!!!!!!!!!!!!!!chce przestac go kochac i tesknic,pomozcie

Nie da się tego zrobić na zawołanie. Poza tym co kolwiek zrobisz, na nim nie zrobi to wrażenia - bo jesteś mu obojętna.
Pozostaje ci cierpieć.

Odnośnik do komentarza

nie widze siebie z kims innym juz chyba nigdy nie zufam facetowi,nastepny bedzie mowil ze kocha a potem tez bedzie bil ponizal,trzymaja mnie przy zyciu moje chlopaki (8 lat i 5 lat),ale maja zal ze tata odszedl przeze mnie.a ja poprostu nie chce byc juz tak dalej traktowana,zdradzana,chociaz on twierdzi ze nie a jak zdradzi to mi powie i tego samego oczekuje ode mnie.jeszcze nie tak dawno mowil ze kocha jak mozna przestac kochac tak z dnia na dzien.jak moge kochac takiego potwora jestem nienormalna!!!!!!!!!!!!!!!nie mam nikogo nawet rodzicow tescie tez do dupy.mysle o jakims psychologu moze jakies prochyna przetrzymanie tego zeby chociaz przy dzieciach udawac ze jest ok

Odnośnik do komentarza

nie wiem może ja jakaś nie normalna jestem ale wszyscy mówią zawsze dasz rade masz dzieci one dodadzą sił...dla mnie kurcze to nie prawda choć moje dzieci chciane i planowane one mi nie wystarczają mąż to był mąż one mi siły nie dodają... przeszkadza mi teraz strasznie ich marudzenie, nie cieszą mnie wcale:( do kitu wszystko

ps. sytuacje mam podobną, mąż odszedł i nie moge sobie z tym poradzić:(

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie mnie żona zostawiła w lutym i wyjechała do innego pana na początku było mi ciężko z czwórką dzieci ale dzisiaj jestem innym człowiekiem poznałem inną kobietę nie żałuję tego wszystkiego ,teraz nie muszę się zajmować domem sam bo mam pomoc a ona jest pozbawiona władzy rodz i ma zasądzone alimenty.Brakło by dnia aby wszystko opisać .Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

tak robie ale najgorsze sa wieczory dobija mnie samotnosc strach o jutro wszystko przez brak kasy.zmuszam sie do ubrania pomalowania,wszyscy sasiedzi patrza na mnie z politowaniem _ostatnio sasiadka do mnie maz cie zostawil oj jak mi cie zal_wrocilam do domu iryczalam jak bobr.wiem ze dam rade kiedys w liceum kolezanka okreslila mnie cyt.niebo cie niechce a pieklo sie ciebie boi.chcialabym znowu taka byc silna isc z glowa do gory.ale ten cholerny czas bol wspomnienia.do kitu to wszystko .storzylam potwora a teraz cierpie bo to moja wina ze taki jest mial za dobrze

Odnośnik do komentarza

dziewczyny bardzo mi was szkoda. Wiem jak to jest jak mąż cię nie chce. Też tak miałam.Najgorsze jest odrzucenie, ból jest tak duży, że czuje się go fizycznie, jakby serce krwawiło. Wprawdzie ode mnie mąż nie odszedł i nadal jesteśmy razem, odbudowujemy wszystko, ale jeszcze pamiętam jak podle wtedy się czułam i nigdy nie zapomnę.Może lepiej wtedy byłoby gdyby mnie zostawił, pocierpiałabym, ale z czasem zaczęła nowe życie, niestety tkwiłam w zawieszeniu, niby razem a jednak oddzielnie. Nie raz słyszałam: żyj dla dzieci, ale tak łatwo się komuś radzi. Jak tu cieszyć się dziećmi jak życie osobiste się posypało. Do tego one też cierpiały, traciłam cierpliwość, krzyczałam na nie. Kiedy płakałam, 7 letni syn podchodził i przytulał mnie. Autorko, wiem że na dzień dzisiejszy wolałabyś aby twoje małżeństwo trwało, chociaż było byle jakie, bo nikt nie chce być samotnym. Myślę, że kiedy te najczarniejsze chmury odejdą, to zaświeci dla ciebie słońce. Czas, czas i jeszcze raz czas, wytrwałości życzę.

