Skocz do zawartości
Forum

Czemu to ciągle za mną się ciągnie?


Gość Paulina

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. 

Dowiedziałam się o tym forum przez przypadek i mam nadzieję, że znajdą się osoby, które podzielą się swoim doświadczeniem i swoimi mądrymi radami. Zdecydowałam się tu napisać, bo szukam wsparcia. 

Otóż zacznę od początku. Rok temu rozstałam się z facetem z którym byłam długi czas. Niestety nie wyszło nam. Próbowałam ułożyć sobie życie bez niego, zapomnieć o nim i zacząć wszystko od nowa sama lub z kimś innym, niestety nie potrafię tak. Na początku jakoś wychodziło, ale wystarczyły złe dni, że wszystko do mnie wracało, pojawiała się coraz większa tęsknota, wracaly wspomnienia, mile chwile spędzone z byłym i to wszystko czego mi teraz brakuje. Nie umiem zaangażować się w nową relację z kimś innym, bo ukradkiem cierpię, płaczę że on nie ma takich cech jak mój były, że próbuje sobie przetłumaczyć, że każdy jest inny, ale mam wrażenie, że we mnie jest jakaś blokada która nie pozwala "rozbić" zajętego serca. Wiem, że nie do końca pogodziłam się z rozstaniem i wiem, że już nigdy nie będzie powrotu. Tylko teraz mam pytanie, jak mam pozbyć się tych wspomnien, obrazów wspólnych chwil i wyleczyć się z tego rozstania. Minął już rok, to chyba wystarczająco czasu, żeby wziąć się w garść. Czy to prawda, że prawdziwie można kochać tylko raz? Czy ja jeszcze będę potrafiła kogoś innego pokochać? Kiedy ta żałoba się skończy? Chodzę do psychologa, ale byłam na trzech wizytach i na razie nie widzę jakiejkolwiek poprawy. Ona stwierdziła, że mam depresję. Ale ja wcześniej na to nie chorowałam. Proszę, czy ktoś może podzielić się swoim doświadczeniem. Chciałabym wiedzieć co powinnam zrobić, jak działać, żeby wyleczyć się z tej miłości i zacząć żyć jak normalny człowiek? 

Odnośnik do komentarza
28 minut temu, Gość Paulina napisał:

Wiem, że nie do końca pogodziłam się z rozstaniem i wiem, że już nigdy nie będzie powrotu. Tylko teraz mam pytanie, jak mam pozbyć się tych wspomnien, obrazów wspólnych chwil i wyleczyć się z tego rozstania. Minął już rok, to chyba wystarczająco czasu, żeby wziąć się w garść. Czy to prawda, że prawdziwie można kochać tylko raz? Czy ja jeszcze będę potrafiła kogoś innego pokochać? Kiedy ta żałoba się skończy? Chodzę do psychologa, ale byłam na trzech wizytach i na razie nie widzę jakiejkolwiek poprawy. Ona stwierdziła, że mam depresję.

Cześć Paulina, Wspomnień się nie pozbędziesz, z czasem będą gdzieś nikły, ale te najważniejsze wspomnienia zachowasz. Ludzie po latach czasami wracają do wspomnień. To normalne. Natomiast ty widzisz że nie pogodziłaś się z rozstaniem. Po roku nadal nie umiesz ruszyć do przodu i dobrze zrobiłes że chodzisz do psychologa, uważam że psycholog ma rację. Z tym że to dopiero twoja 3 wizyta. Po tak króciutkim czasie nie będziesz widziała jeszcze poprawy. Pewne kwestie zwiazane z tobą, z byłym partnerem musisz przepracować i poświecić na to więcej czasu, także cierpliwości. Jeżeli to depresja to musisz uzbroic się w cierpliwość i chodzić na terapię. Załoba się skończy kiedy sobie uświadomisz co jest tak naprawdę teraz dla ciebie najwazniejsze. Czy chcesz żyć przeszłością i stać w miejscu, czy jednak chcesz ruszyć dalej i zobaczyć że ty nie skończyłas sie w momencie rozstania. Że masz przed sobą inne mozliwości, np .poznania innych wartościowych ludzi, poznania innego partnera z którym będziesz szczęśliwa. Ale to zalezy od ciebie. Jeszcze pytasz czy prawdziwie można kochac tylko raz...Myślę że każdego kocha się inaczej, z czasem dochodzimy do wniosku że te zwiazki które były to były zauroczenia i miłości, a dopiero kolejny zwiazek gdzie ma się przy sobie tą odpowiednią osobę to wie się że to jest ta miłość z która chce się spędzić zycie. Dla jednych wydaje się że to tylko ta pierwsza, a dla niektórych ta jedyna miłość przychodzi po kolejnych związkach wmktórych też było zaangazowanie, jakieś wielkie uczucie ale nie koniecznie było to ta jedyna miłość. Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Paulina, rozstania chyba prawie zawsze są bolesne i trudne. 

