Skocz do zawartości
Forum

Konflikt rodzinny


Gość Marek z Gdyni

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Marek z Gdyni

Witam. Na wstępie chce napisać, że jestem po ślubie 8 lat , mamy 8 letnie dziecko. Po narodzinach dziecka oraz po ślubie przeprowadziliśmy się do moich rodziców, wszystko było ładnie pięknie, po roku wspólnego mieszkania wyjechałem za granicę, tam gdzie pracował również mój tata. W domu została moja żona z synem oraz teściowa. Przyjeżdżaliśmy w ciągu roku na jakieś 3 miesiące urlopu. Podczas mieszkania żony z teściową narastał jakiś konflikt , tak jakby jedna drugą za coś nienawidziły, moja mama wtrącała się, obrażała się na nią gdy jechała do swoich rodziców, natomiast moja żona od samego początku nie pozwalała zostawać z naszym dzieckiem nikomu z mojej rodziny, tylko w naprawdę zmuszających ją do tego okazjach. Gdy jechała pracować to u niej pod jej nieobecność mógł się dzieckiem zajmować każdy. Po tym jak przepracowałem 2 lata, moja mama postanowiła również wyjechać za granicę do pracy w systemie 6tyg praca 6 tyg urlop, moja żona z tego powodu się cieszyła ponieważ wtedy mogła sobie żyć jak jej się podoba. Po około pół roku była już tym strasznie zmęczona że nie ogarnia domu podwórka dziecka itp bo wszyscy wyjechali a na jej glowie zostalo wszystko. Moja mama żeby się dowiedzieć co i jak u nich, dzwoniła do swojej siostry która mieszka na przeciwko, do niej rzadko a jak już coś to wysyłały sms. W sumie ja zbytnio też nie kontaktowałem się z mamą na jakieś pogaduszki. Po 3 latach byłem zmuszony żeby wrócić bo żona nie dawała rady. Podjąłem prace w PL, mama z tatą cały czas pracowali za granicą. Po roku czasu w kraju, podczas pierwszego dnia na urlopie rodziców, zrobiła się impreza i głośne słuchanie muzyki, zszedłem na dół i powiedziałem że jak nie przyciszy bo dziecko śpi to wyrzuce ten glosnik przez okno. Tata wtedy się zdenerwował i wylał na mnie jakieś żale że wnuczek nie jest i tak za nim bo żona nie pozwala się z nim bawić itp. Od tego czasu przestaliśmy się odzywać z moją rodziną na jakieś 2 miesiące. Gdy nadszedł czas wigili moja żona powiedziała że napewno do nich nie zejdzie i robimy sobie sami u góry. Mieliśmy wtedy kuchnie na korytarzu bo taki był wymóg mojej żony bo ona nie będzie gotowała przy teściowej. Po wigili u siebie oczywiście omineliśmy moją rodzine nie dzieląc sie z nimi oplatkiem i pojechaliśmy do jej rodziców. W pierwszy dzień świąt znów narodził się hałas ze  jak to jest że pomimo kłotni w takim dniu nie zszedliśmy się z nimi podzielić opłatkiem. Moja żona jeszcze zaczela sie z nimi klocic gorzej, ja nie potrafiłem tego wszystkiego wyjaśnić, aż w końcu tata kazał nam się wyprowadzić, bo nikt inny nie będzie tak rządził w jego domu. Wyprowadziliśmy sie 5 domów od nich do moich dziadków. Przepisali nam działkę i zaczeliśmy budowę swojego domu. Po roku czasu pierwszą próbę podjeła mojaj mama i przyszła aby się pogodzić, niestety moja żona ją nie wpuściła i kazała jej pójść bo ona nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Drugą próbę po pijaku zrobił mój ojciec, niestety żona jemu też nie otworzyła. Ja z tą całą sytuacją czuje się strasznie źle, gdy przychodzą święta wszędzie rodziny się radują a w moich myślach że ja nie mam do kogo iść bo praktycznie ze wszystkimi nawet z siostrą cioteczną moja żona sie nie odzywa. Syn też czasami pyta czemu nas wyrzucili itp przypomina sobie to bo o dziadkach rozmowy są w szkole więc na nim też się to odbywa, natomiast moja żona twierdzi że lepiej dla niego jak ich nie ma niż miałby ktoś przychodzić i podnosić głos. Ja odkąd się wyprowadziliśmy cały czas mam swoją rodzinę w myślach, nie mogę ich wymazać z pamięci, czasami nawet tęsknię za jakąś ojcowską radą, ponieważ pomimo swojego wieku 28 lat musze radzić sobie sam. Dla żony wybór jest oczywisty albo ona albo oni, innego wyjścia nie ma. Kłócimy się przez to bardzo często, co przekłada się na wypowiadanie z jej strony słów o rozwodzie. Nie chciałbym tym krzywdzić swojego dziecka bo go kocham, lecz jak pomyślę że do końca życia mam uciekać, unikać swoich rodziców mieszkając w małej miejscowości 5 domów od nich to nie wiem czy takie życie ma jakikolwiek sens. Boje się czasami nawet jechać do sklepu jak są na urlopie żeby się z nimi nie spotkać bo nawet nie wiem jak miałbym się zachować. Po przeprowadzce wolałem iść do 3 prac i w domu być tylko nocą. Aktualnie też jestem z żoną pokłócony, ponieważ gdy zapytała mnie co bym zrobił gdyby jeszcze raz przyszedł odpowiedziałem że sam nie wiem i dla niej już było wiadome ze wybieram ich i ich bronie a nie jej. Ona ze swoją rodziną też się często kłóci, jeździ robi hałasy, lecz po dwóch tygodniach wszystko wraca do normy bo w końcu to jej rodzice i obstawiam że gdy byłoby to odwrotnie to już dawno bylibyśmy pogodzeni. Bardzo proszę o jakąś poradę, może coś ze mną jest nie tak, ale jak mam sobie z tym poradzić gdy od 2 lat jest cały czas tak samo.. a miało być lepiej.. 

Odnośnik do komentarza

To, że żona nie chce mieć żadnych kontaktów z Twoim rodzicami, to nie znaczy, że Ty też masz ich omijać szerokim łukiem. 

Żona też musi zrozumieć, że ze swoją rodziną zawsze łatwej się godzimy, co widzi sama po sobie, więc tu musisz postawić na swoim, tak samo nie powinna utrudniać wizyt syna u dziadków. Oni nie powinni wciągać reki do synowej, bo ona tego nie chce i nie powinni na siłę do was wpraszać, chyba, że pod jej nieobecność, Ty ich zaprosisz. To tak dla świetego spokoju. 

Nie możesz chodzić na postronku żony, ale wiedząc jaką ona jest, lepiej jak rodziców zaprosisz kiedy jej nie będzie, nawet jak się dowie, to masz swoje argmenty. Do jej rodziców też nie jedź na żądanie, niech jedzie sama, a Ty w tym czasie z ojcem możesz coś zrobić, czy po prostu spędzić czas z rodzicami. 

