Skocz do zawartości
Forum

Pije, partnerka wprowadziła się z dzieckiem. Proszę o wszystkie rady


Gość Jacek-30_placek

Rekomendowane odpowiedzi

Monary.. tam wlasnie chodzi o wyzbydzie sie poczucia swoje "wspanialisci". Wiec nie przyjezdzasz i nie traktuja cie: "o ksiaze przyjechal" Znam dwie osoby po monarze i to jest moj ogromny szacunek. Ja te osoby respektuje, maja jakis rodzaj rangi. Jak cos mowia to ja slucham, bo wiem ze tego doswiadczenia nie mam. Nie wspominajac ze wyjscie juz z takich tematow jak heroina, to jest to ogromny, ogromny juz  wysilek.

Nieporownywalny z niczym. To jest realne odbicie do dna. I decyzja ok, odbjam sie..i caly ten wysilek.

Poznalam tez alkoholika takiego wlasnie po terapiach meetingach. To tez jest juz inna klasa czlowieka.

Pokora. Czy wyleczeni alkocholicy maja  pokore.Szorowali twarza podloge, dna,  wiedza, widzieli jak to jest. Nie zawsze sa porobieni, bo terapia uzaleznien osobowosciowo tam nie rozpracowuje, nie to jest jej celem..

To daje duze uziemienie. To doswiadczenie odarcia z godnosci... Bycie w nim i przetrwanie mimo to. Dlatego wiary, wchodza tu wrecz naturalnie."Stary jestes na dnie , zobacz to". I od tego zaczyna sie praca. Odnawiam sie.

Ale wiele osob udaje. I ich terapia nie zaczyna sie nigdy.

 

 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Jacek-30_placek napisał:

O ten szacunek mi chodziło

Zauważ ile już razy piszesz, że zależy Ci na szacunku  wobec siebie, ale dziwnie jakoś wobec partnerki o szacunku zapomniałeś... 

 

Godzinę temu, Gość Jacek-30_placek napisał:

Muszę dać radę. Nie wiem, jak będzie, ale muszę się zawziąć i wytrzymać, bo kuźwa nie mam 15 lat, zeby alko mna rządził.

Dokładnie. Dobrze, że chociaż wszystko rozumiesz. 

Odnośnik do komentarza
Gość Jacek-30_placek

Za księcia się nie uważam. Nie mam też poczucia wspaniałości czy wyjątkowość. Ale szacunek to się każdemu należy. A niejednokrotnie czytałem/słyszałem, że w monarze jest bardzo nieciekawie. Napisałem do Margo, bo widziałem w innym wątku, że ma syna uzaleznionego, a najlepsza wiedza to ta od ludzi, którzy coś liznęli w temacie. 

Odnośnik do komentarza
Gość Jacek-30_placek

Ciężko powiedzieć. Wcześniej był też alkohol i nie tylko, norma na imprezach. Tak poza zdarzało się, ale naprawdę rzadko. Właściwie sam nie potrafię odpowiedzieć, dlaczego zaczął pojawiać się codziennie. Paradoksalnie kiedyś wręcz nienawidzilem alkoholu, przez ojca który walił w weekendy i urlopy- zresztą wspominałem już o nim. 

Nie traktuje dzieci jako świętości (co to w sumie mialoby znaczyc?), ale swoje dziecko kocham. No i nie chciałbym, zeby corka w jakikolwiek sposób miala spaczoną psyche czy coś. Jej nigdy nic nie zrobiłem ani nic. 

A co do tego szacunku- jak kogoś gówno obchodzi szacunek, to nie jest dobrze. Jak ktoś traktuje mnie jak śmiecia czy w pewien sposób okazuje mi pogardę, to mogę go  równie dobrze załadować w pysk tak, że potraci zęby. Dlatego jak zdarzają się terapeuci patałachy,  traktujący uzależnionych z góry, to jedyne co mogę, to napluć im w mordy. I jakby taki kotan żył, to chciałbym się z nim spotkać twarz w twarz. 