Napisałas ze wam nie wyszło więc powód był do tego by sie rozstac. Zapewne skoro zwiazek byl długi to probowaliscie wiele razy sie dograc i staraliscie sie zeby wyszlo. 

Niestety na sile nic nie wyjdzie. Zwlaszcza w milosci. Widocznie nie byliscie sobie na tyle bliscy i dobrze dobrani zeby relacja byla trwala. 

Pomimo ze mial cechy ktore ci odpowiadały to nie bylo to. Czemu wiec nie pomyslisz o negatywach jego i temu dlaczego jednak nie wyszło? Tylko teraz po roku partnera wybielasz, załujesz ze go nie ma, placzesz?

Kazdy jest inny ale kazdy ma zalety. Inny facet nie bedzie jak byly ale bedzie mial inna wspaniala ceche ktorej tamten nie mial. Czemu tak o tym nie pomyslisz? 

Twoj byly nie jest jedynym na swiecie. A ty masz prawo do szczescia i tego by sie ukladalo.

Widocznie rok to wciaz za malo by nie bolalo. Poza tym ty ciagle o tym myslisz wiec tak szybko ci nie przejdzie.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
44 minuty temu, Gość Loraine napisał:

Cześć Paulina, Wspomnień się nie pozbędziesz, z czasem będą gdzieś nikły, ale te najważniejsze wspomnienia zachowasz. Ludzie po latach czasami wracają do wspomnień. To normalne. Natomiast ty widzisz że nie pogodziłaś się z rozstaniem. Po roku nadal nie umiesz ruszyć do przodu i dobrze zrobiłes że chodzisz do psychologa, uważam że psycholog ma rację. Z tym że to dopiero twoja 3 wizyta. Po tak króciutkim czasie nie będziesz widziała jeszcze poprawy. Pewne kwestie zwiazane z tobą, z byłym partnerem musisz przepracować i poświecić na to więcej czasu, także cierpliwości. Jeżeli to depresja to musisz uzbroic się w cierpliwość i chodzić na terapię. Załoba się skończy kiedy sobie uświadomisz co jest tak naprawdę teraz dla ciebie najwazniejsze. Czy chcesz żyć przeszłością i stać w miejscu, czy jednak chcesz ruszyć dalej i zobaczyć że ty nie skończyłas sie w momencie rozstania. Że masz przed sobą inne mozliwości, np .poznania innych wartościowych ludzi, poznania innego partnera z którym będziesz szczęśliwa. Ale to zalezy od ciebie. Jeszcze pytasz czy prawdziwie można kochac tylko raz...Myślę że każdego kocha się inaczej, z czasem dochodzimy do wniosku że te zwiazki które były to były zauroczenia i miłości, a dopiero kolejny zwiazek gdzie ma się przy sobie tą odpowiednią osobę to wie się że to jest ta miłość z która chce się spędzić zycie. Dla jednych wydaje się że to tylko ta pierwsza, a dla niektórych ta jedyna miłość przychodzi po kolejnych związkach wmktórych też było zaangazowanie, jakieś wielkie uczucie ale nie koniecznie było to ta jedyna miłość. Pzdr.

