Skocz do zawartości
Forum

Milczenie...


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Jak długo trwały u was tzw. ciche dni? U mnie partnerka ma bardzo duży problem z przyznaniem się do winy, a o słowie przepraszam z jej ust to nie ma mowy. Potrafi mnie obwinić, że to ja się nie odzywam i obrócić sytuację tak żebym czuł się winny. Nadszedł czas kiedy powiedziałem dość i nie zamierzam brać kolejny raz winy na siebie za coś czego nie zrobiłem. Teraz ciche dni trwają już trzy tygodnie i pytanie do was, czy naprawdę można mieć tyle dumy i honoru żeby się nie odezwać przez taki czasu? Mi jest ciężko bo najdłużej wytrzymałem dwa tygodnie w ciszy, teraz chcę zobaczyć czy tylko mi zależy na tym związku i jeśli trzeba to jestem gotowy odejść bo mam dość takiej huśtawki emocjonalnej.

 

Odnośnik do komentarza

Podaj przykład, bo często osoby nie radzące sobie ze stresem, jak sami cos zawalą, winy szukają w partnerze, więc następuje pat, bo obydwie strony czują się pokrzywdzone i jak w tym przypadku wzajemnie oczekują przerwania tej ciszy. 

Przykłady pozwolą ocenić z boku wagę problemu, jak to jest z tą winą i czy jest o co kruszyć kopie, bo wasze oceny sytuacji są subiektywne. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ostani przykład z czego wynikła kłótnia. Dwa dni przed Sylwestrem zapytałem czy gdzieś jedziemy bo nie chce mi się siedzieć w domu, ze względu na średnią atmosferę. Ja podałem dwie propozycje, partnerka jedną i przystałem na jej miejsce wyjazdu. Wszystko już było omówione, zostało zarezerwować nocleg. Po chwili z jej strony w wiadomości otrzymałem wyrzuty o sytuacje, które miały miejsce wcześniej. Po krótce mówiąc mieliśmy znaleźć mieszkanie do końca roku, a że nie znaleźliśmy to zjechaliśmy na święta do rodzinnych domów. Przez to zarzuciła mi, że straciła pracę i mieszkanie przeze mnie. Mieszkanie mogło być, bo była kwestia obejrzenia i dogadania szczegółów, tyle, że złapałem partnerkę kolejny raz na paleniu zioła i w złości powiedziałem wtedy, że nie chcę być z taką dziewczyną, a tym bardziej wynajmować mieszkanie. Jako argument powiedziała, że paliła bo ja spałem odwrócony tyłem do niej. Wypomniała mi to na koniec roku i powiedziała, że chciałaby pojechać na Sylwestra, ale nie wie jako kto? Bo chyba nie jako moja dziewczyna. Ja powiedziałem, że jeśli nie chce to nie musimy jechać i wypowiedziałem się na temat tego palenia zioła raz jeszcze. Wtedy wybuchła i powiedziała, że traktuje ją jak śmiecia bo sobie zapaliła. Dodała, że się nie dogadujemy i nie mamy o czym już rozmawiać. Niech będzie tak jak ja chciałem, czyli się rozstańmy. Miałem przywieźć jej resztę rzeczy. Tak spędziliśmy Sylwestra osobno. Na początku nowego roku zawiozłem rzeczy, o które prosiła. Jedyne co powiedziała to, to że da mi resztę moich. Odpowiedziałem, że nie potrzebuję ich, może je zatrzymać albo wyrzucić. Po kilku minutach miałem od niej kilka wiadomości i połączeń dlaczego nie chce swoich rzeczy, że się martwi i żebym nie robił nic głupiego. Powiedziałem wtedy, że ich po prostu nie potrzebuję i się rozłączyłem. Wieczorem dostałem ostatnią wiadomość, że jeśli chcę to żebym dał znać co mi lekarz powie bo miałem wizytę u lekarza. Nie napisałem nic, ze względu na słowa jeśli będziesz chciał. Chciałem zobaczyć czy w ogóle się o mnie martwi, bo nie raz doświadczyłem z jej strony obojętności. Od tamtej pory jest cisza, która trwa już trzy tygodnie. 