Muszę wytrzymać. Koniec Z alkoholem. I mam nadzieję że się uda 

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość Jacek-30_placek napisał:

Muszę wytrzymać. Koniec Z alkoholem. I mam nadzieję że się uda

Tak, jak będziesz w to wierzył i dasz radę sam z tego wyjść, będzie super. Są tacy, co sami, swoim postanowieniem przestają pić na dobre. Oby Ci się udało, jesteś młody, całe życie przed Tobą i od Ciebie zależy czy je zmarnujesz czy nie. 

Ważne też, żeby do nałogu nie wrócić, pod wpływem chwili czy stresu. Czyli, ani kropli. 

Mów sobie, że więcej żadnego g.... nie bierzesz. 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Jacek-30_placek

Może inaczej: koniec z codziennym chlaniem.  Wypicie sporadycznie czy na spotkaniu jakimś to nie koniec świata. Moje życie może rozwalić codzienne picie, bo wtedy mogę pewnie zapomnieć o dziecku. 

Jednego się tylko boję, o czym poniekąd wspomniał jeden z forumowiczów: że partnerka za nic w świecie mi nie uwierzy i będzie robiła problemy z widywaniem się. Tego się obawiam. Bo jej chodziło o ogarnięcie się w tym sensie, że pójdę na leczenie jakieś. A tego teraz nie zrobię. 

Odnośnik do komentarza

Powiem ci, że to jest trochę dziwne ten twój ośli upór, przed zwykłą wizytą w poradni. Jesteś młody,  a kierujesz się stereotypami. Czasy się zmieniły i teraz uzależnienia wszelkiego typu są tak powszechne, że ludzie nie traktują je ,w kategorii wstydu ,czy stygmatu. W twoim myśleniu jest pułapka taka, że nie wiesz czy mechanizm uzależnienia juz sie pojawił i gdy po jakimś czasie abstynencji,  dojdziesz do wniosku, że jedno piwo ,to żaden dramat ,cały mechanizm może zostać ponownie uruchomiony .

Druga sprawa to rodzina . Otóż gwarantuje ci że żona ,nie uwierzy w twoją cudowną przemianę i ma ku temu realne powody.  Gdybyś miał twarde argumenty w postaci tego, że nie pijesz juz i chodzisz na terapię, to ona uzna, że faktycznie podjąłeś konkretne kroki w tym kierunku i zobaczy, że naprawdę ci zależy na zmianie i ratowaniu rodziny. Kobiety chcą konkretów, a nie obietnic. 

Bez tego...gdyby ona się zawzięła i nie pozwoliby widywać ci się z córką ,a ty poszedł byś do sądu, o ustalenie kontaktów, to sąd pierwsze co, to zleci biegłym badanie, czy jesteś alkoholikiem i zapyta cie jakie kroki podjąłeś w sprawie leczenie, skoro alkohol jest powodem rozpadu związku i odmowy matki,na widzenia z dzieckiem. Czy twoim zdaniem będzie to mniejszy wstyd i upokorzenie. ?

Wielu alkoholików o tym wie i z góry zapisuje się dla picu na terapię, czy idzie na 6 tyg do ośrodka, żeby mieć w sądzie papiery bo wiedzą, że bez  tego są na przegranej pozycji. 

Dlatego rozważ ,jakie masz szansę u swojej kobiety na dogadanie się, bo ty znasz ja najlepiej i wiesz ,na co ona pójdzie, a na co nie. Mnie ona wygląda na zdecydowaną osobę, której kitu nie da się wcisnąć.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Jacek-30_placek napisał:

Może inaczej: koniec z codziennym chlaniem.  Wypicie sporadycznie czy na spotkaniu jakimś to nie koniec świata. Moje życie może rozwalić codzienne picie, bo wtedy mogę pewnie zapomnieć o dziecku. 

Jednego się tylko boję, o czym poniekąd wspomniał jeden z forumowiczów: że partnerka za nic w świecie mi nie uwierzy i będzie robiła problemy z widywaniem się. Tego się obawiam. Bo jej chodziło o ogarnięcie się w tym sensie, że pójdę na leczenie jakieś. A tego teraz nie zrobię. 