Tylko Ty możesz zmienić obecną sytuację, ale musisz też rodzicom powiedzieć wprost, żeby nie przychodzili, jak żona jest w domu, bo sami w dodatku się upokarzają. 

Tym opłatkiem też mogłeś się podzielić, nie patrząc na żonę. Ona za bardzo Cię rozstawia po kątach, musisz sposobami to zmieniać, pamiętając, że najważniejsze jest dziecko, żona, później rodzice. 

Odnośnik do komentarza
Gość Marek z Gdyni

Tylko jak mam przekonać żonę aby zmieniła zdanie bo gdy zaczyna się ten temat i gdy ja coś powiem nie po jej myśli zaraz jest kłótnia, płacz, wymyślanie że jej nie kocham, że jestem mami synkiem itp. Dodam jeszcze że po tej wizycie mamy też mieliśmy kryzys lecz ona stwierdziła że pójdzie do niej i jej powie zeby nie przychodziła i że jak my będziemy gotowi to się sami odezwiemy. W sumie ja w tym temacie nie mam nic do powiedzenia, dla świętego spokoju się wyprowadziłem żeby ją uszczęśliwić, dla świętego sposobu nie rozmawiam na ten temat, wolę dusić łzy w sobie..

Gdy była już po wizycie u mojej mamy, stwierdziła że najlepszym sposobem będzie gdy pójdziemy do psychologa. Znalazła jakąś Panią gdzie skontaktowała się z nią telefonicznie, rozmawiała godzinę czasu, nie wiem dokładnie o czym bo mnie przy tym nie było, lecz po skończonej rozmowie pani psycholog jej doradziła ze najlepszym rozwiązaniem jest żebyśmy się trzymali od nich z daleka bo znowu zaczynają mieszać w naszym życiu. Zapewne w tej rozmowie ona nie mówiła złych rzeczy o sobie bo jej nic złego nie można powiedzieć i stwierdziła że zostaje tak jak było że się nie odzywamy i żebym ich wymazał z pamięci. Szczerze to zrobiło mi się bardzo smutno że mam zapomnieć o swoich rodzicach, mimo tego że wyrządzili mi i mojej rodzinie krzywdę wyrzucając nas ale to jest tak jakbym miał być na ich pogrzebie takie wymazanie z pamięci.. Dodatkowo dowiedziałem się że mama leczy się psychologicznie od czasu wyprowadzki a ja w sumie od 2 lat ich nie widziałem na oczy i z każdym dniem nawet nie wiem jak mam im spojrzeć w oczy i pogadać mimo że są moimi rodzicami. Może dlatego też że ja jestem nie śmiały w takich sprawach, zaraz zaczynam się wzruszać itp, wolę popłakać gdzieś w garażu niz z kimś porozmawiać. 

Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

Tylko jak mam przekonać żonę aby zmieniła zdanie bo gdy zaczyna się ten temat i gdy ja coś powiem nie po jej myśli zaraz jest kłótnia, płacz, wymyślanie że jej nie kocham, że jestem mami synkiem itp

Tym samym wymusza na Tobie takie zachowania jakie wg niej są prawidłowe, choć jak wiemy, jest w błędzie. Niech płacze, niech gada, olej to i rób swoje, kiedyś odpuści, jak będzie widziała, że to na Ciebie nie działa. 

6 minut temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

psycholog jej doradziła ze najlepszym rozwiązaniem jest żebyśmy się trzymali od nich z daleka bo znowu zaczynają mieszać w naszym życiu.

I tu Ci wciska kit, mogłeś być przy tej rozmowie, w ogóle dobrze jakbyście razem przeszli terapię małżeńską, jeśli ona nie będzie chciała, sam idź na terapię, bo poruszasz się jak dziecko we mgle, w tym małżeństwie. 

Dobra manipulantka ta Twoja żona. 

8 minut temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

stwierdziła że zostaje tak jak było że się nie odzywamy i żebym ich wymazał z pamięci. Szczerze to zrobiło mi się bardzo smutno że mam zapomnieć o swoich rodzicach

Wiesz co, ręce mi opadają...Czy Ty jesteś bezbronnym dzieckiem!? Przecież ona nie ma prawa za Ciebie decydować. Powiedz jej, że ona nie musi, ale Ty będziesz z rodzicami utrzymywał kontakty, czy jej się to podoba czy nie. Wytłumacz jej ew. jak źle się czujesz w tej sytuacji.

Jak już jesteś taki bojący się żony, to piki co, po kryjomu się się z nimi kontaktuj, może na początek napisz do nich list, ale koniecznie musisz iść na terapię. 

Dla mnie, to nie do wiary, jest takie uleganie manipulacji żonie, wierzysz bezkrytycznie we wszystko co powie, nawet w jakieś kuriozalnie stwierdzenia?

Jak jeszcze byłeś kawalerem, to też nie miałeś nic do powiedzenia w domu rodzinnym, nie miałeś własnego zdania? 

 

Odnośnik do komentarza

Nie jesteś maminsynkiem, bo jakby nie było zawsze stałeś po stronie żony, jesteś za to 100% pantoflem i cienkim Bolkiem. To, co masz, masz na własne życzenie. Wszyscy popełniliście błędy, ale największą heterą jest Twoja żonka.

1. Twoi rodzice przyjęli Was do siebie, dlaczego nie jej rodzice?

2. Twoja matka okazała się klasyczną, złośliwą teściową, ale z drugiej strony granie dzieckiem przez Twoją żonę, było podłe. Dlaczego, skoro było jej tak źle w domu Twoich rodziców, nie zamieszkała ze swoją rodziną, gdy pracowałeś za granicą?

3. Zamiast poprosić ojca o ściszenie muzyki, Ty zagroziłeś, że wyrzucisz mu głośnik? Chamstwo, szkoda, że nie potrafisz być tak stanowczy wobec swojej żony. Nie dziw się, że rodzice kazali wyprowadzić się Wam. Dlaczego więc nie wprowadziliście się do jej rodziny, tylko znowu szukałeś pomocy u swojej rodziny, dziadków? Szkoda, że Twoja żona tego nie dostrzega.

4. Twoi rodzice wyciągnęli rękę do zgody, a Ty pozwoliłeś żonie przegonić ich - kolejne chamstwo.

5. Jesteś dorosły, a ze strachu przed żoną - heterą nie utrzymujesz kontaktu z rodzicami, choć cierpisz z tego powodu. Zabroń jej też kontaktu z jej rodziną.

6. Psycholog? Ok, ale powinniście iść razem i każde z Was powinno mieć szansę przedstawienia swojego punktu widzenia. Myślę, że żona Cię oszukała w kwestii tego psychologa, a nawet jeśli faktycznie skorzystała z porady, to tylko dla siebie, nie dla rodziny.

