Skocz do zawartości
Forum

Albo mam doła albo wszystko mnie przerosło


Rekomendowane odpowiedzi

Mam koleżankę która deklaruje mi że bieduje. Mieszka sama,
lodówkę ma pustą a pracę marną. Ta sama osoba wydaje jednocześnie pieniądze na wyjazdy, nowe buty i ciuchy, masaże i zabiegi kosmetyczne. Szczerze mówiąc zazdroszczę jej sposobu na życie i oszczędności, bo okazuje się że posiada pęk pseudokoleżanek z którymi jest na zasadach friends and benefits-
słowem- jedna jest fryzjerką uczesze ją za pół darmo, druga postawi jej obiad a trzeci podwiezie nad morze. Biedna żywi się w jadłodzielniach i porwie owoce podczas owocowych czwartków, a potem chwali się że była na wakacjach na Insta z chłopakiem który jej te wakacje postawił. Ogólnie nic mi do tego, ale w pewnym momencie zaczęłam jej zazdrościć. Chodzi o to iż ona POTRAFI O SIEBIE ZADBAĆ. W jej łazience stoją takie kosmetyki że głowa mała.
Ja znów jestem mężatką ale taką bylejaką. Tyram na to by opłacić podatki, szczęśliwie nie mamy dzieci. Spojrzałam na siebie- zapuszczone paznokcie, linia nietrzymana od kilku lat, brak biżu, ciuchy sprane, a o fryzjerze mogę pomarzyć. Koleżanek brak, wyjazdów brak. Chcę coś zmienić bo doszłam do wniosku że w życiu już nic nie ugram więcej. Mam 30 lat, czuję się staro, mam pracę i spłacam zobowiązania. I tak będę je spłacać jeszcze X lat. Dbanie o siebie to jedyne w co jeszcze mam siłę zainwestować, bo reszta to tylko tyranina. W moim zawodzie już więcej nie osiągnę, więcej mi nie zapłacą, nie mam sily szukać innej nowe pracy i zaczynać od nowa. Mój wiek prokreacyjny się kończy, a nie wiem czy wogole chciałabym inwestować w rodzinę skoro muszę ciężko pracować. Bez sensu już nawet te doszkalania nie zależy mi na niczym. Chcę ładnie pachnieć i mieć chociaż satysfakcję że jestem ładną kobietą, tak jak moja koleżanka, bo czułabym się lepiej. I tak uważam że zaszłam dalej niż cała moja rodzina razem wzięta, która i tak nie interesuje się moją osobą. Mąż odkłada wszystkie plany na 10 lat do przodu, ale kto zagwarantuje że będę mieć do czegokolwiek zdrowie. A koleżanka tryska energią i mimo że ma chlopaka i nie ma hajsu, jest mega laską 10/10. Co myślicie?

Odnośnik do komentarza

Myślę, że koleżanka wykorzystuje innych. Dziwne, że jej się tak dają.

 30 lat to jeszcze nie starość, dzieci jeszcze przez jakiś czas możliwe że możesz mieć. Po 40 teraz niektórzy mają pierwsze.

Z tańszymi kosmetykami lub i bez żadnych też można wyglądać dobrze.

W ciuchlandach można tanio kupić ładne, niesprane rzeczy, lepsze niż w sklepach, dłużej wyglądają dobrze.

Uczesać można się ładnie samej, a do fryzjera pójść raz na jakiś czas, albo i wcale jak masz długie włosy, ja końcówki podcinam sama.

 

 

Odnośnik do komentarza

"Ja znów jestem mężatką, ale taką byle jaką". "Mąż odkłada wszystkie plany na 10 lat do przodu". Faktycznie niewesołe to co piszesz , wygląda na to że już raz się sparzyłaś, i wdepnęłaś w g***o po raz drugi. Oboje pracujecie, nie macie dzieci, i kasy brakuje?? Bardzo mało piszesz o mężu, w/g mnie to mało zarabiający nieudacznik,  który ma kobietę, zawrócił jej w głowie, a nie potrafi o nią zadbać. Zadbana kobieta, to radosna, kochająca kobieta, czy jest coś bardziej kuszącego jak "odwalona" kobietka krząta się po mieszkaniu? Co taki mąż sobie myśli patrząc na nią? Ja wiem co ja bym myślał, dlaczego ten dzień tak długo trwa 😉 kiedy wreszcie będzie noc 🙂  Znasz takie powiedzenie: facet może być brzydszy od diabła, byleby super zadbaną laskę koło siebie prowadził. Masz dopiero 30 lat, nie pozwól  by jeszcze młode życie uciekało Ci przez palce. Powodzenia życzę.

Odnośnik do komentarza

Totalnie rozumiem twoje uczucia związane z zazdrością wobec koleżanki, która wydaje pieniądze na luksusy mimo deklarowanej przez nią biedy. Znałem całą masę osób, które wydawały kase na fajki, a potem chodziły i narzekały, że na nic ich nie stać

To może być trudne do zaakceptowania. Warto jednak pamiętać, że każdy ma swoje własne wyzwania i priorytety życiowe. I to może być trudne ale zamiast porównywać się z innymi, skoncentruj się na tym, co jest dla ciebie ważne.