Wiesz Jacek, alkoholicy to kłamcy. Nie dość że oszukują rodzinę to jeszcze sami siebie. Masz problem z alkoholem i mówisz o sporadycznym piciu. Sam sobie nie poradzisz. Jak nawet nie będziesz pił codziennie a co 2 dzień to nic ci to nie da. Alkoholicy w pewnym momencie szukają mozliwości żeby sie napić. Tym pisaniem że sporadycznie, że sobie nie rozwalisz życia jak na spotkaniu wypijesz...Serio, ty się sam uspokajasz i okłamujesz takim gadaniem że sobie dasz radę. Ja uważam że mozesz sie powstrzymywac tylko na poczatku a za jakiś czas nie wytrzymasz. W sumie nie zdziwiłabym się gdyby twoja partnerka wcale nie uległa. Chyba że zacząłbyś faktycznie chodzić na spotkania. Nie robisz tego i partnerka jest mądra bo wie że ty sam sobie z tym nie poradzisz. Dopóki nie przestaniesz gadać, a zaczniesz robić i potraktujesz problem serio wtedy pewnie partnerka będzie cię wspierała. Ale teraz uważam że dobrze zrobiła. Teraz twój wybór. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
19 godzin temu, Gość Jacek-30_placek napisał:

Za księcia się nie uważam. Nie mam też poczucia wspaniałości czy wyjątkowość. 

Tak ale  cierpisz na ten sam  problem co obsrany koles pod budka z piwem.

I dlatego nie chcesz isc sie leczyc, bo boisz sie ze go tam spotkasz i bedziesz musial z nim gadac...a to przeciez nie Twoje towarzystwo.

 No juz Twoje - witaj JackuPlacku ?

 

8 godzin temu, Gość Jacek-30_placek napisał:

 

A co do tego szacunku- jak kogoś gówno obchodzi szacunek, to nie jest dobrze. Jak ktoś traktuje mnie jak śmiecia czy w pewien sposób okazuje mi pogardę, to mogę go  równie dobrze załadować w pysk tak, że potraci zęby. Dlatego jak zdarzają się terapeuci patałachy,  traktujący uzależnionych z góry, 

Sam sie tak trakturajesz, diprowadziwszy sam siebie do sponiewierania i rozbicia rodziny. Twoje uzaleznienie traktuje Cie jak gowno.

Terapeuci musza sie niezle nagimnastykowac by pacjent porzucil swoje wizje i zobaczyl ze ma jednak sheety problem. No nie patyczkuja sie, jak ktos zbyt dlugo gada farmazony, ze wszystko pod kontrola.

Odnośnik do komentarza
Gość Jacek-30_placek
3 godziny temu, Gość Agu napisał:

Tak ale  cierpisz na ten sam  problem co obsrany koles pod budka z piwem.

...a to przeciez nie Twoje towarzystwo.

 No juz Twoje - witaj JackuPlacku ?

 

No jednak nie. Ciut bys się zdziwiła, gdybys mnie zobaczyła, bo tak jakby daleko mi do żula spod monopola czy Polaka szaraka,a tym bardziej - alkoholika. Więc obsrany koles spod budki z piwem to nie moje towarzystwo.

Nie chodzi o patyczkowanie się czy cackanie - tylko o SZACUNEK do człowieka jako takiego. A nie sprowadzanie do parteru, bo masz problem.

Nie robię imprez co tydzień. Czasem przez dłuższy czas nic, bo już nie jestem 20-latkiem, swoje się wybawiłem i jakos potrzeby ostrego imprezowania nie mam. Więc to by było sporadyczne wypicie czegos. Tak na co dzień żeby NIC, kompletnie NIC.

 

Ale, niestety, możecie mieć racje z tym, ze partnerka nie odpusci. Zawzięła się ostro, a wiem, że w tym wypadku nie podaruje mi, bo nie chodzi tylko o nas i życie pod jednym dachem, ale też o dziecko. Jej zdrowie i spokój psychiczny to jedno, ale głównie o córkę tutaj się rozchodzi i stąd jej wyprowadzka i ultimatum.

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, Gość Jacek-30_placek napisał:

No jednak nie. Ciut bys się zdziwiła, gdybys mnie zobaczyła, bo tak jakby daleko mi do żula spod monopola czy Polaka szaraka,a tym bardziej - alkoholika. Więc obsrany koles spod budki z piwem to nie moje towarzystwo.

 

No ale wasza choroba jest ta sama i leczy sie ja podobnie.

9 godzin temu, Gość Jacek-30_placek napisał:

 

. A nie sprowadzanie do parteru, bo masz problem.