Odnośnik do komentarza

no i znowu klapa.byl u dzieci udaje kochajacego tate ,a ja dowiedzialam sie ze on i jego siostra knuja mi za plecami zeby odebrac dzieci,jego siostra juz poznala nowa bratowa.wkurzylam sie i zadzwonilam do niego ,ze o wszystkim wiem,on oczywiscie sie wyparł i pochwili zaczal mi grozic,nie spie boje sie ze przyjedzie i dokonczy dzieła na mnie.na telefonie mam wybrane 112 drzwi zabarykadowalam,czuje sie jak w klatce,BOJE SIE!!!!!!!!!jezeli w nocy nie przyjdzie to jutro bedzie u dzieci jestem przerazona,jak zaczyna krzyczec i bic,nie ma nawet czasu zeby zlapac tel.w rekę.rozpetalam pieklo,powiedzial mi nawet ze teskni za mna dzisiaj i prosze trzy godziny pozniej znowu strach.co mam robic???????????????

Odnośnik do komentarza

kiedy przestane sie bac?chce tylko spokojuczy to tak wiele.co ja komu zrobilam ze mi sie tak zycie posypało?????????????????jezeli nawet przetrwam dzisiaj co bedzie jutro ?on chce mi zabrac dzieci.ja nie pracuje on wybral ze bede w domu ,ma tylko zasilek szukam pracy ale tou tez ciezko.powiedzial ze ma swiadkow ze sie puszczam nie dbam o dzieci a to nie prawda nie maja luksusow ,ale jest ok.ja nie bede jadla a dzieci musza miec.boje sie jutra!!!!!!!!!!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Nikanika przede wszystkim nie bój się, że zabierze Ci dzieci. Jeśli jest im z Tobą dobrze i nie zaniedbujesz obowiązków rodzicielskich wobec nich Twój mąż nie powinien mieć podstaw do odebrania Ci ich.
Radziłabym Ci udać się do najbliższego centrum interwencji kryzysowej. Tam znajdziesz pomoc nie tylko psychologa, ale również prawnika, który doradzi Ci co możesz zrobić w takiej sytuacji.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam
Mnie mąż zostawił 2 tyg. temu.Częste kłótnie,dwa mocne charaktery.dużo tu pisać.Małżeństwem jesteśmy od 13 lat i mamy 13 letnie dziecko.Zostawił mnie, po prostu wyszedł z naszego małżeństwa od tak.Twierdzi ze już od 5 lat jest bardzo źle i mu się skumulowało. Obydwoje w sumie na to zapracowaliśmy.No tak zostawił mnie z poczuciem winy, obwiniając mnie w większości sytuacji a wina jest obustronna. Za mało okazywaliśmy sobie uczuć.sex i jego częstotliwość też była do dupy,tak to oczywiście tez moja wina,bo to ja jestem na odlanie-tak twierdzi. to on jest facet,a gdzie komplementy i pocałunki? Dużo by tu pisać.Najgorsze w tym wszystkim jest to,że tak z dnia na dzień powiedział ze mnie nie kocha/też tak chce/,że po wyprowadzce/akurat/poznał dziewczynę i dobrze mu się z nią rozmawia. Cierpię tak bardzo że aż boli,nie wiem jak przez to przejść.nie umię bez niego funkcjonować,żyć-jak mam dalej? nie mogę się pozbierać.Walczyłam o niego,prosiłam,błagałam,szlochałam a on patrzył jak młody bóg niewzruszony.Nie mogę w to uwierzyć.Jak można się tak poddać? Kocham go nad życie!!!Krzyczę o pomoc ale nikt nie słyszy.Jak to boli.dniami i nocami płacze,nie mogę przestać, w pracy ledwo się powstrzymuje a i tu puszcza moja nie moc.Jestem zraniona,bezsilna i zła.Czuję się jak Pani Nikt

Odnośnik do komentarza

witam.minelo troszke czasu jestem juz po rozwodzie w sumie szybko poszlo.wszystko ustalone tylko ze wcale nie jest mi lepiej,nie wiem o co chodzi mojemu bylemu poukladalam sobie wszystko a on sie teraz czesto pojawia mowi ze nie wie co czuje jest dla mnie i dla dzieci dobry (tego wczesniej nie bylo) mowi ze teskni za mna moze kocha moze nie sam nie wie ale nie chce zebym calkiem sie od niego odciela dlaczego czekal do rozwodu czego on teraz chce przeciez mnie zostawil bolalo jak diabli jeszcze boli teraz gra milego kochanego ,o co w tym chodzi????????????????????niby chce mu zaufac bo kocham ale boje sie ponownego odrzucenia ten bol jest nie do zniesienia