 

Weź chłopie, załóż portki i stań się facetem. Weź syna, idź w odwiedziny do rodziców. Dziecko nie jest jej własnością. Postaw się stanowczo żonie, nie pozwól się zastraszać rozwodem. Jeśli tak, to niech spada do swoich i to nie Ty wyrządzisz dziecku krzywdę, tylko ona. Nie pozwól się szantażować. Musisz wreszcie przełamać strach przed żoną, bo do końca życia będziesz chodził na jej postronku.

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Marek z Gdyni

Z tym że jestem po jej stronie ona tak nie twierdzi, mówi że nigdy nie stanąłem w jej obronie ani w obronie dziecka, zawsze to ona musiała wykłócić wszystko. Za to ja czasami wolałem olać temat niż się kłócić o głupotę z jej rodzina czy tam swoją. Jej rodzina też kazała nam się wyprowadzić na drugi koniec polski jak chciałem żeby zamieszkała ze mną i dzieckiem przed ślubem bo u nich niestety nie było do tego warunków, lecz pomimo że ona była dorosła nie dostaliśmy pozwolenia bo szantażem było że nie dostaniemy ani złotówki na ślub. 

Też uważam że w co drugiej takiej rodzinie relacje z teściowa to klasyczniak tylko czasami dla świętego spokoju warto odpuścić jeszxze na dodatek jak się z nimi nie mieszka. Ja też osobiście nie przepadam za teściami, bo coś tam zawsze mają do gadania ale zbiegiem czasu nie robi to na mnie wrażenia bo jeżdżę do nich raz na miesiąc. Żona z dzieckiem jest częściej. 

Z jednej strony to trochę się cieszę że się wyprowadziłem bo mam u dziadków spokój pod względem takim że mamy swoją kuchnie łazienkę i osobne wejście. Nie muszą moi rodzice utrzymywać osoby która ich nie toleruje. Odnośnie moich dziadków też już była sytuacja gdy babcia coś tam powiedziała że wyzywa na dziecko to później chodziła ofochana że zaczynaja już tutaj rządzić. 

Wprowadzilismy się do moich dziadków właśnie dlatego że mieli całe mieszkanie u góry wolne, dodatkowo było już wcześniej planowane ze nam przepiszą działkę obok i jak będziemy się budować to będę miał blisko na plac budowy bo jest to obok. Do jej rodziców nie było szans ponieważ tam mieszkał brat z żoną więc nie było nawet pokoju wolnego. 

Zawsze gdy jest ten temat i jak jej mówię żeby również przestała się odzywać i jeździć do swoich to wyzywa mnie ze co oni są winni i czego od nich chce. 

Dziecka niestety nie mogę wziąć żeby gdzieś iść bo zawsze boi się żeby któryś z moich rodziców go nie zobaczył po tym co nam zrobili. Zawsze coś nagle wymyśla ze będzie chory jak wyjdzie na dwór, czy nagle jakiś pilny jej wyjazd do rodziny na pół dnia. Nigdzie nie pracuje więc praktycznie jest przy dziecku cały czas.

Ja wiem ze gdyby doszło do rozwodu to ona otworzyła by furtkę do tego by się z nimi spotkać w obecności wnuczka bo tego by mi nie zabroniła gdzie ja mam się z synem widywać lecz ja bym nie chciał zgotowac takiego losu swojemu synowi. Wszystko co robię to robię dla niego by jemu było dobrze. 

Przyznam szczerze że nigdy z nikim nie rozmawiałem na ten temat odkad się pokłóciliśmy z naszymi rodzicami ale po waszych wypowiedziach poczułem coś nietypowego, taka delikatna pewność że być może to nie tylko ja i moi rodzice są ci źli tylko ona też. 

Jeszcze dodam że odrazu po wyprowadzce poblokowala moja rodzinę w mediach społecznościowych aby nie mogli się skontaktować ze mną ani żeby nie widzieli zdjęć swojego wnuczka. 

Ja też nie chce o wszystko winic żony, jest jaka jest wiadomo trudno człowieka zmienić, kocham ją i chce z nią być, ale ogólnie ja się źle czuje z tym że jestesmy pokłóceni z rodzicami i też dlatego czuje ze się od siebie często oddalamy, nie rozmawiamy ze sobą itp bo jak coś jest nie po jej myśli lub gdy zacznę bronić inna osobę to zaraz jest kłótnia że liczy się ktoś inny a nie ona, że to obojętnie co by nie było zawsze powinienem stać za nią bo ona jest moja rodzina i żona. 

Odnośnik do komentarza

Dobrze, że coś do Ciebie dotarło i jak żona wyjedzie, idź o rodziców, szczerze z nimi porozmawiaj, ale nie po to, żebyście "nadawali" na żonę, tylko o Twojej relacji z nimi. Żadnej krzywdy wam nie zrobili, gdy kazali wam się wyprowadzić, a nawet to powinno być dla wszystkich "zdrowsze" 

Dobrze jakbyście omijali temat Twojej żony, bo to tylko niepotrzebny stres, jedynie możesz wyrazić nadzieję, że czas może coś zmieni. Wypadaloby od czasu do czasu zadzwonić, dlatego nawet dla swojego zdrowia psychicznego powinieneś pogodzić się z rodzicami. Wiele jest rodzin, że jedna strona nie rozmawia z rodziną partnera, co nie oznacza, że duga strona nie ma też rozmawiać, jakby nie było, ze swoją rodziną. 

A tak w ogóle to żona powinna iść do pracy, chociaż na pół etatu, dziecko już nie wymaga tego, żeby musiała siedzieć w domu, więc jak minie pandemia "wypraw" ją do pracy. 

Odnośnik do komentarza
53 minuty temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

Jeszcze dodam że odrazu po wyprowadzce poblokowala moja rodzinę w mediach społecznościowych aby nie mogli się skontaktować ze mną ani żeby nie widzieli zdjęć swojego wnuczka. 

Mogła poblokować swoje, ale z jakiej racji Twoje? Czy Ty jesteś w tej rodzinie czy Cię nie ma... Ona traktuje Cię jak powietrze... Niewyobrażalne... 

Musisz się zmienić, jak nie dla siebie, to dla prawidłowego rozwoju syna, do tego jak dzisiaj żona Ciebie traktuje, trzyma pod butem, syn to widzi i jak będzie starszy dołączy do żony... Jak ma syn się nauczyć szacunku do innych, bo od swojej matki nauczy się jedynie manipulacji.

Odnośnik do komentarza
Gość Marek z Gdyni

Aktualnie niestety nie mogę do nich pójść ponieważ jestem po operacji, ale postaram się coś do nich napisać jakąś wiadomość. Tylko czy to nie będzie wbrew mojej żonie ze wybieram ich a z nią się kłócę? 