No wlasnie usiluje Ci wytlumaczyc ze Twoj alkocholizm sprowadza Cie do parteru, a Ty probujesz udawac ze nie masz problemu tylko nie wiem zona ma problem, bo nie rozumie ze powinna do Ciebie wrocic.

Odnośnik do komentarza
Gość Jacek-30_placek
5 godzin temu, Gość Agu napisał:

No ale wasza choroba jest ta sama i leczy sie ja podobnie.

No wlasnie usiluje Ci wytlumaczyc ze Twoj alkocholizm sprowadza Cie do parteru, a Ty probujesz udawac ze nie masz problemu tylko nie wiem zona ma problem, bo nie rozumie ze powinna do Ciebie wrocic.

Jaka choroba? Chory nie jestem. 

Nie mówię, że powinna już w tej chwili wrócić. Rozumiem ja, że odeszła i wzięła dziecko, bo było różnie w domu. Nie, zadowolony nie jestem, ale wiedziałem, ze jej nie zatrzymam. Chciałbym, zeby mi uwierzyła, ze dam rade wytrzymać bez terapii, ze nie bede chlal, bo zalezy mi na niej i córce. Ale to jest osoba, która zawsze wszystko chce konkretnie i najlepiej na 100 procent, żeby miec większą  pewność, więc boję sie, że dupa będzie z mojego planu. I nie wiem, ja ją przekonać, żeby dała mi szanse. 

Odnośnik do komentarza

Jacek, daj znać czy coś ci odpisali w sprawie twojego problemu. I odpowiadając na :

2 godziny temu, Gość Jacek-30_placek napisał:

I nie wiem, ja ją przekonać, żeby dała mi szanse. 

podejrzewam że jeżeli nie pójdziesz na terapię to partnerka z dzieckiem mogą wcale nie wrócić. Więc nie bardzo masz możliwość jakiegoś ruchu. Podejrzewam też że "na słowo" ci nie uwierzy. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
28 minut temu, Gość Loraine napisał:

Podejrzewam też że "na słowo" ci nie uwierzy

Tym bardziej, że już nie raz pewnie obiecywałeś "poprawę". 

Jedyny sposób, żeby ją przekonać, jest "papier", że zakończyłeś terapię. 

Ja nie wiem czemu się tego boisz jak diabeł święconej wody, swoim wyglądem i zachowaniem sprawisz, że będą Cię traktowali z szacunkiem, na którym tak Ci zależy. 

Ale wydaje mi się, że Ciebie tak kręci bycie pod wpływem i lubisz alko jak słodkie mleko, dlatego tak uciekasz od terapii, bo chcesz popijać. A skoro tak, to musisz pożegnać się z odwykiem, tym samym z byciem razem z partnerką i dzieckiem. Masz dwa wyjścia, nie ma tu półśrodków. 

A wstyd sobie wkręcasz. Bo wstyd to kraść, a nie odwyk. 

Odnośnik do komentarza
Gość Jacek-30_placek

Pójdę do tej cholernej poradni. Juz wczesniej sprawdzałem, gdzie tu, gdzie mieszkam, są takie. Idę bardziej dla świętego spokoju i dla partnerki niż dla siebie. Bo sam dla siebie bym nie poszedł na pewno. Ktoś napisał, że to dziwne, że się wstydzę, bo jestem młody- poważnie? To jak już jestem młody to się niczego mam nie wstydzić? To chyba tak nie działa. A ten wstyd jest silniejszy ode mnie. KAŻDY sie czegos wstydzi. 

Odnośnik do komentarza
35 minut temu, Gość Jacek-30_placek napisał:

KAŻDY sie czegos wstydzi. 

Niekoniecznie, trzeba tak postępować w życiu, żeby się nie wstydzić tego co robimy czy mówimy. 

Ciekawe, że wstydem nie jest picie czy nie szanowanie partnera/ki ? 

Odnośnik do komentarza

Wstyd zwiazany jest z samoodslanianiem sie.  Mozemy wstydzis sie czegos przed innymi , a nawet przed samym soba, czyniac wtedy jakies sprawy trudne do samouswiadomienia sobie.

Wstyd przed pojsciem do takiego osrodka to wstyd przed innymi  , ze obraz nas samych w oczach innych zostanie naruszony. To jest troska o wizerunek...tylko.

