Skocz do zawartości
Forum

Uzależnienie od makijażu


Gość ...Agata...

Rekomendowane odpowiedzi

Gość ...Agata...

witam,
mam 26 lat i mój problem może wydać się komuś głupi ale dla mnie jest bardzo poważny. Wydaje mi się, że jestem uzalezniona od makijazu, choć nawet nie wiem czy taka forma uzaleznienia jest możliwa. Zaczęłam się malowac gdy miałam 13 lat. Maluje sie roznie, czasem cienie czasem kreski, ale na ogół jest to mocny makijaz. Tak było przez te 13 lat. I nagle uswiadomilam sobie, ze nie ma mozliwosci zebym wyszla z domu bez makijazu. Nawet o 22 gdy jestem w koszuli nocnej a pisze kolezanka ze wpadnie oddac płyty to ja lece sie malowac. Nie przeszkadzalo mi to do tej pory i teraz tez nie przeszkadza ale boje sie ze zaczne sie malowac na noc. Maluje sie na silownie, na basen, na dzialke, na spacer z psem. Nie wyobrazam sobie wyjscia z domu bez makijazu jak rano wstaje czuje niechec do siebie brzydze sie swojego widoku, jaka jestem brzydka. Wiec szybko sie maluje aby to wszystko zakryc. Boje sie ze poznam faceta i nigdy nie pozwole mu sie zobaczyc bez makijazu ze bede malowala sie 24/24 az bede miala twarz jak emerytka. Nie umiem tego zmienic.

Odnośnik do komentarza
Gość karalik

Uzaleznienie od makijazu... nie wiem czy oficjalnie istnieje taka forma ale uzaleznic sie mozna chyba od wszystkiego i od makijazu rowniez. mam tez pare kolezanek ktore nawet zeby smieci wyniesc sie maluja ale wydaje mi sie ze jesli dziewczyna tak caly czas sie maluje to ma pewne problemy z akceptacja siebie z tym chyba do psychologa mozna by bylo sie zwrocic

Odnośnik do komentarza

nie jesteś sama. Mam identycznie. Ja w życiu nie pokażę się bez makijażu. W poniedziałek jestem umówiona na permanentną kreske eyelinerem bo nie mogę na siebie patrzeć.
Ja mam tak że nie dość że jestem brzydka bez makijażu to nawet z lekkim makijażem mając 20 lat wyglądam na 15 . Bardzo mi to przeszkadza w moich obowiązkach bo zajmuję się poważnymi rzeczami i nie mogę wyglądać jak nastolatka.
No ale jak budzę się o 5:00 i chcę jeszcze spać to umaluję się i znów się kładę na godzinę bo nigdy niewiadomo kto może zapukać do moich drzwi , kiedy ktoś zawoła mnie bym wyszła na balkon czy do okna a ja naturalnej twarzy nikomu nie pokaże- tzn nie do końca naturalnej bo na noc nie zmywam makijażu bo nawet gdy wstaję w nocy do łazienki to nad zlewem jest lustro i nie mogłabym patrzeć na naturalną twarz.
I też na basen, plaże, siłownie, nawet gdy muszę iść do sklepu nocnego w nocy to zawsze poprawiam makijaż.

Ty jesteś starsza. Napewno nie masz tak źle. Żeby tak mocno się nie malować to radziłabym iść do wizażystki która dostosuje odpowiedni makijaż- niekoniecznie taki mocny- do twojej urody byś ładnie wyglądała.
Nie będę nic pisała w stylu że masz się zaakceptować bo doskonale znam ten ból i sama się wkurzam gdy ludzie mi to mówią ale jeśli chcesz to też możesz zrobić sobie permanentny. Dałoby Ci to wielką ulge.

Odnośnik do komentarza

Malujesz się regularnie, bardzo długo i przyzwyczaiłas się do swojego wyglądu. Przyzwycziłaś się do tego jak wyglądasz z makijażem, podobasz się sobie bardziej, uzależniłaś się od takiego wyglądu i nie chcesz aby inni zobaczyli Cie bez makijazu bo czujesz sie wtedy nago. Z dnia na dzien na pewno tego nie zmienisz bo to bedzie dla Ciebie szok wyjscie na dwór bez makijazu. Wydaje mi się, że ten problem wynika z kompleksów i braku samoakceptacji, nie akceptujesz siebie naturalnej wolisz się udoskonalać. Większość z nas lubi makijaz, ale na wieczorne wyjście z psem naprawde możesz go sobie darować. Spróbuj zrobić tak, że zmniejszaj makijaz, zrezygnuj z pomadki, potem z cieni potem kredki coraz ciensze potem tylko rzesy. Tak z tygodnia na tydzien rezygnuj z czegos. Zobaczysz ze bedziesz sie podobala i bedziesz wygladala naturalniej. Jesli masz blokade nawet przed zmyciem pomadki czy cienia do powiek powinnas porozmawiac z psychologiem na temat samoakceptacji, musisz polubic siebie taka jaka jestes i przynajmniej w domu czuc sie swobodnie bedac naturalną.