Nasz syn już pomimo swoich lat już rządzi nami i nie ma szacunku w niektórych sytuacjach bo jak ja krzyknę na niego i zacznie płakać to go mamusia tuli więc ja tłumacze jej że to nie ma sensu gdy jedno karze a drugie tuli. Kiedys gdy go zapytałem czy trochę za nimi tęskni odpowiedział że tak i że chcialby się z nimi pobawić. Myślałem że to jakoś się samo powoli rozwiąże al3 niestety się myliłem. 

Nie chce bronić swoich rodziców bo wiem że się wtrącali, czasami byli dla niej niemili, obgadywali, ale często na początku byli przy niej bardziej niż jej rodzice gdy była np w szpitalu co sama mówiła że się bardziej interesują od jej rodziców. 

Tak z ta praca też jej mówię żeby szła trochę do ludzi ale ona szuka pracy na 4 godziny bo jedynie wtedy kiedy dziecko jest w szkole a w małej wiosce ciężko o jakiś wybór z pracą a na 4h pokonywać drogę 30km do miasta to nieopłacalne, a przecież nikt inny odebrać z mojej rodziny nie mógłby a jej mama jeszcze nie jest na emeryturze żeby z nim siedzieć po szkole bo jeśli by była to pewnie już dawno by tak było. A i jeszcze jak ja wyganiam do pracy to zasłania się tym że moja siostra cioteczna i matka przez pół życia nie pracowały i ich do pracy nie wyganiam. 

Chciałbym to jakoś wszystko załatwić żeby było mi lżej, żebym nie musiał przed kimś uciekać, ale nie chce też wyrządzić komuś krzywdy ze kogoś wybieram itp. bo tak jest przy każdej rozmowie z nią. 

Dodatkowo moi rodzice przychodzą do moich dziadków w odwiedziny bo to rodzice ojca więc ona też się stresuje i boi żeby czasami nie przyszli do góry bo co dziecko na to powie, jak zareaguje itp. Pewnie boi się że dziecko byłoby może zadowolone z ich odwiedzin a takto nawet nie dostaje prezentu itp. 

Odnośnik do komentarza
34 minuty temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

Tylko czy to nie będzie wbrew mojej żonie ze wybieram ich a z nią się kłócę? 

Będzie i co z tego. Na własne życzenie. Przecież nie wybierasz rodziców, tylko chcesz mieć prawo do kontaktu z nimi, a żona Cię ubezwlasnowalnia. 

2 godziny temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

obojętnie co by nie było zawsze powinienem stać za nią bo ona jest moja rodzina i żona. 

A ona nie powinna stać za Tobą? Trzeba stać za sobą, ale nie ślepo, bo jak widzisz, że żona robi krzywdę dziecku przez brak kontaktu z dziadkami, jak Tobą manipuluje, to musisz postawić veto. 

42 minuty temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

 jak ja krzyknę na niego i zacznie płakać to go mamusia tuli więc ja tłumacze jej że to nie ma sensu gdy jedno karze a drugie tuli. 

Dokładnie, sam widzisz, że robi źle, to wam się w przyszłości odbije czkawką, dlatego zamiast na temat rodziców, rozmawiajcie na temat wychowania dziecka bez jego obecności. 

48 minut temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

więc ona też się stresuje i boi żeby czasami nie przyszli do góry bo co dziecko na to powie

A nie stresuje się jak inne dzieci w szkole opowiadają o dziadkach, a wasze dziecko mówi, że mama mu nie pozwala na kontakty z dziadkami, przykre... 

Nie możesz bać się żony, dlatego namawiam Cię na rozmowy z psychologiem, choć najbardziej byłaby wskazana wspólna terapia małżeńska. 

Odnośnik do komentarza
Gość Marek z Gdyni

Ja wiem o tym że nie wybiera sie i mimo tego jacy by nie byli nawet pijakami z ulicy powinno się mieć do nich szacunek bo w końcu są naszymi rodzicami mimo tego że mamy swoje rodziny. 

Być może że się stresuje rozmowami w szkole bo nawet kiedyś jak syn wrócił ze szkoły i zaczął rozmowę na ich temat to zaraz było że w szkole nauczyciele go namawiają do czegoś, nawet o rozmowę do nauczyciela się zdecydowała żeby się dowiedzieć po co jak dużo ludzi ma taki problem i nie wolno rozmawiać o tym z dziećmi. 

Po naszej rozmowie próbowałem jej wytłumaczyć że ciężko mi z tym żyć to standardowo z pretensjami do mnie ze po tym jak nas wyje*** z domu ja chce z nimi rozmawiać, że mam klapki na oczach skoro chce się z nimi pogodzić, że nigdy nie stanąłem w jej obronie tak jak jej brat stoi za swoją żona że nie wolno nic złego powiedzieć na jej żony temat (moja żona też miała z nimi już parę kłótni). 

Też w złości powiedziała że kto mnie nagle tak dzisiaj odmienił że chce rozmawiać nagle o tym, kto nastawił mnie przeciwko niej że teraz wszystko jest na nią.

I zapowiadają się kolejne ciche dni.. 

Z tym psychologiem to chyba najlepszy pomysł będzie bo nawet po takich anonimowych wpisach coś we mnie drgnęło. Tylko że ja wstydzę się z kimś rozmawiać na takie tematy. Może dlatego że nawet nie mogę iść do kolegi bo przecież mam dziecko i żonę i to powinno mi wystarczyć.. 

Odnośnik do komentarza
52 minuty temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

Tylko że ja wstydzę się z kimś rozmawiać na takie tematy.

Wstyd to kraść, musisz się przełamać, bo jesteś bardzo zagubiony. 

Nie musisz prosić o zgodę żony na pogodzenie się z rodzicami, nawet nie musisz jej o tym mówić, a postawić przed faktem dokonanym. 

52 minuty temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

Może dlatego że nawet nie mogę iść do kolegi bo przecież mam dziecko i żonę i to powinno mi wystarczyć.. 

Nie to nie wystarcza, w związku też trzeba mieć swoje życie, swoje pasje, swój zainteresowania czy spotkanie z kolegą czy znajomym. 

Jak zaczniesz stawiać na swoim, żona stopniowo będzie się musiała przywyczaić. Akurat teraz jak z Tobą nie rozmawia, bez powodu można powiedzieć, nic nie mówiąc wyjdź z domu, na spacer, do kolegi czy rodziców, wykorzystaj ten czas dla siebie. Niech zachodzi w głowę gdzie jesteś, jak wrócisz i zapyta, to Ty się do nie nie odzywaj. Ona musi zrozumieć, że nie tędy droga... 

Odnośnik do komentarza

Ta historia pokazuje, jak moga eskalować konflikty i gdy je wypowiadamy, nie odczuwamy jeszcze ich skutków, a one sie pietrzą i potem obciążaja wszystkich boleśnie.