Dzięki za Twoją odpowiedź. Dużo ona daje mi do myslenia. Tylko zastanawiam się, czy jeśli przy pierwszym (bo niestety albo stety on był pierwszym moim facetem) czujemy się sobą, czujemy, że to jest ten jedyny, czujemy, że lepszego nie znajdziemy, aż nagle wszystko się rozpada i jak uwierzyć, że może nas spotkać jeszcze miłość z kimś innym? Jak po takim związku zaangażować się w coś nowego? Człowiek od razu myśli, że lepszego nie znajdzie, bo przecież ten był dobry i kochany, bo przecież przy tym czuliśmy się tak naprawdę sobą, bo przecież on był naszą najlepszą i jedyną bratnią duszą i jak uwierzyć, że ktoś inny może być taki sam? Być takim naszym najlepszym przyjacielem i bratnią duszą? Tego nie potrafię zrozumieć i może dlatego nie umiem wejść w nowe relacje, bo nie umiem uwierzyć, że mogę spotkać jeszcze dobrego i wartościowego człowieka.

Odnośnik do komentarza
50 minut temu, laurette napisał:

Paulina, rozstania chyba prawie zawsze są bolesne i trudne. 

Masz rację. Jeśli ktoś kogoś kocha i z nim przestaje być to bardzo to boli.

Cytat

Napisałas ze wam nie wyszło więc powód był do tego by sie rozstac. Zapewne skoro zwiazek byl długi to probowaliscie wiele razy sie dograc i staraliscie sie zeby wyszlo. 

Był powód i dlatego się rozstaliśmy. Ogólnie świetnie się ze sobą dogadywaliśmy, ale pod koniec związku przestaliśmy się rozumieć, zaczęliśmy dużo się kłócić, myślałam, że to minie, że będzie jak dawniej, ale niestety zaczęło być coraz gorzej, było brak zrozumienia, zaczęliśmy od siebie się oddalać itp. Wiem, że przerwa nic by tu nie dała, bo już mieliśmy przerwę dwu tygodniową i po niej było ok, ale z czasem znów pojawiły się kłótnie, wątpliwości itp.

Cytat

Niestety na sile nic nie wyjdzie. Zwlaszcza w milosci. Widocznie nie byliscie sobie na tyle bliscy i dobrze dobrani zeby relacja byla trwala. 

Właśnie, że byliśmy dobrze do siebie dobrani, ale niestety nasz związek nie przetrwał próby czasu. Byliśmy ze sobą długo i dobrze się dogadywaliśmy, nawet czasami bez słów, no ale z czasem nie wyszło i to cholernie boli.

Cytat

Pomimo ze mial cechy ktore ci odpowiadały to nie bylo to. Czemu wiec nie pomyslisz o negatywach jego i temu dlaczego jednak nie wyszło? Tylko teraz po roku partnera wybielasz, załujesz ze go nie ma, placzesz?

Myślisz, że ja tak nie próbowałam? Właśnie, że próbowałam, nawet na kartce sobie rozpisałam jego wady, ale wiesz co mi wyszło w tych rozpiskach? Więcej zalet niż wad. Próbowałam sobie przypomnieć kiepskie i złe sytuacje w związku, ale nie wiem dlaczego mój mózg mi przywołuje te dobre chwile, to czego najbardziej mi teraz brakuje, to za czym tak bardzo tęsknie i za kim.  

Cytat

Kazdy jest inny ale kazdy ma zalety. Inny facet nie bedzie jak byly ale bedzie mial inna wspaniala ceche ktorej tamten nie mial. Czemu tak o tym nie pomyslisz? 

Próbuję, uwierz mi, ale od razu widzę same negatywy, próbuje do siebie przemówić, że przecież każdy jest inny, ale ciężko jest oszukać serca, ciężko przestać myśleć o facecie którego tak bardzo kochałam, który był moją ostoją i motywacją. Nie umiem się odnaleźć w nowej rzeczywistości, w nowej ja. Mam wrażenie, że te ''Ja" już umarła razem z tym związkiem. Sama widzę, że jestem inną osobą. W związku byłam szczęśliwa, byłam sobą, byłam odważna i ciepła, wiedziałam co jest dla mnie ważne, a najistotniejsze jest to, że zaczęłam w końcu się kochać i akceptować taką jaką jestem (bo jestem osobą, która ma kompleksy, która nie wierzyła w siebie i w to, że zasługuje na szczęście) i teraz te wszystkie negatywne cechy wróciły.

Cytat

Twoj byly nie jest jedynym na swiecie. A ty masz prawo do szczescia i tego by sie ukladalo.