Odnośnik do komentarza

Przede wszystkim, nie wierz mu!!! Pod żadnym pozorem mu nie wierz!! Właśnie zaczęło Ci się wszystko układać, oby tak dalej, oby coraz lepiej Ci się żyło! Chyba nie chcesz zaprzepaścić tego wszystkiego, tego co już Ci się udało? I to zaprzepaścić przez takiego gnoja? Przecież miał Cię w dupie przez te wszystkie lata. Wogóle się z Tobą nie liczył. Zdradzał Cię! Gorzej-bił Cię i poniżał!! Powinien za to siedzieć, a nie chodzić sobie na wolności i jeszcze do tego zawracać Ci głowę. Im szybciej się odetniesz od tego, co było, tym lepiej. Jak będzie Ci trudno, to poradź się psychologa, on na pewno pomoże. Nie pozwól temu sukinsynowi, żeby zniszczył Ci życie po raz drugi!

Odnośnik do komentarza

Rozumiem, że go ciągle kochasz, ale jest oczywiste, że on nie zasłużył na Twoją miłość. To trudne, ale nie poddawaj się temu uczuciu. Psycholog powinien Ci w tym pomóc. Nie pozwól znowu zatruć sobie życia! A dzieciom trzeba stopniowo, pomału tłumaczyć, co się dzieje i dlaczego. Wtedy łatwiej im będzie oswoić się z nową sytuacją. Nie powinnaś pozwalać im na to, żeby winiły cię za tą sytuację. To nie w porządku. Przecież to nie Twoja wina! Nie powinnaś przyzwyczajać ich do przyjmowania takich niedobrych postaw, bo w przyszłości może być z tym coraz gorzej. A przecież chyba chcesz, żeby wyrosły na fajnych, dobrych ludzi.

Odnośnik do komentarza
Gość bzMlhWZSoJVprwxC

Zasada genialna w swej prsocotie. Możliwa do zastosowania od zaraz we wszystkich sądach. Stosowana powszechnie w Stanach Zjednoczonych.Kiedy biegły sądowy pisze opinię psychologiczną dotyczącą rodzicf3w na potrzeby sądu rodzinnego prawnicy obu stron i sędzia analizują ją pod kątem tego, czy krytyczna ocena rodzicf3w jest zrf3wnoważona poprzez omf3wienie dobrych stron każdego z nich. Opinia, ktf3ra nie mf3wi nic dobrego o jednym z rodzicf3w oprf3cz tego, że kocha swoje dzieci jest uznawana za stronniczą, a tym samym bezużyteczną w postępowaniu.Proste, a jakie skuteczne. Nie trzeba mieć żadnej wiedzy psychologicznej, wystarczy zdrowy rozsądek i umiejętność czytania ze zrozumieniem. Hedgie Dobre/Słabe: 3 0