 I gdy padną już najwieksze, ostatnie "strzały" , gdzie każdy broni swojej dumy, to trudno jest podejść na powrót do siebie.

Żona miała prawo postawić granice, ale to że je komuś stawiamy , nie znaczy ze musimy niszczyc, to jest bardzo trudne "wyważyc" reakcje, szczegolnie , gdy kos jest namolny, nie wyciaga wniosków,  jest duża pokusa, by zalatwić sprawy "ostatecznie". I Twoja żona chyba po ta ostatecznośc sięga...

 Rodzice wypowiadajac wam wspólne mieszkanie, liczyli zapewne na zaznaczenie własnej pozycji i wołali o respekt, takie zaznaczanie własnej pozycji kończy sie niestety tym często , ze ludzie bezpowrotnie sie oddalają:  "MIej sobie rację , ale  już beze mnie.."

Podziwiam kobiety, które sa w stanie wspóldzielic kuchnie z drugą kobieta, i nie dziwie sie Twojej żonie w tym układzie, ze przeciwko temu protestowała.Natomiast nie podzielenie sie opłatkiem w naszej kulturze jest jednak rodzajem gwałtu.

--

Skrucha jest potrzebna.

Kazdy zawinił, nikt nie jest bez winy i tylko przyjecie tego - przez wszystkich  jest w stanie odbudowac - jakkolwiek więzy. Paradoksalnie zona musi zrozumieć ze popełnia teraz bład ten sam co tescie- zaborczo stawia na swoim.

nie moze byc tez tak ze zona Cie szantażuje, i konczy się tak że jestescie w sytuacji, w której rodzina sie nie komunikuje, a korzysta z systemu wzajemnych nacisków - nikomu to nie służy i nikt nie czuje sie w tym dobrze. Tearapia rodzinna - jest cos takiego, i napewno jest w Trójmiescie. I nie jest to długotrwała sprawa - zazwyczaj kilka, do kilkunastu wizyt wystarczy by kazdy troche zmieknał, chodzi o to by zacząc komunikowac żale, uczucia, a nie naciskać, i licytować  się na stanowcze reakcje.

Zona zgaduje chce zaznaczać autonomie rodziny, i to jest słuszny kierunek... dopóki jednak nie robi tego gwałtem.

Myslę że już przestaliscie sie dawno słuchać siebie nawzajem, a zaczeliscie zwyczajnie byc wobec siebie agresywni.

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Marek z Gdyni

Zapewne tak chce żeby postawić jakąś granice, być może to też skutkuje ze jest między nami 4 lata różnicy i to ona jest starsza, ale pomimo wszystko ja jak na swój wiek jeśli chodzi o jakieś osiągnięcia to świetnie sobie radzę, w pracy itp, staram się by dziecko jak i żona miało wszystko, tylko czasami jest to przez nich nie doceniane i to przekłada się na brak takiej więzi małżeńskiej z mojej strony.

Ja czuję że gdybym nie musiał myśleć o swojej rodzinie, byłbym innym mężem, bardziej kochającym, uśmiechniętym. Żona często się złości gdy coś robi a ja tego nie pochwalę bo poprostu często mam w myślach ten konflikt a z tym akurat nie jest mi do śmiechu. Wszystko ukrywam w sobie bo z nią nie rozmawiam na ten temat bo zawsze gdy coś chce powiedzieć na ich temat ona twierdzi że byłem jestem i będę zawsze po ich stronie i ich bronię a nie jej, że zganism winę na nią, a ja poprostu chciałbym mieć swój psychiczny spokój, oni jako rodzice nie muszą u mnie przesiadywać codziennie bo ja tego nie potrzebuje a nawet bym nie chciał ale raz na jakiś czas od święta to by mi wystarczyło. 

Moja żona tego nigdy nie zrozumie bo ona nie jest w takiej sytuacji, ona się z tego cieszy że nie ma kontaktu i nikt do niej nie przychodzi i się wymądrza. Gdy ona była pokłócona ze swoimi rodzicami, po 3 tyg pojechała i ich wyzwala że pomimo tego że się do niej nie odzywają mogą przyjechać do wnuczka a nie ze na nim też się to odgrywa, gdy przyjechali to kulturalnie zaprosiła, zrobiła kawę i ciasto, fakt faktem nie odzywała się ale ich ugościła, gdy moja mama przyszła to nawet nie przekroczyła progu bo została wyproszona (mnie przy tym nie było bo byłem w pracy), ale w sumie po tym mnie się oberwało jak się dowiedziała że po cichu wysłałem mamie życzenia świąteczne bo stwierdziłs że dałem im impuls do pogodzenia. Gdy po tym ugoszczeniu jej rodziców się zaśmiałem w sumie trochę też byłem zdenerwowany może coś za dużo powiedziałem że się nie odzywa, jeździ robi hałasy a nagle przyjeżdżają i robi im kawkę i ciasto to naskoczyla na mnie ze się czepiam, że szukam powodów do klotni, co oni mi zrobili że ja taki dla nich jestem. Po jakims czasie gdy się pogodzili winnym okazałem się ja, że to ja ją namawiałem do tego żeby się z nimi nie odzywała bo chciałem żeby była taka sama sytuacja jak z moja rodzina, co wcale nie było prawda bo nawet ja przekonywałem jak teściu do mnie dzwonił żeby się pogodziła bo nie warto. 

W sumie agresji jest dużo bo na każdym kroku szukamy w swoich rodzinach jakis powodów która to nie jest lepsza itp.. Ja bronię czasami swoich, ona broni swoich a to przekształca się na relacje między mną a żona. 

Odnośnik do komentarza
30 minut temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

ze jest między nami 4 lata różnicy i to ona jest starsza,

Tak myślałam, gdy się poznaliście ta różnica była wyraźna, jeśli chodzi o dojrzałość. Zaczęła Ci matkować i wychowywać, pewnie to jeszcze była Twoja pierwsza partnerka seksualna, to już wpadłeś po uszy...

33 minuty temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

staram się by dziecko jak i żona miało wszystko

I to jest błąd, to nie te czasy, żeby mąż utrzymywał żonę, tym bardziej przy jednym dziecku.

35 minut temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

Moja żona tego nigdy nie zrozumie bo ona nie jest w takiej sytuacji

Ona to rozumie, tylko jest mściwa, nałożyła karę na Twoich rodziców, Ciebie nastawia jak zegarek i tak masz chodzić, jak ona chce, ma gdzieś co Ty czujesz. 

40 minut temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

W sumie agresji jest dużo bo na każdym kroku szukamy w swoich rodzinach jakis powodów która to nie jest lepsza itp.. Ja bronię czasami swoich, ona broni swoich a to przekształca się na relacje między mną a żona. 

