Skocz do zawartości
Forum

Czy to zdrada?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Ponad rok temu moja żona zaczęła wieczorami wychodzić na spacery z pieskiem. Sama przyznała że często spotyka pewnego faceta który mieszka niedaleko i także spaceruje z psem. Nie widziałem nic złego. W październiku zeszłego roku poszła z koleżanką na drinka i nie wróciła na noc. Tłumaczyła się że spotkała koleżankę ze szkoły i pojechały do jej domu i tam usnęła. Domyśliłem się że to nie prawda bo nigdy nie miała na tej wiosce nikogo znajomego. W jej telefonie znalazłem rozmowę z tym kolesiem od pieska. Np. on pisze " boje sie że sama chodzisz po ciemku" ona np. " ja już leżę pod kołderką". Niby nic takiego. W kwietniu znowu poszła z koleżanką na piwko. Ja nie spałem cała noc i nad ranem poszedłem jej poszukać. I wkońcu znalazłem ją wracającą w stronę domu z tym kolesiem trzymających się za ręce. (Awantura). W czerwcu miała impreze firmową która trwała do godz. 23 a ona wróciła ok 3 w nocy. Później dowiedziałem sie ze po imprezie napisała do niego i poszli do jakiejś niby knajpy. We wrześniu dotarłem do histori jej połączeń i wysłanych smsów. Średnio mieśięcznie ona napisała ok 1500 smsów i kilka godzin rozmów. Jesteśmy 15 lat po ślubie. Wiem że coś się stało i na pewno nie utrzymuje z nim kontaktu. Co powinienem zrobić? Żona twierdzi że z nim nie spała i to tylko kolega. Dziękuje

Odnośnik do komentarza

Pisałeś dużo wcześniej o tej sytuacji, nie wiem czego oczekujesz, tu nikt nie ma szklanej kuli. 

Albo jej wierzysz, przestajesz rozkminiać do końca życia i żyjecie sobie spokojnie, albo nie. 

Ważne co Ty czujesz i chcesz, a nie co o tym my myślimy. 

Jak nie możesz przetrawić skorzystaj z pomocy psychologa, bo na forum dostałeś wcześniej odpowiedzi, bo nie wydaje mi się, żeby o tym samym pisał ktoś inny. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
16 godzin temu, Marcin1981. napisał(a):

I wkońcu znalazłem ją wracającą w stronę domu z tym kolesiem trzymających się za ręce.

Jest Twoją żoną i na wiosce/mieście trzymając sie za rękę szła z innym facetem? Nawet sie nie kryła ze zdradą? 

16 godzin temu, Marcin1981. napisał(a):

Wiem że coś się stało i na pewno nie utrzymuje z nim kontaktu

A skąd wiesz, że z nim nie utrzymuje kontaktu? Poza tym... teraz w tym akurat momencie moze nie, ale wydarzy sie spacerek, imprezka i znów sie z nim spotka. Bo czemu by nie, skoro się nawet nie kryła z tą znajomością? 

17 godzin temu, Marcin1981. napisał(a):

Co powinienem zrobić? Żona twierdzi że z nim nie spała i to tylko kolega.

A Ty chodzisz z koleżanką za rękę 😉 ? Piszesz jej troskliwe sms-y? Kogo próbujesz oszukać poza sobą? Ja nie wiem co Ty powinieneś zrobić, ale ja bym się rozwiodła już wtedy gdy przyłapałam ich idących za ręce. Trzymanie sie za rękę to czynność bardzo osobista, prawie intymna i wg mnie to w zupełności wystarczy by mieć dowód zdrady. 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
W dniu 10.11.2023 o 08:52, ka-wa napisał(a):

Pisałeś dużo wcześniej o tej sytuacji, nie wiem czego oczekujesz, tu nikt nie ma szklanej kuli. 

Albo jej wierzysz, przestajesz rozkminiać do końca życia i żyjecie sobie spokojnie, albo nie. 

Ważne co Ty czujesz i chcesz, a nie co o tym my myślimy. 

Jak nie możesz przetrawić skorzystaj z pomocy psychologa, bo na forum dostałeś wcześniej odpowiedzi, bo nie wydaje mi się, żeby o tym samym pisał ktoś inny. 