Obydwoje mamy ciężkie charaktery, tylko ja potrafię odpuścić, wziąć winę za swoje błędy i przeprosić. Moja partnerka tego nie potrafi i nigdy nie przeprasza. Chciałbym się odezwać i tym razem żeby z nią porozmawiać, lecz wiem, że nauczyłem ją tego, że to zawsze ja pierwszy wyciągam rękę na zgodę (mimo, że ona twierdzi, że tak nie jest). 

Odnośnik do komentarza

Ok, ale nie masz już czego rozkminiać, tylko zerwać definitywnie, bo tu nie chodzi o ciche dni, a problem jest głębszy. 

Jak teraz się nie dogadujecie, to co tu mówić dalej. 

A najważniejsza sprawa to taka, że dziewczyna jest uzależniona i żadne Twoje prośby czy jej zapewnienia na nic się zdają. 

Jeśli nie akceptujesz palenia zioła, czemu się nie dziwię, nie wracaj do tej relacji, bo będziecie tak zrywać dziesiątki razy, bez sensu. 

Dlatego w tej sutuacji, powinieneś być zadowolony, że się nie odzywa, bo to nie są ciche dni w związku, bo praktycznie już tego związku nie powinno być, masz okazję, żeby zakończyć tę relację. 

Sama miłość nie wystarczy do bycia razem, więc się zastanów czy widzisz przyszłość z tą dziewczyną, bo chyba zbyt lekko podchodzisz do jej uzależnienia. 

Żadna rozmowa nic nie zmieni między wami, jedynie tymczasowo, bo sam widzisz, że zioło zawsze będzie punktem zapalnym między wami. 

Ludzie się nie zmieniają, więc nie myśl, że jesteś w stanie zmienić dziewczynę, zacznij zmiany od siebie i pomyśl czy jest wam po drodze. 

 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Zdaję sobie sprawę z tego, że problem jest większy bo jesteśmy/byliśmy ponad trzy lata w związku. Dość szybko zauważyłem, że coś jest nie tak bo były dziwne zachowania z jej strony. Jednak myślałem, że to chwilowe i trauma z poprzedniego związku (nie miała lekko z poprzednim partnerem). Jednak każda kolejna sprzeczka, kłótnia była coraz gorsza. Taki uczuciowy rollercoaster, jak było dobrze to było, a jak coś się nie spodobało bo nie po jej myśli to awantura i zrzucanie winy na wszystkich wokół.

Jak się poznaliśmy to wiedziałem, że paliła i to dość sporo. Zapewniała, że to już przeszłość. Ja powiedziałem, że to co było to było, będąc ze mną w związku po prostu nie chcę takiej dziewczyny. Postawiłem jasno granicę. Nie minęło dużo czasu i złapałem ją pierwszy raz na paleniu odkąd byliśmy razem, wtedy też pierwszy raz mnie okłamała, patrząc mi prosto w oczy i mówiąc, że nie paliła. Wybaczyłem, ale wtedy zdałem sobie sprawę, że to jest uzależnienie i będzie do tego wracać. Nie myliłem się, bo wróciła nie jeden raz.

Wiem, że ciche dni nas niszczą i jest to mało dojrzałe emocjonalnie zachowanie, po prostu nie tędy droga. Tym bardziej, że trwały po tygodniu, dwa, a teraz trzy i nie wiadomo czy ona zamierza się odezwać i kiedy miałoby to nastąpić. Czy widzę przyszłość? To pytanie zadaję sobie od roku czasu i z każdym dniem do teraz straciłem wiarę w nasz związek. Odnoszę wrażenie, że tylko ja coś wkładam w to co jest między nami. 