Rzeklabym, ze ludzie odczuwaja wstyd na glebszych pokladach... Gdy odslaniaja swoje delikatne potrzeby, zranienia, niedoskonalosci..czy upokorzenia, przez lis lub innych. Odslaniaja sie i boja sie czy zostana przyjeci.

Ty po prostu chcesz trzymac swoj dotyczczasowy swiat w ryzach mimo ze on Ci sie i tak juz posypal.

A to ze zona Cie zostawila przez chlanie to nie wstyd? ("...a bo mozna przeciez cos wymyslec , ze bylo inaczej")

Odnośnik do komentarza
Gość Jacek-30_placek

Kawa: tak, codziennego picia piwska też się wstydzę - dlatego zmieniałem sklepy, żeby sprzedawcy się nie pokapowali, że to ten, co wali codziennie. Ale czy to znaczy, że pójscie do osrodka powinienem potraktować jakos cos lajtowego i zupełnie bez wstydu? Nie. Bo mnie wręcz rozpier..... wstyd taki wewnętrzny, że mam isc i powiedzieć: najprawdopodobniej mam problem z alko i chyba potrzebuje pomocy. Na samą mysl o tym mi słabo, ale nie mam wyboru, jak chce jeszcze mieć kontakt z dzieckiem czy partnerką. Bo dotarło do mnie, że własnie na samo słowo na bank mi nie uwierzy, bo mówić każdy może.

Nie wiem, jak będzie, jak tam pójdę, ale już wiem, że dobrze prawie na pewno nie.

 

A nie uwierzę w człowieka, który zawsze był super i hiper swiety i nigdy przenigdy nie zrobił/powiedział czegos, czego się poźniej wstydził.

Odnośnik do komentarza
19 minut temu, Gość Jacek-30_placek napisał:

. Bo mnie wręcz rozpier..... wstyd taki wewnętrzny, że mam isc i powiedzieć: najprawdopodobniej mam problem z alko i chyba potrzebuje pomocy. 

 

 

Przeciez z tym alkocholizmem nie chodzi ze  ojej...o zle nawyki. czlowiek zaczyna sobie z czyms nie radzic i zwyczajnie zaczyna to zapijac. A potem jest juz w ciagu i nie pamieta od czego sie zaczelo...( Co bylo za trudne, i czego nie chcial czuc...)

"wsztstko pod kontrola" - mantruje

A wstyd jest pierwsza rzecza  o ktorej dobrz zaczac gadac...przed otworzeniem calej reszty.

.

Odnośnik do komentarza

Jedyne co mi sie jeszcze nie podoba, ze Ty nie masz motywacji wewnetrznej, nie idziez tam dla siebie rozwiazac klopoty, (ale  tylko bo zona cos ... No chyba ze to poki co przykrywka na ten wstyd).

Tak czy siak dojdz do drzwi tego osrodka poki co..

Odnośnik do komentarza
44 minuty temu, Gość Jacek-30_placek napisał:

Kawa: tak, codziennego picia piwska też się wstydzę - dlatego zmieniałem sklepy, żeby sprzedawcy się nie pokapowali, że to ten, co wali codziennie. Ale czy to znaczy, że pójscie do osrodka powinienem potraktować jakos cos lajtowego i zupełnie bez wstydu? Nie. Bo mnie wręcz rozpier..... wstyd taki wewnętrzny, że mam isc i powiedzieć: najprawdopodobniej mam problem z alko i chyba potrzebuje pomocy. Na samą mysl o tym mi słabo, ale nie mam wyboru, jak chce jeszcze mieć kontakt z dzieckiem czy partnerką. Bo dotarło do mnie, że własnie na samo słowo na bank mi nie uwierzy, bo mówić każdy może.

Nie wiem, jak będzie, jak tam pójdę, ale już wiem, że dobrze prawie na pewno nie.