Tak, zgadza się. Zadałem dokładnie te same pytanie na innych forach i w 99,9%  odpowiedzi są takie same. Najgorsze jest to, że od czasu kiedy byłem już pewny tego co się stało nie radzę sobie kompletnie z niczym. Na codzień chodzę do pracy, uśmiecham się, żartuje ze wszystkiego, a w środku jest dramat. Pieprzony dramat. Czuję się strasznie upokorzony. Wszyscy którzy odp. na moje pytanie macie rację. Dziękuję wam za poświęcony czas. Myślałem, że jestem dość silny psychicznie a okazało się, że zostałem znokałtowany po pierwszym ciosie.  

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Marcin1981. napisał(a):

Myślałem, że jestem dość silny psychicznie a okazało się, że zostałem znokałtowany po pierwszym ciosie.  

Przykro mi, że Cię tak oszukiwała, że tak to przeżyłeś. Myślę, że pisząc tematy w internecie chciałeś sie jeszcze pooszukiwać.  Pisałeś z nadzieją, że wszyscy odpiszą to co chciałeś przeczytać. Niestety nie możemy napisać inaczej 😞 Nie wiem na ile szanujesz samego siebie, ale zastanów sie dobrze czy pozostanie z tą kobietą nie upokorzy Cię jeszcze bardziej? Jeśli nie macie dzieci to w zasadzie nic Cię przy niej nie trzyma. Bo zauważ, że czasem miłość to za mało by z kimś być... 

Tak jak pisze ka-wa przemyśl udanie sie do psychologa po wsparcie, a najlepiej na terapie.   Bo sam fakt, że dawałeś sie tak oszukiwać, że udawałeś przed sobą jakoby wszystko było ok... świadczy o jakichś Twoich deficytach. Trzeba by to omówić i przepracować ze specjalistą. 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Marcin1981. napisał(a):

Tak dwoje. Syn 16l. Córka 12l.

To już są duże dzieci, rozumne, a więc powinny zrozumieć sytuacje w jakiej się znajdujesz. Chyba, że jesteś w stanie żyć z żoną pod jednym dachem ale osobno-jak współlokatorzy, dzielić sie rachunkami. Znam takie małżeństwo, które zdecydowało zostać w jednym domu, choć śpią w osobnych pokojach i każde prowadzi własne życie ( w tym on ma kochanki). Ona i tak twierdzi, że są sobie obcy, że nic ich nie łączy prócz mieszkania razem i dzieci, i nawet nie jest zazdrosna o te babeczki które on ma na boku. Żyją tak by było im łatwiej finansowo i by dzieci miały namiastkę pełnej rodziny. Tylko, ze to jest ewenement, bo do tego muszą dojrzeć obie osoby. Jeśli Ty czujesz sie upokorzony, jest Ci źle z tą sytuacją, to musisz przemyśleć sens bycia razem, pomimo dzieci. 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Javiolla napisał(a):

Chyba, że jesteś w stanie żyć z żoną pod jednym dachem ale osobno-jak współlokatorzy, dzielić sie rachunkami.

Tylko dlaczego by mieli tak żyć, skoro żyją jak małżeństwo. 

A tę traumę może uda Ci się przepracować z terapeutą, dla dzieci, bo nic im nie zastąpi obydwoje rodziców, warto dla nich się poświęcić, tym bardziej jak nie macie innych problemów i dobrze we wszystkim się dogadujecie, to da się przełknąć tę żabę. 

 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Mieszkać jak współlokatorzy raczej odpada. Jakoś nie widzę tego. Myślę o rozwodzie z orzeczeniem o winie. Nie chodzi mi tutaj o kwestie finansowe ale myślę, że jeśli usłyszę wyrok, że wszystko posypało się z jej winy to troszkę psychicznie odpocznę. Nie bardzo wiem jakie dowody muszę zgromadzić do tego. Mogę podać na świadka tego gościa i ich wspólnych znajomych czyli para z którą na 100% byli jakiś czas temu na ognisku przez całą noc i doskonale wiedzieli, że wszystko ma być w tajemnicy, że my jesteśmy malżeństwem itd. i właśnie po tym ognisku spotkałem ich jak szli za rączke ale już sami. Czuje, że tej nocy był seks. (właśnie teraz uświadomiłem sobie kolejny raz jak bardzo jej nienawidzę).  Posiadam też bilingi np. takie:IMG_20231121_043126.thumb.jpg.987d76f57cffefeb61ec733c107eb175.jpgIMG_20231121_042847.thumb.jpg.8204424dba1664f3965f16e9011d36a8.jpg jak widzę ilość smsów, mmsów i czas rozmów z tym typem a ona mi mówi, że to tylko kolega to mnie trafia.