Zauważyłem to, że jak były jakiekolwiek zmiany to właśnie czasowe. Później wracało wszystko z mocniejszą siłą. Ludzie jeśli chcą to się zmieniają, lecz potrzeba pracy nad samym sobą i nauczyć się wyciągać wnioski z tych rzeczy, które robi się źle. Jakieś 1.5 roku temu zaproponowałem terapię to powiedziała, że nie ma sensu bo co ona tam powie, że jest zła? Zmusić niestety nie mogłem, a tym bardziej zaciągnąć ją siłą.

Osobiście jako partner przez cały czas trwania związku i obserwacji różnych sytuacji, wiem gdzie leży problem. Nie jest to jeden, a więc kilka nie przepracowanych problemów, które mają teraz takie skutki. Przykre to jest, bo bardzo ją kocham, ale każdy dzień dla mnie jest coraz bardziej męczący. 

Odnośnik do komentarza

To jest toksyczna miłość, nie ma przyszłości wasz związek, głównie niszczy was to zioło, bo ono będzie zawsze generowało kłótnie, fochy, zrzucanie winy, chwiejność emocjonalna, brak porozumienia. 

Nie możesz mieć do niej zaufania i planować przyszłości, więc jak Ty sobie wyobrażasz was razem. 

Tobie też przydałaby się terapia, żeby wyzwolić się z tej chorej miłości. 

 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Akurat zioło jest głównym powodem bo nie wyobrażam sobie życia z kobietą, która się narkotyzuje. Zaufanie straciłem w dniu, w którym pierwszy raz ją przyłapałem i patrząc mi w oczy potrafiła skłamać, że jest inaczej. Później to już była cienka granica... 

Od roku się zastanawiam nad przyszłością naszego związku. Teraz mam na to odpowiedzieć, że ona się nigdy nie odezwie pierwsza i dobrze wiedząc, że ostatnio mam problemy ze zdrowiem tym bardziej nie potrafi się przełamać.

Odnośnik do komentarza

A czy jej odezwanie się rozwiąże problem? Nie. 

Dobrze, jakby się nie odezwała, to przynajmniej byś się uwolnił z tej toksycznej relacji, bo sam nie masz zamiaru zrezygnować, nie wiem na co liczysz, choć wiem, że toksyczna relacja uzależnia, dlatego chcesz trzymać się brzytwy. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Masz rację, nie rozwiąże problemu bo za jakiś czas znów będzie powtórka. 

Ciężko jest odejść, jeśli kogoś się kocha. Mimo, że ktoś nas krzywdzi to nie jest łatwo podjąć ten krok żeby to zakończyć. Trudno jest żyć w milczeniu i jeśli się nie odezwie to wtedy się uwolnię. Postanowiłem, że tym razem nie ja wyciągnę rękę, a ja zrezygnuję. 

Odnośnik do komentarza

Z tym, że ta Twoja miłość jest toksyczna. 

"... toksyczna miłość to zjawisko, które może zniszczyć zdrowie zarówno emocjonalne, jak i fizyczne. Toksyczna miłość jest formą związku, w którym przeważają szkodliwe emocje, destrukcyjne postawy i brak konstruktywnego wsparcia emocjonalnego." 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
W dniu 22.01.2024 o 17:15, Eskobar napisał(a):

Jak długo trwały u was tzw. ciche dni?

Nie ma u nas cichych dni. 

W dniu 22.01.2024 o 17:15, Eskobar napisał(a):

Potrafi mnie obwinić, że to ja się nie odzywam i obrócić sytuację tak żebym czuł się winny.

To manipulacja.

W dniu 22.01.2024 o 17:15, Eskobar napisał(a):

Teraz ciche dni trwają już trzy tygodnie i pytanie do was, czy naprawdę można mieć tyle dumy i honoru żeby się nie odezwać przez taki czasu? 