Widocznie rok to wciaz za malo by nie bolalo. Poza tym ty ciagle o tym myslisz wiec tak szybko ci nie przejdzie.

Masz rację, zgodzę się z Tobą. Tylko widzisz ja naprawdę staram się szukać zajęcia, zapisałam się na fitness, spotykam się z koleżanką, a te wszystkie myśli o nim wracają jak bumerang. Wystarczy miejsce, jakaś chwila czy piosenka, która mi o nim przypomina. I jak w takiej sytuacji oszukać mózg? Powiedzieć, żeby wyrzucił go ze swojej pamięci, że ja chcę od nowa żyć, że chcę być znowu szczęśliwa, że ja chcę znów się uśmiechać i iść do przodu. Ale jeśli ktoś był w podobnej sytuacji to wie jak to cholernie boli, jak ciężko oszukać serce i mózg.  

Odnośnik do komentarza

 

Godzinę temu, Gość Paulina napisał:

Masz rację, zgodzę się z Tobą. Tylko widzisz ja naprawdę staram się szukać zajęcia, zapisałam się na fitness, spotykam się z koleżanką, a te wszystkie myśli o nim wracają jak bumerang. Wystarczy miejsce, jakaś chwila czy piosenka, która mi o nim przypomina. I jak w takiej sytuacji oszukać mózg? Powiedzieć, żeby wyrzucił go ze swojej pamięci, że ja chcę od nowa żyć, że chcę być znowu szczęśliwa, że ja chcę znów się uśmiechać i iść do przodu. Ale jeśli ktoś był w podobnej sytuacji to wie jak to cholernie boli, jak ciężko oszukać serce i mózg.  

Nie oszukasz. To jest fakt z Twojego życia. Długi fakt. I te wspomnienia, te twoje stany maja prawo być. Mają prawo się pojawiać. Być może nie zapomnisz o nim nigdy skoro była to prawdziwa miłość. 

Rzecz w tym byś sama uświadomiła sobie że to nie był facet dla Ciebie. Skoro nie wyszło to znaczy że sama miłość nie wystarczyła. Czasem niestety tak bywa. I twoje w tym zadanie by się z tą myślą oswoić i dalej iść przez życie. Bo nikt tego za Ciebie nie zrobi. Teraz Ty wybierasz jak dalej pokierujesz swoim życiem. Czy się z tego w końcu otrząsniesz czy będziesz rozpaczać niewiadomo ile.

Nie ludz się że sama się oszukasz. Tm nie jest błaha sprawa. To rozdział który świadomie musisz zamknąć. Pozdrawiam.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
20 minut temu, laurette napisał:

 

Nie oszukasz. To jest fakt z Twojego życia. Długi fakt. I te wspomnienia, te twoje stany maja prawo być. Mają prawo się pojawiać. Być może nie zapomnisz o nim nigdy skoro była to prawdziwa miłość. 

Prawdziwa miłość? Czy gdyby to była prawdziwa miłość to on chciałby być ze mną, bylibyśmy razem aż do śmierci? Czy jeśli z mojej strony była to miłość (bo akurat temu nie mogę zaprzeczyć) to już nigdy w nikim innym się nie zakocham, bo ciągle moje serce będzie zajęte? Pytam się, bo próbuję to zrozumieć jak Ty interpretujesz to co piszesz. Czy prawdziwej miłości może być kilka czy więcej może być zauroczenia? Czy prawdziwa miłość to ta jedyna i niepowtarzalna? Tak jak pisze Loraine o prawdziwej i jedynej miłości. Trochę to co piszesz odbiega od tego co próbuje wytłumaczyć mi Loraine. I zaczynam się w tym wszystkim gubić. 

20 minut temu, laurette napisał:

Rzecz w tym byś sama uświadomiła sobie że to nie był facet dla Ciebie. Skoro nie wyszło to znaczy że sama miłość nie wystarczyła. Czasem niestety tak bywa. I twoje w tym zadanie by się z tą myślą oswoić i dalej iść przez życie. Bo nikt tego za Ciebie nie zrobi. Teraz Ty wybierasz jak dalej pokierujesz swoim życiem. Czy się z tego w końcu otrząsniesz czy będziesz rozpaczać niewiadomo ile.