Odnośnik do komentarza
21 godzin temu, ka-wa napisał(a):

Tylko dlaczego by mieli tak żyć, skoro żyją jak małżeństwo. 

No własnie o to chodzi, że jeśli nie chcą już żyć jak małżeństwo, ale ze wzgl.na dzieci (czasem tez wspólne finanse) nie chcą sie rozstawać, to żyją w jednym domu lecz jako współlokatorzy, dzieląc sie wydatkami i opieką na dzieci. Znam taką sytuacje, ale to ma miejsce tylko wtedy gdy oboje stwierdzają, że nic ich już nie łączy i nie będą zazdrośni o swoje osobiste życie, że nie chcą komplikacji rozwodowych i zgadzają się na taki układ. To naprawde rzadko się sprawdza, ale osobiście znam takie małżeństwo jedynie na papierku, mieszkające razem jak obcy. I sami uważają, że odkąd tak żyją czują się szczęśliwsi niż gdy próbowali udawać małżeństwo. 

21 godzin temu, ka-wa napisał(a):

warto dla nich się poświęcić,

Zwykle zgadzam się z Twoimi wypowiedziami, ale teraz niestety nie 😞  Nie warto sie poświęcać dla dzieci w ten sposób, zatracając siebie, swoją godność, honor, poczucie wartości. Przecież dzieci tez zobaczą jaki to obraz małżeństwa. A poza tym poświęcenie nigdy nie jest dobre dla nas samych, a my tez jesteśmy ważni, tak samo ważni jak nasze dzieci i mamy prawo do szczęścia. Kto wie...  moze do nich kiedyś dotrą pogłoski, że mamusia ma/miała kochanka. 

6 godzin temu, Marcin1981. napisał(a):

Nie bardzo wiem jakie dowody muszę zgromadzić do tego.

Myślę, że w tej kwestii warto poradzić się prawnika. Szkoda, że ci znajomi nie mieli zdjęć i nagrań tej sytuacji, bo byliby bardziej wiarygodni. Niektórzy wynajmują detektywa, aby znalazł dowody, ale tak jak mówię... udaj sie po poradę do adwokata. 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Javiolla napisał(a):

Nie warto sie poświęcać dla dzieci w ten sposób, zatracając siebie, swoją godność, honor, poczucie wartości. Przecież dzieci tez zobaczą jaki to obraz małżeństwa. 

Jeśli autor by potrafił wybaczyć, to choć zostałaby rysa, mogliby żyć w miarę normalnie, bo przecież są takie przypadki, więc nie chodzi tu o zatracanie siebie. 

8 godzin temu, Marcin1981. napisał(a):

właśnie teraz uświadomiłem sobie kolejny raz jak bardzo jej nienawidzę).  

To zmienia postać rzeczy, trochę późno do końca to sobie uświadomiłeś, skoro nie potrafisz tego przetrawić i czujesz, że nic już z tego nie będzie, to działaj w kierunku rozwodu. 

Może jakby się przyznała, a Ty byś zareagował od początku, Twoja reakcja byłaby inna, ale też trudno przewidzieć. 

Edytowane przez ka-wa

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, ka-wa napisał(a):

Jeśli autor by potrafił wybaczyć, to choć zostałaby rysa, mogliby żyć w miarę normalnie, bo przecież są takie przypadki, więc nie chodzi tu o zatracanie siebie. 

No moze faktycznie. Z tą różnicą, że kobieta musiałaby się zmienić... a raczej na to nie wskazuje. Poza tym i tak autor podjął już inną decyzje 🤷‍♂️ 

 

P.S.

Zastanawia mnie, że mogłaś edytować post? Ja nie mam opcji edytuj... hmmm dlaczego 🤔 ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...