Odnośnik do komentarza
Gość sadness28

Witam. Mam 28 lat. 8 miesięcy temu odszedł ode mnie mąż. Było to dla mnie szokiem, ponieważ byliśmy zgodnym małżeństwem i nigdy nie sądziłam, że nadejdzie dzień, w którym usłyszę "już Cię nie kocham". Strasznie to przeżyłam. Miałam ochotę skończyć ze sobą. Pomogli mi przyjaciele. W mniejszym stopniu rodzina. Obwiniałam siebie za rozpad małżeństwa, ponieważ jestem DDA. Po kilku miesiącach od odejścia męża weszłam w tzw. związek bez zobowiązań z młodszym kolegą. Spotykaliśmy się tylko i wyłącznie na seks. Gdy zauważyłam pewne oznaki zaangażowania z jego strony, zerwałam układ. Miesiąc temu poznałam mężczyznę, który totalnie odleciał na moim punkcie. Spotykamy się, chodzimy razem do kina, na kolacje, raz nawet wyjechaliśmy razem na dwa dni. Ja jednak nic do niego nie czuję... Spotykam się z nim, bo nie chcę być samotna. Ale irytuje mnie to, że próbuje mnie przytulać lub co gorsze, pocałować... Cały czas w myślach porównuję go do byłego męża... Nie czuję się z tym dobrze. Wprawdzie niczego mu nie obiecywałam i staram się być szczera wobec niego, ale widzę, że on jest bardzo zaangażowany. A ja nie potrafię się przełamać i otworzyć. Kilkakrotnie porównałam go do męża - nieświadomie, na co on zwrócił mi uwagę. Mój problem polega na tym, że ciągle żyję przeszłością... I chyba nadal go kocham. Tęsknię za nim niewyobrażalnie. Często się widujemy z uwagi na wspólnych znajomych. Teraz już potrafimy rozmawiać bez emocji. Wcześniej padło wiele przykrych słów zarówno z mojej jak i jego strony. Zdarza się, że mąż zostaje u mnie na noc... Wiem, że nie powinnam mu na to pozwolić, ale celebruję każdą minutę spędzoną z nim. Wczoraj postanowiłam napisać do niego maila i wyznać wszystko to, co czuję. Odpisał mi: "Posłuchaj...myślałem, że nie będę musiał po raz kolejny powtarzać Ci tego, bo wiem, jakie to przykre i bolesne. Nie mam i nigdy nie miałem zamiaru celowo Cię krzywdzić, doskonale wiesz, że nie leży to w mojej naturze. Podobnie jak Ty nie żałuję i nigdy nie będę żałował, że Cię poznałem. Czas, który minął pozwolił mi nabrać dystansu, przez co moje zdanie jest mniej emocjonalne, co czyni je bardziej prawdziwym i obiektywnym. Po głębokiej, wnikliwej analizie własnych uczuć na przestrzeni ostatnich kilku lat doszedłem do wniosku, że jestem typem człowieka, który najlepiej czuje się sam ze sobą. W związku z innym człowiekiem czuję się uwiązany, ubezwłasnowolniony, nieszczęśliwy. Tobie wydaje się, że czuję do Ciebie nienawiść, przyznam się szczerze, że w pewnym momencie tak było, ale po krótkiej chwili to minęło. Teraz pamiętam zarówno te dobre chwile z Tobą jak i te złe, ale tak jak już powiedziałem, osiągnąłem to przez nabranie dystansu i przez rozmowy z samym sobą (jakkolwiek by to nie zabrzmiało nie jestem schizofrenikiem). Jeżeli od mojej odpowiedzi uzależniasz swoją przyszłość, to zachęcam Cię do zrobienia kroku w przód i nie oglądanie się na mnie, bo uczyni Cię to wiecznie nieszczęśliwą osobą, a tego obydwoje byśmy nie chcieli. Nie szukaj odpowiedzi dlaczego tak się stało, czemu się tak zmieniłem, bo nie sądzę bym był w stanie udzielić Ci zadowalającej Cię odpowiedzi. Mi samemu zajęło to kilkanaście miesięcy i jakkolwiek byś mnie nie znała, to nigdy nie będziesz znała mnie lepiej niż ja sam, przez co nie zrozumiesz co tak na prawdę czuję i co kryje się za moimi słowami". On chce być sam... Wiem, że powodem jego odejścia nie była żadna kobieta. Nie mamy dzieci, więc sprawa wydaje się być prosta. Powinnam o nim zapomnieć i żyć dla siebie. Ale nie potrafię... Był moją pierwszą, prawdziwą miłością. Byliśmy razem 8 lat. Nie mamy rozwodu, bo mąż stwierdził, że do niczego nie jest mu on potrzebny. Ja też nie chcę składać pozwu. Czuję, że życie ucieka mi przez palce. Że nigdy nie będę szczęśliwa i nigdy już nikogo nie pokocham... Czuję do niego żal. Poświęciłam dla Niego 8 lat życia a on nagle stwierdził, że jest egoistą i nie nadaje się do tego, by być w związku z kimkolwiek... Czuję się oszukana i potwornie zraniona. Czasami zastanawiam się czy moje życie ma w ogóle jakiś sens. Codziennie czuję tylko niewyobrażalną tęsknotę i ból...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...