Akurat o swoich rodzinach nie musicie rozmawiać, ucinać temat jak ona coś zacznie, ale robić swoje, bez słów. Nie jej sprawa jakie Ty masz relacje z rodzicami. Musisz doprowadzić do tego, żeby z synem odwiedzać dziadków, oni do was nie muszą przychodzić, to jest kompromis. Nie bój się tego jej gadania, wychodź, nie kłóć się. 

Ona nigdy nie pójdzie do pracy, bo robi co chce, a Ty co ona każe... A dla chcącego nic trudnego, mogłaby zajęć się opieką nad starszą osobą, dzieckiem czy sprzątaniem, jak do miasta za daleko, zresztą teraz na wsiach są też firmy. 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Marek z Gdyni

Też tak sądzę, że teraz bardziej się to przerodziło w mściwość i karę za to że nas wyrzucili. 

Nie chce winic tylko jej, a czasami w kłótniach tak się dzieje jak jest jakaś głupia wymiana zdań typu kto jest lepszy itp. W głębi duszy wiem że jest w niej miłość szacunek itp ale czasami przesadza ze swoją złością i żalem do całego świata gdy nie jest coś po jej myśli lub gdy ktoś się jej postawi. 

Przykro mi z tego powodu że nie potrafi mi pomóc w zrozumieniu tego żalu i dojść do porozumienia, może też dlatego że jej nie mówię nic na ten temat bo chce uniknąć hałasu i kłótni za każdym razem. 

Odnośnik do komentarza

Konflikty z rodziną często zastępują konflikty małżeńskie, naprawdę udalabym się z żoną do terapeuty rodzinnego. o

okonflikt jest zaawansowany. A nie jest też chyba o tym kto postawi na swoim, ale o relacje chodzi i to jak się komunikuje.

Wg mnie to jedyne rozwiązanie gdyż na ten moment obojga Was to przerasta, sądząc po waszych reakcjach.

 

Odnośnik do komentarza
Gość Marek z Gdyni

Dziękuję serdecznie za wskazówki dotyczące tego konfliktu, jest to bardzo dla mnie ważne i przyznam szczerze że dało mi to wiele do myślenia że jednak może się to udać aby zażegnać konflikt i żyć szczęśliwie. Czas pokaże wiadomo, ale za to ja postaram się aby wyciągnąć rękę w małych stopniach do swoich rodziców, a czy to żona zrozumie hm.. tego nie wiem, ale chociaz w jednej sprawie będę miał czyste sumienie ze dałem komuś druga szanse..

Odnośnik do komentarza

Właśnie te nasze rozmowy na forum, mają dać do myślenia, bo decyzję zawsze podejmujemy na swoją odpowiedzialność. 

Życzę wytrwałości, w małżeństwie to facet powinien nosić spodnie, za bardzo dałeś się zdominować żonie, walcz o siebie stopniowo, sam musisz zadbać o komfort swojej psychiki. 

Małymi krokami dąż do celu, napisz kiedyś, jak Ci się układa. Powodzenia?

Odnośnik do komentarza

Zawsze mnie rozbawia jak slysze, ze zona gniewa sie za to co zrobili moi rodzice. Oni nas wyrzucili. jakos nikt nie probuje sprawy stawiac tak, ze jak bylismy bardzo mlodzi i nie mielismy gdzie sie podziac to oni nas przyjeli pod swoj dach. Dali nam gore, a w korytarzu mielismy kuchnie aby kobiety sobie w gary nie wchodzily. I tu okazalo sie, ze podobno Starzy to za bardzo sie wtracali. Ojciec, ktorego prawie nigdy nie bylo, matka, ktora z mloda synowa sie nie dogadywala a mloda z nia. Matka tez sobie potem wyjechala do dalekiej pracy. Mlodej zonie doskwieral brak meza, wplyw tesciowej i powrot na urlop tesciow. I coz strasznego Ci czesto nieobecni tesciowie zrobili. Okropne, zrobili glosna impreze w swoim wlasnym domu, ktory sobie kiedys wybudowali. I pewnie podchmieleni alkoholem, podochoceni obecnoscia gosci nie zauwazyli glosnej muzyki. A jak zauwazyli, to nie uwazali, ze przez ten jeden wieczor czule wychowywanie ich wnuka ulegnie zrujnowaniu. A Ty zeszedles zrobic ze swoimi rodzicami porzadek, pewnie poinstruowany przez zone jak masz to zrobic stanowczo. Zrobiles to tak zdecydowanie i stanowczo, ze az Twoj tata zauwazyl, ze to jest jego dom i jesli Wam z zona i z dzieckiem jest tak zle pod tym wspolnym dachem to fora ze dwora. 

 

I co, teraz pamietamy, ze rodzice nas wyrzucili i to jest straszny bol. A jakos nie pamietamy, ze nas przyjeli i przez jakis czas mielismy gdzie mieszkac. No i poszlismy sobie mieszkac do dziadkow, rodzicow ojca. Oni udzielili nam schronienia, ja mam od nich dzialke budowlana i bede sie budowal. Jakos nie pomyslisz, ze scheda po rodzicach najpierw nalezy sie dzieciom, czyli zapis o dzialce dla Ciebie powstal pewnie za zgoda Twojego strasznego taty, ktory Was wyrzucil. Dziadkowie, pewnie kiedys pomagali Twoim rodzicom a jak Twoi rodzice obrosli w piorka, to ustalono, ze dzialka bedzie Twoja abys i Ty mial gdzie stawiac swoj dom.Dziadkowie w ten sposob pomogli Tobie i swojemu synowi aby on nie klopotal sie skad i jaka ziemie wziac dla Ciebie .Do pracy za granice jezdziles pewnie tez dzieki wczesniejszym kontaktom swojego taty. Zarowno Twoi dziadkowie jak i Twoi rodzice daja Tobie w roznych etapach Twojego rowniez malzenskiego zycia wsparcie czysto materialne. i jak to swiadczy o Tobie i rowniez Twojej zonie? Kiepsko. Jedna reka bierzecie a druga glosno i natarczywie machacie, ze Wam to sie dzieje krzywda. Totylko  taki krotki rachunek ekonomiczny. A przeciez oprocz ekonomii- rodzicom zarowno jednym jak i drugim nalezy sie jakies powazanie i szacunek za to, ze nas wychowali i dali podstawowa wiedze o swiecie.

Moze Trzeba by spytac Twoja zone dlaczego sie z Toba zwiazala? Jestes spokojny ,hodujesz wszystkie sprzeciwy w sobie, starasz sie byc zaradny, umiesz pracowac na rodzine. Wszystko to otrzymales w wychowaniu i w genach od swoich. Po co dziewczyny wiaza sie z facetami ,skoro uklady panujace w rodzinie chlopaka sa dla nich nie do przyjecia?