Cześć Jacek. Wstydzisz się, Ale pomyśl - gdybyś nie zminiał sklepu i kupował alkohol tylko w tym jednym, to wtedy czułbyś wstyd tylko dlaczego? Dlatego że kupujesz w jednym miejscu alkohol (co robią ludzie od czasu do czasu własnie w swoim wybranym sklepie lub najbliższym i tym samym), czy dlatego że ludzie którzy tam także kupują i sprzedają by o tobie pomysleli "Pijak", "alkoholik"? Tak robią alkoholicy którzy się ukrywają. Ale przez takie akcje jak chowanie alkoholu, czy zmienianie sklepów żeby nikt nie pomyślał sobie o tobie i nie powiedział że ten to pijak są dla alkoholików normą. Co więcej alkoholicy udają np przed rodziną że mniej piją chowając po domu butelki albo puszki po piwie czy czymś innym. Matka mojego znajomego od lat pije. Kiedyś się tak uchlała że nie była w stanie mówić składnie. Ludzie bogaci. I co z tego jak ona obiecywała, mówiła że tylko od czasu do czasu (od czasu do czasu było już w pewnym momencie codziennie, a z czasem nie potrzebowała nikogo żeby się nawalić). Któregoś razu oprózniła butelkę wódki ale nie chciała żeby się mąż poznał. On wiedział że ona pije, nie był jednak w stanie powiedzieć na ile już jest to poważne, a ona nie chciała iść na leczenie. Jak mąż wrócił chyba z pracy, to ona do tej opróznionej butelki wlała wodę bo nie zdążyła pojechać do sklepu bo nową wódkę. Maż i tak widział że ona zachowuje się już dziwnie. U niej nawet po butli wódki nie widać było że coś jest nie tak, że się chwieje, ale czuć było i zachowywała się bardzo miło, gotowała, sprzatała, prała. Serio, norma. Z tym że mąż się poznał że ona tak robi. Zaczął sie bardziej interesować tym ile ona pije. I były awantury, kłotnie, prośby nawet jej rodziców. W końcu skończyło sę na tym z nią że ją zaszyli. Nie pamiętam ale chyba to sobie kilka razy wydłubała. teraz wiem że się uspokoiła, i jest zaszyta. Ale wszystko zaczynało się od imprez, od popijania od czasu do czasu. Oni byli super rodziną, szczęśliwi, ten mąż w niej zakochany na zabój. Ona w nim. Dzieci. I co z tego. Żeby sobie zdać sprawę z tego że jest jednak problem z alkoholem trzeba się albo stoczyć na samo dno, albo w końcu się połapać (tak jak ty teraz) że trzeba działać. I nie ma bata, sam sobie z tym nie poradzisz.Alkoholików frustruje i generalnie wkurza zawsze jak im się o tym mówi. Wtedy można usłyszeć "ja nie jestem alkoholikiem, ja piję ale tylko od święta i bardzo rzadko i mało na jakiś imprezach". Alkoholik nigdy sie nie przyzna że jest alkoholikiem. Co najwyżej gdy rodzina nalega można usłyszeć "no mam problem, ale  zasadzie ja nad tym panuję".
Jacek, idź na terapię i sam zrób to nie tylko dla rodziny ale przede wszystkim dla siebie. Wiesz co  jest w tym wszytkim najważniejsze, to że idąc tylko dlatego aby partnerka wróciła z dzieckiem i tak nie daje ci gwarancji że przestaniesz pić jeżeli nie będziesz chciał. Bo możesz iść  na terapię, tam zaczniesz słuchać, rozmawiać z czasem. Ale przyjmij to do siebie bardzo mocno że alkoholicy często przychodząc ot tak żeby udowodnić innym że nie mają problemu, po terapii wracają do picia. I to nie zalezy od terapii, ale od samych alkoholików. Wtedy alkoholicy często na zawsze tracą najbliższych. Życzę ci jak najlepiej. Życzę ci żebyś przełamał się i własnie na terapii z czasem wyzbył wstydu. Tam są różni alkoholicy, tacy którym ratowano życie nie raz, i tacy którzy piją codziennie piwo i robią awantury, albo są tacy którzy mają ciąg alkoholowy. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość Jacek-30_placek

Tak, tak sam dla siebie bym nie poszedł. Bo nie chce i uważam, że sam dam radę to ogarnąć. Czyli że dam  radę nie pić bez pomocy psychoterapeutów.  

Ale wiem, że stoję na przegranej pozycji, bo jak partnerka nie zobaczy, że coś konkretnego robię (na słowa nie uwierzy), to kopnie mnie w dupe na amen  

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...