To ciche tygodnie a nie dni 😉  Zwykle ciche dni to karanie ciszą, czyli rodzaj manipulacji. Nie wiem czy to honor i duma czy raczej chęć zmanipulowania drugiej osoby. Czasem bywa tak, że potrzebujemy czasu dla seibie, izolacji celem przemyślenia sytuacji, ale nie słyszałam by to trwało kilka tygodni 😉  

W dniu 22.01.2024 o 19:15, Eskobar napisał(a):

i otrzymałem wyrzuty o sytuacje, które miały miejsce wcześniej. 

W dniu 22.01.2024 o 19:15, Eskobar napisał(a):

złapałem partnerkę kolejny raz na paleniu zioła i w złości powiedziałem wtedy, że nie chcę być z taką dziewczyną, a tym bardziej wynajmować mieszkanie.

 

Czyli manipuluje karząc ciszą, wypomina, do tego pali zioło i kłócicie się. Jaki sens ma taki związek? Serio pytam....

W dniu 22.01.2024 o 19:15, Eskobar napisał(a):

Niech będzie tak jak ja chciałem, czyli się rozstańmy. Miałem przywieźć jej resztę rzeczy.

No i dobrze, że sie rozstaliście, tylko nie rozumiem czego teraz oczekujesz? Odszedłeś na niby, chciałeś ją tylko postraszyć? 

W dniu 22.01.2024 o 19:15, Eskobar napisał(a):

Nie napisałem nic, ze względu na słowa jeśli będziesz chciał. Chciałem zobaczyć czy w ogóle się o mnie martwi, bo nie raz doświadczyłem z jej strony obojętności.

Szczerze... oboje zachowujecie sie niedojrzale. Przepychanki, testy jak u dzieci. Skoro się rozstaliście to po co się miała odzywać? Miała Cię o coś prosić? I co miała napisać, skoro odszedłeś to trafnie napisała "jesli będziesz chciał" bo ja bym na Twoim miejscu nie chciała 😉 

W dniu 22.01.2024 o 19:15, Eskobar napisał(a):

Moja partnerka tego nie potrafi i nigdy nie przeprasza. Chciałbym się odezwać i tym razem żeby z nią porozmawiać, lecz wiem, że nauczyłem ją tego, że to zawsze ja pierwszy wyciągam rękę na zgodę (mimo, że ona twierdzi, że tak nie jest). 

Rozeszliście się o ile zrozumiałam, to czemu nazywasz ją swoją partnerką? I po chcesz sie odzywać jeśli sam stwierdziłeś, że nie chcesz dziewczyny, która pali zioło? Bądź konsekwentny, szanuj własne słowa i siebie. 

W dniu 23.01.2024 o 00:11, Eskobar napisał(a):

Jakieś 1.5 roku temu zaproponowałem terapię to powiedziała, że nie ma sensu bo co ona tam powie, że jest zła? Zmusić niestety nie mogłem, a tym bardziej zaciągnąć ją siłą.

I wtedy  był moment, że powinieneś odejść. 

W dniu 23.01.2024 o 00:11, Eskobar napisał(a):

Przykre to jest, bo bardzo ją kocham, ale każdy dzień dla mnie jest coraz bardziej męczący. 

Kochasz czy jesteś uzależniony emocjonalnie? To jednak różnica, a ja obstawiam to drugie bo miłość jednak wygląda nieco inaczej. Poza tym... czasem miłość to za mało aby z kimś być. Zdrowa miłość to taka, która w pierwszej kolejności szanuje i kocha siebie, a potem drugą osobę. 

W dniu 23.01.2024 o 20:02, Eskobar napisał(a):

Ciężko jest odejść, jeśli kogoś się kocha. Mimo, że ktoś nas krzywdzi to nie jest łatwo podjąć ten krok żeby to zakończyć. Trudno jest żyć w milczeniu i jeśli się nie odezwie to wtedy się uwolnię. Postanowiłem, że tym razem nie ja wyciągnę rękę, a ja zrezygnuję. 