 

A moze Twoja zona jest bardzo bystra i bardzo ambitna? Tak ambitna, ze musi przyjmowac pomoc od Twoich rodzicow na poczatku a teraz od Twoich dziadkow i to staje jej koscia w gardle. Wie, ze nie moze dostac zadnej pomocy znaczacej od swoich ( nawet dolozenie sie do Waszego slubu albo przekraczalo ich mozliwosci albo brat zakazal- za duzo pieniedzy, to prosze je dla mnie przeznaczyc) i gdyby ktos z boku mial to zauwazyc, to ona juz postara sie tak poporowadzic stosunki aby i w szkole i pewnie cala wies mowila, ze moze i Twoi rodzice sa niebiedni ale nie umieja prostych ludzkich stosunkow z mlodymi utrzymywac. Czyli to Twoi rodzice maja byc w opinii ludzkiej zlymi ludzmi. Uwazaj. Ona dzis kreuje Twoich rodzicow na strasznych ludzi, potem jak juz Wasza budowa bedzie blizej konca to moze i dziadkowie beda mieli duzo wad a na pewno w wolnych chwilach Ty bedziesz strasznym mezem lub ojcem. Umiala Cie zle przedstawic w czasach gdy ona o cos wojowala sobie ze swoimi to juz wiesz, ze w kazdych warunkach bedzie umiala z Ciebie zrobic kozla ofiarnego.

Niestety Twoja wina jest taka, ze Twoj syn nie bywa u Twoich rodzicow. Ty masz wiezi bliskie ze swoimi dziadkami, rodzicami ojca, skoro to u nich teraz pomieszkujecie i od nich dostales grunt. On bedzie chowany tylko w zlosci do swoich dziadkow, rodzicow swojego ojca. Jej wina jest taka, ze jest zapalczywa, ze mimo iz korzysta, to stara sie  w Waszej malej rodzinie budowac ideologie, ze rodzina mojego meza jest po prostu okropna. A Twoja wina  taka, ze w ramach milosci malzenskiej nie umiesz powiedziec BASTA. Ja do Twoich rodzicow nic nie mam. Ciesze sie ze sa obecni w zyciu mojego syna, bo dziecko jest tym bogatsze, im ma wokol siebie wiecej rodziny, ktora go kocha i akceptuje. Rozumiem, ze mozesz miec anse z czasow, gdy mieszkalismy pod wspolnym dachem. Jednak to moi rodzice nam pomogli i kiesdys bedziesz musiala w sobie te anse jakos zlagodzic i uspokoic. Teraz jednak nasz synek rosnie i ma prawo znac swoich drugich dziadkow, kochac ich i cieszyc sie ich bliskoscia. Mieszkamy niedaleko i i ja bede ich z nim odwiedzac. To Ty bedzial siala fermwnt w naszym malzenstwie skoro nie bedziesz chciala tego zrozumiec i zaakceptowac. I prosze nie waz sie za moimi plecami, jak ja bede w pracy, bede na dom zarabial opowiadac zle o moich rodzicach naszemu dziecku, wypytywac go jakos zlosliwie o nasze wizyty u dziadkow lub komentowac to jakos nieprzychylnie . Moje dziecko, ktore mam z Toba, ma takie same prawa znac swoich jednych dziadkow jak i drugich. Tak jak kiedys umialas zaakceptowac mnie, wytwor domu moich rodzicow i moich dziadkow jednych i drugich ,tak zaakceptuj, ze naszemu dziecku nic nie stanie sie w obecnoci moich rodzicow.

Madrosc zycia nie polega na krzyku- bierzesz strone swoich rodzicow a nie moja. Ja nie biore niczyjej strony, biore strone zycia. Moje zycie to moja zona i moje dziecko i ich kocham i na nich pracuje. Moje korzenie to moi rodzice i moi dziadkowie. To jaki jestem i za jakiego zechcialas laskawie za maz wyjsc to moi przodkowie. I moj syn ma prawo znac i kochac moja rodzine. I zyczylbym sobie abys mnie pozwolila na niekomentowane i wyliczane kontakty z moimi . Ja Ciebie kocham i widze jak nie umiesz poradzic sobie ze swoimi emocjami i Ciebie nie chce przymuszac do kontaktow z moimi rodzicami. Ja tylko uwazam, ze mnie i mojemu dziecku naleza sie takie kontakty z moimi. I to nie jest przeciwko Tobie, tylko mimo Ciebie. Ty jak na razie nie chcesz zrozumiec waznosci takich kontaktow dla naszego syna i dla mnie a ja widze i czuje, ze to jest wazne .Ja juz do tego doroslem. Ty jesli musisz to dorastaj do tego powoli, tylko mnie nie blokuj w tym zakresie.

 

A jesli nie umiesz tego rozegrac sam to kontakty na terapie malzenska wspolne i KAZDEGO osobno wskazane bardzo.

Odnośnik do komentarza
W dniu 7.01.2021 o 14:13, Gość kasiula napisał:

A moze Twoja zona jest bardzo bystra i bardzo ambitna? Tak ambitna, ze musi przyjmowac pomoc od Twoich rodzicow na poczatku a teraz od Twoich dziadkow i to staje jej koscia w gardle. Wie, ze nie moze dostac zadnej pomocy znaczacej od swoich

Ja także zwróciłam uwagę na to, że od rodziny męża oczekuje i wymaga danin i podległości, a jakoś wobec własnej rodziny nie ma takich roszczeń. Zgadza się, jej ambicja powala. W którymś momencie autor napisał, że dziecko ma 8 lat, a żona ciągle nie pracuje!!! "Ambitnie" szuka pracy na 4 godziny i nadal znaleźć nie może. ?

Autorze, na własne życzenie zrobiłeś z siebie podnóżek i czytając Twoje wypowiedzi nadal jesteś strachem podszyty, bo żonka się zdenerwuje. Niedługo Twój syn, też będzie Ci ciosał kołki na głowie, już zaczyna. "Ciężko pracujesz" na rolę rodzinnego popychadła, właściwie, to już nim jesteś.

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Marek z Gdyni

Wiem o tym że to wszystko na własne życzenie. Chciałbym żeby to się zmieniło ale nie wiem czy taka zmiana nie zakończy małżeństwa. 

Przyznam szczerze że po tych wpisach pogodziliśmy się, było pięknie przez 2 dni. Ja pomimo swojego żalu postanowiłem nie mówiąc nic swojej żonie napisać do mamy, narazie tylko tak poprostu zapytać co u niej itp, na spotkanie nie ma teraz szans ponieważ nie ma jej w kraju. 