Nie ludz się że sama się oszukasz. Tm nie jest błaha sprawa. To rozdział który świadomie musisz zamknąć. Pozdrawiam.

Ale jak to zrobić? Przecież gdybym tylko wiedziała, to dawno już bym zamknęła ten rozdział, nie mam z nim kontaktu, staram się o nim nie myśleć, ale zaraz wspomnienia wracają, myśli jak nam było dobrze, jak mi było dobrze i to wszystko powoduje, że popadam w depresję. On jest szczęśliwy, ma nową panienkę, a ja nie umiem iść do przodu. 

Odnośnik do komentarza
21 minut temu, Gość Paulina napisał:

Trochę to co piszesz odbiega od tego co próbuje wytłumaczyć mi Loraine. 

Ja nie jestem Loraine. Ona ci pisze co uważa i mnie to nie interesuje. Ja z kolei pisze co uważam. Trochę z własnego doświadczenia Ci pisze. 

Nie musisz się absolutnie tym kierować. Ale skoro prosiłaś by ktoś się wypowiedział kto też to przechodził to stwierdziłam że odpisze.

Tak się składa że też miałam taki związek. I też było mi cholernie ciężko. Wówczas świat mi się zawalił i nie potrafiłam sobie poradzić za żadne skarby.

Uporałam się z tym tylko i wyłącznie przez wytłumaczenie sobie że to co robię jest chore i sama siebie niszcze w dodatku zamykając się na innych , być może fajnych, facetów. Poza tym przyszedł czas że byłam tak tym zmęczona że już rady nie dawałam. 

Jest też coś takiego że czasem jak upadniesz to już bardziej upaść nie możesz. I wtedy następuje jakiś przełom, zaczynasz rozumieć te błędy które popełniałaś i nie chcesz dłużej się męczyć. Ja tak miałam. Po tym załamaniu się podniosłam.

Zabrzmi to źle bo go znienawidziłam wewnętrznie ale, pomogło mi to bardzo.

Ty musisz znalezć swój sposób by o nim zapomnieć. I ja ci to próbuje uświadomić. Nie doszukuj się tu drugiego dna bo go nie ma.

Edytowane przez laurette

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
26 minut temu, laurette napisał:

Ja nie jestem Loraine. Ona ci pisze co uważa i mnie to nie interesuje. Ja z kolei pisze co uważam. Trochę z własnego doświadczenia Ci pisze. 

Nie musisz się absolutnie tym kierować. Ale skoro prosiłaś by ktoś się wypowiedział kto też to przechodził to stwierdziłam że odpisze.

Tak się składa że też miałam taki związek. I też było mi cholernie ciężko. Wówczas świat mi się zawalił i nie potrafiłam sobie poradzić za żadne skarby.

Uporałam się z tym tylko i wyłącznie przez wytłumaczenie sobie że to co robię jest chore i sama siebie niszcze w dodatku zamykając się na innych , być może fajnych, facetów. Poza tym przyszedł czas że byłam tak tym zmęczona że już rady nie dawałam. 

Jest też coś takiego że czasem jak upadniesz to już bardziej upaść nie możesz. I wtedy następuje jakiś przełom, zaczynasz rozumieć te błędy które popełniałaś i nie chcesz dłużej się męczyć. Ja tak miałam. Po tym załamaniu się podniosłam.

Zabrzmi to źle bo go znienawidziłam wewnętrznie ale, pomogło mi to bardzo.

Ty musisz znalezć swój sposób by o nim zapomnieć. I ja ci to próbuje uświadomić. Nie doszukuj się tu drugiego dna bo go nie ma.

Dziękuję, że podzieliłaś się swoim doświadczeniem. To bardzo pomaga drugiemu człowiekowi, bo może zobaczyć jak inni sobie radzili w podobnych sytuacjach. A powiedz mi czy długo tak cierpiałaś? Ile czasu zajęło Ci zanim się pozbierałaś? 

Odnośnik do komentarza
41 minut temu, Gość Paulina napisał:

Dziękuję, że podzieliłaś się swoim doświadczeniem. To bardzo pomaga drugiemu człowiekowi, bo może zobaczyć jak inni sobie radzili w podobnych sytuacjach. A powiedz mi czy długo tak cierpiałaś? Ile czasu zajęło Ci zanim się pozbierałaś? 