Gdy wabi cię ognik, idź za nim.
Być może zabrniesz na manowce,
ale nigdy nie będziesz sobie wyrzucać,
że może była to Twoja Gwiazda.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Kosmetyki pomagają zwiększyć pewność siebie, a także zapewnić poczucie atrakcyjności. Wydaje mi się, że u Ciebie makijaż właśnie pełni te funkcje. Warto byłoby więc, żebyś popracowała nad poczuciem własnej wartości.
Spróbuj tak jak napisała Sonia stopniowo zmniejszać ilość makijażu. Inny sposób to terapia szokowa. Po prostu pewnego dnia nie rób makijażu, wyjdź z domu - jestem pewna, że nikogo nie zszokuje Twój wygląd. Tym samym przekonasz się, że brak makijażu wcale nie deprecjonuje kobiety.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

też kiedyś ciągle się malowałam i nie było mowy, żeby nawet mój mężczyzna mnie zobaczył bez makijażu :) planowałam, że jak zamieszkamy razem, to będę malować się na noc albo wstawać tak wcześnie, żeby się pomalować i żeby mnie nie zobaczył wcześniej. Ale wszystko się zmieniło jak trafiłam na porodówkę :D nie miałam siły się tam malować, jedynie robiłam sobie lekkie kreski i trochę szminki na policzki, bo byłam strasznie blada, ale nie miałam temprówki do kredki, to potem już prawie nic nie nakładałam w szpitalu, aż w końcu w domu przestałam się malować i teraz się nie wstydzę siebie niepomalowanej a nawet uważam, że wyglądam całkiem ok :) zadbałam o cerę i o. Tobie też się zmieni, zobaczysz :)

Odnośnik do komentarza

oczywiście nie chodzi o to, że się nie maluję, bo jak jadę na miasto albo coś, to jasne, że się maluję, ale np w domu się nie maluję, nie chce mi się malować tylko dlatego, że przyjedzie ktoś z rodziny :) albo listonosz xD

Odnośnik do komentarza

to wszystko wynika z braku pewności siebie i braku samoakceptacji. Czujesz się brzydsza i gorsza kiedy pomyślisz że ktoś mógłby Cię zobaczyć bez makijażu, a nawet nie potrafisz patrzeć wtedy sama na siebie. Musisz popracować nad akceptacją siebie i swojego wyglądu.

Ja nigdy nie miałam tak żeby się tak strasznie malować, robię to tylko rano jak mam wyjść. potem przez cały dzień nic nie poprawiam.. Nie używam pudru, fluidów, kremow...nic, tylko tonik,potem kreska kredką tylko jeśli robię sobie czerwone usta, jeśli nie to cienie na powieki zależne od ubioru i to wszystko. tusz dopiero z miesiąc temu zaczęłam używać,ale tylko dlatego że mam po nim piękne rzęsy jak doczepiane, wcześniej nie używałam tuszu a mam 22 lata ;) ale wiem że to dlatego, iż lubię swoją twarz, podoba mi się, i nie chcę jej niszczyć niepotrzebnie jakimś badziewiem.
Trochę z ciuchami kiedyś tak miałam że długo wybierałam w co chcę się ubrać, ale teraz już mam system że kupuję sobie wszystko w określonym stylu tak żeby pasowało do siebie, wyglądam świetnie, tak samo się czuję i przygotowanie do wyjścia z domu to dla mnie chwila. Wszystko zależy od samoakceptacji.
Powinnaś zdać sobie sprawę z własnego piękna, którego nie potrzeba sztucznie podkreślać nadmiarem makijażu, kosmetyków.

Odnośnik do komentarza

ja osobiście nie wyobrażem sobie chodzenia cały czas w makijażu. Ja do tej pory nie używam podkładu ani pudru. Co najwyżej korektor pod oczy. No chyba że mam jakieś większe wyjście to moze użyje ale to też rzadko. A tak na codzień to kreski, trochę cienia albo i nie i tusz, koniec.. a i tak jak przyjdę z pracy to zmywam makijaż...

Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem
Nigdy więcej nie podnoś na mnie głosu
Nigdy więcej nie zatruwaj słów gorycz

Odnośnik do komentarza

ja uważam że to jest uzależnienie, ponieważ jak nie możesz wyjść z domu bez makijażu to nie jest to normalne. moja koleżanka też kiedyś miała z tym problem, nie wiem jak ale samo jej przeszło za 5 lat. może już było jej dość tych kosmetyków

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...