Postanowiłem również się zmienić pod stosunkiem wiary, jestem osobą wierzącą i przed małżeństwem chodziłem do Kościoła bo w sumie tak mnie wychowano, ja nie neguje tego że ktoś jest nie wierzącym itp, każdy ma swoje prawo wierzyć w co mu się podoba i tego złośliwie nie komentuje. Z racji tego że moja żona średnio uczęszczała do kościoła zawsze miała problem ze chodzę jak mamusia itp, z racji że jej rodzice nie chodzili do kościoła i zazwyczaj mieli przysłowiową kosę z proboszczem, ja też po wyjeździe za granicę byłem może raz w roku na mszy, chciałem to zmienić, bylismy w środę wszyscy na mszy, dzisiaj gdy 2h przed pójściem do kościoła zapytałem czy idą ze mną odpowiedzieli że nie, ok ja nie mam zamiaru ich do tego zmuszać, byli 4 dni temu ok nie mam problemu, ale niestety żona do mnie już tak. Pojawił się znowu problem. Ze robię teraz wszystko przeciwko niej, że poszedłem sam do kościoła pokazać się jaki to nie ja jestem samotny, żeby ludzie ja obgadywali, że niszcze ja psychicznie tym wszystkim, ze teraz dążę do trgo aby zniszczyć nasz związek..

Tlumacxac jej że chce żeby tylko coś zrozumiała zawsze jest obraza. 

Ja pomimo tego że zrobiłem jej zdaniem źle pewnie pisząc do swojej mamy bo gdyby się dowiedziałs to by był większy hałas, mam trochę więcej spokoju psychicznego. 

Ona chce żebym ja byl niezależny, nie słuchał nikogo tylko żył swoim życiem, w sumie to odkąd się wyprowadziłem to tak jest, tylko że to co ja robię jest nie doceniane, a ona żeby być osoba niezalezna kontaktuję się ze swoją rodziną itp, bo jej wolno. Może moi rodzice poprostu byli czasami lepsi od jej i za to ich znienawidziła? 

Odnośnik do komentarza

Marek, w każdym Twoim słowie daje się wyczuć lęk, uległość, strach przed reakcją żony, brak woli do działania. 

Czy kiedykolwiek przyszło Ci na myśl, żeby wreszcie stanowczo postawić się żonie, przestać trząść przed nią portkami i powiedzieć jej wprost, żeby przestała Tobą dyrygować i manipulować, że jesteś dorosłym facetem i jej zgoda na kontakt z rodziną, czy wyjście do kościoła nie jest Ci potrzebna? Czy kiedykolwiek przypomniałeś jej o tym, że od początku małżeństwa korzystacie z łaski i dobrej woli Twojej, a nie jej rodziny, że wypadałoby docenić gest i przestać rościć sobie prawa do rządzenia się w nie swoim domu? Czy opiep**yłeś ją za to, że bezczelnie zablokowała Twoje konto, do czego nie miała żadnego prawa?

Masz 28 lat, ona 32, dziecko 8, czy kiedykolwiek zwróciłeś jej uwagę na fakt, że od 5 lat powinna pracować na pełnym etacie, a wtedy szybciej mielibyście szansę wybudować wreszcie własny dom? Tymczasem Ty dałeś się całkowicie spacyfikować i chodzisz jak wytresowany piesek na krótkiej smyczy. Ona straszy Cię rozwodem? Dobre sobie, a dokąd ona pójdzie z dzieckiem i za co będzie żyć? Czy kiedykolwiek zwróciłeś jej uwagę na to, że dziecko jest Wasze wspólne, a nie jest tylko  jej własnością, że Ty także masz prawo do decydowania o własnym dziecku, czy zażądałeś, żeby przestała szantażować Cię rozwodem, bo to ona niszczy Waszą rodzinę?  Masz wszystkie asy w rękach, a dajesz sobą pomiatać. Nawet gdyby doszło do rozwodu, to nie z Twojej winy. Są osoby z którymi nie da się żyć. 

2 godziny temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

Pojawił się znowu problem. Ze robię teraz wszystko przeciwko niej, że poszedłem sam do kościoła pokazać się jaki to nie ja jestem samotny, żeby ludzie ja obgadywali, że niszcze ja psychicznie tym wszystkim, ze teraz dążę do trgo aby zniszczyć nasz związek..

Podła i prymitywna manipulacja.

2 godziny temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

Ja pomimo tego że zrobiłem jej zdaniem źle pewnie pisząc do swojej mamy bo gdyby się dowiedziałs to by był większy hałas, mam trochę więcej spokoju psychicznego. 

Dziękuję za taki spokój psychiczny, gdy z lęku o awanturę, ukrywasz kontakt z własną matką. Czy Ty nie widzisz, że zupełnie niczego nie osiągnąłeś?

2 godziny temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

Ona chce żebym ja byl niezależny, nie słuchał nikogo tylko żył swoim życiem

? kolejna manipulacja, na którą dałeś się złapać. Ona chce...czy tylko to dla Ciebie się liczy? Masz nikogo nie słuchać? oprócz niej oczywiście - żałosne.

2 godziny temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

w sumie to odkąd się wyprowadziłem to tak jest, tylko że to co ja robię jest nie doceniane,

...że niby żyjesz własnym życiem? Dlaczego sam siebie oszukujesz? Nie, Ty nie masz własnego zycia, od dawna zyjesz pod dyktando i pod butem żony.

Myślę, że ostatnim ratunkiem dla Ciebie może być indywidualna terapia, która być może nauczy Cię asertywności. Swojej żonie zaproponuj, żeby może zapoznała się z takimi pojęciami jak: tolerancja, kompromis, szacunek do drugiego człowieka, a także egoizm, egocentryzm, i manipulacja.

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

Ona chce żebym ja byl niezależny, nie słuchał nikogo tylko żył swoim życiem

Nie, ona chce, żebyś jej słuchał, niczym małe dziecko. 

4 godziny temu, Gość Marek z Gdyni napisał:

Tlumacxac jej że chce żeby tylko coś zrozumiała zawsze jest obraza. 

Niech się obraża. Może czas, żebyś to Ty się obraził. 

1 godzinę temu, Yonka1717 napisał:

Są osoby z którymi nie da się żyć. 

Dokładnie, a wydawałoby się, że powinniśmy się dogadywać w każdej kwestii...

Ona wykorzystuje też to, że ją kochasz, ona niekoniecznie. Na siłę nie utrzymasz małżeństwa, jakbyś przestał pokazywać, że Ci tak zależy, ona może by zwątpiła i zmieniła front, więc może Ty jej mów, że faktycznie rozwód byłby dobrym rozwiązaniem, bo z nią nie da się żyć. 

1 godzinę temu, Yonka1717 napisał:

Dziękuję za taki spokój psychiczny, gdy z lęku o awanturę, ukrywasz kontakt z własną matką. Czy Ty nie widzisz, że zupełnie niczego nie osiągnąłeś?

Zawsze jakiś jest, jej do wiadomości nie jest potrzebna ta informacja, choć ja nie sobie wyobrażam, żeby tak robić, ale moja koleżanka ma takiego głupiego, zaciętego męża, że ukrywa kontakt z siostrą, żeby nie wysłuchiwać gadania, ma więcej sióstr, to może jej tak to nie przeszkadza, choć też należy do osób zbyt podporządkowanych rodzinie. 

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...