Ponad 8 miesięcy. Stanowczo trwało to za długo. Zwłaszcza ,że to nie był człowiek który by był tego choć w jakimś stopniu wart. Ale to dłuższy temat. 

Dasz radę. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
5 minut temu, laurette napisał:

Ponad 8 miesięcy. Stanowczo trwało to za długo. Zwłaszcza ,że to nie był człowiek który by był tego choć w jakimś stopniu wart. Ale to dłuższy temat. 

Dasz radę. 

Bardzo mi jest przykro. Mam nadzieję, że już jest lepiej i jesteś teraz silniejsza po tym doświadczeniu. 

Też chciałabym sobie dać radę, bo naprawdę nie jest łatwo, sama wiesz. A u mnie to już trwa rok czasu, uważam, że za długo, ale ciężko sobie przemówić to rozumu, że ma przestać o nim myśleć. Chyba po prostu potrzebuję więcej czasu, żeby to przetrawić i zapomnieć, a na pewno zacząć juz normalnie żyć i być szczęśliwą osobą. 

Dziękuję Wam za mądre rady i podzielenie się doświadczeniami. Chyba uzyskałam to co potrzebowałam. 

Pozdrawiam 

 

Odnośnik do komentarza
2 minuty temu, Gość Paulina napisał:

Mam nadzieję, że już jest lepiej i jesteś teraz silniejsza po tym doświadczeniu. 

I to nawet nie wiesz jak bardzo. To było potrzebne. Teraz już bardziej wiem kogo unikać, jakich cech nie akceptować, co powinno zwiastować zapalenie się żółtej lampki itp.

Takie doświadczenia choć trudne i bolesne są potrzebne. 

4 minuty temu, Gość Paulina napisał:

 Chyba uzyskałam to co potrzebowałam.

Cieszę się. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Paulina napisał:

Dzięki za Twoją odpowiedź. Dużo ona daje mi do myslenia. Tylko zastanawiam się, czy jeśli przy pierwszym (bo niestety albo stety on był pierwszym moim facetem) czujemy się sobą, czujemy, że to jest ten jedyny, czujemy, że lepszego nie znajdziemy, aż nagle wszystko się rozpada i jak uwierzyć, że może nas spotkać jeszcze miłość z kimś innym? Jak po takim związku zaangażować się w coś nowego? Człowiek od razu myśli, że lepszego nie znajdzie, bo przecież ten był dobry i kochany, bo przecież przy tym czuliśmy się tak naprawdę sobą, bo przecież on był naszą najlepszą i jedyną bratnią duszą i jak uwierzyć, że ktoś inny może być taki sam? Być takim naszym najlepszym przyjacielem i bratnią duszą? Tego nie potrafię zrozumieć i może dlatego nie umiem wejść w nowe relacje, bo nie umiem uwierzyć, że mogę spotkać jeszcze dobrego i wartościowego człowieka.

Hej Paulina, aby uwierzyć że mozna spotkac kogos dla nas wartościowego (skoro ex partner okazał sie jednak nieodpowiednim - ty miałas taką nadzieję że jest odpowiedni), powinnaś skorzystać z pomocy terapeuty i nie oczekiwać że po 3 czy nawet 6 wizytach szubko się wszystko polepszy. Na terapii przerabiasz wiele spraw które miały i mają na ciebie wpływ. Także własnie gdy byłaś z byłym partnerem. I to ci powinno też uświadomić to co na samym poczatku napisałam i co ty napisałaś - on był pierwszy dla ciebie, i okazał się jednak nieodpowiedni. Na świecie są też inni mezczyźni i uważam że możesz poznać takiego z którym będzie ci lepiej ale który nie będzie owtórką twoje ex. Bo gdyby tak było i związałabyś się znowu z takim mezczyzną jak twój były to jest ogromne prawdopodobieństwo że wasz związek też by się rozleciał. Nie myśl o tym że ten pierwszy był naj... Okazało się że dla ciebie jednak nie był naj... Ale następny który moze być inny od exa, będzie tym Mr.Right. Ex partner najwidoczniej nie był dla ciebie bratnią duszą, ale inny meżczyna może nim być tylko sama musisz to zrozumieć. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
44 minuty temu, Mario B. napisał:

To tylko komentarz do jej ostatniego posta. Nieprzemyślane rady mogą zaszkodzić, a takie osoby jak Loraine nie powinny ich udzielać.