Masz jeszcze wiele możliwości, aby poprawić swoje samopoczucie i wygląd. Zrób coś dla siebie – nie musisz kupować przecież jakichś strasznych sum na sprawienie sobie przyjemności, chociażby spróbuj być kreatywna. Przejrzyj sobie pinteresta, tam jest dużo pomysłów na DIY które zmienią ci twoją przestrzeń. Sam korzystam z różnych tipów, jakie udostępniają tam ludzie i robię np. prezenty innym, zamiast wydawać pieniądze na perfumy albo książki, których nikt nie przeczyta.

Odnośnik do komentarza

Tak naprawde to, że sie ktoś lansuje nie oznacza, że jest tak jak pokazuje 😉  Znam osobę, która też narzeka jaka to ona biedna, a ma komornika za komornikiem. I już przestałam liczyć jej długi na 500 tys. 😉 A mimo tego chodzi do kosmetyczki, fryzjera, spotyka sie w kawiarniach czy jeździ na wczasy. Gdybym nie była kadrową i nie musiała odpisywać na te jej zajęcia komornicze to pomyślałabym, że to obrotna, zorganizowana babka 😉  I pewnie tak ją ludzie postrzegają heh. A ona zamiast płacić rachunki i kupować potrzebne rzeczy to prowadzi hulaszczy tryb życia. Pisze to by Ci uświadomić, że nie wiesz jak jest naprawde, bo tylko słyszysz jej narzekanie i widzisz jej "dobrobyt" i to tyle. 

Ja uważam, że nie ma jej czego zazdrościć jeśli faktycznie jest biedna, a wykorzystuje innych ludzi. Tylko współczuć jej interesownego podejścia do ludzi i ludziom, że dają sie wykorzystywać. Poza tym wcale nie można być pewnym czy faktycznie jest biedna czy tylko udaje, by ludzie się nad nią litowali albo jej pomagali. A Ty powinnaś być z siebie dumna, że nie żyjesz ponad stan, wg "zastaw sie a postaw sie" i nie wykorzystujesz innych by sobie dogadzać. A to, że przy niej czujesz sie zaniedbana i stara... to tylko Twoje odczucie. Pamiętaj, że niewielkim kosztem tez można dobrze wyglądać. Np. w lumpexach są czasem oryginalne fajne, nowe/prawie nowe ciuchy. Trzeba regularnie tam chodzić i szukać okazji. Paznokcie można samemu pielęgnować i umalować. Na fryzjera raz na pół roku można odłożyć, a fryzur i makijażu można sie samemu nauczyć z różnych filmików na yt. 

Jest jeszcze jedna kwestia dodająca atrakcyjności. Jesli czujesz sie nieatrakcyjna to taką Cię widzą ludzie, bo chodzisz smętna, zgarbiona, bez kontaktu wzrokowego i uśmiechu. Widocznie koleżanka sama się ze sobą czuje dobrze (nawet w tej biedzie) i ma pewność siebie, która dodaje jej największej atrakcyjności. 

 Pewność siebie dodaje atrakcyjności. Jeśli ubierzesz nawet szpilki, a będziesz zachowywać się jak przestraszony kot to niestety, nie wzbudzi to wielkiego zainteresowania. Postawa i nasze zachowania wysyłają sygnały poprzez mowę niewerbalną. “

 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
W dniu 3.09.2023 o 12:27, Mustang napisał(a):

? Bardzo mało piszesz o mężu, w/g mnie to mało zarabiający nieudacznik

Pisała o Nim w wielu innych postach. Tam wyraźniej da się zauważyć że pseudo-mężuś traktuje żonę na równi z wyposażeniem sprzątającym. Wmówił Jej że jest nieudolna, niewiele warta a Ona w to wierzy co widać choćby po tym poście.

Już tylko w tym temacie widać jak bardzo ma zaniżone mniemanie o sobie a sprawy finansowe niemal spędzają Jej sen z powiek. Oczywiście to zasługa Jej mężulka, jak przeczytasz poprzednie tematy to zrozumiesz jaki to drastycznie toksyczny typ.

Niestety od takich toksyn ciężko się uwolnić, widzę to po innych jak i po sobie. Tyle że ja de.ila pogoniłam w znacznym stopniu. Wprawdzie nadal jeszcze mieszkamy na jednym domku ale jako para już nie funkcjonujemy praktycznie wcale. W szczegóły nie będę wchodzić bo już to co napisałam jest już wystarczająco zawiłe.

Tak czy inaczej cel mamy ten sam: doświadczać, rozwijać się, iść do przodu. Tu autorka ma akurat duże pole do popisu bo gdyby pogoniła tego pitu-pitulka, zaczęła wydawać pieniądze tylko na siebie, szukać tego co sprawia Jej przyjemność (ja mam np. Góry, kwiaty a zwłaszcza tworzenie bukietów, podróże, loty samolotem, zakupy i wiele wiele innych) to i przeszła by potrzeba patrzeć na toksy- koleżankę.

I chociaż wiadomo że ogarnianie swoich emocji to mega ciężkie zadanie, to przekraczanie oporów idzie mega opornie, to ciężki i żmudny proces. Ale warto, zapewniam szczerze że naprawdę warto. Widzę to po sobie, nadal mnie nawiedzają zmory przeszłości, jest chole.nie ciężko ale i tak częściej jest cudownie. Serio, dla takich doświadczeń jakie mnie spotykają naprawdę warto przełamywać opory.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...