Jeśli się kogoś kocha, ale ja bym na Twoim miejscu solidnie przeanalizowała czy to na pewno miłość. Twoje słowa brzmią jakbyś nadal czekał aż sie odezwie. Czyli tkwisz w zawieszenie, oczekiwaniu czy nadziei, zamiast zamknąć toksyczny rozdział za sobą i zacząć żyć spokojnie. Sam zrezygnuj z tego związku... choćby z szacunku do siebie, masz jeszcze odrobinę szacunku do własnej osoby???

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Związki z osobami uzależnionymi są o dziwo jednymi z najtrwalszych. Latami a niekiedy cale życie ludzie tkwią w takiej relacji i nie umieją się z niej wyzwolić. To jest bardzo skomplilowane i trudne do wyjaśnienia, jednak najczęściej wyjaśnia się to współuzależnieniem. Nie wiem czy dotyczy to już ciebie ale może w tym coś być. Używki zmieniają wiele, ale w waszym przypadki nie wiem, czy bez nich twoja dziewczyna byłaby całkiem innym, mam na myśli, lepszym człowiekiem, bo pewne cechy człowieka są trwałe. Jeśli ktoś jest obrażalski to taki jest i trudno to zmienić. Ciche dni są typowe dla większości związków i ja nie znam takich gdzie nie występują. Nie uważam tego za przemoc psychiczną ale raczej za reakcje na urazę uczuć i każdy ma tu inny próg. Jeden odezwie się następnego dnia a inny za miesiąc. To zależy od charakteru i umiejętności rozwiązywania konfliktów. Rada że trzeba wszytko przegadać i wyjaśnić ,a nie milczeć  jest dobra ale pod warunkiem, że jest z kim to zrobić. O ile kobiety chętnie by gadały o wszystkim, o tyle mężczyźni w większości nie chcą narażać się na konfrontację ,nie lubią być krytykowani, unikają potyczek slowych ,bo kobiety sa w nich lepsze Stąd stan cichych dni spełnia swoją rolę, bo kobieta ma czas ochłonąć a facet unika konfrontacji której nie lubi i wszystko wraca do normy po jakimś czasie. Im dłużej to trwa tym bardziej obie ze stron nie chcą już wracać do tematu kłótni, bo chcą o tym zapomnieć i mieć spokój w domu. Oczywiście wszystko do czasu i tu zależy, jeżeli powody do cichych dni są ciągle i wciąż te same to jest problem, a jeśli raz na rok to raczej nie ma powodu do zmartwień. Wracając do ciebie to ja też Ci radzę nie kultywować już tradycji, że pierwszy się odzywasz. Masz okazję zakończyć związek, bo nic w nim nie idzie tak jak powinno. Ona też może chcieć zawalczyć o was a nie czekać wiecznie na ciebie. Zależeć musi każdej ze stron. Myślę że po czasie uznasz że dobrze się stało jak się stało. 

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 4.02.2024 o 11:26, Margo napisał(a):

Nie uważam tego za przemoc psychiczną ale raczej za reakcje na urazę uczuć i każdy ma tu inny próg.

To zalezy z jakiego powodu jest ta cisza. Bo jesli ja oznajmię mężowi, że potrzebuję ciszy i pobycia sama ze sobą przez 2-3 dni celem pozbierania mysli, to nie jest przemoc psychiczna. To zwykła reakcja na zranienie/przykrość, to potrzeba poukładania sobie tego co czujemy. Jednak przemocą jest ostentacyjne nie odzywanie się z miną obrazy majestatu, ignorowanie wszystkiego, bez wyjaśnienia z jakiego powodu się nie odzywamy. To jest wywieranie presji na drugiej osobie, chęć wzbudzenia w niej poczucia winy, a moze nawet ukarania za sprawienie przykrości. A więc ciche dni mogą i niestety zwykle są właśnie przemocą 😞 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...