To jest poniżej krytyki, jak dalej będziesz tak się zachowywał na forum to będziemy musieli Ciebie traktować jak persona non grata. Twój wybór. 

 

 

Odnośnik do komentarza
5 minut temu, Gość ka-wa napisał:

To jest poniżej krytyki, jak dalej będziesz tak się zachowywał na forum to będziemy musieli Ciebie traktować jak persona non grata. Twój wybór. 

 

Kawa daj spokój. Każdy ma prawo się wypowiedzieć. Mario B ma takie zdanie i już. Możemy się przecież nie zgadzać z opiniami innych. Możemy mieć inne zdanie. Szanujmy to. Grunt żeby się nie obrażać i nie naskakiwać celowo na innych. Kultura jakaś musi obowiązywać. 

  • Lubię to 1

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, laurette napisał:

Kawa daj spokój. Każdy ma prawo się wypowiedzieć. Mario B ma takie zdanie i już. 

Mario B niedawno zyczyl Loraine raka. I konsekwetnie ja atakuje , To nie jest kwesia czyjegos zdania tylko taktyki Laurette!

 

10 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

To jest poniżej krytyki, jak dalej będziesz tak się zachowywał na forum to będziemy musieli Ciebie traktować jak persona non grata. Twój wybór. 

 

 

Tak, dokladnie

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Agu napisał:

Mario B niedawno zyczyl Loraine raka. I konsekwetnie ja atakuje , To nie jest kwesia czyjegos zdania tylko taktyki Laurette!

Jakiej taktyki? Nie projektuj na mnie swoich nieczystych intencji. To Loraine zaczęła mnie atakować. Zresztą nie ona jedna, bo Ty też to robisz, ale ona przekroczyła wszelkie granice. Teraz też jej "rada" może zaszkodzić, więc zareagowałem. Niech Paulina sama zobaczy z kim ma do czynienia. Ma do tego prawo i niech sama zdecyduje czy chce słuchać rad takiej osoby:

ka-wa to co napisałaś było chamskie. Dobrze, że Laurette wykazała się zdrowym rozsądkiem. Dziękuję. Trzeba reagować jeszcze zanim dojdzie do eskalacji konfliktu, a nie obwiniać stronę zaatakowaną za to, że się broni i ostrzega innych.

Odnośnik do komentarza

Przekroczeniem wszelkich granic jest zyczenie komus raka z przerzutami i manie sie z tym dobrze... I to Twoj wystep, ktorego nikt tu nie pobije dlugo. 

Siadles na Loraine w wielu watkach. I tu kierujesz znow uwagi ktore adekwatne sa do Ciebie. Loraine Ciebie nie zaatakowala, konfabulujesz zwyczajnie. Atakujesz kazdego kto zwraca Ci uwage, teraz zrobiles to wobec kawy i do mnie.

.

Odnośnik do komentarza

Weszłam tu na chwilę zobaczyć czy ktoś jeszcze odniósł się do mojego wątku, ale widzę, że jest zrzucanie na siebie nawzajem winy, odbijanie piłeczki itp. - i to w dodatku nie na temat. Bardzo proszę założyć nowy wątek i tym samym prowadzenie takiej dyskusji w innym wątku, a nie zaśmiecanie mojego. A rady Loraine wezmę pod uwagę, bo sama wiem po sobie, że potrzebuję terapii. Jestem w takim stanie emocjonalnym, że sobie sama nie poradzę. Wydaje mi się, że osoba, która od roku żyje w ogromnej rozpaczy, nie chce żyć to chyba musi szukać pomocy u specjalisty, bo jak inaczej ma się ratować? 

Odnośnik do komentarza
5 minut temu, Gość Paulina napisał:

 Bardzo proszę założyć nowy wątek i tym samym prowadzenie takiej dyskusji w innym wątku, a nie zaśmiecanie mojego.

Tez tak uważam. Ostatnie wypowiedzi w tym wątku pisane są absolutnie nie na temat i dobrze byłoby je zakończyc. Chyba kazdy juz napisał to co chciał. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...